Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 6: ROZDZIAŁ IX


W KTÓRYM PSEUDOHEROICZNY WIEK KRÓLA-SŁOŃCA ZAPANOWAŁ AUTOKRATYCZNIE NAD CAŁĄ SZTUKĄ

KRÓL-SŁOŃCE LUDWIK XIV
1643—1715
Ludwik Czternasty wstąpił na tron Francyi, będąc jeszcze dzieckiem. Królowa-matka, Anna Austryaczka, odsunęła odrazu Radę Państwa i zagarnęła władzę w swe ręce, przybrawszy sobie do pomocy, w charakterze ministra, zdolnego ucznia Richelieugo, kardynała Mazariniego (1602—1661). Wybór ucznia wroga, jakim był dla niej Richelieu, świadczy o jej rozumie i panowaniu nad sobą. Zaufanie jej zostało nagrodzone. Potrzeba jej było silnego oparcia. Notable i hugenoci rościli sobie prawa do władzy; umysł narodu zwracał się przeciw Koronie, nie tykając tylko Mazariniego. Młody książę Enghien, najstarszy syn Kondeusza, którego wielkość przewidział Richelieu (kardynał ożenił go ze swą kuzynką, piękną Claire Clemence de Maille), wysunął się na czoło i stał się niebawem bożyszczem narodu. I rzeczywiście na piękną wyrósł on postać, na „Wielkiego Kondeusza“, na zwycięskiego wodza. W pięć dni po śmierci Ludwika XIII dwudziestodwuletni Enghien zburzył na zawsze w bitwie pod Rocroi zwycięską tradycyę Hiszpanów. Zwycięstwo po zwycięstwie wieńczyło jego zabiegi. Po śmierci wielkiego ojca, w r. 1646, mając lat dwadzieścia i pięć, objął w posiadanie książęcą godność i wspaniałą fortunę Kondeuszów. Trwoga Mazariniego przed jego potęgą i wpływem dopuściła się zdrady na Kondeuszu pod Leridą i stała się powodem pierwszego wielkiego oporu księcia. Pożądliwość, złe rządy i rozrzutność Mazariniego sprowadziły na dwór nienawiść szlachty i ludu. W r. 1648 rozpoczęła się potężna wojna domowa „frondy", grożąca Francyi tem, czem republikańskie rządy angielskie groziły Anglii.

Kondeusz stawał z początku to po jednej, to po drugiej stronie. Popadł w zatarg z Turennem. Młody król, królowa-matka i Mazarini musieli szukać schroniska poza Paryżem. Atoli mordercza walka zniszczyła potężne nadzieje frondy — rokosz arystokracyi i urzędników, domagający się dla narodu prawa nadzorowania korony, spełznął na niczem i cofnął Francyę na jakie lat sto. Mazarini wrócił 1653 w tryumfie do Paryża. Od tej chwili miała Francyą rządzić monarchia, zabijając w niej wszelkie pretensye do konstytucyi. Dunkierka wpadła w ręce Turenne’a i sprzymierzonych; Kondeusz się cofnął. W rok później przywrócono go do wszystkich zaszczytów, skasowano wyrok śmierci i utratę praw. Następnego roku król zawierał śluby z infantką hiszpańską — na Wyspie Bażanciej; jakeśmy widzieli, widowisko sceniczne urządzał Velazquez, nabawił się przytem choroby i zmarł w roku, w którym Karol Drugi zasiadł na tronie angielskim. Na Wyspie Bażanciej skinęła śmierć i na Mazariniego; zachorował i umarł w roku następnym, pozostawiając cztery kuzynki, żony potężnych panów — jedna z nich była małżonką księcia Conti. W r. 1648 Mazarini założył królewską Akademię malarstwa i rzeźby. W pięć lat potem chłopięcy król Ludwik Czternasty zasiadł na tronie. Harlay de Chanvallon, przełożony Rady duchownej, wysłany do króla po wskazówki w sprawach państwa, otrzymał od niego odpowiedź: „Państwo to ja“. Okazało się też niebawem, że wola królewska stała się wszechmocną; był to człowiek, który nie myślał zrzekać się imperyalistycznych zachcianek bez względu na to, czy wiodłyby go do klęski, czy do zwycięstwa. Ludwik zastał kraj spustoszony i blizki bankructwa — skutkiem wojen, prowadzonych przez Richelieugo i Mazariniego; przemysł i rolnictwo były w stanie jak najgorszym; postanowił rządzić, jak król, niepodzielnie, tak, jak mu poradził umierający Mazarini.

Mazarini, zanim zmarł, uformował przyboczną Radę dla króla. Należeli do niej: kanclerz Segur, minister wojny Le Tellier, minister spraw zewnętrznych Lyonne i nędzny Fouquet jako minister finansów; ponadto Mazarini polecił królowi Colberta, zarządcę dóbr kardynalskich. Colbert (1619 do 1683), człowiek obiecujący, odważny, zdolny, zadenuncyował Fouqueta przed królem; w szczęśliwej też chwili dał Ludwik dymisyę Fouquetowi i na jego miejsce powołał Colberta w roli jeneralnego kontrolora państwa. Wielki ten człowiek, syn handlarza wełny z Rheims, posiadał zmysł kupiecki, nie dający się zrazić żadnym, choćby najtrudniejszym zagadnieniom. Korrupcyę w urzędach tłumił bez miłosierdzia. Umysł swój poświęcił całkowicie zamiarowi uczynienia z Francyi najpotężniejszego państwa handlowego w Europie. Mądry i nieznający miłosierdzia w sprawach ekonomicznych, zdobył znowu zaufanie klasom handlującym. Powiększył dochody, a zmniejszył podatki. Stał się niebawem ulubieńcem króla i ludu. Przekonawszy się o finansowem zdrowiu jakiegoś przedsięwzięcia, sypał pieniędzmi na jego poparcie. Zakładał kolonie, ażeby pomnożyć miejsca zbytu dla przemysłu francuskiego. Przewidział doniosłość sztuki dekoracyjnej dla Francyi i pod tym względem wyrobił jej pierwsze miejsce w Europie. Prawda, że traktował to wszystko ze stanowiska handlowego; prawdą jest również, iż nie widział tego, że, im swobodniejszy jest artysta, tem większą staje się sztuka. Sztuka, jako taka, wcale go nie obchodziła; liczył się jedynie z korzyściami finansowemi, jakie sztuka przynieśćby mogła państwu jako jej przedstawicielowi.

Urodzonym był organizatorem. Widział, że Flandrya prowadzi wielki handel tkaninami, że w Brukseli wyrób tkanin stanowił najgłówniejszy jej przemysł. Postanowił podobny przemysł stworzyć i we Francyi. Zreorganizował fabrykacyę w Gobelins, — wiedział, że rysunki wykonywać powinni wielcy artyści. Rozejrzawszy się naokoło, wybrał sobie Karola Le Bruna. Wybór ten miał dla Francyi wielką doniosłość. A zatem z śmiercią Mazariniego Ludwik Czternasty ujął cugle rządów w swe ręce i zajaśniał blaskiem nad Francyą. Mazarini przygotował drogę. Akademia stała się od razu jednem z narzędzi tej wielkości. Sztuka francuska poczęła odtwarzać blask Króla-Słońca; stworzyła sobie styl, zgodny z pseudo-heroicznym duchem czasu i jego drobiazgową formalnością. W niczem też nowy styl francuski, stawszy się od razu modnym, nie wykazał tak specyalnej francuskiej wizyi, objawionej przez geniusz flamandzki, wsparty zręcznem zerkaniem w stronę Włoch, jak w malarstwie tematowem i portretowem. Krytycy, wysławiający Rubensa i Van Dycka, lubią ganić Le Bruna i Mignarda, Rigauda i Largilliere’a; a przecież ludzie ci byli w sztuce swej tak samo wybitnymi Francuzami, jak Rubens i Van Dyck Flamandczykami w swojej. Ani jeden z nich nie zapomniał całkowicie okularów włoskich; atoli Francuzi wyrazili wiek swój tak samo prawdziwie, jak Flamandczycy wyrazili swój. A ktoby od Francuzów domagał się innej nuty, aniżeli tej, jaka była właściwa ich stuleciu, ten dowiódłby, że o istocie sztuki najmniejszego nie ma pojęcia.

LE BRUN
1619—1690
Charles (Karol) Le Brun, ur. w Paryżu dnia 24 lutego 1619, wcześnie artystyczne okazał zdolności, a kanclerza królewskiego w takie wprowadziły zdumienie rysunki młodego chłopca, że dał mu mieszkanie w swoim własnym domu i posłał go w naukę do Szymona Voueta. Młody chłopiec szybkie w kilku latach pod okiem nauczyciela poczynił postępy. Wtem przybył z Rzymu Mikołaj Poussin i Le Brun poddał się od razu urokowi jego geniuszu. Rychło też namówił swego opiekuna, aby mu pozwolił z Poussinem udać się do Rzymu, i w Rzymie przemieszkał cztery lata. Atmosfera Rzymu rozwinęła kiełkujące zdolności młodzieńca, który wkrótce zyskał sobie reputacyę. Le Brun, powróciwszy do Paryża, spotkał się z czekającą na niego sławą. Poprzedziła go reputacya. Zamówienia napływały obficie. — Stał się niebawem jednym z naczelnych artystów Francyi. A gdy Mazarini zakładał w r. 1648 Akademię, nazwisko Le Bruna znajdowało się śród członków - założycieli. Później został jej profesorem, kanclerzem, następnie rektorem, wkońcu dyrektorem. Colbert, przyszedłszy do władzy, poznał się zaraz na jego zdolnościach organizacyjnych; mając zaś na myśli uczynić Francyę przodowniczką sztuki w Europie, zwrócił swe oczy na Le Bruna, jako na organizatora zwycięskiego pochodu.

W r. 1660 został Le Brun, za inicyatywą Colberta, dyrektorem fabryki tkanin w Gobelins. Urzeczywistniwszy swój zamiar, Colbert zostawił mu swobodną rękę, z tem tylko poleceniem, ażeby zorganizował fabrykę. Tematy, wzory, sposób zastosowania ich — wszystkiem tem mógł Le Brun rozrządzać do woli. Le Brun sam rysował dużo; z pod jego ołówka wyszły Dzieje króla, Żywioły, Pory roku, Dzieje Aleksandra, Dzieje apostolskie. Jął się pracy z zwykłym swym zapałem i z intencyami autokratycznemi. Czy wzory Le Bruna, traktujące tkaniny jako wielkie malowidła olejne, odpowiadały istocie rzeczy lub nie, nad tem zastanawiać się nie będziemy; w każdym razie z pod jego kierownictwa wychodziły tkaniny tak piękne, jakich żaden inny warsztat nie stworzył, — gobeliny Le Brunowskie światową zyskały sławę. W rzeczywistości tkaniny te straciły swój cel pierwotny, a jeśli tego rodzaju sztuka nie odpowiada celowi, staje się anachronizmem, choćby była najświetniejsza.

Le Brun opanował cały artystyczny ruch Francyi. Pod Colbertem, mając Le Bruna za kierownika, cele sztuk wszelakich w jeden ujęto system. Colbert skupił sztuki w jednym ściśle określonem punkcie: intencye sztuki i przemysłu artystycznego nagiął do celów dekoracyjnych, które miały resztę Europy zhołdować świetności Francyi. W Le Brunie znalazł Colbert kowala, który kuł na jego kowadle. Le Brun całą swą moc oddał na usługi fabryki gobelinów. Miał jednak dosyć jeszcze czasu na wykonanie zadziwiającej masy innych dzieł. W r. 1662 został pierwszym malarzem króla, który mu nadał szlachectwo. Nie zadowalając się też różnorodną działalnością, założył Le Brun w Rzymie w r. 1666 Akademię francuską, mającą na celu ściąganie młodszych Francuzów na naukę do Włoch. W Rzymie został członkiem Akademii św. Łukasza. W r. 1667 król Ludwik zabrał go z sobą na wyprawę flamandzką. Pierwszy cios padł w tę jego potęgę z ręki śmierci; w r. 1683 zmarł wierny jego przyjaciel, Colbert. Miejsce po nim zajął zażarty jego wróg, Louvois, gotujący zgubę każdemu, ktokolwiek zażywał łask zmarłego ministra. I Le Brun padł razem z innymi. Król, znany z podziwu godnej pracowitości, straszliwie zazdrosny o władzę, nie pozwolił nikomu mieszać się w sprawy państwa; kierował też losami Francyi sam jeden, o ile to, oczywiście, zależało od niego. Ale zajęty zadaniami wielkiej polityki, nie mógł zbytniej poświęcać uwagi szczegółom drobniejszym. Louvois kierował więc tego rodzaju wewnętrznemi sprawami królestwa, jak sztuki. Usunął Le Bruna, na miejce jego stawiając Mignarda. Wyniosłe traktowanie, jakiego ze strony Le Bruna doznawał Mignard, nie mogło oczywiście wzbudzić uczucia wdzięczności w nowym malarzu królewskim, autokratyczna zaś natura Le Bruna nie znosiła upokorzenia.

Ostatnie też lata przeszły mu w ponurem odosobnieniu, a poczucie doznanej krzywdy ujemnie wpłynęło na jego zdrowie. Zmarł w Gobelins 12 lutego 1690. Żył nie dosyć długo, ażeby zobaczyć upadek Króla-Słońca i rozkład sztuki pseudo-heroicznej wraz ze sztywną, na szczudłach chodzącą wielkością wieku, którego sztuką kierował jako pan udzielny. Le Brun zastał sztukę swej ziemi w opłakanych warunkach. Nieugiętą wolą i niestrudzoną pilnością nadał olbrzymi cel tej sztuce, opartej na przeciętnej sztuce włoskiej, która stworzyła styl francuski, przekazany pseudo-heroicznemu jego stuleciu. Dzięki niemu tkaniny z Gobelins stały się najpiękniejszym fabrykatem wieku. A chociaż sztuka jego nie posiada tchnienia wielkiej oryginalności i siły życiowej, to przecież w świetny sposób wyraża ducha czasu i, mimo swej napuszoności, ma w sobie przecież jakąś wielkość. De La Fosse (1636—1716), jeden z najlepszych uczniów Le Bruna, miał stać się w nachodzącem stuleciu subtelnym i sprawiedliwym sędzią sztuki; jego rozległy, uniwersalny smak miał duże oddać usługi takiemu malarzowi, jak Watteau.

MIGNARD
1610—1695
Trzeźwa, akademicka sztuka Le Bruna różniła się wielce od bardziej rodzimej, francuskiej wizyi i francuskich instynków jego współzawodnika, Mignarda. Silna osobowość Le Bruna doprowadziła akademickie cele Colberta do wyrafinowania i zadaniom sztuki wieku nadała bardziej stanowczy charakter, aniżeli osobowość Mignarda, artysty subtelniejszego i daleko bardziej francuskiego. W rzeczywistości Mignard bardziej był pokrewny francuskiej istocie sztuki wieku nadchodzącego, a zastąpienie przezeń Le Bruna przyczyniło się prawdopodobnie w daleko szerszym stopniu do wywrócenia panującej za dni Ludwika XV napuszonej mody, — o czem dowiemy się nieco więcej następnie. Przez długi czas było w zwyczaju przyganiać tej sztuce; atoli Mignard subtelnym był portrecistą.

Tak się zdarzyło, że w r. 1610, kiedy Henryk z Nawarry padł od sztyletu mordercy, urodził się w Troyes, w Szampanii, chłopiec, Pierre (Piotr) Mignard, w latach późniejszych znany w świecie sztuki jako „Le Romain” (Rzymianin); przezwisko to dano mu dla odróżnienia go od starszego brata, Mikołaja Mignarda, znanego jako „Mignard z Awinionu“, który mniejszą zyskał sobie sławę. Mały Piotr Mignard miał się poświęcić studyom medycznym; jednakże plan ten musiano zmienić: chłopiec zaczął okazywać takie zdolności artystyczne, że ojciec, choć z trudem, wyrzekł się marzeń swoich co do karyery lekarskiej syna i oddał go w dwunastym roku jego życia w naukę do niejakiego Bouchera, miernego malarza z Bourges, którego sztuka, jakakolwiek była, miała zblednąć wobec sztuki potężniejszego geniuszu o tem samem nazwisku, który, jak to zobaczymy, zajaśniał jako „chwała Paryża” w sto lat później, za panowania Ludwika XV.

Trzynastoletni Mignard odbywał następnie studya w Fontainebleau, skąd wrócił w celu uprawiania młodzieńczej swej sztuki do rodzinnego miasta, Troyes, gdzie spotkało go to szczęście, że zaangażowano go do przyozdobienia kaplicy zamkowej w Coubert-en-Brie, własności marszałka De Vitry. Chciał tego szczęśliwy traf, że marszałek, człowiek piękny, uderzony niezwykłemi zdolnościami młodzieńca, posłał go do Paryża, do pracowni Voueta. Tak więc chłopiec znalazł siebie w szkółce sztuki francuskiej swych czasów, takiej, jaką była. Zaś sztuka francuska była tego rodzaju, że zaczął się w niej wyrażać geniusz narodowy, jakkolwiek trzymał się jeszcze tradycyi flamandzkiej i prześladowany był przez włoszczyznę.

Mignard, przybywszy do Paryża na koszt De Vitryego w r. 1632 i wstąpiwszy do pracowni Voueta, zastał Richelieugo u steru władzy. Vouet miał, zdaje się, oczy widzące; w kilka lat później, dumny z prorockiej swej duszy, zaproponował młodemu Mignardowi małżeństwo z swą córką; ten jednak zachował się nie bardzo po rycersku, pragnąc raczej zrealizować młodzieńcze swe sny o Italii. Do Rzymu wybrał się 1635 r., mając lat dwadzieścia pięć, nie troszcząc się o zabiegi Richelieugo w celu utrzymania władzy w silnych swych rękach. W Rzymie Mignard znalazł towarzysza pracy w osobie Du Fresnoya i odtąd w szczęśliwej żył z nim przyjaźni. Dwadzieścia dwa lat przemieszkał Mignard w Rzymie, i stąd jego przydomek „Le Romain“, jakkolwiek chwilami bywał także w Wenecyi. W Rzymie doszedł powoli do szerokiej sławy. Malarstwu portretowemu zaczął wcześnie poświęcać znaczną część swego czasu. Liczba pozujących do portretu wzrastała gwałtownie — pomiędzy innymi siedziało mu trzech papieży. W latach tych wykonał wielką ilość obrazów religijnych. Mignard mieszkał w Rzymie, malując portrety, i tutaj też ożenił się w r. 1655 z piękną Anną Avalora, córką architekta. Urocza twarz jej widnieje w obliczach rozmaitych Madon na malowanych przez niego obrazach ołtarzowych; stąd też obrazy te zwano „Mignardes’ami”.

W czternastym roku panowania Ludwik powołał go w r. 1657 z powrotem do Francyi. W drodze do ojczyzny — żonę i dzieci pozostawił w Rzymie — Mignard ciężko zaniemógł i pozostał przez kilka miesięcy w Awinionie u starszego brata, znanego pod nazwiskiem Mlgnarda z Awinionu; tutaj też poznał się i w zażyłe wszedł stosunki z dowcipnym komedyopisarzem, Molierem, którego portretował kilkakrotnie. Do Paryża wybrał się niebawem. Przybywszy tu, zamieszkał z dawnym przyjacielem Du Fresnoy i wstąpił na drogę szerokiego powodzenia i sławy. Wyróżniany jako portrecista, malował króla i wszystkich członków królewskiego domu; malarz wieku, zyskał sobie nieśmiertelność przedewszystkiem wizerunkami piękności dworskich. Mignard wrócił do Francyi, do Paryża, całkiem innego, aniżeli Paryż, który był opuścił przed laty dwudziestu i dwoma. W kraju nowy panował król — o tyle rozwiązły w miłości, o ile poprzednik jego w stosunkach z kobietami był czysty, — o tyle stanowczy, o ile tamten był chwiejny i niepewny siebie, — o tyle człowiek czynu, o ile tamten był marzycielem. Młody, słoneczny król panował nad krajem. Narodził się wiek Wielkiego Monarchy, wiek pompatycznego blasku Francyi. W żadnym innym obrazie nie zaznaczył się wiek ten w sposób tak charakterystyczny, jak w portrecie małej księżniczki wersalskiej, namalowanym przez Mignarda, w pięknej córeczce Ludwika Czternastego, Franciszce Maryi Burbońskiej, wydmuchującej bańki mydlane, z małą, szczekającą psiną u boku, z papugą u stóp. W Paryżu więc, promieniejącym chwałą, wykonywał sztukę swą Mignard. Nie zadowalając się malarstwem portretowem, podjął się rozmaitych prac zdobniczych w pałacach St. Cloud, Wersalu i innych. Czując się już pewnym co do sławy i stanowiska swego na Dworze i w świecie eleganckim, posłał do Rzymu po żonę i dziecko.

A współzawodnictwo Mignarda i Le Bruna czyż nie jest jedną z cech tego wspaniałego wieku blasku? Zazdrość Mignarda była tak głęboką i ponurą, że odmówił zasiadania między członkami Akademii królewskiej, założonej przez Mazarina; nie chciał być jednym z czterdziestu nieśmiertelnych, nie chciał zająć miejsca w szeregu poza rywalem. Wielki minister Króla-Słońca, Colbert, umarł. Następca i wróg jego zawzięty, Louvois, obdzierał z zaszczytów wszystkich tych, których Colbert honorował. Mignard wyszedł z tego zwycięsko; po śmierci Le Bruna raczył przyjąć zaszczyty akademickie i mógł to uczynić, widząc, jak od razu spadały na niego wszystkie tego rodzaju honory. Ludwik Czternasty wysoce go cenił; Mignard malował króla kilkakrotnie. — Do sukcesów przyłączył się sukces największy: mógł rozejrzeć się naokoło siebie i z żadnym nie spotkać się rywalem; aż po dzień śmierci był też pierwszym w malarskim świecie francuskim. Pracował właśnie nad rozległymi planami dekoracyi Tumu Inwalidów, kiedy w r. 1695 zjawiła się wielka grabieżczyni, Śmierć. Nazwisko jego zamknęło się w wyrazie „Mignardowszczyzna”, określającym afektowaną elegancyę. Mignard umarł, nie zobaczywszy już nowej sztuki, rodzącej się we Francyi z przyjściem Watteau’a, sztuki, w której wdzięk i elegancya miały zająć miejsce pseudo-heroizmu. Zapowiedź tej nowej sztuki widać w znanym powszechnie obrazie Belle’a, przedstawiającym dziewczynę z małpą — Maryę Annę de Bourbon Conti, księżniczkę burbońską, najstarszą córkę Ludwika Burbońskiego, księcia Conti, tę pannę uroczą, urodzoną w r. 1689, zmarłą w trzydziestym pierwszym roku życia, w czasie, kiedy Szkot Law doprowadził do ruiny niejeden wielki dom francuski, kiedy panem kraju był Rejent, a Francyę fałszywy rozpierał heroizm. 

VAN DER MEULEN
1643—1690
Rzuciliśmy już okiem na sztukę flamandzkiego malarza Van der Meulen; brał on jednak w tym czasie taki udział w ruchu artystycznym Francyi, że go niejednokrotnie uważają za malarza francuskiego. Adam Francois Van Der Meulen, ur. 1643 w Brukseli, uczeń Snayersa, poświęcił się we wczesnych latach malowaniu obrazów batalistycznych i scen z życia żołnierzy. Odtwarzał raczej pompę i wspaniałość wojny, aniżeli jej stronę brutalną; oczy jego więziły strojne mundury, — rozkoszował się życiem obozowem, unikając okropności pola bitwy. Zaproszony do Paryża, narysował seryę wzorów gobelinowych, pod Le Brunem malował też przeważną część Historyi króla. Le Brunowi, który go cenił wysoko i talent jego skierował ku wielkim celom dekoracyjnym, wiernej dochował przyjaźni, sztukę swą opierał też na jego manierze. Biorąc udział w wojennych wyprawach królewskich, naoczny świadek najważniejszych bitew i oblężeń, Van der Meulen dawał impresyę tych bitew, impresyę, przemawiającą do króla, Colberta i Le Bruna; dzięki temu, zyskał sobie nie tylko względy królewskie i wierną przyjaźń Le Bruna, ale i takie powodzenie, że dzieła jego reprodukowano przez długie czasy. Rozległej zażywał sławy, gdy w r. 1690 zeszedł ze świata. Luwr i Wersal obfitują w jego dzieła.

COYPEL
1628—1707
Noel Coypel, urodzony w Paryżu 1628, miał być ojcem i dziadem rodu, który w latach tych i w pierwszej połowie wieku osiemnastego oraz później znaczne zyskał sobie imię, jakkolwiek żaden z członków tego rodu ani istotnych nie osiągnął wyżyn, ani też zbyt wielkiego nie wywarł wpływu. We wczesnej młodości wysłany do Orleanu, do pracowni Ponceta, Coypel przeniósł się wkrótce do Paryża i uczył się dalej u Quilleriera. Jako malarz historyczny, tematy czerpał z świata klasycznego. Jego surowa, twarda, zimna sztuka nadawała się znakomicie do celów dekoracyjnych, związanych z fabrykacyą gobelinów; na tem polu też najwybitniejsze tworzył dzieła. Wizya jego była całkowicie włoska. Kontynuował ociężały kierunek fontainebleauwski, — miał jednak reputacyę znaczną. W roku 1663 powołano go na członka Akademii, od r. zaś 1672 do 1675 był dyrektorem Akademii francuskiej w Rzymie. Arcydzieła jego, gobeliny z Tryumfem bogów, wzorowane były podobno na kartonach Rafaela; serya ta, tkana cztery lata, wielkie miała powodzenie. Coypel zmarł 1707.

Antoine (Antoni) Coypel, syn Noela, ur. w Paryżu 1661, był podobnie, jak ojciec, malarzem poślednim; najlepsze jego dzieła — to wzory dla fabryki w Gobelins. Zmarł 1722, jako pierwszy malarz królewski.

Noel Nicolas (Mikołaj) Coypel, drugi syn Noela Coypela, ur. 1692, zm. 1734.

Charles (Karol) Antoine Coypel był synem Antoniego Coypela. Ur. 1694, doszedł do lat męskich w chwili śmierci Ludwika XIV i należy do następnego stulecia. Zyskał łaskę króla, podobnie, jak przed nim jego krewny. Namalował wzory do znanych gobelinów z History Don Kiszota; został też nadzorcą obrazów królewskich. W r. 1747 był pierwszym malarzem Ludwika XV, tak, jak był nim jego ojciec. Zmarł w połowie stulecia, 1752.

Inni następcy Le Bruna: Charles De La Fosse (1636 do 1716), człowiek, którego smak artystyczny daleko był większy, aniżeli jego dzieło, rzadki przyjaciel Watteau’a; Bon Boulogne (1649—1717) i brat jego, Louis (Ludwik) Boulogne (1654—1733).

MONNOYER
1634—1699
Jednym z najlepszych malarzy wieku był malarz kwiatów, Jean Baptiste (Jan Chrzciciel) Monnoyer (1634—1699), który wielką manierę wniósł w dobytek ogrodowy.

COURTOIS
1621—1676
Jacques (Jakób) Courtois, batalista, znany bardziej jako Borgognone albo Le Bourguignon, a to dlatego, że uczył się we Włoszech, choć urodzonym był Francuzem, i że sztuka jego jest nawskroś włoską — spędził przeważną część życia we Włoszech. Pendzel miał żywy i rzeczy chwytał na gorącym uczynku.

PARROCEL
1648—1704
Joseph Parrocel, uczeń Courtoisa, przebywał długie lata w Rzymie, wrócił do Francyi w roku 1675 i gloryfikował na obrazach swych wojenne wyprawy Ludwika XIV.

JOUVENET
1644—1717
Jean Jouvenet najbardziej jest znany z Zdjęcia z krzyża, w Luwrze. Wzorując sztukę swą na Rubensie, omało co nie doszedł do wielkości. 

SANTERRE
1658—1717
Jean Baptiste Santerre to drugi malarz, który, tworząc w atmosferze pseudo-heroicznej, w sam raz rozminął się z wielkością. Mistrzostwo w malowaniu nagości okazał w Zuzannie i starcach, w Luwrze.


keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new