Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W KTÓRYM PRZEZ CHWILĘ PRZECHADZAMY SIĘ Z FRANCUSKIMI BARBIZONCZYKAMI
Mówiąc o Barbizończykach, nie można pominąć Francuza, który jako jeden z pierwszych malował las w Fontainebleau. MlCHEL przebywał dużo w Anglii; widział wiele utworów Constable’a i z zapałem sztukę jego krzewił pomiędzy Barbizończykami. Urodzony w r. 1763, Georges Michel zmarł w r. 1843.
BARBIZOŃCZYCY
ROUSSEAU
1812 - 1867
Krajobraz traktowano we Francyi według kodeksu zimnych prawideł. Wtem zjawia się THEODORE ROUSSEAU. Próbował malować pejzaże metodą Poussina i Holendrów, uwzględniając przytem zmysł dekoracyjny Claude’a. W wysokiej mierze wpływał też na niego Hobbema. Potem osiadł w puszczy Fontainebleau’anskiej, zainteresowany bardzo drzewami; pociągnął też za sobą Daubignyego, Diaza i Milletta. Rousseau był buntownikiem, oryginałem, poszedł wprost do Natury, jakkolwiek ciężka nauka, jaką się przejął za lat młodych, hamowała go w zapędach buntowniczych.
Urodzony w Paryżu d. 15. kwietnia 1812, jako syn Claude’a Rousseau’a, właściciela magazynu krawieckiego w Salines, w departamencie jurajskim, i żony jego, Paryżanki, Luizy Colombet, jedynak ten, PlERRE E.TIENNE THEODORE ROUSSEAU od wczesnych lat zaczął bawić się sztuką. Umieszczony w pracowni kuzyna matki, ALEKSANDRA PAU DE SAINT - MARTIN, ucznia Karola Verneta, młody chłopiec wziął się wkrótce do farb. Mając lat piętnaście, Rousseau przebywał dużo w lasach Franche-Comte. Ojciec zamierzał przeznaczyć go do zawodu inżynierskiego, ale Rousseau kupił farby i pendzel, poszedł na Montmartre, namalował szkic z natury i zachwycił nim rodziców. Pau de Saint Martin kazał mu robić szkice, a potem oddał go pod opiekę klasyka REMONDA (1795 - 1875); opieka ta irytowała chłopca, rwącego się do malowania z natury. W dni pogodne szkicował w Sevres, Meudon, Compiegne, Cernay, Saint Cloud; gdy padał deszcz, chodził do Luwru i kopiował Claude’a i Jardina, albo rysował akty pod kierunkiem GUILLIONA LETHIERE’A (1760 - 1832). Zerwawszy w r. 1830 z Remondem, Rousseau udał się do dzikiej Owernii i tam zgłębiał tajemnice sztuki. Gdy wrócił do Paryża, sztuka rozpalała się romantyzmem; buntownicy przyjęli go z otwartemi rękami, zwłaszcza Ary Scheffer stał się możnym jego przyjacielem. Rousseau posłał w roku 1831 utwory swe do Salonu; uczynił to samo w r. 1833, w r. 1834 zyskał medal, a Książę Orleański zakupił jego Lisiere de Bois (Skraj lasu). W r. 1836 szczęście odwróciło się od niego. Jury odrzuciło Descente des Vaches, (Zejście krów); rozpoczęła się walka z romantykami, nie wpuszczano do Salonu nikogo - los ten spotkał Marilhata, Champmartina, Hueta, Barye’a i Delacroix’a. Dopiero rewolucya 1848 rozwarła bramy Salonu dla Rousseau’a. Przez tych lat dwanaście Rousseau, człowiek o nieszczęśliwym temperamencie, doznał dużo przykrości, jakkolwiek miał przy sobie takich przyjaciół jak Decamps, George Sand, Daumier, Delacroix, Diaz, Scheffer i Dupre. Za drugiej rewolucyi postanowiono wybór obrazów, przysyłanych na Wystawę Salonu, powierzyć komisy i, złożonej z artystów, i Rousseau został też w r. 1848 członkiem jury. Otrzymał zamówienie państwowe; odmówiwszy zawarcia ślubu z damą, którą kochał i przez którą był kochany, przeniósł się do Barbizonu z dziewczyną, która powierzyła się jego opiece. Zamieszkał w Barbizonie. Wystawił w Salonie w roku 1849, po raz pierwszy od lat trzynastu, zdobył medal pierwszej klasy, zobaczywszy zaś, że wierny towarzysz jego, Dupre, otrzymał wstęgę Legii honorowej, zerwał z nim stosunki. Rousseau miał tę brzydką stronę charakteru. W Salonie 1851 wystawił sześć malowideł, ale gdy znowu Diaza nagrodzono wstęgą Legii, Rousseau poróżnił się z władzami i przysiągł, że nigdy już nic nie wystawi; jednakże w roku 1852 posłał Effet de Givre (Skutki szronu), oraz Paysage apres la Pluie (Krajobraz po deszczu) i - udekorowany został odznaką Legii. Odtąd polepszyły się jego interesy, wyszlachetniał pod względem temperamentu i manier. Na wystawie powszechnej w r. 1855 tryumfował. Kryjąc się za bogatego Amerykanina, kupił wspaniałomyślnie za 4000 fr. ładny obraz Milleta Greffeur (Ogrodnik, szczepiący drzewa). W r. 1861 sprzedał dwadzieścia pięć malowideł i studyów do Hotel Drouot za 37.000 fr., w r. 1863 piętnaście za 15.000 fr. W trzy lata później książę Demidoff kupił dwa malowidła, płacąc po 10.000 fr. za sztukę, a handlarze obrazów zamówili u niego robót za 140.000 fr. Na wystawie powszechnej w r. 1867 przyznano mu jeden z czterech medali, spodziewał się on jednak, że zostanie oficerem Legii honorowej; gorzkie rozczarowanie złamało go. Tknął go paraliż. Został oficerem Legii, atoli w grudniu tego roku umarł po sześciomiesięcznych cierpieniach. „Madame Rousseau", oddawna beznadziejnie obłąkana, tańczyła i śpiewała w komnacie, w której spoczywały zwłoki artysty. Malując w Paryżu, w Normandyi, w Owernii, w górach jurajskich, w Broglie (malował zamek), w Bretanii, w Ile de France, w Berry, w Gaskonii, w lasach Fontainebleau, I AKADE- Rousseau poznał się z najrozmaitszymi widokami natury. Fontainebleau przybył po raz pierwszy w r. 1833, zamieszkał w gospodzie Ganne’a, czy też u jakiegoś chłopa, dopiero jednak w r. 1848 osiadł w Barbizonie na stałe; tutaj Diaz został niebawem jego uczniem, a Jacque i Millet byli mu sąsiadami, tutaj to twórczość jego rozwinęła się w całej pełni, wyrażając ducha puszczy, jej tajemnice, jej ogrom, tutaj on swą najwyższą wyśpiewał pieśń. Pracując powoli, ale wytrwale, Rousseau tworzył dzieła nierówne, w najlepszych utworach swych wybijając się na szczyty, dzięki potężnej impresyjności i rozległości wyrazu. Zatrzymywał malowidła u siebie, poprawiając je nieustannie, częstokroć na ich niekorzyść.
DIAZ
1809 - 1876
NARCISSE VlRGILIO DIAZ DE LA PENA, syn Tomasza Diaza i Maryi Velasco, Hiszpanów, pochodzących z Salamanki, a za udział w sprzysiężeniu przeciw Józefowi Bonapartemu zmuszonych pójść na wygnanie, urodził się w Bordeaux 21 sierpnia 1809. Ojciec, wydalony i z Francyi, tak samo jak z Hiszpanii, przeniósł się do Londynu i tutaj umarł. Opuszczona matka wróciła, nie mając przyjaciół, do Francyi, zamieszkała w Paryżu, a następnie w Sevres, gdzie lekcyami hiszpańskiego i włoskiego zarabiała na życie. Umarła, gdy chłopiec miał lat dziesięć. Przyjął go w dom pastor protestancki z Bellevue i trzymał u siebie, dopóki nie podrósł i nie udał się do Paryża, aby pracować na chleb. Gdy miał lat piętnaście, ukąsiła go w nogę jadowita mucha czy też żmija, tak, że musiano mu nogę tę dwukrotnie częściowo amputować. Rozpoczął od malowania tuszem, niebawem jednak wziął się do farb olejnych, pracując pod kierunkiem SOUCHONA (1787 - 1857); pierwszy swój obraz wystawił w Salonie z r. 1831. Przez jakiś czas malował pod silnym wpływem Corregia i Delacroixa; co się dało sprzedać, bitwy, nagie kobiety, kwiaty, portrety, oddawał po pięć franków za sztukę. Nie było dotądu niego ani znaku tego poczucia barwy, jakie wystąpiło później. Około roku 1836, zaczynając trzydziestkę, uległ urokowi Rousseau’a. W r. 1844 otrzymał medal trzeciej klasy za Bas Breau, Orientale i Bohemiens (Cyganie), w dwa lata później medal drugiej klasy za Delaissees (Opuszczone), Magicienne (Czarodziejka), Jardin des Amours (Ogród miłości), Wnętrze lasu i Ledę; a w dwa lata później, 1848, nagrodzono medalem pierwszej klasy malowidła: Diana, udająca się na łowy, Sfora w lasach Fontainebleau i Venus i Adonis. Portretem La Baigneuse (Kobieta w kąpieli) i Miłością rozbrojoną zdobył sobie Legię honorową. W roku 1850 przy odznaczeniu innych artystów pominięto Rousseau’a. Diaz był wściekły. Podczas obiadu, wydanego na cześć nowych oficerów Legii, Diaz wstał i donośnym zawołał głosem: „Niech żyje Teodor Rousseau, nasz mistrz pominięty!“ Życie miał teraz szczęśliwe; tworzył takie obrazy, jak Rivales Nymphe tourmentee par l’Amour (Nimfa, udręczona przez miłość), Fin dun Beau Jour (Koniec dnia pięknego). Ostatni raz wystawił w Salonie w r. 1859, tworzył jednak aż do śmierci. Śmierć syna, malarza, EMILA DlAZA, tak samo, jak on, ucznia Rousseau’a, ciężkim była dlań ciosem (1860). Przeżył Milleta i Corota tylko o jeden rok. U szczytu powodzenia i szczęścia nabawił się gorączki; przewieziono go do Mentony, gdzie mu się jednak pogorszyło. Umarł na rękach żony w grudniu 1876.
Diaza określono jako Correggia z szkoły barbizońskiej. Wpływ Delacroixa i Correggia, Milleta, Rousseau’a i Prudhona odbił się na wrażliwej jego twórczości. Pendzel swój maczał w rozczynie magicznym; właściwości takiej sztuki opisywać jest trudno. Lubił krzewy i zarośla, poprzez które przedziera się światło; białe pnie brzóz prześwietlają ciemne jego gaje.
DAUBIGNY
1817 - 1878
CHARLES FRANCOIS DAUBIGNY był synem malarza Edme Franęois Daubignyego, który się uczył u Bertina; syn jego pozostał wierny trądycyi artystycznej jako KAROL DAUBIGNY.
Urodzony w Paryżu, Daubigny wcześnie musiał zarabiać na życie, ozdabiając szafki zegarowe i pudełka. Udawszy się w osiemnastym roku życia do W łoch, malował przez rok z natury w Rzymie, Florencyi i Neapolu; wróciwszy do Paryża, wstąpił do pracowni Graneta (1775 - 1849) i Delaroche’a (1797 - 1856); mając lat dwadzieścia i jeden, wystawił w r. 1838 w Salonie swą Notre Dame et Isle de St. Louis (Kościół Panny Maryi i wyspę św. Ludwika). Rytował, był rysownikiem i robił drzeworyty dla ilustracyi. W r. 1848 zdobył medal drugiej klasy za Environs de Chateau-Chinon (Okolice Ch.) i Bords de Cornin (Wybrzeże w C.). W r. 1853 otrzymał medal pierwszej klasy za Etang de Gylien (Staw w G.). Był teraz jednym z grupy wielkich pejzażystów razem z takimi malarzami, jak Corot, Rousseau, Dupre i Courbet; tworzył dzieła, które ogromnie kupowano; dochodził czasami do wyżyn twórczości, jakkolwiek nie wszystkie jego rzeczy równej są miary. Kochał rzekę, najchętniej malował wody bieżące i zawsze czuł się szczęśliwy w swej krytej łodzi Le Bottin. Dobry kolorysta, malował rzekę, umiejąc patrzeć na nią i głęboko wnikając w jej właściwości. Lubił chodzić między zboża, do kwitnących sadów owocowych i na łąki wiosenne. Był poetą Normandyi.
I CHINTREUIL lubił także malować olbrzymie przestrzenie kraju i zielone zakątki przyrody.
TROYON
1810 - 1865
CONSTANT TROYON, urodzony w Sevres, syn robotnika w cesarskich fabrykach porcelany, uczył się pod kierunkiem RlOCREUXA i POUPARTA i dlatego w młodych latach patrzał przez okulary Davida. Szkicując jednak pewnego pięknego dnia w Saint-Cloud, spotkał się z jednym z lichszych romantyków, KAMILEM ROUQUEPLANEM (1802 - 1855), który zapoznał go z swymi przyjaciółmi, jak Rousseau, Flers (1802 - 1868), Diaz i Dupre. Troyon zwrócił się od razu do romantyków, zaprzyjaźnił się z Dupreem.
Salon z r. 1832 miał pierwsze jego utwory; w r. 1835 otrzymał medal trzeciej klasy, w r. 1840 drugiej, a w r. 1846 medal pierwszej klasy. Wstęgą Legii honorowej ozdobiono go w r. 1849. Obraz w Luwrze Boeufs aliant du Labour (Woły, idące do roboty) pochodzi z r. 1855. Malując pejzaże, zmieniał tereny, z Sevres i Saint Cloud udawał się do Fontainebleau, do Bretanii, Limousin i Normandyi. Od r. 1833 do 1846 mówi się o „dzikiej energii jego pendzla“, O gwałtownym kolorycie, o nadużywaniu farb. Malarze holenderscy, Paul Potter i Rembrandt byli mu teraz przewodnikami w zdobywaniu artyzmu. W r. 1848 „odnalazł siebie“ i rozpoczął zawód jako malarz trzód, jeden z pierwszych swej epoki. Zajmując się pejzażem, nauczył się zwierzęta swoje umieszczać w pełni otaczającej ich atmosfery.
JACQUE
1813 - 1894
CHARLES JACQUE lub JACQUES, ur. w Paryżu, miał przebyć młodość w biurze adwokata. Zajmował się przytem kopiowaniem litografii. Nie mogąc usiedzieć na miejscu, zaciągnął się do wojska, pozostawał w szeregach lat pięć, sprzedając rysunki po franku. W r. 1836 udał się do Anglii i tutaj pracował przez dwa lata dla drzeworytników, dostarczających ilustracyi do edycyi Szekspira, Tańca śmierci i innych książek. Powróciwszy do Francyi, pomagał przy ilustrowaniu wydawnictw, jak słynny Paweł i Wirginiay jak dzieła Beranger’a, Perraulta i Bretagne Illustree. W tym czasie nauczył się także wytrawiać. W r. 1845, mając lat trzydzieści i dwa, chwycił się malarstwa olejnego i niebawem zaczął malować sceny z życia ludowego i pasterskiego. Jego owce i kury zjednały mu rozgłos; malował je z talentem przy solidnem poczuciu barwy, umiejętnem traktowaniu gry świateł i cieni i tęgim rysunku. Był sąsiadem Milleta w Barbizonie, oni też razem z Rousseau’em są właściwymi twórcami szkoły barbizońskiej. Zyskawszy w r. 1867 Legię honorową, Jacque głośnej zażywał sławy. Podrabianie jego dzieł bardzo było rozpowszechnione. Jacque dzieli z Troyonem naczelne miejsce w dziedzinie francuskiego malarstwa zwierząt. Piękne są również jego sztychy.
DUPRE
1811 - 1889
Pewnemu garncarzowi z Nantes urodził się w r. 1811 syn, JULES DUPRE, który wcześnie zaczął w Paryżu malować tuszem. Wstąpiwszy do pracowni DlEBOLDA MŁODSZEGO, zwrócił na siebie uwagę w r. 1831, mając lat dwadzieścia, pięcioma krajobrazami i od razu wysunął się na czoło. Pewien markiz, kupiwszy kilka utworów Duprego u handlarza starzyzny, przyniósł mu sławę w dniu, kiedy, o piątej rano wydostawszy się na szóste piętro leżącego jeszcze w łóżku młodzieńca, nabył od razu wszystkie szkice, wiszące na ścianach izdebki ubogiego artysty. Równocześnie porobił u niego rozmaite zamówienia. Co więcej, sprowadził i innych nabywców. W r. 1832 Dupre zawarł ścisłą przyjaźń z Rousseau’em, która wyszła na dobre obu małarzom. W r. 1833 zyskał medal drugiej klasy Wnętrzem zagrody wiejskiej (Interieur de Ferme), zniechęcił się jednak popularnymi sukcesami. Na wielką wystawę z r. 1867 posłał dwanaście malowideł, ażeby odtąd publicznie żadnego nie pokazać obrazu, aż dopiero w Salonie z r. 1883. Nie troszcząc się ani o sławę, ani o pieniądze, malował tylko to, co chciał istotnie wyrazić. Przyjaciel Rousseau’a pejzaże na rozległą malował skalę; w słońcu skąpane pastwisko, mrok lasów, samotne równie i bezmiary morza z nieporównaną wyrażał szczerością. Widać było, że Rousseau irytuje się sukcesami Duprego, a swem niepowodzeniem. Dotknęło to boleśnie Duprego. W r. 1849 Dupre otrzymał wstęgę Legii honorowej. Rousseau’a pognębiło to całkowicie. Od tej chwili przez lat trzy Dupre nic nie malował. Gdy się wziął znowu do pracy, styl jego zupełnie się zmienił. Przepadła dawniejsza świetność koloru, subtelna technika ustąpiła miejsca grubemu impasto; zaczął lubować się w różnych przemianach złocącego się liściwia.
MILLET
1814 - 1875
Urodzony w prześladowanej niepogodami małej wiosce Gruchy nad brzegiem morskim, tuż pod Cherbourgiem, jako syn wieśniaka, który miał zdolności do muzyki, JEAN FRANCOIS MlLLET chował się pod opieką babki, kobiety pobożnej, podczas gdy rodzice zajęci byli w swem małem gospodarstwie. Zajmował się nim też dziad stryjeczny, utrzymujący stosunki z rodziną, Abbe Millet. Ksiądz ten rozbudzał w chłopcu zapał do literatury. Matka, Luiza Jumelin, z wyższej pochodziła warstwy. Szczęśliwe to było ognisko domowe i chłopiec lubił swój dom. Zaczął wcześnie rysować otaczające go życie i widoki okoliczne. W dwudziestym pierwszym roku jego życia ojciec zdecydował się umieścić go w pracowni malarza - bracia i siostry podrosły już o tyle, że mogły zastąpić miejsce najstarszego syna przy robotach w polu. Zaczął uczyć się tajemnic sztuki u MOUCHELA, ale w listopadzie 1835 Millet zmuszony był wrócić do domu - ojciec leżał umierający. Nie pozostało mu nic innego, jak zająć się gospodarstwem. Jednakże babka i matka zgodziły się, aby powrócił do sztuki. Udał się więc do Cherbourga i wstąpił do pracowni LANGLOISA, ucznia Grosa. Langlois, człowiek szlachetnego serca, nakłaniał radę miejską, aby młodzieńca wysłała na dalsze studya do Paryża. I tak się też stało. Przybywszy do stolicy, uczuł żal za domem, nie mogąc ochłonąć z wrażenia, jakie na nim wywarł zamęt wielkiego miasta. Z trudem znalazł drogę do Luwru, wstydząc się pytać o nią. Michał Anioł oczarował go. Millet wybrał sobie nauczyciela w osobie Delaroche’a. Pracując u niego, Millet uległ czarowi Koncertu wiejskiego (Concert Champetre) Giorgione’a; sztuka jego zawsze też zawdzięczała wiele sztuce Giorgione’a, Poussina i Correggia. Dla współuczniów był „dzikim człowiekiem z lasu“, on, gruby, poważny młodzieniec, który tak głęboki brał udział w cierpieniu ludzkiem. Nagle porzucił Delaroche’a, a z nim razem jeden z współuczniów, zaprzyjaźniony z nim MAROLLE, który za nieśmiałego młodzieńca wiejskiego zanosił do handlarzy jego malowidła.
W r. 1840 Millet wystawił w Salonie, latem zaś udał się do Cherbourga, chcąc być bliżej rodziny; martwił się, że nie mógł jej dopomódz. Nie mając kupców na obrazy, szczęśliwy był, gdy mógł malować szyldy. Potem portretował młodych ludzi z miasta, a dla dra Asselina wykonał obraz Święta Barbara, unoszona do nieba. W listopadzie 1841 ożenił się z młodą modniarką, Wirginią Ono, dziewczyną delikatną, której liche zdrowie gorzko się odbijało na dochodach młodego artysty. W r. 1842 zabrał żonę do Paryża, gdzie z powodu jej śmierci w r. 1844 strasznego doznał bolu; w tym czasie nie wystawiał nic, prócz dwóch pasteli, które ukazały się w Salonie z r. 1844.
Millet miał teraz lat trzydzieści. Od r. 1841 porzucił nagle ciemne barwy szkoły Delaroche’a i uczył się na Correggiu i Michale Aniele. Malował dużo nagich aktów. Miłość zwyciężczyni pochodzi z roku 1844. Po śmierci żony Millet wrócił do Gruchy, aby malować śród pól swej dawnej dziedziny. Opuścił Cherbourg w niełasce z powodu nieszczęśliwego portretu zmarłego mera; teraz miał jakie takie powodzenie. Ożenił się po raz drugi z osiemnastoletnią dziewczyną wiejską, Katarzyną Lemaire. Zatrzymawszy się na jakiś czas, od listopada 1845, w Hawrze celem wykonania kilku portretów, dostał zlecenia od kapitanów okrętowych - malował dla nich między innemi Złożenie ofiary Panowi, Daphnis i Chloe, Złożenie ofiary Priapowi i Lekcy a gry na flecie. Szczególni ludzie ci kapitanowie okrętów! Czasami naprawdę boscy!
Do Paryża przybył w r. 1845 i wynajął sobie trzy apartamenty w sąsiedztwie przyjaciół Charlesa Jacque’a i Diaza. Salon odrzucił jego Kuszenie św. Antoniego, więc przemalował je na Zdjęcie Edypa z drzewa, poczem z pracowni jego wychodziły płomienne w kolorycie, rozmaite nagości: nimfy, fauny, dzieci. Na wiosnę w roku 1848 stał u bram śmierci, w straszliwej znajdując się nędzy; przyszedłszy do siebie, namalował pierwszą rzecz, która odniosła sukces: wystawił w Salonie Przesiewanie zboża. Obraz zakupiło państwo. Przyszły zamówienia. Na nieszczęście rewolucya czerwcowa zatamowała sztukę.
Millet zmuszony był brać udział w strasznym krwi rozlewie z bagnetem w ręku. Mając zamówienia państwowe na Hagarę i Izmaela, zabrał się do pracy nad obrazem Kosiarze, spoczywający w cieniu stogu siana - wtedy to usłyszał zdanie o sobie, jako o „Milletcie, malującym same nagie kobiety!" Sprzedawszy Kosiarzy w rok później, Millet odwrócił się w r. 1849 od Paryża i razem z przyjacielem Jacquem przeniósł się „do małej wioski, kończącej się na -zon“, położonej w puszczy Fontainebleau’ańskiej. Fontainebleau ze swą drożyzną nie dawało spokoju żonie Milleta; przenieśli się do Chailly, a stamtąd pieszo zabrali się do „wioski, kończącej się na zon“; Millet kroczył, mając dwie małe dziewczynki z sobą, a obok niego z niemowlęciem na ręku wlokła się żona. Zapukali do gospody Pere Ganne’a, gdzie zwykle zachodzili Barye, Corot, Diaz, Rousseau. Przywitał ich tutaj Diaz i Rousseau. Millet i Jacque wynajęli dwie chaty, Millet urządził sobie pracownię w stodole. Malując w ogrodzie do południa, Millet szedł potem do pracowni i zajęty był tutaj do zachodu słońca. Sztuka jego zanuciła hymn na cześć życia ludu wiejskiego. W roku 1850 wystawił nieśmiertelne swe dzieło Siewca, tak często powtarzane potem w pastelu. Krytyka zaatakowała ten utwór jako socyalistyczny! Nastąpiło potem arcydzieło Do roboty.
W r. 1851 nowy cios uderzył w Milleta. Zmarła ukochana jego babka. Chorowita matka wezwała go do domu, ale brak środków nie pozwolił mu wybrać się w drogę. Matka umarła w dwa lata później, nie zobaczywszy syna. Millet gorzkie miał troski. Chcąc zdobyć jakikolwiek grosz, pracował pilnie nad Chłopem, roztrząsającym mierzwę i nad Młodą kobietą siejącą. W r. 1853 otrzymał medal za Wypoczynek żniwiarzy. Nastąpiło potem malowidło L’Attente (Oczekiwanie), czyli Tobita.
W r. 1854 Rousseau wysłał Latrone’a do Milleta, aby zakupił obrazy od niego; śród malowideł tych była i Kobieta, dająca jeść kurczętom. Cała rodzina udała się teraz na kilka miesięcy do rodzinnej siedziby, gdzie Millet pilnie malował.
Wróciwszy do Barbizonu, zabrał się do obrazu Szczepienie drzew. Brał dużo wzorów z siebie, malując się w lustrze, iz żony, która niejednokrotnie zmuszona była nosić koszulę tygodniami, dopóki nie przystosowała się należycie do kształtów. Nikt teraz nie kupował jego obrazów i nędza zawitała ponownie w jego progi, aż pewnego dnia zgłosił się kupiec z Ameryki. Po jakimś czasie jednak wrzekomy Amerykanin okazał się mitem, nabywcą był Rousseau. Zapłacił cenę, wyznaczoną w katalogu. Millet uradowany był i szczęśliwy. Ale w r. 1856 popadł znowu w biedę. Zwrócił się teraz do życia pasterskiego - malował w świetle księżycowem Owczarza śród stada owiec i t. p. obrazy, w których w zadziwiający sposób wywołuje w nas wrażenie, jakbyśmy słyszeli odgłos kroków drepcących owiec, nawoływanie pasterza, szczekanie psa, rozlegające się w głębokiej ciszy nocnej. W r. 1857 powstało jego nieśmiertelne Zbieranie kłosów. Krytycy widzieli w tem arcydziele grożenie istniejącym porządkom społecznym! Millet w okrutnej był nędzy. Myśląc o samobójstwie, stworzył światowej sławy Anioł Pański! Wysłał go do Salonu z r. 1859 razem z potężnym obrazem Śmierć i rębacz, który odrzucono. W tym czasie papież potajemnie zamówił u Milleta Niepokalane Poczęcie dla swego prywatnego wagonu kolei żelaznej (1858), obraz, który zaginął. Na zamówienie państwa namalował teraz Millet Kobietę, prowadzącą krowę (1859). Bole głowy, dokuczające mu przez całe życie, stały się teraz regularną dla niego plagą, na którą, wbrew wszelkim przepisom, szukał lekarstwa w czarnej kawie. W czasie tym Millet trapił się nieustannem pomijaniem ze strony państwa przyjaciela swego Rousseau’a. W pracowni jego, ale nigdy w domu, zjawiał się teraz dziwny, tajemniczy człowiek, DECAMPS, stary oficer kawaleryi, który, pozostawiając konia swego poza wsią, przekradał się chyłkiem do Milleta, aby się uczyć u niego.
D. 14 marca 1860 Millet podpisał słynny kontrakt z Stevensem i Blanciem, na mocy którego miał za wszystko, co w przeciągu trzech lat wymaluje, otrzymywać tysiąc franków miesięcznie. Z malowideł tych najbardziej znany jest obraz z kobietą, strzygącą owcę, którą trzyma mężczyzna. W r. 1862 powstały Rwanie wełny, Pasterka, Narodziny cielęcia, Zima i Mężczyzna, opierający się na rydlu. Prawdopodobnie wskutek napaści krytyki na te obrazy, Millet zwrócił się na jakiś czas do rysunku i pastelu.
W r. 1864 znalazł pasterkę, która natchnęła go do namalowania Joanny d ’Arc. W r. 1865 wykonał cztery dekoracye na zamówienie Thomasa, dla domu jego na Boulevard Haussmann - Wiosnę, Lato, Jesień, Zimę; poznał się też zp. Gavet, który zamówił u niego kilka rysunków. W r. 1866, ku wielkiemu żalowi Milleta, umarła jego najstarsza siostra. Poważna choroba żony zwiększyła jeszcze troski. Zawiózł ją do Vichy, gdzie do świeżej pracy natchnął go widok pasterek bardziej prymitywnych, pilnujących owiec z kądzielą w ręku. Posłał obrazy na wystawę międzynarodową z r. 1867; ogłoszono go mistrzem; ku radości Milleta przewodniczącym jury był Rousseau, na którego zbyt późno padły zaszczyty. W r. 1868 otrzymał Millet wstęgę Legii honorowej. Z r. 1869 pochodzi Lekcya robót szydełkowych, z r. 1870 Kobieta, robiąca masło i krajobraz Listopad. Trudności finansowe minęły. Za malowidła jego płacono sumy. Namalował Wiosnę w Luwrze, i kilka wybornych wizerunków kobiet z dziećmi. Pastel wrócił mu dawne poczucie kolorytu, którego poniechał w pierwszych czasach pobytu w Barbizonie. W roku tym powstało Bicie prosiąt. Potem przyszła wojna. Millet przeniósł się z rodziną do Cherbourga i tutaj malował sceny z wybrzeża. W Greville namalował Kościół wiejski, w Luwrze. W listopadzie 1871 był z powrotem w Barbizonie. Kupcy rozbijali się o niego. Trzeba powiedzieć, że Millet malował z pamięci, pomagając sobie notatkami. Dni jego pracy były niemal policzone. W r. 1873 trapił go kaszel. Wielkie zamówienie, ażeby Panteon ozdobił legendami z życia św. Genowefy, przyszło za późno. W lecie 1874 był już straconym człowiekiem. Dociągnął do Bożego Narodzenia i do Nowego Roku; w połowie stycznia strasznie zmartwił się jeleniem, który, ścigany przez strzelców, schronił się do jego ogrodu. O szóstej rano 20 stycznia 1875 wielki duch Milleta uszedł z ciała.
Daumier był tym, który swą wielką sztukę objawił Milletowi. Zmienił się nagle cały jego styl i jego wizya. Zajął się życiem. Pyszny drzeworyt według rysunku Milleta Mężczyzna na koniu na wybrzeżu morskiem uważano za rzecz Daumiera. Tragiczne napięcie i realizm owładnęły niebawem artystą.
Ludzie książkowi przywykli mówić o prymitywizmie Milleta. Nikt w tym czasie nie stał bliżej życia, niż Millet. W Millecie wielka demokracya czystym przemawia językiem. Daumier i Millet złączyli sztukę francuską napowrót z życiem. Z chwilą, gdy Millet udał się do Barbizonu, sztuka jego rozśpiewała się w hymnie, dzięki któremu Millet stanął w rzędzie nieśmiertelnych, jako epicki malarz życia pól. W Barbizonie, rozpoczynając od arcydzieła Siewca z r. 1850, stworzył takie obrazy, jak Zbieranie kłosów, Rębacz i śmierć, Mężczyzna z rydlem, Stogi, Pasterz w parku, Wypoczynek żniwiarza i inne majestatyczne wyrazy bohaterskiej pracy ludu wiejskiego, którą nieśmiertelną okrył chwałą. Patrzał na szarzyznę życia i szarzyznę tę szarymi wyrażał barwami. Barwy, najstosowniejszej do wyrażania nastroju zjawisk epickich, z skończoną używał umiejętnością i siłą. Millet należał do ludzi o pierwiastkach bohaterskich. Emocyonalna wizya jego pełna jest dostojeństwa. Serce jego podobne jest do serca bóstwa. Czy to przedstawiając dziewczęta, zajęte przy robocie masła, czy to stare kobiety, zbierające chróst na zimowy opał, czy wieśniaczki, karmiące niemowlęta, czy utrudzonych robotników, powracających z ciężkiej pracy w polu, Millet stwarza od razu i raz na zawsze majestatyczny obraz istoty tych zjawisk. W postaciach jego mamy wieczyste typy pól. Czytałem gdzieś, na pochwałę Milleta, że jego Bicie wieprza jest piękne. Gdyby był Millet zrobił z tego rzecz piękną, stałby się wyrazem jednego z największych kłamstw. I rzeczywiście, sztuka Milleta jest w przeważnej części swych zamierzeń i swej istoty protestem przeciw małostkowości samego li piękna. Wielkoduszny ten człowiek zabiera się do ziemi iw mistrzowski sposób przedstawia ból, tragedyę, potęgę i majestat tej ziemi i tych, co się trudzą na tej ziemi. Mężczyzna z rydlem jest czemś daleko więcej, niż „pięknym“ - ma on w sobie olbrzymią emocyę człowieka, przeznaczonego do pracy, człowieka, który bierze na siebie to przeznaczenie. Tak samo głośno wyraża on brzydotę, jak piękność ziemi i trudu; zjawiska te wyraża jak najprawdziwiej, tak, że wszystkie jednakową mają wartość, pomnażając w nas zasób emocyi życiowych, pomnażając je dzięki potężnemu talentowi mistrza i dzięki jego przedziwnej technice, za pomocą której tak uroczyście obwieszcza prawdę.