Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 7: ROZDZIAŁ XXX


O TYCH, KTÓRZY SIĘ ZAJMOWALI PORTRETEM ZA DNI PIERWSZEGO GENTLEMANA EUROPY

HOPPNER
1758-9—1810
Niewiadomo, czyim był synem Jan Hoppner, ale wydaje się rzeczą prawdopodobną, że ojcem jego był król Jerzy III, który był jeszcze księciem Walii, gdy Marya Anna Hoppner powiła małego Janka w dzielnicy Whitechapel. Czy nazwisko Hoppnera było panieńskiem nazwiskiem jego matki — czy też, jak na jej grobowcu napisano, była jego matka „wdową po chirurgu Hoppnerze“ — współcześni o tem nie wspominają; w każdym razie była to jedna z Niemek, służących w pałacu królewskim. Niewiadomo, czy spotkała owego chirurga Hoppnera przed urodzeniem chłopaka, czy też później dopiero. Wyszedłszy z lat dziecinnych, Hoppner chętnie się do tego przyznawał, że jest synem królewskim; ale taka już jest natura ludzka: ludzie lubią czuć w sobie krew królewską, bez względu na to, czy ją dostali za pozwoleniem kościoła, czy też i bez jego sankcyi. Chłopczyk „biegał po korytarzach i dziedzińcach pałacu St. James — służba mówiła, że ta mała istotka przynosi szczęście“. Wyrastał już na chłopca, gdy głos jego zwrócił uwagę króla, zaczem go zrobiono śpiewakiem w kaplicy królewskiej.

W r. 1773 zdarzył się fakt następujący: Niejaki Józef Walker zaskarżył pazia królewskiego, Ryszarda Chapmana o zwrot 50 f. s., którą to kwotę oskarżyciel był paziowi wręczył dla Jana Hoppnera w celu uzyskania jakiejś posady w pałacu. Pan Walker wygrał proces; przyznano mu zwrot kosztów i strat. Sprawa wywarła przykre wrażenie na dworze królewskim; wyszło bowiem na jaw, że Hoppner miał wpływy u króla i sprzedawał łaski królewskie między służbą. Królowa, rozumie się, nie chciała również przejść nad wszystkiem do porządku dziennego; zatem król zirytowany wyrzucił i matkę i dziecko. Czternastoletni chłopiec musiał teraz wraz z matką i młodszą siostrą ciężko pracować na chleb powszedni. 

Jednak król musiał niebawem zmięknąć, skoro młody Hoppner wstąpił w szesnastym roku życia do szkoły akademickiej na koszt królewski. Dobre jego zachowanie, pilność i zdolności wyróżniły go wkrótce; zdobył nawet szereg nagród. Poznał w owym czasie Amerykankę, panią Patience Wright, przyjaciółkę Benjamina Westa, którego musiał często spotykać w jej domu. Hoppner i West pomogli synowi jej, Józefowi, do rozpoczęcia karyery artystycznej. West często malował najmłodszą córkę pani Wright, Phoebe. Hoppner także namalował jej portret jako Primrose girl i posłał go wraz z Portretem damy na swą pierwszą wystawę w Akademii w r. 1780. W następnym roku zaręczył się z tą ładną panną, a ożenił się z nią w roku 1782, zdobywszy swym Królem Learem medal złoty za najlepszy obraz historyczny. Malował swą żonę wiele razy. Kilka lat potem mieszkał wraz z rodziną Wrightów na Cockspur Street, lecz wkrótce sława jego i wziętość tak się wzmogły, że się przeniósł do większego mieszkania na Charles Street, gdzie już pozostał do końca karyery. W roku ślubu wystawił Dziewczynę z sałatą, do której pozowała Phoebe. Fortuna zdawała się mu uśmiechać. W domu teściowej spotykał literackie sławy ówczesne. — Matka Phoeby była z domu Lovell, a wujem jej był Jan Wesley. Robiła biusty portretowe z wosku, którymi zdobyła sobie wielki rozgłos i przydomek „Córy Prometeusza“. Bywała nawet u dworu, dopóki się zasadniczo nie poróżniła z królem na temat wojny z koloniami amerykańskiemi w r. 1775. Podczas tej wojny rozwinęła nawet poważną działalność szpiegowską na rzecz zrewoltowanych stanów: od Westa i innych uzyskiwała ważne informacye i posyłała je Franklinowi do Paryża. Opactwo Westminsterskie posiada jej biust woskowy, przedstawiający Chathama. Umarła w r. 1785, mając lat sześćdziesiąt.

Hoppner malował portret Perdity (pani Robinson); był widocznie w łaskach u jej „protektora”, księcia Walii. Pozowała mu i Pani Siddons, prawdopodobnie w r. 1782, gdy zjechała do stolicy. W r. 1783 wystawił Hrabinę Mexborough i Williama Locke’a z Norbury Park. W r. 1784 zaczęto na Hoppnera, Opiego i Northcote’a patrzeć jak na ludzi przyszłości. Hoppner stworzył wtedy portret Kapitana Beauclerka, Lady Beauchamp, Miss Williams jako Zofii Western i Lady Talbot; piękny portret Wicehrabiny Hampden pochodzi także z owego czasu, jako też wizerunek Edmunda Ayrtona w czerwonej szacie doktora muzyki; równocześnie powstaje Dziewczę z gołębiami, oraz Pyramus i Thisbe. Reynolds, Gainsborough i Romney byli teraz gwiazdami na firmamencie sztuki angielskiej. Romney malował swą Emmę. Hoppner zaś wybrał sobie Reynoldsa za bóstwo swej sztuki. Mógł sobie teraz pozwolić na zakupno domu własnego, i to obok pałacu księcia Walii. Lawrence jeszcze się nie był wsławił. Hoppner był jedyną gwiazdą wschodzącą.

Rok 1785 był rokiem tryumfu dla pięknego dwudziestosześcioletniego młodzieńca. Wezwano go, żeby wykonał portrety trzech księżniczek krwi, Maryi, Amelii i Zofii, młodziutkich córek króla. Równocześnie powstała Princess Royal, Jupiter i Jo oraz Primrose Girl. Pani Hoppnerowa także często pozowała mężowi. Z r. 1786 pochodzi Kapitan Lloyd, Pani Jordan jako Muza komizmu, oraz nelsonowska Emma jako Neaera. Prześliczna pani Jordan przybyła do stolicy poprzedniej jesieni; naprawdę nazywała się Dorota Bland. W pięć lat później została kochanką księcia Clarence, późniejszego Wilhelma IV, a dzieci jej dostały po jej śmierci tytuł i charakter hrabiów Munster i były protoplastami rodziny Fitzclarence. Pani Jordan żyła z księciem dwadzieścia jeden lat, a umarła zagranicą w wielkiej nędzy.

Hoppner nie umiał, niestety, pochlebiać; to też naraził się dworowi i ściągnął na się niechęć Westa, przyznawał się bowiem otwarcie, że mu się więcej podobają obrazy Reynoldsa; u dworu zaś łaska księcia Walii szkodziła mu raczej, bo ten był w najgorszych stosunkach z królem. Szczery, w gorącej wodzie kąpany a pewny siebie Hoppner nie umiał, gdy tego było potrzeba, zdobyć się na dyplomatyczny spokój. Był już ojcem dwojga dzieci. Urodziła mu się bowiem córka, Helena Clarence, pochrześnica księcia Clarence, i syn, nazwany Catherine Hampden Hoppner, ponieważ do chrztu trzymała go Lady Hampden. W r. 1787 urodziło się trzecie dziecko, Ryszard Belgrave Hoppner, który został później szczerym przyjacielem Byrona. Gifford wprowadził Hoppnera do klubu Grosvenor i był teraz nieodstępnym towarzyszem naszego artysty, a przyjaźń ich była dozgonna. Obaj przeszli twardą szkołę w latach dzieciństwa i młodości. Gifford wcześnie został sierotą i pracował zrazu jako chłopiec okrętowy; mając lat czternaście, wstąpił na praktykę do szewca i robił buty, dopóki w dziewiętnastym roku życia nie znalazł protektora, który się poznał na jego wierszach i wysłał go do Oksfordu na studya. Gifford był założycielem „Przeglądu Kwartalnego“ (The Quarterly Review). W Oksfordzie spotkał wielebnego Mateusza Williama Petersa, członka Akademii Królewskiej, późniejszego nauczyciela Lorda Belgrave’a. Peters przedstawił młodemu parowi Gifforda, a mówią, że Gifford zajął z czasem miejsce Petersa. Teraz zaprzyjaźnił się Gifford z Hoppnerem, a stosunek z Petersem zaczął się psuć, bo Gifford pozwolił sobie na złośliwy a niemądry atak przeciw obrazowi Petersa, wystawionemu w Akademii, p. t. Adam i Ewa. W tym czasie, t. j. w r. 1786, powstają: Portret damy i portret Pani Boughton z Kollekcyi Wallace’ów. Z roku 1786-7 pochodzi portret Lady Duncannon z dziećmi, zwany The Show; była to siostra pięknej Księżnej Devonshire, którą również Hoppner malował. Z r. 1787 pochodzi Pani Crouch, Pani Gale, Sir Mateusz Ridley, Lady Lewisham, Panna Finch, Pani Hoppner jako „Karolina de Lichtfield“ i inne dzieła, sztychowane przez Ramberga, jak: Hrabina Carysfort, Pani Zofia Fielding z dwoma córkami: Matyldą Fielding „grającą na lirze“, i Augustą Fielding (1788). Prócz nich powstaje wizerunek zapaśnika Humphrysa.

W r. 1787 pojawiły się w Akademii po raz pierwszy prace osiemnastoletniego wówczas Lawrence’a i zyskały sobie od razu uznanie u dworu. Nie było to dobrą wróżbą dla pewnego siebie i wygadanego Hoppnera. Lawrence był ostrożny, chytry, umiał się wszędzie wślizgnąć, gdzie tylko chciał, głos miał miły, a „sposób bycia bardzo sympatyczny, choć trochę niemęski“. To też szybko potrafił się wkraść w łaski kobiet, którym pendzel jego pochlebiał bez skrupułów. Już w r. 1788 wystawił Lawrence portret Królowej i Księżniczki Amelii. Hoppner przekonał się wtedy, że „flirt“ jest niebezpiecznym rywalem. W przekonaniu tem miał się utwierdzać przez długich dwadzieścia dwa lat.

Z r. 1788 pochodzą Hoppnera: Chorąży, Pani Bradyll, Jan, trzeci książę Roxburghe, Pani Tolfrey, piękna Panna Coussmaker, prawdopodobnie Pani Gibson jako Nimfa leśna, Fox, Burke, Pan Batt i Pani Batt, William Smith z Galeryi Narodowej (był to aktor, który pierwszy grał Karola Surface’a) i Sir Matthew White Ridley.

W roku 1789 został Hoppner nadwornym portrecistą księcia Walii. W tym roku powstał portret Edwarda Lascelles, późniejszego wicehrabiego Lascelles, Lorda Henryka Fitzgeralda jako „Don Feliksa“, oraz portret dzieci artysty, który nosi nazwę: Próżność dziecinna. Godsall Children są własnością Pierponta Morgana. Z r. 1790 pochodzą portrety ślicznych panien Horneck; jedna z nich, obecnie Pani Bunbury („Little Comedy”), druga Pani Gwyn („Jessamy Bride“). Obie damy żyły w przyjaźni z Goldsmithem, którego jako młodego człowieka malował Reynolds. Brat ich był gwardzistą, a ojciec służył w artyleryi królewskiej. Goldsmith reagował bardzo gwałtownie na oszczerstwo, rzucone na niego i Jessamy Bride, ale reakcya ta kosztowała go drogo. Bunbury, mąż „Little Comedy” i sławny artysta, był w młodości w wielkiej przyjaźni z Hoppnerem; brat jego, baronet, ożenił się z kochanką Jerzego III, śliczną Lady Sarą Lennox. Portret Pani Gwyn znajduje się w Kollekcyi Tennanta. Z tej samej epoki pochodzą Miss Bover z Warrington, Hrabina Aylesford, Lady Trevelyan, Zakochany Eros i Uwolnienie od aligatora. W tym samym czasie miał też powstać J. M. W. Turner jako chłopak.

W r. 1791 Hoppner odzyskał prawdopodobnie łaskę królewską, bo namalował wtedy uroczyste portrety Księcia Yorku i Księcia Clarence, oba ogromnie szlachetne w traktowaniu. W tym też roku stworzył pyszny portret Pani Jordan jako „Hippolyty”. Szczytem sztuki Hoppnera są Dzieci artysty w kąpieli i tancerka Panna Hillsberg. Obok nich postawićby można „Evelinę“ (Fanny Burney). W roku śmierci Reynoldsa (1792) Lawrence został mianowany malarzem królewskim. Król wprowadził go przemocą do Akademii, pomimo, że nie było w niej żadnego wolnego miejsca i artysta nie miał jeszcze wieku odpowiedniego, a czekali na ten zaszczyt tacy malarze, jak Hoppner, Romney i Opie. Przyjaciele Hoppnera byli mu zawsze wierni; nie opuścił go żaden. Artysta wykonał w tym czasie portrety Księcia Walii, Księcia i Księżnej Yorku, Księcia Clarence, Śpiącą Wenus, Admirała Duncana (późniejszy wicehrabia Duncan) i Lorda Macartneya. W r. 1793 namalował portret Pani Joanny Douglas i Księżnej Dorset, w całej postaci. Była to córka Karola Cope’a, która później wyszła za Lorda Whitworth. 

W r. 1794 został Hoppner wraz z Beecheyem nadzwyczajnym członkiem A. K. Lawrence był już wtedy jej członkiem zwyczajnym. W tym roku powstała Lady Karolina Capel, Pani Parkyns (Lady Rancliffe), Hrabia Moira, Dr. Beilby Porteous (biskup Londynu), Lady Charlotta Legge, arcydzieło prostoty i subtelności, Lady St. Asaph (babka Swinburne’a), doskonały Autoportret, Haydn i Pani Hoppner jako Natura.

Wybrany akademikiem w r. 1795, Hoppner nie miał teraz rywala, oprócz jednego Raeburna. Na drugim planie dopiero byli wówczas Opie, Lawrence, Shee i Beechey. Hoppner dał wtedy doskonałe Dzieci Douglasa, sławne Córki Sir Tomasza Franklanda, z Kollekcyi Tennanta (były to prawnuczki Cromwella; jedna z nich umarła tego samego roku, a druga w pięć lat później); z tegoż roku pochodzi Książę Rutland, Lady Charlotta Pirey, Justice Rooke, Lord Weymouth, Lady Young, Lady Charlotta Greville, Lady Darnley, Pułkownik Grosvenor i zaginiony obraz p. t. Wood Girl (leśne dziewczę). Miło patrzeć na obrazy Hoppnera. Widzi się, jak mu nic nie zależało na wielkiej manierze; nie szukał jej zupełnie.

W r. 1796 poróżnił się z Beecheyem, usunął bowiem z wystawy jedną swoją pracę i jeden obraz Beecheya, by ustąpić miejsca młodszym malarzom; jednakże rana ta zagoiła się szybko. Obaj malarze byli w tym roku niezmiernie płodni. Hoppner zrobił wiele portretów naturalnej wielkości: Księcia Walii, Księcia Clarence jako admirała na tle pejzażu morskiego, sławną Panią Taylor (Panna Vane) jako „Mirandę”, Lady Charlottę Campbell, Księcia Bedford, Panią Lascelles (Lady Harewood), Lady Paget, Lady Bligh, Panią Jordan jako „Rosalindę”, Sir Ralpha Abercromby, Panią Martin i jej siostry, Judytę i Franciszkę Beresford, Wielebnego Tomasza Gisborne’a, Tomasza Babingtona i ładne Siostry Bligh; uchodził teraz za pierwszego portrecistę w Anglii.

W r. 1797 zrobił znowu portret Księcia Bedford (obecnie przechowywany w Woburn), a prócz tego: Hrabiego Uxbridge’a, Hr. Carlisle’a, Lorda Berkeleya, Lorda Gowera, Panią Sheridan jako chłopkę z dzieckiem na plecach, idącą po wodę do źródła, Lady Oxford, Miss Morris, Panią Caldwell, Dr. Heatha, „Profesora z Eaton“, Leniwe dziewczę, sławne Dzieci Sackville’a, zachowane w Knole (były to: Lady Mary, późniejsza Lady Plymouth, Lady Elżbieta, późniejsza hrabina de la Warr, i Jerzy Fryderyk, późniejszy książę Dorset), Lorda Morningtona (późniejszy markiz Wellesley), Lady Mornington i jej dwóch synów, Panią Denison, Lady Coote i Dzieci wiejskie, otwierające bramę. Hoppner był teraz u szczytu swego rozwoju. W tym roku przyjaciel jego, Gifford, ostro napadał „Pasquina“ (Johna Williamsa), który, jako krytyk, przez szereg lat atakował Hoppnera wraz z przyjacielem Opiego, „Piotrem Pindarem“ (Dr. Wolcot); Gifford napisał pamflet przeciw niemu i zrobił go tak niemożliwym w Anglii, że Williams wyniósł się do Ameryki i umarł tam w nędzy. Swego wiernego przyjaciela, Gifforda, przedstawił Hoppner w doskonałym, pełnym siły portrecie. Hoppner, Opie, Stothard i czterech innych artystów dało się teraz oszukać niejakiej pannie Provis, która im za drogie pieniądze sprzedała rzekomą tajemnicę kolorów Tycyana. Mówiono o tem zdarzeniu w całem mieście.

W r. 1798 Hoppner miał duże wzięcie, jak o tem świadczą portrety: Lady Paget, Hrabina Clare, Panna Chetwynd, Lord Duncan, Canning, słynna Lady Anna Lambion z dziećmi (jedno z największych jego arcydzieł), świetny portret Hrabiny Oxford (z Galeryi Narodowej), z którą się Byron tak nielojalnie obszedł w swych pismach, Pani Bouverie, Pani Whitbread, Pani Hibbert i Jerzy Hibbert, Hrabia Inchiquin, ożeniony z siostrzenicą Reynoldsa, Maryą Palmer, późniejszy markiz Thomond, aktorka Panna Goodall, Pułkownik Jane Hope, Sir William Milner, piękna Hrabina Euston, którą już Reynolds uwiecznił wśród trzech Sióstr Waldegrave, Sir Ryszard Carr Glyn, lord mayor (burmistrz) Londynu w r. 1798, piękne portrety Lady Elżbiety Howard, dobrze znanej Lady Elżbiety Cavendish i Admirała Lorda Keitha.

W roku 1799 powstały portrety: „Księżnej i Hrabiny“ Southerland, która wyszła za markiza Stafforda i przyniosła mu tytuł hrabiowski, Pani Orby Hunter, Arcybiskupa Yorku, Pana Boswell, Lady Melbourne, Księcia Rutlanda, Lorda Jana Chathama, Pani Arbuthnot, pięknej Lady Andover (z domu Cokes) i Lady Langham. Z r. 1800 pochodzą: Lady Georgina Gordon, Panna Harris, Pani Arbuthnot, Lady Paget, Księżna Walii, Dzieci hr. Sefton, Książę Orange, Lord Grenville, z Galeryi Narodowej Portretów, sławna Lady Anna Culling Smith z córkami, pierwszorzędne arcydzieło, Gifford, mały Paweł Mildmay, Hrabia Essex, Lord Hugh Seymour, William Dundas, Sir Filip Francis, Robert Bloomfield, „natchniony szewc“, i William Cleaver, biskup Bangoru (z którym się poróżnił był De Quincey). Największą i najważniejszą część swego dorobku artystycznego już był Hoppner wykonał. Zdrowie jego zaczęło się teraz psuć. W r. 1801 nie było jego dzieł w Akademii. Mimo to, artysta zrobił wtedy kilka dobrych portretów, jak np. Lord Spencer, Thornton, Pułkownik Graham (ten, który, chcąc zapomnieć o stracie swej pięknej żony, uwiecznionej w portrecie Gainsborougha, wystawił pułk wojska i na jego czele wziął udział w wojnie hiszpańskiej z Napoleonem, a okazawszy wybitne zdolności militarne, uzyskał wysokie odznaczenia i tytuł para), Sir Watkin Williams Wynn, śliczna Lady Darnley z maleńką córeczką i mały Edward, późniejszy Lord Darnley, skazany na wczesną śmierć; portret ten jest jednym z najpyszniejszych portretów dziecięcych owej wielkiej epoki. Dlaczego nie wystawiał w Akademii, trudno powiedzieć, bo malować umiał, niewątpliwie. Malował wówczas prawie wszystkich członków rodziny Darnleyów i Cobhamów. Miał w tym roku bardzo wiele zamówień i zrobił wtedy bardzo silne portrety: Lorda Mulgrave’a, Lorda Pelhama, Lorda Herveya, Lorda Wiltona, Lorda Clare’a i Lady Gordon z Letterfourie, oraz Sceny z obrazu „Cymbelina do cyklu boydellowskiego. Do tego obrazu pozowała mu po raz ostatni żona.

W r. 1802 wysłał do Akademii zaginioną Mary, a prócz tego wymalował szereg portretów, a mianowicie: Panią Pearson, Lorda Grosvenora, Tomasza Grosvenora, Windhama, Księżnę St. Albans, słynnego Lorda Nelsona po bitwie pod Kopenhagą, oraz Lady Heathcote jako „Hębę“. W marcu tegoż roku pojawiły się obrazy Hoppnera, Peace’a i kilku innych w Paryżu. Artyści pojechali tam także i bawili się pysznie wraz z Sheem, Westem, Coswayem, Fuselim i młodziutkim podówczas Turnerem. Zdaje się, że ta zmiana wyszła Hoppnerowi na dobre, bo w następnym roku posłał na wystawę Akademii osiem płócien, wśród których były: Panna Grimston jako „Psyche“, Lady Mildmay z dzieckiem, Arabella Joanna Wilmot jako „Kochasz mnie, kochajże i mego pieska“, Lady Grenville, Biskup Durhamu, Biskup z Carlisle (Harcourt), Lady E. Bligh. Oprócz tego namalował Hoppner w tym roku: Lady Kenyon, Księcia Bedforda, Windhama, Lorda Cornwallisa, Lorda Moira, Metcalfe’a i Księcia Kenta

W r. 1804 posłał do Akademii tylko jeden portret, małą Cholmondeley, ale w tym roku namalował jeszcze: Lady Cholmondeley z synem, małego Williama, syna Lorda Wilhelma Russela, sławnego Lorda Nelsona w całej postaci na tle wybrzeża morskiego, Lady Douglas, Pannę Pollok, znanego Kirke White’a, ze zbioru Nottinghama, i Artura Dillona, arcybiskupa z Narbonne. Zdaje się, że rok 1805 powrócił siły Hoppnerowi; sześć dzieł posłał wtedy do Akademii: Lady Mulgrave, Pannę Mercer, małego Smitha, którego sztychowano jako „Naboba“, Panią Jerningham jako „Hebe“, Księcia Graftona i Panią Manning z dzieckiem. Z tego też czasu pochodzi pyszny portret Lady Karoliny Lamb, znanej z żywota Byrona, Lady Cowper (Lady Palmerston), naturalnej wielkości portret Księżnej Rutland, Lady Balfour, Lorda Franforta, Sir Wilfrida Lawsona i Mannersa Suttona, arcybiskupa z Canterbury

Zdaje się, że w r. 1806 był Hoppner znowu złożony chorobą, bo posłał wprawdzie do Akademii sześć płócien, ale pozatem nie namalował w tym roku nic więcej. Były to następujące portrety: Lord Camden, Pitt, Sir Artur Wellesley, William Scott (Lord Stowell), Hookham Frere, Primrose Girl i Śpiąca Nimfa (czyli „Wenus i Kupido“); w obrazie tym artysta hołd oddaje inspiratorowi swemu, Reynoldsowi; do pięknej głowy pozowała Panna Cottin, późniejsza Lady Leicester, a potem Lady de Tabley, która, wychodząc wkońcu za pastora, sprzedała ten obraz, nie chcąc „przejść do potomności w toalecie tak niekompletnej!“ Poza tem pochodzi z tego roku chyba tylko portret Lorda Eldona i ostatni Wilhelma Pitta, który artysta kilka razy powtarzał; ostatni, bo Pitt umarł 23 stycznia tegoż roku. W r. 1807 jest Hoppner znowu w pełni sił i talentu. Powstało wtedy arcydzieło: portret Lady Luizy Manners, wystawiony w Akademii obok portretów Księcia Walii, Lorda Kinga, Grenville’a, Lorda Hawkesbury, Lorda Farnborougha, Sir Samuela Hooda i Miss St. Clare. Inne portrety, wykonane w tym roku, to Lady Marya Greville, Lady Pollington, Edmonstone, Canning, Sir Soulden Laurence i Lord Cathcart. Zdrowie artysty psuło się coraz bardziej; w r. 1808 nie było żadnej jego pracy w Akademii, pomimo, że namalował wtedy młodego Sir Karola Coote’a, Księcia Richmonda i Lady St. John of Bletsoe

W r. 1809 widniało w Akademii sześć ostatnich prac Hoppnera: Lord Essex, Lady Essex, Sir Jerzy Beaumont, Pani Inchbald, Hrabia Spencer i Lord St. Vincent. Prócz nich namalował w tymże roku Henryka Leggea, Edwarda Leggea (dziekana Windsoru), Edwarda Forstera, Lorda Braybrooke’a, Lady de Tabley, Dr. Jana Eveleigha. W ostatnich latach życia artysta był stale chory na wątrobę; w czerwcu tegoż roku choroba zaostrzyła się znacznie, podobno skutkiem jakiejś przejażdżki konnej w Ryde. Po krótkiem polepszeniu zapadł Hoppner jeszcze bardziej. Dużo serca i troskliwości podczas choroby okazywał mu Lawrence, ale podejrzliwy Hoppner patrzył na to niechętnie, zamiast żeby był czuł jakąś wdzięczność dla poczciwego, bezinteresownego kolegi. Umarł 23 stycznia 1810 i został pochowany w podziemiach kaplicy St. James na Tottenham Court Road. Prócz długiego szeregu wymienionych tutaj obrazów, namalował Hoppner jeszcze wielu sławnych ludzi swej epoki: Warrena Hastingsa, Samuela Rogersa, Southey’a, Sir Sidney Smitha (sławnego z wojen napoleońskich), oraz wiele osób nieznanych. Na nim kończy się tradycya Reynoldsa. Miał pewien talent literacki i pisał o zgubnym wpływie szkół i Akademii na talenty twórcze.

Z czterech synów jego jeden został sędzią, drugi sławnym podróżnikiem, trzeci porzucił sztukę, a poświęcił się dyplomacyi i stał się „dobrym aniołem“ Byrona. Czwarty, Lascelles Hoppner, umarł wcześnie, a zapowiadał się jako malarz — dla niego to skopiował Hoppner Niebieskie chłopię Gainsborougha, które wówczas było w jego posiadaniu, tak wiernie, że dziś trudno kopię odróżnić od oryginału. Córka artysty wyszła za kapitana marynarki, Gallweya. Żona umarła dopiero w r. 1827. Starała się swego czasu powstrzymać Gifforda od opublikowania brutalnego artykułu, który do grobu wpędził Keatsa. Nieprzyjaciele Hoppnera oskarżają go o to, że zgoła nie dbał o los swej matki. Prawdopodobnie tak nie było, ale tego dziś nikt nie stwierdzi. Usunęła się na wieś, a grobowiec jej we wsi Hagley, w Worcestershire, na którym położony napis nazywa ją wdową po chirurgu, zamknął jej tajemnicę na zawsze w kwietniu 1812, w dwa lata potem, jak jej sławnego syna złożono w innym grobie.

HUGH ROBINSON
1760?—1790 
Zdawało się, że wyrośnie z niego wielki malarz; niestety, umarł bardzo wcześnie. Pochodził z rodziny szlacheckiej z Yorkshire. W dwudziestym roku życia (1780) posłał do Akademii portret. Wkrótce potem udał się do Włoch, a wracając w r. 1790, utonął wraz z okrętem i z obrazami, które wiózł do ojczyzny. Jego Tomasz Teesdale, chłopczyk w zielonem ubraniu z orłem, zapowiadał autorowi wielką przyszłość. 

Lemuel Franciszek Abbott (1760—1803) został uczniem Haymana w czternastym roku życia. Około 1780 był już uznanym portrecistą i wystawiał w Akademii. Obsyłał jej wystawy i później między r. 1788 a 1800. W Narodowej Galeryi Portretów są jego wizerunki Nelsona, Vancouvera, Herschela i Nollekensa.

OPIE
1761—1807
W maju 1761 urodził się pewnemu cieśli, nazwiskiem Opie z St. Agnes, niedaleko Truro w Kornwalii, syn, Jan, który, zdawało się, miał, wzorem ojca i dziadka, zarabiać ciesiołką na chleb powszedni. Jednakże już w latach dziecięcych nieraz dostawał mały John poza uszy za to, że rysował czerwoną kredą po czystych deskach ojcowskich. Stary, zacny cieśla rękę miał szorstką, a talentowi syna nie dowierzał. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności mieszkał wówczas w Truro niejaki Dr. Wolcot, lepiej znany jako lichego gatunku wierszokleta, piszący pod pseudonimem „Piotra Pindara”. Otóż ten Pindar zajął się chłopcem: wyzwolił go przedewszystkiem z pod ciężkiej ręki wychowawczej ojca i opiekował się nim przez kilka lat, począwszy od roku 1775. John Opie wcześnie zaczął malować portrety, a zarabiał jako artysta wędrowny. Ojciec nie chciał o nim słyszeć. Ale gdy Janek wrócił do domu w pięknem ubraniu, w koronkowych mankietach, jedwabnych pończochach, i uściskawszy matkę, oddał jej dwadzieścia złotych gwinei, szorstka ręka ojcowska wstrzymała się tym razem od bicia. Angielskie serca przebaczają łatwo, a zrozumiały, że sztuka może przynosić pieniądze. Zdaje się, że połowę zarobku zabrał młodemu człowiekowi Pindar, jako zapłatę za udzieloną pomoc. 

Młodego artystę zachęcał do pracy Lord Bateman. Młodzieniec malował dotąd tylko wieśniaków, szybkie robił postępy techniczne, a wypowiadał się coraz to szerzej i prościej. Już w szesnastym roku życia malował bez trudności, śmiało i bez retuszów. W jesieni 1781 zabrał Pindar młodego przyjaciela do Londynu i przedstawił go Sir Joshuemu Reynoldsowi, który pochwalił jego tętent. Ale Pindar chciał chłopaka, pełnego zapału do sztuki, ogłosić w Londynie jako „cudowne dziecko z Kornwalii“. Zamiar ten udał mu się w zupełności. Wkrótce każdy, kto tylko miał jakie takie stanowisko, biegł oglądać owo „cudowne dziecko z Kornwalii“. Powodzenie było kompletne. Opie dostał „zamówienia od wszystkich przedniej szych rodzin szlacheckich w Anglii”. Northcote znalazł w nim rywala; mimo to odnosił się do niego bardzo życzliwie. Zdaje się, że Opie miał jakąś wrodzoną skłonność do silnych świateł i cieni, do tak zwanego chiaroscuro. Miał też bardzo subtelne poczucie rzeczywistości; był urodzonym realistą.

W r. 1782 pani Boscawen, zaprzyjaźniona z Pindarem, zamówiła u Opiego portret Pani Delany dla króla. Portret wywołał taki zachwyt u dworu, że wisiał w sypialnym pokoju króla aż do jego śmierci. Horacy Walpole utrzymywał, że dzieło to, „mistrzowskie, silne i śmiałe”, podobne jest do wielkich portretów Rembrandta. Lady Bute, której mąż był wtedy w łaskach u dworu, zapragnęła mieć natychmiast portret swój pendzla Opiego, równy owemu Pani Delany. Opie, przedstawiony królowi, pozyskał od razu jego łaskę; etykiety dworskiej nauczył go wierny a rozumiejący się na formach Wolcot. Opie pokazał królowi swego Starego Żyda, Żebraka z psem, Starego Kneebone z Helstone i Mata Trevenen. Król zatrzymał sobie Żebraka z psem i Panią Delany, a West, który był przy tem obecny, dostał nakaz zapłacenia Opiemu. W dodatku polecono Opiemu wykonanie portretów Księcia i Księżnej Gloucester, oraz ich dzieci. Z kolei przyszły portrety Lady Salisbury, Lady Charlotty Talbot, Lady Harcourt i innych piękności dworu angielskiego. W r. 1782 poszło pięć dzieł Opiego do Akademii, i odtąd co roku pokazywały się jego obrazy na wystawach tej instytucyi, prócz lat 1791 i 1793.

Jednakże moda, lekkomyślna, jak zwykle, nie trwała długo; z czasem zaczęło być przestronniej na ulicy, przy której mieszkał; ustał dawny ścisk powozów. Z okna pustej pracowni patrzył teraz młody malarz na Leicester Fields. Talent jego dojrzał ogromnie szybko, ale tłum patrzył na jego dzieła obojętnem okiem teraz właśnie, gdy się w nich pojawiać zaczęły wartości zupełnie niebywałe. Szkodziły mu przedewszystkiem nieco grube maniery, trochę wiejski sposób bycia. Ale Opie nie miał w sobie śladu próżności, a charakter miał silny. Podzielił sobie czas między portret i obraz historyczny i pracował ciężko, żeby przecież dojść do stanowiska i mieć powodzenie. Próbował się kształcić. Rozwinął swój wrodzony talent do grania silnymi kontrastami świateł i cieni. Żył skromnie i starał się posiąść lepsze maniery. Był już blizko rok w Londynie, gdy się zakochał w ładnej Maryi Bunn, córce pewnego adwokata i lichwiarza z ul. St. Botolph’s Aldgate. Ślub odbył się w kościele St. Martin’s in the Fields 4 grudnia 1782. Opie zaczął teraz ciągnąć taczkę małżeńskiego żywota, który się skończył rozwodem dopiero w r. 1796, po dwunastu latach ustawicznych kłótni.

Malarz szukał tymczasem pociechy i zapomnienia w pracy zawodowej i w pracy nad własnem wykształceniem. Do boydellowskiego Szekspira zrobił Opie w r. 1786 pięć pięknych płócien, do których później dodał szóste. Za swe obrazy historyczne został członkiem nadzwyczajnym Akademii w r. 1786, a w r. 1787 był już jej członkiem zwyczajnym. Dyplom otrzymał za obraz p. t. Wiek i Niewinność. Do tematów historycznych powracał często, uważał bowiem, że mają powodzenie. Rozwiódłszy się w r. 1796 z żoną, która go na rok przedtem porzuciła, ożenił się z Amelią Alderson. Wziął ślub 8 maja 1798 w kościele Marylebone i odtąd żył szczęśliwie, co nadzwyczaj korzystnie wpłynęło na jego sztukę. Mieszkał aż do śmierci na Berners Street 8. Druga żona jego była osobą wykształconą i autorką. Pod jej wpływem zaczął Opie odnajdywać urok w modelach kobiecych; nic dziwnego: zaczął kobiecość oglądać przez tęczowy pryzmat wdzięku własnej żony. Teść artysty, Dr. Alderson, namówił go na wyjazd do Norwich, gdzie dziś można spotkać wiele jego prac. W zimie z 1801-2 zabrakło Opiemu pieniędzy na modela. Ale kłopot młodej pary nie trwał długo; bieda jakoś się przełamała, i odtąd już nigdy nie zaznali niedostatku. W r. 1802 udali się oboje do Paryża i podziwiali tam cudowną kollekcyę dzieł sztuki, które Napoleon pościągał z całej Europy. W Luwrze spotkali Foxa i zaprzyjaźnili się z nim — później Opie malował portret Foxa dla Coke’a. Artysta zaczął w tym czasie pisać. Jego pracą jest np. „Życie Reynoldsa” w Słowniku malarzy Pilkingtona; później domagał się w swych pismach założenia Galeryi Narodowej w Anglii. Po oddaleniu Barry’ego chciał się Opie starać o katedrę malarstwa; odstąpił jednak od tego zamiaru, słysząc, że się Fuseli ubiega o to stanowisko. Ponieważ jednak Fuseli został wkrótce potem konserwatorem, Opie otrzymał profesurę w r. 1805.

Wszystko się uśmiechało Opiemu, i właśnie wtedy padł cień na jego życie. Długi czas trawiła jego organizm przewlekła choroba, na której się poznać nie mogło pięciu najlepszych lekarzy współczesnych. Teraz nastąpiło pogorszenie. Przyjaciele otoczyli łoże chorego. Jednemu z nich, Henrykowi Thomsonowi, który później został członkiem Akademii Królewskiej, polecił Opie wykończyć suknie na zaczętym portrecie Księcia Gloucester. Postawiono mu obraz w nogach łóżka. Gdy na chwilę ustała gorączka, umierający artysta prosił o trochę więcej barwy w tle; Thomson dodał więcej koloru. Opie zbudził się znowu i patrzył na obraz z zadowoleniem. Tak umarł w czterdziestym szóstym roku życia 9 kwietnia 1807, pracując w myśli nad ostatnim portretem. Pochowano go w katedrze Św. Pawła, blizko Reynoldsa. 

Opie pogniewał się na Wolcota za jego brzydką napaść na życie prywatne Jerzego III i mówią, że z tego powodu zerwały się między nimi stosunki zaraz po przybyciu do Londynu. W rzeczywistości druga żona Opiego spowodowała jego stanowcze rozejście się z Wolcotem. Ciekawa rzecz, że głowy w kompozycyach figuralnych Opiego są malowane na rozmaitych kawałkach płótna, które artysta później kładł na płótno główne.

Wilhelm Chamberlain, zmarły w r. 1807, był uczniem Opiego i malował portrety. Żył jakiś czas w Hull. 

Samuel Drummond, nadzwyczajny czł. A. K. (1763 do 1844), malował wiele portretów do czasopisma European Magazine. Greenwich posiada jego Admirała Duncana, odbierającego miecz z rąk admirała De Wintera. W Narodowej Galeryi Portretów jest jego Pani Fry.

Jerzy Franciszek Joseph, nadzw. czł. A. K. (1764 do 1846), malował portrety, z których Galerya Narodowa Portretów posiada Percevala, malowanego podług maski pośmiertnej, i Stamforda Rafflesa. Usunął się do Cambridge i tutaj umarł.

Jerzy Watson, prezes Szkockiej Akademii Królewskiej (1767—1837), urodzony w Overmains, w Berwickshire, był naprzód uczniem Nasmytha, a potem w Londynie Reynoldsa. Wróciwszy na Północ, osiadł w Edynburgu, gdzie współzawodniczył dzielnie z Raeburnem.

Mather Brown umarł w 1831; urodził się w Ameryce, ale bardzo młodo przybył do Anglii i został uczniem Westa. Cieszył się łaską u dworu. Pozował mu Jerzy III i Królowa. Jednakże talent jego zbladł i podupadł prędko; ściany domu swego obwieszał własnymi obrazami, które długo jeszcze malował, mimo, że talent stracił zupełnie. Między portretami jego w Galeryi Narodowej Portretów jest Admirał Popham

Wilhelm Owen, czł. A . K. (1769—1825), uczeń Karola Cottona, czł. A . K., zwrócił uwagę Reynoldsa. W roku 1810 został portrecistą księcia Walii, późniejszego księcia regenta, dla którego pracował i w dalszym ciągu, ale tytułu szlacheckiego z rąk jego przyjąć nie chciał. W Narodowej Galeryi Portretów jest jego Hrabia Rosslyn

LAWRENCE
1769—1830
Tomasz Lawrence urodził się w Bristolu 4 maja 1769. Ojciec jego był podupadłym notaryuszem, a dziad pastorem. Pan notaryusz wydzierżawił wkrótce po przyjściu na świat chłopaka oberżę „Pod białym Iwem“ w Bristolu; ale, że się zaniedbywał jako oberżysta, tak samo, jak przedtem, gdy był jeszcze prawnikiem, lichym poetą, aktorem, urzędnikiem skarbowym i gospodarzem wiejskim, stracił przeto i tym razem na „Białym lwie”, a wziął w dzierżawę hotel „Pod czarnym niedźwiedziem” w Devizes. Tu zazwyczaj sadzano małego Toma na stole, żeby dla zabawy i przywabienia gości deklamował wierszyki albo rysował portrety. Z Devizes wyniósł się nasz oberżysta do Oksfordu, gdzie dziesięcioletni Tomek zaczął z wielkiem powodzeniem malować portrety kolorowemi kredami. Mały samouk nie miał już być więcej cudownym błazenkiem dla zabawy gości w szynkowni; miał kiedyś zasiąść na fotelu Prezesa Akademii Królewskiej. Z Oksfordu zabrał go ojciec do Bath, gdzie w modę weszły jego portrety pastelowe. W roku 1787 przybył do Londynu i zamieszkał w pięknej dzielnicy Leicester Fields, gdzie mu ojciec (niesłychane indywiduum) urządził wystawę jego prac, a korzystając z tego, że jedna z córek dostała właśnie jakiś spadek, zakupił komplet wypchanych ptaków i ozdobił nimi tę wystawę dla zwabienia publiczności. Młody Lawrence doszedł teraz do przekonania, że krótkotrwała sława „cudownego dziecka” minęła, jak sen — trzeba się więc poważnie zabrać do pracy. Udał się tedy do Reynoldsa i pokazał mu swój portret własny. Skromność i grzeczność młodego człowieka ujęły Sir Joshuego; popatrzył więc na malowidło i powiada: „Przyglądał się Pan starym mistrzom, to widać; ale radzę studyować naturę! tak jest, studyować naturę!” 

W roku, w którym Raeburn wrócił z podróży włoskiej do Edynburga (1787), osiemnastoletni młodzieniec, Tomasz Lawrence, wszedł jako student do Akademii. Wkrótce miał wielkiemu Szkotowi wydrzeć laury akademickie. W rok później namalował Królowę i Księżnę Amelię. Ślepota położyła koniec sztuce Reynoldsa w r. 1789. W roku następnym (1790), w dwudziestym pierwszym roku życia, wykonał Lawrence arcydzieło: portret Panny Farren, późniejszej hrabiny Derby. W jednej chwili stał się sławnym. Jakkolwiek nie miał wieku odpowiedniego, został wybrany członkiem nadzwyczajnym Akademii w r. 1791, pod presyą króla, a przeciw woli ciała akademickiego. W następnym roku (1792) został Lawrence malarzem królewskim po śmierci Sir Joshuego. W dwudziestym piątym roku życia (1794) był już zwyczajnym członkiem Akademii. Było w nim dużo egoizmu; miał swoje strony mniej sympatyczne, których nie znosił jego wielki rodak, Raeburn. Ale należy pamiętać, jak ciężką i trudną drogą musiał iść ten człowiek. Miał liczne rodzeństwo; ojciec jego był podupadłym pankiem; niczem gorszem nie może być niczyj ojciec; przecież ten człowiek bezwzględnie wyzyskiwał talent swego syna, nie cofając się przed najbrudniejszymi środkami. Matka była wprawdzie osobą bardzo na miejscu i z dobrego domu; mimo to, chłopak rósł prawie że bez wykształcenia i musiał od małego dziecka zarabiać na chleb dla licznej rodziny, która nie miała z czego żyć. Gdy przybył do Londynu, był zadłużony po uszy, bo ojciec robił ustawicznie jakieś spekulacye, a w domu nie było co jeść. Przecież w takich warunkach może wyróść albo jakiś ostatni oszust, albo gbur nieprzystępny i podejrzliwy; Lawrence wyrósł na intryganta. Ile razy przyniósł do domu trochę pieniędzy, ojciec uważał to za cudowne zrządzenie opatrzności, które należy jak najprędzej wyzyskać do ostatniego pensa. Lawrence zaczął szybko zarabiać wielkie sumy; przydały się na zapłacenie weksli ojcowskich. Artysta hojną ręką dawał wsparcia ubogim. Wiedział, że musi sobie zdobyć klientelę arystokratyczną, a to wymagało wydatków. Dobrze, że przynajmniej do Włoch nie pojechał; byłby był stracił wszystko, co miał. 

W r. 1797 wystawił Lawrence w tajemnicy malowaną kompozycyę p. t. Szatan zwołuje swe legiony. Zdaje się, że obraz ten przyjęto życzliwie; dziś wisi w pałacu Burlington. Jednakże artysta doszedł do przekonania, że królestwo jego leży w kraju Hoppnera, to znaczy, że, chcąc sobie pozyskać piękne damy, musi im pochlebiać. To też pochlebiał im tak, że zaczęto sobie powtarzać w Londynie: „Będzie mi żonę malował Phillips, a metresę Lawrence.“ Zaprzyjaźnił się z Panią Siddons, którą malował jako „Aspazyę”, a przysuwał się bardzo blizko do dwóch jej córek. Robił portret Księżnej Walii, a potem bywał u niej tak często, że wzięto ich na języki. W r. 1806 zbadano urzędownie prowadzenie się księżnej i uwolniono Lawrence’a od winy. Ale na jakiś czas ustały zamówienia. Ulubieńcem dworu został Beechey, a Hoppner cieszył się poparciem księcia Walii i jego stronnictwa. Mimo to, Lawrence’owi powodziło się doskonale, skoro się właśnie wtedy przeniósł z Greek Street na Russell Square 65 i podniósł cenę obrazów. Po śmierci Hoppnera w r. 1810 podwyższył ceny poraź drugi. Jednakże, ledwie miał czas zatrzeć ręce z radości po śmierci Hoppnera, gdy wtem zaczął mu zagrażać nowy współzawodnik. W r. 1810 usłyszał Lawrence, że Raeburn ma zamiar przenieść się do Londynu. Strachem zdjęty i zaniepokojony o swą pozycyę artystyczną, użył całego wpływu osobistego, żeby naiwnego olbrzyma z Północy odwieść od tego zamiaru. Pisał wtedy w uniesieniu radości: „Śmierć Hoppnera uwolniła mnie od ostatniego rywala.” W r. 1814 zaczął go książę regent zaszczycać swemi łaskami, a w roku 1815 nadał mu szlachectwo. 

Po upadku Napoleona regent posłał Lawrence’a do Aix-la-Chapelle, polecając mu zrobić portrety znaczniejszych osobistości, zebranych tam na zjeździe królów. Stamtąd wysłano go do Rzymu, żeby wymalował portret papieża i kilku kardynałów. Wróciwszy w r. 1820 do Anglii, został wybrany prezesem Akademii Królewskiej w miejsce zmarłego Westa. Wkrótce poczęli Lawrence’owi pomagać uczniowie w tak znacznej mierze, i sztuka jego stała się tak trywialną pod wpływem mdłej mody, panującej ogólnie, że późniejsze jego dzieła nie wytrzymują żadnego porównania z doskonałemi pod względem technicznym arcydziełami jego pierwszych lat. Na najwyższy szczebel doskonałości wzniósł się Lawrence w portretach dzieci; żadne inne już im nie dorównywują. Lawrence umarł 7 stycznia 1830 roku; pochowano go z pompą w katedrze św. Pawła.

Przez trzydzieści lat był w modzie u arystokracyi, podobnie, jak jedno pokolenie przedtem wielki jego poprzednik, Reynolds. Do licznych i pięknych jego portretów dziecięcych należy sławny Mały Lambton. Pomimo pewnej afektacyi w sentymentalnej pozie, Lawrence malował dzieci doskonale; zdaje się też, że zdawał sobie sprawę ze swego mistrzowstwa pod tym względem, skoro za najlepsze swe dzieło uważał: Dzieci Calmady, znane lepiej ze sztychu p. t. Natura; trudno tylko odgadnąć, dlaczego wolał ten obraz od Małego Lambtona, albo od pięknej Hrabiny Gower z dzieckiem. Najbardziej może znany jest ów jego portret, bogaty w barwę i bijący blaskiem ciepłych tonów: Dziecko z koźlęciem, z Galeryi Narodowej; niektórzy nazywają ten obraz: Chłopczyk z koźlęciem, ale mały wieśniak z bosemi nogami, w podartem ubraniu przedstawia dobrze urodzoną, śliczną pięcioletnią Lady Georginę Fane. Czy Lawrence idealizował dzieci, czy nie, w każdym razie przyznać należy, że umiał oddawać niezwyciężony urok lat dziecięcych w sposób najzupełniej właściwy i odpowiedni. 

Opie powiedział pewnego razu złośliwie, że Lawrence robi błaznów ze swych modeli, a modele robią błazna z niego. W Portrecie własnym w Akademii Królewskiej widzimy go takim, jakim go nam tradycya podaje. Do najsławniejszych jego portretów damskich należą: Śliczna Panna Croker, Lady Blessington, Panna Macdonald, Hrabina Grosvenor, Lady Charlotta Greville, Karolina z Brunswicku, z muzeum South Kensington, a najpiękniejsza głowa kobieca, jaką kiedykolwiek zrobił, to portret Lady Calcott, z Narodowej Galeryi Portretów. Do najlepszych jego portretów męskich należą: teatralny Kemble jako „Hamlet”, doskonały, nieskończony Jerzy IV, Lord Whitworth z Luwru, Angerstein, Warren Hastings, Lord Bloomfield, Bathurst, arystokratyczny i piękny Lord Londonderry, Sir Samuel Romilly, Sir Jan Moore, nieco za lekko traktowany, jak na portret tej poważnej, silnej postaci, wreszcie doskonały Sir Graham Moore, śmieszny Canning i piękny a niedokończony Wilberforce. Lawrence umiał mówić gładko, jak dworak; głos miał miękki i słodki, jakby stworzony do wyznań i zwierzeń; przepadały za nim kobiety. Ogromnie gładko i zręcznie wygryzł Hoppnera z łask królewskich, a Raeburnowi wyperswadował wszelkie ryzykowne zmiany miejsca pobytu. Podstarzałym swym pięknościom o minach podlotków nadawał wyraz pewnego zepsucia, co się ogromnie paniom podobało. Lubił bawić damy, lubił flirt, przechodzący nieraz granice zabawy. Skompromitował księżnę krwi królewskiej, a równocześnie uwiódł dwie córki pani Siddons. Miał jednak tyle sprytu, że zawsze dochowywał tajemnic. Ostrożnie unikał wszystkiego, czemby się mógł komukolwiek narazić. Swą wyrafinowaną chytrością pokonał szczerego prostaka, Hoppnera. Równocześnie pamiętać należy, że był to człowiek hojny i miły w obejściu. 

Przyszedł po nim szereg portrecistów, którzy snuli dalej dawną nić tradycyi, jakkolwiek żyli już w wieku dziewiętnastym. 

Sir Marcin Archer Shee, prezes A. K. (1769—1850), urodzony w Dublinie, przybył do Londynu w roku 1788. Burkę przedstawił go Reynoldsowi. Shee bawił się poezyą tak samo chętnie, jak i malarstwem; po śmierci Lawrence’a w 1830 został prezesem Akademii Królewskiej. Portretował wiele sławnych osobistości współczesnych: Królową Wiktoryę, Wilhelma IV, Pictona i innych.

Henryk Howard, czł. A. K. (1769—1847), uczeń Reinagle’a, malował Jamesa Watta, Hayleya, Flaxmana, Panią Trimmer i innych.

Tomasz Phillips, czł. A. K. (1770—1845), przybył do Londynu w r. 1786, studyował w Akademii, porzucił malarstwo historyczne dla portretu i namalował Wilhelma Blake’a, Byrona, Chantreya, Faradaya, Thurlowa, Burdetta i Wilkiego obok innych sławnych osobistości.

Jakób (James) Saxon z Manchesteru posyłał swe portrety do Akademii po roku 1790. Umarł w Londynie około roku 1817. Jego Sir Walter Scott z dużym psem na tle krajobrazu jest bardzo znany. 

James Lonsdale (1777—1839), uczeń Romneya, mieszkał na Berners Street, w dawnem mieszkaniu Opiego, gdzie namalował większą część swych prac. Kilka z nich wisi w Narodowej Galeryi Portretów.

Jan Jackson, czł. A. K., urodził się 31 maja 1778. Ojciec jego był krawcem we wsi Lastingham, w hrabstwie Yorkshire. Zrazu praktykował u ojca, ale nie miał zamiłowania do rzemiosła krawieckiego. Za to pozwolono mu kopiować obrazy w zamku Howard, gdzie zwrócili na niego uwagę Lord Mulgrave i Sir Jerzy Beaumont, który posłał go do szkoły Akademii Królewskiej w r. 1805. Wcześnie dał się Jackson poznać jako portrecista. Wyjechał w podróż do Holandyi i Flandryi, a wkrótce potem, w r. 1815, został wybrany członkiem nadzwyczajnym Akademii Królewskiej; zwyczajnym został w r. 1817. W r. 1819 udał się z Sir Franciszkiem Chantreyem do Rzymu i tam został członkiem Akademii św. Łukasza.  Pośmierci pierwszej żony, z domu Fletcher, w roku 1817, ożenił się Jackson z córką Jamesa Warda, czł. A. K. Umarł w St. John’s Wood 1 czerwca 1831 r.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new