Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 5: ROZDZIAŁ V


W KTÓRYM RAZEM Z PIERWSZYMI POETAMI KRAJOBRAZU Z WCZESNYCH LAT WIEKU SIEDEMNASTEGO KROCZYMY PO NIZINACH HOLANDYI

W pierwszych początkach swych sztuka holenderska zajmowała się krajobrazem. Sztuka niderlandzka Van Eycka traktowała tła pejzażowe realistycznie. A w dziele północnem, gdy wizya holenderska zaczęła się uniezależniać od wizyi flamandzkiej, spotkaliśmy się z Albertem Ouwaterem z Haarlemu, słynnym malarzem krajobrazu. Geertgen Tot St. Jans i Lucas Van Leyden są uwagi godni z powodu traktowania krajobrazu na sposób Boscha, a Pleter Breughel był więcej Holendrem, niż Flamandczykiem. Zaciekła walka z Hiszpanami, w której Holendrzy zwyciężyli, a Flamandczycy padli, spowodowała emigracyę protestantów flamandzkich do Amsterdamu. Byli pomiędzy nimi i pejzażyści — stąd też przy końcu wieku szesnastego było w krajobrazie holenderskim coś z atmosfery włoskiej. Atoli Holendrzy byli zbyt krzepcy, ażeby podporządkować własną swą wizyę. Zawieszenie broni z Hiszpanią w r. 1609 sprawiło, że rozpłomieniła się duma wolnościowa Holendrów, i kraj skąpał się w radosnych blaskach słońca. Wydmy piaszczyste, morze i kanał, tajemnicze cienie puszcz więziły wyobraźnię; geniusz ojczysty zabrał się do wyrażania poezyi wrażeń, jakie one wywoływały.

Włosi, podnieceni geniuszem niderlandzkim, który przedostał się do Wenecyi, zaczęli również zajmować się pejzażem. W r. 1600 znaczny był ruch w tej dziedzinie, ruch spotęgowany jeszcze przez tenebrozów. W pierwszych dniach wieku siedemnastego dwaj Francuzi, Mikołaj Poussin i Claude Lorrain, zjawili się w Rzymie, i pod ich urokiem stanęli od razu bawiący tam Holendrzy. Rubens i Flamandczycy silnie zajęli się krajobrazem. W Holandyi czynną była grupa pejzażystów, jeszcze zanim geniusz Rembrandta ukoronował ich dzieło.

HENDRICK AVERCAMP
1585—1663
Avercamp z Kampen pod Zwolle lubował się przeważnie w krajobrazie zimowym. Malowidła jego z zamarzłymi kanałami i rzekami, rojącemi się od postaci w śniegu i na lodzie, znaczną stworzyły modę. Galerya Narodowa (w Londynie) typowe tego rodzaju posiada dzieła.

ESAIAS VAN DER VELDE
1590?—1630
Esaias Van Der Velde, urodz. w Amsterdamie, jak mówią, w r. 1597, co prawdopodobnie zbyt późną jest datą, gdyż do Haarlemu przybył w roku 1610, a w roku 1611 już się ożenił, wyzwolony zaś został przez cech w roku 1612, malował krajobrazy z ludźmi i końmi dotknięciem pendzla śmiałem, co dowodzi, że zapatrzył się w sztukę Halsa. W r. 1630 widzimy go w Leydzie; w tym samym czasie został też członkiem cechu w Hadze. Powiedziano o nim słusznie, że „od niego wyszedł Van Goyen, który stworzył Salomona Ruysdaela, ojca Jakóba Ruysdaela, który znowu był ojcem Hobbemy“. Rotterdamska jego Utarczka pochodzi z r. 1623, amsterdamskie Poddanie Bois-le-Duc z r. 1629-30, dwie Utarczki drezdeńskie z r. 1636 i 1637.
Atoli w kraju powstał daleko większy od nich twórca:

HERKULES SEGHERS
1590—1640
Innym pejzażystą, którego sztuka wzbudzała szczery podziw Rembrandta, był nieszczęśliwy Herkules Seghers (albo Hercules Pietersz). Spędził on całe życie w nędzy, na nieszczęście też przeważna część jego rytów przeszła w ręce dostawców wiktuałów oraz handlarzy jarzyn i zaginęła. Berlin ma jego Krajobraz holenderski, w Uffizi jest piękna Burza, długie lata przypisywana Rembrandtowi. Seghers pracował jako malarz w Amsterdamie w roku 1607, w rok po urodzeniu Rembrandta, znikł zaś około r. 1630, zacząwszy z rozpaczy oddawać się pijaństwu. Próbował niejednokrotnie robić ryty kolorowe, co wywoływało wybuchy gniewu żony, gdyż do celu tego używał skromnych zasobów domowego płótna. Pewnego pięknego dnia spadł PO ze sztalug, być może, podchmielony, i złamał sobie kark.

Oto bolesne dzieje człowieka, który miał wpłynąć na jedną z największych szkół malarskich, jakie kiedykolwiek istniały na świecie; są to równocześnie częstokroć powtarzające się dzieje żywota geniuszu holenderskiego. Rzadkie dzisiaj jego ryty w ogromnej są cenie. Malowidła jego przypisywano innym mistrzom. Urodzony w Haarlemie, przybył jako chłopiec do Amsterdamu i poszedł w naukę do pracowni Gillesa van Coninxloo; należytości za naukę nigdy nie uiścił. Około r. 1612 Seghers wyzwolił się od swego majstra, wstąpił bowiem do cechu haarlemskiego, mając lat dwadzieścia i dwa. Wkrótce potem powrócił do Amsterdamu i tutaj dnia 27 grudnia tego samego roku pojął w małżeństwo czterdziestoletnią Anneken van der Bruggen z Antwerpii. W Amsterdamie żyła ta para do r. 1629; zdaje się, że żyli z sobą dobrze, gdyż w domu swoim chowali naturalną córkę, obchodząc się z nią w sposób szlachetny. W r. 1631 Seghers był w Utrechcie, a w r. 1633 w Hadze; stąd wrócił do Amsterdamu, gdzie w r. 1640 umarł jako człowiek zapity, złamany. Życie jego, to nieustanna walka z długami. Ryty jego sprawiły, że dzisiejsze poszukiwania zwróciły mu niejeden krajobraz, długie lata przypisywany Rembrandtowi, Van Goyenowi i innym. Z liczby sześćdziesięciu znanych jego rytów Amsterdam posiada pięćdziesiąt. Mają one wiele ze sceneryi i dążeń włoskich, mimo to jednak posiadają wybitny charakter holenderski. Ryty swoje nie tylko zabarwiał, ale próbował wprost kolorowe tworzyć sztychy. Okazał się jednym z najpoważniejszych uczniów Przyrody.

Z malowanych jego krajobrazów posiada Berlin jeden, przedstawiający okolicę nizinną; na obrazie tym po odczyszczeniu ukazało się jego nazwisko pod sfałszowanem „J. N. Goyen“; w Berlinie jest też mała scena o zmierzchu. Uffizi posiadają piękny, dużych rozmiarów Krajobraz górski, przez długi czas przypisywany Rembrandtowi, arcydzieło Seghersa — rzecz przepyszna. W Edymburgu wisi jego Puste płaskowzgórze, przypisywane również Rembrandtowi. Jego chude świerki, obrosłe albo raczej grubo oblepione mchem, jakie widzimy w skalnych partyach jego krajobrazów, charakteryzują wielce jego sztukę. Znane jest ogromne uwielbienie, jakie Rembrandt miał dla Seghersa; posiadał też on bardzo dużo jego pejzażów. Pokrewieństwo obu mistrzów na punkcie krajobrazu tak jest blizkie, że, jakeśmy to widzieli, niejedno z malowideł Seghersa przypisywano Rembrandtowi. Właśnie po powrocie do Amsterdamu Seghers, wówczas człowiek trzydziestoletni, głęboki wywarł wpływ na sztukę Rembrandta. Z drugiej strony w późniejszych swoich pejzażach Seghers posługiwał się silnymi kontrastami światła i cieni Rembrandta. Pomimo terminowania u Flamandczyka Coninxloo’a, Seghers jest twórcą holenderskiej szkoły krajobrazowej. Niebo dawało mu swe światło, przestwór powietrze, firmament czarodziejską jasność, ziemia poezyę. Można się zgodzić zupełnie z Bodem i widzieć w Seghersie wielkiego odkrywcę, wielkiego twórcę nowożytnego pejzażu. Miał on objawienie daleko ogromniejsze, aniżeli to, że sztuka jest pięknem; wyrażał nastroje, jakie wywołuje obecność Przyrody. Potężne kształty gór wywoływały w nim poczucie wielkości i siły; ruiny i drzewa pomarłe rodziły poczucie smętnej pustki; olbrzymie głębie przestworów niebieskich napełniały go dreszczem nieskończoności; zmierzch zaspokaja mu głód tęsknoty.

I pierwiastki te zawdzięczają mu Roghman, Momper, Everdingen, a przedewszystkiem Rembrandt van Ryn. Seghers to, przybywszy do Rembrandta i widząc, jak Rembrandt usiłował malować krajobrazy według ideałów włoskich, wywołał w nim potrzebę zużytkowania pierwiastków rodzimych i w ten sposób ku potężnemu holenderskiemu poprowadził go dziełu. Wysoce poetyczne dzieło Seghersa na punkcie krajobrazu zbyt jest głębokie, aby mogło wytworzyć szkołę, jakkolwiek zrobiło swoje pod względem rysunku. Powstała w Holandyi grupa młodych pejzażystów, która zwróciła się do holenderskiej miłości ojczystego kraju, drzemiącej w pospolitym ludzie. I ci młodzi artyści, na których różni wielmoże, hołdujący ideałom włoskim, żadnej nie zwracali uwagi, zaczęli dla pospolitego ludu domowe malować sceny. Z tej grupy wybił się przedewszystkiem jeden dzięki wrodzonym talentom i niezwykłej pracowitości — nazwisko jego Jan van Goyen.

VAN GOYEN
1596—1656
Jan Van Goyen urodził się w Leydzie 13 stycznia 1596. W czasie nauki zmieniał nieustannie majstrów. Był to klucz do charakterystyki jego życia. Bogaty w pomysły, o żywej wyobraźni, czynny i zadziwiająco pilny, wyrósł na człowieka niespokojnego, zmiennego. Mając lat dziewiętnaście, przybył do Haarlemu i udał się na naukę do pracowni Esaiasa van der Velde; następnie powrócił do Leydy, aby się ożenić w dwudziestym drugim roku życia. Malarz płodny i łatwy, dzięki intensywnemu, uporczywemu studyowaniu przyrody i dzięki skrzętnej pracy do niesłychanej doszedł zręczności. Na szczęście Van Goyen dzieła swoje podpisywał i datował, tak, że od r. 1620 możemy śledzić jego postępy. Sztuka jego z czasów tej dwudziestki — od dwudziestego szóstego roku życia do trzydziestego czwartego — należy do typu scenicznego; życie powszednie rozgrywa się u jej stóp — jarmarki, kiermasze, robotnicy, łyżwiarze i tym podobni, a wszystko to z krzepką traktowane mocą.
W trzydziestym trzecim mniej więcej roku życia Van Goyen zajmował się wyłącznie krajobrazem. W roku 1631 wywędrował znowu i osiedlił się w Hadze, gdzie od razu zdobył sobie łaski miasta i dworu. Pracował w Hadze dużo — z pracowni jego wyszło jakie sto malowideł i rysunków. Popyt na rysunki albumowe był ogromny. Na nieszczęście niespokojna jego natura nie zadowalała się sukcesami artystycznymi. Otworzył handel obrazów. Pasya do gry i robienia pieniędzy popchnęła go niebawem do najrozmaitszych spekulacyi, do handlowania ziemią i domami. Skupywanie, sprzedawanie i wydzierżawianie domów tak dalece wyczerpało jego energię, że dziwić się należy, iż mimo wszystko sztuka jego tak była płodna. Jeden ze swych domów wydzierżawił młodemu człowiekowi, nazwiskiem Paweł Potter, który niebawem miał jako artysta rozgłośne zdobyć sobie nazwisko. Spekulacya jego zaczęła się jednak pogarszać, jakkolwiek mu to uszczerbku za życia nie przyniosło. Ter Borch namalował nam portret Van Goyena, znajdujący się obecnie w galeryi Lichtensteinowskiej w Wiedniu.

Malarz płodny i łatwy, Van Goyen zainteresował się teraz głęboko morzem, wodą kanałów i rzek i odbijającymi się w nich przedmiotami; malował rzeczy te w łagodnych, szarych harmoniach, nie odznaczających się jednak powietrzem i światłem. Niebawem wszakże objawiły mu się i subtelności powietrza i światła; mając lat czterdzieści, czy też czterdzieści pięć, subtelności te malował, łącząc swą skrzętną sztukę ze zmysłem poetyckim; dzieło jego z tych czasów odznacza się kolorytem świetlnym. Nie doszedł on atoli nigdy do pełni wyrazu poetyckiego; praca jego nie ma też na sobie czarodziejstwa geniuszu. Znajdująca się w National Gallery Scena rzeczna ma datę 1645; galerya ta posiada również piękną Scenę zimową. Córki Van Goyena miały odziedziczyć po ojcu jego nie znającą wytchnienia impulsywność. Starsza, Małgorzata, wyszła za mąż za malarza Jana Steena; młodsza oddała się i poślubiła coprędzej Jakóba de Claeuw, malarza martwej natury. Van Goyen zmarł w r. 1656. Inny artysta tych czasów, do tego stopnia pokrewny Van Goyenowi, że przypisywano mu niejednokrotnie jego dzieła, to Salomon van Ruysdael.

SALOMON VAN RUYSDAEL
1600—1670
Salomon Van Ruysdael z Haarlemu, jakkolwiek od Goyena młodszy o lat zaledwie cztery, uchodzi za jego ucznia; dowodów jednak na to niema. Ruysdael miał dopiero lat dwanaście, gdy Van Goyen uczył się u Esaiasa van der Velde w Haarlemie. Co do Ruysdaela, to nie wiadomo też, czy ruszał się z Haarlemu. Z drugiej strony pierwsze ich prace nie są do siebie zupełnie podobne. Ruysdael wstąpił do cechu haarlemskiego w r. 1623. Salomon van Ruysdael był pod względem temperamentu i obyczajów tak odmienny od Van Goyena, jak tylko być może. Spokojny, zadowolony z życia i rodzinnego miasta, człowiek, mający znaczne środki i dobrą pozycyę, nie znał kłopotów, jakie z powodu długów spadały na ruchliwego, w wiecznej szarpaninie żyjącego Van Goyena. Faktycznie też, mimo wszystko, różnili się i w sztuce. Van Goyen ważył się na więcej i ciągle szedł dalej, skalę miał rozleglejszą, wyraził się też pełniej i bogaciej; Salomon Ruysdael poświęcił czterdzieści lat zawodu artystycznego na stworzenie stylu o formie prostszej i skali ciaśniejszej. Lubował się w domach gospodarskich, w karczmach przydrożnych ze stojącymi u bram wozami, w bydle i jeźdźcach, w czółnach i promach na rzekach, płynących śród lesistych wybrzeży. Ale i on, rozpocząwszy od schematów żółtawych, doszedł do umiłowania kolorów srebrno-szarych.
Izaak Van Ruysdael był bratem Salomona, a ojcem największego z tej rodziny, słynnego Jakóba van Ruysdaela. Izaak był handlarzem obrazów i zarazem malarzem; żył w Haarlemie w r. 1642 i tam też umarł w r. 1677.
Jakób Van Ruysdael, albo po prostu Ruysdael, miał pejzaż holenderski do takiej doprowadzić uroczystej dostojności i wielkiej mocy poetyckiej, o jakiej nie marzył ani Van Goyen, ani jego stryj, Salomon van Ruysdael; posiadał też bogaty zmysł kolorytu, dla tamtych całkiem nieprzystępny.

ROELANDT ROGHMAN
1596?—1686
O jakie dziesięć lat starszy od Rembrandta, człowiek, dla którego Rembrandt tak głęboką żywił miłość, Roelandt Roghman był malarzem pejzażu z wizyą prawdziwie holenderską. Niejedno z jego dzieł, z podrobioną sygnaturą, uchodziło za dzieło Rembrandta. Zaznał gorzkiego lekceważenia; jak sam w gładkim powiada frazesie, „zdobył wiadomości i doświadczenie w tym tylko celu, aby ich nie módz zużytkować”. Umarł w domu ubogich w r. 1686, długo po skonie swego przyjaciela. Opowiadają o uczniu Roghmana, Janie Griffierze, że pewnego razu zjawił się w pracowni Rembrandta z prośbą o przyjęcie; atoli Rembrandt szorstko go oddalił, mówiąc, że zbyt kocha Roghmana, ażeby miał mu kraść jego uczniów. W Kassel są dwa wielkie krajobrazy Roghmana z podrobioną sygnaturą Rembrandta; znajdujący się w Oldenburgu Pejzaż górski ma na sobie całe podrobione nazwisko Rembrandta. Malował i rytował rozmaite widoki z okolic Amsterdamu, malownicze scenerye holenderskie i Las z pod Hagi. Rembrandt wysoko cenił sztukę Roghmana. Widzieliśmy, że Jakób Gerritsz Cuyp malował w Dordrechcie zarówno piękne krajobrazy, jak i dobre portrety — stał się też wzorem dla większego Cuypa.

VAN DER NEER
1603—1677
Aart albo Aert Van Der Neer, urodzony w Gorkum 1603, wzorował, zdaje się, sztukę swą na sztuce Camphuysena, urodzonego w r. 1598; znany jest też najbardziej ze scen zimowych, wieczornych i księżycowych, stanowiących ton sztuki Van der Neera. W czasach dzisiejszych Van der Neer zyskał sobie wziętość, przekraczającą jego zdolności; zawdzięcza ją entuzyazmowi „znawców”. Jest w tem jednak coś z poetycznej sprawiedliwości, sztukę swoją wykonywał bowiem w nędzy i zapomnieniu; leży też w grobie ubogich. Van der Neer rozpoczął życie w służbie Von Arkelsa; próbował też, zdaje się, malować, popychany ku temu nie dającym się powstrzymać instynktem poetyckim. Jakkolwiek w monogram swój zaopatrywał niemal każde swe dzieło, to przecież rzadko kiedy dodawał datę. Amsterdam ma Krajobraz z r. 1639. Ale być poetą i załatwiać interesy innego zawodu, to sprawa niełatwa.
Ostatecznie Van der Neer popalił mosty za sobą i przybył do Amsterdamu w r. 1640, ażeby poświęcić się sztuce; najwcześniejsze znane obrazy jego trzeba położyć na karb późniejszych dni życia: malował je, mając lat trzydzieści i pięć. Uzyskaną w tym czasie reputacyę zawdzięczał „troskliwie wykończonym krajobrazom, zwłaszcza w świetle księżycowem”; wzięcie to wszakże było skromne, a życie jego było nieustanną walką z najstraszliwszym niedostatkiem. Najbardziej jednak musiało go ranić lekceważenie wieku. Poezyi pełne dzieła swe sprzedawał za tanie pieniądze, tak, że ledwie mu wystarczało na życie; a gdy ostateczna groziła mu nędza — i poeta żyć musi — został szynkarzem, wziąwszy sobie do pomocy swego syna, Jana van der Neera, również malarza. Można sobie darować Jana jako kelnera, ale boleśnie jest pomyśleć, ile traciła sztuka Aarta van der Neera na zajęciach szynkownianych.

Tymczasem sztuka jego coraz to wpanialsze tworzyła dzieła. Wantage’owska Zima pochodzi z r. 1643; brukselskie Światło księżycowe, w galeryi Arenberga, powstało w r. 1644; wielkie Światło księżycowe, w Beit Collection w Londynie, w r. 1646; praski obraz Ludzie, grający w kręgle, w r. 1649; mniej-więcej w tym samym czasie namalował znajdujący się w Ermitażu zachód słońca, zwany Młyn nad wodą. Figury na krajobrazach z wielką malował dystynkcyą. Dwa Wieczory w Galeryi Narodowej londyńskiej noszą poetyckie piętno tej pięknej epoki jego sztuki.
Gdy dobiegał pięćdziesiątki, zdolności jego rosły; mimo gorzkiej nędzy, namalował też kilka najlepszych swych dzieł. Karczma wiejska, której był właścicielem w r. 1659, dała mu, być może, przynajmniej chwilowe wytchnienie. Malował też obecnie owe maleńkie krajobrazy wieczorne, nocne, zimowe, znajdujące się dzisiaj w Wallace Collection w Londynie, w zbiorach Kanna, w Berlinie i gdzieindziej, a w których doszedł do mistrzowstwa. Później zaczął z pamięci malować owe fantastyczne krajobrazy księżycowe, na podstawie których sądzono go zbyt długo. Van der Neer miał lat pięćdziesiąt, kiedy z Haarlemu przeniósł się na życie do Amsterdamu głęboki poeta krajobrazu holenderskiego, znany w świecie jako Ruisdael. Nękany przez wierzycieli, Van der Neer zmarł w najskrajniejszej nędzy 9 listopada 1677.
Poeta, był on jednym z najlepszych przedstawicieli holenderskiej szkoły pejzażowej. Na nieszczęście jednak nie posiadał zmysłu doboru; malowidła swoje rozdrabniał na niepowiązany szereg plam, czyniących ujmę wielkości natchnienia, jakie mu dawała Przyroda. Galerya Narodowa ma jego Krajobraz wieczorny z figurami i bydłem, niezwykłą owiany poezyą, wielkie drzewa zaś skomponował i namalował z rytmicznym zespołem i prawdą, przymioty, dzięki którym na wielkich stanął wyżynach. Wszystko to zaaranżowane pięknie i pełne czystego nastroju poetyckiego; to też dziwić się należy, iż taki mistrz przeszedł bez wrażenia. Ale i tutaj są właśnie ślady owego porwanego, postrzępionego rysunku, który był jego klątwą, a który jeszcze bardziej występuje w jego subtelnym obrazie Rzeka przy księżycu; błąd, przerywający impresyę oka, a tem samem i nastrój. Urok wschodzącego i zachodzącego słońca i księżyca , posępne czarne sylwety młynów, drzew i innych zjawisk, odwróconych od światła uchodzącego dnia, wszystko to fascynowało Van der Neera. Chwytał zmienne tony barw szarych, od czarnej do białej, a z jaką to czynił sztuką, przekonać się można w zbiorach Wallace’owskich. Chociaż zaś oko jego nie umiało odkrywać muzyki kolorów świetlnych, to przecież posiadał on subtelne, przenikliwe poczucie tonów przyrody, jakkolwiek wyrażał je w sposób nieco ciężki i bez pewnej jednostajności. Zresztą głębsze poczucie muzyki barw jest objawieniem nowoczesnem, dawniejszym ludziom prawie nieznanem — istotnie, tak nowożytnem, że profesorowie zaledwie to podejrzywają, bo ani wiedza szkolarska nie dopomaga do odczuwania tego, ani cudowności tej nie przekazały nam żadne stare skrzynie, żadne zapylone tomy, żadne pergaminów pełne archiwa.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new