Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 9: ROZDZIAŁ XII


W KTÓRYM ZA POMOCĄ ORKIESTRACYI BARW IMPRESYONIZM ZDOBYWA KRÓLESTWO WYOBRAŹNI

W r. 1890 rozwijano dalej orkiestracyę barw tak, że zdobyła ona sobie królestwo wyobraźni.

Z współzawodniczących z sobą prądów jedynie kierunek estetyczny okazał siłę, inne zdyskredytowały się całkowicie. Kierunek estetyczny ustąpił miejsca Sztuce nowej (L’Art Nouveau, stylizm akademicki, stworzony przez Morrisa i sztukę Wschodu, w połączeniu z innemi sztukami prymitywnemi), która z Paryża rozpowszechniła się po całej Europie. Ponieważ cały cel tej szkoły polegał na stwarzaniu wzorów według z góry wykoncypowanego stylu, który w pierwszym rzędzie Morris i Burne-Jones przejęli od Rossettiego, przeto na określenie tego kierunku użyjemy wyrazu „stylizm".

Trzeci ruch, reakcyjny, to rozległe dążenia Akademizmu Prymalnego (Pierwotnego). Z nauki wysnute dążności pointylizmu zamarły, ustępując miejsca prymalnemu akademizmowi Gaugaina, który okazał gorące, akademickie zainteresowanie się dziecięcą epoką świata, zainteresowanie, które kazało artystom włóczyć się po muzeach i szukać bogów i utensylii staro-egipskich, greckich i chińskich z okresów najwcześniejszych i próbować, mając tego rodzaju wzory, wprowadzić do życia dzisiejszego „prostotę" i „mistycyzm", zawarte w przedwiekowych, barbarzyńskich dziełach ludzi pierwotnych, dzikich. Uważano to za „oryginalność". Że tego rodzaju akademizm miał sobie przylepić etykietę „post-impresyonizmu", lub jakichś innych „postów", było to również częścią „oryginalności"; nie należy też mieszać tego z postępującym naprzód dalszym rozwojem orkiestracyi barw, jako środka do wyrażania najwyższego rodzaju odczuwań nowożytnego człowieka. Takie same odnieślibyśmy wrażenie, gdybyśmy na miejsce „post-impresyonizmu" postawili jakieś inne cudactwo, jakieś dajmy na to post-pole buraczane, jakiś post-lampionizm lub coś innego w tym rodzaju. Impresyonizm nie jest przelotnym dziwotworem czasu - jest on podstawą sztuki na zawsze.

ORKIESTRACYA BARW

BRANGWYN
(1867 - …)

BRANGWYN przyswoił sobie wszystko, co było najlepszego w impresyoniźmie kierunku Manetowskiego i w zajmującym się grą światła słonecznego impresyoniźmie barw zasadniczych, pryzmatycznym, i, złączywszy to wszystko w intencye dekoracyjne, mistrzowską stworzył sztukę, którą powitano jako jedną z najprzedniejszych dzieł śród żyjących mistrzów dzisiejszych.

Brangwyn szedł pewnym krokiem naprzód. Życie, dążenia rasy, imperyalistyczną jej dumę, zmierzającą do zagarnięcia świata, potężne zdobycze człowieka - wszystko to tryumfalnym wyraża hymnem. - Patrząc na kształty, jak na bryły, Brangwyn posługuje się absolutnem pociągnięciem pendzla i od razu, za jednym zamachem, stwarza wyraźne, dokładne walory barw, tak, jak je widzi w ich powietrznem oddaleniu od oka. Oczywiście, że do takiego mistrzostwa nie dochodzi się od razu. Atoli szybkość, z jaką to zdobywał, z jaką zwalczał te w dziedzinie malarstwa największe trudności, była istotnie niezwykła. Z ojca Anglika-architekty, z walijską krwią w żyłach, pochodzącego z bractwa Buckinghamskiego - i matki Walijki, FRANK BRANGWYN urodził się 12 maja 1867 w Brugii, gdzie ojciec jego założył przedsiębiorstwo, zajmujące się kopiowaniem starych haftów do strojów i nakryć ołtarzowych.

Chłopiec przeżywał szczęśliwe, pozbawione troski lata dziecięce; od razu też zaczęły się w nim objawiać artystyczne zdolności w tem marzycielskiem, malowniczem, starożytnem mieście. Sztuka DEGROUX’a, zmarłego w r. 1870, malarza nędzarzy belgijskich, świetnego kolorysty, krzepkim posługującego się pendzlem, była pierwszem źródłem natchnienia, które w dziecku ukryte obudziło zdolności - bo dzieckiem zaledwie ośmioletniem był Brangwyn, kiedy drobnymi jeszcze palcami próbował kopiować niektóre sztychy z dzieł Degroux’a. Z początkiem 1875 ojciec wybrał się z powrotem do Anglii; w tym czasie też, gdy chłopiec miał lat osiem, skończyły się dni jego szkolne, wstąpił bowiem do biura ojca na John Street Adelphi. Chłopiec przybył do Londynu, który był pełen ruchu estetycznego. Brangwyn zaczął niebawem szkicować w South Kensington Museum. Tutaj spotkał go przy robocie Rathbone i, zachęciwszy go do dalszej pracy, polecił mu rysować kopie z rzeźb Donatella - w ten sposób Brangwyn rychło doszedł do opanowania kształtów. Potem odkrył go w tem samem muzeum Kensingtońskiem Macmurdo i zasadził go do kopiowania Mantegni, następnie natknął się na niego i William Morris i zaprzągł go do robienia naturalnej wielkości kartonów na wzory do tkanin według szkiców Morrisa.

Na szczęście chłopiec zbyt był samodzielnym z przyrodzenia, aby całkowicie uledz urokowi Morrisa; pracował dla niego od piętnastego do siedemnastego roku życia, żywiąc się atmosferą muzealną, trapiony gorączkową żądzą wydobycia się na świat, ujrzenia życia; uciuławszy też kilka funtów, przeniósł się na wieś, do Sandwich, i tutaj obcując z rybakami, malował otaczające go życie. Środki wyczerpały się niebawem i Brangwyn przyjął ofertę pewnego kapitana okrętu, aby wojażować z nim razem. Brał udział we wszystkich zajęciach załogi i tak się rozmiłował w życiu na morzu, że miłość ta pozostała mu na zawsze. Podróże morskie stały się przyzwyczajeniem i młodzieniec był niebawem takim samym żeglarzem, jak artystą. W osiemnastym roku życia Brangwyn posłał na wystawę Akademii Królewskiej malowidło olejne A Bit of the Esk - obraz przyjęto. Potem osiadł na krótko w Londynie, aby pracować znowu dla Morrisa; że jednak wielkie Odrodzenie sztuki i przemysłu płaciło haniebnie, więc Brangwyn malował w chwilach wolnych nastroje morskie. Widok morski z roku 1886, gdy artysta miał lat dziewiętnaście, przyjęty na wystawę Akademii, zakupił pewien właściciel okrętów, który też, zaprzyjaźniwszy się z Brangwynem, wysłał go w dwa lata później, 1888, okrętem na Wschód. Po następnych dwóch latach podobną odbył podróż, a w marcu 1891 urządził na Bond Street wystawę obrazów From the Scheldt to the Danube (Od Skaldy do Dunaju). Między dwoma wojażami na Wschód był w Hiszpanii. Na wystawie z roku 1891 Brangwyn, dwudziestoczteroletni wówczas mężczyzna, pokazał światu pyszne poczucie barw. Około tego czasu znaczne wrażenie wywołał mistrzowskiem posługiwaniem się barwami srebrno-szaremi i subtelnością tonów nizkich; ale wybuchnąwszy tak nagle melodyą barw, Brangwyn okazał się jednym z najgłębszych twórców śród młodszego pokolenia artystów. Jak na człowieka dwudziestoczteroletniego dzieło jego było rewelacyą.

W końcu tego samego roku Brangwyn był znowu w Hiszpanii i to z Melvillem, z którym niejedna wspólna łączyła go dążność; koleżeństwo to wyszło na dobre jednemu i drugiemu. Brangwynowi zarzucano, że naśladuje Melville a, tak, jak dwa lata później zarzucano Whistlerowi, że naśladuje Brangwyna! Brangwyn i Melville tworzyli w tym czasie zupełnie osobiście, indywidualnie, i gdyby krytyka śledziła dzieła Brangwyna, tak, jak myśmy je śledzili po naszych pracowniach, spostrzegłaby, że ostatnia wystawa na Bondstreet była wyrazem osobistego jego stylu.

Obrazami, jak Buccaneers, Slave Market (Jarmark na niewolników) i Turkish Fishermen’s Huts (Chaty rybaków tureckich) z r. 1893, wywołał Brangwyn głośny rumor, oznaczający zawsze sławę i pojawienie się mistrza. Od tego czasu zyskał rozgłos europejski, zdobywał tryumf za tryumfem, tak, że dzisiaj, w czterdziestym którymś roku życia, wysunął się na czoło narodowej twórczości angielskiej, on, człowiek światowej sławy. Szedł swoją drogą, nie dbając o zaszczyty, gardząc wszelką małostkowością, zdobywając rozległe przestrzenie swej sztuki, w najwyższy wyróżniając się sposób we wszystkich dziedzinach twórczości: w malarstwie dekoracyjnem, w olejnem, w akwareli, w sztychu, drzeworycie, litografii. Olbrzym we wszystkich gałęziach swej sztuki. Raduje go majestat okrętów na wodach, raduje go krzepkość sił męskich, czy siły te, przedzierając się przez niedostępne puszcze leśne, zakładają szyny kolejowe, czy wnoszą życie w pustkowia kontynentów, albo, z ramionami gotowemi do dźwigania wszelkiego ciężaru, dobywają się do wnętrza ziemi w ciężkiej, niebezpiecznej pracy górników, albo z nieustannym, pot wyciskającym trudem żelazo z płonących wyciągają pieców i przekazują na użytek wielkich przedsiębiorstw. Śpiewa hymn na cześć robotnika po faktoryach, fabrykach, przy warsztacie tkackim. A jeżeli pokolenia zechcą, po latach, ogarnąć wzrokiem olbrzymie dzieło rasy angielskiej, to zatrzymają się nad taką twórczością, jak sztuka Brangwyna. Znajdzie się w niej dramatyczny i liryczny wyraz świetności narodu.

Panujący nad nami (Anglikami) władca jest z narodu żeglarzy, godzi się też, aby pierwszy jego malarz pochodził z żeglarzy, tak, jak lud jego jest ludem żeglarskim. Potęga nasza (Anglii) i znaczenie jest na wielkich wodach, w olbrzymich przedsiębiorstwach przemysłowych naszego ludu, w ciężkim trudzie spełniającego swe dzieło; tę potęgę naszą przenosimy poza oceany i chwałę naszą rozprzestrzeniamy po krańce świata; cały ten ogromny dobytek narodu znalazł najwspanialszego poetę w Brangwynie. Dojście do tak obszernej skali wyrazu twórczego leży poza granicami talentów małych, choć wytwornych. Brangwyn doszedł do tego zapomocą rozległej orkiestracyi barw i kształtów, resonansów cieni i pulsującego światła, majestatycznego rytmu i wspaniałego rysunku.

FURSE
(1868 - 1904)

CHARLES WELLINGTON FURSE, urodz. 1868 jako trzeci syn archidyakona katedry Westminsterskiej, zamieszkałego w Halsden House, w North Devon, uczył się w Haileybury College. Zajmowały go opowieści o przygodach żołnierskich na lądzie i morzu; zdawało się też, że młody chłopiec, rozmiłowany w tego rodzaju sprawach, ma powołanie na wojaka; niebawem jednak pokazało się inaczej. Furse zaczął objawiać skłonności artystyczne i został zapalonym uczniem Velazqueza i Sargenta. Tak więc Furse dochodził do upajania się tajemnicami sztuki, ucząc się nasamprzód u Slade’a, a potem pod męskiem kierownictwem profesora Legrosa. Od Legrosa przeniósł się do Paryża i Monachium. New English Art Club (Klub nowej sztuki angielskiej) przyjął go w poczet swych członków. Człowiek wielkiego wdzięku osobistego, natura żołnierska, nie bez miłych pretensyi dandysowskich, o kulturalnych manierach mieszkańca wielkiego miasta, Furse, na przedwczesną skazany śmierć, pokrywał eleganckiem, pełnem uprzejmości zachowaniem się grożące mu niebezpieczeństwo.

Suchotnicy bardzo często widzą i przedstawiają świat w kształtach fantastycznych, niezdrowych; sztuka Furse’a jest przecież jędrna, męska, krzepka. Pierwszy tryumf zdobył sobie Furse w roku, w którym namalował obraz Diana of the Uplands (Diana z gór). Diana, to typ zdrowej, pięknej, młodej kobiety angielskiej, pędzącej z wiatrem z chartami na smyczy. W roku 1900, w trzydziestym drugim roku życia, poślubił najmłodszą córkę Johna Addingtona Symondsa, głośnego renesansisty; szczęśliwe to małżeństwo miało jednak trwać krótko. W roku 1904 został członkiem Akademii Królewskiej, którą atakował niejednokrotnie; w tym samym jednak roku, 17 października, śmierć przestąpiła progi jego domostwa i zabrała go w chwili, gdy talent jego dojrzewał.

CECILIA BEAUX

Urodzona w Filadelfii, świetna ta kobieta rozpoczęła swój zawód od robienia litografii płazów dla jednego z wydawnictw geologicznych. Z pracowni panny Drinker przeszła do Van der Wielena; w Paryżu wstąpiła do Akademii Juliena, najgłówniejszych jednak bodźców artystycznych dostarczyli jej Alexander Harrison i Charles Lasar. Pojawiwszy się na widowni w r. 1885, Cecilia Beaux ujawniła szybko potężny styl w portreturze, pokrewny sztuce Sargenta; jest też jedną z najsubtelniejszych portrecistek naszej epoki.

BROUGH
(1872 - 1905)

Zmarły młodo ROBERT BROUGH dochodził do szczytu rozwoju, kiedy w katastrofie kolejowej, przy pożarze wagonu, śmierć przecięła pasmo dni jego żywota. Urodzony 1872 w Invergordon, w hrabstwie Ross, Brough chodził do szkoły w Aberdeen, potem wstąpił do zakładu litograficznego Gibb i Sp., uczył się rysunku pod Fraserem, malując w chwilach wolnych od pracy zawodowej, w wczesnych godzinach porannych i nocą przy świetle gazowem. Skończywszy terminowanie, wstąpił do akademickich szkół londyńskich, pracował jakiś czas w litografii i robił portrety kredkowe. Stąd udał się do Paryża, pracował pod Laurensem i Constantem, a powróciwszy 1894 do Aberdeen, w dwudziestym drugim roku życia malował portrety. Przeniósłszy się do Londynu 1897, stanowczym krokiem wysunął się na czoło. Jego Fantaisie en Folie (1897) była jedną z sensacyi w Akademii Królewskiej.

ORPEN
(1878 - …)

Malarz angielski WILLIAM ORPEN pokrewny jest bardziej szkole Pryde’a i Nichelsona, aniżeli Klubowi nowej sztuki angielskiej, któremu zawdzięcza drogę do sławy. Wielką jego siłą jest poczucie charakteru, a żywe oko jego na rzeczy, pełne humoru, tak jest subtelne, jak jego poczucie tonów. Orpen jest jednym z najświetniejszych portrecistów dzisiejszych.

DOUGLAS ROBINSON

DOUGLAS ROBINSON, porzuciwszy flotę królewską, uczył się tajemnic sztuki w Paryżu, a dostawszy się pod urok Whistlera i impresyonistów typu Manetowskiego, wysunął się od razu na czoło jako portrecista i poetyczny malarz krajobrazu.

Znaczna grupa malarzy figuralnych wraz z MOUATEM LOUDANEM próbowała się w impresyoniźmie Manetowskim. SAUTER, choć nie Anglik, przyłączył się do artystów angielskich i maluje wyróżniające się subtelnością harmonie.

KRAJOBRAZ

EAST
(1849 - …)

SlR ALFRED EAST, ur. w Kettering w hrabstwie Nort-hamptońskiem, z średniego pochodzący stanu, żył w małem miasteczku, gdzie nie było nawet sklepu, w którymby można było nabyć materyałów, potrzebnych do malowania. Przeznaczony do zawodu kupieckiego, wstąpił do banku w Glasgowie i tutaj, w pierwszych latach wieku męskiego, zaczął uczuwać pociąg do sztuki. Mimo wszystko, dopiero w dwudziestym piątym roku życia mógł wybrać się do Paryża i oddać się poważnym studyom malarskim. Malując pejzaże w Barbizonie, pod urokiem twórców z r. 1830, East wystawił 1883 w Akademii Królewskiej pierwszy swój obraz Dewy Morning (Rosisty poranek). Praca na wolnem powietrzu zetknęła go z problemami barwy, stworzonymi przez oba kierunki impresyonistyczne; od razu też przeszedł do schematów szarych, do wyrażania zmiennych nastrojów przyrody w schematach barwnych, które, będąc zasadniczymi warunkami ruchu romantycznego, stały także w związku z kwestyą gry i kontrgry światła. Wybitne miejsce w malarstwie zarówno olejnem jak i w akwareli stało się dla niego źródłem zaszczytów ze strony rozmaitych krajów.

HUGES STANTON oparł pejzaż swój na wspaniałej sztuce impresyonistycznej (malującej bryłami) i stworzył dzieło dostojne i dekoratywne, które w usiłowaniach dzisiejszych wysokie zajmuje stanowisko.

W PEPPERCORNIE krajobraz tragicznego znalazł impresyonistę, który, mimo pewnej monotonii, posępne i groźne nastroje przyrody krzepkim wyraża pendzlem.

BRABAZON
(1821 - 1896)

BRABAZON, rozpocząwszy jako amator, rozwinął się w jednego z najwymowniejszych malarzy pogodnego impresyonizmu w dziewiątym lat dziesiątku. Oryginalna, silnie osobista sztuka jego urodziła się z rewelacyi Turnerowskiej, ażeby tworzyć w duchu impresyonizmu barw zasadniczych w połączeniu z posługiwaniem się bryłą. Dzięki świetlistości i właściwościom lirycznym krajobrazy Brabazona należą do najwytworniejszych dzieł epoki. Sława jego rośnie.

Nie podobna tutaj mówić o wszystkich świetnych pejzażystach, hołdujących dążeniom nowoczesnym; trzeba jednak wspomnieć o oryginalnej twórczości takich artystów, jak MOFFAT LINDNER, LIVENS i MAREK FISHER.

W akwareli charakter nowoczesny mają CLARA MONTALBA i jej siostry, SlR ERNEST WATERLOW, C. J. WATSON, WIMPERIS, WETHERBEE, HAITÉ i inni, z staroangielskiej pochodzący szkoły, ale dzisiejszem owiani tchnieniem. Natomiast na szkole wzorują się RANKEN, CECIL ALDIN, LEE HANKEY, LENFESTY, AUMONIER, OLIVER HALL, LITTLE, REGINALD BARRATT, LLOYD, MARSHALL i inni. Subtelny zmysł dekoracyjny WALTERA BAYESA padł ofiarą krytyki. MONTAGUE SMYTHE i HOPWOOD hołdują impresyonizmowi. DAVID MURRAY jest jednym z najbardziej znanych pejzażystów z Akademii.

IMPRESYONIŚCI SIELANKOWI

CLAUSEN
(1852 - …)

Rozpocząwszy od niebezpiecznej szarzyzny fotograficznego realizmu BASTIEN-LEPAGE’A, Clausen spotkał się pewnego dnia z Monetowskiem objawieniem orkiestracyi barw.

Niema człowieka śród żyjących, któryby nastroje życia wiejskiego, pasterskiego z liryczniejszą wyrażał mocą, któryby wierniejszej dochował przyjaźni przyrodzie, któryby się tak spoufalał z zmiennymi nastrojami jej łąk, jej sadów, któryby tak odczuwał życie ludu wiejskiego; niema dzisiaj artysty, któryby w sposób tak wyśmienity ujmował potęgę liryczną mistycznych barw tej przyrody od wschodu słońca do zachodu, kiedy rolnik orze zagon lub zbiera sprzęty albo pracuje zimą w mroku swych stodół. Chwyta on nastroje tego, co nazywamy „wsią“, w rozmaitych chwilach; na gorącym uczynku chwyta jej trud i jej spokój i wyraża je z takiem poczuciem barwy, że wdrażają się nam w pamięć, wolne od wszelkich zbytecznych szczegółów, pełne rytmiki, wymowne w swej całej esencyonalnej prawdzie, tak, iż zdaje nam się, że słyszymy pogwary i poszepty znanych nam dobrze przydroży. Czy to maluje noc, czy światło słoneczne, zmierzch, czy zachód, czy świt, ze wszystkiego wydobywa istotną muzykę tych zjawisk i wyraża je w barwach lirycznego poety. Czy to będzie wieś, tonąca w zieleni, czy wieś, oprzędzona blaskiem księżyca, czy też spokojna wieś, kąpiąca się w przedziwnych mrokach tajemniczej nocy, odsłaniająca przez pół widziadło uśpionego sioła - ze wszystkich tych zjawisk przemawia do nas głos poety. W grze światła słonecznego oślepia nam zmysły przepełna życia brawura barw.

HARRY BECKER tworzył dużo w Holandyi. Radosne jego sceny wiejskie wolne są od wszelkich cech uciążliwego mozołu. Wieśniacy jego pracują w polu zdrowi i weseli, bez śladów tego utrudzenia, które widzimy w każdym niemal utworze dzisiejszym, zajmującym się życiem ludu rolnego. Harmonie swoje rzuca na płótno w krzepko malowanych obrazach, o barwach subtelnych i delikatnych, na piękną składających się orkiestracyę dla tych szczęśliwych pracowników, mężczyzn i kobiet, którzy orzą i żną, tak, że sielanki podobne są do dziękczynnego hymnu za obfite plony pól i ogrodów. Jest on również jednym z najlepszych litografów.

ARNESBY BROWN (ur. 1866), to impresyonista w wyrażaniu życia wiejskiego, w duchu dekoracyjnym na rozległą miarę. LA THANGUE (ur. 1860) daje mocną impresyę blasków słonecznych, wypełniających przestwór świata. ADRYAN STOKES (ur. 1857) posługuje się orkiestracyą barw, tak samo, jak i jego żona. EDWARD STOTT malował zmierzchowe nastroje wsi z subtelnym, delikatnym wdziękiem i głęboką melancholią. Pełną talentu impresyonistką jest pani SWYNNERTON. FRED FOOTET jest jednym z brytyjskich wyznawców impresyonizmu barw zasadniczych, którzy z krajobrazów fantastyczne wydobywają poematy. WYNFORD DEWHURST to również uczeń Moneta.

KLUB NOWEJ SZTUKI ANGIELSKIEJ

Zajmiemy się teraz towarzystwem malarzy brytyjskich, którzy w sztuce wybitne zajęli miejsce, choć nie to, jakie zapowiadali. Ponieważ towarzystwo to pochłonęła mniej lub więcej szkoła Newlyńska, dlatego najlepiej może będzie zwrócić się do wyznawców tej szkoły.

Powstała grupa malarzy-realistów, uprawiająca fotograficzny realizm w barwach szarych i czarnych, znana jako szkoła Newlyńska. Szkoła ta z NEWLYM w Kornwalii, zwolenniczka realizmu fotograficznego, opartego na sztuce Bastien-Lepage’a, wydała grupę ludzi, którym przewodził STANHOPE FORBES. Później Stanhope Forbes tworzył bardziej kolorystycznie. TUKE (ur. 1858) zainteresował się daleko wcześniej barwą, malował grę świateł na powierzchni wód, w świetle też kąpał nagie postaci. BRAMLEY (ur. 1857), autor obrazu Hopeless Dawn (Beznadziejny świt), okazał w tym właśnie obrazie, mimo jego czarności i fotograficznego traktowania przedmiotu, dużo siły tragicznej; odtąd rozwinął w sobie w wysokim stopniu zmysł kolorystyczny. Ze szkoły tej wyszedł inny jeszcze malarz angielski, HALL.

W r. 1886 utworzył się Klub nowej sztuki angielskiej, koło artystów, którzy odstąpili od ideałów akademickich. Podzielił się na dwa główne prądy, na realistów Newlyńskich i na impresyonistów-kolorystów, śród których Sargent najprzedniejsze zajął miejsce. Realiści, posługujący się barwą szarą, przeszli niebawem do impresyonistów-kolorystów; do celów impresyonistycznych dążyli usilnie CLAUSEN, LA THANGUE i inni. Potem pojawił się impresyonizm barw zasadniczych, prowadzony przez WILSONA STEERA, którego też nazwać można głową tego koła; SlCKERTS i inni Whistlerjanie, jak MAITLAND i ROUSSEL, wzmacniali te dążenia. Sargent, Clausen i inni weszli do Akademii, pozostawiając Wilsona Steera jako przedstawiciela bractwa. Akademia zdobyła sobie w rezultacie świetną grupę artystów, którzy starali się w zmurszałą instytucyę tę żywotnego tchnąć ducha. Przemilczaniem artystów, pochłanianiem przewódców swych wrogów oraz intrygami Akademia łamała zawsze swych współzawodników. Klub, występując przeciw Akademii, jej własną posługiwał się bronią, a ponieważ był grupą ludzi młodszych i energiczniejszych, zagarnął ostatecznie wszystkie pozycye wybitniejsze i czynnie zapanował nad dawnym nieprzyjacielem. Było to nieuniknionem, że, mimo świeżej daty swego akademizmu, klub zmienił się w klikę i stał się również Akademią.

WILSON STEER (ur. 1860) jest najświetniejszym okazem klubu. Niezwykłe posiadający zdolności techniczne, przechodził od stylu do stylu, malując to w duchu impresyonizmu pryzmatycznego, to znowu w duchu dawnego pejzażu angielskiego, przeważnie Constable’a. Jeden z najświetniejszych manierzystów epoki, stworzył dzieło wybitne. TONKS jest jednym z kolorystów szkoły, ma niezwykłe utwory impresyonistyczne. WILLIAM ROTHENSTEIN to artysta, którego Doll’s House jest dziełem impresyonistycznem wielkiej siły; wyróżniają się też jego litografie portretowe. VON GLEHN jest autorem drobnych portretów mimo, że maluje całkowicie pod wpływem Sargenta. CONNARD wytwornym jest kolorystą. W. W. RUSSELL, świetny kolorysta, maluje pejzaże, wnętrza, postaci z niezwykłem poczuciem gry światła i barw, mieniących się w słońcu.

Kilku wybitnych artystów, o których mowa gdzieindziej, należało również do Klubu; nie są oni jednakże zbyt typowymi jego przedstawicielami. CHOWNE, członek Klubu, jest jednym z najwybitniejszych malarzy kwiatów w Europie dzisiejszej; inny członek tego Klubu, JAMES, malujący kwiaty akwarelą, jest wytwornym kolorystą. PHILPOT, portrecista, zająć może stanowisko wysokie, jeżeli się uwolni od małpowania wielkich mistrzów. Atoli najgłośniejszym członkiem Klubu jest rysownik w tym Klubie AUGUSTUS E. JOHN.

AUGUSTUS JOHN
(1877 - …)

AUGUSTUS JOHN rozpoczął zawód jako pełen talentu kolorysta-realista w malowaniu portretów kobiet, podobnych do cyganek. Ma dzisiaj wielu gorących zwolenników. Pod pewnym przecież względem neo-akademizm Klubu rzucił cień na jego wizyę. Sztychy jego wskazują na wpływ Rembrandtowski. Obecnie zaś jest tak dalece pogrążony w wizyi Leonarda da Vinci, że zdaje się, jak gdyby nieustannie starał się reprodukować uśmiech Leonardowski.

Z pośród manierzystów klubowych stoi bez porównania najbliżej prawdziwej twórczości; ale czy otrząśnie się z manieryzmu, czy da dowody zdolności oryginalnych, to się jeszcze pokaże.

Dotychczas New English Art Club nie może się pozbyć manieryzmu, będącego tak samo akademizmem, jak wszystkie inne, mimo to jednak jest to manieryzm daleko żywotniejszy, aniżeli manieryzm Akademii Królewskiej. Przynajmniej opiera się na prądach nowożytnych. Otworzył on na oścież bramy dla ludzi wybitnych, ku którym Akademia wyciąga wprawdzie ręce, ale zimne.

SZKOCCY MALARZE DZIEWIĄTEGO LAT DZIESIĄTKA I DZISIEJSI

Około r. 1890, kiedy impresyonizm pryzmatyczny w pełnym był rozwoju, GEORGE HENRY i HORNEL wysunęli się na czoło, odbywszy podróż do Japonii (1893 - 1895). Pejzażysta MOUNCEY (1852 - 1901), MAC GEORGE (ur. 1861), ROBERT FOWLER i BLACKLOCK (1863 - 1903) pracowali pod silnym wpływem Hornela.

Potem przyszli przedwcześnie zmarły młody malarz YULE (1869 - 1900) i ROBERT BROUGH (1872 - 1905), następnie zaś wyłoniła się utalentowana, indywidualna osobistość wielce, S. J. PEPLOE, który stworzył malowidła o krzepkiej, wnikliwej orkiestracyi barw.

Zanim przyjrzymy się wpływowi Peploe’a i Pryde’a, nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę na wyśmienite akwarele malarza ptaków, kwiatów i zwierząt, EDWINA ALEXANDRA i pejzażystę nazwiskiem CAMPBELL MITCHELL.

STRANG (ur. 1859) kolegował z W. Y. Macgregorem w szkole i pod wpływem Legrosa poświęcił się sztychowi. Akademia zaliczyła go w poczet swych członków jako sztycharza; dlaczego jako sztycharza właśnie, mimo, że Strang posiada równie wybitne malowidła olejne, wiadomo to samej tylko Akademii.

D. Y. CAMERON (ur. 1865) pysznie maluje pejzaże, zwrócił też na siebie uwagę sztychami. O ile Strang surowy jest i szorstki, o tyle Cameron odznacza się w obrazach swoich duchem pogodnym i klasycznym; obaj artyści są poetami w swej sztuce.

MUIRHEAD BONE (ur. 1876) wysunął się później na czoło w rysunku i sztychu; Air Prison posiada prawdziwy nastrój melancholijny.

DAVID MUIRHEAD maluje powszednie zajęcia życia domowego. Do portrecistów należą HARRINGTON MANN, FIDDES WATT, SHOLTO DOUGLAS i BORTHWICK.

Troje wielce uzdolnionych, przedwcześnie zmarłych malarzy, YULE (1869 - 1900), BROUGH (1872 - 1905) i BESSIE M’NlCOL (1869 - 1904) zapowiadali tak dużo, że można tylko ubolewać nad tragicznym ich losem.

BESSIE M’NlCOL to jedna z najwybitniejszych malarek.

Jako malarz zwierząt wybił się WILLIAM WALLS. Pełnym siły malarzem życia wiejskiego jest T. AUSTEN BROWN.

Z pośród impresyonistów szkockich, uprawiających pejzaż, W. Y. MACGREGOR, autor wymownego malowidła The Quarry (Kamieniołom) i JAMES PATERSON (ur. 1854), którego brudne, niedbale traktowane krajobrazy olejne i akwarelowe o osobistej świadczą wizyi, pociągnęli za sobą malarzy jak NAIRN (1859 - 1904), ALEXANDER MANN (1853 - 1908), poetyczny MACAULAY STEVENSON, który zajmuje się elegijno-mistycznymi nastrojami przyrody, oraz malarz rozległych przestworzy niebieskich, pochylonych widnokręgów i zniżających się planów przednich, CAMPBELL MITCHELL, TOM ROBERTSON, lubujący się w wodach, oświeconych blaskami księżyca; do pomnożenia chwały swych mistrzów przyczyniają się subtelnemi scenami wiejskiemi i silne, o zmyśle dekoracyjnym świadczące malowidła JAMIESONA. Portrecistę JACKA zalicza się również do Szkotów.

Z pośród szkockich mistrzów rysunku nie należy DENHOLMA ARMOURA sądzić według słabych rzeczy z Puncha; jest on przedewszystkiem akwarelistą i w tym dziale sztuki zbliża się do pysznego dzieła Józefa Crawhalla (młodszego). HARTRICK jest wytwornym rysownikiem i ma poczucie romantyki.

IMPRESYONIZM ROMANTYCZNY

CONDER
(1868 - 1909)

Przedwcześnie zmarły poeta barw, CHARLES CONDER, stał wprawdzie pod pewnym względem w związku z sztuką Whistlera i Beardsleya, mimo to jednak był twórcą wytwornym i całkowicie osobistym. Conder jest subtelnym lirykiem barw, który w oryginalny sposób poddaje nam powagę Watteau’a, zniewalający czar Whistlera i bezwstydną swawolność Beardsleya. Malowidła swe rzucał na jedwab wachlarzy, na którym wyglądają jak jakieś lotne sny i marzenia; wachlarz ma w Conderze najwspanialszego mistrza. Przestrzenie powietrzne jego malowideł wprost magiczne wywierają wrażenie. Jego rytmika jest niby muzyka skrzypiec i fletni w jakimś wersalskim, staroświeckich teras pełnym ogrodzie. Conder wykonywał także rozkoszne litografie. Kobiety jego na urocze wyglądają kochanki, poruszające się w salach balowych, pełnych światła, dźwięków muzycznych i tanecznego ruchu. Wytworny jego koloryt sprawia, że dzieła jego mogą - jeżeli idzie o niższe rejestry - stanąć obok najlepszych rzeczy Whistlera, natomiast pozostawiają go poza sobą w lotach górniejszych, swobodniejszych.

Rosyanin KONSTANTY SOMOFF obraca się w malowidłach swoich w dziedzinie Condera i Beardsleya.

SIME
(1867 - …)

W osobie SIDNEY H. SIME’A sztuka angielska z dziewiątego lat dziesiątka zyskała jeden z talentów najwybitniejszych. Młodzieniec z Manchesteru, zmuszony szukać zarobku w wnętrznościach ziemi, śnił zapewne nieraz z humorem człowieka północnego o niebie i piekle, zanim poprzez otwór kopalniany dostał się na powierzchnię ziemi, ażeby - dla odmiany - malować szyldy. Mimo to, przybywszy w r. 1893, po opuszczeniu liverpolskiej szkoły sztuk pięknych, do Londynu, aby tutaj szukać sobie szczęścia, był już mistrzem w sztuce, która mu wkrótce utorowała drogę do czasopism ilustrowanych. Zajął się ilustracyą w tym samym czasie, co Beardsley, Raven Hill, Phil May i wszyscy ci świetni młodzi ilustratorzy, którzy w dziewiątym lat dziesiątku stworzyli jedną z największych epok w dziejach ilustracyi. Wytworny zmysł linii stawia go obok Beardsleya na punkcie jednej strony jego sztuki; posiada on jednak głęboki zmysł poetycki, wielkie uzdolnienie filozoficzne i wyobraźnię, ulatującą daleko poza widnokręgi Beardsley’owskie. Rychło otrząsnął się z wszelkich wpływów i rozwinął w sobie zdolności, dzięki którym mógł zmierzyć się z niebem i piekłem. Z bystrego karykaturzysty - jednego z pierwszych naszego pokolenia - Sime przedzierzgnął się nagle w poetę. Sime posiada intellekt, wyprzedzający daleko artystów dzisiejszych; intellekt ten nagina do celów artystycznych, zmuszając zmysły do przemieniania idei w doświadczenie. Odczuwa bezmiar życia. Tam, gdzie Beardsley śmieje się głośno na wspomnienie śmierci, doli i kary za grzechy, albo przechodzi nad tem do porządku, wesoło wstrząsając ramionami, Sime o rzeczach tych z okrutnym mówi humorem, słyszy grzmoty sfer.

Sztukę jego przenika okrutne szyderstwo z powodu zepsucia, wielka miłość rzeczy ludzkich, głębokie współczucie dla słabych, namiętna żądza dotarcia do źródeł Nieznanego. Jest on jednym z najpierwszych twórców dzisiejszych - poeta o wytwornej, subtelnej imaginacyi, posiadający niezwykle piękną technikę, służącą mu do wyrażania rozległe obszary obejmującej wyobraźni. Publiczna to szkoda, że sztuka jego nie jest tak powszechnie znana, jakby należało. Wszechstronna wyobraźnia służy mu do głębokich wnikań w duszę ludzką. Jest może największą żyjącą powagą co do Blake’a, Poego, a może i Mereditha.

TOM MOSTYN
(1864 - …)

TOM MOSTYN rozpoczął od malarstwa tematowego i portretowego, utrzymanego w płomiennych tonach nizkich, rychło zdobywając sobie rozgłos we Francyi. W pierwszym rzędzie malował krajobrazy w duchu wielkiej tradycyi angielskiej. Rozwijał się nieustannie, dopóki nie wyłonił się dzisiaj z niego poetyczny malarz pejzażu romantycznego o barwie płomiennej, jak gdyby ktoś hojną ręką błyszczące rozsiał brylanty; wyraża w nim nastroje, wywoływane jak gdyby marzeniami o romantycznej i dramatycznej istocie Przyrody. Jest on mistrzem w stworzonej przez siebie sztuce, o niezwykle silnej technice. Zdrowa jego wizya snuje przędzę snów i marzeń o Przyrodzie; romantyczny jego duch, z początku niepewny siebie, odnalazł nagle jak gdyby z drogich kamieni utkaną technikę, stwarzającą promienne harmonie barw. Wziął od impresyonistów wszystkie orkiestralne możliwości barw zasadniczych, pryzmatycznych, dochodząc bez rozkładania tych barw do tego, do czego dochodzono jedynie przez ich rozłożenie.

GREIFFENHAGEN
(1862 - …)

GREIFFENHAGEN w ostatnich czasach, zdaje się, zamilkł; atoli w dziewiątym lat dziesiątku był jednym z najpłomienniejszych kolorystów, uprawiających impresyonizm barw w sztuce świetlistej o wybitnych przymiotach dekoracyjnych, jakkolwiek tonacya jej nieco jest nizka; romantyczna wizya jego zbyt jest bogata, zbyt niezwykła, aby miał z tak szlachetnej rezygnować twórczości.

DUDLEY HARDY

Syn zdolnego artysty, DUDLEY HARDY, jest jednym z najświetniejszych kolorystów epoki. Żaden z artystów nie trwonił tak lekkomyślnie swoich talentów. Ale Dudley Hardy w najlepszych utworach swoich pozostanie jednym z lirycznych malarzy epoki. Siedząc w Holandyi, maluje Holandyę w taki sposób, jak gdyby cały współczesny geniusz holenderski przelał na niego artystyczną swą technikę. To samo czyni we Francyi. Ma on taki wrodzony talent karykaturowania lub naginania do swej woli wszelakich stylów, że jest to dla niego istotnem niebezpieczeństwem. Malarska pamięć jego, to cud. Przyjmuje najpowszedniejsze zamówienia, najzwyklejsze robi ilustracye. Jeżeli jednak zabierze się do pracy malarskiej na seryo, wówczas tworzy, jak liryk. Dał nam lirykę Tangeru i Algieru, malował obrazy z życia Arabów, pod względem płomienności kolorytu i napięcia poetyckiego przewyższające tego rodzaju rzeczy Fortuny’ego i innych, co całe życie poświęcili na to, aby tworzyć rzeczy, które Hardy jak gdyby niedbałym ruchem rzuca na płótno. Jest on jednym z wielkich artystów, nie troszczących się o nic, dających upust jedynie swemu talentowi, którzy jednak talent ten, przeważną część swego życia, na rozmaitych ścierają trywialnościach. Mimo to sztuka jego żyć będzie, tak, jak niemal zawsze żyje sztuka tego rodzaju twórców.

PÓŁNOCNY IMPRESYONIZM ROMANTYCZNY

Tymczasem pewien Northumberlandczyk powrócił do staroangielskich ilustracyi ulotnych i dał nam najwymowniejszą drzeworytniczą sztukę angielską.

„STARY“ CRAWHALL Z NEWCASTLE

Joseph Crawhall nurza rękę swoją w koturnowych wspaniałościach wieku osiemnastego, przyswaja sobie wykrygowane, etykietalne maniery epoki papilotów i oto zgrabne jego palce odsłaniają nam tajemnicę sztuki dawnych ilustracyi ulotnych wraz z dodatkiem głębszej tajemnicy jego własnej sztuki. A ponieważ współczesne oczy jego patrzą na świat subtelniej, aniżeli patrzały oczy artystów z czasów króla Jerzego, ponieważ patrzą na kształty z owem zastanawiającem się upodobaniem, charakteryzującem sztukę późniejszych lat wieku dziewiętnastego, a więc z pełnią poczucia powierzchni i budowy ciała - przeto sztuka dawnych ilustracyi ulotnych staje się w rękach Crawhalla znacznie doskonalszą, tak, że śród talentów - ilustratorów owej epoki, dzisiaj zresztą całkowicie zapomnianych - nie znaleźlibyśmy ani jednego artysty, którego sztuka dorównałaby analogicznej twórczości Crawhalla. Jakżeż delikatne daje on nam bryły mimo wszystkich uciążliwości ślimaczej techniki drzeworytniczej! Zdaje nam się, że doliczymy się tych powolnych kresek, zapomocą których dochodzi do ukazania nam wnętrza, napełnionego śpiewem kosa, lub - jak gdzieindziej - do rozpłynięcia się w muzyce sfer!

W żadnej czarodziejskiej grze wyobraźni nie ujawnił ten czarodziejski, angielski Old Crawhall takiej krzepkiej, żywotnej siły, takiego zmysłu dekoracyjnego, jak w wykonanym techniką osiemnastego wieku drzeworycie Dandy with the Powder Puff, przedstawiającym pudrującego się modnisia. A w Statkach wojennych (Battle Ships) z ich uśmiechniętą afektacyą prymitywu, pełnych otworów strzelniczych, artysta niewielkimi środkami wywołuje wrażenie mających tuż, tuż nastąpić strzałów armatnich; pokład ten niemożliwie natłoczony jest masztami, że, zdaje się, niema na nim ani odrobiny miejsca, ale dzięki tej przesadzie zdaje się nam, że statki te gotowe są każdej chwili wyruszyć i zmierzyć się z wrogiem.

A powszechnie znane Słońce? Czyż z niego nie wieje również tchnienie dawnych drzeworytów? Powstało w czasie, kiedy dziennikarstwo klasycznemi zarażone było aspiracyami, kiedy miało ambicyę ściągania na siebie zarzutu, że przesycone jest wonią nocnej lampki oliwnej, będącej istotnym zapachem szkolarstwa, dziennikarstwo, które też na pół żartem zawsze nazywało Crawhalla „antykiem!“

PRYDE
(1866 - …)

JAMES PRYDE stworzył, razem z Crawhallem, jedną z najtęższych szkół malarskich w naszych czasach. Pryde nawiązał do sztuki angielskiej tam, gdzie skończyły się jej usiłowania najbardziej męskie, do żywotnej, bezwzględnej wizyi Hogartha, do silnej twórczości ilustratorów osiemnastego wieku, na której oparł się i Crawhall. Talent swój rozwijał szybko, nie przeszedł też bez skutków obok niego francuski impresyonizm typu Manetowskiego.

Męska natura tego artysty znalazła upust w sztuce rodzimej, pełnej mocy, zniewalającej, przedewszystkiem dramatycznej i osobistej. Afektacya opowieści o królu Arturze nie przemawiała do niego; jest on raczej spadkobiercą Chaucera, Balzaka, Rabelais’go. Pierwiastki romantyczne i dramatyczne przepełniają każde jego dzieło.

Pryde uprawiał przez krótki czas malarstwo pastelowe; zdaje się jednak, że rychło wyczerpał się w tej dziedzinie sztuki; snać przekonał się, że malarstwo olejne bardziej odpowiadało jego talentowi; posługuje się też pendzlem mocnym, szerokim, a subtelnym, jak świadczy o tem jego La Demimondaine (Dama z półświatka).

Rzecz dziwna, Pryde używa bardzo nizkiej skali barw, a jakkolwiek używa jej z poczuciem kolorytu, to przecież sztuka jego powściągliwa jest w rozwijaniu bogatej orkiestracyi. Tej powściągliwości też przypisać należy pewną monotonność stylu, z której się nie chce, albo nie umie otrząsnąć.

James Pryde, razem z swym szwagrem, Williamem Nicholsonem, tworzący spółkę „Braci żebrzących", pojawił się przed publicznością jako autor kilku mistrzowskich afiszów. Krewnymi po matce byli mu Scott Lauder i Beugo, najwięcej jednak zawdzięcza swojej własnej wizyi romantycznej, poświęconej Rabelaisowskiej radości życia. Dzieło jego pełne jest charakteru - czy to kiedy maluje tryskający wesołością obraz Jorrocks lub bezmyślność Starego Johna Willeta, lub czy przedstawia sardoniczny humor i tragiczny nastrój Henryka Irvinga - najlepszy portret, jaki istnieje, tego wielkiego aktora z epoki Wiktoryańskiej. Pryde tworzy powoli. Jego Murder House (Jama rozbójnicza) to typowy przykład tego rodzaju scen, malowany farbą białą i czarną, znakomicie zaaranżowany, kolorystyczny, pełen atmosfery romantycznej i tragicznego nastroju.

Pryde’a hamuje, zdaje się, jakaś dziwna ociężałość zdolności twórczych. Ma się wrażenie, że nie umie wyrazić się w całej pełni, że jego potężna wyobraźnia opada na ziemię. Atoli z dzieła jego wyziera silny, zniewalający pierwiastek tragiczny, dusza, pokrewna duszy Edgara Allana Poego.

NICHOLSON
(1872 - …)

Drugi z słynnych „Braci żebrzących”, sześć lat młodszy od szwagra swego, Jamesa Pryde’a, WILLIAM NlCHOLSON - jeżeli weźmiemy pod uwagę jego twórczość samodzielną bez udziału Pryde’a - posiada niezwykłą zdolność kompozycyjną i smętną wyobraźnię. Radosną sztukę swą uprawia, rzecz dziwna, z pełną powściągliwością w kolorycie, polegającą na posługiwaniu się barwą przeważnie ciemną. Nicholson stworzył drzeworyt - czarne, koloryzowane bryły na tle barwy okry lub umbry - drzeworyt, który zrobił szkołę. Nieśmiertelna serya portretów, jego wielkie London Types (Typy londyńskie), oraz Almanack of Twelve Sports (Almanach dwunastu sportów) zasłużoną, światową zyskały mu sławę. Jednakowo jest dzielny w malarstwie olejnem, akwareli i drzeworycie barwnym. Przyjdzie czas, że martwe natury jego będą się zaliczały do arcydzieł w swym rodzaju; jego Walka Kupidynów o różę (Cupids Fighting for a Rose) i Kupidyny w oknie, to utwory niezapomniane. Wyborny jest we wszystkiem, co zrobi - czy to będą karty do gry, czy program balu, czy jakieś inicyały.

GORDON CRAIG

EDWARD GORDON CRAIG, syn rozgłośnej aktorki Ellen Terry, jakkolwiek poświęcił się sprawom teatru, na którem to polu wpływ ma europejski, jest pozatem jednym z najpoetyczniejszych malarzy naszej epoki. Ucząc się na sztuce Crawhalla, za młodych lat w wysokim stopniu ulegając urokowi Jamesa Pryde’a, jak sam się do tego przyznaje, ujawnił niebawem wysokiego rzędu wizyę czysto osobistą. Drzeworyty jego należą do najwytworniejszych tego rodzaju utworów, jakie wogóle istnieją, nie tylko naszej epoki. Ale i w akwareli dał dowody tak silnej wizyi osobistej i takiej mocy dramatycznej, że jest on najprzedniejszym poetą w tej tak wybitnej grupie malarzy. Napięcie dramatyczne w tego rodzaju rzeczach, jak niektóre sceny z dramatów Szekspira, albo w seryi Elektra itp., niema sobie równego w całym zakresie tego rodzaju malarstwa. Zastosowaniem harmonii barw do teatru wywarł na wszystkie sceny europejskie wpływ, jakim żaden kierunek nowożytny poszczycić się nie może. Posiada nieomylny zmysł kompozycyjny, sztuka jego należy do najdramatyczniejszych i najrytmiczniejszych. Niema dzisiaj artysty, któryby umiał, tak, jak on, wywoływać wrażenie majestatyczności, tragiczności i dostojności.

Artysta wszechstronny, okazał także w zastosowaniu sztuki do przemysłu drukarskiego tyle smaku, że daleko poza sobą pozostawił usiłowania Morrisa i jego szkoły.

JÓZEF SIMPSON

Wzorując się na sztuce Pryde’a i Nicholsona, Simpson rychło wysunął się na czoło jako rysownik tej grupy. Karykatura, do której się zwrócił, a która była raczej malarstwem portretowem w czarnych barwach, w stylu „Braci żebrzących“, doprowadziła go do indywidualnego wyrazu twórczego; jego umiejętność w aranżowaniu ozdobnych druków książek odbiła się na dotyczącym przemyśle nowożytnym, wzorującym się na wytwornych wzorach całej tej szkoły. Simpson w ostatnich czasach przerzucił się na malarstwo i tutaj daje dowody tak subtelnej wizyi barw, że pod tym względem przewyższa pierwszych swych mistrzów „Braci żebrzących", Pryde’a i Nicholsona; sztuka jego staje się raczej pokrewna orkiestracyi barw Fergussona i Peploe’a. Faktycznie też Simpson tworzy pomost między temi dwiema szkołami północnemi.

Do szkoły tej należą jeszcze między innymi, wysuwający się odważnie na czoło DACRES ADAMS i FLINT. Bracia ORR są również członkami dekoratywnej szkoły tej, tak samo, jak młody artysta LOVAT FRASER.

Pod pewnym względem pokrewnym, ale mimo to odrębnym twórcą jest Józef Crawhall młodszy.

JÓZEF CRAWHALL MŁODSZY
(1861 - …)

Syn „Starego" Crawhalla, JÓZEF CRAWHALL, człowiek twórczego talentu, uczył się u jednego z najoryginalniejszych artystów, bo u swego ojca, Józefa Crawhalla, i sam też do najoryginalniejszych należy dzisiaj malarzy. Znakomity rysownik, posiada niezwykłe zdolności dekoracyjne, a oko jego na kształty i budowę zwierząt przewyższa przedziwną sztukę Japończyków. Praca pod kierunkiem Aimé Morota nie zostawiła na nim ani śladu. Akwarelista, lubujący się w subtelnych tłach brunatnych, na których płynnemi farbami wodnemi umieszcza kształty ptaków i czworonogów. Jego Spangled Cock i Black Cock (Kogut pstrokaty i czarny) należą do najwspanialszych utworów w tym zakresie.

ORKIESTRACYA BARW W SZKOCKIEJ SZKOLE PEPLOE’A

Impresyonizm Maneta, objawiony Anglikom przez Whistlera, zjednał sobie niejednego wyznawcę. W Szkocyi powstał malarz, który, wzorując się pierwotnie na Whistlerze, stworzył niebawem sztukę samodzielną, w której barwy jasne i radosne zajęły miejsce nizkich tonów Whistlerowskich. Artystą tym był Peploe.

PEPLOE

S. J. PEPLOE wystąpił od razu jako artysta krzepki, malujący pendzlem płynnym i bezpośrednim, któremu znamienite zawdzięcza wyniki. Prawda, że zajmował się więcej środkami techniki, aniżeli samem emocyonalnem wyrażeniem istoty życia, do czego jedynie służy technika. Atoli poprzednikami, inicyatorami jakiegoś kierunku bywają często raczej wielcy artyści-technicy, aniżeli twórcy prawdziwi. Czy życie obdarzyło go zakrojoną na wielką skalę zdolnością wyrażania tego życia, dotychczas dowodów na to dostarczyć nam nie umiał. Ale w tem, co robi, jest tyle mocnego impresyonizmu, że, sądząc według stanu dzisiejszej techniki malarskiej, prześcignąć go niepodobna. Gra światła na danych przedmiotach, walory barw od jej głębi atmosferycznej, cała podstawowa istota widzenia zjawisk nagiem okiem, wszystko to najmniejszych nie sprawia mu trudności. Pod względem subtelności poczucia kolorytu nikt go nie prześcignął. W porównaniu z nim Whistler był ciemny, na pół ślepy. W Europie niema dzisiaj człowieka, któryby pod względem świeżości kolorytu dorównał jemu i jego uczniowi, Fergussonowi. Rozwinął on impresyonizm daleko poza granice, w których obracał się Manet lub Monet, ale i jemu na orlich zbywa lotach; wyobraźnię ma do pewnego stopnia ścieśnioną, tak, jakby bogowie odmówili jakiemuś człowiekowi wszystkiego. Wszystko ma w swoich rękach - brak mu tylko zdolności śpiewania - a pieśń jest przecież istotą Wszystkiego.

FERGUSSON

Uczeń Peploe’a, JOHN DUNCAN FERGUSSON, rychło doścignął swego mistrza i powiększył jeszcze jego mistrzostwo kolorystyczne. Zdawało się pierwotnie, że Fergusson będzie tylko świetnym uczniem Whistlera; wkrótce jednak prześcignął Whistlera pod względem orkiestracyi barw. Peploe’a zadziwiające poczucie barw w niedługim czasie doprowadziło Fergussona do sztuki tak radosnej i wesołej i tak nauczyło go wyrażać światło, że nie ustępował w niczem swemu nauczycielowi. Odtąd Fergusson w lirycznem malarstwie swojem do takiej doszedł doskonałości, że zaliczamy go dzisiaj do najlepszych mistrzów epoki. Obrazem Berneval - The Lady in Pink (Portret markizy Berneval na tle dworku, odbijającego się w wodzie) udowodnił, że jest mistrzem, który wyszedł poza ciasne granice królestwa Whistlerowskiego. Mamy tutaj nie tylko świeże, męskie poczucie płomiennego światła, ale także pulsujący ruch powietrza, liściwia i wody. Namalował już był przedtem oblany blaskami księżyca skwer w Kadyksie, świadczący o krzepkiej umiejętności traktowania nocy, w czem tak celował Whistler. Skwer tonie w tej przedziwnej, tajemniczej mistyce, pokrywającej ziemię, gdy księżyc panuje na niebiosach. Postaci kobiety i dziecka wioną jak widma po skwerze, zatopionym w blaskach księżycowych - wioną z tą nieuchwytną subtelnością czegoś nierzeczywistego, ogarniającego świat, gdy purpurowy firmament nieba rozpala się miriadami gwiazd - nieuchwytny, jak gdyby skradający się ruch tych postaci zdaje się jeszcze przyczyniać do zwiększenia panującej naokoło ciszy. - Przedewszystkiem jednak cały obraz kąpie się w nieuchwytnej masie jakiegoś pół światła, jakiegoś usypiającego zmysły, a ciszą wymownego zjawiska.

Z słynnym widokiem nocnym Dieppe Fergusson wkroczył w dziedzinę daleko trudniejszą. Z całą zuchwałością zabiera się on tutaj do żywych błękitów wieczornych, w czasie, kiedy noc letnia pełna jest pulsujących harmonii tonów bogatych. Szmat zielonej murawy, noc purpurowa, dzierżąca berło nad powalonym dniem; na przednim planie kilka postaci w pięknych strojach wieczornych; w górze wir fajerwerków, z świstem i sykiem strzelających w błękity, rozpryskujących się w wspaniały deszcz migotliwych kolorów, śrzeżoga ognistych barw, zawisłych przez chwilę na niebie, lecą na ziemię, ale w biegu swym wstrzymane oporem powietrza, już tylko słabym, powoli gasnącym, złotym spadają oblaskiem.

Pojawił się artysta, który, opanowawszy technikę Maneta, Whistlera, Peploe’a i wogóle całą rewelacyę nowoczesną, znalazł wyraz dla swej wizyi osobistej, która jest jak cud u malarza tak młodego. Żywość impresyi, czystość tonów i wymowne, emocyonalne poczucie barwy umiały zaopatrzyć się u przyrody w jej radosne światło, w jej tajemniczość. Promiennie rozegrana rapsodya światła, wiry, kręgi i błyski wód, zapach ziemi - wszystko to ma w nim swego liryka. Dzieło jego, zakres jego twórczości, rozrasta się i rozszerza dzięki weselu i zajęciu, z jakiem śledzi najrozmaitsze przemiany, spełniające się mocą światła na niebie. Dla przenikliwości tego zainteresowania się nic nie jest za subtelne, nic za bujne: bezpośrednio w technice nie cofnie się przed żadną barwą, dzięki temu też ma taką łatwość interpretowania wszystkiego, co widzi. Silny pendzel jego przenosi na płótno wszelkie nastroje w świecie, jakie w danej chwili stają w zwierciedle jego umysłów - czy to będzie zniewalająca, subtelna chwila zmierzchu, czy widmowe zjawisko nocy, czy śmiejąca się pora, kiedy blask słońca i powiew poranny powioną radośnie nad ziemią, albo też groźna godzina, kiedy niebiosa zaczną błyskawicą i grzmotem obwieszczać gromowe swe tragedye. Umie wydobyć istotnego ducha każdej miejscowości, jej woń, jej posmak; każda z dwudziestu czterech godzin odsłania mu swoje tajemnice. Na widok wód, drgających w słońcu, pendzel jego radosnym rozbrzmiewa hymnem; zmierzch nie skąpi mu swojej posępnej wspaniałości.

Pokazałem, że Fergusson, opanowawszy pyszną technikę malarską Peploe’a, stworzył w rzeczywistości sztukę daleko głębszą - dał nam rozleglejszą treść życia. Zda się, jak gdyby dla niego otwarte było całe królestwo sztuki. Zajmując się największymi problemami życia, równocześnie rozszerzał skalę swej techniki. Odwrócił się od wszelkich szablonów, od rytmu, od pierwiastków dekoracyjnych. Czy to będzie jego Sedanem, czy do rozleglejszego zaprowadzi go królestwa, nie wiadomo - musimy czekać wyników; zachodzi jednak niebezpieczeństwo, że zamiast uderzyć w środek, zadowoli się atakami na skrzydła. Ale dla Fergussona wszystko spoczywa w łonie bogów. Zgubiony przecież jest ten, kto technikę uważa mylnie za sztukę.

Fergusson wychował sobie świetną uczenicę w osobie Amerykanki MlSS ESTELLE RlCE. Czy dzięki jego wpływowi grozi jej niebezpieczeństwo popadnięcia w akademizm prymitywny, nie wiem - mistrz i uczenica przebywają w Paryżu, a Paryż walczy z akademizmem prymitywnym. Poczucie charakteru, ten najprzedniejszy przymiot w malarstwie portretowem, podporządkowuje się u nich szablonowi. Rytm, esencyonalny pierwiastek wszelakiej wielkiej techniki, wysuwa się ponad odczuwanie życia. Wielkie niebezpieczeństwo zawisło nad obojgiem młodych ludzi. Czas tylko pokaże, czy zwyciężą, czy padną, jak każda wielka sztuka popada ostatecznie w manierę i przestaje istnieć, aby ustąpić miejsca profesorowi filozofii i matematyki; śpiew zawsze zabijają pedanci. Technika impresyonistyczna to dziś najogromniejszy środek wyrażenia wielkiej pieśni. Ale gdzież są pieśniarze? Dzisiaj stroją oni swe narzędzia i przygotowują je do swej pieśni.

ORKIESTRACYA LINII

Równolegle z orkiestracyą barw rozwinął się impresyonizm rysunku linijnego, w którym linii używa się tak, jak rytmu w muzyce.

BEARDSLEY
(1872 - 1898)

Geniusz utalentowanego wielce młodzieńca, Aubreya Beardsleya, nie wyraził się w malarstwie. Ale wpływ jego był rozległy. Urodzony śród klasy średniej w Brighton, delikatny chłopiec wcześnie zadziwiające ujawnił zdolności; zanim też doszedł do pełni lat męskich, tworzył rzeczy uwagi godne i zstąpił do grobu.

Beardsley’a atakowano i atakuje się dotychczas za jego zamysły erotyczne. Zaprzeczenie istnienia tych zamysłów byłoby zaprzeczeniem istoty jego sztuki. Ale sztuka ma tak samo prawo wyrażać emocye erotyczne, jak wszelkie inne emocye; a Beardsley zmysłową wrażliwość człowieka wyrażał z talentem. Chory młodzieniec, którego słabowitość wpłynęła także na rozwój jego lat męskich, zwrócił się ku swobodnej stronie życia ludzkiego; ale taką samą była też sztuka rozmaitych olbrzymów przeszłości, należy go więc sądzić jako artystę, a nie jako moralistę.

Jako chłopiec jeszcze chciwie zajmował się piśmiennictwem, od 13 roku życia pochłaniał erotyczne arcydzieła literatury francuskiej i klasycznej. Kupował sobie barwne erotyczne drzeworyty japońskie i to w czasach, kiedy z wielkim trudem zdobywał pieniądze.

Beardsley był reakcyą przeciw suchotniczemu życiu, urodzonemu z pewnego ruchu estetycznego. Beardsley narodził się z sztuki Burne-Jonesa. Antyczny prąd sztuki narodził się z niezdrowego, nienaturalnego odwracania się od płci; reakcya przeciw temu była nieunikniona. Beardsley był koroną tej reakcyi.

Mojem zdaniem, Beardsley nie ma absolutnie nic wspólnego z akademizmem prymalnym tej szkoły, ponieważ formuły tegoż akademizmu, które pierwotnie go zajęły, stały się dla niego wkrótce niczem więcej, jak tylko formułką. Jakkolwiek pochodził z Rossettiego i Burne-Jonesa i ulegał wpływowi Botticellego i Mantegni, wcześnie przecież swój własny rozwinął styl i zaczął wyrażać własną, indywidualną wizyę życia.

Urodzony 21 sierpnia 1872 w Brighton, był dzieckiem spokojnem i zamkniętem w sobie; zamiłowanie do rysunków powstało w nim wcześnie. Choroba, która miała go zniszczyć, zaczęła mu grozić już w siódmym roku życia; gdy miał lat dziewięć, przewieziono go do Epson. W roku 1883 rodzina jego przybyła do Londynu, aby dziecko razem z siostrą jego pokazywać na koncertach jako fenomeny muzyczne. Sztuka Kateya Greenawaya pociągnęła młodziutkiego muzyka; zdobywał sobie niewielki grosz, rysując spisy potraw i inne tego rodzaju kartki. W r. 1884, gdy miał lat dwanaście, wysłano go razem z siostrą do Brighton, do starej ciotki; tutaj to chłopiec zaczął wkrótce czytywać książki. W listopadzie oddano go do gimnazyum, gdzie dostał się pod kierunek nauczycieli dobrych, dodających mu podniety. Rysunki jego z tych czasów niewielką były zapowiedzią na przyszłość. W lipcu 1888 jako szesnastoletni chłopiec wstąpił na naukę do jednego z architektów londyńskich; stąd w r. 1889 przyjął miejsce w urzędzie asekuracyjnym i przez dwa lata ciężko chorował. W r. 1891 jako dziewiętnastoletni, przyszedłszy do siebie, wziął się do ilustrowania, do czego zachęcił go Alfred Gurney. Przyjaciele artyści, między nimi Aymer Vallance, dostrzegli talent w młodzieńcu. Aż do tej chwili pracował w liniach Burne-Jonesa, Botticellego i Mantegni, a jego Joanna d’Arc i Litania Maryi Magdaleny są zaledwie zapowiedzią talentu. Pierwsze jego prace były naśladownictwami Rossettiego, Burne-Jonesa i Williama Morrisa; ale i z tego małpowania estetycznego zaczęła się niebawem osobista wyłaniać wizya. Będąc jeszcze urzędnikiem asekuracyjnym, przybył w roku 1892 nocą do szkoły profesora Browna w Westminster. W sierpniu wystąpił z urzędu. Dent powierzył mu zilustrowanie Śmierci Artura i Beardsley porzucił szkołę sztuki.

Wykonując subtelne rysunki do Śmierci Artura, rozwinął sztukę swą - wyszedłszy z naśladownictwa - do tego stopnia, że wszystkie wysiłki Morrisa na polu ilustrowania książek do drugorzędnego spadły znaczenia. Przepaść między pierwszymi rysunkami a następnymi tak jest wielka, że nie można uwierzyć, iżby jeden i ten sam wykonał je człowiek. Niespokojny, gorączkowy umysł chłopca znużył się robotą przed doprowadzeniem jej do końca. Potem na widowni jego życia zjawił się Pennel i stał się gorącym jego rzecznikiem. Beardsley zwiedzał pilnie British Museum i Galeryę Narodową. Niektóre rysunki w Pall Mall Budget z lutego 1893 są słabe; dla świeżo założonego Studio narysował jednak znośną okładkę w stylu ilustracyi do Śmierci Artura; Pennel wprowadził go też na widownię publiczną kilkoma pięknymi jego rysunkami. Beardsley uległ teraz silnym wpływom japońskim i stworzył najbardziej chwalone swe dzieło - atoli naśladowanie Japończyków groziło zniszczeniem jego wielkich zdolności. Z końcem 1893 zasiadł do pracy nad ilustrowaniem Salomei, rozwijając - w tym drugim okresie swej twórczości - styl, oparty na Japończykach. W kwietniu 1894 pojawiła się Żółta księga (Yellow Book), pierwsze cztery tomy ilustracyi, świadczących, że powstał nowy artysta o osobistej, a bezwstydnej wizyi. Był sławny. Napadano nań w wysokim stopniu, tak, jak go w wysokim stopniu chwalono. W styczniu 1896 Beardsley olbrzymie w sztuce swojej porobił kroki pysznemi rzeczami w The Savoy, wydanem przez Leonarda Smithersa. To był jego wielki okres, okres trzeci, w którym powstało The Rape of the Lock (Porwanie pukla), oraz pyszne arcytwory, dzięki którym The Savoy jest jednem z największych dzieł ilustrowanych, jakie kiedykolwiek wydano. W rysunkach do Lisistraty, jakkolwiek z natury rzeczy drukowanych prywatnie, doszedł Beardsley do szczytów swego talentu - w rysunkach, co do których w jednym z ostatnich swych listów zaklina, „na łożu śmierci“, swych przyjaciół, aby je zniszczyli; najohydniejsze z nich sam podobno zniszczył. Na nieszczęście nabawił się w Brukseli gorączki i ta przyprawiła go ponownie o chorobę, która owładła tym wesołym, dowcipnym młodzieńcem. Ostatnie jego dzieła, rysunki do Mademoiselle de Maupin, w których posługuje się tuszem, i rysunki piórkowe do Volpone, nie mówiąc już nic o słynnych wzorach okładkowych, nad którymi pracował bezpośrednio przed śmiercią, świadczą o sile jego talentu. W r. 1897 udał się do Paryża i nie ujrzał już więcej ziemi rodzinnej. W końcu roku przewieziono go na Rivierę; umarł w Mentonie 25 marca 1898.

Osobistość pełna wdzięku, dowcipny, sarkastyczny, świetny causeur, Beardsley wcześnie zyskał sławę. Gorączkowo zamykał długie życie w niewielu krótkich latach. Wyszedłszy z skromnego domu i dostawszy się w błyskotliwe towarzystwo londyńskie, afektowanych nabrał manier; ale pod temi manierami ukrywała się dusza naprawdę szlachetna.

Beardsley posługiwał się po mistrzowsku linią o właściwościach tak znamienitych, że działa ona na wzrok w ten sposób, jak muzyka działa na słuch. Nie był ilustratorem w znaczeniu interpretatora tekstu, ale tematy literackie dostarczały mu motywów dla jego sztuki rytmicznej. Że zawdzięczał wiele greckim malarzom waz, rzecz to widoczna. Największe jednak okazał zdolności, opanowawszy i prześcignąwszy to wszystko, co było największego w rytownictwie z wieku osiemnastego. Pomysłowość jego nie znała granic. Pracowitość jego była tak ogromna, jak tajemnica, którą pracowitość tę otaczał. Nie był nigdy mistrzem barwy, z wyjątkiem nizkich tonów w subtelnej i wyśmienitej Mademoiselle de Maupin; jego pewne siebie zdania o malarstwie dowodzą, że barwa mało znaczyła u niego. W Turnerze widział tylko „retoryka"! Pomyśleć to sobie, ten młodzieniec dwudziestopięcioletni był jednym z największych mistrzów w świecie w dziedzinie, jednej z najtrudniejszych, jakie znają artyści - w linii piórkiem. A jakkolwiek na pierwszy rzut oka wydaje się tylko ilustratorem książek, ostatecznym celem jego sztuki jest przecież wyrażanie życia. Brał tematy z literatury, aby je w kotle swego geniuszu na całkiem nowe przetopić rzeczy; pulsującem obdarzał je życiem. Beardsley był poetą w każdym calu. Wziął linię od Japończyków - i prześcignął ich; poszedł do wielkich sztycharzy wieku ośmnastego - i prześcignął ich; poszedł do Morrisa po wzory średniowieczne i sztukę Morrisa w porównaniu z sobą na drugie zepchnął miejsce. Uczynił więcej - poszedł po wspaniałe malowidła na wazach greckich - i prześcignął Greków. A przecież umarł, mając lat zaledwie dwadzieścia i pięć!

Beardsley stworzył szkoły na Kontynencie i w Ameryce.

Amerykanin W. H. BRADLEY jest jednym z najzdolniejszych członków tej szkoły. W Niemczech HEINE i MARCUS BEHMER biorą swą białą i czarną barwę od Beardsleya; Behmer czyni to bez smaku.

PHIL MAY
(1864 - 1903)

Syn inżyniera, urodzony 1864 w Leeds, w dziewiątym roku życia pozostawiony sobie, Phil May lat miał dwanaście, kiedy zaczął zarabiać na życie. Od dzieciństwa czując pociąg do sztuki, uczył się na kartonach Linleya Samburne’a w Punchu. Jako czternastoletni był pomocnikiem malarza w Grand Theatre w Leeds i zarabiał niewielki grosz, portretując aktorów i aktorki. Przez trzy lata podróżował z towarzystwami teatralnemi. W r. 1882 przybył bez szylinga do Londynu i przez dwa lata o mało co nie zginął z głodu. Osobistym jednak urokiem miły ten człowiek zdobył sobie wkrótce przyjaciół. Lionel Brough zaciągnął go w szereg współpracowników Society, stąd dostał się do St. Stephens Review, następnie do Australii, do Sidney Bulletin, gdzie pracował do r. 1888; powróciwszy do Londynu i coraz to większą zyskując sławę jako ilustrator czasopism, wyrabiał sobie markę w St. Stephens Review, w Pick-me-up, w Graphic i Pall Mall Budget, ażeby wkońcu dostać się do Punchu. Zredukował nadmiar linii. Posługiwał się linią, aby w sposób nieśmiertelny wyrażać życie ludu; w ciągu swego wielkiego dziesięciolecia był on najwyższym mistrzem w rysunkach z życia ludu.

Ilustracya jest czysto demokratycznym środkiem naszego wieku; rytownictwo jest technicznym powrotem do środka, mającego ten sam cel, co za czasów Rembrandta - cel powielania dzieł sztuki.

Śród rytowników Anglik BRANGWYN stoi według powszechnej opinii europejskiej na czele tego rodzaju artystów, LEGROS dochodzi czasami do istotnych wyżyn. WHISTLER był, w ciaśniejszej dziedzinie, naprawdę znakomitym; wielkie emocye życiowe nie były jego udziałem, posługuje się też małemi płytami. SEYMOUR HADEN był rytownikiem dobrym, choć nieco zdawkowym; COLONEL GOFF jest świetnym amatorem. STRANG wykonał kilka wybornych płyt. ALFRED EAST jest pięknym pejzażystą dekoratywnym. C. J. WATSON, BURRIDGE, MARTIN HARDIE, TRISTRAM ELLIS dobrymi są rytownikami. Szkoci D. Y. CAMERON, MUIRHEAD BONE i FRANK SHORT wyśmienite mają prace poza sobą.

Od czasu Prerafaelitów angielski rysownik piórkiem wybitne zajmuje miejsce. SANDYS, LORD LEIGHTON, HOLMAN HUNT, MILLAIS, ROSSETTI, MAHONEY, CHARLES GREEN, HARRISON WEIR, BIRKET FOSTER, CRUIKSHANK, HABLOT K. BROWNE, FRED WALKER, FILDES, HERKOMER, SMALL, PlNWELL, TENNIEL, BOYD HOUGHTON, RANDOLPH CALDECOTT, SIR JOHN GILBERT, SHIELDS, DU MAURIER, KEENE, RAVEN HILL, BRANGWYN, BLAKE - WIRGMAN, CRANE, PARSONS, LINLEY SAMBOURNE, PHIL MAY, BERNARD PARTRIDGE, CHANTREY CORBOULD, BROCK, HUGH THOMSON, AUBREY BEARDSLEY, ANNING BELL, RAILTON, MANUEL, DULAC, MISS HAMMOND, PEGRAM, NEW, LAURENCE HOUSMAN, MISS PITMAN, MILLAR, TOWNSEND NELSON, CARTON MOORE PARK, E. T. REED, HASSALL, GALLACHER, GRIGGS, ELEANOR BRICKDALE, BYAM SHAW, SIME, GARTH JONES, SPARE, CARTER, CHARLES ROBINSON i Australczyk NORMAN LINDSAY w pierwszym stoją rzędzie.

Wymienić należy jeszcze takich artystów, jak ARTUR RACKHAM, jak E. J. SULLIVAN, rozległą posiadający wyobraźnię akwarelista, litograf, rysownik subtelny, jak EDGAR WILSON, jeden z najoryginalniejszych rysowników dekoracyjnych, jakich posiada Anglia, człowiek na wyższe zasługujący stanowisko, aniżeli je posiada; HARTRICK celuje w rozmaitych dziedzinach, jako rysownik, akwarelista, litograf i malarz olejny. MAURICE GREIFFENHAGEN jest jednym z najprzyjemniejszych ilustratorów żyjących, BELLINGHAM SMITH jest poetą, jak tego dowodzą jego widoki zamków angielskich; JACKSON do najtęższych należy ilustratorów; wybitne miejsce w tej dziedzinie zajmuje także SPENCER PRYSE i BECKER. Morze i okręty malują DIXON i WILKINSON.

WSPÓŁCZESNY IMPRESYONIZM WE FRANCYI

Impresyonistom francuskim najrozmaitsze przylepiają etykiety, jak „Intimistes“, „Peinture-claire“ itp.; wszystko to jednak jest czczą tytulaturą.

BESNARD i GASTON LA TOUCHE rozwijają dalej, z talentem, orkiestracyę barw.

LE SIDANER
(1862 - …)

HENRI LE SIDANER, jeden z najznamienitszych poetów w malarstwie, jest synem ludu rybackiego z St. Malo. Urodzony na Ile Maurice, chował się tam do dziesiątego roku życia, poczem przebywał w Dunkierce i tutaj to szarość morza północnego owładnęła kreolską krwią młodzieńca. Ojciec jego oddawał się w chwilach wypoczynku malarstwu i rzeźbie, on też uczył chłopca. Mając lat piętnaście, wstąpił do Szkoły Sztuk Pięknych w Dunkierce, żyjącej tradycyami szkoły Antwerpskiej. Przeszedłszy następnie na lat pięć do Szkoły Sztuk Pięknych w Paryżu i dostawszy się na lat pięć pod Cabanela, szkicował zwierzęta w paryskim ogrodzie zoologicznym, przez jakiś czas kopiował też Delacroixa i Jordaensa. Zdarzyło się, że w r. 1881 Manet wystawił swego Zabójcę lwów i Rocheforta; przed obrazami tymi młodzieniec stanął zdumiony. Widział rzeczy, których nie znoszono w pracowniach, urągające wszelkiej nauce, ale które głębokie wywarły na nim wrażenie. Jeszcze bardziej poruszył go Bar des Folies-Bergères. Wakacye w roku 1881 spędził przypadkowo w Étaples. W Étaples zamieszkał w r. 1884 i pozostał na stałe do r. 1893, dziewięć owocnych lat, które zrobiły zeń poetę. Towarzyszyli mu tutaj VAIL, THAULOW, DUHEM, ALEKSANDER HARRISON i inni impresyoniści.

Podróż do Holandyi objawiła mu mistrzostwo Rembrandta, De Hoogha i Vermeera. Uzyskanie medalu trzeciej klasy w Salonie umożliwiło mu wyjazd do Włoch; kopiował tutaj Fra Angelika. Odwrócił się od Tintoretta, Veronesa i Tycyana. Może dzięki tym odwiedzinom Włoch zwrócił się ku opuszczonym, spokojnym miastom flamandzkim. A malował ciągle w duchu liryczno-melancholijnym, przypominającym angielskiego poetę Graya, autora „Elegii na cmentarzu wiejskim", malował mieszkania ludzkie, w których ludzie, czuje się to, pozostali tylko w postaci upiorów. Z czarodziejską mocą najsubtelniejszej impresyi przedstawia on naszym zmysłom ciche ulice staroświeckich miast flamandzkich lub świetliste zmierzchy i noce weneckie, przedstawia je w barwach, które drżą i wibrują w naszych zmysłach. Le Sidaner jest może jednym z najczystszych mistyków naszych dni; nie posługuje się on nigdy sztuczkami lub symboliką, wywołana przezeń w zmysłach naszych tajemniczość zjawisk stoi ponad symbolem i wyrywa nam z piersi naszej westchnienie, jakie zwykle rodzą w nas zmierzchy. Galerya luksemburska posiada wyśmienity obraz La Table - stół nakryty białym obrusem, na nim lampa zlewa światło swe z marzycielskiemi krzewami bzu, które, oblane promieniami księżycowego wieczoru, zajmują dziedziniec wiejskiego dworku. Jest to prawdziwy poeta, dzięki któremu przyroda silne nastroje swe z liryczną śpiewa subtelnością.

Do bardziej marzycielskich twórców impresyonistycznych poematów należą we Francyi: EDOUARD VUILLARD, którego sztuka opiera się ściśle na wizyi japońskiej, a który w delikatnych barwach maluje powszednie życie ludu, szwaczki, dzieci, kwiaty; EUGENE LOMONT z swemi wnętrzami, w których kobiety zajmują się muzyką; MAURICE LOBRE, który prowadzi nas w dawne komnaty Wersalu; ARMAND BERTON, który w marzycielski świat swój wprowadza kobiety; SIMON BUSSY, LOUIS PICARD, każący smukłym kobietom w wesołych bawić się ogrodach; EDMOND AMAN-JEAN, który w wybornych barwach maluje subtelniejsze nastroje kobiet; ERNEST LAURENT, przedstawiający nam uroki życia domowego. Nieco pokrewny Conderowi jest RENÉ MÉNARD; jego naga dziewczyna w Nad morzem jest pięknym typem poetyckiego odczuwania. HELLEU, najbardziej znany jako autor sztychów, przedstawiających portrety pięknych kobiet, jest również subtelnym kolorystą, świetnym impresyonistą.

MAXIME MAUFRA, urodzony w Nantes r. 1861, nauczył się nieco malowania od nauczyciela miejskiego Le Roux; atoli ojciec jego, kupiec, przeznaczył go do zawodu handlowego. Wysłany do Liverpoolu, młody chłopiec kopiował malowidła tamtejszej galeryi. Zarobiwszy trochę pieniędzy, zerwał z zawodem handlowym i poświęcił się malarstwu ku przerażeniu rodziny i przyjaciół; przez lat pięć walczył ciężko bez najmniejszego poparcia. Zebrał swe dzieła i wystawił je prywatnie w Paryżu. Słynny handlarz obrazów, Durand-Ruel zwiedził wystawę i posłał po artystę; od tej chwili Maufra nie pracował już bez uznania. Turner i Constable byli bożyszczami jego sztuki.

Urodzony w Tuluzie w r. 1864 jako syn wydawcy, interesującego się sztuką, młody DIDIER-POUGET od wczesnych lat malował z natury i po odbyciu nauki w rodzinnem mieście przeszedł do pracowni słynnego ilustratora Lalanne’a. Zachęcony przez znajomych, udał się do Paryża i wcześnie zdobył sobie powodzenie. Spadły nań mnogie zaszczyty. W Salonie wystawiał od r. 1886. BELLEROCHE (1864) subtelnym jest artystą, dowodem tego Stół z herbatą. LUNOIS (1863) znany jest z swoich metod impresyonistycznych.

HENRI MARTIN
(1860 - …)

HENRI MARTIN połączył intencye dekoracyjne z realizmem i błyskami światła słonecznego do rozmiarów, które rozpłomieniły Puvisa de Chavannes - wieśniaków i życie pasterskie przedstawiał śród świetlistych krajobrazów. Urodzony 5 maja 1860 w Tuluzie, jest jednym z współczesnych impresyonistycznych poetów barwy.

BAIL
(1862 - …)

JÓZEF BAIL, ur. w Limonest 22 stycznia 1862, pochodzący z rodziny artystycznej, zjawił się na widowni w końcu ósmego lat dziesiątka, uwagę zwrócił na siebie około roku 1890; jest jednym z najbardziej utalentowanych malarzy życia domowego i martwej natury. Namalował La Ménagère, kobietę, z wielkiej butli przelewającą ocet do konserw; jego obrazy z kuchcikami, gatte-sauces, jakby ich nazwała stara niańka francuska, a śród nich La Cigarette, świadczą wszystkie o jego talencie.

GEORGES LÉON DUFRENOY świetne zajmuje miejsce śród młodych malarzy francuskich. CHARLES LACOSTE z Bordeaux ma wizyę narodową. Francuz-Kanadyjczyk, WILSON JAMES MORRICE, uczył się sztuki w Paryżu i Francuzem jest jako artysta; maluje Kanadę, patrząc na nią oczami swej rasy francuskiej, posiada też całkowicie francuskie poczucie kolorytu.

NOIRÉ

Francya odezwała się w Północnej Afryce w impresyoniźmie sztuki Noirego. MAXIME NOIRÉ skąpał zmysły swoje w atmosferze Tunisu, Algieru i pustyni, zanim zaczął wyrażać tę słońca pełną ziemię. Śpiewa cześć Marokka, pustyni, Afryki z nad morza Śródziemnego.

Ruch impresyonistyczny wydał kilku subtelnych portrecistów, jakkolwiek skłaniających się do tonów nizkich.

JACQUES ÉMILE BLANCHE (ur. 1861), zostający pod silnym wpływem Whistlera i Besnarda, jest nie tylko znakomitym portrecistą, ale także dobrym malarzem wnętrz.

LOUIS ANQUETIN maluje dobre portrety w duchu Manetowskim.

ANTONIO DE LA GANDARA, opierający się na Velazquezie, posiadający ponadto subtelną wizyę kolorytu Whistlerowskiego, jakkolwiek w ostatnich czasach jest nieco brunatny i suchy w swym stylu, malował portrety o znacznej sile; wybornie odczute są też jego krajobrazy.

HENRI CARO-DELVAILLE interesująco maluje kobiety w ich gabinetach i nagie akty. Z jego portretów dam z dziećmi największą może reputacyę zyskała mu Babka i mała dziewczyna; styl jego pokrewny jest stylowi Boldiniego i innych malarzy paryskich, skłania się też ku tonom nizkim. Jednym z jego sukcesów jest portret Pani Rostand.

Atoli współczesne usiłowania w sztuce francuskiej z najżywotniejszą ujawniły się mocą w ilustracyi.

FORAlN
(1852 - …)

JEAN LOUIS FORAIN, uczeń Degasa, stworzył zadziwiającą ilość satyr na życie średnich warstw francuskich, przeważnie w rysunkach linijnych, przeznaczonych dla prasy. Sztuka Foraina ujawnia się przedewszystkiem w jego mocy pełnych rysunkach odręcznych. Posługuje się on żywą linią nerwową, a używa jej z techniką niezmiernie dyskretną, z przedziwnym kunsztem dodając czasami tuszu. Atoli wszechstronniejsze jego zdolności ukazują się w jego mniej znanych malowidłach, w których występuje jako następca Degasa. Ale Forain przeholowuje w typach i stwarza karykaturę. Ma zmysł swego mistrza dla życia teatru i kawiarni nocnych. Żyć będą jego malowidła z życia średnich warstw Francyi, przedstawiające finansistów, deputowanych itp., atoli impresya, jaką odbieramy z tych obrazów, nie wzbudza w nas szacunku dla brudów jego ojczyzny.

JEANNIOT jest utalentowanym malarzem i ilustratorem dzisiejszego życia.

VIERGE
(1847 - 1882)

DANIEL VIERGE, Hiszpan z pochodzenia, uprawiał sztukę swą pod wpływem impresyonistów francuskich, jakkolwiek zajmuje się przeważnie literaturą, obyczajami i atmosferą własnego kraju. Vierge pysznym był artystą; a chociaż wielki był jako ilustrator, posługujący się linią, to przecież wielkim jest także w malowidłach tuszem i akwarelą. Jego Rynek turecki i Targ na prosięta to owoce mistrzowskiego impresyonizmu.

LOUIS LEGRAND
(1864 - …)

LOUIS LEGRAND, uczeń Féliciena Ropsa, jest sztycharzem, rysownikiem i malarzem, który rozwijał się pod wpływem impresyonizmu bryłowego Maneta i Degasa. Legrand jest mocnym artystą. Jego bryła, jego krzepka i melodyjna linia mają charakter wyrazu osobistego, dzięki któremu Legrand zajmuje w usiłowaniach dzisiejszych jedno z miejsc najprzedniejszych. W Louisie Legrand miasto Dijon wydało mistrza.

LEPÉRE

AUGUSTE LEPÉRE, malarz, pastelista i drzeworytnik, jest jednym z najsłynniejszych, impresyonistycznych drzeworytników wieku. Posługiwanie się jego barwą czarną i białą dla wydobycia kontrastu świadczy o rządkiem poczuciu muzykalności.

PAUL RENOUARD poświęcił talent swój ilustrowaniu życia współczesnego w czasopismach obrazkowych, przeważnie w Graphic. Nie tylko subtelnie rysuje kredą, ale jest także rytownikiem.

LAUTREC
(1864 - 1901)

HENRI DE TOULOUSE-LAUTREC-MONFA urodził się w Albi jako syn hrabiego Toulouse-Lautrec, bogatego potomka hrabiów z Tuluzy, przedstawiciela jednego z wielkich historycznych rodów francuskich; po ojcu, świetnym jeźdźcu i trochę rzeźbiarzu, młody Lautrec odziedziczył niepohamowany temperament. Na nieszczęście jeszcze jako dziecko złamał obie nogi, a że źle je złożono, przeto wyrósł na zdeformowanego karła. Z powodu tego kalectwa, dumny z natury i wysokiego umysłu człowiek, doznawał w towarzystwie uczucia lęku i nieśmiałości. W r. 1883 rodzina  jego zamieszkała w Paryżu; dziewiętnastoletni młodzieniec dostał się nasamprzód do Bonnata, potem w r. 1884 na rok do pracowni Cormona, wreszcie w r. 1885 zetknął się z Degasem. Studenckie jego utwory nie wywołały zdumienia; przez krótki czas szkicował typy uliczne, a kiedy Steinlen pojawił się z swoimi zadziwiającymi typami ludowymi i powszechną zwrócił na siebie uwagę, Lautrec z zaciętością karła dowodził, że Steinlen okradł go z pomysłów. Szeroka przepaść dzieliła wizye i sztukę Steinlena od Lautreca - przepaść, dzieląca wielkiego przyjaciela ludzi od zgorzkniałego szydercy. Lautrec ma dumną zarozumiałość i gorzki egoizm człowieka-kaleki. Dowcipny, kaustyczny, z głosem ostrym, piskliwym, nieustannie gestykulujący, był mimo to lubiany przez kolegów. Opierając się na Degasie, pominąwszy wszelki wpływ Ibelsa, artysty najbardziej mu pokrewnego, Lautrec coraz to większą zyskiwał reputacyę i coraz większą jeszcze zyskiwać będzie. Jego zmysł dekoracyjny, jego zniewalający sposób posługiwania się linią i bryłą, jego uproszczony sposób malowania bryłami stworzyły szkołę. Słynny jego afisz Artistide Bruant pokazuje nam poetę i właściciela artystycznej knajpy na Montmartre. Lautrec znalazł pole, najbardziej odpowiadające jego talentowi, w salach muzycznych Paryża; utalentowanych śpiewaków i utalentowane śpiewaczki, muzykantki i tancerki przedstawiał w jednem arcydziele po drugiem; należą do nich między innemi: La Goulue (tancerka z Moulin Rouge), niejedna subtelna karykatura śpiewaczki Ywette Guilbert; La Vache Enragée (Wściekła krowa); Babylone d'Allemagne (Babilon niemiecki); L’Artisan Moderne (Pracownik nowożytny) i budzące lęk U stóp szafotu itp. Przedziwnie posługuje się Lautrec głową wielkiego czella albo orkiestrą, poza którą na scenie, rusza się jakaś postać - sposób to ogromnie oryginalny i dekoracyjny, jak świadczy o tem potworna ręka, trzymająca głowę czella, poza którą smukła Jane Avril w jednym z swych tańców wyrzuca nogi do góry, albo słynny Divan Japonais (Kanapa japońska), alboteż La Gitane (Cyganka).

Przedstawiając życie hal muzycznych, umie Lautrec pochwycić cały ich blask migotliwy i hałas, mocne zapachy, puder i szminkę, jednem słowem wszystkie te nie bardzo strawne świetności. Widział on, że, cokolwiek jest żywotnego w tańcu, zrywa z nieszczerością baletowych pirouetów w operze i dlatego ucieka się do daleko subtelniejszych tańców w halach muzycznych. Lautrec podróżował po Hiszpanii, Holandyi i Francyi, atoli sztuka jego była zawsze paryską.

Jeżeli idzie o HENRYKA DE TOULOUSE-LAUTRECA, to ogień niezwykłego geniuszu palił się w ciele, spostponowanem przez przyrodę, nieustannemi trapionem dolegliwościami. A Lautrec z płomienną energią i nieznającą spokoju upartością mścił się na Przyrodzie, pokazując ją w jej wykoszlawieniach. Rozgoryczony duch jego w zuchwały ścigał ją sposób, przedstawiając nam fantastyczne jej wulgarności. Jego mistrzowska linia i potężny wyraz artystyczny chełpią się jej pierwiastkami groteskowymi. Lubował się w pokazywaniu wyszminkowanych twarzy i rozpasanego życia poślednich tworów tej Przyrody po kawiarniach i spelunkach nocnych. Pochodząc pod względem wizyi od Daumiera, w mistrzowski sposób spotęgowawszy tę wizyę techniką Degasa, Lautrec śmiało przedstawiał wulgarność życia kobiet z półświatka i wszystkich obcujących z niemi; obrzydliwość nakładania szminek na twarze, aby wyglądać jak damy, ich brud, ich niechlujne, nieporządne mieszkania i życie, bolesną brutalność umizgów, które są ich udziałem pod straszliwą maską rozkoszy, ich nędzę i hańbę. Lautrec nigdy nie popełnił tego błędu, aby sztukę utożsamiać z pięknem. Przez biedne kobiety te oskarża on całą dzisiejszą cywilizacyę. Wzrok miał sięgający głęboko i przenikliwy. Goryczy to pełne zadanie, ażeby z poza świetnej maski kazać brudnym, grzesznym wyzierać obliczom! Podobnie jak Degas, ograniczył i on sztukę swą do portretowania pewnego tylko ułamka życia paryskiego, dzięki czemu otrzymujemy tylko ciasną i smutną impresyę życia jako całości; ale podobnie, jak Degas, w tym wązkim zakresie swej sztuki do zupełnego doszedł mistrzostwa. Wszystko, co robił, nacechowane było geniuszem. Swobodny, przez całe życie wolny od troski o chleb codzienny, mógł tworzyć, co mu się podobało. Dumny i wrażliwy, nie mogący znieść, aby ludzie patrzali na jego kalectwo, Lautrec zamykał się w swym domu, spraszał przyjaciół i krotochwilne urządzał z nimi zabawy, z wódek i likierów najdziwniejsze przygotowując mieszaniny, ugaszczał niemi przyjaciół, a po ich odejściu pił dalej. Ciało jego i nerwy, zniszczone już niepowściągliwą jego energią, nie mogły wytrzymać nałogu; zaczął objawiać niezwykłe zamiłowanie do  przyglądania się operacyom chirurgicznym - a potem chwycił się go obłęd. Zabrano go do dawnej siedziby rodowej, na starożytny zamek Albi i tutaj zmarł, a z nim razem skończyła się długa linia wielkiego, feodalnego rodu Francyi. W malarstwie portretowem wielkie okazał zdolności.

Z świetnej grupy ludzi, zbierających się w starym „Chat Noir“, gdzie gospodarzem był artysta Salis, a do których między innymi należał GUILLAUME LÉANDRE, wyszedł malarz, który miał być jednym z najwyższych twórców wieku; nazwisko jego STEINLEN. Rudolf Salis założył ową artystyczną knajpę w r. 1882; wyłonił się z niej CARAN d’ACHE (1858 - 1909), który, przybrawszy sobie nazwisko EMMANUELA POIRÉ, zasłynął sylwetami Napoleona i wielkiej armii, rzuconemi na okrągłe, białe ściany teatru maryonetek, znajdującego się w końcu sali; tutaj także delikatna linia WILLETTE’A stwarzała swoje Pierroty, a RlVIÈRE malował swe czarne sylwetki.

STEINLEN
(1859 - …)

Gdy BOUTET DE MONVEL opiewa dzieci i inne osoby z domów zamożnych, kiedy nam strojnych pokazuje spacerowiczów, w tym samym czasie protestant szwajcarski Steinlen, syn biednych rodziców z Lozanny, opiewa nędzę i nieśmiertelne tworzy malowidła z życia współczesnego Paryża. Wnuk malarza, ożeniwszy się w dwudziestym roku życia, przybył do Paryża, aby pracować tutaj na chleb. Głęboka jego wizya, potężne zdolności w przedstawianiu tragicznych pierwiastków bytu, jego zmysł malarski przy niezwykłych talentach rysunkowych stworzyły dzieło natury epickiej, poświęcone Francyi. Posiadając reprodukcye utworów Steinlena, poznajemy Paryż i Francyę w sposób, w jaki nam żaden inny artysta nie dałby ich poznać. Zakres jego przedziwnie wielki - Paryż, jego ulice, jego barwy, jego cechy, jego lud, jego zwyczaje od wschodu do zachodu słońca i w nocy. Swe wielkie współczucie dla ludzi, swe głębokie spojrzenie w życie wyraził w sztuce głębokiej o napięciu zniewalającem. Nie odpowiada mu przelotny, szyderczy śmiech satyryków; jeżeli chce smagać wiek swój, sztuka jego wyraża gniew, mający coś Miltonowskiego w swej głębokiej skali muzycznej. Jeżeli raduje go radość życia, radość tę wyraża na modłę liryczną. A wielką tę sztukę  stworzył on nie na wypracowanych „malowidłach historycznych", lecz na stronicach Gil Blas Illustré i innych czasopism, na litografiach, w których pierwszorzędnym okazał się mistrzem, oraz w rysunkach, tak, że sztuka jego dostępną jest dla wszystkich. Objawienie Degasa było, zdaje się, tylko przewodnikiem w drodze do daleko potężniejszych objawień ze strony tego wielkiego poety ludu. Ma on coś z majestatu i siły Maneta, coś z prostego rysunku Degasa i wewnętrznej mocy Daumiera; ma on jednak w sobie tyle namiętności i wrażliwości ludzkiej, taką głębię współczucia i tyle oburzenia na wszelką niesprawiodliwość, że w porównaniu z jego ogromną dziedziną usiłowania jego wielkich poprzedników obracają się w granicach parafialnych.

Gdy Akademicy przygotowywali zimne swe płótna na wystawy, Steinlen na skrzydłach swoich niezmierne przebiegał przestworza. Gdy w pracowniach pocono się nad wynalezieniem tego lub owego technicznego kunsztyku i ubogą tworzono sztukę, człowiek ten dokonywał dzieła, które przyszłe lata uznają za jedno z największych aktów twórczości francuskiej. Gdy handlarze obrazów wysilali się na wypychanie na rynek tego lub owego drobiazgu, żył i głęboką sztukę tworzył człowiek, który stał ponad wszelkim pokupem i podażą. Mauclair cały tom poświęca impresyonistom, a Steinlenowi patronizuje w jednym zaledwie ustępie.

Steinlen jest jednym z najwznioślejszych geniuszów, jakich wydał impresyonizm, posługujący się bryłami, największy rysownik tego kierunku, artysta, najsubtelniej chwytający charakter zjawiska, najgłębszy poeta tragiczny. Kto Steinlena zna tylko z jego rysunków do Dans la rue (Na ulicy) Arystyda Bruanta, albo z jego księgi kotów, ten nie miał sposobności poznać należycie tego, wciąż jeszcze wspaniale tworzącego talentu. Ilustracye, które rozsławiły w dziewiątem dziesięcioleciu wieku dziewiętnastego tygodnik Gil Blas Illustré wystarczą, aby artyście zapewnić jedno z najprzedniejszych stanowisk w twórczości wieku.

Steinlen pokazał, że sztuka nie jest pięknem. Gniew jego na tyranię, na niesprawiedliwość i obłudę stał się w nim potężną namiętnością, która, kierując ręką artysty, dała nam głęboki, tragiczny wyraz tego gniewu; gniew to uroczysty, posępny, będący jak gdyby głosem gniewu bożego. Steinlen smaga występki wojskowych i księży, obłudę i spaczenie współczesnej sprawiedliwości, ohydne łotrostwa świata kupieckiego. Serce jego jest po stronie utrudzonych, cierpienia ich wzniosłego mają w nim poetę. Szczęśliwe, kawiarniane i karnawałowe życie studentów sztukę jego do radośniejszych zmusza refrenów. W całej pełni oddaje on też wesołość dziewcząt sklepowych, modniarek itp. Ulice Paryża dostarczają mu zmieniającej się ciągle sceneryi do jego komedyi czy tragedyi życia. Steinlen jest głosem Paryża - jego bulwarów, jego kawiarń, jego życia domowego, jego pocałunków, jego dorożek, jego dorożkarzy, jego wielkich, potężnych pracowników, jego dziewcząt, jego wszetecznic, jego utracyuszów, jego złodziei i łotrów, jego bogaczy i nędzarzy - Paryża z każdej pory dnia, z każdej chwili nocy - Paryża smutnego, wesołego, Paryża ponurego, grożącego rebelią, Paryża, śmiejącego się bez troski.

Wspaniałe, uduchowione jego dzieło gardzi sztuczkami symbolizmu, ideał swój wyraził z całą realistyczną swobodą. Jest jednym z wielkich buntowników. Niema emocyi ludzkiej, któraby leżała poza jego dziedziną. Jest to jeden z twórczych olbrzymów wieku, człowiek, który ulepszył świat, podniósł swe pokolenie i przysporzył sławy swemu wielkiemu narodowi.

W zakresie sztychu kolorowego najlepszym z Francuzów jest DE LATENAY. Poza nim piękne rzeczy na tem polu tworzyli DE MONVEL, MlCHL, GODIN, RANFT, BÉJOT, MAURICE TAQUOY i inni. ROBBE wykonał nieśmiertelny sztych kolorowy, przedstawiający starą kobietę na pogrzebie; LEHEUTRE, HUARD, subtelny rytownik BERNARD DE MONVEL, LEPÈRE, STEINLEN, DUPONT, LAFITTE, BRACQUEMONT, wszyscy zyskali rozgłos.

Z rytowników HELLEN zasłynął muzykalną linią w portretach pięknych kobiet, CHAHINE znany jest najbardziej z rytów, przedstawiających typy paryskie.

Do grafików francuskich należą VlERGE, STEINLEN, RAFFAELLI, IBELS, LAUTREC, WILLETE, FORAIN, RENOUARD, SEM, GRASSET, zajmujący się wiekami średnimi, dalej mistyk SCHWABE, dowcipny WlLLETE, humorysta prymitywny BOUTET DE MONVEL, sylwetysta RlVIÈRE, karykaturzysta i sylwetysta CARAN D’ACHE HUARD, GEBRAULT, mistrz linii, RENOUARD, LELOIR, DE LATENAY - wszyscy o świetnych zdolnościach; ROUBILLE łączy barwę z linią w subtelnych wzorach dekoracyjnych.

IMPRESYONISTYCZNA ORKIESTRACYA BARW W HISZPANII

Hiszpanie dzisiejsi, to ludzie talentu; nawiązali do sztuki Velazqueza: ZUOLAGA, CASAS w Barcelonie, RUSINOL, SOROLLA i inni znakomici artyści.

ANGLADA
(1872 - …)

Hiszpańskim artystą z talentem jest HERMEN ANGLADA Y CAMARASA. Anglada posługuje się całą pełnią orkiestracyi malarstwa europejskiego, ażeby wyrazić życie tak, jak je widzi, bez lęku, nie, z całą bezwzględnością! Żywe, czarujące jego zdolności z mocą wyrażają daną impresyę. Umie wyrażać wszelkie uczucia i namiętności ludzkie, subtelne, złożone, straszliwe. Jako rysownik gotów jest przedłużyć rękę lub nogę, jeśli mu tego potrzeba do wyrażenia swej intencyi. Bezduszna, zarobku żądna ścierka przechadza się ulicą w blasku świateł, bijących z okien kawiarni; Anglada przedstawia całą nędzę tego zjawiska w wspaniałym obrazie, pełnym życia, swobodnym, bezwzględnym. Od wysokiego dyszkantu do głębokiego basu, Anglada zna wszystkie możliwości całej orkiestry malarstwa. Posiada skończoną zdolność chwytania wszelkiego ruchu, utrwalonych błysków, wirów tanecznych. Z rzadką sztuką oddaje gętkie ruchy tańca i chodu. Bogactwo jego palety znakomite oddaje usługi jego umiejętności kompozycyjnej i zmysłowi dekoracyjnemu. Potrafi wyrazić tajemniczy urok nocy.

Te same męskie zdolności, które ukazuje nam w Tańcu Kordubańskim, w Tańcu Alikanckim, w Polach Elizejskich, w Kwiatach Paryża, widać także w jego Popiersiu mężczyzny, świadczącem o jego pysznym talencie rysunkowym.

ZULOAGA
(1870 - …)

IGNACIO ZULOAGA, człowiek surowy, szorstki, prosty i bez trwogi, stworzył sobie sztukę indywidualną, mocną. Z gniazda artystycznego, urodzony w Eibar, w prowincyi baskijskiej, dobijał się sławy, ciężko walcząc o chleb codzienny. Pochodził z rodziny, która od pokoleń zajmowała się jubilerstwem i płatnerstwem. Ojciec, Placidio Zuloaga, odkrył tajemnicę wyrobu stali damasceńskiej, za co otrzymał dekoracyę od rządu francuskiego. Młody Zuloaga, zwiedziwszy Prado, głodował, aby tylko zostać malarzem; ojciec nie chciał się na to zgodzić, pragnąc dla syna karyery zyskownej i dlatego umieścił go jako ucznia w swoim warstacie. Chłopiec nie chciał się jednak kształcić w zawodzie ojca, który też ostatecznie postarał się o farby i dał je ośmnastoletniemu młodzieńcowi, aby popróbował się w sztuce. Zuloaga uległ w Prado urokowi Velazqueza, Goyi i El Greca; oni stali się jego bożyszczami. Z jakiegoś zacietrzewienia umysłowego odrzucał impresyonizm, atoli ręka jego błędu takiego nie robiła - jest on do dziś dnia jednym z największych impresyonistów, posługujących się bryłami. Rozpoczął od impresyonizmu plainaire’owego, ale rozstał się z nim. Czysty realizm nie pociągał go długo; przyszedł do przekonania, że „sztuka nie jest dosłownem przepisywaniem z Przyrody“. Widział, że dokładnie namalowane jabłko nie o wiele jest lepsze od kolorowej fotografii. Spostrzegł, że sztuka, to indywidualna interpretacya nastrojów, odczuwanych w przyrodzie. Przejmuje się dawnym majestatem i łachmanami, świetnością i upadkiem, bohaterstwem i nędzą swego ludu. Bez lęku wyraża wszystko, co czuje. Czy to malując nagą tancerkę, czy pejzaż lub temat z życia ludu, wszędzie daje dowody wielkich uzdolnień dramatycznych - wszędzie widać siłę, oryginalność wizyi, osobiste patrzenie na życie, żywe uczucie ludzkie. Jego Pani w zieleni, Mot Piquant (Pieprzne słowo) i Karzeł z Eibar bardzo dobrze są znane.

SOROLLA
(1862 - …)

Sorolla jest realistą czystej krwi, maluje w całej pełni grę światła słonecznego na postaciach lub przedmiotach, maluje realistycznie, wiernie - sztuka to całkiem odmienna od sztuki Zuloagi. Sorolla widzi zewnętrzną stronę życia, nie umie w sposób dramatyczny wniknąć w głąb zjawiska. SOROLLA Y BASTIDA zaczął zwracać uwagę na siebie w Paryżu oślepiającymi plain-airami morza z wielką ilością statków. W r. 1905 wywołał sensacyę Wyciąganiem statków z wody zapomocą wołów. Jego Pierwsza Komunia i Dziewczyna kąpiąca się w morzu świadczą, że Sorolla jest przedziwnym tłómaczem światła słonecznego.

Subtelna grafika FORTUNY’EGO wywarła wielki wpływ zarówno na Europę, jak i Amerykę - jest to posługiwanie się linią jako barwą, tak odróżniającą się od linii jako linii. VlERGE łączy jedno z drugiem; największy jest on jednak śród wszystkich w używaniu tuszu. CASANOVA Y ESTORACH jest świetnym następcą Fortuny’ego.

ZBUDZENIE SIĘ SZTUKI W NIEMCZECH - ROMANTYZM NIEMIECKI

Obok impresyonistycznego kierunku w Niemczech szły dążenia romantyczne, czasami klasyczne co do tematu, ale współczesne w odczuwaniu zjawisk.

KLINGER
(1857 - …)

MAX KLINGER urodził się w Lipsku 18. lutego 1857. Rzeźbiarz, malarz, rytownik, muzyk. W rzeźbie zapowiedzi jego są uwagi godne, ale tem się nie zajmujemy tutaj; dowodzi on w tej gałęzi zrozumienia nowożytnej rewelacyi impresyonistycznej, nie mając wizyi tej w malarstwie i rycie, gdyż tutaj, podobnie jak Boecklin, opiera sztukę swą na przeszłości, na metodach dawniejszych, które jednak, dzięki swemu talentowi, umie w wydatny sposób naginać do swej woli. W rytach dochodzi do szczytów wyrazu emocyonalnego, jak w niezapomnianym chłopcu z oczami zadziwionemi, siedzącym na łonie zmarłej matki, albo w Prometeuszu, którego Merkury wraz z orłem przenoszą poprzez dalekie fale wzburzonego morza. W Rywalach, walczących na sztylety o dziewczynę hiszpańską, złożył hołd geniuszowi Goyi; pewien wpływ Goyi widać także w traktowaniu spodni i nóg umarłego, w świetle księżycowem leżącego człowieka, którego zdradzony małżonek wyrzucił z górnego piętra przez okno (w Na gorącym uczynku), podczas kiedy żona kuli się w ukryciu.

W Chrystusie na Olimpie i w Ukrzyżowaniu widać jego niedomagania. Najlepszym jest, pominąwszy formą klasyczną, w obrazach o tematach dzisiejszych, jak w pełnym uczucia i dostojności utworze Śmierć.

STUCK
(1863 - …)

FRANZ STUCK jest artystą, pełnym wyobraźni i poezyi, którą, idąc za klasyczną wizyą Boecklina i Klingera, objawiającą się w malowaniu faunów i satyrów, traktuje przecież w duchu nowożytnym i realistycznym, dzięki czemu zjawiska te nabierają cech istotnie żywotnych. Wnosi w sztukę swą poczucie linii, dekoracyi i koloru, którymi w dramatyczny posługuje się sposób w impresyoniźmie, operującym bryłami, w kombinacyi z kolorem złamanym. Subtelny rytownik, prawdziwy Niemiec w silnej linii graficznej, Stuck posiada wyobraźnię całkowicie groteskową, obracającą się w dziedzinie zarówno tragedyi, jak i komedyi, jak to widać w jego Wygnaniu Adama i Ewy z Raju, w Lucyferze, w Sfinksie i w Pietà. Raduje się, każąc centaurom swoim przebiegać puszczę i cieszy się widokiem rozbawionych faunów. Jego trzy furye w Mordercy, są istotnie straszne, a uczestnicy Bachanalii, tańczący na polanie z wielkimi drzewami obok, gubiącemi się w niebiosach, to jedno z jego arcydzieł pod względem ruchu, rysunku i barwy.

IMPRESYONIZM

LUDWIG VON HOFMAN (ur. 1861) zajmuje się przedewszystkiem nagościami w świetle słonecznem; maluje realistyczne obrazy dekoracyjne, w dziedzinie tej swobodną zachowując sobie rękę.

W SAMBERGERZE posiadają Niemcy portrecistę o wybitnej mocy, który jednak za mało jest znany gdzieindziej.

ZUEGEL

Urodzony 1850, HEIRICH VON ZUEGEL wcześnie zwrócił na siebie uwagę scenami z życia ludowego, z realistycznym malowanemi talentem. Około r. 1870., mając lat dwadzieścia, malował wybitne obrazy z owcami. Nagle objawił styl pełen mocy, w scenach z życia ludowego, idący w kierunku szerokiej techniki, barwy i wzrastającego zainteresowania się grą światła słonecznego.

BARTELS
(1856 - …)

HANS VON BARTELS maluje z realistyczną siłą akwarele i obrazy olejne z postaciami, tonącemi w świetle słońca, skomponowane subtelnie; jest on u siebie w domu zarówno na lądzie, jak na morzu, na wydmach piaszczystych; łączy w sobie oba gatunki impresyonizmu: posługuje się bryłą i kolorami łamanemi.

Do secessyi monachijskiej należą mieszkający w Dachau DILL, HOELZEL, LANGHAMMER i KOENIG.

DILL
(1848 - …)

LUDWIG DILL, były oficer w wojnie 1870, do r. 1874 uczeń Pilotyego w Monachium, zaczął od r. 1878 okazywać zamiłowanie do światła słonecznego na gondolach weneckich. W dziewiątym dziesiątku malował piękne pejzaże, traktowane szeroko, impresyonistycznie, dekoracyjnie, pełne rytmu lasy nad rzekami i wsie, kryjące się w drzewach.

HOELZEL

ADOLF HOELZEL zabawiał się w ostatnich latach ósmego dziesiątka kostyumami; w latach siedmdziesiątych był pod wpływem Menzla. Około r. 1890 zaczął w realistyczny sposób przedstawiać życie ludu; w r. 1891 namalował piękne Stogi zboża na polu, w świetle słonecznem. W następnym roku dał nam pełne migotliwego światła malowidło z damą, siedzącą przy śniadaniu, w restauracyi na wolnem powietrzu, dowodzące, że dążeniem jego stał się impresyonizm; z tego samego roku pochodzą także jego chłop i chłopka przy stole. Poetyckie krajobrazy swe traktuje szeroko i aranżuje subtelnie.

ARTHUR LANGHAMMER poświęcił swój szeroki styl impresyonistyczny tematom z domowego życia ludu i fantastycznym.

Dzisiejsza sztuka niemiecka jest przedziwnie żywotna - ruchliwa - badawcza. Otrzęsa się z pustki akademickiej i kroczy pod hasłem objawienia ludowi wyższych aspiracyi i głębszych emocyi życiowych. Młode Niemcy udowodniły, że krotochwile uliczne mogą zmienić się w regularne bataliony, karnie surowej ulegające dyscyplinie. Zauważył ktoś ironicznie, że cesarz niemiecki posiada, między innemi zdolnościami, także i humor, jakim odznaczał się znakomity jego przodek, Fryderyk Wielki, który, widząc raz w jakimś sklepie wiszącą u góry karykaturę swą, polecił drzącemu ze strachu handlarzowi umieścić ją w oknie, aby tłum mógł widzieć ją lepiej. Socyaliści przypisują Dworowi dzisiejszemu dowcip, którego on nie posiada. W Niemczech od czasu do czasu konfiskuje się wydawnictwa, prześladuje się wydawców i zamyka się ich do więzienia. Zabawni Niemcy wynaleźli sobie redaktora od siedzenia (Sitz-Redakteur - redaktor odpowiedzialny), którego jedyną funkcyą jest wędrówka do więzienia, gdy rząd zwróci się przeciw jakiemu pismu.

Niemcy, znane Anglikom z pism porannych, różnią się całkowicie od Niemiec, objawiających się w satyrze i sztuce. Poza ostrym dowcipem i gryzącym humorem olbrzymie kryją się problemy życia nie tylko niemieckiego, nikt też nie przemawia surowszym głosem namiętnego gniewu przeciw temu, co i Anglikom w najbliższej grozi przyszłości - głosem oburzenia, jaki przeciw tyranii stołecznej podnoszą uciemiężeni.

Z dwóch wielkich czasopism satyrycznych najbardziej odważnym wydaje mi się Simplicissimus; mniemam też, że posada jego „redaktora od siedzenia“ nie jest bynajmniej synekurą. Satyra polityczna jest tutaj niepohamowana, zjadliwa, europejska; atakuje ona całą cywilizacyę współczesną, nie tylko niemiecką. Niemieckie rodziny robotnicze zbojkotowały wódkę, nie mogąc wytrzymać drożyzny, i zaczęły pić herbatę. Gryząca satyra THOENY’EGO przedstawia, jak do robotników, pijących herbatę, zwraca się fabrykant wódki z wezwaniem, aby „byli patryotami“, i kupowali wódkę, bo inaczej on nie będzie w stanie utrzymać swego syna w gwardyi!... HEINE to drugi subtelny artysta tej grupy.

Najbardziej artystycznem tego rodzaju czasopismem w Europie jest obecnie, dzięki hojności Dra Hirtha, die Jugend.

W dziedzinie sztuki imaginacyjnej wyróżnia się JULIUS DlEZ; jego w fantastyce i malowniczości lubujący się umysł chwyta się każdego tematu i nadaje mu kształty dziwaczne, świadczące o wrodzonem poczuciu dekoracyi i oryginalnym zmyśle poetyckim. Olbrzymia postać, w świetle księżycowem, niby jakiś upiór ogromny, przygniatająca uśpione miasto, niezatarte pozostawia wrażenie. W bladem świetle księżyca, w którem się kąpie senny świat, na tle purpurowego nieba z miliardami mrugających gwiazd, w setki łóżek górskie ułożyło się miasto, ale nie do snu, a jeśli do snu, to nieustannym przerywanego niepokojem - do snu, jeśli to naprawdę sen, dla którego niema wypoczynku i zapomnienia; pół sen to, pół jawa; z oznakami złorzeczenia samemu sobie i pogardy dla samego siebie wije się umęczone ciało, nie mogące uchronić się od oskarżeń jakiegoś niewidzialnego palca, który, niby monotonne tykanie ukrytego w mrokach zegara, nie przestaje bezlitośnie wydobywać z przeszłości długiego szeregu marnych, brwi człowieka ściągających przewinień, drobnych podłostek, wstrętnych pomyłek, gorzkich upokorzeń, tanich snobizmów, małostkowych niegrzecznostek, tego wszystkiego, co daleko bardziej żre i trawi duszę, aniżeli jakieś ciężkie grzechy i zbrodnie, do spełnienia których trzeba przecież odwagi i siły.

A nie jest to cała jeszcze treść nocy, z gorzkiemi zwracającej się oskarżeniami przeciw naszym, potępienia godnym przewinom. Przedmiot oskarżenia leży niby potwór olbrzymi na moście, zatopionym w ciszę, na moście, który we śnie oddziela dusze nasze, niby śmierć, od naszych biednych, wyczerpanych ciał; leży i niezmiernym ciężarem swym przygniata nasz umysł, nie troszczący się o to, że jest to srogie jarzmo tyranii, która nas gnębi na pół obłąkanych, ale zasługujących na to dzięki naszej małości, jarzmo, oddzielające nas od tej krztyny dumy i siły, jaką jeszcze posiadamy, jarzmo, rzucające nas pod straszne brzemię owego oskarżającego nas upiora, dopóki jakiś przez Boga przysłany kogut nie otrząsie pięknych piór swych ze snu, nie podniesie się na szponach i nie zapieje donośnie, obwieszczając, iż zmarła noc i dzień z martwych powstał. Do najbardziej może znanych rysunków Dieza należy wyborna Loża Serenissimusa, z której stary roué (przeżyty kobieciarz) spogląda na scenę, oraz subtelny rysunek dekoracyjny Serenissimus w ogrodzie. Diez narysował seryę Faworyta, od dni wątpliwego jej szczęścia w łożu królów, aż do ostatniej, okrutnej nagrody na rusztowaniu - a wszystko z niewymowną prawdą.

ElCHLER wyraża ból i radość życia w subtelnych rysunkach, między innymi w tego rodzaju rzeczach, jak Dziewczyna z zielonemi jabłkami, oraz Kupido i człowiek z drabiną; lubuje się w kwiatach i kwiecistych łąkach, na których leżą ludzie z oczami, wlepionemi w przestrzenie powietrzne; znane są też jego krotochwile ze śniegiem i zabawy zimowe.

ENGELS uderza w poważniejsze struny liry niemieckiej.

ERLER śpiewa hymn bardziej majestatyczny, jakkolwiek i delikatniejszą, wdzięczniejszą posiada wyobraźnię, idącą w parze z wyborową techniką, jak to widać w takich, harmonią czerwieni i złota odznaczających się utworach, jak Dziewczyna z geraniami, Dziewczyna z różami, Pani Anna, Dziewczyna z świecami i Młoda matka.

FELDBAUER i JANK zajmują się dużo wojskiem, ruchami koni, w obozie czy w polu. Obaj dawali też dowody wyobraźni efektowanej, a czasami tragicznej - zwłaszcza Jank. GEIGENBERGER daje nam z jednakową sztuką sceny pocieszne lub poetyckie krajobrazy.

RlETHA interesuje satyra społeczna na temat ładnej, bogatej, modnej „panienki“; udaje mu się to przedziwnie dobrze.

GEORGI najlepszy jest w scenach ludowych, albo w takich niezacierających się w pamięci rysunkach, jak para zakochanych w świetle księżycowem pod kasztanem; albo w takim, zgryźliwego humoru pełnym obrazku, jak owa koza, obgryzająca liście z żałobnego wieńca, pozostawionego przez uczestnika pogrzebu pod drzwiami karczmy, do której wszedł się pokrzepić.

MUENZER, oparłszy sztukę swą na Steinlenie, wyraża urok ziemi niemieckiej, o którym artyści jej zapominali zbyt długo. Na Muenzerze widzimy, że przebijająca się przezeń radość Niemiec nie zawsze profesorskie nosi okulary, że nie zawsze psuje sobie oczy filozofią, przezierającą poprzez płomyk lampy, świecącej do północka - kochankowie całują się tutaj dlatego, że świeci księżyc, i ludzie tańczą dla samej przyjemności tańczenia. Muenzer umie chwytać czar natury dzieci, serdeczną ich uciechę w czasie zabawy. Przedstawia też wdzięk i kokieteryę kobiet.

PUTTNER maluje krajobraz w sposób poetycki; tak samo REISEN. PUTZ posiada niezwykłe poczucie koloru, z radością posługiwał się pendzlem rozkosznie groteskowym. Leo Putz przechodzi od smutku do radości, od jednego kaprysu do drugiego. Był to jeden z śmiejących się filozofów. Jego kobiety - prawie stworzyły modę. Lubi igraszki potworów morskich. Ma też swoje dni groźne. PRESHUN posiada wyobraźnię żywą i dobry zmysł dekoracyjny. SALZMAN jest malarzem, który bujną wyobraźnią i zmysłem dekoracyjnym niepoślednią zdobył sobie reputacyę. SPIEGEL to drugi malarz z wyobraźnią, poczuciem kolorytu i silnym zmysłem dekoracyjnym, posiada ponadto bogaty talent ironizatorski. WEISGERBER to również poeta; dowodem poezyi tej jest jego Kobieta wymarzona, obraz, na którym umiał wyrazić mistyczny głód młodości za kobietę idealną, najsilniejszą z tęsknot, jakiemi Przyroda napełniła człowieka; pragnienie, albo, jak chcą cynicy, złuda, dzięki której młodość gloryfikuje kobietę, pozbywając się dla niej samolubstwa, dla miłości jej do wielkich gotowa poświęceń, zjawisko, być może, wyśnione, ale będące światłem dla niepewnych kroków młodości, jej gwiazdą przewodnią. Weisgerber posiada także znakomite zdolności satyryczne, które dzieli z nim WlLKE, zwracający ostrze satyry swej głównie przeciw przywarom ludu. Zręczna linia KLEYA lubuje się w postaci ludzkiej, natomiast fauny skaczą na obrazach PRELLARA.

FRITZ MAKENSEN łączy dawniejszą wizyę niemiecką z dzisiejszą; jego malowidła z życia ludu mają w sobie coś z surowości starogermańskiej. Najwięcej żyłki poetyckiej pokazał w dwóch kobietach, ciągnących bronę po płaszczyźnie roli. OTTO MODERSOHN ma w swych krajobrazach i „pejzażach zamieszkałych“ również coś z modły staroświeckiej. Staroświecką wizyą odznaczają się także pełne ciszy pejzaże HANSA AM ENDE.

Czarująca, kapryśna wyobraźnia HENRYKA VOGELERA stworzyła niezliczoną ilość ładnych rysunków; jest on wybornym ilustratorem.

FRITZ OVERBECK jest artystą o wyobraźni poetyckiej; jego posępne, tragiczne krajobrazy są majestatyczne; jego pyszny ryt z drzewami przy małym moście drewnianym, smaganemi Burzą, to może najlepiej znane dzieło, pełne rytmu i melodyi.

W dziedzinie rytownictwa Niemcy mogą się pochlubić potężnem dziełem LEISTIKOWA, nieco oschłą sztuką HANSA THOMY, scenami wiejskiemi KALCKREUTHA, szeroką poetycką techniką GRAFA, subtelną wyobraźnią STUCKA, KLINGERA, URBELOHDEGO, WOLFFA, KAETHE’Y (Katarzyny), KOLLWITZ, LIEBERMANNA, poetycznego HEGENBARTA, rytmicznymi, wiatru pełnymi krajobrazami OVERBECKA i sztuką FISCHERA.

W ilustracyi wybitne stworzyli dzieło HUGO STEINER z Pragi, WEISGERBER, HORST-SCHULZE, CORINTH (ur. 1858) i HEINE (ur. 1867). W dziedzinie grafiki wymienić trzeba takich artystów, jak SCHLITTGEN, MAROLD, STUCK, VOGEL, pełen siły GREINER, KLINGER, SATTLER, OBERLAENDER, WILKE, HEGENBART, THOENY, CASPARI i BRUNO PAUL (ur. 1872).

POJAWIENIE SIĘ NOWEJ WIZYI W AUSTRYI

Austrya wzniosła się do wyrazu twórczego za panowania baroku. Rubens był władcą w malarstwie. WALDMUELLER (1793 - 1865), zajmujący się krajobrazem i życiem ludu, zniechęcił sobie Akademię, ponieważ odważył się malować na wolnem powietrzu! Buntownikiem był i ROMAKO (1832 - 1889), tak samo jak pejzażysta HOERMANN, który walką swą o „prawdę“ i realizmem swym, sprzeciwiającym się malowaniu w pracowniach, stał się poprzednikiem Secesyi.

RUDOLPH VON ALT (1812 - 1905) walczył usilnie o malowanie z natury, był też wielkim inicyatorem - malował sceny uliczne - artystą oryginalnym i wielce rodzimym; najlepsze jego rzeczy to akwarele, idące z postępem europejskim, pełne słońca i gry światła. Upamiętnił wiedeńskie życie swych czasów.

HANS CANON (1829 - 1885) opierał się na Rubensie; HANS MAKART (1840 - 1884), ulegający raczej wpływowi Pawła Werończyka, świetnym był kolorystą. Ta stara „galerya artystów" żyła wśród wielkich dążeń nowoczesnych i patrzała, jak malarze udawali się do Przyrody.

PETTENKOFEN (1822 - 1889) patrzał na Węgry, jak na pewien rodzaj słońcem oblanego Wschodu; SCHINDLER (1842 - 1892) próbował lirycznego pejzażu z wizyą barbizońską. Widzieliśmy, że Węgier MUNKACSY (1846 - 1900) wniósł z Paryża realizm do swego kraju. HOROWITZ (1843) i ANGELI (1840) to typy dawnego malarstwa portretowego.

KRAUSS swobodnym jest realistą. RESS to pejzażysta z poetycką wizyą, wziętą od Segantiniego. JOHN QUINCY ADAMS przypadkiem należy do Austryi. Do impresyonistów zaliczają się SlMON SPRETTI, który namalował piękny obraz Amsterdam, dalej PREISLER, SVABINSKY, BAAR, ROTH i inni.

HAMPEL

WALTER HAMPEL, wiedeńczyk, posługuje się orkiestracyą barw, a w malowidłach lirycznych, czy to wnętrz, jak w Spokojnym kącie, albo w Tancerce, albo w fantazyach z łąk, jest jednym z najznamienitszych europejskich malarzy dzisiejszych. Obraz jego Tancerka (Mis Tanquay) odznacza się niezwykłem poczuciem rytmu, ruchu i barwy.

CZOK jest, dla mnie przynajmniej, rewelacyą malarza współczesnego o wybitnej mocy. Jego poczucie walorów, jego harmonia barw, jego mistrzowskie dotknięcie świadczą o sile i subtelności, jaką widzimy w dziele Maneta. Jego Upiór ma być własnością Państwa i służyć młodzieży za wzór, jak trzeba malować ciało.

Niewiem, dlaczego w Austryi uważają Segantiniego za Austryaka. Bądź co bądź, SEGANTINI (1858 - 1899), pochodząc z Arco, w południowym Tyrolu, zasługuje na miano jednego z największych malarzy wieku. Odrazu stał się potęgą w Secesyi.

ENGELHART (1864) świetnym był artystą, interesującym się życiem wiedeńskiem. Nie podobna jednak wymieniać tutaj wszystkich malarzy Secessyi wiedeńskiej. Należą do nich między innymi: NOWAK, HOFMAN, OFFNER, STOITZNER, WACIK, ROUX, TALAGA, GROM-ROTTMAYER, WIEDEN, KRUIS, ZERLACHER, ECK, SCHMOLL, LENZ, TICHY, FRIEDRICH, MUELLER, LIST, MYRBACH, KASPARIDES, MEDIZ, EMILLIE MEDIZ-PELIKAN, SCHWAIGER, UPRKA, DELUG i inni. ANDRIEGO drzeworyty są również świetne, jak jego malowidła, przedstawiające chłopów w ich pięknych strojach ludowych. CARL MOLL (1861) jest znakomitym pejzażystą. KRAEMER jest idealistą tej grupy, malującym obrazy religijne na wolnem powietrzu.

Polak JÓZEF MEHOFFER (1869) jest pełnym mocy kolorystą, który wyszedł z szeroko traktowanego impresyonistycznego malarstwa portretowego; stwarza świetne harmonie barw.

Po Schindlerze przyszedł JETTEL (1845 - 1901), malujący pejzaże pod wpływem szkoły barbizońskiej. STOHR (1865) najbardziej jest znany ze swych romantycznych obrazów nocy, przedewszystkiem zaś z pięknej, śpiącej nagości w malowidle Światło księżyca. GRAF (1868), powróciwszy z Francyi, wprowadził na nowo kolory łamane; HEJDA (1868) dąży do prostoty; LEFLER (1863) i URBAN najbardziej są znani jako ilustratorowie bajek; GERMELA maluje życie kawiarni i parków.

MAROLD (1865 - 1898) zdobył sobie nazwisko malowidłami z życia codziennego, MUCHA (ur. 1860) zasłynął artystycznymi afiszami.

Do portrecistów należą: KOPPAY, FERRARIS, STAUFFER, CANON, TEMPLE, SCHMID, JOANNOVITS, SCHATTENSTEIN, JOHN QUINCY ADAMS, naśladowca Whistlera, SCHARFF i Węgier LÁSZLÓ.

LÁSZLÓ
(1869 - …)

FILIP LÁSZLÓ jest obecnie jednym z najsłynniejszych portrecistów europejskich. Malując, całą uwagę swą skierowuje na oddanie charakteru. Szuka duszy modelu i z wielką siłą stwarza naokoło niego atmosferę stanowiska, zawodu, obyczajów. Jego księżniczki nie potrzebują etykiety, obwieszczającej ich godność, tak samo wojskowi, mężowie stanu. Od papieża i subtelnego kardynała-dyplomaty, do piękności z towarzystwa, dworaka lub srogiego admirała - wszystkie te figury pendzel Lászla z nieomylną przedstawia prawdą. Czy to malując portret Cesarza Niemiec, czy oddając dostojność wieku starej damy, jak w subtelnym portrecie Lady Wantage, czy utrwalając piękność Lady Ancaster, czy urok nadobnej Lady Northcliff, László jest zawsze skończonym portrecistą. Jego słynny Comte de Castellane w świetnym mundurze kirasyera gwardyi francuskiej, czy jego pociągająca Baronowa Dierghardt, portret jego własnej Żony, grającej na skrzypcach, należą do najpiękniejszych, najdoskonalszych tego rodzaju malowideł, jakie ludzka wykonała ręka. Był szczęśliwy co do modeli, ponieważ pozowały mu największe znakomitości wieku. Ale modele te były również szczęśliwe w doborze malarza.

Nie mogę z braku miejsca zajmować się takimi rytownikami i rysownikami, jak JETTMAR, HOHENBERGER, twórca „Kobiety chińskiej“, ENGELHARDT, LIEBENWEIN, jak rytownik SCHMUTZER, pointillista STOHR, TlCHY, KONOPA, GERMELA, pejzażysta ZOFF, ETHOFFER i jego nieco fotograficzny realizm, i wiele innych znakomitych malarzy postaci kobiecych.

Na polu rytownictwa, rysunku piórkiem i ilustracyi odznaczyli się ponadto UNGER, COSSMANN, WIERUSZ KOWALSKI i ORLIK. Na Węgrzech OLGYAI, RAUSCHNER, ARANGOSSY i SZEKELY.

MODERNISTYCZNY IMPRESYONIZM W BELGII I HOLANDYI

Rops wywarł wpływ na RASSENFOSSE’A. Impresyonizm wydał w Belgii pokaźną grupę malarzy, zapalonych, poetycznych, śmiałych, umiejących przedstawiać życie - takich, jak HENRI EVENEPOEL, najbardziej znany z obrazów Hiszpan w Paryżu i Bal w Moulin Rouge; jak pejzażyści RODOLPHE WYTSMAN i JULIETTA WYTSMAN, BAERTSOEN, malarz scen ulicznych i FERNAND KHNOPFF (ur. 1858), utalentowany malarz o podkładzie mistycznym, i ENSOR, pełen mocy impresyonista, malujący bryłami, którego martwe natury nie mniejszą mają siłę, jak jego wybitne tematy figuralne. WAGEMAN ze swemi malowidłami charakterów, OPSOMER z dekoracyjnemi staremi straganiarkami, MORREN ze swą pulsującego życia pełną sztuką - wszyscy oni przynoszą chwałę swej rodzinnej Belgii.

ClAMBERLANI jest przedstawicielem współczesnych, klasycznych celów dekoracyjnych.

Z EMILEM CLAUSEM jużeśmy się zapoznali; CASSIERS maluje sceny z Holandyi, GILSOUL to drugi miłośnik kanałów i portów, a MARCETTE wybrzeży morskich i ich życia. EECKHOUDT jest jednym z najbardziej żywotnych, męskich malarzy gry świateł po łąkach i sadach. Jest potęgą w sztuce dzisiejszej. DONNAY i DELAUNOIS znani są z dramatycznego poczucia krajobrazu; Delaunois’a Wnętrze Kościoła rozsławiło jego imię.

CHARLES DE GROUX maluje życie warstw ludowych; HENRI DE BRAEKELER był mistrzem wibrującego światła; LÉON FRÉDERIC (ur. 1856) oddał się cały ludowi z jego rojnem, bujnem życiem.

LAERMANS

EUGÈNE LAERMANS jest raczej realistą, aniżeli impresyonistą. Jego Wieczór w czasie strajku ma w atmosferze swej coś średniowiecznego. Laermans uderza w nutę tragiczną.

Do rytowników należą CASSIERS ze swymi wiatrakami oraz realiści WANTERS, GAILLARD, ROMBERG, MEUNIER, WYTSMAN i wielki malarz domów nad kanałami BAERTSOEN oraz KHNOPFF i LAERMANS. Piórkiem rysują KHNOPFF, MlDDELEER i GAILLARD.

W Holandyi, obok akwarel REVERA i malarza kwiatów i martwej natury MESDAGA VAN HOUTENA, wymienić trzeba takich artystów, jak subtelny BREITNER i mistrzowski malarz i rytownik BAUER. Do rytowników holenderskich należą też ZWART i WITSEN, twórca dekoracyjnych scen kanałowych; autorem pysznych rytów romantycznych jest BAUER, okazałych rysunków NlEUWENKAMP; są tu jeszcze VAN HOUTEN, REICHER, niespokojny, nerwowy TOOROP, KOSTER, BECHT, VAN GRAVESANDE, autor posępnych wnętrz, i BOSCH. Nie wiem, kim jest PIETSCHMANN, twórca uwagi godnej mezzotinty w Kąpieli, Holendrem, Niemcem, czy Belgijczykiem?

Rysunek piórkiem uprawiają w Holandyi NlEUWENKAMP, WENCKEBACH, MOREL, VAN PAPENDRECHT i KOSTER.

WSPÓŁCZESNE WŁOCHY

Na północy GlANI, ClARDI, BEZZI, MARIANI, ALEBARDI, ALCIATI, SELVATICO, ANGELO DALL’OCA-BIANCA, LAURENTINI, CAROZZI, GIGNOUS, CHIESA, DELLEANI, MAGGI, ZANETTIZlLLA, SCATOLLA i inni nową posiadają wizyę. Tak samo niemal wszyscy malarze więcej południowi nowemu ulegają natchnieniu. MAJANI, DISCOVOLO, LORI, LlONNE, CASCIARO, CAPUTO, MITTI-ZANETTI, GRAZIOSI, DE MARIA, GIOLI, TOMMASI, NOMELLINI, NOCCI, INNOCENTI, MIGLIARO, nie mówiąc już nic o MANCINIM. Atoli największym geniuszem Włoch dzisiejszych był GIOVANNI SEGANTINI.

MORELLI
(1826 - 1901)

Morelli wniósł silny realizm do Włoch. Najświetniejszym okazem tego realizmu pozostanie pełne mocy Kuszenie św. Antoniego.

Rytami mogą się poszczycić CHESSA i VEGATTI, ZANETTI NOMELLINI, FATTORI i młodszy od nich FORTUNY. W rysunku piórkiem RAFFAELI jest prawdziwym Francuzem, atoli Włochy wydały dobrego rysownika w osobie FABRÉS’A, którego zaliczam do Włochów. RlCO rysował dobrze sceny uliczne; uczniem jego jest TlTO.

WSPÓŁCZESNE MALARSTWO SKANDYNAWSKIE I ROSYJSKIE

SZWECYA

Na północ, jako zapładniający bodziec, wtargnął akademizm estetyczny. Myśl jego zakorzeniła się w surowych ideałach Skandynawczyków. Pastelista LUNDBERG (ur. 1695 zm. 1786), portrecista ROSLIN (1718 - 1793), malarz życia społecznego, MIKOŁAJ LAFRENSEN (1737 - 1807), bardziej znany jako LAVREINCE, słynny miniaturzysta PETER ADOLF HALL (1739 - 1793), malarz życia społecznego nazwiskiem HlLLESTRÖMS (1732 - 1816) i subtelny portrecista w duchu Nattiera, PlLO (1711 - 1793), uprawiali wszyscy z niezwykłym kunsztem wizyę francuską. VON BREDA (1759 - 1818) malował portrety w stylu Reynoldsa. Potem Szwedzi poszli do Niemców i zjawili się MORNER (1794 - 1837) i portrecista TROILI (1815 - 1875), oraz tacy malarze, jak FAGERLIN (1825 - 1907) i HOECKERT (1826 - 1866), przedstawiający w stylu niemieckim anegdotyczną stronę życia codziennego. Na pejzażyście WAHLBERGU (ur. 1834) widać dodatni wpływ romantycznych pejzażystów francuskich, zaś NORSTEDT (ur. 1843) poddał się wpływowi malarzy monachijskich. Realizm wydał krzepkiego portrecistę VON ROSENA (ur. 1843), zaś KRONBERG (ur. 1850) uczył się u Monachijczyków. CARL LARSSONS (ur. 1853), dekoracyjny poeta życia codziennego, jest dalszym ciągiem tego ruchu. Bastien Lepage wydał SALMSONA (1854 - 1894). Realizm stworzył BlRGERS’A (1854 - 1887) i JOSEPHSOHNA (1851 - 1906), malarza silnego, oraz portrecistów BJÖRCKA (ur. 1860) i BERGHA (ur. 1858). Dom królewski wydał artystę w osobie księcia EUGENIUSZA (ur. 1865). Krajobraz znalazł poetę w JANSONIE (ur. 1862) i LILJEFORSIE (ur. 1860), malującym pejzaże z ptakami. Potem wysunął się na czoło wielki mistrz szwedzki, ANDERS ZORN (ur. 1860); SAGER NELSON (1868 - 1896), zajmujący się życiem ludu WILHELMSON (ur. 1860), oraz ściślejsza grupa z AROSENIUSEM, uprawiającym tematy fantastyczne, na czele, zamykają ten szereg. Nie należy też pominąć wybitnego dzieła ANNY BOBERG, posiadającej wizyę norsyjską, oraz malarza o pociągającej imaginacyi, OLAFA LANGEGO.

ZORN
(1860 - …)

Szwed ANDERS ZORN jest mocnym przedstawicielem impresyonizmu bryłowego, wychowanym w Paryżu. Utalentowany malarz, jest także utalentowanym rytownikiem. Sztuka jego jest bardziej paryska, aniżeli skandynawska; to trzeba przyznać, atoli jako malarz europejski stoi on w pierwszym szeregu artystów dzisiejszych.

DIRIKS

Przypominam sobie malowidło z statkami z zarzuconą kotwicą, opierającymi się nacierającej na nie fali. Autorem tego obrazu jest EDWARD DlRIKS, który ruch i atmosferę tego zjawiska ujął i przedstawił z taką prawdą, że człowiek nadsłuchuje, jak trzeszczą linami przywiązane statki. I ten rodzaj epickiej prostoty przewija się w całej jego sztuce.

W Norwegii niemiecka sztuka TlDEMANDA (1814 - 1876) ustąpiła poetyckiej sztuce FRITZ’A THAULOW’A (1847 - 1906) oraz romantyce i realizmowi PETERSSENA (ur. 1852), WERENSKIOLDA (ur. 1855), MUNCHA (ur. 1863) i innych.

DANIA

Dania rozwinęła styl, który do pełni rozwoju doszedł w pociągającej, szerokiej sztuce HAMMERSHOEJ’A (ur. 1864). Malarzami życia codziennego byli i są MARSTRAND (1810 - 1873), KOEBBE (1810 - 1848), KROEYER (1851 - 1909), JOHANSEN (ur. 1851) i PAULSEN (ur. 1860).

FINLANDYA

Sztuka finlandzka doszła do kulminacyjnego punktu w pysznym mistrzu nazwiskiem GALLEN (ur. 1865), albo GALLEN-KALLELA. Przypominam sobie malowidło, przedstawiające statek na wielkiem jeziorze, obraz, który ciszę nocną ze zniewalającą przedstawia potęgą.

ROSYA

WERESZCZAGIN (1842 - 1904) stworzył realistyczną impresyę wojny, z nieubłaganą malując ją nienawiścią; dziwnem też było jego przeznaczeniem, że zginął pod Portem Artura. Wszystko, co jest żywotnego w dzisiejszem malarstwie rosyjskiem, zawdzięcza byt swój impresyonizmowi. BORYS KUSTODIEW daje wybitne grupy portretowe. MALIAWIN (ur. 1869) maluje w sposób dekoracyjny portrety kobiet rosyjskich. SEROW (ur. 1865), autor znanego w Anglii portretu Car w szarym uniformie szkockim, jest jednym z najlepszych portrecistów, jak tego dowodzą portrety: Korowin i hrabia Sumarokow-Elston. JUON (ur. 1875) uprawia impresoynizm bryłowy.

GRABAR
(1871 - …)

Martwa natura GRABARA, przedstawiona w jego Zastawie śniadaniowej, połyskującej w słońcu, przeciskającem się poprzez liście drzewa, pod którem stoi stół z tą zastawą, świadczy, że autor jest dzisiaj jednym z najliryczniejszych mistrzów impresyonistycznych, posługujących się kolorami łamanymi.

KOROWINA subtelna Kawiarnia na Krymie jest silnem malowidłem współczesnem, dowodzącem zupełnego tryumfu impresyonizmu bryłowego w Rosyi. Realista RIABUSZKIN najlepiej jest znany z obrazu, przedstawiającego rodzinę rosyjską Przy herbacie. Do szkoły romantycznej należy SOMOW. Najwspółcześniejsze zaś problemy impresyonizmu rozwiązuje TARKOW.

TARKOW

MIKOŁAJA TARKOWA matki i dzieci, przedstawione w sposób impresyonistyczny, pełne są żywotności, jak to widać na krzepkiem, mistrzowskiem jego dziele Żniwa. Przybywszy do Paryża, chwytał właściwości miasta i okolicy. Uroczystości, karnawały, życie uliczne Paryża wydobyły zeń wrodzone poczucie barwy jasnej i radosnej.

KSIĄŻĘ PAWEŁ TRUBECKOJ (ur. 1863) jest dobrym malarzem impresyonistą, atoli najbardziej znane są jego rzeźby.

Do rytowników skandynawskich należą: Duńczycy KROYER, NlSS i MONSTED; wielki Szwed ZORN; Finlandczycy MISS, FLODIN, SPARRE, GALLEN i EDELFELT.

Rysunek piórkiem ma w Skandynawii przedstawicieli swych w takich rysownikach, jak DE JOSSELIN DE JONG, HANS TEGNER, mistrz linii, i Duńczyk HANSEN, poetyczny

Finlandczyk BLOMSTEDT, utalentowani wielce Finowie GEBHARD i JAERNEFELT, oraz SPARRE.

Szwajcarya ma BURNANDA i ESTOPPEYA.

AMERYKA

Ameryka powstała wśród zadziwiających oznak wielkości; na wielkich podwalinach budował się gmach jej ludu, ściągała ona bowiem ku swym wybrzeżom ludzi wolnych i krzepkich. Że tego rodzaju lud miał kroczyć górnymi szlakami życia, to było nieuniknione, tak samo jak nieuniknione było stworzenie ogromnej sztuki. A co dotyczy Ameryki, dotyczy również i kolonii. STUART i JOUETT (1788 - 1827), pochodzący z rodziny bojowników, walczył przeciw Brytanii, został następnie uczniem Stuarta i oparł się na sztuce czysto angielskiej. Malując później w Ameryce, przebył falę cudzoziemszczyzny; przetrwała jednak sztuka czysto narodowa, przedewszystkiem w utalentowanym HOWARDZIE PYLE’U i w ilustratorach.

W połowie stulecia Dysseldorf był Mekką uczniów amerykańskich. Stąd przejmowanie się pewną wizyą niemiecką. Ta „brunatna“ szkoła lubowała się w scenach przy blasku świecy w silnem świetle księżycowem. W tym samym czasie też próbowano zwracać się do tradycyi flamandzkich i włoskich; powstała również narodowa szkoła pejzażystów, ale niezbyt mocnych.

W r. 1863 utworzono t. zw. Century Club, pojawił się kierunek prerafaelicki. Jakie dziesięć lat później powróciła grupa studentów z Europy, zaczęło świtać w malarstwie portretowem i pejzażu. Atoli tylko GEORGE INNESS i EASTMAN JOHNSON okazali wysokie zdolności w krajobrazie i duże też zajęli stanowisko. Malarze z lat siedmdziesiątych utworzyli towarzystwo Artystów amerykańskich (Society of American Artists), a do malarzy, którzy umieli się wybić, należą SHIRLAW, CHASE, EATON, THAYER, GEORGE INNES, LA FARGE, LATHROP, DEWING, LOW, DAVENECK, FULLER z Bostonu, WHISTLER, J. S. SARGENT i WEIR. Wystawa w Filadelfii z r. 1876 wpłynęła na zwiększenie zainteresowania się sztuką. Mekką dla przeważnej części malarzy stało się Monachium, atoli i sztuka francuska walczyła o zdobycie sobie hołdowników w Ameryce. Tymczasem z łona Towarzystwa Akwarelistów (Water Colour Society) wyszli ABBEY, HOPKINSON SMITH, COFFIN, BRICHER, BECKWITH, CHARLES PARSONS, FARRER, FENN, EDWARDS, PALMER, HAMILTON GIBSON, DIELMAN, CHILDE HASSAM, JONES, KAPPES, LIPPINCOTT, MORANOWIE, MISS NICHOLLS, PLATT, SMEDLEY, STERNER, COLMAN, TIFFANY, WOOD, WYANT i GIFFORD. Ze Związku uczniów sztuk pięknych (The Art Students League) wyszli znakomici przywódcy - SHIRLAW, CHASE, FREER, BRUCH, KENYON COX, WEIR, BECKWITH, MOWBRAY, METCALF i inni.

Poza INNESEM, szczerym malarzem narodowym, jest WINSLOW HOMER, którego sztuka wystrzeliła z gruntu ojczystego, - impresyonista, zanim ukuto ten wyraz. LA FARGE malował obrazy religijne. BRUSH pochodził od Gérome’a i malował czerwonoskórych. SHIRLAW uczył się w Monachium. CHASE zerwał z manierą monachijską, aby uprawiać impresyonizm bryłowy, dzięki któremu stanął w rzędzie najpierwszych artystów wieku. F. D. MILLET uczył się w Antwerpii i przejął się wizyą mistrzów starobelgijskich. BLASHFIELD uległ czarowi wieków średnich; LOW interesował się życiem żeglarzy i dekoracyą; KENYON COX oddał się kompozycyom imaginacyjnym; KAPPES malował murzynów i żebraków nowojorskich; BLUM zasłynął linią piórkową; PlCKNELL jest realistą w pejzażu, tak samo i WARD.

O wielkim portreciście J. S. SARGENCIE mówię na innem miejscu.

WILLIAM DANNAT, którego Lady in Red (Dama w czerwieni) znajduje się w Galeryi luksemburskiej, dobrym jest malarzem. THAYER robi portrety w tonach nizkich. BUTLER, WEIR i CHASE traktują portret z dystynkcyą, podobnie jak BECKWITH. J. W. ALEXANDER wprowadził do portretu swój własny styl dekoracyjny.

Wyszedłszy od barwy szarej, WEIR i TWACHTMAN wzięli udział w ruchu impresyonistycznym, szukając przedewszystkiem światła i barwy. Również znakomitymi przedstawicielami tego rodzaju usiłowań stali się OCHTMAN, ROBINSON i ALLEN.

ELIHU VEDDER, RYDER i CHURCH zwrócili się do dziedziny mistycyzmu i baśni. BOUGHTON tworzył w Anglii. BRIDGMAN zasłynął tematami algierskimi, jako malarz, przedstawiający kobiety arabskie.

CHILDE HASSAM pochodził z Bostonu, pracował w Paryżu, malując w świetny sposób impresyonistyczną metodą barw łamanych, powrócił do Ameryki i tworzył takie arcydzieła, jak siedzący nagi akt, zwany Pomona, jak pełne ruchu Światło słoneczne na jeziorze i bardzo znane malowidło Dzieci, siedzące przy stole, w pokoju, w którego oknach wiszą słońcem zlane muślinowe firanki. Umiał chwytać migotliwe blaski ulicznego życia nowojorskiego, jak to widać w jego Seventh Avenue.

ALEXANDER HARRISON, podobnie jak Whistler, rozpoczął artystyczne wysiłki swe od scen z wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Przez cztery lata pracował w Florydzie, robił bazgraniny akwarelowe; pojechał do Paryża, dostał się do pracowni Gérome’a; wystawił w Salonie Zamki hiszpańskie z chłopcem, śpiącym na piasku; dziesięć lat poświęcił malowaniu nagich aktów na wolnem powietrzu, ulegając w wysokim stopniu wpływowi swego przyjaciela i towarzysza, Bastien’a-Lepage’a; osiedlił się we Francyi i pod urokiem Maneta i Besnarda francuską ujawnił wizyę. Typowymi okazami jego sztuki są jego widoki morza oraz obraz W Arkadyi, nagie akty, w sadzie, tonącym w blaskach słońca. W Arkadyi jest własnością państwową Francyi, która ukoronowała autora, obdarzywszy go wstęgą Legii.

GEORGE HITHCOCK tworzył sielanki holenderskie w takich dziełach, jak Zwiastowanie (albo Najświętsza Panna z liliami). MOSLER, REINHART, PEARCE, MELCHERS, WALTER GAY, KNIGHT uprawiali tematy figuralne z życia obcych ludów, DAVIS cudzoziemskie malował pejzaże. STEWART wybitne tworzył portrety (między innymi Baronowa B.), MAXWELL ARMFIELD maluje sceny dramatyczne.

Malarze amerykańscy ciągną korzyści z każdego postępowego ruchu artystycznego.

Obok Whistlera i Sargenta europejską sławę portrecisty zyskał sobie J. J. SHANNON.

REMINGTON, ZOGBAUM i THULSTRUP udawali się do życia na pograniczach, malując czerwonoskórych, amerykańskich pastuchów (cowboyów) i żołnierzy.

HOWARD PYLE

W osobie HOWARDA PYLE’A wydała Ameryka swego największego ilustratora i jednego z najszczerszych, najczystszej wody artystów. Z nieomylnym instynktem Pyle sztukę swą oparł na geniuszu brytyjskim, czynem, który zwrócił się przeciw macierzystej ziemi wówczas, gdy macierz ta zapomniała o swem wielkiem przeznaczeniu i znaczeniu, o swoim majestacie. Gdy inni wybitnie utalentowani artyści amerykańscy szukali natchnienia w cudzoziemszczyźnie, Pyle błędu takiego nie popełnił; jest synem wielkiej Rewolucyi. Wszystka jego wizya zajmuje się życiem ojczystego ludu, domowem życiem jego na lądzie, wielkiemi jego wyprawami morskiemi. Opiewa zbójców morskich i starych wilków morskich, bostońskie okręty, przywożące herbatę, huk strzelb muszkieterskich w Lexington i stare gospody nowojorskie, mieszkańców Pogranicza i ich zatargi z czerwonoskórymi, wszystkie wspaniałe przygody brytańczyków w czasach powstawania nowego państwa.

Mistrz techniki, zarówno w rysunku ilustracyjnym, jak i w malarstwie olejnem, Pyle wyraził romantykę swego ludu, jak nikt inny. Czasopisma ilustrowane rozgłaszały sławę jego dzieła na wszystkie strony świata. Sztukę jego stawiano na wzór po pracowniach. Meier-Graefe wylewa sądy swoje o sztuce nowożytnej, jak z pompy - ale, o ile sobie przypominam, nazwiska Howarda Pyle’a nie wymienił w dziele swojem ani razu! Atoli Howard Pyle może się kontentować teM, że jest artystą wybitnym i oryginalnym, człowiekiem geniuszu.

EDWIN ABBEY
(1852 - 1911)

Edwin Abbey oparł linię swego rysunku na Fortunym; atoli rodzima jego wizya ciągnęła go do ludu, z którego wyrósł. Abbey uległ później urokowi Sargenta i w malowidłach rozwinął styl, w którym delikatność zajęła miejsce siły Sargenta. Jakkolwiek jedna lub dwie dekoracye do legend o królu Arturze nie pozbawione są dystynkcyi, to przecież w sztuce dekoracyjnej nie stanął na szczeblu najwyższym; dziełu jego z tej dziedziny zbywa poniekąd na pierwiastkach majestatycznych, w które tak obfituje sztuka Brangwyna. Stworzył przecież szkołę, stojącą pomiędzy nim a Prerafaelistami, której typowym przedstawicielem jest Anglik FRANK CRAIG. Linia rysunków Abbeya posiada cechy napięcia poetyckiego; zaś w obrazach sztalugowych daje dowody sztuki, której niezwykłe zdolności jego bardziej odpowiadają, aniżeli obszerniejszych rozmiarów dekoracyom, będącym właściwie wypracowanemi ilustracyami.

Jako rytownicy wybili się WHISTER, BAUER, STEPHEN PARRISH, SHAW MACLAUGHLAN, PENNELL, HOVENDEN, DAVENECK, PLATT, HACKER, MORAN, LATHROP i STETSON.

Ameryka wydała przedziwnych rysowników piórkiem w takich artystach, jak BLUM, EDWIN ABBEY, HOWARD PYLE, STERNER, REINHART, SMEDLEY; humorystów, jak FROST, KEMBLE, NEWELL, MAXFIELD PARRISH, satyryk społeczny DANA GIBSON, HUTT, REINHART, CHURCH, PENNELL, DRAKE.

Z innych, całkowicie rodzimych talentów amerykańskich wspomniałem już o MARY CASSAT i CECYLII BEAUX, a teraz napomknę o trzech damach amerykańskich, obdarzonych talentami rodzimymi, malujących w sposób skończenie doskonały dzieci amerykańskie. SARAH STILWELL, ELISABETH SHIPPEN GREEN i JESSIE WILCOX SMITH, należą do najprzedniejszych artystów dzisiejszej Ameryki.

KANADA

Kolonie brytyjskie dały dowody wybitnej żywotności artystycznej w malarstwie.

Z Kanady pochodzi portrecista WYATT EATON (ur. 1849 zm. 1896), który, odbywszy naukę u Gérome’a w Paryżu w r. 1870, spędzał lato w Barbizonie, gdzie zaprzyjaźnił się z Milletem, i wystawiał w Salonie piękne malowidła, jak Żniwiarze i t. p. MORRICE i GAGNON ulegali wpływom Whistlera. BLAIRE BRUCE (1859 - 1906) pracował pod Julienem w Paryżu, ażeby zostać par excellence malarzem-realistą, którego zajmują światło i ruch. PAUL PEEL (ur. 1860, zm. 1892) odznaczył się w malowaniu nagich aktów. Przejąwszy się ideałami barbizońskimi i rozwijając się w kierunku ostatnich prądów impresyonistycznych, malarze kanadyjscy odznaczają się zdolnościami poetyckiemi. HOMER WATSON z siłą maluje pejzaże kanadyjskie, tak samo WILLIAMSON, wyróżniający się również jako portrecista. BROWNE jest w pejzażu poetą lirycznym; do portrecistów należą HARRIS, WYLY GRIER (którego uważają także za Australczyka), DYONNET, PATTERSON.

Kilka pięknych rzeczy w malarstwie pejzażowem stworzyli BROWNELL, BRYMNER i GAGNON; EDMUND MORRIS, który malował typy Indyan, ujawnił poczucie nastrojów przyrody. HOPE, ATKINSON, lubujący się w scenach holenderskich, CULLEN i BEATTY, to sami dobrzy malarze. Wnuk brata Cruikshanka, W. CRUISKHANK, jest ilustratorem i malarzem; RUSSELL uprawia malarstwo figuralne; WALKER stworzył wybitne malowidła z życia pasterskiego; subtelnem dziełem jest Przesiewanie zboża BROWNELLA. CHALLONER wykonał znaczną ilość dobrych utworów dekoracyjnych. Z Kanady pochodzą także JEFFREYS i GEORGE BRIDGMAN.

Kanadyjskie Towarzystwo sztuk pięknych (Canadian Art Club) starało się usilnie o stworzenie ścisłego bractwa malarskiego. Kanadyjska malarka STANHOPE FORBES jest jedną z najpoetyczniejszych artystek dzisiejszych - uprawia wszelkie gatunki sztuki malarskiej, a wszystkie doskonale.

AUSTRALIA

Australia daje zapowiedzi pięknych dzieł zarówno w malarstwie, jak i w poezyi. Krzepki ten naród ma, zdaje się, mocny zmysł sztuki. RUPERT BUNNY w sielankach morza, STREETON w impresyonistycznych, poetyckich krajobrazach, LAMBERT w impresyonistycznych, bryłami robionych portretach, QUIN, FULLWOOD, TOM ROBERTS i MlNNS - wszyscy wybitne okazali zdolności. W dziedzinie ilustracyi Australia wydała mistrza w osobie NORMANA LINDSAYA; walczy on o palmę pierwszeństwa z najprzedniejszymi ilustratorami, dał nam też pamiętne dzieło w pięknej edycyi Petroniusza, należącej do najświetniejszych ilustracyi współczesnych. Lindsay jest także znakomitym prozaikiem. Siostra jego, RUBY LINDSAY, jest jedną z najznamienitszych rysowniczek; w ostatnich czasach wybitne miejsce zajął także jej szwagier DYSON.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new