Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

V. Wolne miasto Kraków


Zamek Krakowski od zachodu. Ze starego sztychu.
Zamek Krakowski od zachodu. Ze starego sztychu.

Ze wszystkich dzielnic polskich opatrzonych na kongresie wiedeńskim pewnemi prawami i rękojmiami, Rzeczpospolita Krakowska najlepiej zdawała się być uposażoną. Zarys jej konstytucyi wniesiony został do ogólnego zbioru uchwał i postanowień mocarstw kontraktujących, a przytem kraik był tak mały, że nikomu solą w oku stanąć nie mógł. Istotnie, okrąg „wolnego, niepodległego i ściśle neutralnego miasta Krakowa”, ciągnący się od strumienia wpadającego do Wisły przy wsi Wolicy do Śląska górnego (pruskiego) obejmował niespełna 24 mil kwadratowych ziemi i liczył niecałe 100.000 mieszkańców, z których do 25.000 przypadało na samo miasto; dochody jego, w latach najpomyślniejszych, nie przenosiły sumy 1.400.000 złotych. Opiekę nad Rzeczpospolitą powierzono nie jednemu któremuś sąsiedniemu mocarstwu, lecz wszystkim trzem. Oprócz zaręczenia ogólnego o swobodzie na wieczne czasy spławu, tranzytu i obiegu płodów ziemi i przemysłu po wszystkich drogach, rzekach i kanałach, jakie są i będą w granicach Polski z r. 1772, miasto otrzymało zapewnienie, że wszystkiej młodzieży polskiej, zkądkolwiekby pochodziła, wolno będzie uczęszczać na uniwersytet Jagielloński. Wewnętrzny ustrój państewka przewidziano i opisano szczegółowo: zarząd oddany senatowi, złożonemu z prezesa wybieranego co lat trzy, oraz z sześciu dożywotnich i sześciu odnawianych członków; prawodawstwo i budżet powierzono zgromadzeniu reprezentantów, wybieranych przez gminy, kapitułę i wszechnicę. Trzej pełnomocni rezydenci mocarstw opiekuńczych rozstrzygają kwestye sporne i zatargi pomiędzy władzami naczelnemi. Co do środków utrzymania mocarstwowego stanowiska Krakowa w rodzinie ludów europejskich, to przywilejów przyznanych pod tym względem wolnemu i neutralnemu miastu nie sposób było nadużyć. Milicya republiki składała się z jednego batalionu piechoty (ludzi 500, 12 oficerów) i z 50 żandarmów konnych. 

Sukiennice i wieża ratusza w Krakowie. Ze starego sztychu.
Sukiennice i wieża ratusza w Krakowie. Ze starego sztychu.

Kościół katedralny na Zamku w Krakowie. Ze starego sztychu.
Kościół katedralny na Zamku w Krakowie. Ze starego sztychu.

Czas jakiś dzieje maluczkiego państewka płyną łożyskiem spokojnem i cichem, najzgodniej ze wskazówkami preliminarza konstytucyjnego. W d. 18 października 1815 r. stanęła instytucya naczelna, Senat złożony z dwunastu członków. Prezesem został jeden z najznakomitszych obywateli województwa krakowskiego, Stanisław hr. Wodzicki († 1843) niegdyś komisarz cywilno-wojskowy powiatu sędomirskiego i wiślickiego (1789-1794), następnie, od r. 1810, prefekt departamentu krakowskiego, później zaś senator kasztelan Królestwa Polskiego (1817) i wojewoda (1819), autor kilku dzieł o ogrodnictwie polskiem, któremu starannie i pieczołowicie się poświęcał w dziedzicznej swej majętności Niedźwiedziu, położonej pod samym Krakowem. Wodzicki piastował godność prezesa Senatu, wybierany po razy- kilka aż do r. 1827, w którym zastąpić go miał nowopo wołany na naczelne w Rzeczypospolitej stanowisko Józef Nikorowicz, –  ale mocarstwa wyboru nie potwierdziły, i Wodzicki pozostał do r. 1830. W ciągu dalszych lat trzech, do roku 1833, prezesa zastępowali kolejno senatorowie. Od r. 1833 do r. 1836 prezesem był Kasper Wielogłowski; po nim, do r. 1840, Józef Haller, zaś w ciągu ostatnich lat sześciu istnienia Rzeczypospolitej – (1840-1846) – ksiądz Jan Schindler. 

Sejm krakowski, złożony z 40 przedstawicieli gmin i delegatów kapituły i uniwersytetu, otwarty został w dniu 22 stycznia 1816 r. przez senatora Dawida Obszelwica († 1829), który, w kilka lat potem, był kasztelanem Królestwa Polskiego i pierwszym „kuratorem” szkolnym z ramienia Nowosilcowa. W szeregu rozmaitych uchwał potocznych Sejm polecił osobnej komisyi opracowanie księgi ustaw cywilnych, karnych i postępowania cywilnego, za pośrednictwem zaś pełnomocnika cesarza Aleksandra I, którym był Ignacy Miączyński (senator-wojewoda Królestwa od r. 1825-1831), załatwił z Kuryą rzymską parę spraw duchowmych (o dziesięciny np.). W r. 1817 odbyły się dwa sejmy, czyli t. zw. „czterotygodniówki”, pierwszy pod laską senatora Florkiewicza (od 3 lutego do 10 marca), zajmował się głównie opisaniem podatków; drugi, trwający przez cały niemal grudzień, pod laską senatora Radwańskiego, opracował ustawę o milicyi wolnego miasta Krakowa i uchwalił, na wniosek reprezentanta Wytyszkiewicza, sprowadzenie do grobów królewskich na Wawelu zwłok Tadeusza Kościuszki, zmarłego krolewskk w Solurze w d. 15 października 1817 r. W r. 1818 odbyły się również dwa sejmy, w styczniu i wrześniu; styczniowy przyjął opracowane przez komisyę poprzednio wybraną księgi ustaw; wrześniowy obradował pod wrażeniem wielkiej krajowej uroczystości: w podziemiach katedry wawelskiej, obok popiołów Sobieskiego i księcia Józefa, spoczęły śmiertelne szczątki Kościuszki; mowę przy katafalku, w d. 23 czerwca, w obecności delegatów ze wszystkich dzielnic polskich, wygłosił prezes Wodzicki. Zarówno w nastroju obchodu, jak i w tonie przemówień nie czuć jeszcze najlżejszego odcienia złej wróżby lub złego przeczucia. Ale już pod jesień zaciągnęły chmury na pogodne aż dotąd niebo. Zaledwie sejm wrześniowy zagajony został, gdy oto do laski marszałkowskiej wzniesiony został „statut organiczny”, opracowany przez komisyę organizacyjną trzech dworów opiekuńczych. Statut rozwijał szczegółowo konstytucyę – ale rozwijanie, tak samo jak i w Królestwie, najwyraźniej nacechowane było dążnością ograniczającą. Prawa izby poselskiej zostały znacznie umniejszone – odebrano jej możność pociągnięcia do odpowiedzialności władzy wykonawczej, odjęto moc poprawiania wniosków senatu  i. t. d. Odtąd, w zachowaniu się obywateli coraz wyraźniej kiełkować zaczynają pierwiastki opozycyi i protestu, jak się to dość dokładnie zaznaczyło w r. 1820, z okoliczności sypania kopca Kościuszki opól mili od stolicy starożytnej Polski. Władze warszawskie, za przyzwoleniem cesarza Aleksandra, postanowiły obojętnie się zachować względem przygotowującej się z tego powodu manifestacyi i nie przeszkadzać udziałowi w niej Polaków „zamieszkałych z tej strony granicy”. Zjeżdżał się zatem kto mógł z najodleglejszych zakątków dawnej Rzeczypospolitej, aby własną ręką przysypać „mogile”  nieco ziemi poświęconej; wieziono ją w szkaplerzykach i pełnemi worami, z pod Dubienki i Racławic, z pod Szczekocin i Warszawy. Ze się z tego złożyło wzgórze, obejmujące do dziesięciu tysięcy sześciennych sążni pamiątkowej gliny i sposoczonego piasku, nikomu ztąd z pewnością dotkliwsza ujma nie urosła; ale usposobienie powszechne, ujawnione przy sposobności „pielgrzymek”, zaświadczyło aż nadto jasno, jak daleko w ciągu lat sześciu społeczeństwo polskie odbiegło od tej do by, kiedy Kraków tak serdecznie witał Aleksandra i w przejeździć do Wiednia, kiedy na cześć jego wznosił luki tryumfalne i doręczał klucze miasta, których monarcha rosyjski przyjmować nie chciał dlatego, że „przybywał tu nie jako zwycięzca, ale jako przyjaciel”.

Widok Krakowa od strony Bronowie. Ze starego sztychu.
Widok Krakowa od strony Bronowie. Ze starego sztychu.

W sprzysiężeniach od których wkrótce zaroiło się Królestwo, gród podwawelski nie uczestniczył prawie wcale; zanadto po temu był „arystokratyczny” i „archeologiczny”; stronnictwo postępowe istniało w nim przecież, złożone przeważnie z żywiołów mieszczańskich. Pełnomocnym deputowanym lóż krakowskich przy kapitule głównej wolnomularstwa polskiego w Warszawie był w latach 1819-20 Karol Willmann, w r. 1821 – Ignacy Paschalski; do loży naczelnej w Krakowie p. t. „Przesąd zwyciężony” należeli w r. 1822 między innymi: Boehm Wilhelm, Fuchs Kajetan, Fachinctty Kanty, Groppler Krzysztof, Goli Korneli, Haller Józef, Kratzer Walenty, Kohlmann Franciszek, Kirchmajerowie Wincenty, Mateusz i Kanty, Linhard Ignacy, May Jan, Statler Joachim, Tetmajer Kazimierz, Wieland Jan, Wolff Wincenty-przeważnie obywatele miejscy, nauczyciele muzyki, artyści malarze, adwokaci, literaci it. p. Z nazwisk głośniejszych, wtedy lub później, zasługują na wymienienie: Żeleński Wilhelm, Szujski Ignacy, Siemieński Ignacy, Różycki Samuel (komisarz województwa krakowskiego), Popiel Ignacy, Kalinka Andrzej, Gołuchowscy Wincenty i Joachim, Badeni Kazimierz i Ignacy, – niemal wyłącznie obywatele ziemscy. Do osobliwości zaliczeni być muszą tacy członkowie zamiejscowi, jak Czelajew Piotr (oficer wojsk rosyjskich), Madałoff Waleryan („kniaź” generał), Riccarde Józef (sekretarz legacyi rosyjskiej), Wasilczykoff Dymitr (generał), albo też: Zarzecki Stanisław (konsul rosyjski), Stojałowski Kasper (burmistrz z Proszowic), Siciński Mikołaj (kapitan żandarmeryi)... I tuż zaraz obok: Zieleński Ignacy (pułkownik wojsk polskich), Weissenhoff (generał polski), Sobolewski Ludwik (senator), Popiel Ignacy (oficer), Majewski Benedykt (ksiądz kapelan wojskowy), Miaskowski Kasper (pułkownik), Lubomirski Henryk (książę), Szelewski Feliks (ekonom)... Razem spisy krakowskiego „Przesądu zwyciężonego” żar. 1822 obejmują około 400 członków zwyczajnych i honorowych. 

Przed samem powstaniem listopadowem niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy pozyskało w Rzeczypospolitej Krakowskiej dzielnego sprzymierzeńca w niesłychanem dotąd zubożeniu miasta. Rachuby na wszechnicę zawiodły, pomimo, że kuratorem jej wyznaczony został adjutant Aleksandra Ii Mikołaja I, Józef hr. Załuski. Oprócz akademii posiadało miasto obserwatoryum, dwa licea i wspaniałą bibliotekę; ale na nic się to nie przydało po założeniu uniwersytetów we Lwowie i Warszawie, – zwłaszcza, że wkrótce krakowska „alma mater“ postradała niemal w zupełności odwieczne swe dochody z majątków położonych zewnątrz Republiki i teraz nagle zakwestyonowanych. 

Kolegium Jagiellońskie (Biblioteka) w Krakowie. Ze starego sztychu.
Kolegium Jagiellońskie (Biblioteka) w Krakowie. Ze starego sztychu.

To samo poniekąd stało się iz dobrami duchowieństwa krakowskiego, położonemi za granicami republiki w następstwie bulli papieskiej zd. 30 czerwca 1819 („ex imposita nobis“), ustanawiającej osobne arcybiskupstwo warszawskie. Bulla, między innemi, zezwalała na utworzenie w Królestwie Boiskiem, obok sześciu już istniejących dyecezyi, dwu nowych, podlaskiego i sędomirskiego, których urządzenie pociągnęło za sobą, w liczbie rozmaitych dekretów władzy świeckiej, kasatę sporej ilości zakonów i klasztorów; fundacya zaś i niezbędne uposażenie katedry sędomirskiej wystawiło kapitułę krakowską na zatarg i nieporozumienie z rządem Królestwa, szczególnie zaś z „samowładnym” wydziałem skarbowym księcia Lubeckiego. Wszystko to razem odbiło się najdotkliwiej na dobrobycie Krakowa i jego okręgu, na instytucyach, gmachach, brukach, drogach wiejskich. Zastrzeżona w Wiedniu wolność handlu, na którą tyle liczono i która dla drobnej, zewsząd ściśniętej Rzeczypospolitej była kwestyą życia i śmierci, zawiodła również, wskutek zaprowadzonego uciążliwego systemu ceł pogranicznych; opatrzenie miasta w potrzebne do wyżywienia płody doznało takich trudności, że już mówić zaczęto o „o głodzeniu rozmyślnem” „Niema prawie takiego warunku w traktatach, który – Upadek doby dotrzymano” – utyskiwano w izbie poselskiej i w senacie. Żale brobytute wzmogły się jeszcze, kiedy w lutym 1826 r. unieważniony został wybór Nikorowicza na prezesa, i mocarstwa utrzymały Wodzickiego, wbrew woli większości wyborców. Nakazano też jednocześnie zupełną rewizyę czyli „poprawę” konstytucyi i rzecz tę poruczono rezydentom trzech mocarstw, na których przelano obowiązki poprzedniej komisyi organizacyjnej. 

Wojna 1831 r. rozwarła na kilka miesięcy północne wrota neutralnego państewka, pozwoliła mu zgromadzić trochę prowizyi ku zimie, ale koniec kampanii zwalił na miasto klęski innego rodzaju. W drugiej połowie września 1831 r., zaraz po wkroczeniu korpusu Romariny do Galicyi, błąkały się jeszcze w Królestwie, oprócz głównej armii Rybińskiego w Płockiem, drobniejsze oddziały polskie, z których najsilniejszy, Różyckiego i Kamieńskiego, liczący do 8.000 konnego głównie żołnierza, ścigany był na lewym brzegu Wisły około Pińczowa przez wzmocniony o całą, dywizyę korpus Rtidigera.

#2287{Dziedziniec Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Ze starego sztychu.}

Zamek Krakowski.
Zamek Krakowski.

Feldmarszałek Paskiewicz, przewidując, że Różycki gotów jest szukać przytułku w Krakowie, rozkazał Rtidigerowi zająć w danym wypadku to miasto z oświadczeniem, iż „czyni to w imieniu trzech mocarstw związkowych i protektorów tego terytoryum, nim nowe urządzenia zostaną, uchwalone za wspólną zgodą..?1 Jakoż Różycki istotnie przeszedł granicę wolnego miasta Krakowa i „korzystając ze słabości i dobrego usposobienia senatu tego miasta-jak się wyraża ks. Szczerbatow („Kampania Paskiewicza”, str. 126), umieścił w Chrzanowie szczątki swego oddziału”. Uwiadomiony o tem Paskiewicz pisał do Rtidigera: „Wolne miasto Kraków, oddając Polakom przez cały czas trwania wojny wszelkie możliwe ułatwienia, służy jeszcze otwarcie za schronienie dla powstańców, kryjących się tam przed pościgiem. Za zgodą mocarstw protegujących i związkowych rozkazuję panu zająć natychmiast to miasto jednym batalionem piechoty, dwoma szwadronami jazdy i 2 działami... Takież same kontyngensy, zgodnie z konwencyą, wysłały Austrya i Prusy”. Rtidiger pociągnął natychmiast z Miechowa na Kraków (27 września), podczas gdy Różycki przechodził do Galicyi, gdzie rozbrojony został. Z powodu zupełnego braku furażu w Krakowie, jazda trzech mocarstw opiekuńczych zabawiław wolnem mieście zaledwie dni kilka, ale piechota pozostała, dzięki zapasom zwiezionym do miasta na miesiące zimowe i na przednówek najfatalniej pod względem urodzajów zapowiadającego się r. 1832. Głód nie w ten to w inny sposób kołatał do zbiedzonych dworków i chat Rzeczypospolitej. Okupacyę cofnięto wprawdzie po niejakim czasie zupełnie, ale za cenę ustępstw, wskutek których niepodległemu okręgowi miasta Krakowa nie pozostało więcej praw politycznych niż innym dzielnicom. Republika zatrzymała zaledwie cień niezawisłości. Ale właśnie, ponieważ cienia, nie światła, szuka każdy, kto swe czynności pragnie przed okiem ludzkiem ukryć i zataić, ztąd poszło, że Kraków, miasto z istoty swej szczerze i gorąco katolickie, zachowawcze jak żadne w Polsce, stało się w kilka lat później jednem z najbardziej rozgorączkowanych siedlisk nowatorstwa i demagogii. Pod Wawel zaniesione to zostało z zewnątrz, przeważnie z Francyi, gdzie gościnne przyjęcie znalazła główna masa wychodźtwa, rozbrojonego po upadku rewolucyi listopadowej. 

Kościół P. Maryi i Św. Wojciecha w Krakowie. Ze starego sztychu.
Kościół P. Maryi i Św. Wojciecha w Krakowie. Ze starego sztychu.

W r. 1836 wojska trzech państw opiekuńczych pod dowództwem generała Kaufmanna znowuż zajęły Kraków z powodu kilku skrytobójstw, dokonanych na przypuszczalnych szpiegach (sprawa niejakiego Pawłowskiego). Załogi pruska i rosyjska ustąpiły niebawem, ale wskutek nowych zamachów (sprawa Czelaka) i mnożenia się stowarzyszeń tajnych, – załoga austryacka przedłużyła okupacyę do roku 1841. Napływaniu do Krakowa „emisaryuszówu z Francyi nie przeszkodziło to jednak wcale. Należy rzucić okiem na to ognisko propagandy. 

Namiętne spory, prowadzone w r. 1830-31 w Warszawie między stronnikami rządu i opozycyą klubową, przybrały w otoczeniu obcem, na gruncie Rewolucyi stłumionej, lecz nie zatamowanej w swych powodach i źródłach, dwie cechy zasadnicze: ostrość teoretyczną nie poskramianą niczem, żadnem doświadczeniem nie miarkowaną i nie kierowaną, oraz jałowość praktyczną, pozbawioną wszelkiego kryteryum rzeczywistości własnej. Gdyby propaganda w tym podwójnym swym charakterze dostała się była do kraju jedynie pod postacią książek, broszur, dzienników, świstków, życie miejscowe, jakkolwiek pozbawione najbardziej elementarnych podstaw krytyki racyonalnej, wytrawnej, przynajmniej rozsądnej, byłoby prawdopodobnie przesiało cały ten zagraniczny dowózi coś z niego wycisnęło na pożytek własny. Ale emigracya nie poprzestała na okólnikach, wyznaniach wiary, manifestach; nie zadowolniła się i w warunkach ówczesnych nie mogła się zadowolnić rolą biernego doradcy: wzięła na swe barki zadanie bezpośredniego, żywego, czynnego wpływania na losy kraju i nawet kierowania jego powszedniemi, bieżącemi sprawami. O wartości tej interwencyi różnorodnej i wieloramiennej, o zakwalifikowaniu jej na podstawie pobudek, dobrych chęci, zamiarów wewnętrznych, nie może być mowy. Z pocztu pisarzy najznaczniejszych i najrozumniejszych, jakich nam wiek XIX pozostawił przy życiu po dziś dzień (koniec sierpnia 1901 r.), trudnoby wskazać krańcowiej rozchodzących się z sobą w przekonaniach i poglądach nad klerykała-wstecznika Stanisława Tarnowskiego – i pozytywistę-postępowca Piotra Chmielowskiego. Owóż, obaj oni najzgodniej biją czołem przed intencyą, choć pierwszy posądza gminoruchowy obóz wychodźtwa („Towarzystwo demokratyczneu założone 4 marca 1832 roku, z centralizacyą w Poitiers, później w Wersalu, z Wiktorem Heltmanem, Alcyatą, I. N. Janowskim, Zienkowiczem, Chrystowskim, „Przeglądem dziejów polskichu i „Pszonką” w okresie pierwszym; z Ludwikiem Mierosławskim, T. Wiśniowskim, Mazurkiewiczem, Zabickim, „Głosem wolnym” i „Ludem Polskim” w okresie drugim) o wyłączne niemal kierowanie się nienawiścią ślepą do szlachty i poniewierkę zasad moralnych aż do obojętności na to, co „nie moje" („Hist. Liter.ut. V, str. 391-399). Drugi zaś pomawia dyplomatyzująco konserwatywny odłam tegoż wychodźtwa („Hotel Lambert”, z Czartoryszczyzną, Zamoyszczyzną, z instytucyą „Czci i chleba", szkołą batignolską, szkołą montparnaską, „Trzecim maja”, Karolem Sienkiewiczem, Karolem Hoffmanem, Feliksem Wrotnowskim, Janem Dzialyńskim, Władysławem Platerem  i. t. d.) o niemowlęcą prawie niezręczność i nieudolność walczenia ze swymi przeciwnikami, którym nie umiano wytknąć gruntowniej „błędów i omyłek w szerzeniu głównej idei” („Historya Literatury”, t. IV, str. 33-35).

Michał Wiszniewski (1794 † 1865).
Michał Wiszniewski (1794 † 1865).

Główny rynek z kościołem Św. Wojciecha w Krakowie. Ze starego sztychu.
Główny rynek z kościołem Św. Wojciecha w Krakowie. Ze starego sztychu.

Jeżeli tedy punkt czystości i sumienności widoków, jako wcale niezakwestyonowany w zagadnieniu danem, usuniemy z tego zagadnienia, cóż pozostanie? Najpierw, pozostanie sama owa „idea główna”, powtóre programowe tej idei sformułowanie i rozwinięcie, po trzecie wreszcie-wcielenie formuły w kształty życiowe, dynamika urzeczywistnienia. Wszystko razem stanowiło problemat polityki polskiej od Sejmu czteroletniego, a streścić się dziś da w tych kilku wyrazach o doniosłości niezupełnie już zrozumiałej pokoleniom najmłodszym: „usamowolnienie stanu najliczniejszego i najpożyteczniejszego w narodzie, powołanie go do używania praw obywatelskich w całej ich pełni i rozciągłości..W latach 1832- 1845 hasła te „cieszyły się uznaniem powszechnem wśród ogółu emigracyi-zapewnia skrupulatny Chmielowski – tak, „iż sami Czartoryszczycy nieraz przemawiali za potrzebą uwłaszczenia ludu.” Nie różniono się też znacznie i pod względem celów ostatecznych: Nieprzyjaźń, zatarg i walka nawinęły się dopiero dokoła pytania: jak narzędziem obracać, jak się niem posługiwać, by dojść do celu. 

Czartoryszczycy i późniejsi stronnicy Zamoyszczyzny mieli nieprzezwyciężony wstręt do środków doraźnych i gwałtownych, z których centralizacya wersalska, mierosławszczycy, kurzyniści i ich adepci na bruku warszawskim kuli rynsztunki uniwersalnego przeobrażenia stosunków społecznych. 

Młode zuchwalstwo wersalskie pokilkakroć usiłowało przełamać- i zawsze po ciemku – kwadraturę błędnego koła, w które stary nepotyzm Czartoryszczyzny za dnia się wplątał. Wierzono tam, że ruch tłumny i zamętny łacniej pokona trudności i niepodobieństwa, z któremi się nie uporało powstanie regularne. Legenda Racławicka, piosnka o czarnych rękach zdobywających armaty pod Stoczkiem, w niwecz obracała najliczniejsze straże pograniczne i najgrubsze mury forteczne. Wszystko co w tym kierunku i nastroju umysłów było do przygotowania-przygotowano zawczasu i w komplecie: wydrukowano odezwy, mianowano dowódzców, „myślano nawet – jak zapewnia Smoleński (IV, 99) – o wciągnięciu do ruchu wojsk austryackich i pruskich, konsystujących w Galicyi i W. Ks. Poznańskiem; wreszcie, po wyprawieniu w końcu r. 1845 Mierosławskiego do Poznania, oznaczono i termin wybuchu: 21 lutego 1846 r. 

Wodza, sztabowców, członków z góry ustanowionego rządu, wyłapali w Poznańskiem Prusacy; Kraków, stolicę i ognisko zamierzonego ruchu, na trzy dni przed terminem wybuchu (18 lutego) zajął trzytysięczny oddział wojska austryackiego, pod dowództwem generała Collin’a. Powstanie odroczono, ale zawiadomienie o tem nie doszło na czas do wszystkich dotąd niezaaresztowanych inicyatorów i organizatorów przedsięwzięcia. W Krakowie, mimo odwołania ruchu, garstka pod przewodem Edwarda Dembowskiego, rozpoczęła z Austryakami, 20 lutego, walkę uliczną; Collin szybko z nią doszedł do ładu. We dwa dni jednakże po swym tryumfie zląkł się pogłosek o szerzącem się dokoła powstaniu i wyniósł się za Wisłę, na Podgórze, wraz z trzema rezydentami dworów, prezesem Senatu, biskupem Łętowskim, księdzem Schindlerem i innymi urzędnikami nielicznego zkądinąd personelu rządowego Rzeczypospolitej. Uwolniony Kraków staje pod bronią. Tworzy się wd. 24 lutego dyktatura, którą Dembowski powierza Janowi Tyssowskiemu więcej uzdolnionemu do rolnictwa niż do sprawowania władzy i kierowania walkąu (Smoleński). Kluby, mowy, proklamacye, głoszące zagładę szlachcie-tej samej szlachcie, której pierwsze poruszenia w Galicyi wypłoszyły Collina z Krakowa-zachęcają umiarkowańszą ludność stolicy do oporu, do kontra-rewolucyi. W d. 25 lutego profesor wszechnicy jagiellońskiej, znany autor „Historyi literatury polskieju, Michał Wiszniewski, w towarzystwie kilkunastu obywateli i akademików, wpada do mieszkania Tyssowskiego i zmusza go do abdykacyi; ale „rządy profesorskie“ trwają tylko godzin kilka. Fala odwrotna wypędza Wiszniewskiego do Prus i Tyssowski wraca do władzy, wciąż kierowanej faktycznie przez Dembowskiego. W trakcie tego dochodzi do Krakowa wieść ponura: chłopi istotnie wzięli się do siekier i wideł- lecz nie przeciw Austryakom, tylko przeciw powstającej szlachcie. 

Metternich, którego imię nierozerwalnie przylgnęło do brudów i bezeceństw rzezi galicyjskiej, pominięty w opisie Smoleńskiego. Może i słusznie. Do zarządzenia najnikczemniejszego bezprawia droga „środków administracyjnych” nie wymaga odwoływania się do władz centralnych, wystarcza prosty „winku cyrkułowy, starościński. Nie wiemy, do kogo należała „ręka”, która w cyrkule tarnowskim, w Galicyi zachodniej, dała znak do mordu; natomiast dobrze znamy tych, co „mieczem ślepym” byli. Jakób Szela, chłop ze Smarzowy, dawny podoficer austryacki, wypuszczony z kryminału przez starostę, pierwszy powołał zbrodniarzy i urlopników do „czynu”. Poszli za jego przykładem: w cyrkule bocheńskim Karyga i Stępak, w sandeckim Janocha, w przemyskim Bokola. „Zabijano bezbronnych cepami, wyciągano z konających wnętrzności, zdzierano z czaszek skórę, wyłupiano oczy, miażdżono głowy, zabierano inwentarz, narzędzia, pieniądze, klejnoty, łamano sprzęty domowe, palono archiwm familijne, zarzynano dziedziców, sługi, żony, dzieci..?” „Chłopi sądzili, ze się tylko tym sposobem bronią, utwierdzeni w tem przedświadczeniu przez swoich przywódzców-urzędników austryackich przebranych w siermięgi..?” Tyssowski, na wiadomość o takim obrocie sprawy, spieszy szlachcie z pomocą. Oddział ochotników pod dowództwem Suchorzewskiego, złożony ze stukilkudziesięciu jezdnych i strzelców, wyrusza za Wisłę, spotyka pod Gdowem nad Rabą znaczniejszą siłę austryacką, połączoną z chłopstwem uzbrójonem w cepy i kosy – i daje gardło; „podpułkownik austryacki Benedek zachęca chłopów do rzezi, obiecując im za głowę każdego powstańca centnar soli i dwa cwancygiery…” Krwawa nawałnica chłopska zbliża się do Krakowa... Zachodzi tu teraz druga mała odmiana w apokaliptycznych scenach naszego dramatu, po pierwszej, która się odbyła w duszach Tyssowskiego i Dembowskiego na widok gorejących dworków szlacheckich; zachwiany sztandar rewolucyonizmu kosmopolitycznego przyjmuje w siebie jeszcze jedno zabarwienie narodowe. Wobec nadciągającej zgrai rozbestwionego motłochu, z powiewającemi nad nim opiekuńczemi wojskowemi znakami monarchii Habsburgów, przerażeni Krakowianie podejmują myśl wysłania na spotkanie rozbójniczych kohort procesyi – z krzyżem, z Przenajświętszym Sakramentem, z chorągwiami, zapalonem światłem, nabożnem pieniem. W d. 27 lutego kilkaset osób różnego wieku i płci obojej, pod przewodem księży, przekracza most za przedmieściem kazimierzowskiem i postępuje drogą podgórską. Czeka na to w szyku bojowym, rozwiniętym, ukryta za wzgórzami, jazda austryacka. Szwadrony wyskakują z zasadzki i dają do orszaku ognia; Dembowski, który szedł na czele procesyi z krzyżem w ręku, pada ugodzony kulą. Żołnierze rzucają się na struchlałą od grozy i trwogi pielgrzymkę, rąbią, sieką starców, kobiety, dziatwę, obdzierają zabitych, rzucają trupy do Wisły. Zwycięskie wojska łączą się z sobą na pobojowisku. Generał Collin podaje rękę wielkiemu i nieśmiertelnemu Benedekowi, obsadzają wspólnie wojskiem i artyleryą wyżyny panujące nad Krakowem, grożą miastu bombardowaniem. Tyssowski z tysiącem powstańców ustępuje do Krzeszowic i, wkroczywszy ztąd, po naradzie ze starzyzną wojskową, na terytoryum ślązkie, składa broń w ręce władz pruskich. 

Na tem się zamknęło trzydziestoletnie istnienie Rep. Krakowskiej. Wnet po wycofaniu się Tyssowskiego wkroczyły do miasta załogi mocarstw ościennych, najpierw rosyjska, za nią austryacka i pruska. Na mocy umowy dworów zawartej w Berlinie wd. 6 listopada 1846 r., wolne miasto Kraków ze swoim okręgiem wcielone zostało do monarchii austryackiej-pod nazwą Wielkiego księstwa Krakowskiego.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new