Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
O SZKOCKIM OLBRZYMIE W DZIEDZINIE PORTRETU
RAEBURN
1756—1823
Płótno Sir Joshuego Reynoldsa „Wiek niewinności” było jeszcze wilgotne, gdy do pracowni wielkiego artysty wszedł młody dwudziestodziewięcioletni człowiek, który miał w sztuce malarskiej wysokie zająć stanowisko. Henryk Raeburn, młody, olbrzymi Szkot, zaszczytnie znany już w Edynburgu, przybył z żoną swą do Londynu, gdzie wiekowy Reynolds, zachwycony jego talentem, zaczął go bardzo żywo zachęcać do pracy. Radził mu wyjazd do Rzymu — w czem obiecał pomódz materyalnie, gdyby tego młody artysta potrzebował. Raeburn — głęboko wzruszony — nie przyjął zapomogi od sędziwego mistrza.
Ojcem jego był Robert Raeburn, młynarz w Stockbridge koło Edynburga, a matką Anna z domu Elder. Artysta urodził się 4 marca 1756, a był drugim z rzędu synem. Przyszedł na świat w rok po tem, jak się ożenił dwudziestodwuletni Romney, a w trzy lata po tem, jak się trzydziestoletni Reynolds osiedlił w Londynie. W bardzo młodym wieku został Henryk Raeburn wraz ze starszym swym bratem, Wilhelmem, sierotą, stracił bowiem ojca i matkę. Wilhelm zajął się dziewięcioletnim bratem bardzo dzielnie, pomimo, że sam miał zaledwie szesnaście czy siedemnaście lat. Oddał go do sławnej szkoły Heriot’s Hospital, gdzie chłopiec nabył poważnego wykształcenia i nauczył się być uprzejmym i miłym w obejściu, a to mu się bardzo przydało w życiu późniejszem. Opuścił szkołę w piętnastym roku życia (1771) i poszedł do terminu do złotnika, niejakiego Gillilanda. W tym czasie zaczął malować miniatury, między innemi portret Dawida Deuchara i Dr. Wooda. Samoukiem będąc, malował z amatorstwa; w dwudziestym roku zaniechał miniatury i zaczął robić obrazy olejne — zawsze jeszcze bez żadnej nauki.
W tym samym roku za radą i pomocą poczciwego złotnika zaczął się Henryk Raeburn uczyć u Dawida Martina, który był uczniem Ramsaya, i skorzystał od niego tak wiele, że mu pozwolono wypisać się z terminu i oddać się niepodzielnie sztuce malarskiej. Szybko postępował w łaskach u publiczności i w uznaniu ogólnem. Miał zdrowie, odwagę, talent i kulturę; zaczął więc szybkim krokiem iść naprzód tą drogą, na której się zdobywa sukcesy życiowe i artystyczne. Jedną miał tylko „wadę“: był stosunkowo ubogi. Ale szybko i temu zaradził. Pewna śliczna osóbka, wdowa, około 12 lat starsza od malarza, zamówiła u niego portret; w miesiąc potem byli już po ślubie. Jako dwudziestodwuletni młodzieniec ujrzał się Raeburn mężem Anny Edgar, wdowy po jednym z Lesliech of Balquhan, został ojczymem dwóch dziewcząt i właścicielem wielkiego majątku, nie mówiąc już o pałacu Deanhaugh. Było to szczęśliwe małżeństwo. Jedna z jego pasierbic była późniejszą panią Inglis. Mąż jej umarł w Kalkucie i zostawił jej dwóch synków: Henryka Raeburn Inglisa i Karola James Leslie Inglisa; starszy z nich, pochrzestnik i ulubieniec Raeburna, uwieczniony został jako Chłopiec z królikiem na jego obrazie, nagrodzonym w Akademii Królewskiej. Ale to wszystko stało się później. Szczęśliwy w swoim domu w Deanhaugh, otoczony dziećmi i coraz liczniejszem gronem przyjaciół z najlepszych sfer literackich, artystycznych i obywatelskich Edynburga, wolny od wszelkich trosk — stwarzał Raeburn jedno arcydzieło po drugiem, przeważnie portrety. Z tego czasu pochodzi jego sławne płotno p. t. The binning Boys.
Szybko rozwijał się Raeburn samouk; szybko stworzył sobie oryginalny, męski, silny styl w malarstwie. Dużego wzrostu, obdarzony niezwykłą siłą, uwijał się po całej okolicy ze szkicownikiem w kieszeni. Z pierwszych lat po ślubie pochodzi jego portret sędziego Dundasa, oraz Pani Ferguson z Raith z dziećmi (1781), Chalmers of Pittencrieff i Generał Sir Ronald Ferguson. Bądź to dlatego, że tak wypadało, bądź też dla ambicyi, rosnącej w miarę wzrostu sił dość, że w 1785 zaczął Raeburn marzyć o wyjeździe do Rzymu. Po drodze, a jechał z żoną, wstąpił nasz artysta do pracowni Reynoldsa, jakeśmy to już powyżej mówili. Powróciwszy z Włoch w r. 1787 do Edynburga, mając lat trzydzieści jeden, otworzył pracownię na George Street i począł tworzyć arcydzieła, odrzuciwszy precz wszelkie wpływy starych mistrzów, z wyjątkiem jednego tylko Velazqueza, który mu jednak był i został pierwowzorem jędrności i mocy. W rok po powrocie stracił brata i przeniósł się do jego domu, do St. Bernard’s House, gdzie mieszkał już do śmierci, a malował w dawnej pracowni, pokąd sobie w r. 1795 nie zbudował własnej, dużej malarni w Raeburn House na York Place. Pozowali mu prawie wszyscy wybitniejsi mężczyźni i prawie wszystkie damy z całej Szkocyi. Był dla Szkocyi tem, czem Reynolds, Gainsborough i Romney dla Anglii. Szczęśliwy w życiu domowem i rodzinnem, wspomagał i otuchy dodawał początkującym artystom; miał bowiem zawsze serce otwarte, a rękę hojną. Niedługo po powrocie z Włoch malował portrety Williama Inglisa, Aleksandra Wooda i Profesora Duncana, którego później namalował jeszcze raz dla Kollegium Lekarskiego, Lorda Eldina (którego był namalował jako Johna Clerka, gdy obaj byli biedni i ciężko się borykali z losem). Principal Hill of St. Andrews jest także wczesnem dziełem, po którem następują: Principal William Robertson, Profesor Adam Ferguson, Lord Provost Thomas Elder i Profesor Jan Robison w nocnej czapeczce i szlafroku; Andrzej Agnew, porucznik w czerwonym mundurze z żółtym przodem, malowany jest nieco wcześniej. Do roku 1790 należą: Sir John Clerk z Penicuik i Lady Clerk; na rok 1791 przypada sławny Dr. Nataniel Spens w mundurze łucznika.
W 1795 powstał Chief Baron Robert Dundas of Arniston i portret naturalnej wielkości Sir Ronalda Fergusona, jako też portrety dwóch młodzieńców, Ronalda i Roberta Fergusonów, oraz inne portrety Fergusonów z Raith, między którymi jest poetyczny młody chłopak, William Ferguson z Kilrie. Z roku 1798 i coś pochodzą prócz tego portrety Jana Taita z Harviestonu z wnukiem, Vicehrabiego Duncana, bohatera z Camperdown (1798), i Jamesa Balfoura. Wiemy, że Raeburn kopiował portret Burnsa, pendzla Nasmytha; Scotta malował więcej niż sześć razy: raz Scotta jako młodzieńca i replikę tegoż portretu; w r. 1808 Scotta naturalnej wielkości, w wysokich butach, siedzącego na ruinach z psem u nóg; w r. 1809 powstaje również Scott w całej postaci, z psami, a w r. 1822-23 dwa popiersia Scotta. Subtelny Doktor Aleksander Adam pochodzi z roku 1808, portret Franciszka Hornera z r. 1812, replika tegoż z r. 1817. Z tego samego czasu pochodzą: Lord Jeffrey, Lord Cockburn, Henryk Mackenzie z Narodowej Galeryi Portretów, Rodzina Raeburnów, Henryk Raeburn na kucu z 1790 i coś, Lady Raeburn z tego samego roku, Własny portret z r. 1815, Eliza Raeburn (wnuczka artysty), pełen siły portret Macnaba, sławny Sir John Sinclair z Ulbsteru, mistrzowski Lord Newton, pyszny James Wardrop z Torbanehill, John Wauchope, Krzysztof North, G. J. Bell, Archibald Alison, Profesor Blair, Playfair, Reid, Chantrey, Thomson (malarz), Pilians, Fox, Tomasz Gladstone, Warren Hastings i cały szereg innych arcydzieł.
Raeburn uwieczniał także i kobiety, a niektóre z tych portretów są jego największą chlubą: np. nadzwyczajnie subtelnie traktowany portret starszej osoby Pani James Campbell, przepyszny wizerunek wiekowej damy Lady Campbell z Ballimore, ślicznej Pani Scott-Moncrieff, Miss Janet Suttie i Miss Małgorzaty Suttie, Pani Cruikshank, Pani Welwood, Pani Stewart z Physgill, pospolitej Anny More, dystyngowanej Pani George Kinnear; wszystkie świadczą o wysokim artyzmie Raeburna, wszystkie są arcydziełami charakterystyki.
Raeburn byłby szybko doszedł do wielkiego majątku, gdy wtem w r. 1808 zbankrutowała kompania handlowa Henryka Raeburna i Komp., skutkiem czego artysta stracił wszystko, co miał. Musiał sprzedać pracownię na York Place; odtąd wynajmował ją tylko. Przyszło mu wtedy na myśl udać się do Londynu, by tam odzyskać utracony majątek. Hoppner umarł 23 stycznia 1810; Raeburn postanowił zamieszkać w jego dawnym domu. Była to wielka strata dla sztuki szkockiej, ale artystę czekał w Londynie sukces niewątpliwy. W Szkocyi był ogromnie wzięty. W maju tegoż roku udał się do Londynu i zaczął tam szukać mieszkania. Radził się Wilkiego, „czy miałby jakieś widoki przed sobą, gdyby się osiedlił w Londynie”. Jednak Wilkie obawiał się Akademii Królewskiej. Byłby był niewątpliwie ściągnął na siebie niechęć i gniew jej członków, których i tak dzieliły ustawiczne kwasy i zazdrość zawodowa, gdyby był Raeburnowi doradził przyjazd na stałe do Londynu. Nie udzielił mu więc żadnej rady. Miał słuszność. Wszyscy portreciści bali się konkurencyi wielkiego Szkota, a chytry egoista Lawrence udał wobec Raeburna bezinteresownego przyjaciela i radził mu gorąco, żeby „we własnym interesie“ pozostał dalej w Edynburgu. Raeburn był człowiekiem prostym i naiwnym. Osiemnaście lat z rzędu posyłał swoje obrazy do Akademii Królewskiej, nie otrzymując wzamian żadnych odznaczeń, ani objawów uznania. Nie był już młodym człowiekiem. Zasmucony, powrócił na północ, zostawiając w Londynie panem sytuacyi Lawrence’a. Nic dziwnego, że Lawrence nie posiadał się teraz z radości i pisał: „Po śmierci Hoppnera nie mam już ani jednego rywala.” Londyn obszedł się niegościnnie z Raeburnem; było to wielką stratą dla portretu angielskiego. Równocześnie intrygi Akademii Królewskiej wyrządziły mu wiele przykrości i obeszły go bardzo głęboko. Wyszedł jednak z nich obronną ręką i zaczął znowu malować. Dał wtedy sławnego Lorda Newtona i Lorda Craiga (1810 do 1815), później w r. 1818 Williama Gibson-Craiga, Johna Haya, Profesora Dawida Hume’a, Kennedych z Dunure, Mackenziech z Portmore, Lorda Meadowbanka, Admirała Milne’a, Tomasza Telforda, Scotta, Portret własny i grupę Panien Suttie (1820).
W r. 1814 Akademia, czując, że się Raeburn już na stałe osiedlił w Edynburgu, zamianowała go swym członkiem nadzwyczajnym, a w następnym roku (roku bitwy pod Waterloo) członkiem zwyczajnym. Lawrence dostał równocześnie tytuł szlachecki. W sześć lat potem, w r. 1821, pojawił się w Akademii obraz Raeburna, nagrodzony dyplomem honorowym: Chłopczyk z królikiem. W roku 1819 Lawrence został prezesem Akademii. Zato rząd angielski nie pokrzywdził wielkiego Szkota. Król Jerzy IV, będąc w Edynburgu w r. 1822, nadał Raeburnowi szlachectwo, a był tak zachwycony godnością i uprzejmem zachowaniem się artysty, że byłby go chętnie mianował baronetem, gdyby nie wzgląd na to, że Reynolds był tylko szlachcicem. Następnego roku dostał Raeburn tytuł „rysownika i malarza królewskiego w Szkocyi“. Król życzył sobie mieć portret swój, robiony przez Raeburna; nie doszło jednak do tego. Sir Henryk Raeburn miał wtedy sześćdziesiąt osiem lat; malował właśnie jakiś obraz, gdy wtem płótno, które miał przed sobą, zaczęło mu się w oczach rozpływać i migać. Tracił powoli wzrok. Latem udał się na wycieczkę w liczniejszem towarzystwie, do którego należała panna Edgeworth i Sir Walter Scott, — odwiedzali historyczne ruiny i pamiątkowe miejsca w Fifeshire. Ruch i upał zmęczyły artystę. W dzień powrotu do pracowni zabrał się do portretu Walter Scotta, musiał go jednak wkrótce zaniechać, nie czując się już na siłach. Wrócił do domu z bólem głowy, położył się do łóżka i więcej z niego nie wstał. Tydzień chorował; umarł 8 lipca 1823. Ciało złożono w grobowcu bez napisu, w kościele św. Jana na Princes Street. Żona przeżyła go o dziesięć lat. W Luwrze znajduje się prześlicznie malowana Głowa studenta z Greenwich, którą dopiero niedawno zaczęto przypisywać Raeburnowi. Byłoby to jedno z jego ostatnich arcydzieł. Gdyby autorem tej pracy nie był Raeburn, znaczyłoby to, że istniał jakiś portrecista, bodaj że najsubtelniejszy w swoim czasie — a nieznany!
Rzecz ciekawa, że Raeburn widział świat prawie zupełnie tak, jak Velazquez; obaj byli w wysokim stopniu oryginalni i indywidualni. Raeburn nie naśladował nigdy i nie zapożyczał się od nikogo, a dał szereg dzieł przedziwnej mocy, dał sztukę swoją własną. Wiódł żywot bardzo systematyczny, grał wiele w golfa, zajmował się rybołówstwem, strzelaniem z łuku, ogrodnictwem, lubił budować, zawsze chętnie bawił się z dziećmi. Dom jego był otwarty dla wszystkich. Kochał swoją sztukę, a ponad wszystko sztukę portretowania. Wstawał wcześnie; zaczynał malować o dziewiątej; a pozowały mu trzy lub cztery osoby dziennie; każda po półtorej godziny. Głowa wymagała zwykle czterech, pięciu posiedzeń. Malował od razu, nie rysując poprzednio i nie używając kija malarskiego; ustawiał płótno obok modela, odstępował dość daleko, obserwował siedzącego czas jakiś, a wróciwszy szybko do sztalugi, malował na pamięć, nie patrząc na modela, dopóki znowu nie odstąpił o parę kroków tak pracował od począł ku do końca portretu. Był więc przedewszystkiem impresyonistą. Cienie zalewał cienkim, przejrzystym tonem; światła nakładał grubo. Był raczej mistrzem tonu i subtelnych odcieni światła, niż kolorystą; bajecznie chwytał czar oświetlenia. Ponad wszystko był wielkim mistrzem charakterystyki; wielki jest nie tylko jako malarz, ale jako artysta. Prawami i tradycyami gardził; wszystko oceniał własnemi oczyma i tego się tylko trzymał, co mu własne oczy powiedziały. Widział Generała Dawida Bairda, Generała Maxwella z Calderwood, Profesora Jana Wilsona, stojących w pełnem świetle koło koni, i tak ich też odmalował śmiało i mocno, zaznaczając charakter każdego; z wielką subtelnością oddał kobiecy urok panny Cunningham Graham, jak oddał świetnie podeszły wiek Pani James Campbell w niezapomnianem studyum. Pół wieku po śmierci był Raeburn tak mało uznawany, że Redgravesowie wspominają o nim jako „o jednym z współczesnych Lawrence’a“! Galerya Narodowa ma szczęście posiadać Raeburna duży portret Pułkownika Mac Murdo i portret jednej Damy; inne jego arcydzieła są w Narodowej Galeryi Portretów.