Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

III. Romantyzm


Ilustracya do „Fausta
Ilustracya do „Fausta" Goethego. — Z rysunku M. Retzseha.

Gdy chłop polski po raz pierwszy na wiosnę grzmot posłyszy, żegnając się powiada: „Trawa odtąd szybciej pójdzie w górę”. Lud nasz bynajmniej przez to nie przypuszcza i nie twierdzi, iżby wstrząśnienie powietrzne było rodzajem siejby, lub choćby nawet zasilenia tylko, roślinności, w jego pojęciach niebo ułatwia jedynie ziarnu, złożonemu w poruszonej ziemi swobodniejszą działalność, przestronniejszy objaw i śmielsze wyjrzenie na.świat Boży. Z tego tytułu Stanisław Tarnowski najzupełniej słusznie utrzymuje i dowodzi w najświeższem swych dzieł wydaniu, że gromy rewolucyjne z końca wieku XVIII i wojny napoleońskie z początków XIX nie zostają w żadnem faktycznem pokrewieństwie z odrodzeniem literatur narodowych, noszącem miano „romantyzmu” – miano niewłaściwe podobno dlatego, że „czy od romansu czy od romańskich ludów ma pochodzić, jest ono za małe, za ciasne, i nie obejmuje tego, co ma oznaczać” („Ilist. Liter. Polskiej"  1900, t. IV, str. 239).

Fryderyk Schiller (1759 i 1805). Z miedziorytu J. U. Mϋllera.
Fryderyk Schiller (1759 i 1805). Z miedziorytu J. U. Mϋllera.

Ale jeszcze wężej i ciaśniej, niż sama nazwa, profesor krakowski określa literaturę  romantyczną, usiłując okazać, z wielkim nakładem akademickiej wymowy, że początków nowego ruchu umysłowego szukać należy w Niemczech, że kolebkę romantyki nowoczesnej w głowach swych rozhuśtali Schiller i Goethe, do niewielkiej niańczynej spółki z panią Stael i Chateaubriandem. „Wszystkie inne poezye wieku XIX-pisze-powstają pod wpływem Rewolucyi francuskiej i potrójnego zawodu, jaki przyniosły: – ona naprzód, po niej Napoleon, apóźniej upadek Napoleona i kongres wiedeński... Natomiast poezya niemiecka, odrodzona dużo wcześniej, powstała pod działaniem samych tylko przyczyn i potrzeb filozoficznych, estetycznych... Kiedy się XIX stulecie zaczyna, już ruch poezyi niemieckiej jest skończony, już ta poezya jest zupełnie sformowana, wpływ wypadków nie działa na jej ukształcenie, nie zmienia go. Wydaje ona arcydzieła, ale są to owoce dojrzewające tylko w wieku XIX; ziarno zasiane było dawniej i rosło na innych sokach żywotnych. To czasowe pierwszeństwo poezyi niemieckiej jest powodem, że ona nadała ruch wszystkim innym, że można ją uważać za ich matkę: jej estetyczna doskonałość sprawiła, że była wzorem, rewelacyą prawdziwej poezyi dla wszystkich innych. Mówi się tu naturalnie tylko o wielkiej poezyi niemieckiej, o Schillerze i Goethem – bo dalsza, po Goethem i Schillerze, rozwijająca się w wieku XIX i pod jego wpływami, nie należy już do okresu odrodzenia poezyi: względnie do poprzedniej jest ona upadkiem, –  upadkiem, tak samo jak i rozkwit, wcześniejszym w Niemczech niźli gdzieindziej" (str. 240-241). 

Fryderyk Schlegel (1772 † 1829).
Fryderyk Schlegel (1772 † 1829).

Wszystko to jest frazeologią, świetną zapewne, lecz z wielu względów czczą i bałamutną. Charakteryzującgłówne utwory jednego z dwóch tych swoich zakonodawców, mianowicie Schillera „Zbójców", „Kabałę", „Don Karlosa", i zaznaczając, że na jednych z nich leży najwyraźniej pieczęć rewolucyjnego niepokoju i rozstroju społecznego, w drugich znowu dokładnie odbija się „idealne dążenie do wolności, stanowiące powszechną namiętność wszystkich umysłów szlachetnych w drugiej połowie XVlll-o wieku”, Tarnowski głosi naj kategorycznej – a zarazem też i naj sprzeczni ej ze swem ogólnem założeniem o niemieckości źródeł romantyzmu, iż „trzeba pamiętać, że nie od Schillera i nie od tych dzieł jego rozpoczęło się odrodzenie poezyi niemieckiej“. Od Goethego przeto. Prawdopodobnie. Chodziłoby tylko o bliższą analizę a przynajmniej o wymienienie utworów, z których się na świat wysączył strumień „matczynego"  genezyjnie niemieckiego przeobrażenia nowoczesnej umysłowości europejskiej. W ciągu sześćdziesięcioletniej blisko pisarskiej działalności Jowisza wejmarskiego, od „Götza z Berlichingen” (1773) do drugiej części „Wilhelma Meistra” (1830), arcymistrz wydał tyle i tak różnorodnych arcydzieł, że z nich zbudowaćby można kościółki i kaplice dla wszelkich czarnych i białych bogów literackich, jakie kiedykolwiek istniały przed i po narodzeniu Chrystusa; nie zabraknie więc ołtarzyków i dla romantycznych. Tarnowski podnosi „cudowny” prolog pierwszej części „Fausta” (1808), ten sam który Janowi Śniadeckiemu dostarczyć miał (w roku 1818) najtwardszych i najjaskrawszych argumentów przeciwko durzeniu ludzi „rozmowami dyabłów i upiorów”, oraz „pięknościami” i “dowcipami”, o których na Litwie „wszystkie baby wiedzą i mówią ze śmiechem po gardy”. W innem miejscu natomiast chwali doraźnie i przygodnie „Higenię” (1780), jako wzór doskonałości nieprześcignionej, niedorównanej, ale oczywiście w klasycznym, nie zaś w romantycznym guście.

Jan Jakób Rousseau (1712 ✝ 1748). Z miedziorytu Aug. de St. Aubin.
Jan Jakób Rousseau (1712 ✝ 1748). Z miedziorytu Aug. de St. Aubin.

Do drugiej znowu części „Fausta“ (1831) stosuje się niemal dosłownie cała powódź epitetów, jakiemi Brandes w „Głównych prądach" obłożył kreacye właściwych przedstawicieli romantyki niemieckiej (z doby „upadku" według Tarnowskiego): Gotlieba Cramera (✝ 1817), Augusta Vulpiusa (✝1827), Fr. Matthissona (✝1831), Fr. Hólderlina (✝ 1843), Fryderyka Schlegla (✝1829), Ludwika Tiecka (✝ 1853), Zach. Wernera (✝1823), Achima Arnima (✝1831), Kłem. Brentano (✝ 1842), Amad. Hoffmanna (✝1822), Adalberta Chamisso (1838) – a nawet najdawniejszego i najgłośniejszego z nich, Leopolda Hardenberga-Novalisa (1772-1801), twórcy „Pieśni nabożnych“ i “Hymnów do nocy“. Zarówno druga ta część „Fausta“, jak i dobra połowa pism „reformatorów “ przed chwilą wymienionych, zaliczona być musi do najbardziej skostniałych szarad umysłu ludzkiego, bez względu, czy są romantyczne czy nie. Dziwaczny i nieraz potworny symbolizm, sucha, mozolnie klejona alegorya, ckliwy, do mdłości przesadzony mistycyzm, napuszona, wyrafinowana pogarda logiki i rzeczywistości – kuszą się tu o jakąś wzniosłość i głębokość pomysłów, których pestkę główną – co do „Fausta“ – Leixner tak formułuje i objaśnia: „najpotężniejszy duch jest skrępowany prawem; lekceważyć tego prawa niewolno pod karą zniszczenia życia i stania się ofiarą potęg demonicznych, gnieżdżących się we własnem sercu“ (I, 212). Co to znaczy?

Grób Jana Jakóba Rousseau. Ze sztychu Godefroy’a.
Grób Jana Jakóba Rousseau. Ze sztychu Godefroy’a.

„Emile” Jana Jakóba Rousseau. Karta tytułowa z pierwszego wydania.
„Emile” Jana Jakóba Rousseau. Karta tytułowa z pierwszego wydania.

„Faust“ wykończony został w podeszłym wieku Gothego, na starość. W młodości tymczasem wyszły rzeczy bez porównania klarowniejsze, zrozumialsze – np. „Cierpienia młodego Wertera“. Tym razem to już niewątpliwie trafiamy na prawdziwe źródło rzetelnego, odnówczego romantyzmu... Ale – źródło nie jest niemieckie... Werter – to St. Preux z „Nowej Heloizy“ Jana Jakóba Rousseau; pierwowzór ten zaś powstał o lat blisko piętnaście wcześniej od romansu Goethego (1761). Nie w Niemczech tedy Lecz we Francyi wytworzył się ów prąd nowy, który umysłową społeczność Początki Europy przeistoczył; ojcem zaś burzycielskiego i zwrotnego tego francuskie. kierunku był n|e kto inny, tylko ten sam człowiek, którego idee spekulatywno-polityczne (w "Umowie społecznej”) najdzielniej się przyczyniły do sformułowania głównych postulatów Rewolucyi wielkiej. Rousseau jest niezawodnie pierwszym romantykiem – zapewnia Wł. Spasowicz (“Pisma“ II, 69 i nast.), – on staje się nieubłaganym prześladowcą strzyżonych ogrodów i mierzonych cyrklem kształtów klasycyzmu; on do tego klasycyzmu wnosi pierwiastek podmiotowy, ferment burzący, podrażnienie osobiste, jaźń uczuciową, stawiającą się wyżej od całego w nieświadomości zatopionego wszechświata.

Jan Wolfgang Goethe (1749 ✝ 1832). Z obrazu I. Stielera.
Jan Wolfgang Goethe (1749 ✝ 1832). Z obrazu I. Stielera.

On też potokami łzawego roztkliwienia i wybuchami złorzeczeń ognistych zmiótł i zmył plugawą skorupę tradycyjnego konwenansu, któremu przeciwstawił najwyższy stopień współczucia, najwyższy stopień miłości bliźniego, to co dziś nazywamy altruizmem; on pod imieniem Boga wywyższył naturę i uwziął się dowieść, źe słuchając jej przykazań, można być szczęśliwym, bo nie być, jak wszyscy, „comme tout le monde“... „Rousseau stworzył idealny typ człowieka drugiej połowy wieku XVIII – człowieka z sercem; późniejsze pokolenia nazwą jego usposobienie sentymentalizmem, jego samego zaliczą do egzaltowanych entuzyastów; nie zmniejsza to jednak pewności, że on najwybitniej oddał panujący w tym wieku temperament i nastrój umysłowy, i że na tym modelu kształtowali się wszyscy wielcy poeci następnego XIX stulecia, wszyscy najpotężniejsi promotorowie romantyzmu. Każdy z nich odczuł „Nową Heloizę“ jak mocne uderzenie elektryczne, które wstrząsa całą machinę nerwową; jedni doznane wrażenie powtarzali dosłownie niemal i niewolniczo, drudzy z pewnemi odmianami sytuacyi, czasu, otoczenia“. 

Teodor Kórner (1791 ✝ 1813). Z kredowego rysunku w Muzeum Körnera w Dreźnie.
Teodor Kórner (1791 ✝ 1813). Z kredowego rysunku w Muzeum Körnera w Dreźnie.

Koleje tych odmian o zasadniczym motywie z Rousseau’a – to właśnie historya całej romantyki nowoczesnej; ale tylko nowoczesnej, z wieku XIX-go. Zresztą, autor „Nowej Heloizy“ nie był Prometeuszem I-ym, ognia przed innymi nie wynalazł, nie wykradł, nie przyniósł. Jego protest przeciwko sztucznym i przeżytym porządkom towarzyskim, jego niezadowolenie z fikcyjnie krętej i obłudnej więzi społecznej, jego odwołanie się do “wolnej umowy” i „wszechożywczej natury”, jego “człowiek serca” – siejba to stara jak świat i jak świat szeroki szeroko po ziemi rozrzucona.

Henryk Heine (1799 † 1856). Według sztychu L. E. Grimm’a.
Henryk Heine (1799 † 1856). Według sztychu L. E. Grimm’a.

Główna postać najpopularniejszego utworu Goethego Wertera” różni się od swojego prototypu w „Nowej Heloizie” tem że dłużej, rozwlekłej, jękliwiej, a zarazem ciszej i smutniej biada, żali się i narzeka na własne, ojczyste środowisko. Przyczyny są lokalne.. St. Preux znajduje na swą mizantropię niejaką jeszcze pociechę: ramy prywatnych stosunków towarzyskich we Francyi o tyle są już rozluźnione, wątłe, chybkie, że jednostka nienawiść swą ku nim ma czas i sposobność skupić w kierunku publicznym…

Alfons Lamartine (1790 † 1869). Według obrazu Duponta, miedzioryt Hopwooda.
Alfons Lamartine (1790 † 1869). Według obrazu Duponta, miedzioryt Hopwooda.

Ze zbioru wtę stronę wymierzonych indywidualnych niechęci i wstrętów tryśnie potok, który obali Bastylię. O niczem podobnem niema co i marzyć w Niemczech, czy to na dziesięć dni przed czy we sto lat po Rewolucyi. Mur dokoła jest tak pod każdym względem twardy, że bohater Goethego, bijąc oń głową od początku do końca, zamyka epopeę samobójstwem, po mniej więcej bezskutecznych zamysłach i rozumowaniach, prowadzonych najściślej według reguł Rousseau’a. Antytezy „natury” i „wolności” z podłemi, utartemi, wyblakłemi komunałami pospolitego trybu życia sypią się bez przerwy-i wszystkie są jakby z ust St. Preux‘a wyrwane. „Można dużo powiedzieć na korzyść ustaw, zwyczajów, przepisów, norm towarzyskich-tyleż prawie co i na korzyść społeczności cywilnej. Człowiek prawidłowo wykształcony nic niesmacznego nie zrobi, ale mówcie co chcecie, każda utrwalona i uświęcona modła zabija prawdziwe poczucie natury i jej wyraz. O, moi przyjaciele! dlaczego fala genialności tak rzadko się zrywa, tak rzadko wzbiera i podziwem zdjętą duszę wzrusza i wstrząsa? Oto dlatego, iż na jej pobrzeżach zabudowali się możni tego świata, panowie, którzy w obawie, aby im potok nie popsuł ogródków, warzyw, grządek tulipanowych, usilnie i zawczasu pracują nad tem, jakby z pomocą kanałów i tam odwrócić niebezpieczeństwo”... „Co za jednostajna rzecz ten rodzaj ludzki! Większość poświęca cały swój czas na to, by jakoś wyżyć, –  reszta zażywa niby to pewnej wolności, ale i wolność tak przeraża wybranych, iż używają wszystkich środków, aby się jej pozbyć“... „Boże w niebiesiech! tyś tak urządził losy ludzkie, że człek bywa szczęśliwy dopóty, dopóki do rozumu nie przyjdzie lub wtedy tylko, gdy się go pozbędzie. „Gdy patrzę na więzy, krępujące czynne i badawcze siły ludzkie, widzę, iż cały tych sił zasób idzie na zaspokojenie potrzeb, nie mających innego celu nad przedłużenie egzystencyi nędznej, – a dalej, że wszelkie uspokojenie się co do pewnych zagadnień, otwartych przed dociekaniem, jest niczem innem tylko rezygnacyą marzycielską: człowiek maluje sobie pstre postacie i jasne widoki na ścianach, pomiędzy któremi siedzi zamknięty...“

Wiktor Hugo w r. 1830 (1802 ✝ 1885). Według rysunku Maurice’s.
Wiktor Hugo w r. 1830 (1802 ✝ 1885). Według rysunku Maurice’s.

Malować z rezygnacyą jasne widoki na ścianach – na tem się zasadza znamienny rys niemieckiej odmianki francuskiego ab ovo romantyzmu. Rewolucya istotnie nic z tem nie miała i nie ma wspólnego. St. Preux boryka się, walczy, bije i jak ptak w żelaznej klatce zrywa się do lotu – do czynu, nie pytając, czy to do czegokolwiek prowadzi; Werter wie zgóry i zawczasu, że wszelkie usiłowania byłyby daremne... Niemiec dawny, abstrakcyjnie zbiorowy – czyli, mówiąc własnemi słowami Spasowicza, „Werter, przez to już tylko, że mu świat cięży, a pospolici ludzie wydają się poziomymi, przez to tylko, że choruje na nową modną chorobę, na którą kiedyś chorował Hamlet, lecz która, od końca wieku XVIII będzie już epidemicznie grasowała pomiędzy ludźmi i nazwie się „Weltschmerzem” – Werter już przez to samo uważa siebie za wielkość zapoznaną i niezrozumianą... Nie ruszy on ani jednym palcem, ażeby druty klatki męskiem postanowieniem rozłamać, przepiłować i wyrwać się na świeże, wolne powietrze lub przynajmniej wyzwolenie przygotować przyszłym ludziom i wiekom. On wszystkie swoje zasoby umysłowe obróci na to, by do głębi i na wylot bezdenną niedolę świata przeniknąć i przenicować, uczuciem swej nędzy i niemocy do cna się przepoić- i w końcu przepychem duchowej tej uczty i siebie i innych uraczyć do zawrotu głowy, do upadłego, do omdlenia i letargu”... I to mu wystarcza.

Piotr Jan Beranger (1780 † 1857). Z obrazu Sandoża, staloryt E. Leguay’a.
Piotr Jan Beranger (1780 † 1857). Z obrazu Sandoża, staloryt E. Leguay’a.

Byłby to wszakże jeden z najlichszych dorobków, na jakie nowatorstwo kiedykolwiek się zdobyło, gdyby romantyzm przed czy też po-rewolucyjny, uwikłany w zagadnienia życia praktycznego otworzył był przed sobą jedynie te specyficzne wyjścia i widoki, które mu wskazywał Rousseau w imię przewagi serca nad rozumem i natury nad cywilizacyą, lub do których tak otwarcie przyznawał się Goethe w swych „Dichtung und Wahrheit” powiadając: „Ja i moje kółko nie zajmowaliśmy się wcale gazetami i nowinami; chodziło nam wyłącznie o poznanie człowieka, – nie interesowali nas ludzie”... Stęchlizną tchnące te wyrazy powstały widocznie w czasach – lub przynajmniej stosowały się do czasów, kiedy twórca „Wertera”, już podstarzały, zniechęcony do polityki, obojętny na nurtujące naród niemiecki urazy do Napoleona, poprawiał w druku pierwszą część „Fausta” i na wezwanie nowożytnego Cezara wybierał się, w r. 1808, do Erfurtu, gdzie do współki z Wielandem i książętami Rzeszy, pokornie wysłuchiwał literacko-naukowych wywodów Napoleona o tern, jak to Tacyt był oszczercą Tyberyuszówa Schiller pisywał dramata „uliczne” („pour nos boulevards”) i dlaczego to Niemcy powinny poprzestać względem Francyi na roli, odegranej przez Grecyę starożytną względem zwycięskiego Rzymu, i wreszcie, przy pożegnaniu, o tern, że wiedza nie zapewnia ludziom szczęścia...

Wiktor Alfieri (1749 † 1803). Z obrazu F. X. Fabre’a, miedzioryt P. Toschi’ego.
Wiktor Alfieri (1749 † 1803). Z obrazu F. X. Fabre’a, miedzioryt P. Toschi’ego.

„Filozofowie – powiadał Cezar – łamią sobie głowy nad wynajdywaniem systemów, ale wierzajcie mi, panowie, łamią napróźno: nie wynajdą lepszego nad Chrystyanizm, który, godząc człowieka z jego losem, zapewnia jednocześnie „porządek publiczny” i „spokój państw”. Wasi ideologowie, wasze głowy mocne niszczą wszelkie złudzenia, wiek zaś złudzeń i mar, wiek cudów i czarów, jest zarówno dla ludów jak dla jednostek najszczęśliwszym wiekiem”... (Talleyrand, I, 428-452).

Aleksander Manzoni (1784 † 1873). Z rysunku Erminiego, miedzioryt † Vendraminl'ego.
Aleksander Manzoni (1784 † 1873). Z rysunku Erminiego, miedzioryt † Vendraminl'ego.

Europa nie kazała powtarzać sobie tego dwa razy. Marzeń, ułud, uroków, przywidzeń cudowności miała już i wtedy w dwójnasób więcej niżby ich zmieścić zdołał sztabowy napoleoński furgon. Sennik romantyczny, kodeks chodzenia po ziemi z letargicznie zahypnotyzowanemi oczyma, miał odtąd w dalszym ciągu, od daty upadku Napoleona, wciąż tylko jeszcze narastać i to z szybkością i w rozmiarach niebywałych. Na uprawę piśmiennictwa trzeźwą i rozumną, zgodną z oświatą i aspiracyami poprzednio obudzonemi, nie pozwalały teraz ogólne warunki polityczne; tymczasem gleba umysłowości starego europejskiego świata, poszarpana, połamana, popruta katastrofami, zdradzała w sobie rodzajność wszelkich karczowisk i nowin. Wydobywać się z niej zaczęła roślinność bujna, różnoraka, niepohamowana, – chwasty i róże polne, kąkołe miejscowe i burzami naniesione zaatlantyckie warzywa. Wszystko razem w zamieszaniu i ilościach takich, że podziśdzień niepodobna tego ująć w żadne grzędy klasyfikacyjne, ani rozpoznać, jakie mianowicie z tych gatunków kwalifikują się do domowej apteczki panny Karoliny Buf† (według uśmierzającego motywu Goethego), a jakie do salonu pani Julii Wolmarowej (według podniecającej formuły Rousseau’a). Rośnie i krzewi się to samo, nie ujawniając tajemnicy, ani z czego ani dlaczego tak niepomiernie się rozwinęło. 

Giacomo Leopardi (1798 † 1837). Z rysunku G. Turchi’ego, miedzioryt E. Erani’ego.
Giacomo Leopardi (1798 † 1837). Z rysunku G. Turchi’ego, miedzioryt E. Erani’ego.

W Niemczech, po świetnej tranzakcyi końców klasycyzmu z początkami romantyki, po Klopstocku i jego „Messyadzie“ (1748), po „Pieśniach bojowych“ jego ucznia Gleima († 1759), po „Laokonie“, „Natanie “ i „Emilii Galotti“, Lessinga († 1781), po „Lenorze“ i illustrowanych przez Chodowieckiego" Wierszach“ Burgera († 1794), po „Głosach ludów“ i „Listach o postępie ludzkości“ Herdera († 1803), po nieskromnie wesołych „Peregrynacyach“ greckich Wielanda († 1813), w okresie od zgonu Schillera (1805) do zamknięcia działalności Goethego w drugiej części „Fausta“ (1831), spotykamy całe konstelacye imion jaśniej świecących nad kłębami mgieł mistycznych lub mistyfikacyjnych, wydobywających się z pism Arninów, Brentanów, Schleglów (Augusta głównie), Górresów (1776-1848) lub Wagnerów (.Tana Jakóba, filozofa, 1775 † 1841 i Gotlieba, belletrysty, 1774 † 1835). Wymieniamy celniejszych tylko mistrzów wiązanego słowa' i roztrzęsionych na wiatr myśli, którzy dziś dopiero w pismach dekadentów ostatniej doby XIX stulecia zmartwychwstają do cztero lub pięciotygodniowej chwały. Jan Paweł Richter (1773-1825) słusznie zwany „jedynym“ z powodu nieprzebranej barwności swych szkiców powieściowych, chwiejnych jak obłoczki wiosenne, wątłych jak cienie księżycowe, delikatnych jak uśmiech uczciwej kobiety, – estetyk, filozof, stylista niewyslowionego wdzięku i melodyjności narkotycznej. Henryk Kleist (1775-1811), – przeważnie dramaturg, poeta z Bożej łaski, patryota gorący i tkliwy, nie mogący przeboleć bitwy pod Jena, w której brał udział, ani przeżyć upokorzenia ojczyzny, syn głośnego w swoim czasie twórcy poematu „Fruhling“, Edwarda Chrystyana. Jan Piotr Hebel (1760-1826), niesłusznie dziś zapomniany autor opowieści poetyckich w gwarze szwabsko szwajcarskiej, p. t. „Allemanische Gedichte“, pełnych naiwności, prostoty, kolorytu i charakterystyki lokalno-obyczajowej. Teodor Körner (1791-1813) dwudziestoletni w korpusie ochotników Lϋtzowa poeta-żołnierz, którego pieśni wojenne i powstańcze, zebrane p. t. „Leier und Schwert“ najpiękniejsze z liryk niemieckich, niedorównane po dziśdzień i już niepotrzebne później, wywierały na młodzież, podczas walk po odwrocie Napoleona z Moskwy, wpływ zapalny, niepowstrzymany. Franciszek Hölderlin (1770-1843), Wilhelm Muller (1797-1827), zacny obrońca w „Pieśniach greckich“ dźwigającej się z pognębienia Hellady. Ludwik Uhland (1787-1862), rozmiłowany w krajobrazach, wielbiciel domierających już dziś wszędzie podań o niej i baśni przeddziejowych, twórca przedziwnych balad, przejmujących niegdyś rozkoszą serca czułe, lud kochające. Franciszek Ruckert (1778-1866), erudyta-liryk, znawca literatur średniowiecznych, pracowity naśladowca Uhlanda w symboliczncm obrazowaniu natury. Pokrewni mu duchem: Karol Immermann (1796-1840) i dramaturg, Chr. Grabbe (1801-1836). Wolfang Mentzel (1798-1872), zdolny krytyk, pierwszorzędny polemista i krańcowy wstecznik. Wreszcie dwaj najwięksi publicyści i rymotwórcy, sięgający doniosłym swym wpływem już w okres t. zw. „Młodych Niemiec“, obaj żydzi z pochodzenia, dzielni i wytrwali – choć w końcu pogniewani z sobą szermierze wolności, Ludwik Borne (1786-1837), śmiały, niezrażony niczem postępowiec w czasach największego po Kongresie wiedeńskim przypływu wstecznictwa, wydawca świstków niemal rewolucyjnych „Staats – Ristretto“, „Zeitschwingen“, „Die Wage", – tudzież Henryk Heine (1799-1856), cieszący się nieprzesoloną jak na Niemcy sławą „najdowcipniejszego i najzjadliwszego po Wolterze pisarza”, autor odrazu do genialności przez dziennikarstwo podniesionych drobiazgów lirycznych p. t. „Gedichte” (1822), poczytniejszych jeszcze satyrycznych wycieczek „Reisebilder“ (2 t. 1826, 2t. 1830), prześlicznego „Buch der Lieder” (1827) i t. d. 

Robert Burns (1759 † 1796). Z obrazu A. Nasmyth’a.
Robert Burns (1759 † 1796). Z obrazu A. Nasmyth’a.

Redagował nadto czas jakiś „Politische Annalen” i, rozpocząwszy w r. 1829 w Berlinie spór z poetą i dramaturgiem Augustem Platonem (1786-1835), ciętym przeciwnikiem nowinek romantycznych, spór żywy, namiętny, przechodzący zakres tolerowanych w owej dobie przez cenzurę aluzyi literackich, ściągnął na siebie gniew sfer prawomyślnych i, gdy wybuchła rewolucya lipcowa 1830 r„ wyniósł się do Paryża, zkąd rozpoczął zawziętą kampanię przeciwko literaturze, sztuce, nauce, filozofii, zwyczajom, obyczajom, instytucyom i konstytucyom niemieckim.

Oliver Goldsmith (1728 † 1874). Ze sztychu Roger’a.
Oliver Goldsmith (1728 † 1874). Ze sztychu Roger’a.

Romantyzm obchodził już wtedy we Francyi swe zwycięztwo na wszystkich punktach. Przywodził mu nadal wysoce zawsze w kolach katolickich ceniony Chateaubriand, dopóki go nagle blaskiem olśniewającym w cień nic zasunął Alfons Lamartine (1790 j- 1869), twórca „Dumań poetyckich” (1820) i „Harmonii poetycko-religijnych” (1830), zaćmiony z kolei przez wschodzące niemal jednocześnie słońce olbrzymiej niebawem popularności Wiktora Hugo (1802-1885), żarliwego rojalisty i klasyka w pierwszych, młodocianych próbach p. t. „Odes et Ballades” (1819-1822), ale już w tomie drugim tych balad (1826) stanowczo przechylającego się na stronę nowego kierunku, który też dobitnie zaznaczył się już i w opowiadaniach „Han d’lslarde” (1823) i „Bug largal” (1825). W przedmowie do dramatu „Cromwell” (1827) Hugo skreślił rodzaj wyznania wiary czy też manifestu estetycznego, wytykającego na miejsce skostniałych reguł wytwórczości poetyckiej Horacyusza i Boileau’a normy zgodniejsze z wymaganiami i postępem czasu: odtąd sztuka ma być „realną“, realizm zaś polegać na syntezie wzniosłości i dziwotworności, według tego, co widzimy w życiu i naturze, gdzie piękno i brzydota, szlachetne i nikczemne, walczącz sobą, przenikają się nawzajem, przyczem, ma się rozumieć, pierwiastek dobry powinienby brać górę nad złym, lubo często dzieje się naodwrót. Świetne, przepychem wysłowienia opatrzone zastosowanie tych zasad, w wiązance rymów „Orientales“ (1828), w dramatach"Marion Delorme“ i “Hernani“ (1830), w powieści historycznej „Nόtre Damo de Paris“ (1831) otwarło dla romantyzmu nawet wrota Akademii francuskiej. Ale i szturmujących był już legion cały, prowadzony przez takich przywódzców i partyzantów, jak: Kazimierz Delavigne (1793 ✝ 1843), wsławiony od r. 1818 hymnami"Messenienncs“ na cześć i w obronie Francy i pobitej lecz nie zwyciężonej przez Europę, dalej tragedyami „Les vepres siciliennes“ (1819), „Le Paria“ (1821), „Marino Falieri“ (1829) i po wypadkach lipcowych 1830 r. znowuż hymnami „Parisicnne“, „Varsoviennes“",Bruxelloise“ it. p.; Piotr Jan Bèranger (1780 † 1857), najwybitniejszy z pieśniarzy francuskich, wielbiciel Napoleona, ludu, swobód, kwiatów i kobiet, wesoły, dowcipny, dobroduszny, wrażeniami chwili żyjący pogromca przekupniów, wielmożników, tyranów, serce złote, głowa otwarta i trzeźwa, talent pierwszorzędny i niedorównany pod względem celności satyrycznej i nieprzebranych form kunsztownie prostego wyrażenia; Alfred de Vigny (1799 † 1863), Nodier (1780 † 18"),

Karol Washington Irving (1783 † 1859). Ze starego sztychu.
Karol Washington Irving (1783 † 1859). Ze starego sztychu.

Tomasz Moore (1779 † 1855). Z obrazu Newtona, sztych W H. Watta.
Tomasz Moore (1779 † 1855). Z obrazu Newtona, sztych W H. Watta.

Paweł Ludwik Courier (1772 † 1825), Hugo Felicyan Lamin euais (1782 † 1854), Abel Franciszek Vi 11 emain (1790† 1870), Franciszek August Saint Marc – Girardin (1801 † 1873) i t. p. dramaturdzy, pamfieciści, felietoniści, krytycy, dziennikarze, profesorowie, reformatorzy – bez liku. 

Na północ, na południe, do ludów skandynawskich, do ludów nawet romańskich  romantyzm trafił drogą przez Niemcy lub Francyę i oryginalniejszych płonek nie wydał. W Szwecyi głośniej zasłynął poeta Izajasz Tegner († 1846); w Danii „Prądy“ Brandesa głęboko podnurtowały ustaloną wśród współrodaków powagę A. Ochlenschlägera († 1850) i N. F. Grundtwiga († 1872); na Węgrzech sławę odnowicieli literatury ojczystej nietkniętą ponieśli do grobu bracia Kisfaludy, Karol († 1830) i Aleksander († 18"). Drugi poematem swym “Miłość Himfy“ i “Legendami z przeszłości Węgier“ przekroczył nawet Karpaty przed rokiem jeszcze 1830. Mniej względnemi okazały się Pirynee dla Jana Arrazia († 1837), którego "Pieśni rodzinne“ znacznie później dotarły do nas z doszczętnie na duchu wycieńczonej ojczyzny Cervantesa. Natomiast we Włoszech wojny i najazdy obce nie zdołały w części nawet ściągnąć tych szkód i krzywd, jakie Hiszpanii wyrządziło jarzmo domowe. "Wincenty Monti († 1828) i bracia Pindemonte, Jan jeszcze klasyk († 1812), Hipolit już półromantyk († 1828), jakkolwiek wszyscy trzej stronnicy hegemonii napoleońskiej, nie zagłuszyli przecieswem powodzeniem rewindykacyjnej republikańskiej siejby Wiktora Alfieri’ego (1749-1803), którego surowa, nieprzejednana, namiętna energia, przechodząca niekiedy w zjadliwą opryskliwość i szorstkość, powoli, stopniowo budzić i rozniecać będzie czujność młodszych wieszczówi umysłowych przywódzców narodu – w Karolu Gozzim († 1806), w Hugonie Foscolo (1778 † 1827), w Aleksandrze Manzonim (1784 † 1873), – aż dopóki w Giacomo Leopardim (1798 † 1837) nie uderzy taką nawałnicą uczuć sprzecznych- dumy, miłości, bólu, pogardy, nadziei, tęsknoty, zwątpienia, rozpaczy-jak gdyby niebo i piekło skazały na wiekuistą zagładę tę,,biedną krainę”, o której poeta już w r. 1818 śpiewał smętnie: „Nie było, Italio, nigdy szczęścia w tobie – wszystko się spodliło, a twa dziatwa w grobie”... 

Sądząc z pozorów, zdawałoby się, że takie czarne przypuszczenia i obawy nigdy i nikogo napastować nie mogą w bogatej, potężnej, wszechwładnej Wielkiej Brytanii. A jednak... Nie zaraz wprawdzie do tego się dojdzie, ale się dojdzie. Wiek XVIII-ty W Anglii, zamykają tu prawie sami humoryści, jedni nieco idealniejsi – jak Wawrzyniec Sterne († 1768), drudzy bardziej w realizmie rozmiłowani – jak Tobiasz Smollet († 1771), kąśliwsi jednak niekiedy od samego protoplasty Swifta. Wśród odwiecznej, jak skały nadmorskie mocno osadzonej arystokracyi zjawiają się też, ni ztąd ni zowąd ludowcy jakby żywcem przeniesieni z rozpalonych bruków paryskich, w rodzaju Szkota, Roberta Burnsa († 1796). Na przejrzystej, bezobrazowej, jak szkło czystej, jak politura lśniącej agładkiej powierzchni rymów Pope’a ukazuje się plamka... Bylożby to splunięcie nędznego jakiegoś aktorzyny Garricka († 1779), który śmiał wywlec na scenę cudzołożników, świętokradzców, skrytobójców, waryatów z rodziny nawet królewskiej – naturalnie duńskiej Macpherson († 1796) z zatopionego chyba kędyś świata wydobył swego Ossyana ze zwojami poezyi ludowej, sielskiej i gminnej... Poezya ludowa? – ależ to nie może być, żadna taka poezya nie istnieje, to niechybne fałszerstwo, niech sąd koronny rozstrzygnie; a tymczasem czytajmy sobie choćby Goldsmitha „Wikarego z Waca czytajmy nawet „The Task” Williama Cowpera, a jeśli koniecznie zamorskich nowalii pragniemy, to przecież jest na to Washington Irving (1783 † 1859), jest Fenimore Cooper (1789 † 1851). Wszelakoż, oznaki podupadającego dawnego, wypróbowanego smaku mnożyły się ciągle. Bardzo wyraźnie wystąpiły one na jaw ut. zw. „poetów jezior”. Williama Wordswortha (1770 † 1850) „Balady liryczne" nie tylko przypominają Burnsa, lecz często go przesadzają swą żartkością i brutalnością. Robert Southey (1772 † 1834) i Samuel Taylor Coleridge (1774 † 1834) najotwarciej przyznają się do solidarności z rewolucyjnym ruchem umysłów, jak się wpierw przyznawali do republikanizmu i robespierryzmu w życiu. Acóż dopiero powiedzieć o Tomaszu Moore (1779 † 1852), który w „Melodyach greckich" przyzwala na rozbiór dzierżaw Padyszacha, w „Melodyach irlandzkich" niedalekim jest od apoteozowania zdrady, w „Meetingu brytańskim" przedstawia lordówi książąt kościoła anglikańskiego jako zwierząt nie wpuszczonych do arki Noego i wyrzuconych na wyspy Wielkiej Brytanii, aw „Bajkach" dla powracającego z kongresu wiedeńskiego Castlereagha pozwala sobie drwić i naigrawać się z najuroczystszych postanowień prawa międzynarodowego?... Co powiedzieć o takim Percy Bysshe Shelley’u (1792 † 1822), młodzieńcu w szkołach już afiszującym się otwarcie z swojemi zasadami ateistycznemi i wydalonym z domu rodzicielskiego za postępowanie, uważane za niemoralne i skandaliczne (ożenienie się według własnego wyboru), – młodzieńcu, co wszystkie szały i wybryki chorej wyobraźni ujmuje w rymy przepyszne i puszcza w świat poematy jedne od drugich śmielsze: „Queen Mab" (1810), „Alastor”, „The revolt of Islam"  „Adonais"  „Promcteus unbound" (1818)?... Wszelkie skargi i utyskiwania zamilkły naraz, gdy w latach 1816-18 lord Jerzy Noel-Gordon Byron (1788 † 1824) wystąpił z trzecią i czwartą częścią „Wędrówek Childe Harolda”. Dwie pierwsze części, z lat 1811-12 można jeszcze byłotłumaczyć Byron, rozmaicie: gorączką młodości, kaprysem pańskim, wybrykiem dziedzicznych w starożytnym rodzie instynktów niesfornych; przy tem znajdowały się w książce ustępy tu i owdzie przyjemnie łechcące dumę narodową współziomków poety.

Percy Bysshe Shelley (1792 † 1822). Ze starego sztychu.
Percy Bysshe Shelley (1792 † 1822). Ze starego sztychu.

O Portugalii, kraju zalanym w czasie pobytu tam Byrona przez wojska Napoleona, czytano z zadowoleniem i rozkoszą: “Co za rozkoszne wrażenie, o Chryste! Czegóż Bóg nie zlał na ten kraj czarowny! Na każdem drzewie owoce soczyste; z każdego wzgórza widok przecudowny. Niestety, ręce człowieka nieczyste raj ten plugawią! Jeżeli wymierzy Pan kiedykolwiek swe bicze ogniste na karki winnych, grom Jego uderzy potrójnie-w galskich szarańczę żołnierzy"... (I, 15, przekład A. A. K.). Teraz, po latach sześciu, najlżejszy szczątek wątpliwości nie pozostał. Dziwiono się nawet, jak można było się łudzić. Wszak Byrona tak samo jak Shelley’a w dzieciństwie jeszcze pokąsała wścieklizna genialności. Żywo w pamięci wszystkich zarysowała się odprawa dana z ławek studenckich w Cambridge przez osiemnastoletniego poetę,,bardom angielskim i dziennikarzom szkockim" w odpowiedzi na krytykę w „Przeglądzie Edynburskim" pierwszej ogłoszonej pracy „Hours of Idleness". Literalnie poszarpani, poćwiertowani wtedy zostali i zamilkli od tej pory. Byron napisał i ogłosił następnie, od 1812 do 1816, oprócz wspomnianych dwóch pierwszych części „Wędrówek", poemata: „The Giaour", „The Bride of Abydos", „The Corsair", „Lara", „The Siege of Corinth". W rozmowach salonów w towarzystwie wyższem, w święcie zagranicznym znalazły one rozgłos olbrzymi; korporacye naukowe składały autorowi hołdy, najpiękniejsze i najdystyngowańsze kobiety upędzały się za jego powozem, – prasa angielska milczała. Poeta nie istniał dla niej, tylko lord. Kiedy w r.1809 wszedł do izby wyższej, jako jej członek czynny, pełnoletni dziedzic spadłych nań po stryjecznym dziadzie przywilejów i dóbr Newstead Abbey, i kiedy kilka jego mów przyjęto ozięble, dziennikarstwo nie omieszkało dać do zrozumienia, że mężowie stanu W. Brytanii nie umieją korzystać z nauk udzielonych niegdyś „Przeglądowi Edynburskiemu". Złośliwsze jeszcze robiono uwagi po opuszczeniu Byrona przez młodziutką i jak się zdaje kochaną żonę (Annę Izabellę Milbank Noel), która z sobą zabrała i córeczkę Adę. Alluzye skutkowały. W Anglii można wyjść na ulicę i niczyjej uwagi nie zwrócić, włożywszy z pośpiechu kamizelkę na tużurek i wszystko inne na wywrót w odpowiednim stosunku; ale najdelikatniejszy pyłek wytknięty grubym palcem opinii publicznej na domowej szacie małżonka i ojca rodziny, gorącym rumieńcem robionego oburzenia obleje oblicza ludzi porządnych, niezłomnie i święcie przestrzegających zamykania na niedzielę zakładów „rekreacyjny ch“ tuż zaraz po nieszporach sobotnich. Rygor nie jest sam przez się naganny, ale w rozwodowej sprawie Byrona nie znano ani przyczyn, ani pobudek, – gwizdano zaś, jak gdyby się stała Sodoma i Gomora. Mocno dotknęło to czujną i do głębi szlachetną miłość własną poety. Odtąd nie pominie on w postępowaniu swojem żadnego krzykliwego pozoru, ubliżającego własnej jego lordowskiej mości, ażeby tym sposobem doskwierzyć obłudnemu “cantowi“ rodaków; w pismach jego, zaczynając od trzeciej części „Childe-Harolda" – w poematach dramatycznych czy powieściowych, jak „Manfred", jak „Don Juan", „Marino Falieri", „Gain", „Beppo", „The Prisoner of Chillon", „Werner", „Mazepa", zarówno jak we fragmentach i drobiazgach przygodnych, coraz częściej z worka krytych i otwartych przytyczek wychodzą szydła urazy do skamieniałych obyczajów i fałszywej pruderyi kraju ojczystego, do panoszących się w nim trutniów, „faryzeuszów cnoty i szalbierzów pobożności'”. Ścigano go na rozmaito sposoby w Wenecyi, gdzie w r.1819 zawiązał ściślejsze stosunki z piękną hr. Teresą Guiccioli, w Rawennie, w Pizie, w Genui (1822). Znużonego, schorowanego poetę podniosła na nogi, zapaliła dopiero powstająca Grecya.

Jerzy Noel-Gordon Byron (1788 † 1824). Z obrazu T. Phillipsi.
Jerzy Noel-Gordon Byron (1788 † 1824). Z obrazu T. Phillipsi.

W sierpniu 1823, wysławszy wprzód powstańcom znaczną zapomogo pieniężną, osobiście się stawił na polu walki o niepodległość dźwigającej się z wiekowych ruin ojczyzny Homera i Tyrteusza, uzbroił 500 łudzi, utrzymywał ich na swoim żołdzie, sposobił się do donioślejszej wyprawy, gdy nagłe, zaskoczony febrą, wd. 19 kwietnia 1824 zakończył życie. Rodzina hrabiny Teresy przewiozła zwłoki Byrona do Anglii i pochowała w kościele wiejskim pod Newstead-Abbey. Ziomkowie odmówili pomnika w Westminsterze największemu po Napoleonie geniuszowi wieku XIX, – poecie, co roztrzęsione wzdłuż Europy i już dogasające wszędzie iskry Rewolucyi i „praw człowieka” piersią swą rozdmuchał, rozniecił... Skarlały, małoduszny ten objaw mściwości urzędowych przedstawicieli wielkiego bądź co bądź narodu umniejszył co najmniej do połowy urok Panteonu angielskiego, poświęconego ludziom „znakomitym i zasłużonym”.

***

Wpływ Byrona na losy romantyzmu i w ogólności na rozwój literatur narodowy cli w Europie był olbrzymi. W zasadniczem haśle Rousseau’a, polegającem na proteście uczuć jednostki, w imię „natury” przeciwko sztucznym i konwenansowym normom ustroju cywilizacyjnego, ukrywało się grube nieporozumienie. „Natura” ludzka, serce nasze dąży do potargania i zerwania pewnych, w przeszłości wytworzonych węzłów i form pożycia towarzyskiego. Ponieważ jednak jednostka osamotnić się całkowicie od społeczeństwa nie może, z drugiej zaś strony, chęci, pragnienia i dążności człowieka w rozpędzie swym przyrodzonym są nieograniczone, zachodzi więc pytanie, jak z sobą pogodzić i zrównoważyć dwa te prądy-gromadzki i indywidualny? – Rousseau mniemał, że równowagi szukać należy w poskromieniu „zachcianek fantazyjnych osobnika”. Ponieważ rzeczywistość wszelka, np. dom, ogród, pole lub nawet świeże, wiejskie powietrze należą do rzeczy, których dowolnie rozszerzyć niepodobna – zacieśnijmy więc obszar żądz i fantazyi naszych: wyrzeczmy się zbytniej wiedzy, poprzestańmy na małej liczbie wiadomości, uczmy się nie tego, co jest lub coby być mogło, lecz tylko tego, co niezbędne i pożyteczne. Kto myślą nie wybiega po za obręb elementarnych wymagań natury, nie będzie też chęcią swą sięgał po za odpowiednio zwężony obręb. Górująca w owym czasie psychologia, sensualizmem zwana, pozwalała posuwać bardzo daleko „ową dobrowolną, a celowo wymierzoną redukcyę duszy ludzkieju. Mniemano wtedy powszechnie, że umysłowość nasza zależy całkowicie (lub niemal) od wrażeń zewnętrznych, że klimat, barwa, światło, ruch, spokój, pokarmy, muzyka etc. rozstrzygająco wpływają na machinę organizmu ludzkiego, a przez nią na uczucia, pojęcia, czyny; wnoszono przeto, że „udzielanie stosownych wrażeń, ujęte w system praktyk zewnętrznych, wpoiłyby w duszę pewną ilość cnót, zapewniających szczęście". „To pojmowanie umysłowości ludzkiej, i wogóle duszy, jako lepkiego wosku, dającego się w palcach polityka-mędrca ugniatać w jakie chce kształty, nabyło największej doniosłości, stało się najpierw taranem w ręku rowolucyonistów z końca w. XVIII-go, następnie zaś, w początkach XIX stulecia głównem narzędziem reakcyi przeciw ideom rewolucyjnym. Zarówno jakobini francuscy, jak i doktrynerzy późniejszych ścieśnień, obmurowań i cementowali rządowych, jednako kładli współczesnego im człowieka na Prokiustowe łoże swych urojeń i chcieli go mieć nie takim, jakim go, obok natury, zrobiły dzieje, ale takim, jakim go sfabrykować postanowili-aby się dał rządzić nie wierzgającw. (Spasowicz, II, 96). 

U Byrona sprawa stosunku jednostki do ogółu przedstawia się znacznie krańcowiej. Wielbił on Rousseau’a, unosił się nad ogromnemi skutkami politycznej jego działalności, ale z poglądów filozofa genewskiego zabrał na własny rachunek jedynie pierwiastki wojujące, które rozwinął, zabarwił, wywyższył. Jednostka, osobnik jest wszystkiem; to co po za nią – dziełem jej rąk, najzwyklej wadliwem, spaczonem, często bezwzględnie złem. Znamienne i niemal programowe są z tego względu strofy 71-74 trzeciej części „Wędrówek Child-Harolda”... „Alboż nie lepsze samotnika życie, miłującego przyrodę jedynie?... Czyliż nie lepiej tak żyć na tej ziemi samemu, niźli borykać się w tłumie, gdzie jest krzywdzonym- kto krzywdzić nie umie?... Nic niema dla mnie wstrętnego w naturze, prócz żem jest z musu ogniwem łańcucha cielesnych stworzeń... Gdy się obejrzę na ludne pustkowie, które przebyłem, zdaje mi się ono polem bojowań i dręczeń śmiertelnych, dokąd za jakieś grzechy mnie rzucono na pracę i cierpienia”... Tarnowski słusznie ze swojego punktu widzenia i stanowiska twierdzi, że Byron był najczystszem uosobieniem tego wstrętu i nienawiści do wszelkiego istniejącego porządku, do wszelkiej więzi społecznej, jakie ogarnęły Europę myślącą po upadku Napoleona. „Ten rozstrój ducha – powiada, to usposobienie rozpaczliwe i chorobliwe powstało w Europie, odkąd filozofia XVIII wieku odjęła światu wiarę w Boga, a rewolucya francuska i wynikłe z niej wypadki odjęły mu wiarę w siebie" (IV, 242). Tę straconą wiarę świata Byron zastąpił wiarą jednostki w siebie samą. Rousseau chciał osobnika modelować na obraz, podobieństwo i według potrzeb świata, społeczeństwa, rządu. Byron odwrócił zagadnienie: osobnik sam przez się i dla siebie jest światem, społeczeństwem, rządem. Widomym, popularnym na razie prototypem takiej jednostki wszechwładnej, sobie wystarczającej, siebie wyłącznie na celu mającej, stanie się w oczach poety angielskiego Napoleon, którego kult on pierwszy podniesie do wysokości niemal religijnej, i którego pojedyncze rysy, wplątane w szczegóły autobiograficzne (z życia samego Byrona), z łatwością każdy odnaleźć może we wszystkich głównych postaciach i bohaterach twórcy Child-Harolda, Don-Juana, Korsarza, Giaura. Nie odrazu przyszło do tej napoleońskiej apoteozy. Jeszcze w r.1813, kiedy bohater wieku, po odwrocie z Moskwy, choć już pobity – przecież panował, Byron nie wyróżniał wcale rządów napoleońskich z ogólnej masy wszelkich innych całokształtów politycznowładczych. “I have simplified my politics into un utter detestation of all existing governements" (uprościłem sobie politykę do rzetelnej nienawiści wszystkich rządów), – pisał wówczas otwarcie. Dopiero po wygnaniu cesarza na wyspę Św. Heleny zjawiają się w pismach poety epitety, któremi we trzydzieści lat później obdarzy Napoleona drugi z rzędu wieszcz, Mickiewicz, głosząc z katedry w „College de France“ „opatrznościowe” posłannictwo wielkiego wodza Rewolucyi... Byron, broniąc odtąd stale i uparcie zasady wolności indywidualnej i swobód ludów, (to jest dziejowo wyrobionych „całostek etnicznych") – „mocno zaważył na szali wypadków europejskich, stał się swojego rodzaju Tyrteuszem wieku XIX, nawołującym do czynu w godzinę strasznego wyczerpania sił i znużenia"... Bezwątpienia, ta „wolność" w skrzydlatych słowach uniesień poetyckich pozbawiona była w wielu razach uzasadnienia przedmiotowego, należała do dziedziny tak zwanych „pojęć wewnątrz pustych", zachęcała niekiedy do „jałowych praktyk rewolucyjnych", przyczyniła się do „zdyskredytowania samegoż liberalizmu w praktyce"... Ale czego nie mogło domówić na razie słowo – to uwydatniło życie. Dając poparcie ruchowi greckiemu, Byron należy bezwarunkowo do wskrzesicieli całego szeregu spraw tej-że natury, między innemi jest zwiastunem i promotorem podźwignięcia się narodowości włoskiej, tej „Nioby zgasłych ludów, co otrzymała-na swoją zgubę – fatalny dar piękności"... 

Romantyzm, odnowiony w ten sposób, ze szczególną siłą przyjął się i rozwinął u ludów słowiańskich. Ale, jak trafnie zaznacza Tarnowski (IV, 216), „cała Europa przeszła już była na nową wiarę literacką", tu zaś, na tym świeżym, dziewiczym gruncie walka romantyków z klasykami zaledwie się dopiero zaczynała – i dużo wpierw wody upłynie, zanim się skończy zupełnym tryumfem „młodych bogów" nad starymi. Wprawdzie, już i przed r. 1830 z zapałem deklamowano po dworkach litewskich „Spojrzyj, Marylo, gdzie się kończą gaje", już i wtedy na niebie poezyi polskiej rysowała się powiewna postać Grażyny, dumającej w pustych, przeświecających dziś na wylot oknach zamku nowogrodzkiego, już były pieśni Wiesława, żyła Miecznikówna Malczewskiego, płomiennie gorzały wieże Kaniowa, a lirnik ukraiński puszczać w świat zaczynał swe szumki. i drumki. Całość wszakże, z właściwą sobie fizyonomią i charakterystyką, zaokrągliła się dopiero z końcem późniejszego, dalszego okresu – od r. 1830 do 1848. i w tych też ramach znajdzie ona uwydatnienie należyte, obok i w otoczeniu imion tak sympatycznych a bratnich, jak imiona Kollara i Czelakowskiego u Czechów, Kotlarewskiego u Małorusów lub Ludowika Gaya u Serbo-Chrowatów.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new