Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

IV. Czasy Wielopolskiego


Warszawa. Stare Miasto.
Warszawa. Stare Miasto.

Z wstąpieniem na tron cesarza Aleksandra II rozpoczęła się w Królestwie Polskiem, po ćwierćwiekowym zastoju, kilkunastoletnia epoka silnie rozbudzonego ruchu na wszystkich polach życia. Cesarz, jak już wspominaliśmy, nie zgodził się na poruszenie sprawy polskiej na kongresie paryskim, a przyjmując w maju r. 1856 w pałacu Łazienkowskim szlachtę polską, przestrzegał ją wyraźnie, aby nie popuszczała zbytnio cugli fantazyi („Point de reveries, messieurs!u) Ale względy polityki ogólno-państwowej nie przeszkodziły dążności do naprawy stosunków wewnętrznych kraju. 

Na namiestnictwo, po krótkiem zastępczem pełnieniu tych funkcyi przez generała Wincentego Krasińskiego, powołany książę Michał Gorczaków, brat kanclerza państwa, naczelny wódz armii krymskiej, w wojnie 1853-55, „człowiek uczciwy i dobry” (Smoleński), chociaż dla braku silnej woli i należytej znajomości cywilnego ustroju machiny administracyjnej w Królestwie, łatwo ulegający wpływowi osób postronnych, tak z najbliższego otoczenia w Zamku (Kotzebue), jak i ze sfery urzędniczej (Muchanow, dyrektor spraw wewnętrznych i duchownych, kurator okręgu naukowego), i jeżeli nie z jego inicyatywy, to nie bez jego woli otrzymano przyzwolenie na kilka zmian większej lub niniejszej wagi. 

Cesarz Aleksander II (1818 † 1881).
Cesarz Aleksander II (1818 † 1881).

Zgodzono się na wydanie w Warszawie niektórych pism Mickiewicza, zaprowadzono po szkołach na Litwie wykład języka polskiego, na równej stopie z niemieckim i francuskim, otwarto w r. 1857 w Warszawie akademię medyczno-chirurgiczną, zarodek nieco późniejszej Szkoły Głównej, zatwierdzono projekt założenia Towarzystwa rolniczego, które wkrótce, pod przewodnictwem Andrzeja Zamoyskiego, „zogniskowało w sobie, na wielką skalę, w składzie 4,000 członków, opinię publiczną stanu ziemiańskiego” (Askenazy). Odnowiony ze Stolicą Apostolską konkordat dał arcybiskupowi Fijałkowskiemu możność skompletowania zanikającej już niemal kapituły warszawskiej i obsadzenia oddawna wakujących katedr biskupich. W końcu r. 1858 przystąpiono do sprawy oczynszowania włościan, najpierw w drodze umów dobrowolnych, następnie – w konnie ustawodawczej, według wniosków ogólnej komisyi, której czynności przelano niebawem na Towarzystwo rolnicze. Przyjmując w jesieni roku 1858 w Wilnie delegacyę szlachty, cesarz wyraził wielkie zadowolenie z inicyatywy podjętej w tym kierunku. „Dziękuję wam panowie – mówił – za gościnne, serdeczne przyjście. Cieszę się bardzo, że widzę was tu zebranych i że się między wami znajduję. Dziękuję wam za udział, jaki bierzecie w sprawie polepszenia bytu włościan: Pierwsi daliście przykład i całe cesarstwo poszło za wami”... Zaznaczyć przy sposobności należy, że niejakie opóżnienie się Królestwa w ruchu emancypacyjnym spowodowane zostało całkiem odrębną sytuacyą ekonomiczną tej dzielnicy; własność ziemską skomplikowały tu najrozmaitsze przejścia i antecedensydziejowe (kadastr pruski, kodeks francuski, urządzenia hypoteczne, fiskalizm Lubeckiego itp.). 

Ogólny widok Wilna.
Ogólny widok Wilna.

Bądź co bądź, początki panowania Aleksandra II wywołały wielką agitacyę umysłową we wszystkich zakresach życia publicznego i we wszystkich częściach kraju. Nagły przypływ zagadnień- a jeszcze bardziej oczekiwań sprawił nawet pewnego rodzaju zamęt wyobrażeń, który nie trwał długo. Upomnienia, idące zgóry, zrobiły swoje.

Leopold Kronenberg (1812 † 1878).
Leopold Kronenberg (1812 † 1878).

Objawiła się reakcya. Ukazały się odezwy i broszury zachęcające do rachunku sumień i wydatków, do unikania zbytkóww strojach, mieszkaniach i ucztach, do otrząśnięcia się z wybryków mody zagranicznej. Piętnowano huczne zabawy, życie z odziedziczonego kapitału, ubieganie się o nieprodukcyjne zajęcia i posady urzędnicze, lekkomyślność i nieoględność. 

Józef Ignacy Kraszewski (1812 † 1887).
Józef Ignacy Kraszewski (1812 † 1887).

Powstaje żywa kampania przeciwko gorączkowemu i wyłącznemu zajęciu się Warszawy teatrem, baletem, muzyką, koncertami i hotelowemi primadonnami. Kształci się, rozszerza i nabiera powagi prasa, skazana dotąd na żywienie się okruszynami z „Norda”, „Debatów”, co najwyżej z „Koln. Ztg”... W Petersburgu, w połowie r. 1858 tworzy się europejskich rozmiarów i dążności organ polski "Słowo“, którego redaktor i wydawca, Józefa! Ohryzko, wchodzi w otwarte stosunki z publicystyką galicyjską i poznańską, jedzie do Paryża i tam pozyskuje poparcie celniejszych reprezentantów emigracyi. A gdy wkrótce, z przyczyn podziśdzień dokładnie me wyjaśnionych, upada „Słowo, dążność do naprawy dziennikarstwa, raz świetnie i z powodzeniem zapoczątkowana, nie idzie na marne. Przejmuje się nią bogaty i światły przemysłowiec polski, Leop. Kronenberg, nabywa suchotniczy żywot w Warszawie wiodącą „Gazetę codzienną”, powołuje na redaktora największą ówczesną siłę literacką – Kraszewskiego, i daje jej możność i środki do zajęcia pod odnowionym tytułem „Gazety Polskiej” inicyatorskiego w naszej publicystyce stanowiska. Liberalny i postępowy na swój czas program pisma, gorliwość i staranność wydawnictwa o dobór świetnych artykułów wstępnych, poświęconych zagadnieniom krajowym, rozprawy i sprawozdania felietonowe z najróżnorodniejszych dziedzin myśli, działalności i przedsiębiorczości umysłowej, stały się pobudką do dobroczynnego współzawodnictwa. 

Ockniona jak z letargu świadomość społeczna nie zasadzała wszakże w latach 1856-61 całej swojej energii krytycznej na chybkich i ulotnych oznakach biernego rozglądania się w mniej lub więcej pożałowania godnych zboczeniach ducha i charakteru narodowego. Lubo ostrożnie i niekiedy bardzo nieśmiało, bo niewprawnie, probowano wszakże nietylko przeniknąć lub zażegnać i zakląć rzeczywistość oczyma duszy, ale też i dotknąć się jej rękami. Do tego to właśnie czasu odnoszą się pierwsze zarodkowe usiłowania czynnego, praktycznego rozwiązania niektórych problematów „self-helpu”, w celu i z widomą nadzieją podźwignięcia ekonomii krajowej z upadku, na jaki ją naraziły zarówno klęski polityczne, jak i odłużenie i zacofana uprawa rolna, pod żadnym względem nie odpowiadająca rozwiniętym nad stan trybom odświętnego bytu domowego. Pod bezpośrednią pieczą najpomyślniej od samego wstępu rozwijającego się Towarzystwa rolniczego, powstają po miastach ochronki, biblioteczki, odczyty prywatne, po wsiach szkółki, apteczki, lecznice ",porady“ dworskie. Literat Agaton Giller zakłada w Sandomierzu jedno z najwcześniejszych i najbardziej niebawem rozpowszechnionych pisemek ludowych p. t. „Czytelnia niedzielna”; przy niem formuje się kasa pożyczkowa dla rzemieślników; tu i owdzie tworzą się kółka gimnastyczne i związki ochotniczych straży ogniowych. Ze współdziałania takiejże zabiegliwości jednostek rzutniejszych i prac Towarzystwa rolniczego, powstaje w r.1859 pierwszy „Dom zleceń rolników płockich”, a przykład Płocczan udziela się natychmiast innym dzielnicom kraju, i wciągu r. 1860 takież spółki organizują się w Lublinie Kielcach, Augustowie, Siedlcach i na Kujawach (we Włocławku). Kierowane widokiem wydobycia handlu z rąk drobnych pośredników i przekupniów żydowskich, osnute na dobrze do warunków miejscowych zastosowanej zasadzie „współudzielczości” (brać od ziemian zboże, dawać na nie zaliczki i samym trudnić się jego sprzedażą) stowarzyszenia owe, dla braku ludzi fachowych i wprawy, obracały się z początku ciężko, nie umiały walczyć skutecznie z rutyną i przebiegłością lichwiarzy pokątnych, nie przyniosły przeto tych korzyści praktycznych, jakich od nich słusznie oczekiwać było można; wszelakoż, od samego wstępu stanowiły one jeden z najpotężniejszych motorów ożywienia powszechnego, godziwie wspierały umysłowy prąd nowatorstwa, ujawniający się we wszystkich zakresach budzącego się życia. Z tego tytułu imię Piotra Falkenhagena-Zaleskiego, głównego w piśmiennictwie polskiem ówczesnem propagatora szlacheckich tych domów komisowych, wdzięcznie zapisało się w pamięci „młodego” z tamtych lat pokolenia. 

Ogarniająca zdrowsze części społeczeństwa żądza pracy zbiorowej i służenia pospolitemu dobru szersze jeszcze ujście znalazła w nadzwyczajnie po wojnie krymskiej popularnych „bractwach trzeźwości“.

Kośeiół katedralny św. Jana w Warszawie.
Kośeiół katedralny św. Jana w Warszawie.

Wobec grasującego po wsiach i miasteczkach nadużycia gorących napojów, myśl ukrócenia nałogu i zapobieżenia tym sposobem ruinie zdrowia i dobrobytu ludu przyjęła się szybko, gorliwie podtrzymana przez duchowieństwo. Zakładanie pod patronatem kościoła stowarzyszeń wstrzemięźliwości stało się hasłem i synonimem najpilniejszej potrzeby krajowej. W Królestwie, zwierzchnictwa i opieki nad krucyatą przeciwko pijaństwu podjął się, między innymi, biskup podlaski Benjamin Szymański; na Litwie na czele ruchu stanął od r. 1859, zaraz po swojej nominacyi, ks. biskup Stanisław Krasiński, który w maju 1860 r. wystąpił nawet z listem pasterskim, zachęcając wiernych do trzeźwości. Skutek zjednoczonych usiłowań odrazu przeszedł wszelkie oczekiwania. Kiedy przedtem, w jednej gubernii wileńskiej wypijano rocznie do 800 tysięcy wiader wódki, awr. 1859 przeszło 900 tysięcy, to już w r. 1860 konsumcya spadła niemal do 550 tysięcy. Zatrwożyło to producentów, z których nie lada kto pójść mógł w ślady hr. Rajnolda Tyzenhauza i zwinąć w swych dobrach browary, pozostawiając z 47 karczem, na 9 tysięcy ludności, zaledwie 3. Na pół w żarcie ale. na pół też i na seryo zaczęto mówić o rewolucyjności wiersza Syrokomli: “niech toastem będzie zgoda, trunkiem naszym czysta woda“. 

To było na powierzchni. W dole, od spodu, kotłowały namiętności. 

W luźnych gromadkach polskiego radykalizmu przemagaływ początkach mgliste zasady, aforyzmy i odgłosy historyozofii szlachecko-republikańskiej, o granicach, prawach i posłannictwach narodu polskiego; bez rozbioru przyjmowano hasła demokracyi wychodźczej. Ale i to wkrótce przybrało postać mitologiczną. W narodzie pobożnym, skłonnym do mistycyzmu, wykarmionym w swych warstwach przewodnich poezyą szczytną, dosięgającą nieznanych dotąd wyżyn ideału, żadna doktryna nie zdoła utrzymać się długo na poziomie wyłącznie wyrozumowanego chłodno-logicznego sformułowania. Jakiś niezwykły, nieoczekiwany wzlot podniebny, na skrzydłach mniej lub więcej oderwanego oduchowienia, staje się tu nieuniknionym. Pomysły Mierosławskiego nie znalazłyby w kraju najmniejszego posłuchu, najwątlejszego powodzenia, gdyby nie były przyodziane we frazeologię nie z tego świata. Im bardziej to było niezrozumiałe – tem lepsze do przeczytania. W uzasadnionej obawie o możliwe załatwienie kwestyi włościańskiej według programu “białych“ (Towarzystwa rolniczego), paryski wódz czerwieńców polskich zbierał najpierw groty z pobojowisk i cmentarzysk zachodnio-europejskich, batawskich lub irlandzkich, rozsiewając pogłoski, że torysowie polscy „odczepną jałmużną chlewu i sadu kartoflanego myślą kupić sobie od chłopa spokój jednopokolenny“. 

Cały ten ruch, który od r. 1860 coraz silniej ujawniał się nazewnątrz i doprowadzał do strat, godził świadomie czy nieświadomie ów ustrój, którego Towarzystwo rolnicze było widocznym przedstawicielem i około r. 1861 niezaprzeczonym już kierownikiem. Może nie pierwszy na tem się spostrzegł, ale niezawodnie najpierw dokładnie i „programowo“ zdał sobie z tego sprawę Aleksander hr. Wielopolski, margrabia Myszkowski, i w tem tkwi cała dynamika zarówno szybkiego, oszołamiającego jego wyniesienia się, jak i naglejszego jeszcze upadku. Szczegóły są niejasne. Zachodzi wątpliwość, o ile polityka Wielopolskiego była szczera lub dwulicowa; kiedy mianowicie w głowie jego dojrzała myśl, aby, celem odwrócenia niebezpieczeństwa, zmienić stosunki wewnętrzne kraju, a równocześnie użyć groźby tego niebezpieczeństwa dla przekonania władzy o nieodzowności reform zasadniczych. Ale zagadnienia te miałczeją wobec faktu, że dyplomatyzowanie (o ile rzeczywiście było) najwpierw i najhaniebniej zdradziło dyplomatę: konik groźnego niebezpieczeństwa, jak na złość, rość zaczął do przerażających rozmiarów właśnie wówczas, gdy mądry jeździec na dobre zabrał się do przypinania sobie ostróg.

Dom Staszica.
Dom Staszica.

Dr. Tytus Chałubiński (1820 † 1893).
Dr. Tytus Chałubiński (1820 † 1893).

Bledną atoli i metafory wszelkie na odgłos przyśpieszonego tempa, z jakiem pogalopowały wypadki od pamiętnej doby wezwania Wielopolskiego na zamek i powierzenia mu, za poradą naczelnego prokuratora senatu, Juliusza Enoch a, stanowiska dyrektora Komisyi wyznań religijnych i oświecenia publicznego. Wszczął się rodzaj wyścigu dwóch lokomotyw na torach niewykończonych, błyskawicznie improwizowanych i nawzajem wszędzie z sobą się krzyżujących: z jednej strony szumna, imponująca nawałnica reform, z drugiej huczna zawierucha manifestacyi opozycyjnych – i w rezultacie w pierwszym zaraz konkursowym biegu starte zostało na miazgę Towarzystwo rolnicze (6 kwietnia 1861). Trudno dziś naturalnie wyśledzić i osądzić, kto tu zaczynał, kto kończył, komu się dostały cięgi najdotkliwsze: wielopolszczyzna czy mierosławszczyzna. Kłębiło się to i zataczało kupą chaotyczną, z przerwami nieprzewidywanemi, z wybuchami obstalowanemi na miesiąc zgóry: straż bezpieczeństwa publicznego pod wodzą akademika, delegacya obywatelska miasta Warszawy, obradująca pod przewodnictwem generał policmajstra Paulucci‘ego, Bada stanu przywrócona (26 marca) po dwudziestu latach nieistnienia, dymisya Muchanowa, mowa Wielopolskiego do kleru o rządzie w rządzie, zaprowadzanie samorządu wiejskiego i miejskiego, z obieralnemi radami municypalnemi, gubernialnemi i powiatowemi, zwoływanemi dorocznie i cokwartalnie i dyskutującemi przy drzwiach zamkniętych, strzały kwietniowe, zwinięcie okręgu naukowego, projekt równouprawnienia żydów, zatarg ze studentami o granice własności prywatnej i narodowej, choroba i śmierć ks. Gorczakowa, militarna namiestnicza tymczasowość generała Suchozaneta, spory jego z Wielopolskim, krótkie rządy schorzałego hr. Lamberta, pogrzeb arcybiskupa Fijałkowskiego, zgon wojennego gubernatora i dyrektora komisyi spraw wewnętrznych Gerstenzweiga, znów tymczasowość Suchozaneta, Dymisya dymisya Wielopolskiego, wyjazd jego do Petersburga, tryumf hr. Lüdersa, jako namiestnika i barona Kruzensteina jako dyrektora S18° spraw wewnętrznych. A dalej co? – O dwa kroki nie dojrzałbyś tego przed sobą. Dopiero w d.1 (13) listopada 1861 wysłaną została do Petersburga pierwsza „tygodniówka” (siedmica) nowomianowanego przyszłego redaktora „Warsz. Dniewnika” M. I. Pawliszczewa; odtąd chronologicznie przynajmniej zdarzenia-jakoś się z sobą kleją. Siedmiodniowe te relacye wyszły z druku w r. 1887 (Petersburg, typografia Bałaszewa, tomów dwa, str. 257 i 399), godzi się więc parę choć wierszy dosłownie przytoczyć z ich wstępu: „W Warszawie cisza. Obozy, rozpostarte na placach i patrole, poprzedzone przez dwóch kozaków z zarzuconemi na plecy pikami, snują się we dnie i w nocy na ulicach, przypominając mieszkańcom, że miasto jest w oblężeniu. Wypadki wykroczenia przeciwko przepisom stanu wojennego codzień są rzadsze i bez doniosłości, jako to noszenie się w strojach zabronionych, używanie oznak emblematycznych, chodzenie bez latarek i t. p. Dla braku zabaw towarzyskich i z powodu zamknięcia ogrodów, publiczność odbywa przechadzki po trotuarach, kobiety w żałobie, mężczyźni w okryciach zwyczajnych, lecz w czapkach lub kapelusikach niskich, przed któremi ustąpić musiały kapelusze wysokie, okrągłe, zwane cylindrami”. 

Tymczasem – pisze dr Askenazy - kilkomiesięczny pobyt Wielopolskiego w Petersburgu stał się punktem wyjścia nowego i ostatecznego przekształcenia organizacyi kraju w duchu ustaw z r. 1815‘4. Po przejściowej administracyi archikatedralnej Białobrzeskiego, w styczniu 1862, rektor akademii duchownej rzymsko-katolickiej w Petersburgu, ks. Szczęsny Feliński, spiesznie prekonizowany, za radą Wielopolskiego, w Rzymie i zaraz konsekrowany w Petersburgu na arcybiskupa-metropolitę, natychmiast udał się przez Berlin do Warszawy, pootwierał i powyświęcał zamknięte przez Białobrzeskiego kościoły i czas jakiś gorliwie przyczyniał się do ukojenia wzburzonych umysłów. Skutkowało to jako tako, dopóki się nie rozeszła pogłoska, że Wielopolski wraca – z rozleglejszemi jeszcze pełnomocnictwami. Jakoż wrócił-w rzeczy samej nie z pustemi rękami. W maju 1862 r. ogłoszono nową ustawę o wychowaniu publicznem: szkoły początkowe pozyskały nowe urządzenie równie jak i szkoły powiatowe, realne i gimnazya; instytut Maryjski przeniesiono z Nowej Aleksandry! do Warszawy, otworzono Szkołę Główną o czterech wydziałach, lekarskim, prawnym, fizyczno-matematycznym i filologiczno-historycznym; na rektora powołany dr. Józef Mianowski, którego imię, znacznie już później, weszło do tytułu instytucyi, wspierającej z ofiar swych członków i osób prywatnych dobrą wolę i gorliwsze usiłowania pracowników polskich na polu naukowem i literackiem.

Arcybiskup Antoni Melchior Fijałkowski (1778 † 1861). Ze zbiorów Leopolda Meyeta.
Arcybiskup Antoni Melchior Fijałkowski (1778 † 1861). Ze zbiorów Leopolda Meyeta.

W początkach czerwca tegoż roku równouprawnienie żydów pozyskało sankcyę ustawodawczą; przyznano im prawo nabywania dóbr ziemskich i zamieszkiwania w Królestwie bez żadnych ścieśnień specyficznych; w przedmiocie sporządzania umów zawarowano tylko nieważność dokumentów pisanych w języku żydowsko-niemieckim. W następstwie postanowień, za staraniem margrabiego powziętych wcześniej w Petersburgu i przeznaczających namiestnictwo w Królestwie jednemu z członków domu panującego, urządzono (również w czerwcu 1862 r.) odpowiedni podział władz naczelnych krajowych: rozwinięto atrybucye namiestnika i przydano mu do pomocy dwóch niezależnych od siebie zwierzchników: dowódcę wojsk konsystujących w Królestwie i naczelnika cywilnego zarządu kraju. Nominacyę na namiestnika przyjął W. Książę Konstanty Mikołajewicz; pod nim generał Ramsay objął sprawy wojskowe, Wielopolski cywilne. Dyrektorem komisy i spraw wewnętrznych został – Łuszczewski, komisyi wyznań i oświaty – Krzywicki. Gdy w lipcu Wielki Książę przybył do Warszawy, przedsięwzięto wraz rozległe prace przygotowawcze wgłównych działach administracyi i ustawodawstwa, którym wszakże od pierwszego zrobionego kroku zgotowano przyjęcie straszliwie zawodne. 

„Cisza“, zaznaczona przez Pawliszczewa w początkach listopada 1861 r., nie zwiastowała nic dobrego. Zarządzenia wojskowej tymczasowości Suchozaneta, później Lüdersa i stronników doraźnej represyi, usunęły gorączkową agitacyę z powierzchni, ale wpędziły ją do wnętrza. Nierychło atoli wpadnięto na wyraźniejsze poszlaki metamorfozy. Wprawdzie „Siedmice“ już w d. 7 czerwca zapisały wykrycie tajemnego związku, mającego na celu formowanie wojska; nikomu wszakże w głowie pomieścić się nie mogło, aby potajemne musztry i ćwiczenia pokątne oznaczały zapowiedź lub poważny symptom bliskiego wystąpienia zbrojnego. Dopiero szereg bezpośrednio po sobie idących zamachów przekonał, jak daleko rzeczy zaszły. Przed samym przyjazdem W. Księcia do Warszawy, w dzień biały, 27 czerwca o godz. 8 zrana, w ogrodzie Saskim, wśród licznie przy stacyi wód mineralnych zgromadzonej publiczności, hrabiemu Lüdersowi wystrzałem z pistoletu, wymierzonym z tyłu, prawie „a bout portantu, przeszyto szyję i strzaskano szczękę. Sprawca znikł jak przywidzenie. Z dzienników zagranicznych, które Pawliszczow przytacza ze szczegółowem uwydatnieniem okoliczności (I, 101), dowiedziano się tyle tylko, że była to zemsta na schodzącym ze stanowiska namiestniku za zatwierdzenie wyroku, skazującego na śmierć kilku oficerów wmieszanych do propagandy rewolucyjnej; zamachu dokonać miał oficer nazwiskiem-jak się wykryło znacznie już później – Potebnia. Niebawem, wieczorem dnia 3 lipca, czeladnik krawiecki, Ludwik Jaroszyński, ranił Wielkiego Księcia przed gmachem teatru. Wraz potem litograf, Ludwik Ryli strzelił dwukrotnie do Wielopolskiego na schodach pałacu komisyi przychodów i skarbu; inny litograf, Jan Rzońca, usiłował zadać margrabiemu cios sztyletem zatrutym w Alejach Ujazdowskich. Wszyscy trzej, w moc wyroków sądu wojennego, powieszeni zostali na stokach cytadeli warszawskiej. Śledztwo wpadło przy tej sposobności na tropy rozległego, po całym kraju rozgałęzionego, stowarzyszenia tajnego, z komitetem centralnym na czele, funkcyonującym oddawna (chociaż pod innemi poprzednio nazwami), gromadzącym w kraju broń i amunicyę, ściągającym podatki, a porozumiewającym się z emigracyą, głównie z Mierosławskim, który niedawno przedtem założył był szkołę wojskową polską w Genui, przeniesioną następnie do Cuneo, we Włoszech północnych. Wiadomości, przez rząd narazie zebrane, były jednakże najzupełniej ogólnikowe, szematycznc; osoby, miejsca schadzek, działalność konkretna spisku, odsłoniły się nie wcześniej, aż dopiero po ostatecznem rozbiciu się usiłowań rewolucyjnych; wtedy to, na podstawie więziennych zeznań kilku przywódzców lub uczestników sprzysiężenia, zatrzymanych przeważnie podczas lub po skończeniu rewolucyi 1863 – 1864 r. (jak Oskar Awejdc, Karol Majewski, Władysław Daniłowski, Paweł Landowski, Zygmunt Rościszewski, Stanisław Kaczkowski i t. d.) powstało w piśmiennictwie rosyjskiem kilka opracowań źródłowych (Berga, Ustimo wieża), dających niejakie wyobrażenie o całości ruchu, jego charakterze, zamiarach i rozmiarach.

Margrabia Aleksander Wielopolski (1803 † 1877).
Margrabia Aleksander Wielopolski (1803 † 1877).

Początkami swemi roboty konspiracyjne sięgają lat 1857-1858. Luźne genezyjne ich wątki, rozrzucone ekscentrycznie na przestrzeni pomiędzy Petersburgiem, Kijowem i Warszawą, nie mają z początku nic z sobą wspólnego. W samym Petersburgu wyłaniają się najpierw dwie osobistości krańcowo różne pod względem dążności i przymiotów umysłu; są niemi: Jarosław Dąbrowski i Zygmunt Sierakowski, obaj oficerowie generalnego sztabu. W pięciu pokoikach mieszkania Dąbrowskiego przy zacisznej ulicy Petersburga, zwanej Oficerską, zbierać się zaczęli w r.1858 wojskowi Polacy na wieczorki literacko-polityczne, wyprawiane regularnie co tydzień, sposobem ogólnie przyjętym, otwartym, towarzyskim. Treść pierwszych tych narad, na które się po kilkudziesięciu młodych ludzi schodziło, wkrótce przybrała formy uchwytne, kółko rewolucyjne ściąga ku sobie pierwiastki jednorodne, ludzi nie tylko wojskowych ale i cywilnych, nietylko Polaków ale i Rosyan; na tych ostatnich znaczny wpływ wywierał oficer gwardyi, Tabęcki. Z nazwisk, które w późniejszych wypadkach na wierzch wypłynęły lub w nich utonęły, oprócz Józefata Ohryzki, zajmującego w Petersburgu jedno z wybitniejszych stanowisk urzędniczych – wymienić należy jeszcze i Włodzimierza Spasowieża, który jednakże szybko zoryentował się i cofnął. Do Petersburszczan należał też i Wacław Przybylski, literat, wielokrotny „komisarz nadzwyczajny” w latach 1863-64; zalicza go Pawliszczew do „zesłanych” (II 360), lecz mylnie: dostał się on po powstaniu do Paryża, zawieruszył się zaś na wschodzie tureckim około r. 1871, w chwili, gdy jego przyjaciel, Jarosław Dąbrowski obejmował komendę nad wojskami komuny paryskiej, jako ich wódz naczelny. 

Józef Mianowski (1804 † 1879). Rektor Szkoły Głównej.
Józef Mianowski (1804 † 1879). Rektor Szkoły Głównej.

Kijów dostarczył sprzysiężeniu warszawskiemu głównie działaczy średniej ręki, przedewszystkiem doświadczonych instruktorów “trójek” i “dziesiątek”, z których uniwersytet Ś-o Włodzimierza słynął jeszcze za dni wojny krymskiej. Ztąd też, jak się zdaje, pochodził, i tu się jako organizator wyćwiczył, niejaki Jankowski, ex-wojskowy, założyciel pierwszego kierowniczego kółka młodzieży akademickiej, (medyko-chirurgów i ze szkoły sztuk pięknych). Pierwotna ta całostka około r. 1858 czy 1859 rozpadła się na dwa odłamy: czerwony, z Janem Kurzyną na czele, i biały, pod kierunkiem Edwarda Jurgensa. Odłamy łączyły się z sobą w jednych punktach i wypadkach, rozchodziły się w innych; po zniknięciu Jankowskiego, w lecie 1860, pośrednikiem był Franciszek Godlewski, z którym, w końcu maja 18G1 r. połączył się przybywający z Żytomierza literat, Apollo Korzeniowski. W jesieni 1861 r. rozbrat między odłamami stał się bardziej stanowczy: Jurgens wszedł do napół jawnej Dyrekcyi białych (Kronenberg L., Zamoyski Władysław, Kołaczkowski J., Kurtz Al., Golz A., Majewski K. it. d.); czerwoni, pod mianem Komitetu miejskiego, zmieniającego się ustawicznie (Chmieliński, Wereszczyński, Głowacki w roku 1861, Daniłowski, Marczewski, Giller, Koskowski w pierwszej połowie roku 1862), wiedli żywot pełen wstrząśnień i rozterek, aż dopóki w czerwcu 1862 roku, Jarosław Dąbrowski nie narzucił im swej władzy, prawic dyktatoryalnej; Komitet miejski, potwierdzony przez niego w ostatnim, czteroosobowym składzie, otrzymał wtedy miano „Centralnego”.

Szkoła Główna (obecnie gmach Uniwersytetu w Warszawie).
Szkoła Główna (obecnie gmach Uniwersytetu w Warszawie).

W październiku przewodnictwo w komitecie objął Zygmunt Padlewski, dymisyonowany porucznik artyleryi gwardyi; jednocześnie z powodu obrad nad pytaniem: rozpoczynać rewolucyę czy nie zaszły w jego składzie niejakie zmiany osobiste.

W. Ks. Konstanty Mikolajewicz, namiestnik Królestwa Polskiego (1827 † 1892). Ze zbiorów Leopolda Meyeta.
W. Ks. Konstanty Mikolajewicz, namiestnik Królestwa Polskiego (1827 † 1892). Ze zbiorów Leopolda Meyeta.

W końcu r. 1862 i wsamych początkach 1863 r. komitet centralny, oprócz Padlewskiego, stanowili: Witold Marczewski, Bronisław Szwarce, Agaton Giller i Aleksander Biernacki; w uchwałach jego ważniejszych brali udział rozmaici delegaci z prowincyi i starzy członkowie sprzysiężenia, jak Godlewski lub Maryan Langiewicz, oficer austryacki, późniejszy kilkutygodniowy „dyktator”. Wezwanie do broni i inne dokumentu z d. 22 stycznia 1863 r. redagowane były przez komitet, w którego skład pod mianem „tymczasowego rządu narodowego”, weszli: Stefan Bobrowski, jako prezydujący i członkowie: Oskar Awejde, Jan Majkowski, Karol Mikoszewski, Józef Janowski (sekretarz). 

Zanim do tej ostateczności przyszło, zabrało głos stronnictwo zachowawcze kraju-resztki rozwiązanego i rozproszonego Towarzystwa Rolniczego. 

hr. Andrzej Zamoyski, prezes To w. Rolniczego (1800 † 1874).
hr. Andrzej Zamoyski, prezes To w. Rolniczego (1800 † 1874).

Około trzystu ziemian, wezwanych przez Dyrekcyę białych, zjechało w początkach września 1862 r. do Warszawy z zamiarem wystosowania do Wielkiego Księcia adresu potępiającego zamachy i działalność czerwieńców, a zarazem jasno określającego obywatelskie stanowisko szlachty, jako myślącej części narodu. W toku jednakże obrad nad treścią podania, uwydatnił się z pierwotną siłą zastarzały antagonizm między powszechnie szanowanym przywódcą białych, Andrzejem Zamoyskim, dawnym prezesem Towarzystwa Rolniczego a coraz bardziej niepopularnym i nienawistnym naczelnikiem rządu cywilnego, Wielopolskim. Przyjęto projekt, pomijający formalne potępienia czerwieńców, oznajmiający natomiast gotowość szlachty do współdziałania z rządem w sprawie uspokojenia kraju, pod warunkiem otrzymania ustępstw rozleglejszych od tych, jakie margrabia uzyskał. Wielopolski sprzeciwił się podaniu adresu, tak wyraźnie potępiającego jego program i politykę. Wówczas biali obwieścili swą uchwałę w formie listu do Zamoyskiego. Tekst dokumentu dostał się do rąk AA. Księcia, i Zamoyski, wezwany do Belwederu, po wysłuchaniu nagany za nielegalny obrót sprawy, otrzymał rozkaz natychmiastowego udania się do Petersburga, gdzie, na posłuchaniu Cesarza, skazany został na wyjazd zagranicę. Od tej pory nie było już dla Wielkopolskiego najmniejszej nadziei pogodzenia się z opinią publiczną.

hr. Zygmunt Wielopolski, prezydent m. Warszawy (1833 1902).
hr. Zygmunt Wielopolski, prezydent m. Warszawy (1833 1902).

Wyklęty przez czerwonych, odepchnięty przez białych, nie znajdując oparcia w żadnej klasie społecznej, postanowił represyę posunąć do ostatnich granic surowości. Zły, rozdrażniony, zaczął szukać zaczepek z prasą ikłócić się w swym „Dzienniku powszechnym” z dziennikarzami najzupełniej w ten sam sposób, jak w roku poprzednim z duchowieństwem o rządy w rządzie lub ze studentami o „ogrody w ogrodzieu. Solą w oku stanęła mu też umiarkowana, oględna opozycya Kraszewskiego, redaktora „Gazety Polskieju, – skazał go na banicyę. W końcu, dla zgnębienia partyi rewolucyjnej, pod której miano podciągał każde bez wyjątku niezadowolenie, każdy objaw samodzielności, z jego własną niezgodnej, chwycił się ostateczności najgorszej, bo zamaskowanej: wyjednał w Petersburgu modyfikacyę prawa z r. 1859 o poborze wojskowym, skierowaną najwyraźniej ku temu, aby oczyścić Królestwo z pierwiastków wszelkiego „ruchu“. Modyfikacya uwalniała od poboru właścicieli ziemskich i włościan rolników, pociągała zaś do niego całą ludność miejską, przyczem pobór dokonać się miał nie przez losowanie, lecz według list imiennych, specyalnie w tym celu sporządzonych przez władze administracyjne. Środek ten chybił celu. Komitet centralny czerwonych dokładnie zawsze był poinformowany, kanałami najrozmaitszemi, o tajemnicach i zamierzeniach rządu. Tym razem, dowiedziawszy się o terminie poboru i otrzymawszy odpisy z list konskrypcyjnych, zarządził tłumne wyjście i ukrycie zagrożonych, w miejscowościach lesistych, w puszczy Kampinoskiej, górach Świętokrzyskich, okolicach Serocka i Modlina, a nawet dalej w gub. zachodnich. Było to ostrzeżenie, po którem najbardziej elementarna przezorność polityczna nakazywała czynność poborową zawiesić, odroczyć. Ale Wielopolski był już znużony i wszystko stawiał na ostatnią kartę, bez oglądania się na skutki. W Warszawie proceder poborowy odbyto w nocy “z 14 na 15 stycznia 1863 z wielką wystawnością sił administracyjnych, policyi i wojska; ludność spokojna nie stawiała, naturalnie, najmniejszego oporu. W parę dni później urzędowy „Dziennik powszechny“ ogłosił artykuł margrabiego, obwieszczający, że wszystko odbyło się spokojnie. Odpowiedzią był wybuch rewolucyi.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new