Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W KTÓRYM WIDZIMY, JAK GENIUSZ FLAMANDZKI JASNYM PŁOMIENIEM OŚWIECA WIELKI WIEK SIEDEMNASTY
Chociaż Rubens i wielki jego uczeń Van Dyck zmarli w przeciągu jednego roku, sztuka flamandzka żyła jeszcze czas jakiś.
Kiedy Van Dyck, niemal jako młodzieniaszek, w pierw- JASNYM szem swem krótkiem poszukiwaniu względów królewskich przybył za Jakóba I do Anglii, rywale jego, Mytens i Janssens, mieli okazywać wrogą zazdrość młodemu artyście. OŚWIECA Przybywszy do Anglii po raz wtóry, zastał Van Dyck starszych faworytów pozbawionych łaski.
GONZALES COQUES
1614 – 1684
Gonzales Coques, urodzony w Antwerpii, zaczął jako uczeń Piotra Brueghela Młodszego, potem dostał się do pracowni Dawida Ryckaerta (jednego z czterech artystów tego nazwiska), bratanka jednorękiego malarza Marcina Ryckaerta. Czy pracował dla Rubensa, czy nie, pod wpływem Van Dycka zyskał Coques sławę jako „Van Dyck in 18-mo“. Dzieła jego są dosyć rzadkie, ale National Gallery i kolekcya Wallace’a posiadają dobre okazy sztuki tego „małego Van Dycka“, który subtelniei w małych rozmiarach malował wybitne rodziny antwerpskie w ich salonach czy parkach, a wybornym egzemplarzem tych jego dzieł jest Grupa rodzinna, w National Gallery. Kolekcya Wallace’a posiada grupę niezwykłej u Coquesa wielkości. Miał on zwyczaj ustawiania całej rodziny rzędem. Nie należy przezwisk „mały Van Dyck“, albo „Van Dyck kieszonkowy“ uważać za ubliżenie, gdyż małe malowidła Coquesa cechuje wielki dech w sposobie traktowania i szeroki, mistrzowski styl, co spostrzeże każdy, oglądający w National Gallery pięć jego małych dzieł portretowych, przedstawiających Pięć zmysłów – Wzrok, Powonienie, Słuch, Dotyk i Smak – ulubiony motyw artystów niderlandzkich.
Uczniem Gonzalesa Coquesa był subtelny kolorysta, CORNELIS HUYSMANS.
Atoli człowiekiem, który miał do końca donieść splendor wielkich lat flamandzkich, był syn Teniersa Starszego, sławny
TENIERS MŁODSZY
1610 – 1690
Dawid Teniers Młodszy staje ramię przy ramieniu obok największych artystów flamandzkich, pod wielu zaś względami staje ponad nimi wszystkimi. W całej tej wielkiej kompanii głos jego jest najczystszy. I gdyby był malował na wielkich płótnach, świat byłby go obwołał największym geniuszem. Był on uczniem swojego ojca i jemu zawdzięczał podstawę i budowę swej zdumiewającej sztuki. Atoli w kraju rozbrzmiewało wówczas nazwisko Rubensa, a przytem młodzieniec miał zbyt śmiałe oczy. Młodszy o dwadzieścia trzy lat od Rubensa, ao jedenaście lat od Van Dycka, zawdzięczał on jednemu łajdaczynie, Adryanowi Brouwerowi, Holendrowi, a raczej Holendrowi flamandzkiemu, który osiadł w Antwerpii mniej więcej w tym czasie, kiedy Dawid Teniers Młodszy doszedł wieku męskiego, to wszystko, co wogóle zawdzięczał komukolwiek poza pracownią swego ojca. Życie jego ludu było dla niego źródłem natchnienia. Śmiałe jego oczy spostrzegły to srebrzyste światło, w którem kąpie się jego ziemia rodzinna, a przez tę swoją wizyę srebrzystą zbliża się on bardzo do Holendrów, z którymi ma wiele wspólnego. Doszedłszy wcześnie do zdumiewającej łatwości i szybkości w pracy, stworzył mnóstwo dzieł, które rozprószyły się po całej Europie. Sam mówił żartem, że trzebaby galeryi, długiej na dwie mile, ażeby pomieścić jego malowidła. Niebawem, podobnie jak Rubens, został malarzem nadwornym domu panującegoi w pałacu gubernatora Niderlandów hiszpańskich obracał się pomiędzy największymi. Galerya obrazów arcyksięcia powtarza się w kilku jego dziełach, co nieraz przyczyniło się do ustalenia daty wielu malowideł. Teniers ożenił się z wychowanicą Rubensa, córką Jana Brueghela, tego „Brueghela Welweta“, który również namalował niejedną galeryę obrazów. Trzebaby długiego katalogu, żeby dać pewne pojęcie o dziełach Teniersa Młodszego. Z siedmiuset znanych jego obrazów – jego „dwu mil“ – około sto siedemdziesiąt znajduje się w Anglii, az nich blizko dwadzieścia posiadają National Gallery i kolekcya Wallace’a. W National Gallery znajduje się Fete aux Chaudrons (1643), w którem to dziele widzimy przestronny krajobraz z małemi figurami, w typie jego ojca, ale skąpany w srebrzystej atmosferze młodszego Dawida; na przedzie, wraz z swą bogato wystrojoną rodziną, z swą żoną i synkiem znajduje się Teniers, w swym zwykłym płaszczu szkarłatnym na ramionach. W tej samej galeryi można zdać sobie sprawę z zakresu jego zdolności, patrząc na Scenę rzeczną, w której również jest dłużnikiem swego ojca – w pejzażu, przedstawiającym okazałą posiadłość Teniersa w Percku wraz z zamkiem i fosą. W obu tych obrazach widać postać jego starego ogrodnika, w ostatnim zaś łatwo rozpoznać Teniersa w płaszczu szkarłatnym, damy i chłopca, który już podrósł. W tejże galeryi znajdują się również Graczę w Tryk-trak, jedno z przedziwnych wnętrz karczemnych, tak lubianych przez Holendrów, od których Teniers był bardziej dyskretny i mniej dramatyczny. Patrzy on zawsze na te sceny karczemne, jak wielki pan, z odległości, bez tego wesołego współczucia ochoczego kompaniona i współbiesiadnika, które cechuje sztukę Brouwera. Zabawa z muzyką i Ucztujący chłopi są to inne sceny karczemne w National Gallery, gdzie znajduje się również subtelny jego obraz Skąpcy (czy Bankierzy). W znanej powszechnie Starej kobiecie, obierającej gruszkę, widzimy świetną harmonię barw Teniersa i znakomite wykończenie jego dzieł, i ogarnia nas zdumienie wobec łatwości i szybkości, która była w stanie wyprodukować jego „dwie mile“ – podziwiamy cudownie malowaną martwą naturę, garnki i patelnie, błyszczący kocioł miedziany i flaszkę, które znowu maluje w Niespodziance. Ta sama galerya posiada jedną z tych mar nocnych, co je Teniers zawdzięczał prawdopodobnie Boschowi albo Brueghelowi Piekielnikowi, z którym był spowinowacony przez żonę, w jego Mauvaise riche czyli Dives, jak również w jego Czterech porach roku cztery okazy tych drobnych obrazków figuralnych, częstokroć malowanych na miedzi. Atoli, żeby widzieć najlepsze dzieła Teniersa, trzeba w Londynie iść do zbiorów Wallace’a, gdzie znajdują się takie pyszne obrazy, jak n. p. jego scena karczemna, znana jako La chemise blanche. Do najsubtelniejszych ze sławnych dzieł Teniersa należą: znajdujące się w pałacu Buckingham Rodzina Teniersa i przepyszna Kuchnia; haska Kuchnia; Zamek z właścicielami w Dulwich; wiedeński Jarmark, brukselski Jarmark flamandzki, drezdeński Portret własny w tawernie i Wielki jarmark wiejski, berlińskie Portret własny z jego rodziną i Gracze w Tryk-trak, amsterdamskie Straż i Kiermasz wiejski, potężny monachijski Chłop, grający na skrzypcach, Syn marnotrawny i Wielki jarmark; własność zbiorów Lorda Northbrooka: Pijący chłopi, Targ o prosię, Żniwo; Wjazd wysokiej osobistości do Brukseli, znajdujący się w Kassel, i Syn marnotrawny, w Luwrze.
Kiedy obrazy Teniersa pokazano Ludwikowi XIV, rzekł ten wielki monarcha: „Zabrać mi te paskudztwa!“
Po śmierci swej pierwszej żony ożenił się Teniers w r. 1656 z Izabelą de Fren, córką sekretarza państwa dla Brabancyi. Ze śmiercią Teniersa Młodszego upadła sztuka flamandzka. Uczeń jego, FRANCOIS Duchatel (1675-94?) urodzony w Brukseli, przeżył go zaledwie o cztery lata, i zdaje się, miał niewielkie zdolności. Duchatel był również uczniem Van der Meulena. Innym uczniem Teniersa Młodszego był Mathys van Helmont, urodzony w Brukseli w r. 1653, a zmarły w Antwerpii w r. 1719.
Do naśladowców Teniersa należeli: brat jego Abraham Teniers (1629-71); Tomasz Apshoven; De Hondt i Arnold van Maas – pod wpływem zaś jego pozostawali: Dawid Ryckaert, urodzony w Antwerpii w roku 1612, zmarły w 1661-2; Egidius van Tilborgh, urodzony w Brukseliw r. 1625 (?), i Joost van Craesbecke, urodzony w Brukseli r. 1608.
VAN DER MEULEN
1632 – 1690
Adam czy Antoni Frans van der Meulen zaczął od malowania scen karczemnych i t. p., opartych na holenderskiem prostactwie owych czasów, później jednak porzucił Brukselę i udał się do Paryża, gdzie przystał do dworu króla francuskiego, Ludwika XIV, dla którego zaczął malować życie wojskowe i sceny myśliwskie w stylu teatralnym. Umiał bardzo subtelnie namalować pejzaż i zaznaczyć na nim wiatr, a uwagi jego nie uchodziły także przelotne cienie, padające od chmur. Jego Polowanie, w National Gallery, posiada podpis i datę 1662. Van der Meulen urodził się w Brukseli i był uczniem Piotra Snayersa. Pochwycił on ducha swego czasu w sposób wyborny. Najlepiej można go przestudyować w Luwrze; Monachium posiada wiele jego dzieł, tak samo jak Buckingham i Petworth.
Robert van Hoecke, urodzony w Antwerpiiw r. 1609, jest artystą w typie Van der Meulena. Był on uczniem ojca swego, Karola van Hoecke, a dostał się pod wływ Teniersa Młodszego.
Do wybitniejszych pejzażystów należeli, działający pod koniec wieku szesnastego, Lodewyck de Vadder, ulegający wpływowi Rubensa, i Jacques D’Arthois, urodzony w Brukseliw r. 1613, zmarły około r. 1685, na którego znaczny wpływ wywarł Vadder.
Cornelis Huysman, urodzony w Antwerpii (1648-1727), uczeń d’Arthoisa, i Jan Siberechts (1627-1703) należą do tych czasów.
Peter Bredal, urodzony w Antwerpii w r. 1630, zmarły w r. 1719, malował krajobrazy z figurami; Peter Bout, urodzony w Brukseli w r. 1660, zmarł około r. 1679; Antoni Frans Boudewyns malował również krajobrazy, ożywione postaciami ludzkiemi.
Peter van Bloemen, lepiej znany jako Standaart, urodzony w Antwerpii około r. 1649, a zmarły w r. 1720, udał się do Rzymu i przejął się włoską wizyą krajobrazu i włoskiem ujęciem kompozycyi, którą widać w jego obrazach, przedstawiających ludzi i zwierzęta; chętnie malował żołnierzy i konie. Jan Miel, urodzony pod Antwerpią w r. 1599, a zmarły w Turyniew r. 1664, odtwarzał umiejętnie życie pospólstwa, pejzaże i widoki morskie. Antoni Grobau, urodzony w Antwerpiiw r. 1616, zmarły tamże w r. 1698, należy do tego czasu.
Malarstwo portretowe uprawiali: Peter Meert, urodzony w Brukseliw r. 1618, zmarły tamże w r. 1669; Wallerant Vaillant, urodzony w Lille w r. 1623, a zmarły w Amsterdamiew r. 1677. Był on również jednym z pierwszych artystów, uprawiających mezzotintę, świeżo odkrytą przez księcia Ruperta. Uczniami jego byli czterej jego młodsi bracia, między nimi Jakób Vaillant, zwany Lewerik (Skowronek), i Bernard Vaillant. Filip Fruytiers, urodzony w Antwerpii, gdzie umarł w r. 1666, malował głównie akwarelą.
Piotr Boel, urodzony w Antwerpiiw r. 1622, a zmarły tamże w r. 1702, miał być uczniem Snydersa i doszedł do wielkiego rozgłosu jako malarz zwierząt i kwasorytnik. Polowanie na dzika jest jego dziełem najlepszem.
W siedemnastym wieku geniusz flamandzki wydał malarzy wnętrz architektonicznych, chociaż w tej dziedzinie nie mogli oni nigdy porównać się z Holendrami. Największymi z nich byli Neeffsowie i Steenwyckowie – ojcowie i synowie. Hendrick Steenwyck Młodszy (1580-1648) wprowadzał psy i żebraków do pstrych tłumów swych wnętrz kościelnych; częstokroć malował tła architektoniczne w malowidłach innych artystów. Pojechałw r. 1620 na krótki czas do Anglii i tam pracował dla Van Dycka – w Antwerpii zaś wykonał niejedną architekturę w portretach Gonzalesa Coquesa. Peter Neeffs Starszy (1577-1661?), chociaż pozbawiony wielkiego holenderskiego zmysłu dla światła i cienia, umiał namalować subtelne wnętrze kościoła, zaludnione przechodzącymi ludźmi albo grupami gawędzących mężczyzn i kobiet. F. Neeffs Młodszy żył od 1606 do 1683.
Później zjawiła się grupa pejzażystów flamandzkich, którzy urobili się na Poussinach: Abraham Genoels Młodszy, urodzony w Antwerpii w roku 1640, a zmarły w roku 1723, udał sięw r. 1659 do Francyi. Jest on twórcą krajobrazów w „Bitwach Aleksandra Wielkiego", dziełach Lebruna. W r. 1672 wstąpił do cechu malarzy w Antwerpii. Od r. 1674 do 1682 przebywał w Rzymie, poczem wrócił do Antwerpii. Zyskał również rozgłos jako kwasorytnik.
Jan Franciszek Millet, zwany Francisque, urodzony w Antwerpii w r. 1642, z ojca Francuza i matki Belgijki, zmarł w Paryżu w r. 1680. Uczeń jego, Piotr Rysbraek, urodzony w Antwerpii w r. 1655, zmarł w Brukseli w r. 1729.
Jan Frans van Bloemen, zwany Orizonte, urodzony w Antwerpii w r. 1662, zmarł w Rzymie około r. 1748. Najlepsze jego dzieła można widzieć w Luwrze. Odtąd „sztuka schyłkowa“ staczała się szybko ku upadkowi. Naśladownictwo zniszczyło twórczość i wizyę osobistą.
Do malarzy historycznych należeli Baltazar Beschey, urodzony w Antwerpiiw r. 1708, zmarły w 1776 i Andries Cornelis Lens, urodzony w Antwerpiiw r. 1739, a zmarły tamże w r. 1822.
Lepszymi byli malarze życia codziennego – Baltazar van der Bossche, urodzony w Antwerpii w roku 1681, zmarły w r. 1715; Jan Józef Horemans, urodzony w Antwerpii w r. 1682, zmarły tamże w r. 1759; Thiebald Michau, urodzony w Tournai w r. 1676, zmarły w Antwerpii w r. 1755; Karel van Falens, urodzony w Antwerpii w r. 1684, zmarły w Paryżu w r. 1733, naśladowca Wouvermana; Jan Frans van Bredael, urodzony w Antwerpii w r. 1683, zmarły tamżewr. 1750, również naśladowca Wouvermana; Karel Breydel, urodzony w Antwerpii około r. 1677, zmarły w Gandawie około r. 1744; Piotr Snyers, urodzony w Antwerpii w r. 1681, zmarły w r. 1752; Szymon Denys, urodzony w Antwerpii w r. 1755, zmarły w Neapolu w r. 1813, i Baltazar Paweł Ommeganck, urodzony w Antwerpii w r. 1755, a zmarły tamżewr. 1826, który zyskał znaczny rozgłos jako malarz zwierząt i pejzażysta.
***
Interesującą jest rzeczą czytać roztrząsania w kwestyi prawideł, dotyczących sztuki flamandzkiej i niemieckiej, odkąd pierwszemu lepszemu człowiekowi zgóry już jest wiadomem, że filozoficzny fałsz, jakoby sztuka była pięknem, albo wogóle tem czy owem, a nie samą tylko sztuką, musi w fantastycznych swych pomysłach z natury rzeczy rozpaść się w niwecz albo rozpłynąć się w pustej kazuistyce lub też skończyć na oszukiwaniu samego siebie z chwilą, gdy zechce udowadniać, iż sztuka niemiecka lub flamandzka jest pięknem. Dzieło holenderskie, którem zajmiemy się następnie, zbija fałsz ten całkowicie.
Spojrzyjmy tedy z szczególniejszą uwagą na to, co ma do powiedzenia o Rubensie i Van Dycku dr. Bode, jeden z najsławniejszych „rzeczoznawców”. Wynik jest w znacznej mierze taki, jaki zgóry można przewidzieć. Rubens „wydaje się niemal podobnym do wielkiej postaci antycznej”. Ta osobliwa koncepcya wartości artysty przyjmuje zgóry po pierwsze, że postaci antyczne były większe i uczynione z jakiegoś boskiego tworzywa, leżącego poza zakresem człowieka nowożytnego, i po drugie, że plon artystyczny starożytności był większy od nowożytnego. A najpiękniejszem w całej tej sprawie jest to, że fałsz ten powtarzają akademicy tak nieustannie, iż nareszcie wydaje się niemal hańbą żyć w czasach nowożytnych. Co zaś ściśle rozumieją owi panowie przez określenie „antyczny”, żaden z nich nie wie dokładnie. Faktem jest, że, o ile Rubens był antycznym, 0 tyle był wyraźnie złym artystą, o ile zaś był Flamandczykiem i jak Flamandczyk przemawiał, o tyle był pierwszorzędnym, zdumiewającym i porywającym geniuszem. Co więcej: wszystko, co jest wielkiem w Rubensie, jest zupełnem zaprzeczeniem i wynikiem odrazy do tego, co jest antycznem, – wszystko zaś, co u niego jest taniem, złem i niewyraźnem, znajduje się w tych dziełach, które tworzył w przekonaniu, że jest „antycznym". Jeśli w czasach nowożytnych istnieje jaki wielki malarz, który jest prawdziwem zaprzeczeniem i przeciwieństwem wielkich postaci starożytnych, to jest nim niewątpliwie Piotr Paweł Rubens.
Pójdźmy jednak jeszcze dalej za wywodami dra Bodego. Usiłując dowieść mniejszej siły Van Dycka – która jednakże w pewnym zakresie jest niezaprzeczoną – przypisuje mu, nie spostrzegając się, właśnie to, co genialność Van Dycka obniżyło; gdyż właśnie brak gorącej krwi i siły do złamania prawideł i ideałów starożytnych zbliżył Van Dycka do antyku, a odciągnął od drogi, na której mógł dojść do mocy najwyższej. Innemi słowy – amówię to bez jakiejkolwiek chęci uszczknięcia choćby jednego listka wawrzynowego z wielkiej i całe życie pochłaniającej służby, którą profesor niemiecki pełnił na polu historyi sztuki – cała wartość geniuszu flamandzkiego, cały tryumf jego leży właśnie w tern, że zawsze wyrażał tylko samego siebie, a nie szeplenił obcym językiem.
Zobaczymy, iż geniusz holenderski pchać będzie sztukę naprzód, wolną od wszelkich ograniczeń Rubensowskich, wolną od wszelkich więzów włoskich, ażeby razem z Wenecyą, Hiszpanią i Tenebrozami uczestniczyć w osiąganiu najwyższych szczytów w dziedzinie malarstwa, i to dopóty, dopóki ostatnim twórcom tych narodów śmierć nie wytrąci pendzla z ręki.
Krytyka i filozofia nie może, zdaje się, zrozumieć jedności, ogromnego znaczenia sztuki i jej bezwzględnej konieczności dla każdej żywej istoty ludzkiej – nadto zaś nie może i nie chce pogodzić się z faktem, że sztuka nowożytna posunęła wyraz i zakres malarstwa daleko nawet poza wizyę Velazqueza, Rubensa, Rembrandta i Halsa. Lecz o sprawach tych pomówimy później.