Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W sierpniu 1839 r. świat naukowy został zaciekawiony wynalazkiem francuskiego malarza Ludwika Daguerre’a (1789- 1851), który podał sposób otrzymywania na blaszkach srebrnych i miedzianych wiernych podobizn otaczających przedmiotów i utrwalania obrazów w ten sposób, że nie psuły się pod działaniem światła. Sposób Daguerre’a został ogłoszony na posiedzeniu Akademii Nauk w Paryżu i odrazu zjednał sobie uznanie całego świata cywilizowanego. Idea utrwalania obrazów nie była do tej pory zupełnie nieznaną. Były liczne próby w tym kierunku już od początków XVIII stulecia, ale żadna z nich nie dała wyników pomyślnych. w r. 1727 lekarz niemiecki Schultze, zajmując się otrzymywaniem fosforu, dostrzegł, że kreda, oblana rozczynem srebra w kwasie saletrzanym, czernieje pod wpływem światła, podczas gdy powierzchnia nieoświetlona kredy pozostaje bez zmiany. Tym sposobem Schultze odkrył chemiczne działanie światła na sole srebra, co w połączeniu z wynalezieniem ciemni optycznej przez Włocha Portę w r. 1570 pomogło do dalszych, a wielce owocnych prac w dziedzinie fotografii. Z pomiędzy licznych pracowników, badających wpływ światła na sole srebra, na uwagę zasługuje Anglik Wedgwood, który w r. 1802 zdołał już otrzymać kopie obrazów na szkle i skórze, które pokrywał solami srebra, nie zdołał wszakże utrwalić obrazów na czas dłuższy Także wszelkie starania, skierowane w celu robienia zdjęć w ciemni optycznej, nie dały żadnych rezultatów, gdyż stopień czułości używanej przezeń emulsyi był zbyt mały, aby utrwalić obrazy, ukazujące się na matówce. Nad tom utrwaleniem pracowali z podziwu godną wytrwałością Niepce i Daguerre. Początkowo każdy z nich pracował oddzielnie, dopiero w r. 1829 spisali kontrakt na lat 10, obowiązując się wzajemnie do wspólnej pracy nad utrwaleniem obrazów fotograficznych.
Gdy w r. 1833 Niepce umarł, Daguerre zawiązał spółkę z synem nieboszczyka. Akademia nauk w Paryżu, po otrzymaniu pierwszych odbitek fotograficznych, wyznaczyła Daguerrowi za dokonane odkrycie 6000 franków rocznej pensyi, a synowi Niepce’a-4000 fr. Możność otrzymywania na srebrnych blaszkach trwałych portretów, odznaczających się niezmierną dokładnością, zachęciła bardzo wielu amatorów do szerokiego zastosowania w praktyce sposobu Daguerre’a. Pierwszy zakład fotograficzny otworzono w Berlinie w r. 1841 z polecenia króla Fryderyka Wilhelma IV.
Dagerotypy były przedmiotem ogólnego zainteresowania, nie były wszakże dostępne szerszemu ogółowi z powodu wysokiej ceny, gdyż otrzymanie ich było połączone z wieloma trudnościami: blaszkę srebrną, lub też miedzianą posrebrzaną poddawano działaniu pary jodu, skutkiem czego powierzchnia pokrywała się cienką warstwą jodku srebra, następnie umieszczano blaszkę w ciemni optycznej i poddawano działaniu światła. Ażeby wywołać obraz, dotychczas niewidoczny, poddawano blaszkę działaniu rtęci, w celu zaś utrwalenia obrazu zanurzano ją wpłynie, rozpuszczającym jodek srebra; po wyjęciu z tej kąpieli, obraz, wywołany na blaszce, nie ulegał żadnej już zmianie pod wpływem światła.
Sposób Daguerre’a nie dawał możności robienia odbitek w dowolnej liczbie egzemplarzy. Brak ten został usunięty przez wynalezienie klisz kolodyonowych. F. Talbot przedstawił na posiedzeniu d. 20 stycznia 1839 r. w Royal Society w Londynie opis własnego doświadczenia, mającego na celu otrzymywanie na płytkach przezroczystych odbitek, na których jasne miejsca odpowiadały ciemnym fotografowanego przedmiotu i odwrotnie; tym sposobem został odkryty proces negatywny, dający możność robienia niezliczonej ilości kopii, gdy proces Daguerre’a, jako pozytywny, dawał tylko jeden obraz.
Dalsze ulepszenie sposobu fotografowania nastąpiło w r. 1851, gdy angielski fotograf Archer wynalazł klisze szklane, czulsze na światło, aniżeli dotychczas używane; ujemną wszakże stroną było to, że psuły się po wyschnięciu i dlatego musiały być używane niezwłocznie po oblaniu emulsyą. Sposób ten był uważany w połowie XIX stulecia za wielce dogodny, gdyż dawał możność kopiowania odbitek na papierze w dowolnej ilości. Odtąd fotografia zaczyna rozpowszechniać się we wszystkich warstwach ludności.
Mimo to prace teoretyków nie ustawały, gdyż używanie mokrych klisz kolodionowych wymagało robienia zdjęć w warunkach trudnych i nie pozwalało na szybkie przenoszenie aparatów fotograficznych z jednego miejsca w drugie, trzeba bowiem było brać ze sobą za każdym razem całe laboratoryum. Nadto niedostateczna czułość klisz nie pozwalała na robienie zdjęć momentalnych.
Wszystkie te braki zostały usunięte przez wynalezienie suchych klisz bromo-żelatynowych. W r. 1871 anglik Maddox wynalazł suche klisze, odznaczające się znacznym stopniem czułości i przez to zdatne do zdjęć momentalnych. Klisze takie mogły być przechowywane przez całe lata, nie wymagały natychmiastowego wywoływania po dokonaniu zdjęcia, a przez to zmniejszały w znacznym stopniu koszta i zachód fotografowania. Liczba fotografów zawodowców, zarówno jak i miłośników zwiększała się stale; urządzano wystawy fotograficzne, zjazdy, wydawano pisma specyalne, a wielki popyt na suche klisze wpłynął na zakładanie fabryk, wyrabiających klisze coraz lepsze i coraz tańsze. Jeżeli oznaczymy stopień czułości pierwszych blaszek, używanych przez Daguerre’a liczbą 1, to czułość klisz kolodjonowych (mokrych) należy oznaczyć liczbą 50, bromo-żelatynowych (suchych) 200. Obecnie są wyrabiane klisze, przewyższające parę tysięcy razy czułość płytek Daguerre’a.
Do wyrobu klisz kolodyonowych jest potrzebna żelatyna, otrzymywana z kości i żył zwierzęcych; gorsze gatunki żelatyny, używane w gospodarstwie domowem, są tutaj bezużyteczne, gdyż tylko nadzwyczajna czystość w przygotowaniu tego produktu pozwala otrzymywać dobre klisze. Chemicznie czystą żelatynę rozpuszczają w ciepłej wodzie, dodając bromu i saletrzanu, srebra (lapisu). Tą drogą w żelatynie zostają zawieszone drobniutkie ziarnka bromku srebra, wrażliwego na światło. Otrzymaną emulsyę należy przesączyć przez siatkę, przemyć w wodzie bieżącej, następnie powtórnie ogrzać i przefiltrować przez flanelę i zamszę. Po tych czynnościach można dopiero oblewać emulsyą szklane klisze, na których tworzy się cienka warstwa o barwie żółtawej. Zachowywana być musi wielka ostrożność, aby substancye chemiczne, używane do fabrykacyi klisz, były najlepszego gatunku, aby wszelkie czynności dokonywały się w miejscu prawie ciemnem, gdyż jedynie barwa czerwona nie psuje emulsyi i takie tylko światło jest tutaj dozwolone.
Praktyka wykazała wszakże, i z dwie klisze bromo-srebrne, otrzymane z jednej i tej samej emulsyi, są niejednakowo wrażliwe na światło, jeżeli emulsya przed użyciem znajdowała się w stanie płynnym przez różny przeciąg czasu. Bromek srebra, świeżo strącony w rozczynie żelatyny, jest mało wrażliwy na światło; dopiero po ogrzaniu przez czas dłuższy do kilkudziesięciu stopni staje się coraz czulszym na światło i służyć może do zdjęć o krótkiej ekspozycyi. Przyczyną tego jest zmienny kształt bromku srebra, który przybierać może budowę mniej lub więcej ziarnistą. Z początku bromek srebra rozpuszcza się w żelatynie w kształcie drobniutkich ziarnek, które przy natychmiastowem ostudzeniu żelatyny pozostają bez zmiany, a skutkiem drobnoziarnistej budowy bromku srebra klisze są niezbyt czułe na światło. Przy dłuższem ogrzewaniu małe ziarnka skupiają się w coraz większe, a klisze, pociągnięte tą emulsyą, są bardzo czułe. Badania mikroskopowe potwierdziły powyższą zależność i przekonano się, że w ciągu 5 dni średnica ziarnek bromku srebra zwiększyła się z 0,8 do 3 mikronów, a po upływie 14 dni-do 20 i więcej mikronów (1 mikron = tysiącznej części milimetra). Przyczyna zwiększenia się czułości klisz z powiększeniem średnicy ziarnek nie została jeszcze wyjaśnioną dostatecznie. W kliszach dawnych kolodyonowych przy procesie mokrym emulsya stygła szybko, nie pozwalając na tworzenie się większych ziarnek bromku srebra, gdy w suchych bromożelatynowych skutkiem długiego ogrzewania w emulsyi mogą utworzyć się większe ziarnka, wpływające na czułość klisz. tem się tłomaczy wyższość obecnie używanych klisz suchych nad dawnemi mokremi.
Wraz z udoskonaleniem fabrykacyi klisz pracowano usilnie nad sposobem najprostszego i zarazem najlepszego ich wywoływania. Początkowo, przy dawnej metodzie utrwalania obrazów, stosowano przez długie lata dwa wywoływacze: szczawian żelazawy i pyrogalol. Przy użyciu pierwszego z nich obraz zjawiał się na kliszy stopniowo, przez co wychodziły wyraźnie szczegóły; pyrogalol wymagał mniej czasu na otrzymywanie obrazu, lecz natomiast nie dawał tak dokładnych szczegółów. Z biegiem czasu ilość wywoływaczy wzrosła niepomiernie, a każdy z nich miał na celu usunięcie ujemnych stron swych poprzedników i nadanie obrazowi kliszy bądź to wyrazistości rysunku, bądź też subtelności w uwydatnianiu światłocieni. Niektóre fabryki klisz polecają swoje wywoływacze, jako najodpowiedniejsze dla danych wyrobów. Chemia fotograficzna dała nadto wiele związków, które działają na przyspieszenie lub też opóźnienie procesu wywoływania. Podręczniki i wydawnictwa peryodyczne, poświęcone fotografii, podają mnóstwo przepisów na wywoływacze; do najczęściej używanych w praktyce fotograficznej należy zaliczyć: ejkonogen, hydrochinon, metol, amidol i w. in. Badania Lumiera nad zależnością, jaka istnieje między składem chemicznym wywoływaczy a zdolnością wywoływania, dały obszerne pole do najróżnorodniejszych kombinacyi. Niema takiej obfitości chemikaliów do utrwalenia obrazów na kliszy i zabezpieczenia ich od działania promieni świetlnych; utrwalanie uskutecznia się jedynie przy pomocy roztworu podsiarkanu sodu.
Otrzymany tą drogą obraz jest negatywnym, co znaczy, że miejsca jasne fotografowanego przedmiotu wychodzą na kliszy ciemnemi, skutkiem obecności warstwy srebra metalicznego, gdy miejsca ciemne przedmiotu, jako działające słabiej, lub też wcale nie działające na kliszę, są po wywołaniu jasne. Ażeby z tego procesu negatywnego dojść do pozytywnego i otrzymać odbitkę o właściwych odcieniach, używa się papieru uczulonego, który przykłada się do czułej warstwy negatywu i wystawia na działanie światła dziennego. Promienie światła, przechodząc przez miejsca przezroczyste kliszy, mają wolny dostęp do uczulonej powierzchni papieru, który ciemnieje stosownie do czasu wystawienia na światło dzienne oraz do przezroczystości danego miejsca na kliszy. Nieprzezroczyste miejsca negatywu, pokryte grubszą warstwą srebra, nie dopuszczają światła do papieru, który nie zmienia zabarwienia. Tym sposobem obraz, otrzymany na papierze, zawierać będzie wszelkie odcienie zgodnie z temi, jakie posiada przedmiot fotografowany. Należy zaznaczyć, że ten proces pozytywny od czasów Talbota, który pierwszy używać zaczął klisz, nie zmienił się zasadniczo do dnia dzisiejszego; nawet papier albuminowy, wynaleziony przez Talbota, cieszy się wielkiem powodzeniem wśród fotografów – profesyonalistów. Fabrykacya tego papieru polega na tern: papier zwykły pokrywa się warstwą białka (albuminu) z dodatkiem soli potasu, sodu i. in.; w celu uczulenia tej warstwy zanurza się ten papier w rozczynie azotanu srebra (lapisu), przyczem w białku tworzy się chlorek srebra, wrażliwy na światło.
Obraz pozytywny, otrzymany na papierze albuminowym, musi uledz utrwaleniu, w przeciwnym bowiem razie chemiczne działanie światła sprawi, że w krótkim czasie papier pociemnieje i żaden szczegół fotografowanego przedmiotu nie pozostanie. Utrwalanie to odbywało się dawniej w podsiarkanie sodu, podobnie jak i przy kliszach, zostało jednak zarzucone z powodu rudej barwy, jaką posiadały odbitki, utrwalone tą drogą. Jeszcze w pierwszej połowie XIX stulecia znany francuski fizyk, Fizeau zauważył, że podsiarkan sodu przy utrwalaniu pozytywów można z korzyścią zastąpić chlorkiem złota, gdyż daje on delikatniejsze odcienie, a cały obraz nabiera barwy łagodniejszej. Kąpiel ta w rozczynie soli złota lub platyny, nazwana „wirażem”, zyskała odrazu prawa obywatelstwa w fotografii, a ulepszana wciąż, daje doskonałe wyniki pod względem estetycznym. Fotografie na papierze t. zw. platynowym posiadają odcień ciemno-matowy i zbliżają się najbardziej do artystycznych rysunków, wykonanych ołówkiem lub sepią.
Pomimo, że platynotypia zyskała na popularności dopiero w ostatnich czasach, dzięki powyższym zaletom, była już stosowaną w r. 1873 przez Willisa w Anglii oraz Pizzighelli i Htibla w Wiedniu.
Jeszcze dawniej był używany papier pigmentowy, dający różne zabarwienia zdjęć fotograficznych. Ale była to fotografia dająca wszystkie barwy naturalne, i po dziś dzień kwestya ta nie została jeszcze pomyślnie rozwiązaną, lecz można otrzymywać teraz odbitki o zabarwieniu niebieskawem, zielonkawem lub innem, bez różnych odcieni. W roku 1853 Talbot przekonał się, że dwuchromian potasu i amonu wraz z niektóremi ciałami organicznemi (żelatyna, białko, guma) tworzą związki w wodzie nierozpuszczalne, skoro były uprzednio poddawane działaniu światła, a rozpuszczają się z łatwością w wodzie, jeżeli nie były wystawione na światło. To odkrycie Talbota wyzyskał w celach praktycznych chemik Poitevin i inni, od których pochodzi pigmentowy proces pozytywny. W celu przygotowania papieru, na którym odbitki fotograficzne są zabarwione, postępowano w sposób następujący: zwykły papier należało powlec cienką warstwą żelatyny, w której uprzednio domieszano w proszku pewną ilość węgla kostnego lub tuszu chińskiego z odpowiednią farbą. Przez zanurzenie tak spreparowanego papieru do roztworu dwuchromianu potasu lub amonu zewnętrzna warstwa stała się wrażliwą na światło. Po wysuszeniu papier jest gotów do kopiowania, które uskutecznia się w ten sam sposób, jak i z papierem albuminowym. Po wyjęciu z ramki należy papier zanurzyć do ciepłej wody, te miejsca na papierze, które nie były poddawane działaniu światła, zostaną przez wodę zmyte, te zaś, na które padały promienie świetlne przez negatyw, zatrzymają wraz z żelatyną i pigment, który pod wpływem światła stał się nierozpuszczalny w wodzie. Półcienie wszelkie otrzymują się przy częściowem działaniu światła, a cały obraz z drobnemi szczegółami jest wynikiem procesu pozytywnego, dającego światła i cienie odpowiednio do zdejmowanego przedmiotu. Dla osiągnięcia efektownych pozytywów używa się różnych barwników, stosownie do okoliczności: dla zdjęć portretowych-różowego, widoków morskich – zielonkawego, dla zdjęć przy oświetleniu księżycowem – niebieskawego i t. p.
Pomimo szeregu ciągłych ulepszeń w sztuce fotograficznej zwrócono wkrótce uwagę na ważne braki. Fotografia daje wprawdzie wierny obraz danego przedmiotu, lecz w jednej barwie; otrzymanie zdjęć w barwach naturalnych było i jest przedmiotem bezowocnych starań różnych badaczów. Drugi ważny brak polegał na tern, że nie wszystkie barwy działają w stopniu jednakowym na kliszę fotograficzną, skutkiem czego odbitka przedstawia inny kontrast światła i cienia, aniżeli jest w rzeczywistości. Kolory fioletowy i niebieski chodzą wyraziściej, niż czerwone i żółte, jest to skutkiem różnego stopnia działania chemicznego tych promieni na kliszę. Z tego powodu zdjęcia z obrazów dawały fałszywe zupełnie pojęcie o ustosunkowaniu barw. Poważny ten brak w odbitkach fotograficznych został usunięty z chwilą wynalezienia t. zw. klisz ortochromatycznych, jednakowo czułych na wszystkie barwy.
W r. 1873 prof. Vogel przekonał się, że niektóre barwniki, dodane do emulsyi bromo-srebrnej, czynią ją o wiele wrażliwszą na promienie żółte i czerwone t. j. na te, jakie dany barwnik pochłania. Obecnie w celu otrzymania klisz, podległych działaniu promieni żółtych i czerwonych, dodają do emulsyi bromo-żelatynowej różnych barwników, jak: eozyna, erytrozyna i in.; przy zdjęciach na kliszach tak spreparowanych zasłonić należy objektyw aparatu fotograficznego żółótem szkłem dla osłabienia działania promieni fioletowych.
W jakim stopniu przez domieszkę wymienionych barwników udało się zwiększyć czułość klisz na barwę czerwoną i żółtą, świadczy okoliczność, że tą drogą udało się zrobić zdjęcia nietylko czerwonej części widma słonecznego, lecz i „infraczerwonej”, t. j. nie zabarwionej i nie działającej bezpośrednio na siatkówkę naszego oka.
W ciągu drugiej połowy XIX stulecia podstawy fotografii nie uległy zasadniczej zmianie; metody, opracowane przez Talbota, znajdują i dziś zastosowanie w praktyce, proces negatywny okazał się nieskończenie doskonalszym od dawnej dagerotypii, a inne procesy uległy tylko ulepszeniom dzięki rozwojowi techniki i chemii. Dopiero w r. 1891 francuski fizyk, Lippmann przedstawił swój nowy sposób dokonywania zdjęć w barwach naturalnych, który opiera się na zgoła odrębnych zasadach, niż dotychczasowe. Ponieważ cała zasługa Lippmana polega nie na stronie praktycznej, lecz teoretycznej, należy z tego punktu widzenia zapoznać się z zasadami fotografii barwnej.
Fale świetlne, podobnie jak i akustyczne, mogą ulegać interferencyi; jeżeli fala świetlna, idąca w kierunku AB, pada na zwierciadło B pod kątem prostym, to po odbiciu się wraca w kierunku od B do A i każda cząsteczka eteru, leżąca na linii AB, posiada ruch podwójny: pod wpływem fali padającej i odbitej. Cząsteczki, oznaczone na rys. liczbami 1, 5, 9, 13, 17, znajdujące się jedna od drugiej w odległości połowy fali, żadnemu drganiu nie ulegają; natomiast cząsteczki, oznaczone liczbami 3, 7, 11, 15, pod wpływem fali padającej i odbitej posiadają drgania największe. Cząsteczki każdej połowy fali mają ruch w jednym tylko kierunku (do góry lub też na dół), lecz cząsteczki dwóch sąsiednich półfal drgają zawsze w kierunkach przeciwnych: gdy jedna posiada w pewnym czasie ruch do góry, sąsiednia na dpi i t. d. i tym sposobem wszystkie cząsteczki posiadają tylko ruch wahadłowy, a nie postępowy i stąd fala nazywa się stojącą.
Do wywołania barw naturalnych Lippmann posiłkował się stojącemi falami świetlnemi w sposób następujący: w kasecie, która ma wygląd podłużnego pudełka, umieszcza się kliszę fotograficzną, przyczem w stronę objektywu jest zwrócona nie emulsya jak to bywa zawsze, lecz powierzchnia szklana. Wewnątrz kasety, między emulsyą a tylną ścianką, nalewa się rtęci, która gra tu rolę zwierciadła. Zaznaczyć należy, że Lippmann przygotowywał specyalną emulsyę przezroczystą dla światła, co udało mu się osiągnąć z wielkim trudem. Dzięki tej przezroczystości kliszy promienie światła, padające przez objektyw aparatu fotograficznego na kliszę, przechodzą nasamprzód przez tafelkę szklaną, następnie przez warstwę przezroczystą kliszy bromo-żelatynowej, nakoniec na błyszczącą powierzchnię rtęci, od której odbijają się i wracają tą samą drogą. Promienie padające i odbite od zwierciadła tworzą fale stojące, których część mieści się wewnątrz warstwy uczulonej, posiadającej grubość znacznie większą, niż długość fali świetlnej. Bromek srebra podlega działaniu chemicznemu w tych miejscach, gdzie drgania cząsteczek eteru są największe (na rysunku w punktach 3, 7, 11 i 15). Po wywołaniu i utrwaleniu kliszy można z pomocą mikroskopu przekonać się, że skutkiem działania fal świetlnych żelatyna została podzieloną na cieniutkie warstewki, idące równolegle do powierzchni szkła i że warstewki te są oddzielone jedna od drugiej srebrem metalicznem, które utworzyło się w miejscach najsilniejszych drgań cząsteczek eteru. Każdy promień świetlny o pewnej barwie wytworzy wewnątrz emulsyi na kliszy warstwę odpowiedniej grubości, skutkiem czego obrazy lippmanowskie na kliszy posiadają te same barwy, co i przedmiot fotografowany. Mamy zatem do czynienia z procesem pozytywnym, nie nadającym się do robienia odbitek.
Pomimo prostego uzasadnienia teoretycznego sposób Lippmana nie wyszedł jeszcze za próg pracowni uczonego; niewyraźne obrazy na kliszy przezroczystej i brak sposobu przenoszenia obrazów na papier czynią sposób Lippmana bezużytecznym w praktyce i zapewne przyszli badacze znajdą sobie inny punkt wyjścia dla otrzymania fotografii w barwach naturalnych.
Tyle da się powiedzieć o rozwoju fotografii, dotykając zlekka, rozumie się, strony technicznej. Nie można pominąć milczeniem licznych zastosowań fotografii do celów przemysłowych i czysto naukowych, już choćby ze względu na znaczny przewrót, jaki dał się w tym kierunku zauważyć.
W reprodukcyi mechanicznej, czyli otrzymywaniu rysunków na papierze sposobem drukarskim, fotografia zajęła dziś jedno z miejsc naczelnych i chociaż znikły dawne drzewo i miedzioryty, odznaczające się artystycznem' wykończeniem, wszakże szybkość i taniość nowych sposobów fotochemicznych pozwala na odzwierciedlenie chwili bieżącej. Różnicy zasadniczej między zwykłą kliszą fotograficzną a drukarską-niema. Na kamieniu lub metalach, których powierzchnie są uczulone odpowiednio, otrzymujemy drogą zwykłą negatywy, które utrwalają się z pomocą wytrawiania, poczem płyty, czyli t. zw. klisze drukarskie, są już gotowe do reprodukcyi mechanicznej.
Rozpatrując historyczny rozwój zastosowania fotografii do reprodukcyi, zaznaczyć należy, i z płyty drukarskie sporządzono pierwej, niż odkryty został właściwy proces fotograficzny.
Sztuka litograficzna, wynaleziona w pierwszej ćwierci XIX-go stulecia, zaciekawiła wielu techników, którzy próbować zaczęli nowego sposobu drukowania. W ich gronie znajdował się też i Nicefor Niepce, wspólnik pracy Daguerra. Nie mogąc otrzymać pożądanych rezultatów na kamieniu, próbował utrwalać obrazy, otrzymane w ciemni optycznej na blachach metalowych i po wielu bezowocnych próbach udało mu się wreszcie utrwalić je i wytrawić kwasem octowym; wcielając farbę drukarską w otrzymane tą drogą płyty, Niepce pierwszy zastosował w r. 1825, zatem na 14 lat przed odkryciem Daguerra, sposób fotochemiczny do reprodukcyi mechanicznej.
W czasie niezbyt długim sposób ten został w znacznym stopniu ulepszony, a wzrastające wciąż wymagania chwili bieżącej dały impuls do nowych i coraz lepiej wykończonych pomysłów. w r. 1839 wykryto działanie światła na materye klejowe, w których zostały rozpuszczone sole chromowe; szczegół ten, jak wiadomo, ma zastosowanie przy otrzymywaniu fotografii barwnikowych (pigmentowych), jak i przy cynkotypach. W r. 1856 Poitevin otrzymał pierwsze światłodruki przy pomocy żelatyny chromowanej, udoskonalone w znacznym stopniu w 12 lat później przez J. Alberta.
Do najważniejszych sposobów fotomechanicznego wykonywania klisz zaliczyć należy cynkotypię i fototypię.
Chcąc otrzymać cynkotyp, należy przedewszystkiem odfotografować rysunek, przeznaczony do reprodukcyi; otrzymaną kliszę fotograficzną, po wywołaniu, utrwaleniu i dokładnem osuszeniu, kładziemy na wypolerowaną płytę cynkową, oblaną uprzednio mieszaniną białka z dwuchromianem potasu lub amonu. Klisza, tak zaprawiona, staje się wrażliwą na działanie światła, to też po kilko minutowem wystawieniu na słońce powlekamy wyświetloną powierzchnię cynkową warstwą tłustej farby drukarskiej i zanurzamy do wody. Jak już wspomniano, białko wraz z dwuchromianem potasu rozpuszcza się w wodzie w tych miejscach, gdzie promienie światła nie miały dostępu, a wraz z niem schodzi i farba drukarska; przeciwnie, tam, gdzie światło dochodziło, białko chromowane w wodzie już się nie rozpuści, zatrzymując tem samem farbę. Następnie płytę poddaje się działaniu kwasu. Miejsca, powleczone farbą, na które padało światło przez miejsca przezroczyste negatywu, nie ulegają działaniu kwasu; wygryzione zostają tyłko części pozostałe, które nie powinny pozostawiać w reprodukcyi żadnego śladu na papierze.
Najlepsze cynkotyp otrzymują się z rysunków kreskowych, gdyż części pozostałe dadzą się z łatwością wytrawić; gdy zaś chcemy zrobić odbitkę nie z, rysunku, lecz z fotografii lub obrazu olejnego, wtedy cynkotypia musi być zastąpiona przez t. zw. autotypię, polegającą na rozłożeniu obrazu, danego do reprodukcyi, na szereg punktów. W tym celu posiłkujemy się siatką, zrobioną na szkle, która na długości jednego centymetra ma do 70 linii; siatkę taką umieszcza się w odległości kilku milimetrów od powierzchni kliszy fotograficznej, a odbitka otrzymanego tą drogą negatywu przedstawiać będzie szereg punktów, które w miejscach ciemnych zlewać się będą ze sobą, w jaśniejszych zaś są mało widoczne.
Dalszy proces autotypii nie różni się niczem od poprzedniego.
Fototypia, inaczej zwana światłodrukiem tub też Albertotypią (od J. Alberta, który w r. 1868 udoskonalił przenoszenie obrazów z płyty chromowanej na papier), daje pod względem artystycznym wyniki o wiele lepsze, niż cynkotypia. Zasadniczą różnicą między temi dwoma sposobami reprodukcyi mechanicznej jest to, że cynkotypy idą na maszynę drukarską, gdy fototypy – na maszynę litograficzną. Matową płytę szklaną, ogrzaną do 45° C., pokrywa się warstwą żelatyny, zawierającej dwuchromian potasu lub amonu; po wysuszeniu umieszcza się ją pod negatywem, służącym do reprodukcyi, i wystawia na działanie światła. Żelatyna chromowa pod wpływem promieni świetlnych przyjmuje farbę drukarską; miejsca nienaświetlone tłustej farby nie przyjmują, skutkiem czego płyta, po pociągnięciu farbą, może być użytą do litografii.
W ostatnich czasach powstało mnóstwo innych sposobów reprodukowania rysunków, przyczem oprócz środków chemicznych zaczęto uciekać się do galwanoplastyki w celu otrzymywania odbitek o wyższej wartości artystycznej; wszakże we wszystkich tych sposobach głównym czynnikiem jest zawsze aparat fotograficzny.
Ukończywszy przegląd ważniejszych procesów fotomechanicznych, warto wspomnieć kilkoma słowy o praktycznym, chociaż niezupełnie jeszcze udoskonalonym, sposobie otrzymywania odbitek w barwach naturalnych, przy pomocy t. zw. „druku trójkolorowego w. Sposób ten bezpośrednio do celu nie prowadzi, nie daje bowiem ściśle tych barw, jakie posiada przedmiot fotografowa, lecz barwy podobne, mniej lub więcej do rzeczywistych zbliżone.
Wiadomo, że wszystkie barwy, napotykane w tęczy, można otrzymać przez mieszaninę trzech barw, odpowiednio dobranych, a mianowicie czerwonej, żółtej i niebieskiej. Nie będzie to bynajmniej zgodność zupełna, lecz podobieństwo wrażeń, odbieranych przez oko ludzkie; na dowód, i z barwy, tą drogą otrzymane, różnią się w rzeczywistości od barw fotografowanego przedmiotu, służyć może ta okoliczność, że spektroskop wykaże niezwłocznie różnicę, jakiej oko może nie wykryć.
Dla druku trójkolorowego robi się z danego przedmiotu trzy zdjęcia i przy każdem zasłania się objektyw innem szkłem kolorowem, czyli, jak się mówi powszechnie, przepuszcza się światło przez trzy filtry: czerwony, żółty i niebieski. Szkło czerwone zatrzymuje wszystkie barwy z wyjątkiem czerwonej, żółte-wszystkie z wyjątkiem żółtej i t. p. Z tego powodu, fotografując przedmiot kolorowy przez filtr czerwony, otrzymamy obraz czerwonych tylko miejsc, podobnie jak fotografując przez inne filtry, np. żółty lub niebieski, dostaniemy odbitkę tylko miejsc, zabarwionych na żółto lub niebiesko. Barwy pozostałe nie wyjdą wcale, lub też o tyle tylko, ile w nich znajdowało się promieni trzech barw powyższych. Z otrzymanych negatywów robi się trzy klisze drukarskie, przyczem pierwszą z nich smaruje się czerwoną farbą, drugą-żółtą, a trzecią-niebieską; następnie odbija się na papierze każdą kliszę zosobna, zwracając pilnie uwagę, aby kontury odbitek kolorowych schodziły się dokładnie ze sobą. Rzecz jasna, kolor czerwony, żółty lub niebieski odbije się na papierze z pomocą odpowiedniej kliszy, kolory zaś mieszane odbiją się częściowo na dwóch lub też trzech kliszach, np. fioletowy pozostawi ślad na pierwszej i na trzeciej kliszy, co przy nałożeniu farb utworzy kolor fioletowy. Tym sposobem dadzą się otrzymywać odbitki w barwach, zbliżonych do naturalnych. Największa trudność polega na tern, że nie dało się jeszcze wynaleźć barwników, które posiadałyby ściśle barwy tęczowe, zatem wybór filtrów i farb drukarskich może być tylko przybliżony.
Przystępując z kolei rzeczy do innych zastosowań praktycznych fotografii, zwrócić przedewszystkiem należy uwagę, historycznie biorąc, na ciele j strategiczne, w których używana jest sztuka fotograficzna. Już w roku 1859 Francuzi posiłkowali się fotolitografią do kopiowania planów teatru wojny, awr. 1866 w instytucie fotolitograficznym braci Burchardt w Berlinie zrobiono tysiące zdjęć w celach wojennych. W r. 1868 w Prusach przystąpiono do robienia planów Królestwa z pomocą fotografii, a całe szeregi zdjęć z balonów ułatwiły znacznie niejedną wyprawę wojenną. Po raz pierwszy dokonano zdjęć z balonu w r. 1862 podczas wojny amerykańskiej, otrzymano wtedy z wysokości 350 metrów plan obozu nieprzyjacielskiego. Zdobycze fotografii stosowano również w powstaniu indyjskiem (1857-59), w wojnie chińskiej (1860 r.), a w r. 1870 przy oblężeniu Paryża. Chemik Barresvil, chcąc nawiązać komunikacyę z oblężonem miastem, zmniejszał fotograficznie depesze, napisane na wielkich arkuszach, i przysyłał je w wielkiej naraz ilości z pomocą gołębi pocztowych, nie obarczając bynajmniej posłów skrzydlatych znacznym ciężarem. O wiele lepsze rezultaty osiągnął Dagron, który z pomocą zwykłego aparatu fotograficznego zrobił zdjęcia z depesz, napisanych na wielkich arkuszach, następnie otrzymane odbitki zmniejszył do nieznacznych rozmiarów i porobił z nich diapozytywy, każdy wielkości 3/5 centymetrów. Błony z tych diapozytywów dawały się zdjąć, a ponieważ ważyły każda zaledwie po 72o grama, zatem mogły być z łatwością przesyłane po kilkanaście sztuk (18-20) przez gołębia pocztowego, który, mając na sobie ciężar, nie przenoszący jednego grama, mógł przesyłać tysiące depesz. Z 363 gołębi, wysłanych do Paryża, zaledwie 57 spełniło swe przeznaczenie, przyniósłszy około 600.000 depesz. W celu odcyfrowania maleńkich diapozytywów zbudowano aparat powiększający, który rzucał je na ekran.
Tenże Dagron wynalazł w r. 1862-im t. zw. mikrografię, czyli sposób zdejmowania obrazków o rozmiarach nieskończenie małych; dość zaznaczyć, że na powierzchni jednego centymetra kwadratowego mieściło się ich około 2000 (obrazki podobne znajdujemy często wraz z maleńką lupą wewnątrz piór). Inną znów zabawkę, t. zw. fotografię czarnoksięzką, wynaleziono w r. 1866; były to fotografie tak spreparowane, że znikały po zanurzeniu w słabym roztworze sublimatu a stawały się widoczne, gdy umieszczono je wewnątrz dwóch arkuszy bibuły, nasyconej podsiarkanem sodu.
Przechodząc do wyszczególnienia korzyści, jakie osiągnęły różne gałęzie wiedzy czystej z zastosowaniem do nich fotografii, zwrócić przedewszystkiem należy uwagę nietylko na Sposoby reprodukcyi, lecz również i na dobroć samychże aparatów, z czem jest związana bezpośrednio strona naukowa. W dobroci soczewek, używanych w charakterze objektywów fotograficznych, leży przecież cała wartość otrzymanych zdjęć, szczególniej w celach naukowych; zobaczmy więc, jak rozwijała się strona optyczna fotografii i w jakim stopniu przysłużyła się nauce.
Chociaż początki sztuki optycznej sięgają czasów Galileusza, Huyghensa i Newtona, rozwój właściwy nastąpił dopiero w XIX stuleciu, dzięki teoretycznym pracom na tem polu Eulera, który wskazał sposoby usunięcia wszelkich niedokładności, nieodstępnych przy fabrykacyi soczewek. Mechanik Dollond skonstruował pierwszy objektyw astronomiczny według wskazówek Eulera, co wprawiło w zdumienie ówczesny świat naukowy, gdyż objektyw odznaczał się niezwykłemi zaletami. Wkrótce udoskonalono wyrób szkła, zaczęto szlifować i polerować soczewki, w czem genialne zdolności wykazał Fraunhofer, i odtąd rozpoczął się wyrób szkieł optycznych na większą skalę, przeważnie do teleskopów i mikroskopów. Gdy w r. 1839 Daguerre ogłosił swój sposób fotografowania, przed fabrykantami otworzyło się nowe pole działania, mianowicie wyrób objektywów fotograficznych. Dla Daguerra i Niepce’a pierwszy objektyw sporządził optyk Chevalier. Objektyw ten był zbliżony do astronomicznego, składał się bowiem z dwóch tylko soczewek. Przy takiej konstrukcyi aberacya sferyczna, zarówno jak i chromatyczna była w części tylko usunięta, objektyw wymagał silnego diafragmowania, co przy małej czułości dagerotypów zmuszało do zbyt długiej ekspozycyi.
Jak Euler dla szkieł astronomicznych, tak prof. Petzval z Wiednia położył znaczne zasługi, rozpatrując analitycznie warunki, jakim powinien odpowiadać układ soczewek w objektywie fotograficznym. Według tych danych teoretycznych zrobiony przez Voigtlandera objektyw wykazał wielkie zalety, co skłoniło rząd austryacki do wydania Petzvalowi subsydyum.
Dawniejsze objektywy Chevaliera, zarówno jak i późniejsze, robione według wskazówek Petzvala, nie dawały należytych obrazów; dopiero objektyw aplanatyczny Steinheila (1866 r.) pozwalał na odtwarzanie widoków, a szczególniej gmachówz matematyczną ścisłością, gdy poprzednio musiano z konieczności ograniczać się do portretów.
Z chwilą wynalezienia procesu negatywnego zwiększył się znakomicie zastęp miłośników fotografii, a zarazem i popyt na objektywy. Przy bliższem rozpatrzeniu teoretycznej, zarówno jak i praktycznej strony fabrykacyi soczewek, przekonano się, że dalszy rozwój na tem polu jest możliwy przy stosowaniu innych gatunków szkła. W trzeciej ćwierci XIX stulecia prof. Abbe wespół z chemikiem Schottem zaczęli studyować sposoby wyrobu szkieł i dodawać zaczęli różne pierwiastki, wpływające na ulepszanie ich własności optycznych. Ilość nowych pierwiastków dosięgła dwudziestu kilku, a rezultatem tych usiłowań było zwiększenie kąta ostrego pola widzenia i duża siła świetlna.
Po wskazanej przez powyższych badaczy drodze szybko rozwinęła się nowa gałąź optyki stosowanej, w której odznaczył się zaszczytnie nasz uczony, Adam Prażmowski, który, wyjechawszy w r. 1863 z Warszawy, udał się do Paryża w charakterze kierownika warsztatów narzędzi optycznych. Rozwinął on wielką pomysłowość w budowie soczewek i udoskonaleniu instrumentów, zajmując się teoretycznem badaniem kwestyi, jakie nasuwały się przy jego zajęciach praktycznych.
W owym czasie zaczęto wyrabiać, prócz znanych dwóch rodzajów szkła, krownu i flintu, t. zw. szkło jeńskie, wynalezione przez Schotta, w którem znajdowała się przymieszka soli barytu, zwiększająca współczynnik załamania soczewek. Obecnie do najlepszych objektywów są zaliczane ortostygmaty Steinheila z Monachium i anastygmaty Zeissa z Jeny.
Liczba różnych systemów aparatów fotograficznych wzrosła niepomiernie: prócz wielkich altanowych aparatów, będących w użyciu zawodowców, mamy aparaty składane, rewolwerowe, kodaki i inne, pozwalające na ekspozycyę od najdłuższej do niezmiernie krótkiej, gdyż wynoszącej drobny ułamek sekundy.
W czasach obecnych, przy znacznem ulepszeniu objektywów fotograficznych, zastosowanie fotografii do celów naukowych jest olbrzymie. Różne odłamy nauk przyrodniczych, jak geografia, geologia, etnografia i w in. posiłkują się aparatem fotograficznym w celu utrwalenia obrazów, które nie mogą być często spostrzegane; w archeologii fotografia znalazła zastosowanie przy odcyfrowaniu na zabytkach starożytnych, napisów. W meteorologii, geodezyi, astronomii, biologii, medycynie aparat fotograficzny, przystosowany do celów naukowych, funkcyonuje stale i prawidłowo. Pedagogowie uznali jednogłośnie, że w wychowaniu młodzieży fotografia powinna odgrywać pewną rolę nietylko jako czynnik, kształcący estetycznie, dający możność obserwowania piękna w przyrodzie, lecz jako środek pomocniczy przy wykładach przyrodniczych, niemniej jak i historyi. Coraz częściej też są w użyciu szkolnym t. zw. latarnie magiczne, rzucające z diapozytywów obrazy na ekran.
Znacznie mniejszą popularnością cieszą się stereoskopy, chociaż i te przyczyniłyby się niemało do utrwalenia w pamięci ciekawszych miejscowości, piękniejszych widoków, a to dzięki złudzeniom perspektywicznym, jakich doznajemy z pomocą stereoskopu. Został on po raz pierwszy skonstruowany przez Brewstera w r. 1850. Zdjęcia stereoskopowe dokonywają się kamerą o dwóch objektywach, bądź też o jednym, lecz w ostatnim wypadku należy zdejmować przedmiot z dwóch punktów, aby każdy z otrzymanych obrazów przedstawiał się w ten sam sposób, w jaki widzimy go każdem okiem zosobna w rzeczywistości. Wtedy tylko osiągnąć można największe złudzenie optyczne w stereoskopie.
Zastosowanie fotografii do biologii było zapoczątkowane w roku 1840-41, gdy Donno w Paryżu i Dancer z Ilodgsonem w Londynie dokonali pierwszych zdjęć mikroskopowych. W r. 1844 Donne wspólnie z Leonem Foucault wydali atlas anatomii mikroskopowej z szeregiem dagerotypów. Dla biologa mikrofotografia tę wyższość nad bezpośredniem spostrzeganiem, że usuwa wszelkie błędy indywidualne, a oddając wiernie obraz preparatu, przedstawia go takim, jakim jest w rzeczywistości, a nie jak nam się wydaje. W naukach biologicznych, jak histologia i embryologia posiłkują się coraz bardziej zdjęciami mikrofotograficznemi. Technika zdołała już osiągnąć takie rezultaty, że możemy otrzymywać zdjęcia skrawkówo grubości zaledwie 7300 milimetra, a nawet pojedynczych komórek. Przyrząd, używany w tym celu, jest połączeniem zwykłego aparatu fotograficznego z mikroskopem, umieszczonym poziomo. Swtatło pada na preparat po odbiciu się od. zwierciadełka, a obraz tworzy się na kliszy, umieszczonej pionowo. Zamieszczone rysunki przedstawiają aparat mikrofotograficzny, oraz jedno ze zdjęć, dokonanych przy 16-krotnem zaledwie powiększeniu; zdjęcie to jest podobizną zarodka kury po 30-to godzinnem wylęganiu. Fotografia, zastosowana do biologii, usunie zapewne z czasem rysunek ręczny, który, mimo największej zręczności i sumienności ze strony rysującego, nie da nigdy takich szczegółów, jakie daje fotografia.
Gdy mamy do czynienia nie z preparatem mikroskopowym, umieszczonym pod szkiełkiem bez ruchu, lecz z żyjącemi mikroorganizmami, wtedy fotografia staje się nieocenioną pomocnicą badacza, gdyż rozpoznanie szybkich ruchów wychodzi często po za obręb zdolności naszego oka. Chcąc dokonać zdjęcia momentalnego z żyjącego mikroorganizmu, należy posiłkować się bardzo silnem źródłem światła, obfitującem w promienie aktyniczne, do czego najlepiej nadaje się lampa łukowa. Prócz tego nastręcza się trudność, aby zdjęcie zostało dokonanem w chwili, gdy mikroorganizm znajdować się będzie w polu widzenia. W celu uchwycenia danego momentu bywa używany mikroskop Nacheta, złożony z dwóch rur; przez jedną z nich, połączoną z ciemnią optyczną, obraz pada na kliszę, przez drugą zaś można obserwować bezpośrednio przedmiot fotografowany.
W mineralogii fotografia odgrywa rolę ilustracyi naukowej; fotografują się przez mikroskop cienkie przezroczyste płytki minerałów, podległych badaniu, przyczem obok światła zwykłego używa Się niekiedy Spolaryzowane, a to dla wykrycia licznych właściwości minerałów, które uwydatnić się mogą jedvnie w świetle spolaryzowanem. Dla porównania zamieszczamy jeden i ten sam obraz mikrofotograficzny skały w świetle zwykłem i spolaryzowanem.
W meteorologii zastosowanie metody fotograficznej wpłynęło na dokładne zapoznanie się z kształtem i wysokością chmur. Zdjęcia, otrzymane w różnych miejscowościach, w różnych porach roku na wszelkich wysokościach dały podstawy naukowe do racyonalnej klasyfikacyi chmur. Jeżeli zdjęcia odbywają się z dwóch miejsc jednocześnie, posłużyć mogą do dokładnego oznaczenia wysokości chmur. W tym celu zapomocą t. zw. fotogramometru dwóch obserwatorów, znajdujących się w odległościach ściśle oznaczonych, robi jednocześnie dwa zdjęcia jednej i tej samej chmury. Przyrząd każdego z obserwatorów wskazuje wysokość w stopniach łuku, na jakiej chmura była widziana w chwili zdjęcia. Mając podstawę i dwa kąty trójkąta, w którego wierzchołku znajduje się chmura, a właściwie pewien punkt, wybrany przez obserwatorów po wzajemnem porozumieniu się telefonem, możemy rozwiązać trójkąt trygonometrycznie i znaleźć wysokość chmury nad poziomem.
Przy oznaczaniu czasu, jak długo słońce bawi nad poziomem w ciągu dnia, używane są heliografy, w których odgrywa ważną rolę papier fotograficzny, jako wrażliwy na działanie światła. Przyrząd ten składa się z walca zaopatrzonego w szpary, wewnątrz którego znajduje się papier fotograficzny; promienie słoneczne, wchodzące do wnętrza tego walca, wywołują w papierze zmiany, według których można sądzić, jak długo świeciło słońce w ciągu dnia i z jak wielkiem natężeniem. Na stacyach meteorologicznych praktykuje się niekiedy systematyczne fotografowanie błyskawic, które wykazało ważne właściwości iskier elektrycznych w chwili ich wyładowań. Stosują również fotografię do automatycznego zapisywania stanu termometru i barometru. Za słupem rtęci przesuwa się jednostajnie papier fotograficzny, a promienie światła, padając na papier prostopadle, oznaczają położenie wierzchołka słupa rtęci o każdej porze; sposób ten daje możność dokładnego sprawdzenia wysokości termometru i barometru bez uciekania się do przyrządów samopiszących, dających zawsze wyniki względne.
Na stacyach magnetycznych metoda fotograficzna oddaje nieocenione usługi. Badanie stanu igły magnesowej jest połączone z trudnościami, gdyż, pominąwszy okoliczność, że zbliżanie się obserwatora do przyrządów niezmiernie wrażliwych musi się odbić niekorzystnie na dokładności spostrzeżeń, niezbędna tu jest bezustanna kontrola stanu magnetycznego ziemi, a to da się osiągnąć jedynie przy pomocy fotografii. Ponieważ stacye magnetyczne, dla uniknięcia wstrząśnień od ruchu kołowego, umieszczane są zwykle w piwnicach, metoda fotograficzna może być z łatwością zastosowana. Igła magnetyczna, której ruchy należy badać nieustannie, jest zaopatrzona w zwierciadełko, na które pada wąski snop światła, który po odbiciu się pada na papier fotograficzny, przesuwany miarowo przy pomocy mechanizmu zegarowego. Gdy igła magnetyczna znajduje się przez czas pewien w spoczynku, na fotogramie punkt świetlny kreśli linię prostą, zaś przy najmniejszem odchyleniu igły w tę lub ową stronę na fotogramie ukazują się po wywołaniu papieru linie krzywe, świadczące dokładnie o przebiegu magnetyzmu ziemskiego w danym przeciągu czasu. Tą drogą można skonstatować ważne zaburzenia magnetyczne, które odbywają się bez udziału innych zjawisk meteorologicznych.
W technice fotografia znalazła i znajduje sobie coraz większe pole działania. Pominąwszy znaczenie, jakie przedstawia sobą zdjęcie przedmiotów, mających jakikolwiek związek z techniką (maszyny, urządzenia fabryczne i t. p.), należy zwrócić uwagę na badania, ważne dla technika, dokonywane przy pomocy fotografii. Zaliczyć tu należy odkształcenia ciał, które zostają pochwycone przez kliszę fotograficzną i podlegają tym sposobem ściślejszym badaniom. Istnieją już prace nad odkształceniem płyt, prętów i szyn kolejowych (wraz z plantem) podczas przejścia pociągów.
Technika korzysta również z usług fotografii mikroskopowej przy rozróżnianiu włókien pochodzenia roślinnego bib zwierzęcego, co jest ważnem przy fabrykacyi papieru, przędzy, tkanin. Do badania metali również posiłkują się metodą mikrofotograficzną, która daje ważne wskazania techniczne, dotyczące np. ziarnistej budowy różnych części składowych produktów żelaznych.
W medycynie, prócz dawno stosowanej metody fotograficznej Fotografia w celu otrzymania zwykłych zdjęć niektórych zboczeń organicznych, w ostatnich czasach zaczęto posiłkować się zdjęciami przy pomocy kinematografu i aparatu roentgenowskiego. Kinematograf znalazł zastosowanie przy zdjęciach ważniejszych operacyi, ruchów chorych, przy epilepsyi, konwulsyach i innych atakach nerwowych. Najważniejsze wszakże stosowanie fotografii do medycyny ma obecnie miejsce w chirurgii przy pomocy promieni Roentgena. Przy poszukiwaniach ciał obcych w organizmie i w badaniach złamań kości medycyna nie ma lepszego środka rozpoznawczego. Skutkiem udoskonalenia przyrządów udaje się obecnie fotografowanie jamy brzusznej, klatki piersiowej, nawet czaszki. Z pomocą promieni roentgenowskich można rozpoznać położenie i wielkość serca, zaburzenia w jego czynnościach, zwapnienia naczyń krwionośnych ; w chorobach dróg oddechowych dają się z łatwością wyszukać nowotwory, zgrubienia opłucnej, ciała obce w krtani i t. p.
W przełyku, żołądku a nawet w kiszkach znajdowano ciała obce, które potem można było usunąć drogą chirurgiczną. Kamienie w nerkach i pęcherzu wykazywała roentgenoskopia, przyczem można już zawczasu oznaczyć ich skład chemiczny, stosownie do stopnia ich przepuszczalności promieni Roentgena.
Udoskonalenia techniczne aparatów roentgenowskich pozwalają obecnie na zdjęcie klatki piersiowej przy sekundowej zaledwie ekspozycyi, co mieć będzie ważne znaczenie nietylko dla dyagnozy, lecz i fizyologii.
Nic nie wspominaliśmy o zastosowaniu fotografii do astronomii; jest to rzecz tak ważna, że zajmiemy się nią nieco obszerniej przy rozpatrywaniu postępów astronomii w drugiej połowie XIX stulecia.
Na zakończenie słów kilka o dziejach sztuki fotograficznej u nas. Pierwsze zdjęcia były dokonywane około r. 1850. Karol Bayer, powróciwszy z Paryża, pierwszy zaczął robić dagerotypy w pracowni swej przy ul. Wareckiej w Warszawie; następnie założył na większą skalę zakład fotograficzny na Krakowskiem Przedmieściu (później Kostka i Mullert). Za zasługę należy poczytać Bayerowi nietylko wprowadzenie u nas nowej gałęzi przemysłu, lecz wykształcenie szeregu pracowników, którzy pod kierunkiem swego przewodnika zaczęli stosować nietylko dagerotypię, lecz i klisze kolodyonowe i papier albuminowy. w r. 1853 powstał zakład fotograficzny Giwartowskiego na Nowym Swiecie (później Pusch), awr. następnym J. Mieczkowskiego przy placu Teatralnym obok Kanoniczek. W tymże czasie A. Witkowski otworzył zakład przy ul. Szpitalnej, przeniesiony następnie na Czystą, art. malarz M. Paszkiewicz (na Nowym Swiecie) oraz farmaceuta Geisler (na S-to Krzyskiej). Przed r. 1860-ym powstały jeszcze zakłady Borettiego, Gebetnera, Fleka, Fajansa, Elsnera i Karoli.
Jak widać z powyższego, sztuka fotograficzna miałaiu nas licznych przedstawicieli, poświęcających się z zamiłowaniem nowej gałęzi sztuki i przemysłu.