Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 9: ROZDZIAŁ IX


W KTÓRYM WIDZIMY, JAK IMPRESYONIZM TRYUMFUJE W ORKIESTRACYI BARW

W r. 1880 pojawiły się trzy obok siebie równolegle idące kierunki malarskie. Pierwszy, to kierunek impresyonistyczny, ojciec potężnych artystów, którzy impresyonizm bryły i impresyonizm barw zasadniczych połączyli w orkiestracyę barw i usiłowali stworzyć wyższy wyraz imaginacyi.

Drugi kierunek, to impresyonizm naukowy, oparty na wiedzy, starający się zredukować technikę malarską do regularnych plam okrągłych - nazwano go pointilizmem.

Trzeci urodził talent, który sztukę malarską i życie usiłował cofnąć do surowego prymitywizmu.

Realizm wydawał tymczasem swych mistrzów.

BILLOTTE, malujący urocze obrazy z życia ludu nadmorskiego, jest bardziej sielankowy, niż Bastien-Lepage; BINET maluje z talentem egzotyczny Wschód lub tematy murzyńskie.

DAGNAN BOUVERET
(1852 - …)

Urodzony w Paryżu 7 stycznia 1852, jako syn kupca brazylijskiego, DAGNAN BOUVERET malował z talentem w kierunku realistycznym i do rzeczy swych poetycką wprowadzał wizyę. Obrazy religijne z życia ludu bretońskiego rozsławiły jego imię. Maluje sceny religijne z surową żarliwością i wielką prostotą; z pięknym skutkiem przedstawił Chrystusa w otoczeniu ludzi współczesnych. Zaczął wybijać się około r. 1878.

ROLL
(1846 - …)

ALFRED PHILLIPPE ROLL wybitne zdolności swe poświęcił interpretacyi życia współczesnego, wojny, strajków, robotników, chłopów - z siłą przedstawia zjawiska powszednie.

SIMON
(1861 - …)

LUCIEN SIMON dawał silną impresyę pierwotnych namiętności bretońskiego ludu rybackiego, życie jego z wielką przedstawiając mocą.

COTTET
(1863 - …)

CHARLES COTTET maluje z równą mocą, ale z głębszem poczuciem emocyonalnem tragiczne życie bretońskich pracowników morza. Silny, surowy typ ludu, jego ubóstwo, jego cierpienia, jego ciężkie życie - wszystko to odtwarza Cottet w sposób, pełen posępności dramatycznej.

ORKIESTRACYA BARW STWORZONA PRZEZ WIELKĄ FALĘ IMPRESYONIZMU

Artyści zaczęli teraz świetną muzykę barw impresyonizmu pryzmatycznego łączyć z impresyonizmem bryły, posuwając naprzód kierunek i potęgując skalę orkiestracyi artystycznej.

BESNARD
(1849 - …)

ALBERT PAUL BESNARD, to artysta, który impresyonizm bryły połączył z napięciem barwy impresyonizmu Turnerowskiego. Śmiałą i mistrzowską obdarzony techniką, wciąż świeże zagarnia zdobycze. Wrażliwy jego wzrok widzi silnie grę barw naokoło zjawisk przyrody, a ręka jego umie notować jego wizyę w sztuce, pełnej drgań, ruchu i światła. Besnard potrafi stwarzać przedmioty, opromienione tchnieniem blasków słonecznych. Miał to szczęście, że przyszedł w czasie, kiedy walki impresyonistów już były rozegrane i kiedy zaczęły na nich grube spadać zaszczyty. Urodzony w Paryżu, ożenił się z utalentowaną rzeźbiarką, Mademoiselle Dubray. Besnard zdobywał sukces za sukcesem. Władze miejskie Paryża - w tak wysokim stopniu popierające malarstwo dzisiejsze - oraz prowincyonalne municipia francuskie, mogące służyć za wzór, jak się popierać powinno sztukę, dostarczyły wytwornym talentom Besnarda niejednej sposobności do wykonania pełnych życia, wymownych dekoracyi. Państwo wzbogaciło zbiory narodowe świetnemi malowidłami jego pendzla, zakupiwszy taki obraz, jak La Femme qui se chauffe (Grzejąca się kobieta), zniewalającej pełna siły i tragizmu La Morte (Śmierć), Port d’Alger au Crépuscule (Port algierski w zmroku), Entre deux Rayons (Między dwoma promieniami) i Portret własny.

Uzyskawszy w r. 1874 Prix de Rome, Besnard otrząsnął się rychło z wszelkiego szkolarstwa i zaczął gorączkowo zajmować się problematami obu rodzajów impresyonizmu.

W Madame Roger Jourdain, wystawionej w Salonie z r. 1874, Besnard wywołał sensacyę traktowaniem złotego światła lampy w zestawieniu z liliowemi światłami wieczoru. W ten sposób doszedł do swej Madame Réjane.

Mauclair twierdzi, że przyszłość malarstwa leży w „nowożytnej sztuce dekoracyjnej, interpretującej nowożytne, uczone symbole, tak, jak to czyni sztuka Besnarda”. Jest to obniżanie całego dzieła Besnarda i stwarzanie nowego akademizmu jako celu sztuki. Sztuka niema nic wspólnego z symbolami, niema też absolutnie nic a nic do czynienia z uczonością. Robienie symbolu z sekstantu lub kwadrantu jest takiem samem zbękarcaniem sztuki, jakiem jest używanie jako symbolu Amora i Psychy lub Aretuzy czy też harmoniki szklanej. Sztuka jest emocyonalną interpretacyą życia i niema żadnych innych celów, chyba ten jeden, aby żyć; wszystkie inne zadania obniżają jej wartość wysoką. Nikt nie wie, gdzie leży przyszłość życia. Besnarda zdolności wysokiego są rodzaju, jeżeli jednak idzie o głębię emocyi, to nie należy on do mistrzów najprzedniejszych. Przeznaczony do służby dyplomatycznej, pochodzący z rodziny artystów, Besnard rychło zyskał rozgłos i powodzenie, zwróciwszy na siebie uwagę obrazem La Femme rose (1868) (Kobieta w stroju różowym); rozgłos ten jednak utrwaliła mu dopiero La Femme jaune et bleue (1883, Kobieta w stroju żółtym i niebieskim).

LA TOUCHE
(1854 - …)

GASTON LA TOUCHE jest malarzem wybitnym, pracującym żywą metodą impresyonistyczną; jego obrazy figuralne i krajobrazowe wykonane są po mistrzowsku; sztukę swą oddaję on także w służbę współczesnych fêtes galantes. La Touche niezwykłym jest lirykiem; silna jego wizya, wrażliwa na grę refleksów światła, daje mu możność stwarzania orkiestracyi barw o istotnej mocy artystycznej bez potrzeby wałęsania się po pełnych uczoności intellektu czy innych tego rodzaju szkodliwych usiłowaniach. Dekoracyjne zdolności zużytkowuje świetnie, ponieważ jest człowiekiem o żywej i górnej wyobraźni, ponieważ - jednem słowem - jest poetą.

CHÉRET
(1836 - …)

JULES CHARLES CHÉRET rozpoczął jako robotnik w jednym z zakładów litograficznych w Londynie, rysując wesołe etykiety dla jednej ze znanych fabryk perfum. Około r. 1870 zaczął rysować afisze w barwach czarnych, białych i czerwonych. Znajomość litografii wyszła mu na dobre; doprowadził znajomość tę do doskonałości w afiszu, odbijającym malownicze ulice Francyi. Wróciwszy w tym czasie do Francyi, rozszerzył zakres swej sztuki; w r. 1885 był już sławnym. Odtwarzał wdzięk kobiet paryskich. Chéret, to dekoracyjny talent z przyrodzenia. Sztuka jego, to czysty impresyonizm, posługujący się barwą na wzór muzyki. Gdy bombastyczni akademicy naśladowali wielkich nieboszczyków i uprawiali sztukę martwą, pomiatany przez nich Chéret zostawił ich daleko poza sobą. Wystawa jego dzieł pokazała przemawiającego żywo rysownika i wielkiego pastelistę. Państwo powierzyło mu wykonanie wielkich dekoracyi ściennych, a skromny ten człowiek i na tem polu nowe odniósł tryumfy. Widać u niego wybitne pokrewieństwo ze sztuką Watteau’a; ma tę samą miłość do komedyantów włoskich i dawnych bohaterów komedyi francuskiej. Prawdziwy to duch karnawału. Siedzą w nim Watteau, Boucher i Fragonard. Wprowadził do impresyonizmu pierwiastki fantastyczne, wesołość i radość, ogromnie rozszerzając przez to jego skalę i jego orkiestracyę.

SARGENT
(1856 - …)

Urodzony z rodziców amerykańskich w Florencyi 1856, JOHN SINGER SARGENT lata dziecięce przeżył w tem mieście. Mając lat dziewiętnaście, przybył do Paryża jako skończony już malarz i wstąpił do pracowni Carolusa Durana (1875), znakomitego nauczyciela. Duran kazał mu patrzeć na otaczające go życie, ogarniać to życie jako całość; młodzieniec, obracający się śród przedstawicieli wielkiego kierunku impresyonistycznego, stworzonego przez Maneta, zaczął wkrótce tworzyć w najdalej idącym stylu tego kierunku. Opuszczając pracownię Carolusa Durana, namalował portret mistrza. Potem wybrał się do Madrytu, do większego nauczyciela. Zatapiając się w mistrzostwie Velazqueza, Sargent rychło doszedł do rozwoju swych sił. Wróciwszy do Paryża w pierwszych latach ósmego dziesiątka, od razu zwrócił na siebie uwagę. W r. 1881 wystawił portret Młodej damy; w tym samym roku powstał jego Dym kadzielny. W r. 1882, mając lat dwadzieścia i sześć, okazał się już mistrzem w arcydzielnym obrazie, przedstawiającym tancerkę, umieszczoną naprzeciw ciemnego lokalu, tańczącą przy akompaniamencie mandolinistów, ukrytych w mroku, słynne El Jaleo, które wywołało sensacyę. Potem nastąpił portret czworga dzieci i Manetowska Madame Gautreau. W tym czasie też rozpowszechnił się rozgłos jego i w Londynie, który Sargent odwiedzał i gdzie osiedlił się w jakie sześć lat po powrocie z Hiszpanii. Rychłe tryumfy jego w New English Art Club tworzyły sensacyę tych lat - powstały wówczas: Carmencita, Tańcząca dziewczyna japońska, naga Młoda Egipcyanka. Wybrany w r. 1894 do Akademii, rzeczywistym jej członkiem został w trzy lata później.

Wpływ Sargenta zdrowy był i sięgający daleko. Jego zdrowa, wnikliwa wizya była świetnym przykładem dla jego epoki. Wspaniała jego sztuka przyczyniła się dużo do uwolnienia malarstwa od błahostkowości. Sergent zjawił się w chwili, kiedy rozpowszechniające się małpowania sztuki Whistlera, na nizkie nastrojonej tony, zagrażało rozwojowi geniuszu narodowego.

W malarstwie portretowem stanowisko jego jest zadziwiające. Jego wnikliwość w istotę modelu jest nieporównana. Jest on dzisiaj jednym z największych mistrzów epoki. Zdrowy, szerokie obejmujący widnokręgi, mistrzowski, odważny, Sargent technikę swą oparł na impresyoniźmie, będącym najpotężniejszą orkiestracyą malarstwa, objawioną nam przez Hiszpanów i Holendrów, a rozwiniętą przez Maneta. Chcąc pokazać ogrom dzieła Sargenta, musielibyśmy wymienić katalog nazwisk znakomitości wieku. W wytwornym, w tonach szarych, białych i różowych utrzymanym portrecie pięknej Pani Langman, w jaskrawo żółtych tonach słynnego arcydzieła, przedstawiającego tancerkę Carmencitę; w dwóch ładnych żydówkach Pannach Wertheimer, tak wyraźne tworzących przeciwieństwo z arystokratyczną atmosferą portretów Lady Elcho i grupy Mrs. Adeane i Lady Tennant; w utworach, w których od przedziwnych efektów złocistego światła latarń japońskich, kąpiących się w liliowym zmierzchu wieczornym na słynnym portrecie dzieci Carnation Lily (Karnacya liliowa) i Lily Rose (K. liliowo-różowa) przechodzi do tragicznego nastroju w portrecie Ellen Terry jako Lady Macbeth; od subtelnego portretowego studyum Graham Robertson do wielkiego wizerunku Lorda Ribblesdale’a w stroju sportowym - we wszystkich tych dziełach widnieje szeroka skala twórczości Sergenta.

Słynne są dekoracye Sargenta w Bibliotece bostońskiej; w ostatnich czasach znakomity talent swój poświęcił malowaniu krajobrazów - należą do nich między innymi Santa Maria della Salute, oraz szereg talentu pełnych studyów światła słonecznego i szereg przeróżnych krzepkich impresyi przyrody.

MANCINI (1852 - …)

ANTONIO MANCINI urodził się w Narni jako syn krawca, który przeniósł się do Neapolu w czasie, gdy Mancini był jeszcze dzieckiem. W Neapolu młody chłopiec pracował pod LISTĄ, który uczył go malować kwiaty i owoce. W szkole Sztuk Pięknych, gdzie kolegował z PlCCINIM i MlCHETTIM, Mancini zyskał sobie niebawem reputacyę portrecisty. Ale ubóstwo jego było tak wielkie, że nieraz wymieniał obraz na świeży kawał płótna. W końcu zwrócił na siebie uwagę Alberta Coëna, a i Fortuny kupił kilka jego płócien. Udał się do Paryża i przez kilka miesięcy pracował dla Goupilów. Podczas drugiego pobytu w Paryżu, dokąd przybył z przyjacielem, rzeźbiarzem Gemito, pokłócił się z swymi pracodawcami; wpłynęło to tak strasznie na jego władze umysłowe, że za powrotem do Neapolu trzymano go jakiś czas w domu dla obłąkanych. W przytulisku tem malował portrety swych chorych towarzyszy. Odzyskawszy zdrowie, puścił się znowu w świat, do Rzymu, gdzie przyjęto go przychylnie i gdzie, pracując dużo, znajdował nabywców na swe obrazy. Zaniemógł znowu, ale, przyszedłszy do siebie, wziął się z zwykłą energią do pracy. Potem udał się do Wenecyi. Mancini, podobnie jak Monticelli, orkiestruje swe barwy. Jest to zasadnicza jego cecha.

CLAUS
(1849 - …)

Belgijczyk, EMILE CLAUS, urodził się w Flandryi zachodniej jako szesnaste dziecko biednych przekupniów, sprzedających żywność ludziom, zajętym na rzece Lys. Chłopiec zaczął wcześnie artystyczne okazywać skłonności; wyrwawszy się z ciężkich stosunków w domu rodzicielskim, próbował zarabiać na chleb jako pasztetnik, strażnik kolejowy, a potem wstąpił do kantoru handlarza sukna.

W końcu, wycisnąwszy sto kilkadziesiąt koron od rodziców, udał się do Antwerpii, został wolnym uczniem De Keysera, tamtejszego nauczyciela malarstwa; pracując w Akademii za dnia, wieczorem udzielał lekcyi rysunków, albo kolorował obrazy religijne, przedstawiające stacye Męki Pańskiej, lub też pełnił funkcye kamieniarskie u rzeźbiarza. Po długiej walce  z nędzą zaczął stopniowo otrzymywać zamówienia na portrety dzieci w strojach fantastycznych. W r. 1879, w trzydziestym roku życia, wybrał się do Hiszpanii i Marokka, malując od czasu do czasu. Wrócił do Antwerpii innym człowiekiem. W r. 1863 zerwał całkowicie z dotychczasową swą sztuką i, przeniósłszy się w dawne strony rodzinne, zaczął tworzyć rzeczy, związane ściśle z nastrojami przyrody - świetne, drgające światłem, osobiste liryki na cześć ojczystej ziemi. Z dumą przyznawał się do długu, zaciągniętego wobec Turnera.

SEGANTINI
(1858 - 1899)

Urodzony w Arco, GIUSEPPE SEGANTINI pierwsze wrażenia czerpał z gór. W dzieciństwie wielkiej zaznał nędzy; chłopcem jeszcze będąc, musiał zarabiać na chleb, pracować jako wyrobnik w polu. Pierwszą naukę malarstwa pobierał w pracowni Tettatamanziego w Medyolanie, który na zapytanie, coby robił Segantini, gdyby był takim malarzem, jak jego nauczyciel, brutalną otrzymał odpowiedź: „Wyskoczyłbym z okna“; to zakończyło naukę. Młodzieniec mozolił się, jak mógł w Medyolanie. Wróciwszy w góry, wszystkie siły poświęcił malowaniu życia ludu. Z początku mając pendzel nieco szeroki i wahający się, zwrócił się niebawem w kierunku impresyonizmu barw zasadniczych. W Kobiecie przy robótce szydełkowej w słońcu widać drganie blasków płomiennych. Segantini, który rozpoczął życie jako pastuch świń w górach, zdala od świata, okazał żywe poczucie kolorytu, dążył jako malarz do celów rozległych, uduchowionych. Pochodzi on z Tyrolu, z okolicy, gdzie Niemcy stykają się z Włochami. Życie prostych ludzi z poetycką wyrażał mocą. Prosty i bez afektacyi, prowadzi on nas ku czasom pierwotnym, gdy tymczasem niejeden z artystów usiłuje w sposób afektowany wyprowadzać nas z salonów londyńskich czy paryskich. W Segantinim, tak samo, jak w Millecie, niema akademizmu prymitywnego, siedzi w nim prosty, szczery wieśniak, zniewalający nas z chwilą, gdy się zetkniemy z jego sztuką. Umie wyrażać rytm światła, jakkolwiek atmosfera jego bywa czasami nieco oschła i niezbyt głęboka.

VAN GOGH
(1853 - 1890)

Holenderczyk, VINCENT VAN GOGH jest impresyonistą o wybitnej mocy. Van Gogh posługuje się niezwykłem impasto, a chcąc wyrazić dany nastrój przyrody, czyni to zapomocą falujących linii i brył barwnych. Subtelna muzyka barw w Sadzie w Prowancyi i w Ogrodzie Daubignyego w Auvers stawia utwory te w rzędzie niezapomnianych dzieł jego czasu. Jakkolwiek Van Gogh pracował we Francyi, na przyrodę patrzał oczami Holendra; na wszystkiem, co robił, holenderskie wyciskał piętno.

Urodzony w Grootzunder w Holandyi dnia 30 marca 1853 jako syn pastora protestanckiego, Van Gogh zaczął malować dopiero w trzydziestym roku życia (1883). Zawsze był człowiekiem niezrównoważonym. Poszedłszy na praktykę kupiecką do handlarza obrazów, zajęty był z Goupilem w składach firmy tej w Londynie, Paryżu i Hadze, jako handlarz obrazów mając wciąż do czynienia z sztuką. W r. 1876, w trzydziestym drugim roku życia porzucił handel i został nauczycielem w Anglii. W następnym roku zapał religijny zapędził go do Amsterdamu, gdzie chciał się poświęcić teologii. Zrażony jednak formalistyką religijną, udał się następnego roku do Brukseli, aby wygłaszać kazania w kołach górników. Przekonał się tutaj, że, chcąc dotrzeć do prostych, niezwykłych dusz ich, trzeba całą swą istotą zmienić do gruntu; w r. 1880 zapragnął znaleźć środki celem silniejszego zjednoczenia się z towarzyszami. Widział, że Millet do zadziwiających doszedł wyżyn, zerwawszy z sztuką konwencyonalną, a zwróciwszy się do wyrażania życia ludu. W r. 1881 Van Gogh był znowu w Holandyi śród swego ludu, we wsi Etten, w północnej Brabancyi; a że kuzynka jego wyszła za malarza, Antoniego Mauve, Van Gogh poszedł do niego po wskazówki do jego atelier; pracował tutaj bardzo i uczył się na starych mistrzach holenderskich. W r. 1883 był znowu z powrotem w swej wiosce, ażeby robić studya z życia ludu - Jedzenie kartofli pochodzi z r. 1885. Odkrył tutaj zdrową pierwotność ludzi, pracujących ciężko na roli - patrzał na nich bez wzgardy człowieka miejskiego. Dla Van Gogha wieśniacy stali się symbolem zdrowia w przeciwieństwie do zepsucia, panującego w miastach. Był fanatykiem we wszystkiem, co robił, fanatykiem był i w tem.

Rzeczą było naturalną, że Van Gogh, patrzący na chłopa jako na człowieka prawdziwie zdrowego, starał się wrażenie swoje wyrażać w sposób surowy, pierwotny. Poszedł teraz dalej; zacząwszy od odkrywania impresyonizmu, spojrzał w przeszłość i starał się na życie patrzeć przez okulary malarzy prymitywnych. Milletowi nie wydarzyła się tego rodzaju pomyłka. W r. 1885 Van Gogh, wstąpiwszy na krótko do Akademii antwerpskiej, malował dziedzińce więzienne; wtem w r. 1886 przeniósł się do Paryża i tutaj znalazł pewnego kupca, Tanguyego, który zajął się jego dziełami. W małym sklepiku Tanguyego spotkał się z Gaugainem i Emilem Bernardem. Z Bernardem wstąpił na krótki czas do pracowni Cormona, którego dopiero co opuścił Lautrec. Na chwilę pociągnął go impresyonizm pryzmatyczny, ukazawszy mu swą barwność; najlepsze też jego dzieło było wynikiem kombinacyi obu rodzajów impresyonizmu, kombinacyi, która dawała zadziwiające wrażenie ruchu. Potem, uległszy urokowi Seurata, próbował impresyonizmu pointilistycznego, ale go zarzucił. Doszliśmy do Seurata.

Wrażliwy, cichy, zamknięty w sobie człowiek, z ogniem ukrytym w piersi, zaczął niebawem pracować śród wieśniaków południowej Francyi w Arles. Wziął się do notowania scen, będących jak gdyby tylko jakiemś zjawieniem. Impresyę swoją rzucał na płótno niby czarodziejską jakąś moc - impresya ta rusza się, żyje. Obrazy tego rodzaju, malowane w Arles od r. 1887 do 1889, a jest ich setka, to jego arcydzieła. Meier-Graefe twierdzi, że Van Gogh usiłował dawać życie zjawiskom zmarłym. Van Gogh za szczerym był artystą, aby w taki sposób hańbić swą wizyę; ale ten sam Meier-Graefe widzi „świętą ekstazę" w głowie sałaty Van Gogha.

Van Gogh zaczął teraz twierdzić, że impresyonizm na fałszywe zaprowadził go drogi - atoli impresyonizmowi zawdzięcza on dużo, tak samo, jak artystom tej miary, co Daumier, Delacroix i Millet.

Pozostańmy na chwilę przy okrzyczanym, tak zwanym symboliźmie Van Gogha. On sam twierdził, że „symbolizm" znaczy poprostu to, iż barwy stwarzają pewne emocye; innemi słowy: stwarzają sztukę. Jest to zwykła, powszechna w pracowniach malarskich gadanina. Cała istota malarstwa jako sztuki, a więc w szczególności także impresyonizm, polega właśnie na tem, że barwy jako barwy zmieniają impresyę czy nastroje. Niema to nic a nic do czynienia z symbolizmem.

Van Gogh był geniuszem, ale geniuszem na pół obłąkanym. Czy padł kiedy ofiarą udaru słonecznego czy nie, w każdym razie, malując na południu pod działaniem płomiennego słońca, miał obyczaj zrzucania kapelusza i pracowania z gołą głową, dopóki włosy nie paliły mu się na czaszce. Czy to pod wpływem udaru słonecznego, czy też wskutek wzmagającego się pomieszania, faktem jest, że podczas pobytu w Arles groził przebywającemu z nim razem Gaugainowi zabiciem. W gospodzie w Arles pokłócił się z przyjacielem swym, Gaugainem, a następnego dnia rzucił się na niego z brzytwą, aby go zamordować. W nocy tą samą brzytwą odciął sobie ucho - za pokutę. Następne sześć miesięcy przebył w zakładzie w Arles.

Van Gogh dobrowolnie wstąpił do tego przytuliska w Arles; malował tutaj swój obłąkany Portret własny i kwiaty. Myśli jego zwracały się nieustannie ku dniom dzieciństwa. Potem udał się do St. Remy, aby tam malować, jednakże brat jego, który mu pomagał pieniędzmi przez całe życie i dodawał mu otuchy, był niespokojny o niego i Van Gogh wrócił do Paryża. Zdawało mu się nieustannie, iż jakaś straszliwa zmora szepce mu wciąż do ucha, że powinien popełnić samobójstwo. Przerażony, udał się do Auverssur-Oise, do dra Gacheta (który także malował pod nazwiskiem Van Ryssel), przyjaciela artystów (między innymi Daumiera, Daubignyego i Cezanne’a); przybywszy do Auvers latem 1889 r., Van Gogh malował dalej. Obawiał się jednak zidyocenia. Postrzelił się. Gdy Gachet, znalazłszy go z kulą w ciele leżącego na ziemi, zapytał się, czemu to uczynił, Van Gogh odpowiedział mu wzruszeniem ramion. Noc i dzień następny przepędzili razem, paląc i rozmawiając o sztuce. D. 28 lipca 1890 niespokojny, udręczony człowiek do wieczystego ułożył się snu.

Van Gogh starał się impresyonizm wyrażać w bardziej rytmicznych i lirycznych liniach i tem samem dawać głębsze wrażenie życia. Jedyną jego pomyłką było igranie z akademizmem prymitywnym. Widzimy jednak różnice, zestawiając późniejsze utwory jego z sztuką estetów angielskich, Morrisa i Burne-Jonesa i tym podobnych, którzy z umysłu cofali się w wieki średnie i to nie tylko pod względem intencyi, ale także pod względem techniki. Meier-Graefe nazywa reakcyę tę anarchizmem; jest to jednak coś wręcz przeciwnego, jest to akademizm. Van Gogh jest artystą zapładniającym, prowadzącym naprzód; Morris i Burne-Jones cofają nas wstecz.

Patrząc na sztukę Van Gogha, trzeba ostrą pociągnąć linię między jego silnie lirycznym impresyonizmem, a niezdrowymi majakami jego zamierzeń archaicznych. Do nauki wziął się późno, palce jego nie mogły nigdy nabrać należytej sprawności; a przecież nie impresyonizm jego stał się celem naśladownictwa, właśnie jego niezdrową, słabą technikę małpuje słabsza grupa malarzy dzisiejszych, zwolenników t. zw. akademizmu prymitywnego, pierwotnego.

CARRIÈRE
(1849 - 1907)

EUGENE CARRIÈRE oparł swą pyszną sztukę impresyonistyczną na poetycznym impresyoniźmie Rembrandta. Zyskał przez to czarujące, potężne narzędzie do wyrażania tajemnicy macierzyństwa. Carrière mało interesuje się barwą; wydało mu się, że uporczywe posługiwanie się cieniami dostateczną jest orkiestracyą celem najsilniejszego nawet wyrażenia tego rodzaju nastrojów. Głęboki talent okazał w portrecie. Skupiał siły swe na oddawaniu charakteru, a namalowana przezeń postać rusza się i oddycha - odczuwamy zarówno uczucie modela, jak i nastrój, który uczucie to wywoływało w portretującym. Wyrażał się z jednakową mocą i w litografii i w malarstwie olejnem. Olbrzymi, pełen ciszy teatr jego, w którym widzimy, jak publiczność z zapartym spogląda tchem na grających aktorów, cudownem jest dziełem. Carrière jest poprostu poetą, i to niejednokrotnie potężnym poetą dramatycznym.

Syn malarza, ur. w Gournay-sur-Marne w r. 1849, Carrière do osiemnastego roku przebywał w Strasburgu. Zaczął rysować mając lat dwanaście. Z Akademii strasburskiej przeniósł się do St. Quentin i wstąpił tutaj do handlu. Zwiedzając galeryę tamtejszą, czuł, że zapaliło się jego wnętrze ogniem twórczym; zaczął od razu malować, i to uległszy urokowi La Toura. Przybył do Paryża, aby w Szkole Sztuk Pięknych zagłębiać się w tajemnice sztuki. Wtem nad Francyą wybuchła wojna; Carrière dostał się do niewoli; posłano go do Drezna; w Dreznie żył galeryami. W wysokim stopniu zainteresował go Rembrandt. Odesłany w roku 1872 do Paryża, wstąpił na nowo do École des Beaux-Arts i na pięć lat ciężkiej pracy do Cabanela. Potem zdobył się na krok stanowczy: wynajął pracownię i rozpoczął malować samodzielnie. Ubiegał się o Prix de Rome, ale nagrody tej nie otrzymał. Ożenek zmusił go przenieść się na lat pięć do Vaugirard; pięć lat ciężkiej pracy zrobiło zeń artystę. Wrócił do Paryża z marką znakomitego twórcy i od razu zdobył powodzenie. Luksemburg ma jego Zmarłego Chrystusa. Carrière’a portrety Verlaine’a, Edmunda de Goncourta i jego własnej Rodziny należą od arcydzieł stulecia.

Carrière pchnął impresyonizm o całe mile naprzód poza czysto powierzchowny realizm, uprawiany przez Courbeta, o całe mile poza samą-li grę światła jako celu sztuki. Wprowadził on w zakres twórczego wyrazu swego wewnętrzną istotę życia i dzięki temu też od razu spotęgował zdobycze impresyonizmu, pokazując, w jaki sposób można wyrażać najgłębsze, najwewnętrzniejsze właściwości duszy.

Nie wiele lat temu widziałem wystawę malowideł Carrièra w Londynie. Nie do uwierzenia, że cała krytyka zlekceważyła sobie całe to przedziwne objawienie. Jest to też niemałem źródłem pociechy i pokrzepienia dla mnie, że Carrière, człowiek całkowicie mi obcy, koleżeński napisał mi list, dziękując, żem go zrozumiał.

Carrière tworzył z początku w subtelnych i wytwornych harmoniach barw, tak, jak je objawił Manet. Na paletę swą nakładał farby czarne, brunatne i białe; zapomocą farb tych wydobywał z impresyonizmu potężny, zniewalający wyraz muzyczny. Mauclair dopatruje się w jego sztuce zdolności wyrażania „myśli". Żaden artysta uczynić tego w malowidle nie zdoła. Carrière umie tylko wyrazić uczucia.

Dopatrywanie się w sztuce jego próby odwrócenia się od impresyonizmu świadczy o tem, że dopatrujący się tego nie rozumie ani Carrière’a, ani impresyonizmu. Carrière pchnął impresjonizm naprzód w kierunku wyrażania głębszych i subtelniejszych emocyi, aniżeli to czynili impresyoniści dawniejsi, nie przypuszczający wogóle, że coś podobnego da się wyrazić.

BOLDINI (ur. 1853) maluje portrety modnego świata manierą impresyonistyczną w tonach niższych. DE NETTIS (1846 - 1884) tęgim był malarzem.

AUGUSTE EMANUEL POINTELIN, urodzony 23 czerwca 1839 w Arbois, uczył się sztuki u Maire’a. Nazwisko tego malarza krajobrazów, tonących w zmierzchach, przychodzi od razu na myśl, gdy się mówi o Carrièrze. Lubi on ponadto marzyć w przyćmionem świetle księżycowem lub w posępnych, smętku pełnych zmierzchach lub szukać samotności na melancholijnych, drzemiących, lasami pokrytych szczytach ulubionych gór Jurajskich, a zawsze ciągną go mrokiem otulone stawy. Długo trwało, zanim znalazł siebie, dla zarobku rozmaitych chwytał się też zajęć; przeważnie był nauczycielem matematyki. Wkońcu jednak otrzymał Legię honorową.

SWAN
(1847 - 1910) 

JOHN MACALLAN SWAN, urodzony w Old Brentford 1847, uczył się w Szkole Sztuk Pięknych w Worcester, następnie u Sparkesa i Lambetha, poczem wstąpił do Akademii Królewskiej. W r. 1874 wybrał się do Paryża, pracował lat pięć u Gérôme’a, a dalej u Fremieta w Jardin des Plantes, u Bastien-Lepage’a, Heneckera i Dagnan-Bouvereta. Swan malował i rzeźbił zwierzęta z wyśmienitem poczuciem barwy i kształtu. Zmarł 1910 r.

SZKOŁA GLASGOWSKA Z ÓSMEGO LAT DZIESIĄTKA

O tak zwanej Szkole Glasgowskiej („Glasgow School“) można powiedzieć, że stworzył ją Whistler i francuscy impresyoniści typu Manetowskiego. Malarstwo otrząsło się z anegdoty literackiej. M’Taggart i Wingate torowali drogę malarstwu pejzażowemu, a Wintour szedł w kierunku wielkiego objawienia.

M. Y. MACGREGOR, człowiek uparty, twardych zasad, wyszedł ze szkoły Slade’owskiej. JAMES PATERSON wyszedł z Paryża; z Paryża wyszli również LORIMER, CADENPHEAD, ROBERT NOBLE i to z pracowni Karolusa Durana. W roku 1855 ukonstytuowała się szkoła, dzięki Macgregorowi, który też był jej kierownikiem i przywódcą. W r. 1881 pracowali razem GUTHRIE, E. A. WALTON, GEORGE HENRY i malarz z Newcastle, JOSEPH CRAWHALL (młodszy); zetknęli się oni wkrótce z malarzem edymburskim, ARTUREM MELVILLE (1856 - 1904), który również w szerokim impresyonistycznym pracował stylu, zbliżonym do stylu tamtych. Do grupy przyłączył się HORNEL; tak samo ROCHE i LAVERY, powróciwszy z Paryża, poświęcili jej swe siły. Nasamprzód zajęły ich tony i walory; wynikła stąd naturalna inklinacya do przytłumiania tonów. Potem krzepkiej chwycili się techniki. Jak to przy wszystkich nowych dzieje się kierunkach, artyści przysięgali, że nie ma innej sztuki. Niebawem dodano harmonie barw i rytm dekoracyjny. Bożyszczami ich stali się Whistler, Velazquez, Hals i Constable. WILLIAM STOTT Z OLDHAM (1858 - 1900) tworzył również w stylu pokrewnym ich dążeniom. I rzeźbiarz M’GILLIWRAY przyłączył się do grupy, tak samo poetyczny pejzażysta MACAULAY STEVENSON, ALEKSANDER MANN, MILLIE DOW, HARRINGTON MANN, D. Y. CAMERON, MACKIE, GEORGE PIRIE i malarz kwiatów STUART PARK; edymburski malarz T. AUSTEN BROWN, JAMES PRYDE i inni stanęli później w szeregu tej grupy.

MELVILLE
(1856 - 1904)

W ARTURZE MELVILLE’u Szkocya wydała utalentowanego akwarelistę. Syn ludu, Melville na wysokim stanął szczeblu.

Rozpocząwszy od malowania manierą Johna Reida, Melville starał się tak samo zostać malarzem tematów prostych, gdy wtem w r. 1878 udał się do Francyi, do Gérôme’a i Meissoniera. Około r. 1880 zaczął malować w stylu założycieli szkoły glasgowskiej. W r. 1883 lub nieco później spotkał się z Guthriem i niebawem potem przystąpił do bractwa glasgowskiego. Akwarele Fortuny’ego nauczyły go światła i blasku; jeszcze przedtem, w r. 1883 odbył podróż do Egiptu i na Wschód, gdzie szybko rozwinął w sobie zdolności posługiwania się szerokim pendzlem w przenoszeniu płynnych farb na papier - technika, która później przybrała tak wyłącznie osobiste jego cechy. Posługując się akwarelą w szeroki, dekoracyjny, życiem drgający sposób, stwarzał pyszne harmonie barw. Hiszpania i Wschód ciągnęły go znowu ku sobie; w Hiszpanii też nabawił się tyfusu i umarł 1904. W ostatnich latach ósmego dziesiątka bawił i Brangwyn na Wschodzie i nauczył się tam szerokiego, majestatycznego posługiwania się akwarelą i farbami olejnemi. Po wystawie Brangwyna na Bondstreet obaj ci artyści zetknęli się z sobą; obaj, jednakimi pociągnięci problematami w malarstwie, udali się razem w r. 1892 do Hiszpanii, wzajemnie wpływając na siebie; atoli Brangwyn przeznaczony był do daleko wyższych lotów wyobraźni, do stworzenia sztuki daleko głębszej; miał on płynnym bryłom nadać kształt i charakter, leżące poza granicami możności Melville’a.

HANS HANSEN malował świetne akwarele pod wpływem Melville’a; tak samo i GRAHAM ROBERTSON, z początku ulegający Rossettiemu, poddał się następnie urokowi Melville’a.

GUTHRIE
(1859 - …)

Dziwne to poniekąd zjawisko, że szary, fotograficzny realizm Bastien-Lepage’a miał być powołany do tego, aby impresyoniści angielscy i szkoccy wyswobodzili się z akademizmu i estetyzmu.

SlR JAMES GUTHRIE źle na tem wyszedł. Jego Schoolmates (Koledzy szkolni), to czyste małpie naśladownictwo Bastien-Lepage’a, nic więcej. Potem wyłonił się z niego portrecista, który, znalazłszy bodziec w Whistlerze, doprowadził talent swój pod względem szerokiego traktowania przedmiotu i pod względem barwy do najwyższej doskonałości.

E. A. WALTON
(1860 - …)

E. A. WALTON jest jednym z najczystszych poetów lirycznych w pejzażu. Jeden z najoryginalniejszych malarzy, traktuje indywidualną swą sztukę, jak muzykę. Jest mistrzem barwy, rysunku i techniki. Poniechawszy krajobraz, okazał się niebawem pysznym malarzem postaci.

ROCHE
(1863 - …)

ALEKSANDER ROCHE wcześnie osobisty rozwinął impresyonizm. Chwyta charakter modela; umie też przenosić na płótno świeże tchnienie przestworzów, tajemniczość nocy, tak samo jak i grę blasków słonecznych.

LAVERY
(1856 - …)

JOHN LAVERY, mający w sobie krew szkocko-irlandzką, rozmaitym poddawał się wpływom, stworzył też sobie uroczy typ portretu, zajmujący się więcej pięknem, aniżeli charakterem. Doszedł do wielkich zaszczytów. Portrety dam zgotowały mu rozgłos europejski.

HENRY
(1860 - …)

GEORGE HENRY stworzył rzeczy przedziwnie piękne. Niektóre z jego tematów japońskich i dzieł, które nastąpiły po tamtych, należą pod względem barwy do najwyższych technicznych usiłowań naszego pokolenia. Tematem jego portrety przesłonięte; z portretów tych stwarza dekoracye, a pendzel jego tak samo jest żywy, jak dowcip jego języka.

HORNEL
(1864 - …)

Australski Szkot E. A. HORNEL spotkał się z Henrym w r. 1885; malował wówczas konwencyonalne obrazy z domowego życia Szkotów. Obaj ci ludzie wpływali w wysoki sposób na wzajemny swój rozwój; Hornel był artystą czysto dekoracyjnym, zaczął też niebawem stwarzać słynne, „do kobierców podobne" malowidła z bawiącemi się dziećmi, w których jednakże nie stara się dawać nam walorów lub iluzyi powietrza. Hornel posługuje się harmoniami barw na wzór muzyków, temu poświęca wszystko inne. W r. 1893 Hornel i Henry udali się na dwa lata do Japonii; Hornel odrzucił dalej bryłę i głębię atmosfery, trzymając się jedynie patronów i barw; zdolność ujmowania charakteru nie jest u niego zbyt mocna; wszystkie siły wkłada w intencye dekoracyjne.
keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new