Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

IX. Księstwo Warszawskie


Zatrzymać się musimy nieco dłużej na dacie 1809 r. W dziejach pierwszej połowy XIX stulecia ma ona znaczenie zupełnie odrębne, wyjątkowo znamienne. Rok ten stał się rodzajem między granicznej, przy której się rozchwiało przymierze Francyi z Rosyą, zawarte w Tylży i stwierdzone w Erfurcie. Zamiast przyjaźni, rozbrat w widokach postępuje odtąd z szybkością równą poprzedniemu parciu do zgody i jedności. Głównego powodu do nieporozumień iw końcu do zerwania dostarczyły jesienne rokowania o pokój w Wiedniu. Szło o wynagrodzenie sprzymierzeńców Napoleona w ostatniej wojnie, którymi z jednej strony byli Polacy pod wodzą księcia Józefa Poniatowskiego, z drugiej Rosyanie z korpusem księcia Golicyna. Nierównowaga w odszkodowaniu i względach była widoczną. Bo kiedy Polacy otrzymywali całą ówczesną Galicyę zachodnią, składającą się z obwodów Krakowskiego, Kieleckiego, Radomskiego, Zamojskiego, Lubelskiego, Bialskiego i Siedleckiego (919 mil kwadratowych i blizko półtora miliona mieszkańców), to Rosyanom Cesarz Francuzów przeznaczał jedynie obwody Tarnopolski i Zbaraw Gallyi wschodniej (z ludnością około 400.000). 

Pałac Saski.
Pałac Saski.

Cesarz Aleksander o nabytki materyalne nie dbał; złożył tego dowody w r. 1807 kiedy się wzdragał przyłączyć do Rosyi ofiarowany przez Napoleona obwód Białostocki. Ale czy owe dwukrotne kombinacye, raz w r. 1806, z ziem odebranych Prusom, drugi raz znowu obecnie w 1809, z prowincyi oderwanych od Austryi, nie ukrywały w solne zapowiedzi dalszych w tymże kierunku zamierzeń i robot.... Rosy a żądała rękojmi; Napoleon utrzymywał, że formalnie uczynić tego nie może. Nawzajem, gdy niebawem Cesarz Francuzów, trapiony bezdzietnością i noszący się z myślą rozwodu z Józefiną, czynić zaczął Pałac Wielkopolski ich. w Petersburgu starania o rękę w. księżniczki Anny Pawłówny, odpłacono mu pięknem za nadobne: dano mu grzecznie do zrozumienia, że sprawy takie nie załatwiają się drogą dyplomacyi i traktatów międzynarodowych.

Glorietta w ogrodzie Saskim (dziś wodotrysk). Kopia, z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.
Glorietta w ogrodzie Saskim (dziś wodotrysk). Kopia, z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.

Pałac Wielopolskich.
Pałac Wielopolskich.

Czas jakiś zachowywano jeszcze pozory zażyłości, obsyłano się listami nieposzlakowanie uprzejmemi, ale nieufność i urazy były tak głębokie, że odpowiednie dla nich wyjście znaleźć się mogło dopiero w r. 1812... O ile Polacy, świadomie lub mimowolnie, przyczynili się do tego rozwiązania? Krótki rzut oka na wewnętrzne stosunki Księstwa Warszawskiego nie może dać nam całkowitej i wyczerpującej na to odpowiedzi; wytknąć atoli powinien przypalać biskupa krakowskiego. najmniej ogólniejsze poszlaki, cień rzucające.

Pałac biskupa krakowskiego.
Pałac biskupa krakowskiego.

Jednym z takich cieniów była okoliczność, w dziejach dość rzadka, że armia Księstwa Warszawskiego powstała wcześniej niż samo Księstwo. Tak chciał założyciel drobnego tego państewka, zwycięzca z pod Jeny. Jeszcze przed wojną pruską, zaraz po bitwie austerlitzkiej i pokoju presburskim, Napoleon, spostrzegłszy nadąsaną postawę Prus i przyjazne dla nich po upadku programu Czartoryskiego usposobienie dla Rosyi, przypomniał sobie, że Francya posiada na północy Europy starego i wielce od r. 1792 ruchliwego sprzymierzeńca; pożałował też może na razie rozproszonych w r. 1801 legionów polskich, których nikłe resztki, pod jenerałem Grabińskim, uganiały się wtedy Pałac Mniszcha. (1806) na krańcach Królestwa Neapolitańskiego za rozbójnikami sycylijskimi i pod Birbantte-rokko zdobywały dla ostatniego z Horeszków nieśmiertelną sławę kilku znacznie późniejszych wzmianek w poemacie Mickiewicza.

Pałac Mniszcha.
Pałac Mniszcha.

W szeregach wojsk francuskich nie zbywało wszakże na ex-legionistach. 1 z tych to głównie rozbitków, na trzy tygodnie przed wybuchem wojny pruskiej, mianowicie w d. 20 września 1806 r. cesarz Francuzów polecił generałom Zajączkowi i Wołodko wieżowi utworzyć nad 11 enem „legię północną”, do której następnie ściągano jeńcówi dezerterów z „Prus południowych” i „południowo-wschodnich” – to jest, mówiąc wyraźniej – rekrutów z pod Supraśla i Wiskitek, z pod Siemiatycz i Myszyńca. W miarę posuwania się armii napoleńskiej na wschód rośnie i wzmaga się ów zarodek przyszłej siły zbrojnej. Zawezwany z Włoch do Berlina jenerał Dąbrowski zapowiada nawet rodakom przybycie Kościuszki. Sam Napoleon nie szczędzi słów zachęty, pomimo, że urzędownie do niczego zobowiązać się nie chce; zamiar zaś sprowadzenia Kościuszki rozbija się o wygórowane” polskiego wodza żądania. Wojskową tedy organizacyę ziem polskich, zdobytych lub zdobyć się mających na Prusakach, Cesarz powierza Dąbrowskiemu, administracyę cywilną – Wybickiemu, oświadczając przy tein otwarcie, że „zobaczy później czy Polacy godni są być narodem u... Owo zobaczenie polegało oczywiście na wyciągnięciu z kraju jak największego dobrowolnego podatku krwi i mienia; obsadziwszy swemi załogami całe Niemcy, ściągnąwszy taką masę wojska na zachodnio-kresowe ziemie słowiańskie, Napoleon z pewnością dużo potrzebował żołnierza, a jeszcze więcej żywności.

Kamerą Prus południowych od strony ogrodu Krasińskich. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.
Kamerą Prus południowych od strony ogrodu Krasińskich. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.

Józef Kalasanty Szaniawski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“.
Józef Kalasanty Szaniawski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“.

Liczył, co do żołnierza, na łatwo zapalny,trochę manifestacyjny charakter Polaków; znał ich i cenił przeważnie jako dobry, lubo dość niesforny materyał bojowy. Czytał przecież Rulhiere’a, którego rękopis o anarchii w Polsce podczas pierwszego podziału, wydobyty z archiwów państwa, ogłosić kazał przed samą kampanią pruską. Wszelakoż, nawet z animuszem polskim oględnie poczynać sobie tym razem należało. W chwili właśnie gdy Francuzi wkraczali do Poznania (4-go listopada), stutysięczne wojsko rosyjskie, dążące na odsiecz Prusakom, przeprawiało się na lewy brzeg Wisły; straże jego przednie przetrząsały okolice Warszawy, zapuszczały się pod Łowicz i Sochaczew.

Wejście Francuzów do Warszawy 28 lutego 1806 r. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.
Wejście Francuzów do Warszawy 28 lutego 1806 r. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.

Rząd pruski, pokrzepiony tym sposo bem na duchu, trzymał się wciąż ostro. W d. 11 listopada wydane zostało, wyjątkowo w języku polskim, ostrzeżenie władz miejscowych „przeciw burzycielów i sprzyjaznych do insurrekcyjnych poruszeń w Prusach południowych; obok pochlebnej wzmianki o lojalnem zachowaniu sie departamentu warszawskiego, dokument groził „złoczyńcom” wszystkiemi rygorami prawa wojskowego i nakazywał: „każdego szlachcica, który do insurrekcyi wzbudza, schwytać, we 24 godzin krygsrecht z nim odbyć i przekonanego zastrzelić”.

Pałac Prymasowski.
Pałac Prymasowski.

Nie starczyło jednak czasu na wykonanie tylu zarządzeń. W obec nadciągających gęstych kolumn Francuzów, rzutkość zwiadów rosyjskich wypadło nieco poskromić. W dniu 13 listopada zawiązuje sie pierwsza konfederacya zbrojna w ziemi Sieradzkiej. Nazajutrz wielkorządca pruski w Warszawie wzywa księcia Józefa Poniatowskiego do sformowania milicyi miejskiej i w jego ręce składa ster spraw bezpieczeństwa publicznego. W reszcie 19 listopada, Napoleon uroczyście przyjmuje w Berlinie deputacyę wielkopolska i w ciągu kwadransa dowodzi jej, pokazuje, że chociaż „Francya pamięta o usługach Polaków wyświadczonych Europie”, to wszakże „nie może przyrzekać tego, co me jest w jej mocy. „Los wasz wręce waszej – powiadał. Czego szczerze chcą miliony ludu, to stać się musi. Uzbrójcie się więc wszyscy... Czcze słowa nie wystarczą... Tylko zgoda naprawi co zgubiła niezgoda”... Deputatom przemówienie niezupełnie trafiło do przekonania; oczekiwano czegoś bardziej stanowczego, wyraźniejszego. Ale zapału coraz szerzej ogarniającego kraj na widok „podeptanych plugawych pruskich orłów”, niepodobna było powstrzymać, „ważąc rzeczy na szali politycznego rozumu i umiarkowania”. Rozwija się partyzantka szybko i sprawnie.

Pałac Czartoryskich.
Pałac Czartoryskich.

B. koszary gwardyi konnej. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.
B. koszary gwardyi konnej. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.

Pospolite ruszenie kujawskie rozbraja drobniejsze załogi pruskie między Wartą i Wisłą. Przeznaczona na „warowne depo” Łęczyca wpada w ręce powstańców. Kapitan Wosiński, stary żołnierz, uzbroiwszy w kosy i cepy 150 włościan okolicznych, pomaga szwadronowi francuzkiemu opanować Częstochowę, której broni tysiąc kilkaset piechoty i dział trzydzieści (18 listopada). Warszawę załoga pruska opuszcza d. 26 listopada, udając się na Pragę. Nazajutrz nadciąga awangarda jazdy jenerała Milhaud. Tegoż dnia wieczorem Dziewanowski wprowadza maleńki oddział strzelców konnych, którzy, szybko przebiegłszy miasto aż do spalonego przez Prusaków mostu, uszykowali się pod Bernardynami. Okrzyk: Francuzi! Francuzi! oświetla miasto łunami radości, ściągając na ulice i place tłumy mieszkańców. „Otoczono rycerstwo francuzkie dokoła, zniesiono co kto miał w spiżarni, ściskano jeźdźców, całowano konie”... Piechota marszałka Davoust’a weszła do Warszawy dopiero 30 listopada, wd. zaś 5 grudnia Joachim Murat, „z Bożej łaski Namiestnik Cesarza” poobsadzał odświeżone z francuska instytucye pruskie urzędnikami polskimi, na nowo zaś utworzył jodynie specyalny wydział „szerzenia ducha narodowego” z J. K. Szaniawskim na czele, przyczem wszelkie czynności urzędowe wykonywać rozkazał „w imieniu Cesarza i Króla Napoleona". Od tej chwili całe Powiśle żyje wyłącznie myślą jaknajrychlejszego ujrzenia bo hatera wieku. 

Biblioteka Załuskich.
Biblioteka Załuskich.

Wybicki wygotował plan wspaniałego przyjęcia. Niestety, ohydne, doszczętnie przechodami wojsk zniszczone drogi wystawiły podobno przyszła stolicę Księztwa na dotkliwy zawód. Cesarz i Król spóźnił się, illuminacye wygorzały, przed północą z 18 na 19 grudnia, a wszechwładca, przybywszy nad rankiem konno, rękojeścią swej szpady dobijać się musi do bram Zamku, gdzie nań czujnie oczekiwali „sami tylko królowie zdobiący marmurowe ściany izb chłodnych-. Dopiero około godziny 1-ej z południa ukazał się mocarz oczom oczekujących nań od świtu tłumów, ale natychmiast skręci! przed tą żyjącą falą na bok w stronę Wisły i spalonego mostu. Gdziekolwiek spojrzał, widział z powiewających na lancach chorągiewek, że o pierwszą część swojego programu – o żołnierza mógł być spokojny. Ciężej szło z żywnością i furażem, jak się o tem przekonał z raportów porannych. Dlatego to wieczorem, przyjmując władze i obywateli, oznajmił im zwięźle i zrozumiale, według słów zapisanych w „Żywocie Tom. Ostrowskiego” (I, 239): „Jeźli natychmiast wszystko i w obfitości dostarczone mi nie będzie, spalę kraj i zostawię pod kijem wrogów"... 

Pałac Wessla.
Pałac Wessla.

„W obfitości"! To łatwo powiedzieć. Lecz skądże im tej obfitości było nabrać obecnie? Kujawy i dalsze województwa wielkopolskie wystawiły już na spotkanie Francuzów, cokolwiek w końcu jesieni do zjedzenia posiadały.

B. pałac Generała posła A. O. Igelstrӧma przy ulicy Miodowej. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.
B. pałac Generała posła A. O. Igelstrӧma przy ulicy Miodowej. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“ Al. Kraushara.

Podlasie, dobra połowa Mazowsza, Płockie, znajdowały się w obcej mocy. Sandomierskie, Hrubieszowskie, odgrodzone wówczas kordonem austryackim, bacznie strzeżone były przez Bakuszanów. Z innych dzielnic, na mil dwadzieścia i trzydzieści w promieniu dokoła Warszawy, wojska pruskie i rosyjskie, wycofując się na prawy brzeg Wisły, wywiozły co tylko zabrać z sobą zdołały, czego zawczasu ukryć przed niemi nie zdążono. Sam Napoleon naocznie przekonać się mógł o ogólnej niemocy i ekonomicznym upadku kraju podczas uciążliwej podróży z Poznania do Warszawy. Możnowładztwo polskie, przez źle zrozumiany patryotyzm, starało się zatrzeć w części w umyśle cesarza przykre wrażenie, jakiego doznał na widok nędzy i „zdziczenia” wsi polskiej. Kiedy na trzeci dzień pobytu w stolicy nadwiślańskiej Napoleon wyjechał konno na miasto, liczny i wspaniały orszak złotej młodzieży, towarzyszący mu w sutych i bogatych strojach, na dzielnych wierzchowcach, mniemał zapewne, że go za sobą pociągnie w te miejsca i okolice Warszawy, które jeszcze świeciły resztkami dawnej wielkości i chwały. Omylono się w rachubach, najzupełniej zresztą niedorzecznych. Bystry wzrok zwycięzcy z pod Marengo, nic jeszcze nie stracił w owej dobie na wrodzonej geniuszom odwadze patrzenia rzeczywistości prosto w oczy. Dość było w programowo skombinowanej wycieczce zboczyć o parę kroków w lewo lub w prawo od głównej linii Krakowskiego Przedmieścia i Nowego-Świata, aby ta ówczesna rzeczywistość polska ukazała się w pełnem obnażeniu swych chorób ostrych i chronicznych, swych zapuszczeń wiekowych i swych wstrząśnień doraźnych. „Parę lat dobrych rządów wszystko to naprawi lub usunie miał wyrzec Napoleon do otoczenia, wzruszony cokolwiek rażącym kontrastem błyszczącej swej eskorty z temi chałupami do pasa wdeptanemi ze starości w śnieg, błoto śmietnika, i przyczepionemi z przodu, z tyłu, na skrzydłach, do stajen i oficyn przepysznych siedzib Morsztynów, Potockich, Mniszchów, Łubieńskich, Brühlów, Bielińskich, Wesslów, Wielopolskich.

Pałac Radziwiłłowski.
Pałac Radziwiłłowski.

Ale i rządy dobre niewiele zdziałać tu mogły wśród wojen prawie nieustających i wśród ciągłych, gorączkowych przygotowań do wymarszu, to na północ, to na wschód, to na południe. Wczora Eylau, jutro Samo-Sierra, następnie Baszyn – w perspektyw ie zaś, w rozmowach od rana do wieczora, zawsze ta wielka, olbrzymia wyprawa na Moskwę. Nic się prądowi oprzeć nie ma śmiałości i siły. Po traktacie tylżyckim, maluczki, dwa miliony zaledwie mieszkańców obejmujący okrawek ziemi literalnie dusi się pod ciężarem długów, dostaw, podatków, drożyzny, lichwy, “sum bayońskich" i rozmaitych rewersów Napoleona na rzecz jego marszałków i adjutantów: Davoust’a, Neya, Lannes’a, Berthier’a, Bernadote’a, Masseny, Sonlt’a, Mortier’a, B essiere’a, Savary ’ego, Suchet’a, Grouchy’ego, Oudinot’a, Victor’a, S-t Ililaire’a, – a przecież bawiąca u boku wszechwładcy w Dreźnie komisya rządząca i zastępujący ją w Warszawie Dyrektoryat generalny nie wahają się zalecać narodowi w odezwach i proklamacyach z lipca 1807 r.: „Zaufajcie wspaniałomyślności wielkiego bohatera…

Pałac J. KI. Branickiego.
Pałac J. KI. Branickiego.

B. brama Nowomiejska od ulicy Gołębiej. Z dzieła “Tow. przyj. nauk” Al. Kraushara.
B. brama Nowomiejska od ulicy Gołębiej. Z dzieła “Tow. przyj. nauk” Al. Kraushara.

Niezgłębiona przezorność tego, który znacznej części świata panuje, nie każe nam rozpaczać. Posłuszeństwo do końca i spuszczenie się zupełne na jego łaskawość utwierdzić mogą szczęście nasze nadal. Najmniejsze szemranie, któreby do uszu jego doszło, najmniejszy opór jego woli mogłyby obalić i zniszczyć wszelkie dotąd czynione usiłowania”... Przed wojną 1809, która obszar drobnego księstewka powiększa w dwójnasób, ale też i ciężarów mu przysparza w trójnasób, to samo powtarza najtęższa tych czasów głowa, – stary, doświadczony Hugo Kołłątaj, który wiarę w Napoleona podnosi w swych „Uwagach nad teraźniejszem położeniem” (1808) do wysokości niemal dogmatu politycznego. To samo jeszcze, już po r. 1809 twierdzi, propaguje, apostołuje najpopularniejszy z poetów epoki, Niemcewicz, w płomiennych swych „Listach litewskich”. Jeden przemawia do rozumu, drugi do uczucia. „Może dzisiejsze pokolenie rzuca ze łzami w ziemię ojczystą te ofiary, na które nad możność się wysila, ale za to potomki z radością i błogosławieństwem zbierać będą ich plony” – przekonywa Kołłątaj. A Niemcewicz mu wtóruje: „Nie cofnął się nigdy wielki Napoleon w przedsięwzięciu swojem, – gnać on, łamać i niszczyć będzie wrogów aż ich zapędzi w te szranki, które im  w mądrości swojej dla pokoju świata przeznaczył, aż im zamknie na zawsze wpływ i powrót do Europy”...

Widok Poznania na początku XIX wieku. Z dzieła niemieckiego “Księstwa Warszawskie” ze zbiorów Al. Kraushara.”
Widok Poznania na początku XIX wieku. Z dzieła niemieckiego “Księstwa Warszawskie” ze zbiorów Al. Kraushara.”

Ludwik Gutakowski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk”.
Ludwik Gutakowski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk”.

Feliks hr. Łubieński. Ze zbiorów  L. Meyeta.
Feliks hr. Łubieński. Ze zbiorów  L. Meyeta.

Osaczona i napierana falami tak zwichrzonych i rozbujanych namiętności praca skromna a gruntowna, cicha a dobroczynna: nad podźwignięciem narodu z niedoli, omdlenia i ruin wiekowych, nad poprą w;j, spaczonych obyczajów warstw kierujących, nad oświeceniem i uzacnieniem wiejskiego gminu, nad wyrównaniem i zcaleniem różnic i antagonizmów miejskich, nad szkolnictwem zaledwie wydobytem z mroków średniowiecznego zastoju i zacofania, nad prawodawstwem skostniałem w formach nad wyraz niegdyś świetnych, lecz niemożliwych już do wskrzeszenia w nowych warunkach bytu – praca taka – naturalnie – wiązać się, rozwijać i postępować mogła bardzo tylko powolnie, chwiejnie, opornie, – tem chwiej niej i oporniej, że rzucona na łaskę i niełaskę paroksyzmów wojennych, nigdy swojego jutra nie była pewną, a każdy jej dzień dzisiejszym rozrywany bywał na zmieniające się co minuta obchody, święcenia, jubileusze, nabożeństwa, to żałobne to dziękczynne, przed południem z powodu wyjścia z miasta jednego kółku, po południu z okoliczności wejścia drugiego. Ta obrzędowość czcza i bezcelowa, pozwalająca wszelkiemu próżniactwu, wszelkiej nawet obłudzie i niecnocie przybierać pozory gorliwości i rzutkości obywatelskiej, stała się prawdziwą plagą społeczną. Zawieszanie orłów na dachach, przybijanie chorągiewek do drzewiec, wyprawianie rocznic z powodu 365 wygranych kiedykolwiek bitew itp., głuszyły w sumieniu publicznem głos rozwagi i zastanowienia nad istotnemi a naglącemi potrzebami lub możliwościami życia.

Stanisław Kostka hr. Potocki. z dzieła “Tow. przyj. nauk”.
Stanisław Kostka hr. Potocki. z dzieła “Tow. przyj. nauk”.

Z pod tego pasorzytnie krzewiącego się zielska zdrowe ziarno pożytku wykluwało się z niezmiernym zazwyczaj nakładem zabiegów i trudów; bądź co bądź jednak – nie ginęło, rosło owszem i chowało się dość niekiedy fortunnie, dzięki zapewne tradycyjno-historycznej żyzności gleby narodowej, tylu klęskami przeszłości zaoranej i uprawionej. Faktyczna działalność młodego Księstwa przedstawia się. pod tym względem trochę za chaotycznie z początku, lecz świeżo, orzeźwiająco. Kilka pierwszych tygodni pobytu Napoleona na ziemi polskiej wyraźnie wpływa na obudzenie praktycznego zmysłu w zbiorowości polskiej do znieczulenia przygnębionej za rządów pruskich. Nabytki sypią się tak szybko i obficie, ze celniejsze z nich kalendarzykowym tylko sposobem dadzą się obliczyć.

Aleksander hr. Potocki. Z dzieła “Tow. przyj. nauk”.
Aleksander hr. Potocki. Z dzieła “Tow. przyj. nauk”.

Cesarz Francuzów wyjeżdża z Warszawy d. 23 grudnia, udając się do wojska, które się szczęśliwie przyprawiło na prawy brzeg Wisły od Torunia przez Płock do Pragi. Zdobyte podczas samych świąt Bożego Narodzenia, w bitwach pod Czarnkowem, Gołyminem i Pułtuskiem, widła Bugu i Narwi, zabezpieczając Warszawę od niespodzianek, otwierają przed nią spory kawał widnokręgu wschodniego. 3 stycznia 1807 Napoleon wraca do Warszawy. Ponieważ Kościuszko współudział swój stanowczo zależnym czynił od zapewnienia krajowi stałych granic i uwłaszczenia chłopów, przeto dowództwo naczelne, wahające się czas jakiś między Zajączkiem a Dąbrowskim, z porady sędziwego marszałka Sejmu Czteroletniego, Stanisława Małachowskiego, oddano ks. Józefowi Poniatowskiemu.

Ludwik Osiński.
Ludwik Osiński.

Złożono (14 stycznia) tymczasową władzę najwyższą pod mianem „Komisyi rządzącej", do której, obok Małachowskiego, weszli: Bieliński, Działyński, Gutakowski, Potocki (Stanisław Kostka), Sobolewski, Wybicki; na naczelników wydziałowych (ministrów) powołani jednocześnie: Poniatowski – wojny, Lubieński Feliks – sprawiedliwości, Breza Stanisław – spraw wewnętrznych, Małachowski Jan (po nim Dębowski Tadeusz) skarbu, Potocki Aleksander – porządku publicznego. Reformę wychowania publicznego powierzono specyalnej izbie edukacyjnej (26 stycznia), trybunały pruskie koronne zastąpiono (30 stycznia) sądami pokoju na wzór francuski. Po powiatach powstały rady administracyjne (wykonawcze). Żywo zakrzątnięto się około oszańcowania Pragi, Serocka, Modlina i brzegów Wisły pod Wyszogrodem, Płockiem, Dobrzyniem, Toruniem. Zaczęto budowę mostu na palach pod Warszawą, 800 łokci długości, 12 szerokości, ściągano szczątki legionów z dalekich stron. Z pól brygadą Grabińskiego i pułkiem ułanów Rożnieckiego przybyli: Kazimierz Małachowski, Chłopicki, Konopka, Klicki; Weteranów i inwalidów przyprowadził kanitan Mierzyński. Nad wzmocnioną legią północną (reńską z genezy) dowództwo objął ks. Michał Radziwiłł (brat Antoniego, ożenionego z księżniczką
pruską). Najpierwsze nieodbite wymagania skarbu opędzono z ofiar prywatnych, których listę zdobią imiona Sułkowskich, Mielżyńskich, Ponińskich, Zielińskich, Kuczyńskich; Radoliński z Kaliskiego złożył 100.000 złotych, Wybicki więcej jeszcze, bo wszystko co posiadał: 20.000 zł. Do szeregów, oprócz Dąbrowskiego i Zajączka, garną się z najodleglejszych krańców świata, z najciemniejszych zakątków mimowolnego pod Prusakami ukrycia, oficerowie doświadczeńsi i wykształceńsi: Izydor Krasiński, Jan Kamieński, Antoni Górski, Bogusławski, Biegański, Godebski, Hebdowski, Horawski, Kamieniecki, Kossecki, Sierawski, Stuard, Zawadzki, Żółtowski.

Franciszek Wężyk.
Franciszek Wężyk.

Niezmordowaną czynność Napoleona czuć wszędzie. Z jego rozkazu tworzy się biuro korrespondencyjne, które zasilać ma wiadomościami z Księstwa dzienniki Europy. On wzywa niejakiego p. Hauterive do napisania historyi trzech rozbiorów i każe ogłosić znaleziony w papierach króla pruskiego pamiętnik Pistora o powstaniu Kościuszki – i w tymże jeszcze czasie, przed powtórnym wyjazdem do wojska (29 stycznia) wchodzi w układy z Austryą i ofiaruje jej Szlązk górny (pruski) w zamian za Galicyę. Znajduje nawet chwilę wolną na zajrzenie do teatru polskiego, gdzie go sztywnie wykwintny klasyk Osiński, do współki z muzykiem Elsnerem i malarzem Plerszem, uracza przezroczystym dramatem lirycznym o uwolnionej z więzów Perseusza Andromedzie... 

Niezmiernie drogo okupują społeczeństwa podupadłe każdą piędź ziemi odzyskanej, każdą kwartę powietrza wolnego do oddychania! Wyśmienicie wie o tem Napoleon i nie skąpi sobie zapłaty, nie tylko z krwi i mienia ale i z czci Polaków, jak się to pokazało w sprawie „przyśpieszonego” rozwodu zacnej, pobożnej, na współczucie i wspomnienie serdeczne zasługującej pani Walewskiej.

Julian Ursyn Niemcewicz, Kopia z albumu zasłużonych Polaków.
Julian Ursyn Niemcewicz, Kopia z albumu zasłużonych Polaków.

W powrocie z Tylży, Napoleon ominął Warszawę zdaleka, a gdy stanąwszy w Dreźnie, powołał do siebie Poniatowskiego i członków Komisyi rządzącej, tłumaczył się przed nimi dość jeszcze stosunkowo uczciwie. „Wiem, żeście niezadowoleni, ale przecież jestem Cesarzem Francuzów i muszę przedewszystkiem ich dobro mieć na widoku... Wiem, że nie dla was król, którego wam dałem. Wam potrzebny wojownik. Ale sami go sobie obraliście na Sejmie czteroletnim, przytem podejrzliwość sąsiadów me dozwoliła mi innego wyboru... Zresztą, wszystko to jeszcze połamie się jak ten oto kapelusz” .. A przeskakując wnet na inny przedmiot, zagadnął nagle. „A macie-ż wy tam jaką konstytucyę“?... Małachowski napomknął o ustawie 3-o maja. Wybicki zaznaczył, że w takim razie bez gruntownych poprawek się nie obędzie. Potocki zaczął czytać coś przygotowanego. Ale mu zaraz przerwał Napoleon i chodząc po pokoju dyktował księciu Bassano szybko, pędząc na złamanie karku:

Religia katolicka panującą, inne otwarte. Mieszkańcy równi w obliczu prawa. Rząd monarchiczny, z dwiema izbami. Senatorska, dożywotnia z 6 biskupów, 6 wojewodów, 6 kasztelanów, sankcyonuje ustawy uchwalone przez izbę drugą, złożoną z 60 posłów od sejmików szlacheckich i 40 od zgromadzeń gminnych.

Pałac w Łazienkach. Obraz Jana Piotra Norblina.
Pałac w Łazienkach. Obraz Jana Piotra Norblina.

Inicyatywa praw wręku m onarchy; opracowanie projektów należy do rady stanu, mianowanej przez króla. Izby, zwoływane co lat dwa na dni 15 obradują za pośrednictwem swych komisarzy z radą stanu, stanowią większością głosów, odnawiają się w trzeciej części co lat cztery. Do rozkładu podatku i dozoru administracyi wybierane są rady wojewódzkie i powiatowe, funkcyonujące przy boku prefektów i podprefektów, zależnych od rządu naczelnego, który się składa z pięciu ministrów odpowiedzialnych. Spory administracyjne rozstrzyga rada stanu. Niezawisłość sądownictwa zastrzeżona. Prawem cywilnem: kodeks francuski z r. 1804. Sąd pokoju w każdym powiecie, trybunał pierwszej instancyi w każdem województwie, jeden sąd kryminalny na dwa województwa (czyli departamenty), sąd apelacyjny na cały kraj w stolicy, a do tłumaczenia prawa sąd kasacyjny. Siła wojskowa – trzydzieści tysięcy wszelkiej broni... 

Tytus Działyński. Z albumu zasłużonych Polaków.
Tytus Działyński. Z albumu zasłużonych Polaków.

Zmian w osobistym składzie władz rządowych konstytucya nie sprowadziła prawie żadnych. Prezes rozwiązanej w d. 5 października 1807 r. Komisyi rządzącej St. Małachowski posunięty na prezesostwo w Radzie stanu, zkąd niebawem przejdzie na prezesa Senatu, zastąpiony w Radzie stanu przez Gutakowskiego; minister spraw wewn. Breza został sekretarzem stanu (bez teki) przy osobie króla, nie rezydującego w kraju, miejsce zaś Brezy zajmie Jan Łuszczewski, niegdyś sekretarz stanu sejmu Czteroletniego. Sformowany po bitwie pod Eylau pułk jazdy lekkiej, wybór synów szlacheckich, utrzymujących się własnym sumptem, dowodzony przez Wincentego Krasińskiego, przeniósł się do Paryża, jako straż przyboczna Napoleona.

Plac Zygmunta i Brama Krakowska. Ze sztychu Anety Tyszkiewicz. — Ze zbiorów M. Olszyńskiego.
Plac Zygmunta i Brama Krakowska. Ze sztychu Anety Tyszkiewicz. — Ze zbiorów M. Olszyńskiego.

Kilka innych oddziałów zabrał sobie brat Cesarza, Hieronim, król westfalski. Nawzajem z szeregów francuskich przeniósł się pod chorągiew ojczystą generał inżynieryi Łazowski, wrócił z obczyzny wraz ze swoim oddziałkiem wsławiony legionista Amilkar Kosiński, ranionego pod Tczewem (23 lutego) Dąbrowskiego zastąpił Ignacy Giełgud, i tp. 

Inaczej się stało z zastosowaniem organicznej ustawy francuskiej do życia społecznego. Tu sprzeczność normy obcej z obyczajem i tradycyą swojską, domową, ujawniła się od pierwszej próby, od pierwszego z sobą zetknięcia się całokształtów różnych. Szkopuł najcięższy polegał na tern, ze kodeks napoleoński „obrażał chrześciańskie uczucia narodu przez zaprowadzenie ślubów cywilnych i rozwiązalności sakramentu małżeństwa”. Ubolewano dalej nad gołosłownem zrównaniem stanów, więc w pierwszym rzędzie nad usamowolnieniem włościan bez wynagrodzenia, na co sarkali magnaci polscy, i bez uwłaszczenia, przeciwko czemu występowali „demagodzy”. Najumiarkowańsi zaznaozali, że „w skutku zbyt nagle nadanej wolności wyludniały się wioski. „Włościanin porzucał gospodarstwo, chwytał się wyrobku niestałego, zużywał resztę zapasów swoich... i to była najbliższa droga do nędzy, do żebractwa, do kradzieży... Stracił na tem dziedzic, straciło rolnictwo, straciło bogactwo krajowe. Namnożyło się z jednej strony włóczęgów i tułaczy, z drugiej ról pustych, które me tylko w pierwszych latach księstwa, ale nawet w pomyślnych czasach Królestwa polskiego po wszystkich niemal włościach napotykano”. Były i inne większej lub mniejszej wagi niezgodności modły narzuconej z istniejącym żywostanem społecznym, które jednakże łagodziła i wyrównywała powoli regularna gra instytucyi rządowych natchnionych duchem swobody i tolerancyi, i odpowiadających postępowi wyobrażeń cywilizacyjnych. Tak np. uchwały Rady stanu i dekrety królewskie z d. 19 i 21 grudnia 1807 ścisłej określiły stosunki między dziedzicami i chłopami, oraz okoliczności, w jakich włościanin mógł opuścić swą ojcowiznę; zarazem opisane zostały sposoby nabywania i utraty obywatelstwa, czyli owej konstytucyjnej równości wszystkich w obliczu prawa, która tak bardzo drażniła z początku arystokratyczno – zachowawcze instynkta spadkobierców dawnej „złotej wolności”. Zagadnienia i sprawy donioślejsze (np. wybory na wójta przez wszystkich właścicieli w gminie, gdy tymczasem gmina polska miała przeważnie jednego tylko właściciela, pana wsi) – odłożyć wypadło do pierwszego sejmu, który się dopiero w lutym 1809 zebrał poprzedzony rozmaitemi przygotowawczemi ordynacyami i prowizorycznemi uchwałami rządowemi: 24 grudnia 1807 o barwach wojewódzkich i mundurze galowym („granatowy, z kołnierzem karmazynowym, haft srebrny”); 12 stycznia 1808 o urządzeniu szkółek wiejskich („ze składek od gospodarzy po półtora złotego rocznie najmniej, po złotych ośm najwyżej”); 7 maja o pożyczkach dobrowolnych dla zasilenia skarbu; 7 września o urządzeniu sejmików; 14 grudnia o izbie obrachunkowej i dozorowaniu skarbowości; 9-o stycznia 1809 o sposobie postępowania w obradach sejmowych, przyczem przyjęto w zasadzie głosowanie tajne i rozszerzono nieco, za zgodą Napoleona, do którego się odwoływano wątpliwościach kłopotliwszych, kompetencye, swobody i prerogatywy posłów izby niższej.

Stanisław Małachowski.Kopia z Portretu znajdującego się w Ratuszu w Warszawie.
Stanisław Małachowski.Kopia z Portretu znajdującego się w Ratuszu w Warszawie.

Marywil w Warszawie. Ze zbiorów Marcina Olszyńskiego.
Marywil w Warszawie. Ze zbiorów Marcina Olszyńskiego.

W pierw jednakże oglądała Warszawa nowego swego księcia, króla Saskiego, niżli Sejm pierwszy z liczby tych pięciu jakie się odbyły w jej murach w ciągu XIX-o stulecia. Pani Anna Nakwaska późniejsza wojewodzina, autorka „Czarnej mary, w listach do swej siostry, baronowej Eastaw ieckiej, malowniczo skreśliła przebieg tych odwiedzin monarszych. „Zaczynamy przywykać do dzisiejszego naszego położenia – pisze w d. 26 października 1807 r. – Twarze już nieco mniej smutne niż były niedawno. Dwór spodziewany 10 listopada i zdaje się, że się bardzo przyda tym co na bezsenność chorują... Powiadają, iż obyczaje, etykieta, tryb życia na tym dworze takież same, jak za Augusta III: zgromadzenia trwają od 6-ej do 8-ej, a potem idą wszyscy spać... 

Tadeusz hr. Mostowski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“.
Tadeusz hr. Mostowski. Z dzieła „Tow. przyj. nauk“.

Rodzina królewska nabożna, pełna cnót i gruntownych przymiotów, lecz ani myśleć z nią o zabawach”... 9-o listopada: Warszawa jest w tej chwili bardzo świetna; zabawy następują bez przerwy jedna po drugiej. Wczoraj był u nas (w prefekturze warszawskiej?) wieczór tańcujący. Był między innymi ów brat Siemianowskiej przed 14-u laty, będąc małem dzieckiem. Dziś jest on generale! okrytym wstęgami... Mama (Krajewska, instygatorka koronna) daje dziś kawę proszoną, na której się znajdować będą wszystkie stare baby... a ja, niestety, muszę być między niemi. Nieszczególna zabawa, ale wynagrodzę to sobie wieczorem pod blachą i jutro u pani Stanisławowej Potockiej... Król przyjeżdża napewno 21 b. m... Zdawałoby się, że w oczekiwaniu ponurego dworu, wszyscy kwapią się bawić, póki to uchodzi... Król przybył istotnie po dziesięciodniowej podróży przez ziemie polskie. Na granicy spotkali go, w imieniu wojska H. Dąbrowski, w imieniu rządu cywilnego dawny referendarz koronny T. N. Małachowski. Królowi towarzyszyły: królowa, królewna infantka Augusta, parę dam dworskich. Królestwo zabawili dzień jeden w Poznaniu, wstępowali później do kilku dworów szlacheckich na noclegi, między mnemi do Nieborowa, gdzie ich podejmował ostatni wojewoda Wileński ks. Michał Radziwiłł. List zd. 22 listopada powiada: Wjazd wczorajszy był wspaniały. Król siedział w karecie otwartej ciągnionej ośmioma końmi. Poprzedzali i otaczali powóz: marszałek Davoust, książę Józef, wszyscy generałowie i wyżsi oficerowie, a świetne ich mundury i pyszne konie czyniły orszak nader okazałym.

Pałac Brülowski.
Pałac Brülowski.

Król wjeżdżał przez rogatki Mokotowskie i Krakowskie-Przedmieście, przyjmowany przez kilka pułków polskich i francuskich, uszykowanych po dwóch stronach od Ujazdowa do Zamku. Dzwony biły w całem mieście, działa grzmiały, lud krzyczał wiwat, a królestwo się kłaniali. Królowa siedziała z mężem w głębi, królewna na przodzie powozu. Wysiadłszy przed Zamkiem, gdzie na nich czekały wszystkie władze cywilne z hołdem, król przyjął klucze Warszawy z rąk Prezydenta miasta i po polsku odpowiedział na jego przemowę, poczem dwór cały poszedł przebrać się i po pięciu minutach udano się do kościoła na Te Deum... Wieczorem miasto było oświetlone, ale smutnie bo czas był szkaradny. Dziś z rana nabożeństwo w katedrze, po którem nastąpi prezentacya męzka, wieczorem my mamy być prezentowane, co zapewne nie będzie bardzo okazałe... Dwór nie jest w swych strojach zbyt wykwintny. Przy wjeździe królewna miała na sobie suknię z kitajki niebieskiej, dość, jak mówią, zabrukaną... Do prezentacyi będziemy miały suknie z fałdami, jak dawne robrony, tylko z przodu krojem teraźniejszym. Najwięcej będzie białych atłasowych, bramowanych, a na głowie będziemy miały czapki z piórami. 23 listopada: Wracam z prezentacyi.

Zgromadzono się w wielkiej sali zamkowej o 6-j wieczorem. Wszystkie damy, każda z osobna, przedstawione zostały królowi, królowej i królewnie. Król jest duży, stary i dosyć brzydki, ale królowa ma prawdziwie monarszą postać. Była w sukni z zielonego aksamitu, bardzo bogatej, złotem haftowanej; na głowie- tok złoty, błyszczący dyamentami, któremi i szyja suto była okryta; pani ta przemawia do wszystkich z rzadką dobrocią i uprzejmością.

Bogumił Linde. Z albumu zasłużonych Polaków.
Bogumił Linde. Z albumu zasłużonych Polaków.

Gmach Tow. przyj. nauk.
Gmach Tow. przyj. nauk.

Królewna miała suknię z ma tery i różowej z blaszkami złotemi (“pailetkami”), niezbyt świeżą, ale za to jaśniała dyamentami. Nie jest infantka wcale ładna, lecz także bardzo słodka i uprzejma; powiadają, że ogromnie jest rozkochaną w księciu Józefie, którego akwarelę na piersi nosi. Obrzęd trwał dwie godziny przynajmniej, a zapowiadają, że tak ma być co niedziela; nie jest to pocieszające. Było dam przeszło sto; ubiory piękne, ale już nie tak wyszukane, jak w roku zeszłym (dla Napoleona). Niemcy ci mogliby prowadzić dwór dosyć świetny, gdyby tego chcieli, ale oni nas zanudzą swojemi etykietami i nabożeństwami... Niemki dworskie zdają się być dość nudne facyaty. 

Nakwaska, kobieta rozumna i wykształcona, dobra i zacna Polka skoligaconą i zestosunkowaną byłaz całem ówczesnem postępowem towarzystwem warszawskiem, francuskiego i masońskiego przeważnie autoramentu. Wolnomularstwo rozpowszechnione u nas i wielce wpływowe podczas Sejmu czteroletniego, podupadło po ostatnim rozbiorze i niemal znikło pod panowaniem pruskiem wskutek gorliwej pieczołowitości berlińskich sfer rządowych, które zarówno w tym jak w innych zakresach życia zbiorowego, pragnęły społeczeństwu polskiemu narzucić swe godła i porządki. Odrodził się zakon dopiero w epoce Napoleońskiej. Wnet po utworzeniu Księstwa Warszawskiego, z inicyatywy Stanisława Potockiego powstała w Warszawie loża „Zjednoczeńców”, do której według listy z r. 1808 należeli, między innymi, w rozmaitych stopniach mistrzów, uczniów, czeladników, książę Józef (członek honorowy), generałowie Aksamitowski, Rożniecki, Piotrowski (Michał), Biegański (Łukasz), Niesiołowski (Ksawery), pułkownicy Tyszkiewicz (Tadeusz), Szumlański (Józef), Sułkowski (Antoni), Kamiński (Jan), Turno (Kazimierz), kapitanowie F redro (Maksymilian), Malczewski (Adam), Morawski (Ludwik), Umiński (Jan), Potocki (Antoni) tudzież, niewymienieni z rangi książęta Sapiehowie (Paweł i Mikołaj), Łubieński (Franciszek), Wężyk (Franciszek) i t. d.

Gmach OO. Pijarów przy ul. Miodowej.
Gmach OO. Pijarów przy ul. Miodowej.

Oprócz ogólnych celów i praktyk stowarzyszenia, pomieniona loża i inne odnowione lub założone z nią współrzędnie („Tarcza północna” w Warszawie, „Przesąd zwyciężony” w Krakowie), miały charakter przeważnie filantropijny, zajmowały się krzewieniem „zdrowych pojęću, pomocą wzajemną. Rozdział XVI ustaw zjednoczeńców opiewał np. „loża ma mieć własnego lekarza, posyła go do chorego brata, wysyła deputacyę w celu pocieszenia, ofiaruje zasiłek pieniężny, jeżeli potrzebny... W razie śmierci, loża odprawia mu usługę ostatnią na pogrzebie światowym, a jeśli nieboszczyk zostawił ubogą rodzinę, obmyśla sposób dania jej skutecznej pomocy. 

Świątynia Sybilli w Puławach.
Świątynia Sybilli w Puławach.

Zawiązywały się także stowarzyszenia i bractwa o widokach rozleglejszych, praktyczniejszych. Jedno z nich ogniskujące się głównie dokoła Szaniawskiego (który dopiero później pozbył się doniosłego tego wpływu jakim się cieszył za Księstwa) wpadło w r. 1807 na oryginalny pomysł szerzenia wiedzy za pośrednictwem „Listów“ imiennych, ogłaszanych w bezpłatnych dodatkach do “Gazety Warszawskiej” Wyszło ich w ciągu roku czterdzieści i cztery, osnowy najróżnorodniejszej, ekonomicznej, statystycznej, archeologicznej i t. p . W szystkie zajęte są przedewszystkiem myślą o nieodbitej potrzebie zbadania; jakie jest obecne położenie kraju i jakie jego najżywotniejsze i najpilniejsze sprawy do załatwienia. Legionista Aloizy Orchowski w liście do kolegi Horodyńskiego omawia kwestyę niewłaściwego usamowolnienia kobiet i utrzymuje, że panie nasze bynajmniej temu niewinny, iż w zabawach towarzystwa warszawskiego „roztargnienie” i „lekkość” rej wiodą. W liście pułkownika Neymanna do ref. kor. Małachowskiego mamy w malowniczym dyalogu przedstawiony stan sprawy włościańskiej. Rozmowa toczy się między starym okupnikiem Józwą, kilku synami gospodarskimi, gromadą gminną i szlachcicem. Chodzi o pytanie: co trzymać o konstytucyi nadanej przez Napoleona? Ponieważ mówi każdy rozsądnie, porządnie, niemal poprawnym stylem bogów Olimpu, nie dziw przeto, że w epilogu ściskają się wszyscy i płaczą z rozczulenia. Wawrzyniec Surowiecki, w liście do Woronicza przypomina mu wspólne przed laty marzenia i projekta wydania wyczerpującej pracy o słowiańskich początkach narodu polskiego. Listy te budziły niesłychane zainteresowanie w kole czytelników polskich, – tem większe, że rok poprzedni, 1806, zajął w dziejach publicystyki warszawskiej stanowisko zupełnie wyjątkowe: nie miał ani jednego literackiego

czasopisma. 

Dom Albertrandiego na Kanoniach.
Dom Albertrandiego na Kanoniach.

Wychodzący od r. 1801 ’„Pamiętnik w arszaw ski Pr. Dmochowskiego, zamknął swój żywot, z powodu zbyt szczupłej liczby prenumeratorów, w roku 1805 na XX-m tomie. Cypryan Godebski, po powrocie z Legionów, zaczął w r. 1803 wydawać miesięcznik p. t. „Zabawy przyjemne i pożytecznej ale w ciągu lat trzech wydać zdołał zaledwie pięć tomików. w r. 1807 obok „Gazety Warszawskieju ukazywał się niekiedy „Pamiętnik" Ludwika Osińskiego, bynajmniej nie poczytniejszy od „Rocznikówu warszawskiego Towarzystwa przyjaciół nauk. 

Samo jednak Towarzystwo ożywiło się za Księstwa ogromnie, nabrało pewności siebie, zyskało na powadze i wpływie, Pod panowaniem pruskiem, uznane jakby połowicznie i pod warunkiem “zasługiwania się na protekcyę u królewską (list Fryderyka Wilhelma III z Poznania zd. 1 lipca 1802 r.), widziało się ono nieraz zniewolonem, w widokach utrwalenia swego bytu, do kroków i postanowień nieszczerych, do powoływania na członków honorowych kreatur wątpliwej wartości i posługiwania się wykrętami dla nabycia np. na własność ofiarowanej przez Staszica nieruchomości. Teraz, po uzyskaniu formalnej i uroczystej sankcyi Księcia Warszawskiego, „miało ono rozwiązane i ręce i usta, mogło robić i mówić co chciało “. Nowo powołani do jego giona ludzie nauki, pracy i zasługi nie urągali już imionom takich zagranicznych członków jak Gothe lub Cuvier, Sismondi lub Thorwaldsen, Say lub Gay-Lussae, Niezmordowany Staszic, ująwszy ster Towarzystwa po zgonie pierwszego prezesa, w stare lecz jare swe ręce, nadał działalności związku kierunek bardziej spoisty i jednolity, zgodniejszy z istotnemi wymaganiami czasu i sytuacyi, bardzo jasno i dokładnie określonej w odezwie króla Fryderyka Augusta do narodu z dnia 27-go września 1807 roku, powiadającej, źe „Polacy mają teraz otwarte przed sobą pole oręża, prawa, nauk, sztuk i handlu, które aż dotąd dla nich zamknięte było”.

Pałac Bielińskiego.
Pałac Bielińskiego.

Wilno na początku XIX w. Z dzieła „Tow. przyj. nauk
Wilno na początku XIX w. Z dzieła „Tow. przyj. nauk" Al. Kraushara.

Wprawdzie, już i Albertrandi zwracał uwagę kolegów na zbytnią rozrzutność, różnostronność, wielobarwność podejmowanych przedsięwzięć i trudów, a wytykając czczość i płochość szeregiem po sobie idących doktryn i systematów, które sam przeżył, „błyszczące widziadła rymopotwórców, encyklopedystów dumę, ekonomistów rachuby, polityków szperania, zagorzałych gallomanów zaprzątnienia”, upominał i zalecał na jednym z prywatnych posiedzeń z końca r. 1802, że należy „upatrywać, utrzymywać i wspierać” przedewszystkiem to, „co powszechna wyciąga potrzeba, co do wydoskonalenia towarzystwa ludzkiego najpewniej dopomaga, co do uszczęśliwienia współziomków najbardziej i niezawodnie służy”. Atoli, przez zbytek gorliwości i chęć wprowadzenia narodu na ścieżki naukowe, albo wcale dotąd nieutorowane, lub zarzucono i trawą zarośnięte, Towarzystwo za wiele obejmowało naraz, aby wszystkiemu gruntowniej nastarczyć mogło.

Odbiło się to najwidoczniej i na jego „Rocznikach”, których wszechświatowa mozaika przypomina chyba nasze z końca wieku XIX-o lilipucie srokacizny wiar, miar, idealików, systemacików, wzlotów i kołowrotków umysłowych: obok rozpraw o estetyce i astronomii są tu praktyczne rady i wskazówki na wygubianie kretów, obok filozofii hodowanie pszczół, obok grecko-francuskich muz sposoby pozbycia się kołtuna, obok starożytności egipskich pierwsze wzmianki o machinie parowej, obok wycieczek na Parnas „próby czy owad czerwiec nie zastąpiłby amerykańskiej koszenilli i klasycznej tyryjskiej purpury”... Dobreby to wszystko było, niezawodnie, gdyby choć cokolwiek mniej pobieżne, dorywcze, zgmatwane i niekiedy okrutnie niedołężne, żywcem z jakiegoś zagranicznego dziennika wyjęte i przez niewyrozumienie spaczone. Staszic spędzi to wszystko w węższe lecz głębsze, mocniej ocembrowane łożysko. Przyrodoznawstwo, „ziemiorodztwo”, geografia, agronomia, ekonomika i statystyka ojczysta stanowczo wezmą pod nim górę nad rozmaitemi dowolnościami lub dywagacyami belletrystyczno-metafizycznemi. Nie wyprą wszakże ani historyi, ani krytyki, ani nawet poezyi, na jaką stać było na owe czasy. Chwała archeologicznych poszukiwań Chodakowskiego, podróży Jana Potockiego i Aleksandra Sapiehy, prac Lindego, Ossolińskiego, Bentkowskiego, dwóch Bandtkich, wydawnictw Mostowskiego, wierszy Kozmiana, a nawet reguł wymowy Potockiego pozostanie bez podziału przy obu pierwszych prezesach Towarzystwa i będzie równie trwałą, jak i pamięć założyciela dobrze narodowi zasłużonej instytucyi, Stanisława Sołtyka. 

Starszemu pokoleniu umysłowych przywódzców narodu nad biegną wkrótce z odsieczą młodsi. Rok 1808, lubo wyłącznie niemal zaprzątnięty odgłosami orężnych popisów naszego rycerstwa na drugim krańcu Europy, gdzie pod wodzą W. Krasińskiego zasłyną imiona Kozietulskich, Niegolewskich, Radzimińskich, Dziewanowskich, zaznaczy się przecież i na gruncie ojczystym godnemi wzmianki zdobyczami. Izba edukacyjna, z szefem swym „Stasiem" Potockim, po załatwieniu się z pierwszemi potrzebami wychowania elementarnego, zakrzątnie się około wyższych specyalnych zakładów naukowych.

Joachim Chreptowicz (1729†1812). Józef Bieliński „Uniwersytet Wileński”.
Joachim Chreptowicz (1729†1812). Józef Bieliński „Uniwersytet Wileński”.

W początkach roku z reformowane zostaną szkoły kadeckie, Kaliska i Chełmińska. Dla obsługi przy wprowadzeniu nowych ustaw, powstaje (8 marca) szkoła prawa. Komisye egzaminacyjne, utworzone w d. 29 kwietnia czuwać mają nad obsadzeniem urzędów osobami należycie przygotowanemi. W d. 1-o sierpnia rząd otwiera szkołę inżynieryi i artyleryi. W zakresach znowu, gdzie wskue siasziwyci wydatków na utrzymanie wojska, swego i okupacyjnego (francuskiego do 90.000 z początku wynoszącego) nie starczy środków rządowych, braki i luki zasiania dobra wola jednostek. Niejaki Tomasz Szumski, sierota po śmierci ojca bez żadnej pomocy od lat dziecinnych, szukający chleba powszedniego w rozmaitych kierunkach, w Rosyi, Niemczech, Francji, oficyalista, aktor, wojak, nauczyciel, pozyskawszy w Berlinie protekcyc Radziwiłłów, dostaje się na posadę profesorską w tamecznej Akademii wojskowej, przechodzi następnie na nauczyciela w Poznaniu, zakłada księgarnię i na wiele lat przed Kopczyńskim, prze  Bentkowskim, układa i wydaje po polsku i po niemiecku, rozmaite embryologiczne gramatyki i wypisy, „Krótkie rysy history, 1 literatury polskiej Stanisław Węgrzecki (wkrótce prezydent miasta Warszawy) sporządza cenione w swoim czasie podręczniki do użytku po sądach i palestrach krajowych. Pierwsze nasze w wieku XIX litografie, pierwsze usiłowania sztuki obrazkowo-drukarskiej znajdą protektora w osobie literata i znanego chemika lir. Aleksandra Chodkiewicza.

Stanisław Jundziłł (1761†1847). Z albumu Wilczyńskiego.</p><p>Józef Łęski prof, matematyki i fizyki w liceum warszawskiem (założonem jeszcze za czasów pruskich i zostającem pod kierunkiem zasłużonego Lindego) występuje w pomienionych poprzednio „Listach” z rytym przez siebie sztychem obrazu Regnault’a „Wjazd Napoleona do świątyni nieśmiertelnością obnoszonym po całej Warszawie jako arcydzieło kunsztu illustracyjno-typograficznego... Więc i z tego jeszcze powodu słusznie utrzymuje podający te szczegóły K. Wł. Wójcicki: „Księstwo Warszawskie, w krótkiem okresie swego istnienia było jakby szkołą przygotowawczą dla Królestwa Polskiego... Nieznane nauki: ekonomii politycznej, gospodarstwa narodowego i finansowości, stały się przystępnemi, zaznajamiając ogół z nowemi potrzebami społecznemi. Rolnictwo odtąd przestało się zasklepiać w tradycyonalnej trzechpolówce iz usamowolnieniem kodeksowem włościan, płodozmiany zaczęły kiełkować. Słowem w każdym kierunku, na każdem polu widzimy pracę sumienną, usiłowania wielkie, ażeby dążnościom wieku nastarczyć”. </p><p></p><p>Przed samą jednakże wojną 1809 r., z której się wylęgły zjadliwe zarodki katastrofy 1812, a z nią i politycznego upadku dzieła Napoleona nad Wisłą, ujawniły się o wiele groźniejsze oznaki choroby wewnętrznej, od początku trawiącej społeczny organizm Księstwa i skazujący go na więdnienie, niemoc i najdotkliwsze cierpienia. Najostrzej złowieszcze te symptomata uwydatniły się w kwestyi t. zw. sum bayońskich, któremi Sejm 1809 wyłącznie był prawie zaprzątnięty. Po dziś dzień historya ta nie przestała spoglądać ku nam smętnemi swemi oczyma. Najkrótszy jej wykład tak się przedstawia. Dziesięcioletnia od pokoju Bazylejskiego (1795) neutralność Prus wojnach Rewolucyi i napoleońskich, wzmocniła do pewnej wysokości zamożność monarchii Hohenzollernów, zapełniła gotówką skarbce jej publiczne. </p><p>#184C{Marcin Poczobut (1728†1810). Z albumu Wilczyńskiego.
Stanisław Jundziłł (1761†1847). Z albumu Wilczyńskiego.

Józef Łęski prof, matematyki i fizyki w liceum warszawskiem (założonem jeszcze za czasów pruskich i zostającem pod kierunkiem zasłużonego Lindego) występuje w pomienionych poprzednio „Listach” z rytym przez siebie sztychem obrazu Regnault’a „Wjazd Napoleona do świątyni nieśmiertelnością obnoszonym po całej Warszawie jako arcydzieło kunsztu illustracyjno-typograficznego... Więc i z tego jeszcze powodu słusznie utrzymuje podający te szczegóły K. Wł. Wójcicki: „Księstwo Warszawskie, w krótkiem okresie swego istnienia było jakby szkołą przygotowawczą dla Królestwa Polskiego... Nieznane nauki: ekonomii politycznej, gospodarstwa narodowego i finansowości, stały się przystępnemi, zaznajamiając ogół z nowemi potrzebami społecznemi. Rolnictwo odtąd przestało się zasklepiać w tradycyonalnej trzechpolówce iz usamowolnieniem kodeksowem włościan, płodozmiany zaczęły kiełkować. Słowem w każdym kierunku, na każdem polu widzimy pracę sumienną, usiłowania wielkie, ażeby dążnościom wieku nastarczyć”. 

Przed samą jednakże wojną 1809 r., z której się wylęgły zjadliwe zarodki katastrofy 1812, a z nią i politycznego upadku dzieła Napoleona nad Wisłą, ujawniły się o wiele groźniejsze oznaki choroby wewnętrznej, od początku trawiącej społeczny organizm Księstwa i skazujący go na więdnienie, niemoc i najdotkliwsze cierpienia. Najostrzej złowieszcze te symptomata uwydatniły się w kwestyi t. zw. sum bayońskich, któremi Sejm 1809 wyłącznie był prawie zaprzątnięty. Po dziś dzień historya ta nie przestała spoglądać ku nam smętnemi swemi oczyma. Najkrótszy jej wykład tak się przedstawia. Dziesięcioletnia od pokoju Bazylejskiego (1795) neutralność Prus wojnach Rewolucyi i napoleońskich, wzmocniła do pewnej wysokości zamożność monarchii Hohenzollernów, zapełniła gotówką skarbce jej publiczne. 

#184C{Marcin Poczobut (1728†1810). Z albumu Wilczyńskiego.

Poszukiwanie lokaty kapitałów w ziemi, obok nadzwyczajnych cen zboża, podniosły w zabranych prowincyach polskich nominalną wartość majątków w dwójnasób nad cenę rzeczywistą. Każdy właściciel ziemski przy łatwości nadstaw ianych i zalecanych mu pożyczek, zaciągał bez obawy długi, bądź na przykupienie i zaokrąglenie dóbr, bądź na amelioracye, częściej wszakże na bieżące wydatki i... zbytki, bale, przyjęcia, wyjazdy zagraniczne. Gdy więc w następstwie orężnego starcia z Napoleonem (1806), rząd pruski i instytucye kredytowe, przez niego popierane zażądały nagle zwrotu zaliczek, – cena ziemi gwałtownie spadła i likwidacya odrazu zagroziła ziemianom bankructwem i zagładą doszczętną. Ponieważ Napoleon, prawem wojennem przysądził sobie wszystko co w krajach Księstwa należało do skarbu pruskiego przed podpisaniem traktatu tylżyckiego, rachunkowość zaś pruska wcale ceremonii sobie z nieprzezornością polską nie robiła, przeto Cesarz Francuzów stał się odrazu wierzycielem Księstwa na potworną (jak na owe czasy) sumę blisko 44 milionów franków w złocie... Doliczono do tego jeszcze rozmaite pożyczki zaciągnięte z kasy napoleońskiej przez Komisyę rządową, oraz należność za działa pruskie i rosyjskie, ustąpione Polakom po bitwach, w których oni brali nieraz najgorliwszy i najświetniejszy udział. Izba obrachunkowa, Rada stanu, Sejm, dokładały nadludzkich wysileń w celu okazania nieuczciwości rachmistrzów pruskich. Króli marszałek Davoust nie szczędzili 111 ofiar z prywatnych swych szkatuł ni wstawiennictwa do Napoleona. Deputacya, wyprawiona do Francyi, zniewoloną była towarzyszyć Cesarzowi w jego wyprawie do Hiszpanii i tam dopiero, w Bayonie, wd. 10 maja 1808 zawarła z nim umowę sprowadzającą zakwestyonowane miliony mniej niż do połowy i regulującą wypłaty w trzech terminach przed r. 1811.

Hieronim Stroynowski (1752†1815), rektor uniwersytetu Wileńskiego. Według fotografii należącej do Zahorskiego.
Hieronim Stroynowski (1752†1815), rektor uniwersytetu Wileńskiego. Według fotografii należącej do Zahorskiego.
 

Królowa Ludwika pruska. Z obrazu Vigee-Lebrun.
Królowa Ludwika pruska. Z obrazu Vigee-Lebrun.

Podwyższono podatki, odwołano się do t. zw. „pożyczek dobrowolnychu (składek ofiarnych), ale „niedopłaty" i „niedoboryu przeciągnęły się aż do Kongresu wiedeńskiego, na którym Prusacy ponownie z rachunkami swemi – i nie bez skutku – wystąpili. 

Straty materyalne, niezaprzeczenie, były wielkie i dotkliwe; zrównoważyły się one jednakże w sporej części doniosłemi nabytkami moralnemi i umysłowemi, jakie Księstwo Warszawskie w ciągu kilkuletniego istnienia na nogi postawiły. Społeczeństwo zyskało na godności. .Narzucał rząd pruski ziemiom polskim system swój z bezwzględnością zdobywcy, – powiada jeden z naszych historyków (Wł. Smoleński), – lekceważąc właściwości, jakie w sobie naród podbity historycznie wyrobił, gwałcąc elementarne potrzeby żywego, do samodzielnego rozwoju uzdolnionego organizmu. Sam skamieniały w formach z epoki oświeconego despotyzmu, rząd ten nietylko nowych zdobyczy cywilizacyjnych w zabranych prowincyach nie szczepił, lecz rodzimo-polskie, me dające się dopasować do szematów opieki państwowej, żarliwie, niemiłosiernie tępił. Usunąwszy obywateli od wszelkiego udziału w życiu politycznem, narowy wszakże i wadliwości starej ich organizacyi stanowej starannie pielęgnował i zaostrzał. W miejsce jednoczącego za dawnych czasów stosunku patryarchalnego między szlachcicem i chłopem, rzucił rząd pruski pomiędzy te stany takie organa policyjne, siejące nieufność i nienawiść, jak justycyaryusze i sołtysi. Miasta przez podkopanie samorządu oddał na pastwę urzędników; przy organizowaniu żydowstwa wziął za punkt wyjścia względy fiskalno-germanizacyjne i doniosłą dla przyszłości kraju sprawę złośliwie i podstępnie splątał. Pozbawiwszy liczny stan szlachty nieosiadłej środków do życia, skonfiskowawszy bez żadnych nawet pozorów dobra kościelne i zabrawszy na skarb starostwa, rozpocząwszy na wielką skalę kolonizacyę niemiecką, jednocześnie zarzucił na kraj gęstą sieć biurokracyi nieświadomej stosunków, pochopnej do nadużyć. W miejsce przyjętej za Rzeczypospolitej w postępowaniu sądowem skargowości, wprowadził potępioną przez naukę, na protokołach piśmiennych opartą procedurę śledczą; prawo kryminalne pruskie praktykowało takie, wstrętw narodzie budzące i usunięte przez cywilizacyę, kary, jak łamanie kości od dołu, tłuczenie kołem od góry, piętnowanie, palenie żywcem i t.p . Wolność słowa zanikła, świetny system szkolny komisyi edukacyjnej stał się narzędziem niemczenia i demoralizacyi... I wszystkie te środki naród własnej kieszeni opłacać musiał: oprócz kosztów żywienia wrogiej polskości biurokracyi, wyposażania kolonistów i karyerowiczów niemieckich, ziemie polskie łożyły rocznie około półtora miliona talarów na samo tylko utrzymanie garnizonu Prus południowych i nowo-wschodnich; rząd pruski nie tylko na utrzymanie prowincyi polskich nie wydał szeląga, lecz oszczędzał na nich rocznie około pół miliona talarów. 

Księstwo Warszawskie spędziło z siebie choć w części tę pleśń. Ognisko kraju, Warszawa, która w r. 1799 – 1801 zaczynała już być podobną do dzisiejszego Wrocławia i „żargon polski” utrzymywała jedynie w bankrutującym co chwila teatrze narodowym niezmordowanego Bogusławskiego, tudzież do koła straganów na targowicach Starego miasta, obecnie przypomniała sobie nareszcie język Kochanowskich nawet na Nalewkach, nawet na Pociejowie. W skutek zwolnionych na granicy wschodniej obostrzeń, Wilno, jej uczelnia najwyższa, dzielnie na podwalinach swych utrzymywana, wśród okoliczności najtrudniejszych przez niezapomniane trudy i starania kuratora Joachima Chreptowicza (później Czartoryskiego) oraz rektorów Poczobutta i Stroynowskiego, nadbiegła Towarzystwu przyjaciół nauk z odsieczą niegasnącego znicza swej wiedzy, swego doświadczenia, swych umiejętności, krzewionych w żywem słowie Śniadeckich, Czackich, Jundziłłów; Puławy, siedlisko dawnych pamiątek polskich, również w bliższe stosunki weszły z Warszawą.

Marceli Bacciarelli (1781†1818). Z albumu zasłużonych Polaków.
Marceli Bacciarelli (1781†1818). Z albumu zasłużonych Polaków.

Otwarte dla młodzieży szlacheckiej szranki zawodu wojskowego i administracyjnego pozwoliły jej pracą, karnością, poświęceniem, czynami bohaterskiemi odkupić gnuśność, swawolę i awanturniczość, któremi przedstawiciele rodów możnowładczych słodzili sobie przedtem, w zimowych ucztach pod Blachą i w letnich wycieczkach do Jabłonny, dobę powszechnego zniechęcenia. Doznała tego na sobn paia kióleusko pruska, doznała piękna królowa Luiza, gdy w r. 1806, – w ucieczce przed zwycięzką armią napoleońską, znalazła w rzadkich na Pomorzu litewskiem ogniskach polskości tę samą delikatność uczuć, to samo serdeczne dla niedoli współczucie, z jakiemi kilka lat przedtem przyjmowany był Ludwik XVIII i jego rodzina wśród tułaczych wędrówek z Mitawy do Warszawy i napowrót. Doznały tego tłumy niższych urzędników pruskich, które pozostawione na zajmowanych posadach, w drugi cm już pokoleniu dały krajowi spory zastęp obywateli nowych, dziś na wielu stanowiskach społecznych przyświecających ogółowi rozumem, nauką, pracowitością i szczerem, gorącem, nieposzlakowanem przywiązaniem do przybranej niegdyś, przyrodzonej niebawem ojczyzny. Te brzaski i początkujące prądy świeżego, odradzającego się – życia czuć się dają nawet w omdlałem i skostniałem otoczeniu świtającej dopiero sztuki polskiej: unoszą się one nad kolebką Chopina, wdzierają się nawet do pracowni starego, dogorywającego Bacciarelego, którego akademickich, na chłodno lubieżnych manier łazienkowskich z ostatniej przedpódziałowej epoki, ani już dopatrzeć, ani się już doszukać w poważnych, surowych wskazówkach, jakiemi sędziwy mistrz za czasów księstwa Warszawskiego i aż do swojego zgonu (1818) wzmacniał młodociane siły głośnych następnie swych uczniów: Rustemów, Kucharskich, Wojniakowsiach...

Widok na zamek Sw. Anioła od strony Tybru w Rzymie.
Widok na zamek Sw. Anioła od strony Tybru w Rzymie.
keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new