Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Odrodzenie w Wenecyi
TOM 2: PRZEDMOWA
TOM 2: WENECYA
TOM 2: ROZDZIAŁ I
TOM 2: ROZDZIAŁ II
TOM 2: ROZDZIAŁ III
TOM 2: ROZDZIAŁ IV
TOM 2: ROZDZIAŁ V
TOM 2: ROZDZIAŁ VI
TOM 2: ROZDZIAŁ VII
TOM 2: ROZDZIAŁ VIII
TOM 2: ROZDZIAŁ IX
TOM 2: ROZDZIAŁ X
TOM 2: ROZDZIAŁ XI
TOM 2: ROZDZIAŁ XII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIV
TOM 2: ROZDZIAŁ XV
TOM 2: ROZDZIAŁ XVI
TOM 2: ROZDZIAŁ XVII
TOM 2: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 2: ROZDZIAŁ XIX
TOM 2: ROZDZIAŁ XX
TOM 2: ROZDZIAŁ XXI
TOM 2: ILUSTRACJE
Malarstwo hiszpańskie
TOM 3: PRZEDMOWA
TOM 3: ROZDZIAŁ I
TOM 3: ROZDZIAŁ II
TOM 3: ROZDZIAŁ III
TOM 3: ROZDZIAŁ IV
TOM 3: ROZDZIAŁ V
TOM 3: ROZDZIAŁ VI
TOM 3: ROZDZIAŁ VII
TOM 3: ROZDZIAŁ VIII
TOM 3: ROZDZIAŁ IX
TOM 3: ROZDZIAŁ X
TOM 3: ROZDZIAŁ XI
TOM 3: ROZDZIAŁ XII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIV
TOM 3: ROZDZIAŁ XV
TOM 3: ROZDZIAŁ XVI
TOM 3: ROZDZIAŁ XVII
TOM 3: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 3: ROZDZIAŁ XIX
TOM 3: ROZDZIAŁ XX
TOM 3: ROZDZIAŁ XXI
TOM 3: ROZDZIAŁ XXII
TOM 3: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 3: ILUSTRACJE
Malarstwo flamandzkie i niemieckie
TOM 4: PRZEDMOWA
TOM 4: WSTĘP
TOM 4: ROZDZIAŁ I
TOM 4: ROZDZIAŁ II
TOM 4: ROZDZIAŁ III
TOM 4: ROZDZIAŁ IV
TOM 4: ROZDZIAŁ V
TOM 4: ROZDZIAŁ VI
TOM 4: ROZDZIAŁ VII
TOM 4: ROZDZIAŁ VIII
TOM 4: ROZDZIAŁ IX
TOM 4: ROZDZIAŁ X
TOM 4: ROZDZIAŁ XI
TOM 4: ROZDZIAŁ XII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIV
TOM 4: ROZDZIAŁ XV
TOM 4: ROZDZIAŁ XVI
TOM 4: ROZDZIAŁ XVII
TOM 4: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 4: ROZDZIAŁ XIX
TOM 4: ROZDZIAŁ XX
TOM 4: ILUSTRACJE
Malarstwo holenderskie
TOM 5: PRZEDMOWA
TOM 5: ROZDZIAŁ I
TOM 5: ROZDZIAŁ II
TOM 5: ROZDZIAŁ III
TOM 5: ROZDZIAŁ IV
TOM 5: ROZDZIAŁ V
TOM 5: ROZDZIAŁ VI
TOM 5: ROZDZIAŁ VII
TOM 5: ROZDZIAŁ VIII
TOM 5: ROZDZIAŁ IX
TOM 5: ROZDZIAŁ X
TOM 5: ROZDZIAŁ XI
TOM 5: ROZDZIAŁ XII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XV
TOM 5: ROZDZIAŁ XVI
TOM 5: ROZDZIAŁ XVII
TOM 5: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XIX
TOM 5: ROZDZIAŁ XX
TOM 5: ROZDZIAŁ XXI
TOM 5: ROZDZIAŁ XXII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 5: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 5: ROZDZIAŁ XXV
TOM 5: ILUSTRACJE
Malarstwo francuskie
TOM 6: PRZEDMOWA
TOM 6: ROZDZIAŁ I
TOM 6: ROZDZIAŁ II
TOM 6: ROZDZIAŁ III
TOM 6: ROZDZIAŁ IV
TOM 6: ROZDZIAŁ V
TOM 6: ROZDZIAŁ VI
TOM 6: ROZDZIAŁ VII
TOM 6: ROZDZIAŁ VIII
TOM 6: ROZDZIAŁ IX
TOM 6: ROZDZIAŁ X
TOM 6: ROZDZIAŁ XI
TOM 6: ROZDZIAŁ XII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XV
TOM 6: ROZDZIAŁ XVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XVII
TOM 6: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XIX
TOM 6: ROZDZIAŁ XX
TOM 6: ROZDZIAŁ XXI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 6: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXV
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 6: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 6: ILUSTRACJE
Malarstwo angielskie
TOM 7: PRZEDMOWA
TOM 7: ROZDZIAŁ I
TOM 7: ROZDZIAŁ II
TOM 7: ROZDZIAŁ III
TOM 7: ROZDZIAŁ IV
TOM 7: ROZDZIAŁ V
TOM 7: ROZDZIAŁ VI
TOM 7: ROZDZIAŁ VII
TOM 7: ROZDZIAŁ VIII
TOM 7: ROZDZIAŁ IX
TOM 7: ROZDZIAŁ X
TOM 7: ROZDZIAŁ XI
TOM 7: ROZDZIAŁ XII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XV
TOM 7: ROZDZIAŁ XVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXIV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXV
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVI
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVII
TOM 7: ROZDZIAŁ XXVIII
TOM 7 ROZDZIAŁ XXIX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXX
TOM 7: ROZDZIAŁ XXXI
TOM 7: ILUSTRACJE
Malarstwo XIX wieku
TOM 8: PRZEDMOWA
TOM 8: ROZDZIAŁ I
TOM 8: ROZDZIAŁ II
TOM 8: ROZDZIAŁ III
TOM 8: ROZDZIAŁ IV
TOM 8: ROZDZIAŁ V
TOM 8: ROZDZIAŁ VI
TOM 8: ROZDZIAŁ VII
TOM 8: ROZDZIAŁ VIII
TOM 8: ROZDZIAŁ IX
TOM 8: ROZDZIAŁ X
TOM 8: ROZDZIAŁ XI
TOM 8: ROZDZIAŁ XII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIV
TOM 8: ROZDZIAŁ XV
TOM 8: ROZDZIAŁ XVI
TOM 8: ROZDZIAŁ XVII
TOM 8: ROZDZIAŁ XVIII
TOM 8: ROZDZIAŁ XIX
TOM 8: ILUSTRACJE
TOM 9: ROZDZIAŁ I
TOM 9: ROZDZIAŁ II
TOM 9: ROZDZIAŁ III
TOM 9: ROZDZIAŁ IV
TOM 9: ROZDZIAŁ V
TOM 9: ROZDZIAŁ VI
TOM 9: ROZDZIAŁ VII
TOM 9: ROZDZIAŁ VIII
TOM 9: ROZDZIAŁ IX
TOM 9: ROZDZIAŁ X
TOM 9: ROZDZIAŁ XI
TOM 9: ROZDZIAŁ XII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIII
TOM 9: ROZDZIAŁ XIV
TOM 9: ROZDZIAŁ XV
TOM 9: ILUSTRACJE

TOM 5: ROZDZIAŁ XXV


O WIELKICH HOLENDERSKICH MALARZACH MARTWEJ NATURY I KWIATÓW

MARTWA NATURA
Holendrzy słyną z malowideł martwej natury, — czy to będą kwiaty, czy ubite zwierzęta, czy jarzyny. Atoli rzecz to dosyć ciekawa, że, jakkolwiek przy wzmiance o malarzach, którzy poświęcili temu całą swą sztukę, mamy zawsze na myśli Holendrów, trzeba przecież pamiętać, iż niemal każdy z najpierwszorzędniejszych artystów z skończonemi uprawiał to zdolnościami: Velazquez zużywał na to całe lata, jakkolwiek, niestety, dzieła te są dla nas stracone, — dzieła, które on z ogromną traktował uwagą; czynił to również i Rembrandt, i Frans Hals, i inni olbrzymi. Holendrzy i Hiszpanie malowali te rzeczy dla nich samych.

Prawdziwe nazwiska wielu Holendrów stracone są dla nas; dzieła ich przypisują kilku sławnym artystom, jak De Heem lub Snyders. W ten sposób, jak zaznacza Bode, bogaci, dumni kupcy starego grodu haarlemskiego uwieczniali swe kosztowne misy, swoje pasztety pawie, swoje szkła, cudnie rżnięte, napełnione szampanem, i tym podobne wspaniałości stołów zastawnych, pospólstwo zaś radowało się na widok swych kufli, swych ostryg, serów i fajek. W uczonej Leydzie profesorowie znajdowali przyjemność w księgach, w instrumentach muzycznych przy szklance z piwem i fajkach, od czasu do czasu w trupiej główce jako godle filozofii, lub też w klepsydrze albo świecy jako symbolach znikomości rzeczy ludzkich; w straganach w Scheveningen panowała ryba, w Utrechcie owoce i kwiaty, wspaniałemi płonące barwami, były chwałą protestantów. Malarze amsterdamscy mieli wszelkiego gatunku „rekwizyty”.

Wszystkich pociągały przedmioty domowego użytku, miłe skarby rodzinne, rozmaite fatałaszki i drobiazgi poszczególnych osób. Sztuka holenderska zajmowała się tem zawsze, — gloryfikowała życie, które lubiła: Beijeren i Gillig i Putter malowali ryby, Heda, Kalf i Claeuw stoły z owocami, szkłem i kwiatami.

W Haarlemie żył i działał od r. 1617—1661 Pleter Claasz albo Pleter Claesz, czasem zwany C. Plersonem, ojciec Berchema. Martwe natury swe znaczył inicyałami P. C.; malował naczynia do jedzenia i picia i inne przedmioty stołowe. W Haarlemie urodził się także — w r. 1627 — Pieter Roestraeten, uczeń Fransa Halsa, malarz martwej natury; przeniósłszy się do Londynu, zmarł tamże 1698. 

HEDA
1594—1680?
Również w Haarlemie urodzony, Willem Klaasz Heda malował zwierzynę, ryby i ptaki w sposób szeroki i mistrzowski. Krewny jego Cornells Claesz Heda, który w r. 1587 wstąpił do cechu haarlemskiego, udał się na dwór jednego z książąt indyjskich.

DE HEEM
1606—1683-4
Jan Davids De Heem, urodz. w Utrechcie 1603, był uczniem swego ojca, Dawida De Heema, i miał po wsze czasy zasłynąć jako jeden z największych malarzy owoców, jako jeden z najwspanialszych mistrzów martwej natury. W r. 1635 przybył do Antwerpii, wstąpił do cechu i żył tutaj trzydzieści dwa lata. W r. 1667 powrócił do rodzinnego Utrechtu, gdzie pozostał aż do śmierci w r. 1683 lub w pierwszych miesiącach 1684. W Antwerpii też powstała przeważna część jego dzieł; z tego samego powodu Antwerpia reklamuje go jako Flamandczyka. Do Antwerpii przybył jednakże jako skończony malarz holenderski, Holendrem też pozostał do szpiku kości, jakkolwiek nabył coś z wizyi flamandzkiej.

Pierwsze dzieła De Heema — z pierwszych czasów dwudziestki jego życia — to malowidła owoców, o dotknięciu trochę lękliwem, lecz dobre w kolorze, jakkolwiek brunatne w tonie — tak zwane „talerze z owocami”. Atoli mając lat dwadzieścia i trzy, przybył do Leydy i tutaj, w tem starem, uczonem mieście zapoznawszy się z obrazami na temat znikomości rzeczy ludzkich — Vanitas — temat ten zaczął przedstawiać na małych obrazkach, w których w naturalny sposób ujawnił swoje poczucie malowniczości, jakkolwiek pod względem światła i cieni obrazy te szwankują. Tutaj też poznał się z objawieniem Rembrandtowskiem. W Leydzie przyjmował uczniów do cechu.

Do Antwerpii przybył między rokiem 1634 a 35, przybył ze spotęgowanem poczuciem chiaroscura i zaczął malować owoce i kwiaty w sposób nowy, z bogatą, gorącą wizyą. Pełny jego pendzel i styl holenderski wybitnem są przeciwieństwem płynnych, rozcieńczonych barw oraz dekoracyjnych intencyi Daniela Seghersa, których się Seghers nauczył od Rubensa. Holenderskie poczucie charakteru jest dominującym tonem w dziele De Heema. De Heem wielki wywarł wpływ na całą sztukę niderlandzką.

Ze skończonym aranżując smakiem, posiadając wielką świetlistość koloru, De Heem posługiwał się martwą naturą, aby wyrażać hormonie koloru oraz światła i cieni, wytwarzające rytm i odźwięk w naszych zmysłach, podobnie, jak to czyni ogród letni ze swoją dziwną, nie łatwą do określenia poezyą liryczną. Krytycy przywykli traktować malowidła martwej natury jako coś ciasnego; jednakże De Heem i Kalf umieją poruszać w nas ową zniewalającą strunę liryczną, którą z tą samą siłą niewielu tylko malarzy tematów „górnych“ rozbudzać potrafi.

De Heem umiał swą martwą naturą niejednokrotnie wywołać nastrój, na jaki zdobywał się tylko ogromniejszy, tytaniczny geniusz Rembrandta i innych; a że do takich sięgał wyżyn, świadczy to tylko o jego wielkości. Na szczęście De Heem zwykł był znaczyć swe dzieła. Wiedeń ma jego słynny Kielich z Sakramentem, z hostyą, otoczoną wieńcem, — dzieło dużych rozmiarów, o jakichś czterech stopach kwadratowych, sięgające wyżyn wielkości. W Luwrze jest jego stół, nakryty zielonem suknem, z owocami i ostrygą, i inny stół, również nakryty suknem, z wazami, dzbankami z wodą, talerzami, owocami, nożami i zegarem. 

CORNELIS DE HEEM
1623—1678?
Cornelis De Heem, syn i uczeń wielkiego mistrza, malował manierą ojca, tak, że dzieła jego częstokroć przypisywano tamtemu.

Maria Van Osterwych, ur. w Nootdorp pod Delftem, zmarła 1693, była uczenicą Jana Davidsa de Heema; malowała kwiaty w wazach lub naczyniach szklanych, czasami owoce. Artystka dobra.

Abraham Mignon, urodz. w Frankfurcie 1635, zmarły w Wetzlarze 1679, był uczniem Jana Dawidsa de Heema, do którego nieraz bardzo się zbliża. Rzeczy jego uchodzą za dzieła De Heema.

Pleter De Ring, który do cechu w Leydzie wstąpił r. 1648, był naśladowcą De Heema. Niejednokrotnie znaczył swe dzieła pierścieniem (“Ring“). Amsterdam posiada jego martwą naturę z owocami, ostrygami, chlebem, ugotowanym homarem itp.

KALF
1621-2—1693
Wlllem Kalf, ur. w Amsterdamie 1630, był podobno uczniem portrecisty i malarza życia domowego, Hendrika Pota. Zyskał sławę jednego z największych holenderskich malarzy martwej natury. Najulubieńszym jego tematem były kompozycye z zastawą owoców, szklanek, napełnionych winem, ułożonych na stołach, zwykle niedbale nakrytych bogatą materyą. A jak wspaniałe są wszystkie te rzeczy! Kalf jest wybitnie nowoczesny. Wizyą swą, objawioną mu w całej pełni przez Rembrandta, Kalf porusza nasze zmysły, w potężny sposób posługując się światłocieniem oraz krzepką techniką, idącą w parze z wyśmienitym rysunkiem — przymioty w jego dziedzinie niemal tak wielkie, jak sztuka Rembrandta. Gorący jego koloryt, jego zniewalające, rezonansu pełne cienie, jego czarodziejskie światło — wszystko to stawia go w rzędzie wielkich malarzy wszystkich czasów.

Urodzony 1621 lub 1622, Kalf zaczął wzbogacać wielką sztukę swego wielkiego stulecia, mając lat dwadzieścia, jak tego dowodzą dzieła jego, noszące datę pierwszych lat czwartej dziesiątki wieku. Z sztuką swego znanego nauczyciela nie ma on nic wspólnego. Niektóre z jego pierwszych rzeczy, krajobrazy, robią wrażenie, jak gdyby zapatrzył się w sztukę Van Goyena; atoli dużych rozmiarów martwe natury, które malował od początku, tak zwane „śniadania”, pokrewne są dziełom Trecka, Hedy i Claesza: talerze z owocami na stole śniadaniowym, z wspaniałymi dzbanami i puharami ze srebra, ze srebra wyzłacanego lub cyny, o chłodnym połysku i nieco jednostajne pod względem harmonii barw, ostrygi, orzechy, kieliszek reńskiego wina, szklanka wina, kufel, fajka gliniana, naczynie na węgielki itp.

Potem Rembrandt zniewolił sobie bogactwem swych obrazów młodego Kalfa; od dwudziestego piątego roku życia widzimy u niego łyskliwy, płomienny koloryt, wyborne, pełne rezonansu chiaroscuro i przepyszny układ, przymioty, dzięki którym zajął miejsce śród nieśmiertelnych. Drobnych rozmiarów obrazki, jarzyny, gliniane garnki, w malowniczym ułożone nieporządku, obrazki, jakie ma Luwr, Nowy Jork i Berlin, a na których kawały surowego mięsa, dynie, sukno, naczynia z miedzi lub bronzu w jaskrawem płoną świetle lub z świetlistego wychylają się cienia, dzieła, które Francuz Boucher tak bardzo ukochał. Albo owe pyszne, bogatem śniadaniem zastawione stoły o płytach marmurowych, nakrytych wschodnim kobiercem — porcelanowe talerze, pełne pomarańcz i cytryn ze skórką napół obraną, ze srebrnym dzbanem obok lub kolorowym kieliszkiem reńskiego wina, czasami z jakimś srebrnym przedmiotem w środku lub rzeźbioną czarą, ze szkłem weneckiem, podłużnem lub kulistem, w którem gorące dymi wino, z lakierowaną kasetą lub zegarkiem obok — a wszystko to pełne słodkich zapachów, wszystko wspaniale błyszczące w pośrodku głębokich, otaczających je cieni. Tak, Kalf był między nimi wszystkimi poetą.

Orkiestracya jego przypomina muzykę skrzypiec, fletni i wtórującego im basu. Le Mans ma to szczęście, że posiada jedno z wielkich jego arcydzieł. Dowód to lichego smaku, że wielkie kolekcye odstąpiły te wspaniałe utwory swoim biedniejszym krewniaczkom, galeryom prowincyonalnym! Berlin posiada pięć obrazów Kalfa — i to jakie arcydzieła! Mamy tu znowu do czynienia z mistrzem baroku — baroku, który, zaprawdę, jest jedną z największych sztuk holenderskich, mając pomiędzy innymi Rembrandta. Barok przeniósł się do Amsterdamu i tam się oczyścił, zanurzył się w blasku Rembrandta i Kalfa, tak, jak we Flandryi zabłysnął sławą Rubensa. Kalf zmarł w Amsterdamie 1693; z jego śmiercią zamarła też niemal całkowicie sztuka wieku. 

VAN BEIJEREN
1620?—1675?
Abraham Van Beijeren lub Beyeren ocalony został od zapomnienia. Urodzony w Hadze, rówieśnik Kalfa, uprawiał subtelną swą sztukę, nie zwróciwszy na siebie żadnej uwagi swoich współczesnych. Tworzył dzieła, mogące rywalizować z Kalfem. Żyjąc jakiś czas w Hadze, przenosił się z domu do domu, aby ujść swoim wierzycielom. Tworzył z wytężoną pilnością i lekką, swobodną ręką. Przez długie czasy monogram jego przypisywano ludziom, którzy niegodni byli go nosić. Atoli malowidła jego ryb i martwej natury zdobyły mu uznanie artystów i ostatecznie zasłużonym uwieńczyły go wawrzynem. Jeden z berlińskich obrazów z rybami ma całe jego nazwisko i datę 1655, — pochodzi z pierwszego okresu, który pod względem datowania szczęśliwy stanowi wyjątek.

Van Beijeren był szwagrem Pietera De Puttera, haskiego malarza ryb i, jak przypuszcza Bode, prawdopodobnie jego uczniem, będąc o jakie dwadzieścia lat młodszym od niego. Lubowanie się w szarych kolorach i styl niespokojny — oto cecha pierwszej jego epoki, do której przypuszczalnie należą także jego krajobrazy, a właściwie widoki morskie. A potem nastąpił ów wielki okres, w którym malował swe bogate w kolorycie, pełne przepychu „stoły ze śniadaniem“, na których kosztowne naczynia leżą obok napół obranych cytryn, pomarańcz itp. — owe subtelne, bogate kompozycye kwiatów i owoców i owe martwe natury. We wszystkich tych martwych naturach lubi wprowadzać ton czerwony — pomiędzy rybami umieszcza gotowanego homara, raka lub kawałki łososia; w „śniadaniach” tych jest homar, szynka gotowana, są pomarańcze itp. Lubował się w blaskach refleksów i w połysku pełnego światła. Z przepychem malował roztruchany i kieliszki z reńskiem. Amsterdam posiada znany bukiet róż. Zbiór Kanna ma jedno z świetnych jego dzieł.

Van Beijeren stoi w jednym szeregu z Kalfem i De Heemem, to znaczy z wielkimi geniuszami sztuki holenderskiej.

Ubite ptactwo malowali: Evert Van Aelst, ur. w Delft 1602, zmarły 1658; zręcznie malował ubite ptactwo, zające, broń i przybory myśliwskie; C. Lelienbergh, który żył mniej więcej w tym samym czasie, te same malował tematy, owoce i jarzyny, w tonie chłodnym i z szerokiem dotknięciem. W r. 1663 był jeszcze przy życiu.

VAN AELST
1620—1679
Wlllem Van Aelst, ur. w Delft 1620, zm. w Amsterdamie 1679, był uczniem Everta van Aelsta, którego jednak daleko prześcignął. Ulubionymi jego tematami były potrawy i owoce, śledzie, ostrygi, chleb itp. ze szkłem, wspaniałemi naczyniami ze złota i srebra; wszystko to malował bardzo pięknie.

Pozatem była grupa malarzy roślin i owadów na ciemnem tle. Należeli do nich: Otto Marseus Van Schriek z Amsterdamu (1613—1693) i jego uczeń, Matthew Withoos (1629—1703) oraz Mikołaj Vromans, „malarz wężów”, ur. w r. 1655.

Rachela Reysch, ur. w Amsterdamie r. 1664, zm. 1750, uczenica Willema van Aelsta, miała znaczne powodzenie jako malarka kwiatów.

Atoli wielkim malarzem kwiatów w tem stuleciu był:

JAN VAN HUYSUM
1682—1749
Ur. w Amsterdamie, Jan Van Huysum został uczniem swego ojca, Justusa Van Huysuma, malarza krajobrazów, zwierząt, widoków morskich, scen ulicznych i ornamentacyi wnętrz holenderskich. Jan van Huysum był jednym z czterech synów, pomagających ojcu, wcześnie jednak okazał talent do malowania kwiatów i owoców i całkowicie oddał się tej pięknej pracy. Doszedł w malowaniu kwiatów do doskonałości. Obdarzony rządkiem poczuciem kolorytu, posługiwał się płynną, płomienną barwą. Jakkolwiek nie posiada pysznych zdolności kompozycyjnych De Heema, ni jego stylu i chiaroscura, koloryt jego jest przecież wybitnie czysty i jasny. Zasłużenie wielką miał wziętość; książęta za jego arcydzieła duże płacili mu sumy.

ROEPEL
1679—1748
Konrad Roepel, ur. w Hadze, gdzie też umarł, był uczniem Konstantyna Netschera, a karyerę swą rozpoczął od malowania portretów, wcześnie jednak oddał swą sztukę kwiatom i owocom, malując je w stylu Huysuma.

JAN VAN OS
1744—1808
Jan Van Os, ur. w Middelharnis 1744, zmarły 1808, wzorował się na Huysumie, z talentem posługując się płomiennym kolorytem i jego metodą układu. Tak więc wielka sztuka holenderska ułożyła się do snu na kwiatach, ażeby do wspaniałego dzieła obudzić się w czasach dzisiejszych. Historya twórczości holenderskiej odznacza się tragicznem lekceważeniem artystów i wielkości ich dzieła. Smutna to jest historya i dowodzi tego, że wielka sztuka dochodzi do wyrazu jedynie dzięki bohaterstwu i talentom samego twórcy, choćby nawet artystę ukrzyżowano za to.

Utwory Rembrandta, wykonane na zamówienie miasta, nie są jego najwyższem dziełem. Wiemy, że gniewało to Fransa Halsa i że najwyższego wyrazu jego sztuki nie należy szukać w jego grupach strzeleckich; trzeba się udać do jego głów i tym podobnych portretów, ażeby znaleźć szczyt czarodziejskiej jego twórczości. Mówić z Bodem, że nieszczęście „jest bodźcem sztuki i źródłem jej zalet“, znaczy znajdywać złoto tam, gdzie jest tylko sam piasek. Najmniejszej przecież niema wątpliwości, że sztuka holenderska, jak każda sztuka wogóle, jest największą wówczas, gdy artysta kroczy jedynie pod wpływem twórczego natchnienia. Zanim jednak opuścimy Holendrów, których krajobrazy oddychają świeżością przestworów niebieskich, trzeba pamiętać, że malarze ci, szkicując sobie notatki na wolnem powietrzu, obrazy swe malowali przecież w pracowni.

W r. 1672 Ludwik Czternasty, król Francyi, uczynił zamach na niepodległość tego wielkiego małego ludu, a w roku 1709 Malborough zgnębił go pod Malplaquet. Serce Holandyi pozostało przecież jędrnem i silnem; wielkiem przeznaczeniem tej ziemi było zwyciężyć ponownie i zająć miejsce nie tylko w sztuce, ale także na polu męskiej odwagi i pracowitości.

Tak więc widzieliśmy, że Rembrandt i Hals popchnęli naprzód sprawę demokracyi; przez ich to zmysły objawiła się nowa nauka, nowa myśl, której nie udało się zaszczepić we Włoszech. Rembrandt uświetnił życie domowe, wyniósł je ponad blaski tronów i pałaców; z odczucia też Rembrandtowskiego urodziła się szkoła holenderskich malarzy życia domowego, przez pedantów zwana malarstwem rodzajowem — genre; mistrzowie tej szkoły, Maas, Vermeer i De Hooch, dużo mu zawdzięczają.

I oto artyści zabrali się do malowania chłopów, mieszczan, arystokracyi i rozmaitych ich czynności — w szynku, w domu schadzek, w polu i obozie. Wojna była u drzwi wszystkich i miecz u boku każdego człowieka. Kupiec i handlarz w przystojnym swym domu przystojne wiedli życie. Gospodyni domu krzątała się około gospodarstwa. Służba tak samo, jak dzisiaj, zasypiała nad swą robotą. Rembrandtowskie chiaroscuro rozszerzyło i pogłębiło całą dziedzinę twórczego wyrazu, stwarzając również potężniejszą orkiestracyę dla oddania zarówno tragedyi, jak i komedyi życia.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new