Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 8: ROZDZIAŁ IX


W KTÓRYM RÓWNOLEGLE Z ROMANTYKĄ GRYZĄCA PO FRANCYI KROCZY SATYRA

REALISTYCZNI ILUSTRATORZY I SATYRYCY

Z Romantyków Delaroche (1797 - 1856) uprawiał romantykę historyczną, tak samo TONY ROBERT FlEURY i ISABEY zajmowali się więcej grą światła na draperyach historycznych. Atoli do bardziej krzepkich należeli ilustratorzy dziejów Napoleońskich CHARLET (1792 - 1845) i RAFFET

Raffet (1804- 1860) wstąpił w r. 1824 jako uczeń do pracowni Charleta, od niego zaś poszedł do Szkoły Sztuk Pięknych (Ecole des Beaux Arts), poczem poświęcił się przedstawianiu dziejów Napoleońskich na litografiach. Ruch romantyczny wydał i innych ilustratorów, jak TONY JOHANNOT, CELESTIN NANTEUIL i inni z GUSTAWEM DORE (który dużo czasu poświęcał również malarstwu i rzeźbie). Rewolucya dała ludziom swobodę. Artyści przestali już  być zależnymi od szlacheckich mecenasów. Kupować zaczęli mieszczanie, ale płacili ceny nizkie. Artysta znalazł tępego odbiorcę w klasie średniej, stał się sprzymierzeńcem ludu, jego prorokiem, jego chorążym. Urodzili się Daumier i Gavarni. Mieszczaństwo, porósłszy w pierze, pragnęło zagarnąć urzędy i władzę dawnej arystokracyi - artyści stali się rewolucyonistami.

DAUMIER
1808 - 1879 

Na polu tworzenia współczesnej sztuki francuskiej HONORE DAUMIER stoi jako wielki inicyator w jednym rzędzie z Delacroix. Nie krępowała go „kultura" Delacroix’a. Daumier stworzył realizm francuski. Millet pochodził od niego, a ciężkie zobowiązania ma wobec niego Courbet. Talent Daumiera widać na przedziwnym drzeworycie, wykonanym przez Marxa według śmiałego wzoru tego malarza, Dwaj Drawnicy

Karykaturowa statuetka Napoleona III jest dowodem, że Daumier z talentem rzeźbił; w Don Quichocie okazał się malarzem pierwszorzędnym. Płaskorzeźba jego Wygnańcy jest zapowiedzią przyszłej wielkiej rzeźby realistycznej. 

Honore Daumier był jednym z rysowników wieku. Gorżki, bezlitosny satyryk, smagający życie swego czasu, twórca tragiczny, paszkwilista polityczny, prześladowany przez rząd, mistrzem był i jako malarz; mistrzostwo to przesłaniały przecież jego życie, pełne przygód, jego osobistość, jego ilustracye. Głównym środkiem twórczego wyrażania  się była dla niego litografia. Atoli jego malowidła, tragiczne, posępne, dramatyczne, należą do arcydzieł jego kunsztu. Jego satyry na sprawiedliwość publiczną i na „czcigodność“ klasy średniej wieczystym pozostaną dokumentem. Satyry te i jego sztuka panują nad całem francuskiem malarstwem dzisiejszem i nad dzisiejszą ilustracyą. Wpływowi jego ulegli w wysokim stopniu zarówno Manet i Degas, jak i Millet; wywarł wpływ i na rzeźbę. Płodność jego była olbrzymia, a przecież sztukę jego można będzie sądzić jedynie według kilku arcydzieł. Czytałem niedawno  w pewnej monografii, że sztuka Daumiera „zajmuje nas i weseli". Daumier chyba mało myślał o tem, aby sztuka jego zajmowała kogo i weseliła.

Urodzony w Marsylii d. 26 lutego 1808 z matki Marsylianki i ojca, rymopisa, pochodzącego z Beziers, zaczął wcześnie objawiać skłonność do rysunków, co nieustannie budziło niezadowolenie w wierszorobie-rodzicielu. W Paryżu chłopiec potajemnie szkicował i studyował starych mistrzów w Luwrze. Zetknąwszy się z pewnym urzędnikiem trybunału, młody Daumier miał sposobność poznania się z tajnikami życia prawników, które potem tak gorżką smagał satyrą. Tymczasem chłopiec zaczął sam wdrażać się w Luwrze w dzieła geniuszu starożytnego, holenderskiego i flamandzkiego. Ojciec umieścił go w księgarni, ale z małym skutkiem. Ostatecznie jednak rodzina zgodziła się na to, aby chłopiec został artystą i oddała go pod kierunek archeologisty Lenoira. Lenoir gniewał się, że chłopiec mało  interesuje się sztuką starożytną, że natomiast rozmiłował się w przyrodzie. Młodzieńcowi wpadła w oko litografia, zasiadł też, aby się jej wyuczyć; wskazówek udzielał mu młody jego przyjaciel Ramelet. Daumier przyszedł niebawem do przekonania, że mógłby tern zarabiać na życie. Wstąpił na krótki czas do Akademii Boudina, pracował  z natury, studyował akty i niebawem całkowicie opanował kształty ludzkie. Od r. 1829 zaczął pracować dla wydawców, wściekając się zbyt często na mało zajmujące tematy, ale robił także litografie w stylu napoleońskich tematów Charleta. 

Za panowania Ludwika Filipa wychodziła z pracowni  wielka ilość satyr na ówczesne życie polityczne i mieszczańskie; Charles Philipon zgromadził naokoło swego dziennika grupę utalentowanych artystów, przejmujących się ruchem antykrólewskim. Philipon szyderstwy swemi wstrząsnął niebawem podstawami tronu, cała młoda Francya spieszyła mu też z pomocą w walce o wolność. GRANDVILLE, RAFFET, BOUGUET, DESPRET, JULIEN, ARAGO, DEVERIA, MONNIER, TRAVIES i PIGAL zrzeszyli się naokoło Philipona. Satyry młodego Daumiera na Ludwika Filipa prowadziły naród ku rewolucyi z r. 1848. Masques (Maski) z r. 1831 w La Caricature rozpowszechniały jego sławę. Gargantua zaprowadził go na sześć miesięcy do więzienia Św. Pelagii, rozgłaszając jego imię, wyrabiając mu przytem sławę męczennika i powszechny szacunek w narodzie. Wyszedłszy z więzienia w lutym 1833, stworzył kilka najlepszych dzieł, pełnych namiętności i męskości. Gwałtownie wzmagało się w litografii jego poczucie światła i cieni; kładł nacisk na  siłę, nie bawiąc się w szczegóły. Częstokroć temat swój modelował z pamięci w glinie, a potem w raptownych rysował go liniach. Portrety zawsze robił z pamięci. Z niepomiarkowaną, gorzką zawziętością karykaturował mężów stanu, mieszczaństwo i sędziów ówczesnych. Skandale publiczne z r. 1844 doprowadzały go do szaleństwa. 

Ustawa wrześniowa, tłumiąca wolność prasy, stała się powodem, że Daumier pożegnał się z karykaturą polityczną, aby przerzucić się na wielkie satyry, na obyczaje i życie ówczesne; towarzyszyli mu w tem MONNIER, CHAM i GAVARNI. Monnier wynalazł „p. Prudhomme“, szacownego, tępego, godnego mieszczucha, i stworzył społeczne malarstwo satyryczne; Daumier stworzył figurę „Robert Macaire“, okazując się równie bezwzględnym i brutalnym w satyrze społecznej i politycznej, atakując przedewszystkiem giełdziarzy. Daumier nie znajdował sam tytułów i napisów dla swych  rysunków, czynili to jego wydawcy. Sztuka jego smagała oszustów i łotrów. Wytoczył przytem wojnę naśladowaniu sztuki starożytnej. Czcili go Corot i Delacroix, Daubigny, Dupre i rzeźbiarz Barye. Delacroix godzinami kopiował rysunki Daumiera. Wszyscy nienawidzili fałszywego klasycyzmu. Kochając sztukę starożytną, Daumier nie znosił fałszywej sztuki archaizującej.

Rewolucya w r. 1848 popchnęła Daumiera z powrotem do karykatury politycznej; w rzeczywistości jednak zajął się teraz więcej malarstwem, któremu, porzuciwszy w roku 1860 Charivari, oddał się całkowicie. Naturalnie litografie jego miały daleko szerszą publiczność, aniżeli jego malowidła, od razu jednak okazał się mistrzem. Poczucie wielkości i ogromnej mocy zawisło nad wszystkiem, do czego się zabrał. Był realistą we wszystkiem, wpływ na sztukę francuską wywarł zadziwiający. Ulica, sklep, fabryka, pulsujące życie dnia, wszystko to miało w Daumierze głębokiego interpretatora. Bezwzględna, swobodna, zawsze szukająca prawdy sztuka jego zniewalającą odznacza się szczerością. Wszyscy wzbudzają w nim litość - złamane serce  przekupnia, handlarz uliczny i nędzarz. Narada przekupniów, Wędrowni grajkowie, Klowni, W wagonie trzeciej klasy, Zbieracze sztychów, Okno sklepowe, Oczekiwanie pociągu - oto obrazy, w których Daumier daje nam wykrawki z życia, wolne od wszelkich niepotrzebnych szczegółów. A i wówczas, kiedy maluje Naigrawanie się z Chrystusa, albo Dobrego Samarytanina, jakaż to przepaść dzieli go od formalistyki! Poeci dostarczyli mu niejednego pięknego tematu - Młynarz, syn jego i osioł; Złodzieje i osioł i niektóre przecudowne malowidła z Don Quichota. Ale malowidła jego nie mają powodzenia! Okres jego malarski trwał od r. 1850 do 1866; w r. 1860 porzucił Charivari, aby malować; w r. 1864 powrócił do współpracownictwa w Charivari. Potem nastały okropności wojny 1870 r. Zarzucał cesarstwu, że ono zawiniło klęskę. Ale komuna go otrzeźwiła. Smutno jest pomyśleć o starości Daumiera.  Od nędzy ratował go Corot; w sposób taktowny dał mu  na mieszkanie domek w Valmondois, gdzie Daumier przebył bez nędzy ostatnie przynajmniej lata swego życia, gdy stare oczy straciły swą bystrość. Tutaj otaczali go koledzy, którzy szanowali go i czcili. Oślepł. Zmarł w tym dworku 11 lutego 1879 - człowiek, który stworzył cudowną akwarelę Les Buveurs (Pijacy).

GAVARNI
1804 - 1866

GAVARNI był wesołym, humoru pełnym obserwatorem życia wszystkich warstw swego czasu. Miał on, właściwe rasie jego narodu, bystre oko na walkę płci. Z litografii stwarzał większą całość artystyczną, aniżeli Daumier; jego  malowidła z życia klas niższych i wyższych były kompletniejsze, mniej zajmujące się jednostkowemi tylko postaciami, niż to mamy u Daumiera. 

Sulpicyuszowi Chevalier, ongi członkowi jednego z rewolucyjnych komitetów paryskich, mierną posiadającemu fortunę, zato słynącemu z nieskazitelności, i jego żonie, Maryi Monice Thiemet, siostrze malarza-aktora Thiemeta, urodził się w Paryżu, d. 13. stycznia 1804 syn, którego wciągnięto w rejestry pod nazwiskiem GUILLAUME SULPICE CHEVALIER, który jednakże miał nieśmiertelną sławę zyskać jako GAVARNI. Gavarni uważany bywa powszechnie za karykaturzystę; niema on jednak w sobie nic a nic z karykaturzysty - mówię to wbrew temu, że stworzył słynną postać Vireloquea nie większym był karykaturzystą, niż Charles Keene. Był satyrykiem i kpinkarzem. Elegancki Gavarni wszechwładnie panował w ilustracyi francuskiej od r. 1830-1866. Dzieckiem będąc, Gavarni rysował, zanim nauczył się pisać. W dziesiątym roku życia dostał się w naukę do starego architekty Dutillarda; mając lat trzynaście, wstąpił do pracowni fabrykanta przyrządów naukowych, Jeckera; jako czternastoletni chłopiec zajmował się rachunkiem integralnym, a niebawem potem widzimy go w Akademii, w której uczono się rysować wzory maszyn. Tutaj zaczął próbować swych sił i korzystać z swej sztuki; matematyka interesowała go przez całe życie. Zmuszony pracować na chleb i mało mając swobody w atelier Le Blanca, porzucił rysowanie wzorów maszyn i został sztycharzem u Jeana Adama, a ten wysłał go w październiku 1824 do Bordeaux, aby mu wykonał sztych tamtejszego portu. Licho płacony przez niesprawiedliwego i grubiańskiego majstra, dwudziestoletni Gavarni pocieszał się w swej biedzie z młodą dziewczyną, Heloizą; opuścił ją przecież dla innej, nazwiskiem Angelina, cynicznie napisawszy Heloizie, że niezdolny jest do miłości. Zdaje się, że jego sprawki miłosne nieprzyjemny wzięły obrót. Wyciągnąwszy od majstra tyle pieniędzy, ile się dało, awanturniczy rozpoczął żywot. Przybywszy do Tarbes bez grosza, straszliwie wyczerpany, odszukał inspektora-geometrę nazwiskiem Leleu, starego przyjaciela wuja Thiemeta; ten okazał się dlań życzliwym i, mając zajęcie, nieprzywiązane do miejsca, wziął go z sobą na trzy lata w Pireneje; w trzech tych latach młody człowiek rysował nieustannie, bez różnicy: krajobrazy, kostyumy, sceny z życia ludu, spisując przytem swoje wrażenia. Postanowił jednak zostać malarzem. Zadawał się dalej z dziewczętami. W tym samym czasie La Messangere, zobaczywszy kilka płyt Garvaniego, podpisującego się wówczas jako „H. Chevalier“, zamówił u niego seryę, złożoną ze stu wizerunków kostyumów południowych po trzydzieści pięć franków za sztukę; Gavarni rysował je piórkiem przy użyciu chińskiego tuszu; nie znalazłszy jednak uznania, utknął na trzydziestym i szóstym. W czerwcu 1828 Gavarni powrócił do Paryża. W lipcu 1829, mając lat dwadzieścia i pięć, po raz pierwszy podpisał się jako Gavarni - mieszkał wówczas na poddaszu razem z kolegą, który zaprowadził go do handlarza sztychów, a ten zamówił u niego seryę Kostyumów pirenejskich; tę właśnie seryę sygnował on nazwiskiem, które tak go miało rozsławić. Przez Z kilka lat rysował wzory modniarskie, nie pozbawione pewnego wdzięku artystycznego. Tymczasem Gavarni chodził do Przyrody, pracując niestrudzenie nad typami życia paryskiego i rozwijając się nieustannie. Usiłowania jego w karykaturze politycznej mało były skuteczne. Stanowisko jego określają własne jego słowa: „Uliczny łapserdak i elegant obaj są zwierzętami, ale że tamten śmierdzi, a ten pięknie pachnie, więc wolę drugiego, jakkolwiek nic mnie on zresztą nie obchodzi." Rysunki jego z życia Paryża zaczęły mu zjednywać publiczność. Przyłączył się do sztabu współpracowników czasopisma Charivari. Wszedł w modę. Tworzył. Ścigali go wierzyciele, trapili egzekutorzy; w r. 1834 zapoznał się z więzieniem w Clichy za długi, raz też jedyny w swem życiu zapłonął prawdziwą miłością: zakochał się w dziewczynie z ulicy, niejakiej Arsene. Ból, jakiego doznał, rozłączając się z tą dziewczyną, i troski życiowe przyczyniły się tylko do spotęgowania sztuki; wyłania się z niej ludzka komedya obyczajowa. Od r. 1839 sława jego rusza naprzód w szalonych podskokach.
W listopadzie 1847 przybył do Londynu, witany z otwartemi ramionami przez pisarzy, artystów i arystokracyę, przybył z postanowieniem malowania świetnego towarzystwa angielskiego; wyobraźnię jego porwały jednak sceny uliczne i z życia pospolitego ludu, im też poświęcił swój talent. Więziła go trzoda ludzka; dla niej pozostał przez cztery lata w Anglii, zwiedziwszy przytem i Szkocyę. Im dłużej tu siedział, tem bardziej zaciekawiała go tragiczna, tajemnic pełna nędza szumowin ludowych. Teraz też, kiedy przykuwały go do siebie majaki Londynu, czynił głębokie studya matematyczne!

Zawiedzione towarzystwo angielskie rozgniewało się, gdy Gavarni, otrzymawszy obstalunek na portret królowej, posłał do pałacu swe akwarele, a obstalunku nie przyjął. Ten brak kurtuazyi należycie oceniła prasa; sam Gavarni wyrzucał to sobie później. 

Do Paryża wrócił w r. 1851. Jego piękne córy rozkoszy postarzały się, przemieniły się wjędze; zaczął szukać typów śród rozbitków i po szpitalach; jego miła, pogodna wizya sposępniała; rozczarowanie widać we wszystkiem; język jego sztuki stał się zgryźliwy i gorzki. Pogardę swą zamknął w postaci Thomas Vireloque

Do Gavarniego trzeba iść, chcąc poznać życie owego czasu. W pysznych litografiach, sztychach, subtelnych rysunkach i akwarelach dał dowody rzadkich, skończonych zdolności twórczych. W Anglii talent jego do akwarel rozwinął się od razu w całej pełni. Do świetności doprowadził technikę „gwaszu". Nikogo nie podrabiano tak bezwstydnie, jak jego. 

Gavarni był pozatem wyśmienitym prozaikiem, a z czasem, jeżeli badania jego będą należycie wyzyskane, okaże się może, że był także geniuszem w matematyce. Sztuce swojej poświęcał ogrom studyów i trudów. Nie dziwota, że składali mu hołdy tacy ludzie, jak Delacroix, Daumier, Charlet. 

Gavarni rysował wzory mód i tworzył mody dla swego czasu. Wpływał na rozwój mód kobiecych, przygotowując wzory dla nich. 

Przedstawiał na obrazach i rysunkach swoich życie warstw, zarówno wyższych, jak niższych swego czasu; igrał z szaleństwami tego życia, radował się jego wdziękiem. Stworzył przeszło osiem tysięcy dzieł. Pogląd jego na życie był daleko szerszy, rozleglejszy i bardziej zrównoważony, niż pogląd Daumiera. Dandys, gardzący mieszczuchem, „kramarzem", nie był wolny od pozy, aż do pierścionków pod rękawiczkami. Lekkomyślny kochanek kobiet, czcił przecież ojca i matkę, a w r. 1844 poślubił p. Jeanne Leonie Martin de Bonabry; miał z nią dwoje dzieci, które uwielbiał. Wesoły, dobry towarzysz, druh gorący, wierny przyjaciel, który, nie mogąc zapobiedz w sądzie skazaniu Balzaca, postarał się u króla, aby go uwolniono; bez zawiści, spokojnie patrzał na powodzenie innych. W nieustannych  kłopotach pieniężnych, śmiechem przepędzał troski i uciążliwości, przez nieuporządkowane życie przeszedł jak dandys. Gdy przyszły pieniądze, po pobycie w Anglii, kupił sobie dom w Auteuil i marnotrawił grosz na zakładanie parku. Stopniowo poświęcał sztukę zamiłowaniu do matematyki. Zniszczenie jego własności przez okrężną kolej żelazną było ciężkim dla niego ciosem. Kupił dużą własność w r. 1865, popadł w suchoty i głęboką malancholię i zmarł 24 listopada 1866. 

CONSTANTIN Guys przedstawiał na pięknych akwarelach w podobny sposób kobiety paryskie. Urodzony 1805, zmarł 1892.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new