Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

IX. Od Szlezwiku do Sadowy


W ciągu długich lat wszechwładzy bismarkowskiej wytworzyła się i przyjęła powszechnie legenda, przypisująca wyniesienie Prus do rzędu mocarstw europejskich i zjednoczenie narodu niemieckiego wyłącznie genialności „żelaznego kanclerza”. Mniemanie to zakorzeniło się tak silnie, że przyjęto w Niemczech powszechnie z niechęcią, a po części i szyderstwem, usiłowania cesarza Wilhelma II, który chciał zapewnić swemu dziadowi „Wielkiego”. Według zrozumienia narodu niemieckiego, czech wania tytuł „wielkim” był tylko Bismarck; Wilhelmowi I opinia publiczna i świat uczony przyznał tylko przydomek „zwycięzcy”, mówiący jedynie o powodzeniu zewnętrznem a nie o zasłudze. W imię prawdy należy zaznaczyć, że sąd ten jest mylny i niesprawiedliwy. Rzeczywistym twórcą potęgi mocarstwowej Prus i cesarstwa niemieckiego był Wilhelm I. W Bismarcku znalazł on tylko zręcznego pomocnika i wykonawcę swoich zamiarów, a równocześnie ministra, który popychał go naprzód, wytwarzał położenia, z których cofnąć się już nie było można, i torował drogi na polu dyplomatycznem. Był to przebiegły, przewidujący, nie znający żadnych skrupułów dyplomata; po za tein tylko junak, typowy „junkier pruski”, śmiały do awanturniczości, namiętny, gotowy w ferworze stawić wszystko na jednę kartę, i siebie i monarchę i byt państwa. Tacy ludzie mają często powodzenie, i to powodzenie staje się tytułem ich wielkości, jakkolwiek pomyślny wynik akcyi wcale nie od nich zależy. 

Warunki powadzenia polityki bismarckowskiej wytworzył król Wilhelm I, a wytworzył je zupełnie świadomie i celowo w owych czasach, kiedy przyszły kanclerz był jeszcze figurą dość podrzędną, choć głośną, i nie miał poważnego wpływu na postanowienia rządu. Wierzył już w chwili, gdy obejmował tron swego brata, w wielką misyę historyczną Hohenzolernów i państwa pruskiego, nie mniej silnie, niż obecnie wierzy wnuk jego; pragnienie władzy, ambicja, popychały go do czynu, do wyniesienia swej dynastyi na stanowisko kierujące w narodzie niemieckim; przewidywał od samego początku starcie z cesarstwem Habsburgów, walkę na śmierć i życie, i przygotowywał się do niej. Skoro tylko objął formalnie rządy, przystąpił do reorganizacyi zaniedbanej przez poprzedników armii, powiększył ją, udoskonalił, wyćwiczył, nie pytająco prawo i wolę narodu, stworzył sobie sprawne i posłuszne narzędzie do przeprowadzenia swych ambitnych zamiarów. Bismarcka powołał do gabinetu, gdy nie umiał już dać sobie rady z frondującą reprezentacyą narodu; poznał się na tym człowieku, przewidywał, że nie cofnie się przed niczem, odważy się w razie potrzeby na wszystko, choćby na zamach stanu, i przez to uratuje reformę wojskową. Nie zawiódł się. Znalazł człowieka, jakiego potrzebował. Ale był to człowiek strasznie niebezpieczny w polityce. Unosił go temperament junacki, i pod- wpływem tego temperamentu nastąpiło otwarte zerwanie z Austryą. Bismarck miał zaufanie do armii pruskiej, ale nie miał wyobrażenia o tern, jaką w rzeczywistości była potęgą. Przyswoiwszy sobie cele swego monarchy, szedł na oślep i wywołał wojnę, która mogła tak dobrze skończyć się zwycięstwem jak i zupełnem zmiażdżeniem Prus. I wiedział o tem sam dobrze, i z narażał państwo na hazard bardzo niebezpieczny. Jego szczęściem i źródłem jego sławy były: doskonałość armii, stworzonej w ciągu 12 lat przez Wilhelma I, talent strategiczny Moltkego, nieudolne kierownictwo wojsk austryackich, wreszcie nieuzasadniony niczem pośpiech, z jakim Austryacy przyznali się do klęski i zgodzili się na zawarcie pokoju. Kilka tygodni oporu-a sprawa mogła wziąć zupełnie inny obrót. Cesarz Franciszek Józef nie czekał, jak w wojnie włoskiej, tak i w walce z Prusami; jedna wielka klęska wystarczyła, aby zniechęcić go zupełnie. Prusy tryumfowały, i Bismarck stał się wielkim. Prawie dosłownie to samo powtórzyło się kilka lat później w wojnie z Napoleonem. I tam Bismarck stawił wszystko na jednę kartę-wbrew woli króla, i zwyciężył. Gracz był szczęśliwy. Bezwątpienia, ta śmiałość jego polityki ma pewne znamiona wielkości, a zręczność dyplomatyczna, z jaką umiał usuwać sobie z drogi zawady i wyzyskiwać nieporozumienia i podejrzliwości, dzielące rządy wrogie Prusom, była zadziwiająca; wreszcie zaś – powodzenie jest w polityce najwyższym probierzem. A jednak szczęśliwy awanturnik i zawadyaka – to jeszcze nie geniusz, a szczęście-to nie zasługa. O tem zapomniano zupełnie w Niemczech. I na to także nie zwrócono należytej uwagi, że działalność tego monarchy i żołnierza, który w poczuciu wielkiej misyi politycznej – a może i narodowej – swojej dynastyi i państwa pruskiego, z jasno sformułowanym celem przed oczyma, od chwili objęcia rządów pracował gorączkowo i wytrwale nad jednem tylko-nad stworzeniem armii, która miała mu umożliwić osiągnięcie tego celu, musiała w każdym razie wydać owoce niezwykłe, musiała doprowadzić do tego przełomu, który stał się nieuniknionem prędzej czy później następstwem całego rozwoju stosunków narodu niemieckiego, i że Bismarck przełom ten jedynie przyspieszył, rzucając lekkomyślnie i niepotrzebnie na szalę szczęścia byt państwa pruskiego. W owym czasie jeszcze zwycięstwo Prus nie było koniecznością, lecz tylko przypadkiem, a ta junacka awanturniczość mogłaby tak samo zniweczyć owoce długoletniej i konsekwentnej polityki królów pruskich i powstrzymać przełom, lub nawet zwrócić wstecz fale rozwoju dziejowego, jak ozdobić głowę Wilhelma I koroną cesarską. Aby znaleść właściwą miarę wielkości bismarkowskiej, potrzeba tylko porównać „żelaznego kanclerza” z pierwszym cesarzem Francuzów. Napoleon I był wielki, pomimo że ostatecznie utonął w zamęcie i skończył jako nędzny wygnaniec na odludnej wyspie. Bismarck był wielki, ponieważ powiodło mu się uniknąć rozbicia. Wreszcie dodać trzeba: Wilhelm I byłby należał do najwybitniejszych królów pruskich, chociażby nie zmiażdżył Austryi i nie pokonał Francuzów; a nawet kto wie, czy przyszły historyk nie dopatrzy się właśnie w tym gwałtownym i zbyt pospiesznym sposobie rozwiązania „sprawy niemieckiej w, źródła mniej pomyślnych zwrotów w dziejach odnowionego cesarstwa. 

*****

Król Wilhelm powiększył i zreorganizował armię wbrew woli izby poselskiej. W narodzie drgały jeszcze echa niezbyt odległych lat rewolucyjnych; nie zapomniano byłemu księciu pruskiemu jego zachowywania się w r. 1848, uważano go za stanowczego przeciwnika instytucyi wolnościowych, spoglądano podejrzliwie na jego zbrojenia, a sposób, w jaki je przeprowadził, mógł tylko powiększyć niechęć i pogłębić nieufność.

Fryderyk VIII Augustenburski (1829 † 1880) książę Szlezwiku i Holsztynu. Według litografii G. Fischera.
Fryderyk VIII Augustenburski (1829 † 1880) książę Szlezwiku i Holsztynu. Według litografii G. Fischera.

W roku 1863 stosunki zaostrzyły się tak dalece, że z zatargu konstytucyjnego nie było wyjścia bez poniżenia się jednej ze stron zwaśnionych. Korona stanęła przed dylematem: ustąpić, czy zdecydować się na zamach stanu? Z tego trudnego położenia wybawił króla Wilhelma zatarg konstytucyjny w państwie duńskiem. Znalazła się sposobność do wyprowadzenia armii zreorganizowanej na pole walki, wypróbowania jej, zdobycia laurów, odwrócenia uwagi od spraw wewnętrznych na wypadki zewnętrzne, którym nie trudno było nadać charakter narodowy ogólnoniemiecki, a równocześnie sposobność do rozszerzenia granic państwa, podłechtania ambicyi ludu pruskiego- słowem zbudowania mostu pomiędzy rządem i narodem. 

Państwo duńskie składało się wówczas z właściwej Danii-północnej części półwyspu Jutlandzkiego wraz z wyspami, oraz trzech księstw na południowej części półwyspu: Szlezwiku, Holsztynu i Lauenburga. Ludność ich była pochodzenia przeważnie niemieckiego, ale zrosła się już tak silnie z ideą państwową, że jeszcze w początkach wieku XIX-go nikt o oderwaniu się od Danii nie myślał. Były one połączone z Danią tylko unią osobistą i posiadały każde oddzielną administracyę i organziacyę stanową. Kiedy po kongresie wiedeńskim powstał związek niemiecki, Holsztyn oraz Lauenburg, w tym właśnie czasie (1815) przyłączony do Danii, przystąpiły do związku. Szlezwik natomiast nie wszedł w żadne stosunki ze związkiem niemieckim. Dopiero pod wpływem idei narodowościowej i skutkiem agitacyi pruskiej, wśród ludności niemieckiej księstw obudziły się dążności seperacyjne, a ruch ten nabrał znaczenia, kiedy król Fryderyk VI duński, przewidując wygaśnięcie swego rodu w linii prostej, pomyślał o silniejszem połączeniu całego swego państwa i jednolitem uregulowaniu prawa spadkowego. Pod rządami jego następców, Krystyna VIII i Fryderyka VII sprawa zaostrzyła się. W Danii tron, po wygaśnięciu linii męskiej, przechodził na linię żeńską dynasty i, w Holsztynie na boczną linię męską, w Szlezwiku i Lauenburgu sprawa była sporna. Uregulowanie tej sprawy było utrudnione przez należenie Holsztynu do związku niemieckiego i przez to, że niezawisły' zupełnie od związku Szlezwik był ze swej strony połączony nierozerwalnie z Holsztynem. Projekt więc zaprowadzenia jednolitych urządzeń i jednolitego prawa spadkowego w Danii i wszystkich trzech księstwach spotykał się z opozycyą ze strony związku niemieckiego, projekt zaś połączenia samego tylko Szlezwiku z Danią sprzeciwiał się nierozerwalności związku pomiędzy Szlezwikiem i Holsztynem. Zatarg w r. 1848 doprowadził do walki domowej a wojny z Prusami, która zakończyła się zachowaniem terytoryalnego status quo i uregulowaniem prawa spadkowego w protokule londyńskim z r. 1852, w którym uznano następcą tronu w Danii i wszystkich księstwach ks. Krystyna (IX) z Glücksberga. 

Zdobycie szańców pod Duppel, dnia 18 kwietnia 1864 r.
Zdobycie szańców pod Duppel, dnia 18 kwietnia 1864 r.

Ostatni król z prostej linii męskiej, Fryderyk VII, pragnął tuż przed swoją śmiercią uregulować ostatecznie stosunki konstytucyjne państwa i postanowił, pod wpływem patryotycznego stronnictwa duńskiego, połączyć Szlezwik ściśle z Danią, gdy należący do związku niemieckiego Holsztyn miał otrzymać osobną konstytucyę i zachować samodzielność. Stany szlezwickie oparły się temu, powołując się na nierozerwalny związek Szlezwiku z Holsztynem. Sejm niemiecki w Frankfurcie uznał protest ten za uzasadniony i wysłał w r. 1863 armię związkową (sasko-hanowerską), z wojskami austryackiemi i pruskiemi w rezerwie, do Holsztynu, aby przeszkodzić rozdzieleniu księstw. Tymczasem umarł nagle (dnia 15 listopada r. 1863) Fryderyk VII, a spadkobierca jego, Krystyan IX z Glücksburga, zatwierdził wydaną przez niego konstytucyę. Prawo Krystyana IX do następstwa w całem państwie opierało się na wspomnianym już protokule londyńskim z roku 1852. Protokuł ten był uznany przez Prusy i Austryę, ale nie przez związek niemiecki. Nie uznał go także pozbawiony przez uchwałę mocarstw prawa spadkowego w Szlezwiku i Holsztynie ks. Fryderyk Augustenburski, obwołał się nazajutrz po śmierci Fryderyka VII panem obu księstw i zwrócił się do związku niemieckiego z prośbą o poparcie. Sejm frankfurcki oświadczył się za nim, rząd pruski, wbrew uchwale sejmu, w zasadzie przeciw; postanowił jednak wyzyskać zatarg w swoim interesie i porozumiał się w tajemnicy z Austryą. W grudniu armia związkowa wkroczyła do Holsztynu i utwierdziła rządy księcia Fryderyka w tem księstwie. Do Szlezwiku, jako nienależącego do związku niemieckiego, wpływ jej nie sięgał. Tu jednak wdały się w sprawę Prusy z Austryą. Oba państwa zażądały na sejmie frankfurckim, aby zawezwał rząd duński do cofnięcia konstytucyi wydanej dla Szlezwiku, a gdy sejm odmówił, postanowiły działać na własną rękę i zwróciły się z tem żądaniem wprost do króla Krystyana. Rząd duński zaprotestował przeciw mieszaniu się państw obcych do swoich spraw wewnętrznych; Prusy i Austryą odpowiedziały wypowiedzeniem wojny. Sejm pruski wprawdzie sprzeciwił się stanowczo wyprawie do Danii, zarzucając królowi, że nadużywa potęgi militarnej państwa, król Wilhelm jednak nie troszczył się o to. W styczniu r. 1864 20.000 Austryaków pod dowództwem marszałka Gablentza i 25.000 Prusaków, dowodzonych przez gen. Wrangla i ks. Fryderyka Karola, przekroczyło Eiderę.

Przeprawa przez cieśninę morską na wysp Alsen, dnia 28/29 czerwca r. 1864.
Przeprawa przez cieśninę morską na wysp Alsen, dnia 28/29 czerwca r. 1864.

Duńczycy, którzy zajęli w 30.000 ludzi silne stanowisko pod szańcami Dannirewirku, starali się uniknąć starcia, w nadziei, że nastąpi interwencya mocarstw podpisanych na protokule londyńskim. Opuścili więc bez walki warowną pozycyę Bitwa pod i cofnęli się do drugiej linii obronnej, pod szańcami Diipplu. Interwencya nie nastąpiła. Rosy a nie chciała przeszkadzać Prusom, które zajęły w r. 1863 przychylne dla niej stanowisko; Napoleon w zasadzie nie miał nic przeciw tej wojnie, ponieważ zgadzała się z jego zasadą narodowościową. Od lutego do kwietnia sprzymierzona armia austryacko-pruska stała przed szańcami Düpplu; dnia . 18-go kwietnia nastąpił szturm, który skończył się zajęciem potężnej warowni. Duńczycy stracili 5.000 ludzi w zabitych, ranionych i jeńcach, oraz 118 dział, a oskrzydleni przez korpus generała pruskiego Manteuffla, wycofali się zupełnie z półwyspu. 

Tymczasem zebrała się w Londynie, za staraniem Anglii, konferencya reprezentantów mocarstw, w której wziął także udział pełnomocnik związku niemieckiego, ks. Beust, i nastąpiło zawieszenie broni, celem ułożenia warunków pokoju. Duńczycy trzymali się twardo i nie zgadzali się na żadne ustępstwa. Skorzystały z tego Prusy i Austrya, aby odstąpić od uchwał kongresu londyńskiego z r. 1852, i zażądały wspólnie zupełnego odłączenia Szlezwiku i Holsztynu od Danii i utworzenia z nich państwa jednolitego pod rządami księcia Fryderyka z Augustenburga. Rząd duński odrzucił stanowczo tę propozycyę, i pod koniec czerwca walka rozpoczęła się na nowo. W nocy z dnia 28 na 29 tegoż miesiąca Prusacy przedostali się przez cieśninę Alsen na wyspę tejże nazwy i wyparli z niej Duńczyków. W Kopenhadze zrozumiano, i z walka z przemocą nie miała żadnych widoków powodzenia. Nawiązano układy, które doprowadziły dnia 30 września roku 1864 do zawarcia pokoju we Wiedniu. Do udziału w układach nie dopuszczono związku niemieckiego, ani reprezentacyi tych księstw, o które toczyła się walka, ani też pretendenta do nich, ks. Fryderyka Augustenburskiego. Dania odstąpiła Szlezwik, Holsztyn i Lauenburg cesarzowi austryackiemu i królowi pruskiemu i przyznała im prawo rozporządzenia temi krajami według upodobania. 

Wojna o Szlezwik i Holsztyn nie była pospolitą napaścią, za jaką jest uważana po dziś dzień w Danii. Miała ona pewne pozory legalności, była uprawnionem wystąpieniem związku niemieckiego, mniej uprawnionem, ale dającem się uzasadnić, – Prus i Austryi przeciw rozdzieleniu księstw, które miały stanowić „po wszystkie czasy” jedność niepodzielną. Rozpoczęto ją na prośby stanów szlezwicko-holsztyńskich i Fryderyka Augustenburskiego, który był legalnym spadkobiercą Szlezwiku, pozbawionym swych praw na kongresie londyńskim w interesie państwowym Danii. Skoro zwyciężona Dania zrzekła się tych prowincyi, rozumiało się samo przez się, że rządy w nich obejmuje prawowity następca tronu, i przystąpi jako udzielny książę do związku niemieckiego. Tak też zapatrywano się na tę sprawę w Austryi i w związku niemieckim. Ale dla Prus prawo spadkowe i nierozdzielność księstw były tylko pretekstem. Wypowiedziano Danii wojnę w celach zaborczych. „Zdrowa polityka, prawo samoobrony, powiada historyk niemiecki (Jager), zakazywała Prusom pozwolić na to, aby na tem miejscu powstało średnie państwo samodzielne, jak Meklemburg, albo Saksonia. Co najmniej trzeba było żądać stałego przyłączenia się kraju do systemu pruskiego”. Z żądaniem tem przystąpił do ks. Fryderyka Bismarck tuż po zawarciu pokoju, mianowicie zaś domagał się zupełnego połączenia szlezwicko-holsztyńskich sił zbrojnych z pruskiemi, co równałoby się oddaniu kraju pod władzę militarną Prus. Książę naturalnie odmówił, o czem zresztą nie wątpiono ani na chwilę w Berlinie. Austrya stanęła po jego stronie, a ponieważ na razie niepodobna było się porozumieć, zgodzono się w konwencyi w Gasteinie zd. 14 sierpnia r. 1865 na ustanowienie rządów tymczasowych, pruskich w Szlezwiku, austryackich w Holsztynie. Księstewko Lauenburskie Prusy otrzymały na własność za opłatą 6 milionów marek. Kilonia, którą Prusacy zajęli na własną rękę jeszcze w r. 1864, miała być zamieniona na port związkowy, Rendsburg na fortecę związkową. Prusacy skorzystali z takiego uregulowania sprawy, aby utwierdzić swą władzę w Szlezwiku; zawarli umowę, z zamiarem niedotrzymania jej. Ludność księstwa przekonała się poniewczasie, że dostała się z deszczu pod rynnę, wyłamując się z pod władzy duńskiej. Gubernator gen. Manteuffel rządził w księstwie jak w kraju zdobytym; książę Fryderyk, który przybył odwiedzić swych poddanych, otrzymał rozkaz natychmiastowego opuszczenia kraju. Zagrożono mu nawet zamknięciem w więzieniu.

Paryż. Widok ogólny.
Paryż. Widok ogólny.

Ale posiadanie Szlezwiku nie zadowoliło Prusaków. Zdobycie obu księstw było w Berlinie rzeczą postanowioną. Spoglądano więc z wielką niechęcią na Austryę, której pełnomocnik, marszałek Gablentz, „nie chciał rządzić w Holsztynie jak basza turecki”, lecz uważał się za tymczasowego zastępcę ks. Fryderyka i nie myślał wcale otłumieniu objawów samodzielności. Jakkolwiek postępowanie takie zgadzało się zupełnie z treścią i duchem umowy gasteinskiej, Bismarck założył protest przeciw „popieraniu agitacyi holsztyńskieju i ostatecznie zdecydował się na rozcięcie węzła przez wojnę z Austryą. 

Była to polityka w najwyższym stopniu lekkomyślna i niebezpieczna, nie pochwalana nawet przez niebardzo skłonnego do skrupułów, ale rozważnego i przezornego króla Wilhelma. Wprawdzie Austrya znajdowała się wówczas w dość trudnem położeniu z powodu zatargów konstytucyjnych (o których wspomnimy później) i ekonomicznego niedoboru, ale i w Prusach stosunki pod tym względem nie były lepsze. Zatarg pomiędzy koroną a reprezentacyą narodu trwał nadal i zaostrzał się coraz więcej, i można było przewidzieć, że nowa wojna wywoła gwałtowne protesty. Nie ulegało zaś żadnej wątpliwości, że w sprawie Szlezwiku i Holsztynu nie tylko ludność tych księstw, ale cały związek niemiecki stanie po stronie Austryi, i Prusom groziło zupełne odosobnienie. Mimo to Bismarck zdecydował się na wojnę. Aby zapewnić sobie przynajmniej jednego sprzymierzeńca, porozumiał się z Włochami, które czekały tylko na sposobność, aby uwieńczyć dzieło zjednoczenia narodowego przez zdobycie Wenecyi i Rzymu: Włochy otrzymają Wenecyę, Prusy odpowiednie korzyści terytoryalne w Niemczech. Żadnemu z państw sprzymierzonych nie wolno zawierać pokoju na własną rękę. Umowa traci moc obowiązującą, jeżeli Prusy w ciągu trzech miesięcy nie wypowiedzą wojny Austryi. 

Był to termin nie długi, ale Bismarckowi wystarczał zupełnie. Sprzymierzywszy się, celem zdobycia Szlezwiku i Holsztynu, wbrew konstytucyi związku niemieckiego, przeciw członkowi związku i własnemu narodowi, powiernik króla Wilhelma, z zadziwiającą, chociaż niebezprzykładną w dziejach pruskich obłudą, zajął wobec Austryi pozę obrońcy legalności a wobec związku niemieckiego odgrywał rolę obrońcy interesów narodu. Dnia 27 maja, w 6 tygodni po zawarciu umowy z Włochami, Bismarck wystąpił z projektem zreformowania konstytucyi związku „w interesie zasad monarchicznych i konserwatywnych”, przyczem zaznaczył, że reforma ta ułatwi rozwiązanie sprawy szlezwicko-holsztyńskiej, która powinna być uregulowaną „w duchu narodowym a nie ze stanowiska chciwości dynastycznej”. Rząd austryacki oświadczył, że pozostawi decyzyę związkowi. Groziło to przewleczeniem dyskusyi po za termin przewidziany w umowie prusko-włoskiej, a wobec tego Bismarck uczynił krok stanowczy. Kiedy gubernator Holsztynu, marszałek Gablentz, zwołał stany zgodnie z konstytucyą i starym zwyczajem do Itzehoe, rząd pruski oświadczył, że sprzeciwia się to umowie gasteińskiej, i gen. Prusacy w Manteuffel otrzymał rozkaz wkroczenia do Holsztynu. To było Holsztynie, zupełnie już formalne pogwałcenie konstytucyi związkowej, która zabraniała członkom związku występować przeciw sobie wzajemnie z bronią w ręku. Mimo tej prowokacyi, Austrya do ostatniej chwili pozostała na drodze legalności. Marszałek Gablentz ustąpił dnia 12 czerwca bez walki, zabierając ze sobą księcia Fryderyka Augustenburskiego, a sprawę pogwałcenia konstytucyi przedstawiono związkowi, wraz z wnioskiem o wysłanie armii wspólnej przeciw burzycielowi pokoju. Rada związkowa dnia 14 czerwca r. 1866 uchwaliła ten wniosek 9-ciu głosami przeciw 6. Teraz rząd pruski zrzucił zupełnie maskę. Oświadczył, że zdaniem jego, dotychczasowy związek niemiecki przestał istnieć, i pełnomocnik jego przedstawił projekt nowej organizacyi związku. Pierwszy artykuł tego projektu brzmiał: „Terytoryum związkowe składa się z wszystkich państw, które należały dotąd do związku, z wyjątkiem ziem cesarsko-austryackich i królewsko-niderlandzkich”. Słowem, Prusy zażądały wyparcia Austryi z Niemiec, w tym celu, aby zająć ich miejsce i objąć kierownictwo w narodzie. 

Emil Ollivier (ur. r. 1825). Według fotografii.
Emil Ollivier (ur. r. 1825). Według fotografii.

Rozumiało się samo przez się, że Austrya nie zgodzi się na ustąpienie z Niemiec, na utratę swego tradycyjnego stanowiska, zwłaszcza, że ogromna większość narodu stała po jej stronie, że zatem miała za sobą nietylko tradycyę ale i prawo. Prawem bowiem była wola większości członków związku. Było oczywiste, że Prusy, stawiając jasno takie żądanie, chciały wojny. Zresztą nie taiły się już wcale ze swemi zamiarami, lecz rozpoczęłyją natychmiast same. Wojna skończyła się zwycięstwem, i dzisiejsza historyografia pruska, dla której nie istnieją w polityce żadne względy prawa, sprawiedliwości ani prostej uczciwości, nie znajduje słów na wyrażenie zachwytu nad śmiałością, zręcznością i przenikliwością Bismarcka. Ale tak to tylko dziś wygląda, gdy patrzy się na przeszłość przez pryzmat powodzenia. Wówczas, kiedy Bismarck rozpoczynał wojnę, wyglądało to inaczej. Był to najlekkomyślniejszy hazard, na jaki pozwolono sobie kiedykolwiek w polityce. W Berlinie wiedziano, że przeciw Prusom wystąpi do walki nie tylko Austrya, lecz cały związek niemiecki; na pomoc włoską, wobec doświadczeń zrobionych we wszystkich włoskich wojnach o niepodległość i zjednoczenie narodowe, nie wiele można było liczyć; natomiast wszystko przemawiało za tern, że oprócz Włoch po stronie pruskiej nie stanie nikt, po stronie Austryi zaś najpotężniejszy wówczas człowiek w Europie, Napoleon III. 

Francya w miarę oziębiania się stosunków z Rosyą zbliżała się po roku 1860 coraz więcej do Austryi. Podjęto wspólnie myśl interwencyi wobec powstania w Królestwie Polskiem w 1863, następnie wspólnie domagano się zwołania kongresu europejskiego w tej samej sprawie; wspólne interesy łączyły Napoleona i Habsburgów w awanturniczej wyprawie do Meksyku, gdzie brat cesarza Franciszka Józefa, Maksymilian, zasiadał na tronie zdobytym przez Francuzów. W sprawie Szlezwiku i Holsztynu Napoleon zajął stanowisko na razie neutralne, wyczekujące. Ruch narodowościowy w księstwach nie był mu w zasadzie niemiły; tem mniej zaś chciał występować w obronie Danii, że przewidywał, i z następstwem zajęcia księstw przez Niemców będą zatargi, z których spodziewał się skorzystać. Stosunki we Francyi zaś ułożyły się tak, że Napoleonowi trzeba było nowych tryumfów, aby utrzymać się na tronie. Jego polityka zagraniczna wywołała protest w kraju, ponieważ była nieszczęśliwa, a od roku 1863 ukazał się znowu na widowni przebiegły, wymowny i zręczny Adolf Thiers i, stanąwszy na czele stronnictwa liberalnego, przywrócił mu część dawnego znaczenia. Opozycya nabrała siły, gdy po stronie niezadowolonych stanęło także stronnictwo umiarkowane pod przewodnictwem adwokata Olliviera. Projekt adresu przedstawiony przez tę grupę, liczącą wówczas 45 członków, w lutym r. 1865 w ciele prawodawczem, dawał cesarzowi, obeznanemu z dziejami swoich poprzedników, do myślenia: „Francya, wierna i przywiązana do dynastyi, która jest rękojmią ładu, niemniej jest przywiązana do wolności. “ To był wyraźny, chociaż osłodzony zręcznie protest przeciw absolutnym rządom Napoleona. Trzeba było coś począć, aby zapobiedz wzmocnieniu się niebezpiecznego prądu, a najprostszym, wypróbowanym sposobem wydawało się zdobycie laurów i korzyści w polityce zagranicznej. W sprawie polskiej Napoleon poniósł klęskę, w Meksyku nie osiągnął swoich celów, nie zdobył kolonii dla Francyi, stworzył tylko nowe cesarstwo. Ale w Niemczech może dałoby się co zrobić, odzyskać, co utracił zwyciężony pod Belle Alliance. Trzeba było tylko zabrać się zręcznie do dzieła, wyzyskać nieporozumienia pomiędzy najsilniejszymi członkami związku niemieckiego, a uniknąć przytem wywołania głośnych protestów w narodzie niemieckim. Sprawa szlezwicka nadawała się bardzo do wystąpienia z wielkim projektem reorganizacyi stosunków środkowo-europejskich. Prusy chciały Szlezwiku i Holsztynu; Austrya utwierdzenia swego stanowiska w Niemczech; Niemcy lepszego, ostatecznego uregulowania swoich stosunków wewnętrzne-politycznych, związkowych, Włochy Wenecyi i Rzymu. Rzymu nie można było odebrać Papieżowi, bo krok taki wywołałby stanowcze i bardzo niebezpieczne protesty we Francyi, a przynajmniej w tych kołach, na których cesarz dotąd upierał się głównie.

Arcyksiążę Albrecht (1817 † 1895). Według sztychu Wegera.
Arcyksiążę Albrecht (1817 † 1895). Według sztychu Wegera.

Natomiast o Wenecyę można było potargować się z Habsburgiem; zapewne zgodzi się na odstąpienie tej prowincyi za cenę trwałego pokoju z Włochami i umocnienie swego stanowiska przodującego w Niemczech, a zresztą może uda się odebrać Prusom Szląsk, zagrabiony przez Fryderyka II. Prusy za to otrzymają Szlezwik i Holsztyn, a małe państwa niemieckie, którym ta wymiana prowincyi byłaby zupełnie obojętna, możnaby zadowolnić zupełnie przez stworzenie silnego i dobrze zorganizowanego związku pod przewodnictwem Austryi. Niepodobna, aby przy takiem uregulowaniu stosunków i Francya nie miała zdobyć „dla utrzymania równowagi w pewnych korzyści na lewym brzegu Renu. Wogóle zaś, jak Napoleon oświadczył w liście do swego ministra spraw zagranicznych, Francya domagałaby się powiększenia swego terytoryum tylko w tym wypadku, gdyby mapa Europy miała zmienić się wyłącznie na korzyść jednego z mocarstw. 

Projekt ten Napoleon przedstawił Austryi i Prusom; Prusom bez wzmianki o Szląsku. Gdy zaś Bismarck, obawiając się podstępu, zwlekał z odpowiedzią, cesarz Francuzów porozumiał się z Austryą i zawarł z nią dnia 9 kwietnia r. 1866 tajną umowę, w której Franciszek Józef zobowiązał się odstąpić Wenecyę Włochom, w danym razie za Szląsk, który miano odebrać zbrojącym się otwarcie już wtedy Prusom. Rząd włoski jednak, który wówczas już był związany umową z Prusami, nie zgodził się na propozycyę Napoleona. Nęciło wprawdzie Włochów zdobycie upragnionej Wenecyi bez wojny, której wyniki były conajmniej bardzo wątpliwe. Ale Wenecya sama nie wystarczała. Chciano jeszcze Rzymu, który Napoleon pragnął pozostawić Papieżowi. Przedewszystkiem zaś Wiktor Emanuel nie był zwolennikiem swego sławnego florenckiego rodaka, którego zasady przyswoił sobie zupełnie Bismarck. Był ambitny i żądny władzy, ale nie znał się na obłudzie; zawarł formalnie przymierze z Prusami i uważał jego dotrzymanie za swój obowiązek. 

Ogółem więc w przededniu wojny prusko-austryackiej położenie było takie: Rosya i Anglia neutralne, Prusy sprzymierzone z Włochami, Austrya popierana przez związek niemiecki. Francya pozostawała na uboczu, ale skłaniała się na stronę austryacką, w oczekiwaniu, że w razie jej zwycięstwa i zdobycia przez nią Szląska, otrzyma pewne korzyści nad Renem, gotowa w razie jej klęski – której możliwości zresztą wcale nie przypuszczano – do zbrojnego wystąpienia, aby dopomódz jej do zwycięstwa i przeprowadzenia umowy, zawartej dnia 9 kwietnia.

Fryderyk Wilhelm, pruski następca tronu (1831 † 1888).
Fryderyk Wilhelm, pruski następca tronu (1831 † 1888).

Wobec takiej konstelacyi politycznej, Prusy pod jednym tylko warunkiem mogły odnieść zwycięstwo: jeżeli, rozerwawszy przez sojusz z Włochami armię austryacką na dwie połowy, rzuciły natychmiast po wypowiedzeniu wojny całą swą siłę militarną na szalę wypadków, zapobiegły zorganizowaniu się wojsk niemiecko związkowych, odparły północną armię austryacką aż do Dunaju i stanęły pod Wiedniem, zanim Napoleon mógł zdobyć się na interwencyę. Taki też był plan strategiczny pruski. Od zawarcia tajnej umowy z Włochami, wszystkie układy i pertraktacye dyplomatyczne były tylko komedyą. Wojna była w Berlinie postanowiona, zorganizowana doskonale, uzbrojona i wyćwiczona armia gotowa do wystąpienia. Przygotowawszy wszystko do walki, rząd pruski z mieczem w ręku czekał tylko na sposobność do wymierzenia ciosu. Zaledwie w rządzie frankfurckim zapadła uchwała, aby zmobilizować armię związkową w obronie pogwałconej przez Prusy konstytucyi, część wojsk pruskich wtargnęła do nieprzygotowanych wcale na napaść państewek północno-środkowych i zmiażdżyła je, a główna armia wyruszyła na Wiedeń. Uchwała owa zapadła w frankfurckim rządzie związkowym dnia 14 czerwca, a już 17-go Hanower, 18-go Drezno, 19-go Kassel znajdowały się w rękach pruskich. Król hanowerski Jerzy V, który w przeddzień utraty swego państwa i tronu odrzucił sojusz zaczepno-odporny z Prusami, złożywszy broń pod Langensalza, wyjechał do Wiednia książę elektor heski, Fryderyk Wilhelm, został pojmany i uwięziony w Szczecinie.

Kassel.
Kassel.

Jerzy V, król hanowerski (1851—1866), (1819 † 1878).
Jerzy V, król hanowerski (1851—1866), (1819 † 1878).

Reszta armii związkowej stosunkowo szybko była gotowa cło walki. Bawarczycy wystawili w ciągu kilku dni 40.000 ludzi z 131 działami pod dowództwem księcia Karola, Wirtemberczycy, Badeńczycy illessowie-45.000 ludzi, pod dowództwem ks. Aleksandra heskiego. Zanim jednak armie te zdołały połączyć się i wziąć udział w walce, Prusacy otoczyli pod Langensalza i zmusili do kapitulacyi zwycięski początkowo główny oddział hanowerski, liczący 24.000 żołnierzy z 52 działami. Opanowawszy w taki sposób Niemcy północne, wyruszyli w 50.000 ludzi na południe, do Bawaryi. 

Nie tam jednak rozgrywały się losy Prus i cesarstwa Habsburgów. Przeciw niemieckim państwom związkowym, nieprzygotowanym wcale do walki, wysłano tylko maleńką część wojska pruskiego, przeważnie landwery i załogi forteczne. Szybkość ruchów zastępowała tam siłę. Prawie cala armia, na której wystawienie mogły zdobyć się Prusy, około 325.000 żołnierzy, podzielonych na 8 korpusów, runęła przez Saksonię i Szlązk na Czechy. Na Gzelne dowództwo objął król Wilhelm, szefem sztabu generalnego był gen. Helmut Moltke, autor planu strategicznego w tej wojnie; skrzydłem lewem (150.000 ludzi) dowodził syn najstarszy króla, późniejszy cesarz Niemiec, Fryderyk Wilhelm, armią środkową (około 100.000 ludzi) książę Fryderyk Karol, skrzydłem prawem (70.000 ludzi) gen. Herwarth Bittenfeld. W kilka dni po rozpoczęciu wojny, potężna ta armia stała nad granicami Saksonii, a gdy król saski odrzucił żądanie, aby sprzymierzył się z Prusami, wystąpiła zaczepnie. Już dnia 20 czerwca cała Saksonia znajdowała się w rękach pruskich. Armia saska zdążyła jeszcze wycofać się do Czech i połączyła się tam z wojskami austryackiemi. 

W Austryi nie zdawano sobie bodaj do ostatniej chwili sprawy z potęgi militarnej państwa Hohenzollernów. Przygotowano się do wojny dość starannie i wystawiono wielką armię, ale wysłano znaczną jej część (około 100.000 ludzi) pod dowództwem najzdolniejszego strategika, arcyksięcia Albrechta na południe, przeciw Włochom, jakkolwiek przekonano się już we wszystkich wojnach poprzednich, że armia włoska sama przez się, nie wzmocniona przez Francyę, niebezpieczną dla Austryi nie była. Nie zbywało Włochom nigdy na odwadze i pogardzie śmierci; ale karności i dobrej organizacyi nigdy u nich nie było, nie było też nigdy strategików ponad miarę najprzeciętniejszą. To też Włosi w wojnie partyzanckiej odznaczali się nieraz, niekiedy, jak pod Garibaldim, dokazywali cudów, ale nigdy dotąd nie odnieśli zwycięstwa w wojnie regularnej. I rok 1866 nie stanowił wyjątku. Król Wiktor Emanuel był tak samo jak Wilhelm I gotowy do walki na każde zawołanie, i natychmiast po rozpoczęciu wojny przez Prusy, wyruszył w towarzystwie swego prezesa ministrów gen. Lamarmory z wielką pewnością siebie na czele ogromnej armii (przeszło 200.000 ludzi) przeciw Austryakom, aby opanować Wenecyę, luźno dotąd związaną z monarchią Habsburgów. Ale już d. 24 czerwca poniósł pod Custozzą ciężką klęskę, która obezwładniła go na długo. Nie lepiej powiodło się Włochom w wojnie morskiej. Admirał austryacki Tegethoff uderzył dnia 14 lipca w pobliżu wyspy Lissa na flotę włoską, krążącą pod dowództwem adm. Persano nad wybrzeżem Dalmacyi, zniszczył ją częściowo i zmusił Persana do powrotu do Ancony.

Gen. hr. Helmut Moltke (1800 † 1891).
Gen. hr. Helmut Moltke (1800 † 1891).

Weneeya. II Molo.
Weneeya. II Molo.

Na południowym teatrze wojny więc Austrya odniosła na lądzie i morzu świetne zwycięstwo. Mniej szczęśliwie walczyła na północy, w Czechach. Po wysłaniu znacznych sił zbrojnych do Włoch, pozostało do obrony granicy północnej tylko około 250.000 ludzi, gdy nieprzyjaciel rozporządzał daleko większą siłą. Mimo to położenie bynajmniej nie było rozpaczliwe, bo armia ta składała się z pułków wyborowych i przynajmniej w części dobrze wyświczonych, i pod względem dobroci wcale nie ustępowała pruskiej, jakkolwiek była uzbrojona w gorsze karabiny. Dowództwo jednak spoczywało w rękach wcale nieodpowiednich. Powierzono je gen. Benedekowi, który z tytułem „feldceugmistrzau łączył i doświadczenie i dar oryentowania się, ale trzymał się systemu zasadniczej wojny odpornej, pomimo licznych doświadczeń, że system ten wobec ruchliwego i postępującego bezwzględnie naprzód nieprzyjaciela przedstawia najmniejsze rękojmie zwycięstwa. Oskarżenie o zdradę, które ciążyło na Benedeku aż do jego śmierci, dopóki wdowa jego nie ogłosiła uniewinniających go dokumentów, nie było niczem uzasadnione; natomiast nie można oszczędzić mu zarzutu, że posiadał za mało przedsiębierczości i pewności siebie, nie potrafił zdobyć się na żaden krok śmiały a zniechęcał się łatwo niepowodzeniem. Potężna armia pruska wkroczyła w trzech oddziałach, z Saksonii, Łużyc i Szląska, na terytoryum austryackie, i posuwała się szybko naprzód, wypierając w bitwach pod Hühnerwasser, Turnau, Podolem i Giczynem, Trutnowem, Nachodem, Skalicem i Schweinschadel, rozdrobnione wojska nieprzyjacielskie z zajętych pozycyi. Naczelny dowódzca austryacki, który mógł był zapewne odwrócić katastrofę, gdyby za przykładem Napoleona nie czekał, lecz dążył do rozbicia wkraczającej w trzech oddziałach armii pruskiej, tak zniechęcił się wynikiem wspomnianych potyczek, że już dnia 1 maja telegrafował do Wiednia: „Katastrofa jest nieunikniona", i radził zawrzeć jaknajprędzej pokój. Otrząsnął się przecież jednak z tego pesymizmu i, zjednoczywszy swe wojska, w sile 201.000 ludzi z 500 działami, zajął silną pozycyę obronną nad wielkim traktem prowadzącym z Giczynu do fortecy Kralowy Hradec (po niemiecku Königsgratz). Tam nastąpiła walka rozstrzygająca. Dnia 2 lipca król Wilhelm objął osobiście dowództwo nad trzema armiami, zbliżającemi się z trzech stron do stanowisk austryackich i, mając nieprzyjaciela w osaczeniu, postanowił rozpocząć nazajutrz walkę, w przypuszczeniu, że wszystkie trzy oddziały przybędą na czas na pole walki.

Wenecya. Kanał Wielki i kościół S. M. della Salute.
Wenecya. Kanał Wielki i kościół S. M. della Salute.

Gen. Ludwik Benedek (1804 † 1881). Według rysunku E. Kaisera.
Gen. Ludwik Benedek (1804 † 1881). Według rysunku E. Kaisera.

Tak się też stało. Oddział najbliższy, dowodzony przez ks. Fryderyka Karola, już rano dnia 3-go lip ca rozpoczął walkę, uderzając z wielką energią na najsilniejszą pozycyę Benedeka, obronne wzgórza pomiędzy rzeczkami Trotiną i Bystrzycą. Centrum tej pozycyi stanowiła wioska Sadowa, od której bitwa ta otrzymała swą nazwę. Austryacy bronili swych stanowisk z bohaterstwem i wielkiem początkowo powodzeniem. Także nadchodzący z lewego skrzydła podczas bitwy z drugą armią pruską gen. Herwarth Bittenfeld spotkał się z nadzwyczajnie silnym oporem. Siły przeciwników były teraz mniej więcej równe, przewaga w bitwie po stronie austryackiej, i Benedek, według oświadczenia samych Prusaków, miał zapewnione zwycięstwo, jeżeliby odstąpił od swej zasady obronnej i zdobył się na akcyę zaczepną przed nadejściem trzeciej armii pruskiej, dowodzonej przez następcę tronu Fryderyka Wilhelma. Śmiała decyzya była tem więcej na miejscu, że po nadejściu tej trzeciej armii, Austryacy byli osaczeni z trzech stron, i klęska stawała się nieuniknioną. Benedek czekał. Po południu książę Fryderyk przyprowadził swą armię na pole bitwy, około godz. 3 Prusacy zdobyli jednę z najsilniejszych pozycyi nieprzyjacielskich Chlum, io godz. 5-tej Benedek wycofał się ze stanowiska, którego obrona stała się niemożliwa. Utracił w tej bitwie około 40.000 ludzi, w tej liczbie przeszło 20.000 jeńców. Prusacy obliczają swe straty na 9.000. 

Bitwa pod Sadową, jak piszą Austryacy i Francuzi, pod Königsgratz, jak ją nazywają Niemcy, nie rozstrzygała stanowczo wojny. Prusacy zajęli pole bitwy, ale Benedek uratował prawie całą swoją armię i poprowadził ku Dunajowi. Na południu Arcyksiążę Albrecht był panem położenia, w Niemczech południowych Prusacy mieli jeszcze przed sobą prawie zupełnie nietkniętą armię związkową. Ale Austrya, tak samo jak we wszystkich wojnach z Napoleonem Ii jak we wojnie włoskiej, miała dość jednej przegranej; była gotowa do zawarcia haniebnego pokoju. Nie stawiano Prusakom w ich pochodzie ku Dunajowi już nigdzie stanowczego oporu, nie zdecydowano się na drugą wielką bitwę, ani też na energiczną dygresyę w Niemczech południowych, na poparcie wojsk związkowych i odwrócenie klęski przy ich pomocy. Wojska te nie połączyły się wobec nieprzyjaciela; pozostały w rozproszeniu na mocy umowy, zawartej jeszcze dnia 14 czerwca z Austryą, według której każde z państewek miało bronić swego terytoryum. I tu więc trzymano się zasady odpornej-z tym samym skutkiem, jak w Austryi. Dnia 4 lipca nastąpiło pod Dermbachem pierwsze starcie pomiędzy Bawarczykami i Prusakami, dnia 10 drugie pod Kissingen. Bawarczycy cofnęli się bez strat znaczniejszych. Nie połączyli się jednak, lecz pozostali nadal w rozproszeniu, broniąc słabemi oddziałami pojedynczych pozycyi. Główny ich oddział poniósł pod Aschaffenburgiem stanowczą klęskę, i dnia 16 lipca Prusacy wkroczyli do Frankfurtu n. Menem.

Monachium. Muzeum narodowe.
Monachium. Muzeum narodowe.

Bitwa pod Sadową d. 3 lipca 1866 r. Wilhelm I ze swoim sztabem. Z obrazu G. Bleibtrena.
Bitwa pod Sadową d. 3 lipca 1866 r. Wilhelm I ze swoim sztabem. Z obrazu G. Bleibtrena.

Monachium. Kościół nadworny i „Galerya Wodzów”.
Monachium. Kościół nadworny i „Galerya Wodzów”.

Sejm związkowy zawczasu schronił się do Augsburga i tam w sławnym hotelu „Pod trzema murzynami” dokonał swego żywota. Frankfurt, który odznaczał się zawsze wielkiem przywiązaniem do Habsburgów i był środowiskiem ruchu antypruskiego, odczuł ciężko brutalną rękę pruskiego zwycięscy. Teraz dopiero związkowi połączyli swe siły zbrojne, i wystąpili dośó stanowczo przeciw nieprzyjacielowi pod Werbachcm, Tauberbischofsheimem, Gernsheimem, Helmstadtem i Rossbrumem. Ale było już zapóźno. Dnia 2 sierpnia nastąpiło zawieszenie broni, a niebawem i pokój. 

Na wiadomość o przegranej bitwie pod Sadową, cesarz Franciszek Józef zwrócił się natychmiast do Napoleona z prośbą o pomoc i pośrednictwo. Odstąpił mu w myśl umowy kwietniowej formalnie Wenecyę, aby oddał.ją Włochom i skłonił ich przez to do przerwania walki, a stawiając w ten sposób cesarza Francuzów w roli rozjemcy i wielkodusznego przyjaciela Włochów, spodziewał się zyskać jego pomoc w walce z Prusami. Napoleon przyjął chętnie propozycyę, która podnosiła jego powagę w oczach całej Europy, i rozpoczął układy z Włochami, ale do zbrojnego wystąpienia nie był przygotowany, bo nie przewidywał wcale porażki Austryaków. Zamiast więc wysłać armię nad Ren, wysłał do obozu pruskiego swego posła w Berlinie, Benedettiego, z propozycyami pokojowemi. I we Włoszech i w Prusach dyplomacya okazała się bezskuteczna. Król Wiktor Emanuel nie chciał za cenę Wenecyi złamać umowy zawartej z Bismarckiem, zwłaszcza, że po bitwie pod Sadową mógł spodziewać się zdobycia tej prowincyi, bez brania na siebie obowiązku wdzięczności względem Napoleona. Prusacy, otrzymawszy dnia 5 lipca od Napoleona wezwanie do zawieszenia broni, zgodzili się na niepozornie w zasadzie, obawiając się zbrojnego wystąpienia cesarza Francuzów. Chodziło o przewleczenie układów, aż do chwili, kiedy Austrya będzie zupełnie pokonana, i dnia 7-go lipca pełnomocnik pruski, ks. Reuss, wyjechał do Paryża, aby złożyć tam oświadczenie, że król Wilhelm pragnie wprawdzie pokoju, ale na bezwarunkowe zawieszenie broni pozwolić nie może. Wpierw muszą być ułożone zasadnicze warunki pokoju: Austrya ma wystąpić ze związku niemieckiego, który będzie zorganizowany stosownie do czerwcowych propozycyi pruskich; oprócz tego Prusy muszą domagać się korzyści terytoryalnych dla zaokrąglenia granic państwa. Napoleon przeciw wyłączeniu Austryi ze związku niemieckiego nic nie miał; nie sprzeciwiał się także stawieniu Prus na równi z cesarstwem Habsburgów. Ale zgodnie ze swym starym projektem, domagał się utworzenia niezależnego od Prus i Austryi związku państw mniejszych, południowo i środkowo niemieckich. Na propozycye te nie zgodziły się ani Prusy ani Austrya, a wtedy Napoleon ułożył warunki pokoju zastosowane więcej do życzeń pruskich: Austrya niepodzielna, ale nie należąca do związku niemieckiego; Prusy równorzędne jej, stojące na czele związku północno-niemieckiego; państwa południowoniemieckie tworzą związek osobny i mogą porozumiewać się ze związkiem północnym. Nie było tam jednak mowy o zdobyczach terytoryalnych Prus, i dla tego Bismarck szukał nowych wybiegów. Gdy Benedetti przybył do obozu pruskiego, aby zawrzeć umowę z królem pruskim, otrzymał odpowiedź, że Prusy są związane umową z Włochami i bez zezwolenia ich nie mogą zawierać zawieszenia broni. 

Hr. Benedetti (ur. r. 1817) poseł francuski w Berlinie.
Hr. Benedetti (ur. r. 1817) poseł francuski w Berlinie.

Kiel.
Kiel.

W ten sposób przewleczono układy jeszcze przez dni kilka, a tymczasem armia pruska stanęła w obliczu Wiednia, postępującw ślad za Benedekiem, który po bitwie pod Sadową cofnął się do Ołomuńca i tam otrzymał rozkaz skoncentrowania swych sił pod stolicą, celem jej obrony. W tym samym celu odwołano z Włoch arcyksięcia Albrechta z częścią armii. Po jego ustąpieniu, Włosi wtargnęli do Wenecyi i zajęli całą prowincyę. Pod Wiedniem zebrała się około 250.000-czna armia, dość silna, aby przy odpowiednim kierownictwie odeprzeć nadchodzących Prusaków. Dowództwo naczelne objął arcyks. Albrecht, i widoki zwycięstwa były nie najgorsze, jakkolwiek Bismarck porozumiał się już z dowódzcą powstańców węgierskich zr. 1848, Klapką, i armii austryackiej groziła dywersya ze strony węgierskiej. Dnia 22 lipca Prusacy, stanąwszy w 243.000 ludzi w okolicach Wiednia, przystąpili do wielkiej akcyi, której ostatecznym celem było zdobycie stolicy. Wśród bitwy w pobliżu Pressburga nadeszła wiadomość o zawarciu zawieszenia broni na 5 dni. Walka nie ponowiła się już. Dnia 26-go zawarto pokój tymczasowy w Nikolsburgu, a dnia 23 sierpnia pełnomocnicy pruscy i austryaccy podpisali w Pradze ostateczne warunki pokoju. Prusy odniosły zwycięstwo na całej linii, przeprowadziły wszystkie swoje żądania. Austrya wystąpiła ze związku niemieckiego i wypłaciła 20 milionów talarów kosztów wojennych. Prusy utworzyły związek północno-niemiecki i stanęły na jego czele, a nadto zdobyły znaczne korzyści terytoryalne. Zajęły nietylko Szlezwik i Holsztyn wraz z fortecą związkową Kiel, lecz także wszystkie państewka środkowo i północno-niemieckie, które stanęły w wojnie po stronie Austryi, a więc: Nassau, Hanower, Hessyę elektoralną, Frankfurt i Hessyę-Homburg. Zaborowi Saksonii zapobiegł cesarz Napoleon; król saski jednak musiał przystąpić do związku północno-niemieckiego i oddać swą armię pod naczelne dowództwo króla pruskiego; oprócz tego Saksonia wypłaciła 10 milionów talarów kosztów wojennych. Bawarya utraciła okręgi Orb i Gersweld i zapłaciła 40 milionów guldenów; Wirtemberg i Badenia wyszły z walki bez strat terytoryalnych; w ks. hesski musiał oddaó Prusom, oprócz wymienionego już Homburgu i Meisenheimu, część Hessyi górnej i przystąpić w imieniu tej prowincyi do związku niemieckiego. Wojska heskie w czasie wojny przechodziły pod dowództwo króla pruskiego. Napoleon w ciągu układów, już po zawarciu zawieszenia broni, wystąpił otwarcie z żądaniem rozszerzenia granic Francyi nad Renem. 

Rzym. Pałac na Kwirynale.
Rzym. Pałac na Kwirynale.

Ale wtedy było już zapóźno. Wojska południowo-niemieckie były rozbite, Austrya zdecydowana już stanowczo na zawarcie pokoju. Prusy tryumfujące nie zgodziłyby się na żadne ustępstwa. Chcąc zdobyć jakiekolwiek korzyści terytoryalne, trzeba było rozpocząć wojnę, lub przynajmniej stać z potężną armią nad granicą pruską. Dyplomacya, nie poparta przez siłę zbrojną, musiała zawieść zupełnie. Bismarck zajął groźną postawę-i Napoleon ustąpił. Nie ziściła się i ta nadzieja, że powstający nowy związek południowo-niemiecki uzna go za swego protektora i stanie się dla Francyi tern, czem był za Napoleona I związek Reński. Prusy zmusiły państwa południowe przez groźbę do zawarcia z nimi tajnych sojuszów zaczepno odpornych, a nawzajem zagwarantowały im nietykalność terytoryalną. Lekkomyślnie rozpoczęta, szczęśliwie prowadzona wojna, zakończona dzięki bezradności rządu austryackiego i nieudolności polityki napoleońskiej, bardzo korzystnym pokojem, wytworzyła obręcz żelazną, którą napróżno w kilka lat później usiłował rozerwać cesarz Francuzów. 

Włochy, pobite na lądzie i na morzu, zdobyły w tej wojnie Wenecyę. Dzieło zjednoczenia narodowego było dokonane. Pozostał tylko jeszcze nietknięty Rzym, do którego wojska francuskie broniły przystępu. Gdy pod ciosami Moltkego omdleje silne ramię Napoleona, wtedy i Wieczne Miasto stanie się łupem Garybaldczyków, i w pałacu papieskim na Kwirynale stanie tron Wiktora Emanuela.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new