Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

I. Kongres wiedeński


Nierychło stara Europa zdołała wrócić na tory swe dawne, utarte iz gruba oczyszczone na razie z rumowisk i barykad rewolucyjnych. To nam tylko, patrzącym dziś zdała, wydawać się może, że dość jest zebrać się na rozprawę w Wiedniu, napisać parę uchwał cofających rzekę ćwierćwiekowych przeszło dziejów w tył – i oto – rzeka już ustąpiła. 

Traktat paryski, zd. 30 maja 1814 r. zastrzegł był wprawdzie (art. 32), że w ciągu dwóch miesięcy od daty podpisania ugody, główne mocarstwa sprzymierzone (Austrya, Prusy, Rosya, Wielka Brytania) zwołają do Wiednia pełnomocników wszystkich państw i państewek europejskich celem wspólnego naradzenia się nad losem jedynie tej części spuścizny napoleońskiej, która jeszcze uważaną być mogła, z jakichkolwiek powodów, za sporną. Niewiele już z tego zostało. W zawieszeniu znajdowała sic sprawa Księstwa Warszawskiego oraz Saksonii, której król, jeniec koalicyi, trzymany był w jednej z twierdz pruskich pod Berlinem. Nie były też jeszcze rozdane niektóre ziemie nadreńskie, służyć przeznaczone za materyał do zatykania luk i niedoborów podziałowych. Natomiast zagadnienia większe, dotyczące np. granic pobitej Francyi, ustroju oswobodzonych Niemiec, przeobrażenia unii skandynawskiej i t. p. – rozstrzygnięte zostały ostatecznie lub w zarysach ogólnych, bądź przez wypadki same, bądź przez umowy poszczególne, zawierane równocześnie od r. 1812 w toku akcyi i przygotowań zbrojnych. 

Nie przewidywano zatem trudności, znaczniejszych. Całość prac i zadań przedstawiała się wprost pod postacią wyrównywającej kodyfikacyi gotowego już materyału. Ze względu zaś na zgóry obwieszczone przybycie do stolicy naddunajskiej wielu panujących z rodzinami i dworami, zjazd obiecywał stać się rodzajem bankietu międzynarodowego, urządzonego dla uczczenia szczęśliwie rozpoczynającej się ery stałego, powszechnego pokoju. Obchód zapowiadał się świetnie. Rząd austryacki i Wiedeńczycy żywo zakrzątnęli się około niezbędnych do uroczystości przygotowań. Skarb państwa, lubo wycieńczony i zrujnowany, przeznaczył na pierwsze wydatki dekoracyjne kilka milionów papierków; utworzono specyalny wydział przyjęć, zabaw, wystąpień, wycieczek, parad. Niedaleki termin zebrania-1-go sierpnia-wymagał energicznego rozwinięcia czynności... 

Aliści nagle, na widnokręgu ukazała się chmurka. Cesarz Aleksander, bawiący w Paryżu, oznajmił, że prawdopodobnie nie zdąży do Wiednia na czas; wpierw bowiem zamierza odbyć wojaż do Holandyi i nawet, być może, ztąd zaś na krótko zajrzeć do Angin. mniej Petersburga, dokąd go powołują sprawy nie cierpiące zwłoki. Nie było innego wyjścia: delegacya mocarstw na posiedzeniu 20 czerwca w Paryżu uchwaliła odroczyć otwarcie kongresu do 1-go września. Ale i tę datę wypadło zastąpić późniejszą, gdy monarcha rosyjski zawiadomi! z Londynu, że wątpi, czy zdoła stanąć nad Dunajem przed d. 27 września. Uchwalono nowe odroczenie, do 1-go października, z tym wnioskiem uzupełniającym, przyjętym przez cesarza Aleksandra, że czynności kancelaryjne i narady wstępne pełnomocnicy mocarstw zainteresowanych zacząć mogą w połowie lub w pierwszych dniach sierpnia. Mitręgi te i ta londyńska podróż cesarza rosyjskiego zaniepokoiły opinię publiczną, zwłaszcza, od kiedy się rozeszła pogłoska, iż książę Metternich, manifestacyjnie od niejakiego czasu odgrywający rolę oponenta i przeciwnika „widoków rosyjskich”, zdradził się z niepohamowaną chęcią zwiedzenia również brzegów Tamizy, nad któremi tak gościnnie i najwspanialej podejmowano potężnego „Władcę Północy”. 

Przedmiot tych wycieczek nie był zagadką dla dyplomatów. Wiedziano, że idzie o zjednanie rządu Wielkiej Brytanii na rzecz jednej z dwu alternatyw, stanowiących gordyjski węzeł całej ówczesnej polityki, a zarazem zasadniczy motyw rozpraw zbliżającego się kongresu. Jeżeli ziemie polskie, z których Napoleon wykroi! był przed laty Księstwo Warszawskie, połączone zostaną z Rosyą, jak tego sobie życzył cesarz Aleksander, w takim razie Saksonię zabiorą Prusacy, jako odszkodowanie. Jeżeli zaś królestwo Saskie ocaleje, jak tego pragnie Austrya, wówczas prowincye polskie, stracone przez Prusy po bitwie pod Jeną, w moc traktatu tylżyckiego, wrócą do korony Hohenzollernów. Wypływać to miało z ducha i litery traktatu przymierza Rosyi z Prusami, zawartego w Kaliszu i Wrocławiu w dniach 27 i 28 lutego 1813 r. Wprawdzie po dziś dzień toczy się między historykami spór o istotne znaczenie i doniosłość zastrzeżeń zawartych w „oddzielnych i sekretnych” artykułach tej ugody kalisko-wrocławskiej. Streszczenie wywodów dziejopisarzy niemieckich, Onckena np. w „Oesterreich und Preussen im Befreiungskriege” (t. I, str. 254 i nast.) przytoczone zostało w rozdziale XIX „Księgi pierwszej” obecnego dzieła („Ostatnie walki” str. 394); ale pisarze rosyjscy stanowczo przeczą tej wersyi, utrzymując, że przy zawieraniu przymierza prusko-rosyjskiego z roku 1813 „wcale nie było mowy o zwrocie Prusom ziem polskich” (S. Solowjew, „Aleksandr pierwyj” str. 241). Tekst „sekretnych” dodatków do traktatu podpisanego w Kaliszu 27 lutego przez księcia Michała Kutuzowa-Smoleńskiego i we Wrocławiu dnia następnego przez barona Karola Augusta Hardenberga, zdaje się być zupełnie jasny i zrozumiały. Jest ty cli dodatków dwa. Pierwszy głosi, że „całkowite bezpieczeństwo i niezawisłość Prus nie mogą się oprzeć na dość mocnej podstawie, jeśli im nie będzie przywróconą siła realna, jaką posiadały przed wojną 1806 r." – la force reelle que la Prusse avail avant la guerre de 1806... Tuż zaraz dodano, że ów powrót do sił realnych odbyć się może sposobem nabytków równoważnych (equivalents) i najdokładniej zaznaczono, iż nabytków owych Prusy szukać mają w Niemczech północnych, – w ziemiach pozyskanych bądź z pomocą oręża, bądź w drodze rokowań – z wyjątkiem wszakże starych posiadłości domu Hanowerskiego. Ogól nabytków tak określonych ma mieć zaokrąglenie niezbędne dla utworzenia „ciała niezawisłego” („un corps d’Etat independant”). Drugi z rzędu ustęp tajemniczego annexe dokładniej jeszcze i specyalnej wyłuszcza zawartość pierwszego. „Ażeby artykułowi poprzedniemu – powiedziano w nim-nadać ścisłość odpowiadającą całkowitemu porozumieniu się stron kontraktujących, Naj. cesarz wszech Rosyi zabezpiecza Naj. królowi pruskiemu, wraz z obecnemi jego posiadłościami, szczególnie stare-Prusy („la Vieille-Prusse”), do których dodane zostanie pewne terytoryum, łączące pod każdym względem, tak wojskowym jak geograficznym, tę prowincyę (stare Prusy) ze Szlązkiem”. Zaznaczyć należy, że owo terytoryum pośrednie, powołane sprzęgać Szlązk z Prusami staremi (książęcemi czyli wschodniemi), miało być oderwane od Księstwa Warszawskiego i po r. 1815 utworzyć „Wielkie Księstwo Poznańskie”. Z pozostałych części cesarz Aleksander I zamierzał sformować pod swojem berłem „Królestwo Polskie”. Nic trafiało to do przekonania – jak przed chwilą nadmieniliśmy, Austryi (Metternicha), obawiającej się nie tylko wzrostu Prus w Niemczech, ale też wzrostu Rosyi w krajach słowiańskich. Nie ulegało również wątpliwości, że się temu sprzeciwiać będzie także Francya, broniąca odwiecznego swego sojusznika- Saksonii, którą zagarnąć pragnęły Prusy, pod pozorem wynagrodzenia za przyszłe, z Rosyą zjednoczone „Królestwo…” Podróż ces. Aleksandra do Londynu, przed samem rozpoczęciem narad Kongresu, miała głównie na widoku zbadanie, jakie jest pod tym względem usposobienie angielskich mężów stanu. Skutek dochodzenia niezupełnie odpowiadał kombinacyom monarchy rosyjskiego. Spostrzegł to Adam Czartoryski, towarzyszący prawie nieodstępnie cesarzowi, spostrzegli też inni z jego otoczenia. Na przemówienia cesarskie, niedawno jeszcze tak pełne ufności w siebie, spadła jakoby mgła gruba, nadmorska, zadymiona. Przyrzeczeń dawnych cesarz i król nie wypierał się i nie cofał, ale ogólnikowość ich, zawsze nader oględna, stawała się teraz rozcieńczoną, chwiejną i zarazem niesłychanie nieprzenikliwą.

Karol Maurycy Talleyrand (1754 † 1838).
Karol Maurycy Talleyrand (1754 † 1838).

W przejeździć z Petersburga do Wiednia, po powrocie z Anglii, Aleksander I zatrzymał się parę razy w obrębie dziedzin, wchodzących niegdyś w skład dawnej Rzeczypospolitej, – wszędzie spotykany z zapałem. Była to najlepsza odpowiedź, przesłana z miejsca dyplomatom angielskim i w części niemieckim na to, co cesarz słyszał od nich o Polakach i z czem się popisywano zażarcie, niemiłosiernie, szczególnie w najbliższem otoczeniu cesarza Aleksandra, złożonem w części z baronów nadbałtyckich, zajmujących wtedy najwybitniejsze stanowiska w hierarchii i administracyi Państwa Rosyjskiego. Naprzeciw Monarsze, zbliżającemu się do granic tytularnie wciąż jeszcze istniejącego Księstwa Warszawskiego, prezes senatu, sędziwy Tomasz Ostrowski, wysłał deputacyę pod przewodnictwem wojewody Onufrego Kickiego (zm. 1820). Spotkano cesarza w Białej Podlaskiej. Był jak zawsze uprzejmy i ugrzeczniony, – ale zauważono, że „smutniejszy i jakby wielce zmęczony”. Przemówienie deputacyi przepełniono było wyrazami wdzięczności i hołdu, jak do uznanego i prawowitego króla i pana. Ale zdumieć się mógł Aleksander I, znający zakulisowe konszachty dyplomacyi europejskiej, jak dalece uczuciowa polityka Polaków płynie niekiedy wręcz przeciwko własnemu ich interesowi. Ktoby to mógł przypuścić, że pamiętać będą przede wszystkim nie o sobie, lecz o obowiązkach względem innych, że się upomną i łasce cesarza polecą: Saksonię i jej niefortunnego króla, księcia Warszawskiego, wybierającego się właśnie w tej chwili pod eskortą pruską, z pod Berlina do Presburga, dla wysłuchania wyroku... sądu kongresowego. Historyk – o ile w jego sercu nie zamarło poczucie sprawiedliwości i honoru – nie może wspomnieć dziwnego tego epizodu bez najgłębszego rozrzewnienia. Co do Fryderyka Augusta, nie sposób zaprzeczyć, że w ciągu swego panowania kierował się względami dobra kraju i dopełniał zacnie w dobrej wierze przyjętych zobowiązań “ (Morawski, VI, 199). Ces. Aleksander, widocznie zdziwiony na razie wystąpieniem Polakóww najwyższym stopniu niepraktycznem, zachował się dość sztywno na odgłos imienia króla Saskiego, ale się nic oparł wzruszeniu. Po dwakroć, z naciskiem powtórzył, że do Wiednia jeździć w celu uzupełnienia zamierzonego dzieła, że nie zawiedzie położonego w nim zaufania, a jego szczęście-własne jego szczęście- uważać będzie za zupełną dla siebie nagrodę. Nie można powiedzieć, aby przyrzekał więcej, niż mógł uczynić; ale z pewnością więcej, niż na to pozwalały precedensa traktatowe i drażliwości postronne, szczególnie berlińskie. 

Hr. Mikołaj Rumiancow (1754 † 1826).
Hr. Mikołaj Rumiancow (1754 † 1826).

Nie mógł Aleksander I łudzić się co do właściwego znaczenia przyjaźni, na jaką, w sporze z Europą zachodnią o kawałek gruntu polskiego, liczyćby mógł ze strony sprzymierzeńca kaliskiego, który, otrzymawszy od Rosyi w r. 1813 zapewnienie kompensat w Niemczech, zdolnym był, raz je otrzymawszy, wyciągnąć w krytycznej chwili rękę po to, co od Prus, w r.1807 „tak niesłusznie, wbrew prawom poprzednio nabytym, odebrał Napoleon/4 Uczeń Laharpe’a, zwolennik zasad Piatoli’ego, spędził niejedną zapewne noc bezsenną nad tym problematem. Ale w bezpośrednio otaczającem go środowisku rządowem urocza zorza młodocianych zapałów znajdowała coraz mniej wielbicieli, coraz mniej współczucia – odkąd niemieckie stronnictwo pruskiego patryoty Steina widomie wzięło górę nad zachowawczym, staro-rosyjskim, nieco panslawistycznie zabarwionym kierunkiem sędziwego, chorowitego hrabiego Mikołaja Rumiancowa (1754-1826). Syn głośnego pogromcy Turków, Piotra Zadunajskiego, jeden z najznakomitszych mężów stanu i protektorów oświaty, pierwszy w Rosyi minister handlu i komunikacyi (1802), trzeci z rzędu po Czartoryskim i Budbergu minister spraw zagranicznych ces. Aleksandra (1807), kanclerz (1809; i prezes Rady Państwa (1810), założyciel głośnego muzeum swego imienia w Moskwie, Rumiancow nie miał, bezwątpienia, żadnego szczególnego nabożeństwa do Polaków, ale więcej jeszcze nie lubił Niemców i przez to ubocznie przynajmniej popierał „zamiary”, których rzecznikiem, wobec cesarza, był Czartoryski. Magnat, bojarzyn całą gębą, posiadacz olbrzymiej ojcowskiej fortuny na Białej Rusi, nie używał on miar i wag „aptekarskich”. Z Napoleonem traktował o podział świata i o Konstantynopol dla Rosyi – to co innego; ale z Polakami o mniejszą lub większą dozę, swobód targować się nie radził. „Bezpieczniej – powiadał – dodać im tego dobrego funt jakiś, niż ująć uncyę”. Po wyparciu Francuzów z Rosyi w r. 1812, Rumiancow opierał się dalszej z nimi walce w sojuszu z Prusakami. „Należy – dowodził – obwarować granicę zachodnią, mocno osadzić ją wojskiem, pozostawić ruchawkom powstańczym Yorka rozprawę z resztkami wielkiej armii, – co zaś będzie później do zrobienia-, Rosya potrafi zrobić sama, bez uciążliwej i zawodnej spółki, a zrobić powinna nie wpierw, aż dopiero po odnowieniu swych sił wojskowych, po uprzątnieniu rumowisk i trupów przed wiosną, po opatrzeniu skarbu podatkami noworocznemi i zaległemi…

O te właśnie punkta rumiancowskie Niemcy stoczyli ze światem słowiańskim w Kaliszu w początkach r. 1813 ponowną walną bitwę grunwaldzką – i wygrali, a zwycięztwo wyłoniło z siebie nową wielkość dyplomatyczną-Nesselrodego. Jest z tych czasów sławny memoryał lir. Karola Roberta Nesselrodego (1780-1862) – dokument pierwszorzędnej wagi, który autorowi zapewnić miał z czasem kanclerstwo rosyjskie. Jeszcze w r. 1801 imię to zupełnie było nieznane. Dostawszy się w r. 1802 na podrzędne, zdaje się nawet że bezetatowe stanowisko w kancelaryi poselstwa rosyjskiego w Berlinie, hr. Nesselrode był w latach 1805-6 sekretarzem legacyi w Stuttgardzie i dopiero od r. 1807, jako radca ambasady w Paryżu, wypływać zaczął na szersze wody, dzięki zamaskowanej na razie, dziś niewątpliwej protekcyi Metternicha, którego wskazaniom reakcyjnym zawdzięcza! dobrą połowę swej „biegłości” i „przenikliwości” politycznej. Popierany ubocznie z Berlina i znienacka i niby opozycyjnie, z Wiednia, hr. Nesselrode zjednał względy cesarza Aleksandra przez to, iż jak się w jednym z listów wyraził monarcha, był zdrów, młody i „długo na koniu mógł wytrzymać w, co nie jest rzeczą małą w czasie pochodów wojennych, – o ileże starego kanclerza Rumiancowa „nie sposób było narażać na taką fatygę”. A przytem, jak widzieliśmy, Rumiancow, w początkach r. 1813 zasadniczo oświadczył się był przeciw wszelkim, doraźnie przedsiębranym pochodom i fatygom... „pour le roi de Prusse”. Z tychże powodów Nesselrode kategorycznie oświadczył] się za. Godną uwagi jest ta okoliczność, że się to wszystko działo właśnie w chwili, kiedy cesarz rosyjski w liście do króla pruskiego z Kłodawy z d. 15 (3) lutego 1813 r. ofiarował mu przymierze na podstawie kompensat ' w Niemczech, król zaś przez swego sztabowca Knesebecka natychmiast wystąpił zrównoległym projektem sujuszu na podstawie zwrotu posiadłości polskich z przed roku 1806... W którąż mianowicie stronę zmierzał wspomniany memoryał lir. Nesselrodego? Pokaże to kilka z niego cytat, podanych przez prof. Teodora Martensa w publikacyi urzędowej „Recueil des traites” (Petersburg, 1885, t. VII, str. 63 i nast., tudzież tom III, z r. 1876, str. 214 i nast.).

hr. Karol Robert Nesselrode (1780 † 1862)
hr. Karol Robert Nesselrode (1780 † 1862)

„Bardzo być może – pisał Nesselrode – że projekt cesarza odbudowania Polski i połączenia z nią, pod rządami liberalnemi, ziem litewskich i ruskich, odebranych niegdyś od Rzeczypospolitej, posiada dla Rosyi znaczenie ważne, ale jaka jest jego doniosłość bieżąca i jaką realną korzyść obiecuje sobie państwo z pozbycia się na rzecz Polaków trzech lub czterech swoich prowincyi” Ani wpływ Rosyi, ani jej potęga, ani jej spokój nic na tem nic zyskają. „Człowiekowi rozsądnemu i szczerze oddanemu interesom Rosyi nie przyjdzie z pewnością do głowy doradzać wskrzeszenia Polski jedynie dla przyjemności zaspokojenia urojeń tego narodu lekkomyślnego i niespokojnego”. Jakiekolwiek zresztą byłyby teoretyczne widoki dalsze, obecne siły Polski dla walki z Napoleonem- są żadne. „Kraj jest kompletnie upadły na duchu (demoralise) i zrujnowany finansowo”. Niedogodności zaś wynikające zużycia tego środka-wyłącznie jako środka – rzucają się w oczy, są nader ciężkie. Historya Polski jest, istotnie, jednym długim ciągiem wstrząśnień i zamieszek, a „lubo podział tego kraju, był, w zasadzie, czynem nieusprawiedliwionym, przeciwnym podstawom prawa publicznego i zachowania równowagi, to wszakże miał ten skutek dobroczynny, że zmniejszył w Europie nasiona nierządu i zamętu”. Pogłoski, jakoby cesarz rosyjski ogłosić się zamierzał królem polskim „są chyba jakąś zasadzką, jakiemiś sidłami”. 

Ks. Emeryk Józe† Dalberg (1773 † 1833).
Ks. Emeryk Józe† Dalberg (1773 † 1833).

I na kogo? „Nikt nie da wiary, aby w sercu polskiem powstać mogło pragnienie Polski rosyjskiej”... Jedno z drugiem nie da się pogodzić. Złudzeniem jest przypuszczać poprawę Polaków. „Obyczaje tego narodu, składającego się w głównych swych częściach z pewnej liczby magnatów, z anarchicznej masy szlachty, z żydowskiego stanu średniego iz setek tysięcy niewolników („esclaces”) w srogiem poddaństwie zdziczałych, – obyczaje te czynią Polaków niezdolnymi do nabycia rozsądku, miary i światła w stopniu niezbędnym dla praktyki swobód publicznych”. „Ztąd płynie niebezpieczeństwo największe: bo i jak, faktycznie, w jednych rękach pogodzić nieograniczoną władzę monarchów rosyjskich z rolą króla konstytucyjnego? Dniepr tylko i Dźwina przedzielać będą instytucye tak radykalnie sprzeczne. Instytucye te zaczną niebawem ścierać się z sobą na wszelki sposób i we wszelkich kierunkach; ztąd wcześniej czy później dojść musi do zatargu i pochłonięcia jednych urządzeń przez drugie.“ Projekt omawiany ma nadto przed sobą jedną jeszcze zawadę nie do przebycia: nieprzezwyciężony wstręt Rosyan. „Naród rosyjski, który poniósł tak wielkie ofiary w ostatniej wojnie (1812), z pewnością ma prawo żądać, aby uczucia jego i pragnienia były uszanowane”... 

Konkluzya tych wywodów sama się nastręczała. Zgodnie z tem, co mówił i czego żądał Knesebeck w imieniu Fryderyka Wilhelma III: – należy oddać Polaków na pastwę Prusakom. Nesselrode, nie formułując wniosku, szeroko wszakże rozwodzi się nad niezmiernie korzystnemi następstwami tej kombinacyi. Wzmocni się przez to odwieczny węzeł z Prusami; zjedna się Austryę, żyjącą obecnie w nieustającej obawie, aby nie być oskrzydloną posiadłościami rosyjskiemi od północy, jak już oskrzydloną została od wschodu i południa; zaszachuje się wreszcie Anglię, która, w widokach osłabienia Rosyi, zgodzi się prawdopodobnie na połączenie z nią Polski – ale tak szerokiej i tak wyodrębnionej, aby ztąd wynikły nieustające waśnie między obiema odpowiednio po temu silnemi połowami zjednoczonego państwa... Oryginalną również była przepowiednia hr. Nesselrodego, że Kosya, dla utrzymania przy sobie Polski, ciągle potrzebować będzie poparcia i współudziału Francyi, ujrzy się zniewoloną zawrzeć z nią sojusz wieczysty. Zdanie opierało się widocznie na przypuszczeniu wielkiej dla Polaków przychylności Francuzów, miało na oku tradycyjną dwóch narodów zażyłość i przyjaźń. Tymczasem, pełnomocnicy Francyi, wyprawieni do Wiednia (Talleyrand, książę Dalberg, lir. Aleksy de Noailles), wieźli z sobą instrukcye, które w głównych założeniach literalnie skopiowane być musiały z memoryalu Nesselrodego; rzecz łatwa do uwierzenia, skoro instrukcye stylizował Talleyrand (sam dla siebie przeto). Elaborat francuski zaczynał się wprawdzie od prześlicznego frazesu, że Francya z radością niezmierną powitałaby Polskę przywróconą w granicach od morza do morza, ale... ponieważ, jak głosi pewien aforyzm, „żądać, aby dano wszystko – lub nic – jest to najpewniejszy sposób dojścia do drugiej alternatywy” – więc Francya woli nic zgoła dla Polski nie żądać... Nie żąda zaś Francya nic – przede wszystkiem dlatego, że, ściśle biorąc, niema wcale narodu polskiego. Jest garść magnatów, jest szlachta, jest anarchia, są żydzi, są chłopi, ale pieniędzy i wojska już niema. Słowem, nad Wisłą znajduje się dosłownie to tylko, co Stein w Styczniu 1813 r. oglądał w Płocku, kreśląc dla Kutuzowa wskazówki: „jak tymczasem rządzić Polakami podbitego Księstwa Warszawskiego”, i co Nesselrode zobaczył dopiero po drodze z Płocka do Kalisza, doręczając cesarzowi Aleksandrowi pismo, stwierdzające „na wieczną czasów pamiątkęu: l-o, że cokolwiekby to kosztowało, Polaków nieodzownie pozbyć się trzeba; 2-o że nie można oddawać Polaków byle komu, i dlatego oręż rosyjski koniecznie przywrócić powinien Prusy niepodległe i całe, z przed r. 1806; 3-o wtedy odda się Polaków Prusakom... 

hr. Aleksy de Noailles (1783 † 1835).
hr. Aleksy de Noailles (1783 † 1835).

Rad tych cesarz nie usłuchał. Nie poszedł . za niemi w całości. Niektóre z nich wszakże wywarły na umysł monarchy wrażenie silne, niezgładzone. Odbiło się to w części i na wskazaniach skreślonych dla pełnomocników rosyjskich w Wiedniu (hr. Razumowskiego, hr. Stackelberga i hr. Nesselrodego), w końcu sierpnia 1814 r., zaraz po powrocie cesarza Aleksandra z Londynu i przed samym wyjazdem z Petersburga na kongres. Wskazania te godne s;t uwagi dziejopisa głównie z powodu swej treściwości. Wzajemny do siebie stosunek przedmiotów w nich poruszonych jest jakby antycypowanym, odgadnionym w miniaturze odwzorem faktycznego przebiegu rozpraw wiedeńskich. Sprawom, rozstrzygniętym w zasadzie, poświęcono miejsca maluczko, po parę wierszy. Co do działu odszkodowań dla Austryi, cesarz sądzi, iż nie będzie krzywdy, gdy dom Habsburski otrzyma: l-o) całepółnocne Włochy, do Tessynu, włącznie z Wenecyą; 2-o) Tyrol; 3-o) Salcburg; 4-o) Innviertel; 5-o) prowincye Illiryjskie; 6-o) Dalmacyę. Prusom oddać można Saksonię do Elstery i granic czeskich; dobrzeby jednak było, gdyby jakiś kawałek ziemi saskiej dostał się Weimarowi. Organizacya Związku niemieckiego obchodzi Rosyę o tyle, iż nie należałoby zezwalać na zbytnie w nim rozszerzenie się wpływu pruskiego... I nic więcej. Natomiast znacznie okolicznościowiej rozważoną została we wskazaniach postawa, jaką Rosya przybrać ma w kwestyi Księstwa Warszawskiego, które niekiedy nosi tu tytuł „Wielkiego Księstwa”. Żadnych postronnych uroszczeń tło Księstwa ces. Aleksander nie dopuszcza. „Wielkie Księstwo Warszawskie – pisze-jest moją zdobyczą na cesarstwie Napoleona. Cały ląd europejski skoalizował się przeciwko mnie w napaści najniesprawiedliwszej. Pomimo to Kosy a poświęciła się dziełu ocalenia powszechnego, – słuszną więc będzie rzeczą, jeśli poddani moi wynagrodzeni zostaną za tyle poniesionych ofiar i pozyskają granicę wojskową, zdolną na zawsze zabezpieczyć ich od nieszczęść nowego najazdu”... Cesarz zgodzić się może na ustąpienie Prusom Poznańskiego-i na zwrócenie Austryi cząstki Księstwa, obejmującej saliny Wieliczki i obwód Podgórza w ten sposób, iżby Wisła tworzyła granicę. O urządzeniu pozostających przy Rosyi ziem Księstwa Warszawskiego cesarz zabrania swoim pełnomocnikom wszczynać dyskusyi. Na pytania, wystosowane w tym przedmiocie przez kogokolwiek, należy odpowiadać stale, że godność Rosyi ucierpiałaby na tern, gdyby wymagano jakichkolwiek w tej materyi tłómaczeń i wyjaśnień.... Atoli dla uspokojenia rządów austryackiego i pruskiego, cesarz gotów jest raz jeszcze złożyć tym mocarstwom rękojmie i stwierdzić, że cokolwiek sam postanowi względem należących do niego prowincyi polskich, nie ma to w niczem uwłaczać lub stawać na zawadzie prawom, jakie państwa ościenne uważają za stosowne nadać swoim własnym polskim poddanym. Kończą się wskazania cesarza na powtórzeniu kategorycznego oświadczenia, że pretensya Prus do granic z przed r. 1806 nie jest uzasadnioną i ustępstw pod tym względem ze strony Rosyi oczekiwać nie należy.

Kongres Wiedeński. Według rysunku kredowego Jana Baptysty Isabey’a
Kongres Wiedeński. Według rysunku kredowego Jana Baptysty Isabey’a

Objaśnienie do ryciny “Kongres Wiedeński”.
Objaśnienie do ryciny “Kongres Wiedeński”.

Poprzedzony na kilka dni przez swoich pełnomocników, cesarz Aleksander wjechał do Wiednia wd. 25 września 1814 r., mając przy swoim boku króla pruskiego. Tysiąc strzałów armatnich ogłosiło jego przybycie, wszyscy niema] królowie europejscy, otoczeni wspaniałemi dworami i celniejszymi ze swoich ministrów, wyszli na jego spotkanie. Rozpoczęły się wizyty, rewizyty, ceremonialne przedstawienia. Zawiązały się pierwsze rozmowy polityczne. „Urabia Nesselrode-pisze Talleyrand do Ludwika XVIII w d. 29 września – oznajmił mi, że cesarz rosyjski pragnąłby się ze mną widzieć i zachęcił do poproszenia o audyencyę. Zrobiłem to – i oto już od dni kilku daremnie oczekuję na odpowiedź... Czyliżby się domyślano, jakie są nasze zasady?... Zresztą ów entuzyazm Aleksandra I dla Polaków ochłódł znacznie w Petersburgu. Ożywił się wprawdzie znowu w Puławach, ale też nanowo zgasnąć może w Wiedniu, jakkolwiek mamy tu p. de la Harpe’a, Czartoryski zaś jest oczekiwany... Nie może mi się w głowie pomieścić, aby oświadczenie proste a jednogłośne i wszystkIch wielkich mocarstw nie poskutkowało, nie wpłynęło na ukojenie cesarza Wszech Rosyi“.

Hr. Gustaw Stackelberg (1766 † 1850).
Hr. Gustaw Stackelberg (1766 † 1850).

Nie zaraz jednak i tym razem jeszcze nastąpiło otwarcie posiedzeń kongresu: odroczono je do 1 listopada. Tyle różnorodnych zagadnień wymagało wpierw ogadania na cztery, na sześć, na ośm, na dziesięć oczu. Przytem na drodze do rozpraw ogólnych, co krok spotykało się jakąś zawadę, szczególną, rzuconą przez ugody i atecedensa specyalne. Wilhelm Humboldt, pełnomocnik pruski, uproszony w początkach września o wytknięcie na wie szczegółowego, antecedensowego tego materyału, jakichkolwiek oryentujących wiech programowo-obradowych, podzielił był wszystkie kwestye do rozstrzygnięcia na trzy wielkie kategorye: I dystrybucya krajów odebranych Napoleonowi; II wewnętrzne tych krajów urządzenie; III „kwestye powszechno-europejskie”. Tytuł kategoryi trzeciej byłby niemożliwym do zrozumienia, gdyby nie ta okoliczność, iż traktat paryski z d. 30 maja 1814 r. formalnie zastrzegł, iż o politycznej przynależności krajów odebranych Napoleonowi stanowić mają na kongresie wyłącznie reprezentanci czterech mocarstw sprzymierzonych (kategorya I), zaś w sprawie domowego tych krajów ustroju, same one o sobie radzić mają pod okiem sprzymierzeńców (kategorya II); tym to sposobem jedynie pozostałości, nieobjęte dwiema pierwszemi kategoryami, podlegać mają rozpatrzeniu „powszechno-europejskiemu”. Nad uczonem opracowaniem Humboldta pełnomocnicy Austryi, Rosyi, Anglii i Prus zastanawiali się na zebraniach 8 i 23 września i 8 października. Spisano kilka protokółów i uchwał prowizorycznych, – ale do ładu ostatecznie nie trafiono. Do której np. kategoryi zaliczone byćby mogło dawne Księstwo Warszawskie? Jako bez wystrzału odebrane Napoleonowi, czy koniecznie do I-ej? Zaś jako należące w składowych swych częściach przed r. 1806 do Prus i Austryi, jako faktycznie zostające obecnie pod protektoratem Rosyi, jako wciąż jeszcze zaprzysiężone na wierność królowi Saskiemu-azaliż raczej nie do III-ej? A nadto, jego organizacya wewnętrzna czyliżby się nie kwalifikowała, równie jak ziem niemieckich lub szwajcarskich, do kategoryi 11-ej?... 

Odpowiedź zależała od tego, według jakiej „zasady kierowniczej” pytanie byłoby roztrząsane. Było tych zasad kilka: „podbój“, „równowaga europejska”, „błogosławieni, którzy posiadają” etc. Talleyrand, w d. 24 września z rana przywiózł z Paryża do hotelu Kaunitza w Wiedniu nowość najświeższą iz tego tytułu cieszącą się popularnością nadzwyczajną: „legitimitó”-prawowitość władczą (respective królewską, republikańską i t. p). Zjednała ona sobie odrazu serca Metternicha, Wellingtona, Hardenberga i innych. pełnomocników. Wskutek tego postanowiono przedewszystkiem ściągnąć do Austryi z pod Berlina króla saskiego, w celu wybadania go, w jakim stopniu, pod jakimi warunkami i na rzecz czyją gotów byłby zrzec się swojej „legitimite”, – swej prawowitości względem Księstwa Warszawskiego? Nie prędko do odpowiedzi przyszło. Zanim Wellington, Metternich i Talleyrand wybrali się ze swoim kwestyonaryuszem do Presburga, gdzie osadzono sprowadzonego nareszcie „więźnia koalicyi”, Napoleon miał czas wrócić z wyspy Elby i raz jeszcze odroczyć właściwe postanowienia i konkluzye kongresu – na czas nieoznaczony. 

Skorzystajmy z tej przerwy i spróbujmy sami się dowiedzieć, jeżeli nie od księcia Warszawskiego, to od jego Księstwa, na gruncie, jak tu, mianowicie w owej dobie, stała sprawa „prawowitości polskiej.” 

Stała krucho. Po przeniesieniu się z Warszawy do Krakowa władz wykonawczych, Senat, jedyny teraz widomy prokurator wszechwładztwa narodowego, w biernej roli widza oczekiwać musiał na dalszy rozwój wypadków. Przednie straże wojska rosyjskiego pod Miłoradowiczem powstrzymywały się czas jakiś z rozkazu ces. Aleksandra od wejścia do stolicy; ale gdy rokowania, ślamazarnie zawiązujące się za pośrednictwem A. Czartoryskiego (później A. Radziwiłła i K. Szaniawskiego), z główną kwaterą wojska polskiego (zob. s. I, str. 395-396 naszej „Historyi”) nie zapowiadały rychłego skutku, Rosyanie wkroczyli do Warszawy w d. 8 lutego. Odezwa feldmarszałka Kutuzowa z d. 8 stycznia, poręczająca mieszkańcom kraju bezpieczeństwo osób i własności, dopiero teraz urzędownie ogłoszoną została. Na „Radę Najwyższą”, kreowaną z ramienia cesarza Aleksandra, czekać jednak wypadłe do dnia 14-go marca. Z czterech jej członków, Tomasz Wawrzecki objął bezpośredni zarząd sprawiedliwości; Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki stanął na czele wydziału spraw wewnętrznych; Kański i Nowosilcow poprzestają na roli-wszechwładnej co prawda na razie- przedstawicieli swojego monarchy, jeden jako prezes Rady, komisarz wojskowy i gubernator miasta, drugi jako wiceprezes, komisarz cywilny i dyrektor oświecenia publicznego. Skarb powierzono niejakiemu Kolombowi, jednemu z administratorów dóbr koronnych z czasów – zdaje się – jeszcze pruskich, protegowanemu Steina, który wkrótce, prawem kaduka, wkręcił się na posiedzenia Rady najwyższej, jako jej członek głosujący – a przynajmniej podpisujący jej protokóły. (Szczegół ten wyjaśniony został szczegółowiej przez jednego z naszych młodych badaczy, p. Józefa Bojasińskiego, w pracy dotąd [czerwiec 1901] rękopiśmiennej). Tym sposobem Polacy ujrzeli się w rządzie tymczasowym w mniejszości. Wydział policyi dostał się Swieczynowi, człowiekowi dość stosunkowo łagodnemu, ale w maju zaimprowizowany został na tę posadę jakiś Niemiec, nazwiskiem Hertel, który na stanowisku policmajstra nie pozyskał sympatyi publicznej, i na nią też wiele się nie oglądał, nie sadził, nie pracował. Administracyi lokalnej, powiatowej i wojewódzkiej, nie rugowano i nie turbowano; Bada najwyższa, przyzwawszy tylko sobie do pomocy „komitet centralny“, złożony z rad departamentowych, przydała prefektom-naczelników „obwodowych^ (przywołanych głównie z Litwy), podprefektom zaś „okręgowych”. Utworzono komisyę nadzwyczajną potrzeb wojska i rozpisano olbrzymie dostawy do magazynów, ale też jednocześnie (2 maja) dobra nadane generałom i dygnitarzom francuskim przywrócono skarbowi. Ponieważ rząd Księstwa, usuwając się do Krakowa, ogłosił był t. zw. „justititium”-to jest zawieszenie sądów, otwarto je teraz w moc prostego administracyjnego rozkazu.

Wilhelm Humboldt (1767 † 1835). Pełnomocnik pruski na kongresie wiedeńskim.
Wilhelm Humboldt (1767 † 1835). Pełnomocnik pruski na kongresie wiedeńskim.

Społeczeństwo, po tylu doznanych wstrząśnieniach i poniesionych stratach, wpadło w zupełne odrętwienie, dobre o tyle tylko, że zabijało ono, w części przynajmniej – poczucie niemocy wobec wypadków rozstrzygających. Dążności przytcm rozbiegały się w kierunkach dyametralnie sprzecznych i, neutralizując się wzajemnie, zostawiały po sobie niesmak i nudę. Zabiegi Czartoryskiego i jego stronników nie budziły jeszcze zaufania, jak później; wieści z obozu napoleońskiego nie rozgrzewały już serc, jak dawniej, a nieco lepsze z nich nadchodziły coraz rzadziej. Lipsk, zgon księcia Józefa, powrót cząstki wojska z Izydorem Krasińskim, przewiezienie zwłok wodza, kapitulacya Paryża, zdolne byłyz pewnością oddziałać na najbardziej przytępioną i znieczuloną, wrażliwość ogółu, gdyby fale wypadków zbliżały się, zamiast coraz bardziej oddalać się na zachód. Widownia akcyi usuwała się tymczasem ciągle; odgłosy z pola walki malały, milkły, zanikały powoli. Regestrowano je z rezygnacyą taką i w tonie tak minorowo nastrojonym, jak gdyby wszystko to zgóry ułożone było na gorsze, ciągle na gorsze. Zabarwienie nie-pesymistyczne raziłoby może obecnie mocniej jeszcze, niż niedawno zabarwienie nie-optymistyczne. „Cesarz Aleksander, po bitwie lipskiej, ozięble obszedł się z Fryderykiem Augustem, który na spotkanie zwycięzców wyszedł był z rodziną pieszo, upokorzony i zgnębiony”... „Zgłaszającemu się po rozkazy prezesowi rady ministrów, Potockiemu, Król Jego Mość Saski odpowiedział, iż nic już teraz dla Polaków nie może i że radzić sobie muszą, co im miłość kraju nakaże...w „Artykuł XIX traktatu paryskiego, podpisanego przez sprzymierzeńców z Napoleonem w dniu 14 kwietnia (1814), zaręczył wojsku polskiemu powrót do kraju z bronią w ręku, przyznawszy mu w dowód uznania jego waleczności i wierności wszelkie ozdoby i pensye.”  „Ministrowie Księstwa, obecni w Paryżu, Wielhorski, Łubieński, Węgleński, rozesłali znajdującym się tam monarchom i wodzom memoryał w obronie praw narodu polskiego”... „Kościuszko wystosował serdeczny list do N. Cesarza Rosyi, na który otrzymał nader zaszczytną i pochlebną odpowiedź”... „Zwołany ma być Kongres mocarstw europejskich, na którym też io losie Polski mowa będzie…” Tak brzmiały sprawozdania ówczesne z ziemi zachodniej. Wszystko to przewijało się przed oczami narodu wstęgą różnofarbną, tęczową, jaskrawie się mieniącą – lecz było jak gdyby wyprane w wodach nieodzownie na zblaknięcie i zwiędnienie skazanej obiecanki.

Karol August Haidenberg (1750 † 1822).
Karol August Haidenberg (1750 † 1822).

Polityce, podciętej niewiarą i zwątpieniem w najżywotniejszych swych tętnicach, wtórowała ekonomika kraju zachwiana i podkopana do ostatnich podstaw. Chroniczne biedy domowe i ostre przesilenia gospodarcze przybrały teraz i rozmiary dziwne i postać dziwaczną. Niedawno jeszcze gnębiła niezmierna drożyzna towarów przywozowych, kolonialnych, które wobec słabo rozwiniętego, nieistniejącego przemysłu krajowego, zajmowały w budżetach rodzin pozycyę naczelną, pochłaniającą. Obecnie, po złamaniu systemu blokady kontynentalnej, zjawiła się obfitość niebywała, ale brak gotówki i zajęć zarobkowych czynił największą nawet taniość niedostępną – chyba na kredyt, morderczo uciążliwy, dobijający w swych skutkach. Zaległości rządowe i prywatne narastały w sposób i do wysokości przerażającej. Księstwo, w ostatnich wypadkach, ogołocone zostało do cna. W ciągu kilkunastu miesięcy żywiło 300,000 wojska, w tej liczbie konnicy do 75,000. Straszliwe wylewy Wisły z r. 1813 na 1814 dokonały reszty. Najcięższe egzekucye podatkowe przestawały skutkować. Na wstawienie się Czartoryskiego, cesarz Aleksander zabronił rekwizycyi wojennych i ściągania t. zw. „niedoimek“. Obecność w Radzie najwyższej Lubeckiego zaznaczyła się odrazu i z góry praktycznością zamierzeń przyszłego reformatora finansów Królestwa Polskiego. Na jego to prawdopodobnie przedstawienie ukaz cesarski, datowany z Troyes, we Francyi, dnia 1 lutego 1814 r. zniósł najprzykrzejsze pobory: czopowe (wiejskie), patentowe, osobiste, później zdwojenie podymnego etc. Jednocześnie zapobieżono grasującemu po prowincyach maruderstwu, rozdano włościanom 5000, koni pozostających z redukcyi wojska, otworzono granicę Cesarstwa dla zasilenia kraju w bydło…

Nie przemawiało to wprawdzie do przekonania mas, zwłaszcza po miastach, ale ludzie rozważniejsi utwierdzali się powoli w przypuszczeniu, że-pomimo poszlak nieraz dwuznacznych, jak np. rozsiewane przez Prusaków pogłoski o niekorzystnej dla Polaków ugodzie kaliskiej-sprawy nie najgorszy wezmą obrót. Do rozpowszechnienia tej myśli utworzyło się w Warszawie specyalne koło, do którego oprócz celniejszych zwolenników „związku" z Rosyą, wspomnianych uprzednio, weszli: wojewoda Kieki, członkowie Rady stanu: Woronicz, Kochanowski, Grabowski, referendarz Horodyski, Ludwik Plater, Sumiński, ks. Prażmowski i inni. Ukazały się w tymże duchu broszury Staszica, Kropińskiego, Szaniawskiego. 

Jako pierwszą rękojmię wspaniałomyślności swych zamiarów, cesarz, dnia 3-go maja 1814 roku, mianował komitet wojsko nowe urządzenia wojska. Oprócz dywizyonowych generałów Księztwa, Dąbrowskiego, Kniaziewicza, Zajączka, Wielhorskiego, Wojczyńskiego, Sułkowskiego, powołano do jego także i jenerałów litewskich: Giedroycia i Sierakowskiego. Dla odebrania i przewiezienia do Warszawy jeńców wojennych, wysłano: Krukowieckiego do Anglii, Paszkowskiego do Węgier, Morawskiego do Danii. Resztę wojska z Francyi, do siedmiu tysięcy, sprowadzili: korpus główny – Wincenty Krasiński, kompanie honorowe Sokolnicki, eskortę zwłok ks. Józefa – Rożniecki. We dwa miesiące po utworzeniu komitetu wojskowego powstał komitet cywilny, powołany do nowego urządzenia kraju, złożony z ludzi, znanych z prawości charakteru i zasług: z prezesa senatu Ostrowskiego, Czartoryskiego, Matuszewicza, Niemcewicza, Staszica, Ossolińskiego, Koźmiana, Gołaszewskiego; weszli tu również i z poza Niemna Wawrzecki i Lubecki. W komitecie wojskowym przewodniczyć miał Wielki Książę Konstanty Pawłowicz, w cywilnym zaś, interesów korony strzedz przeznaczono Nowosilcowowi, zażywającemu wówczas sławy „największego z przyjaciół” Polaków. 

Odgłosy z Wiednia, przed otwarciem kongresu, w ciągu września i października, to rozjaśniały, to mąciły rodzące się lepsze usposobienia. Obecność w stolicy naddunajskiej Czartoryskiego i-  jak powszechnie głoszono-Kościuszki, dodawała otuchy i poparcia stronnikom Rosyi. Z pewną dumą głoszono i roznoszono wieści, przesadzone często lecz w gruncie prawdziwe, o energicznych replikach, jakie cesarz Aleksander dawał Anglikom, Francuzom i Austryakom na posłuchaniach prywatnych, udzielanych Talleyrandowi, Metternichowi, szczególniej zaś głównemu pełnomocnikowi Wielkiej Brytanii, członkowi Rady tajnej Jego Kr. Mości, pułkownikowi milicyi hrabstwa Londonderry, Robertowi Stewart, owiwice – hrabiemu Castlereagh’owi, głośnemu renegatowi i prześladowcy Irlandyi najtwardszemu (ur. 1769, skończył na samobójstwie 22 sierpnia 1822). 

Tomasz Wawrzecki (†1818). Członek „Rady Najwyższej“ w Ks. Warszawskiem.
Tomasz Wawrzecki (†1818). Członek „Rady Najwyższej“ w Ks. Warszawskiem.

To była czynna strona rachunków w księdze praw i obowiązków, które legły w podwalinach formującego się Królestwa Polskiego. Ale była i strona bierna. Składały się na nią przeważnie pogłoski o bardzo łatwym dostępie do osoby cesarza i króla pełnomocników pruskich i o płynących jakoby ztąd ustępstwach na rzecz monarchii Hohenzollernów. Przeciwnicy „Czaitoryszczyzny“ czas długi nie mieli na poparcie swych zarzutów żadnego dowodu. Znalazł się w końcu. Był to list Steina z dnia 12 października 1814 r. Krążył on w owej dobie po Warszawie w licznych odpisach, a rzadkie jego egzemplarze przechowały się po dziś dzień w niektórych zbiorach ordynackich. Martens, swoim zwyczajem, podał z niego parę luźnych kawałków (III, 218). Z głównej osnowy listu trudno dociec, kto tu kogo literalnie powtarzał, czy baron Stein hrabiego Nesselrode’go, czy też naodwrót – ale tożsamość poglądów i dążności jest rażącą. 

Na stałą w tym kierunku dążność polityki pruskiej, Czartoryski zwracał uwagę cesarza Aleksandra jeszcze w czasach, kiedy był jego ministrem spraw zagranicznych (przed r. 1805). Na razie, partya przeciwna wzięła górę. Teraz, przed otwarciem Kongrseu, kto wie, czy wywody i dowody księcia nie przeważyły opinii monarchy rosyjskiego na stronę ocalenia od chciwości pruskiej choć jednego drobnego kawałka ziemi polskiej.

***

Na nic się nie przydały solenne zapowiedzi i. przyrzeczenia. W terminie „ostatecznym i nieodwołalnym“ (l-o listopada), tak samo jak i w terminach poprzednich, Kongres nie został zagajony. Formalnie nie otwierano go wcale. Utarły się półśrodki, poprzestano na półuchwalach. Do samego końca spędzano czas na naradach wstępnych, przygotowawczych, na pracach „specyalno-wydziałowych” (belgijskich, włoskich, ogólno i poszczególnie niemieckich) oraz na ugodach pozaobradowych, zawieranych przez pojedyńcze państwa. Pełnomocnicy mocarstw głównych – najpierw czterech, (Anglii, Austryi, Prus, Rosyi), później sześciu (wraz z Hiszpanią i Francyą), czasami, znów ośmiu (z Portugalią i Szwecyą), zbierali się na posiedzenia przygodnie, wedle potrzeby i okoliczności, bez planu i programu, najzwyklej pod przewodnictwem ks. Metternicha, niekiedy Castlereagh’a. Pióro sekretarskie trzymał wówczas stale Fryderyk von Gentz (1774 † 1832), publicysta berliński, dworak dyskretny i roztropny, obserwator przenikliwy i domyślny, zaciągający do protokółów wygłoszone mowy i zdania w ogólnikach do tyła rozcieńczonych i bladych, iżby nikt później głosu swego „nie potrzebował żałować”, najskrupulatniej natomiast i najszczegółowiej notujący nawet mimikę i gesty mówców w swej korespondencji i w pamiętnikach, wydanych dopiero po jego śmierci („Schriften“, 1838-40; „Memoires et lettresu, 1841). 

Hr. S. S. Łanski. Prezes „Rady Najwyższej
Hr. S. S. Łanski. Prezes „Rady Najwyższej" w Ks. Warszawskiem.

Atoli i te konferencye ru urzędowych uchwał i postanowień. Były to tylko „materyaływ i „wskazania”, czyli – w zewnętrznym swym objawie – był to gatunek antraktów w dramacie, którego sceny główne odgrywały się najzwyklej za kulisami, pomiędzy bardzo szczupłą liczbą osób pierwszorzędnych, zawsze tych samych. Rolę najwygodniejszą odgrywał tu Talleyrand, najchmurniej zasępioną i żółciową Castlereagh, najobrotniejszą Metternich, najniedomyślniejszą i najkrzykliwszą – z powodu ciężkiej głuchoty – Ilardenberg. Repertuar wyglądał niesłychanie ubogo i monotonnie. Wszyscy czterej naczelni aktorowde – każdy zosobna, po kolei, na posłuchaniach oddzielnych i sekretnych, atakowali cesarza Aleksandra przedewszystkiem o jego „twierdzę nadwiślańską w – Księstwo Warszawskie, którego większą połowę chciano koniecznie przyłączyć do Prus. I rzecz dziwna, o ten dodatkowy dla Prusaków kawałek ziemi polskiej (po Wisłę, bez Warszawy), Francya – a właściwie Talleyrand, popierany przez Metternicha, walczył tak zawzięcie, że w końcu, nie mogąc swego dopiąć, zawarł wd. 3 stycznia 1815 r. ścisłe przymierze, skierowane przeciwko Rosyi, z Anglią, Austryą i Bawaryą, – bez względu, że w dniu 30-o grudnia 1814 r., hr. Razumowski, drugi pełnomocnik rosyjski, dodany Nesselrodemu, złożył konferencyi mocarstw, z rozkazu cesarza, memoryał dokładnie wyłuszczający ustępstwa, jakie Rosya ostatecznie poczynićby mogła. Oprócz zachodniego pasa ziemi wielkopolskiej, przyrzeczonego warunkowo Prusom w moc ugody kaliskiej, cesarz Aleksander zrzeka się pretensyi do Krakowa i Torunia. Z miast tych i ich okręgów utworzone będą dwie rzeczpospolite wolne i neutralne, pod opieką trzech mocarstw sąsiednich, z całkowicie niezależnym samorządem wewnętrznym. Ale projekt sformowania takich „gniazd polskości”, promieniejących jedna na Galicyę, druga na Poznańskie, nie podobał się przedewszystkiem Prusom, i Metternich był już czas jakiś pewny, że je wciągnie do koalicyi przeciwko Rosyi. Od Torunia- jako wolnego miasta – Rosya odstąpiła dopiero wtedy, gdy Napoleon, wróciwszy z Elby do Tuileryów, przesłał cesarzowi rosyjskiemu oryginalny traktat z d. 3 stycznia, trzymany w takiej tajemnicy, że Aleksander I ani przypuszczał, ani się domyślał jego istnienia – i tego nigdy już potem przebaczyć Talleyrandowi nie mógł. 

Dokument, noszący tytuł „Acte principal du Congres de Vienne”, składający się ze stu dwudziestu i jednego artykułów, datowany w Wiedniu dnia 9 czerwca (28 maja) 1815 r. i opatrzony podpisami i pieczęciami księcia Metternicha i barona Wessenberga w imieniu Austryi, Gomeza Labradora w imieniu Hiszpanii, księcia Talleyranda, księcia Dalberga i hrabiego de Noailles w imieniu Francyi, Clancarty’ego, Cathcart’ai Stewarta w imieniu Wielkiej Brytanii, hrabiego Palmelli, Antoniego de Saldana da Gama i Joachima Lobo de Silveira w imieniu Portugalii, księcia Hardenberga i barona Humboldta w imieniu Prus, hr. Razumowskiego, hr. Stackelberga i hr. Nesselrodego w imieniu Rosyi i hr. Karola Axel de Löwenhielma w imieniu Szwecyi – dokument ten jest uogólnionem i wyrównanem streszczeniem takich, jak wyżej przytoczone i tym podobnych urzędowych i półurzędowych oznajmień, wniosków, zastrzeżeń, projektów i umów, stwierdzonych bądź protokólarnie, bądź pod postacią not dyplomatycznych lub nawet osobnych traktatów i konwencyi, z których część pewna umieszczoną też została przy „Akcie głównym” jako onego annexy, komentarze, uzupełnienia i objaśnienia szczegółowe. 

Zrządził zapewne w części tra† prosty, w części konwenans utarty, że sprawy, o których najmniej było mowy na Kongresie lub nie było wcale, weszły na sam koniec, do ostatnich artykułów ogólnego streszczenia. Należą do nich uchwały: o Portugalii (art. 105-107) i o  żegludze rzecznej (108-117); dalej wyliczenie annexów, o których powiedziano, że „posiadają tę samą prawomocność, jak gdyby literalnie i co do słowa umieszczone były w tekście głównego aktu” (art. 118), tudzież dwie klauzule, l-o że państwa, nie podpisane na akcie, mają prawo w każdym czasie przystąpić do zawartych w nim postanowień, i powtóre, że język francuski, użyty w dokumencie nie ma stanowić prejudykatu na przyszłość. Do tejże kategoryi bezspornej lub mało spornej należą artykuły 53-63 o Związku niemieckim i 74-84 o Związku szwajcarskim, oraz spora część postanowień dotyczących granic i rozmiedzowań terytoryalnych państewek mniejszych, przeważnie niemieckich i włoskich, – królestwa Hanowerskiego (26-37), wielkich księstw Oldenburskiego (33-34), Meklemburg-Szweryńskiego (35), Sasko-Wejmarskiego (36-39), Heskiego (47), Toskańskiego (100), Państwa Kościelnego (103) i t. d. Po niejakich dopiero zachodach i sporach przeszły artykuły 65-73, skierowane przeciwko Francyi i popierane przez Anglię, o połączeniu Belgii z Holandyą, 85-92 o posiadłościach króla Sardyńskiego, do których wcielono ziemię byłej (cidevant) Rzeczypospolitej Genueńskiej, 51-52 i 93-98 o posiadłościach domu Austryackiego nad Renem i we Włoszech, 99 o księstwie Parmy, przyznanem, na mocy traktatu koalicyi z Napoleonem z d. 14 kwietnia 1814 r., cesarzowej Maryi Ludwice, wreszcie art. 104 o Neapolu, nad którym rządy ojcowskie, po Muracie, sprawować odtąd miał Ferdynand i tytułów króla obojga Sycylii. 

Henryk Robert Castlereagh (1769 ✝ 1822). Angielski mąż stanu.
Henryk Robert Castlereagh (1769 ✝ 1822). Angielski mąż stanu.

Najtrudniejszym do wystylizowania był początek „Aktu głównego Godzi się z tego powodu najpierw zaznaczyć, że nie znaleziono w nim miejsca na osobny artykuł dla króla saskiego. Wsunięto go pomiędzy nazwy terytoryów, wchodzić mających w skład monarchii pruskiej (art. 15-25). Za to w annexach zamieszczono „traktat pokoju i przyjaźni, zawarty w Wiedniu 18 maja 1815 roku między królem pruskim a królem saskim, złożony z 25 artykułów i podpisany, ze strony Saksonii przez hr. Schulenburga i Globiga. Powiedziano w nim, iż w dowód owej „przyjaźni” Fryderyk August „zrzeka się na wieczne czasy, za siebie i za swoich następców, na rzecz N. Króla Pruskiego, wszelkich swych praw i tytułów do prowincyi, obwodów, ziem i krain poniżej szczegółowo opisanych”. Opis jest nieco za długi, – przyjaźń mogłaby być cokolwiek zwięźlejszą i skromniejszą. W moc ugody kaliskiej o „ekwiwalentach”, Prusy wystąpiły były z rachunkiem, iż należy się im, za straty poniesione na Księstwie Warszawskiem, 3.400.000 dusz. Wykrojono dla nich obecnie: z Polski 810.000 dusz; z Westfalii 830.000 dusz; z lewego brzegu Renu 1.0".000 dusz; wreszcie z królestwa Saskiego 785.000 dusz. Razem 3.400.000- i odsetek 6,9. Nadto, w akcie głównym lub w annexach wyszczególnione zostały rozmaite sprostowania granic z Hanowerem i innemi państewkami niemieckiemi, tudzież zaznaczona ta okoliczność, iż Szwecya ustąpiła Prusom kawałek swego Pomorza, Prusy zaś oddały Danii Lauenburg w zamian za Norwegię, która przystąpiła do związku ze Szwecyą... 

Rozstrzygnięte losy Księstwa Warszawskiego ujęte zostały w czternaście pierwszych artykułów „Aktu głównego” i w trzy pierwsze onego annexu, obejmujące: a) traktat Rosyi z Austryą z d. 3 maja (21 kwietnia) 1815 r.; 5) traktat z tegoż dnia Rosyi z Prusami i traktat z tegoż dnia Rosyi z Austryą i Prusami, określający obszar i rękojmie wolnego miasta Krakowa oraz nadający mu konstytucyę, sporządzoną przez trzy mocarstwa ościenne w 22 paragrafach. „Księstwo Warszawskie – powiedziano w artykule „Aktu” – z wyjątkiem prowincyi i powiatów, któremi artykuły dalsze rozrządziły inaczej, połączone zostaje z Cesarstwem Rosyjskiem. Jest ono z niem związane nieodwołalnie przez swą Konstytucyę, ażeby być w posiadaniu J. C. Mości Cesarza Wszech Rosyi, jego dziedziców i jego następców na wieczne czasy. Jego Cesarska Mość zastrzega sobie, iż nada temu Państwu, używającemu zarządu odrębnego, takie rozszerzenie wewnętrzne (extension interieure), jakie uzna za stosowne, i że do swoich innych tytułów przybierze tytuł „Cara” (Króla) Polskiego... prendra auec Ses autres titres celui de Czar (Roi) de Pologne.” publicyści i historycy Kongresu Wiedeńskiego, Flassan, Capefigue, Bernhardi, Gervinus, Sorel, upatrują jakby zaród dowolności w wyrazach „uzna za stosowne” (convenable). Hypoteza zdaje się być niemożliwą, skoro mowa tu o „rozszerzeniuu, nie zaś o „nadaniu" urządzeń odrębnych. Sprzeciwia się takiemu umniejszającemu tłumaczeniu także i dalszy ustęp tegoż artykułu, gdzie powiedziano: „Polacy, zarówno z pod panowania rosyjskiego jak pruskiego i austryackiego, otrzymają reprezentacye i instytucye narodowe, zastosowane do sytuacyi politycznej” etc. Wymowniejsze są jeszcze odpowiednie zawarowania wymienionych przed chwilą annexów traktatowych z d. 3 maja (artykuł V traktatu Rosyi z Austryą i artykuł III – z Prusami), w których najwyraźniej powiedziano, że „poddani stron umawiających się otrzymają instytucye, zapewniające im zachowanie narodowości – obtiendront des institutions qui assurent la conservation de leur nationalite”. Zresztą sama osnowa konstytucyi krakowskiej kategorycznie potępia wykład inny: „Religia katolicka panująca” (§ 1). „Język polski w zarządzie, prawodawstwie i sądownictwie” (§ 20). „Wszyscy obywatele równi w obliczu prawa” (§ 3). „Władza najwyższa należy do Senatu, którego członkowie są wybieralni, dziewięciu przez obywatelstwo miejscowe, czterech przez Akademię i kapitułę” (§ 5). Naturalnie, kto umyślnie i koniecznie szuka dwuznaczności, znaleźć ją może w każdym wierszu. Pod tym względem, wyznać trzeba, że dość rozciągłą i niebezpieczną w Akcie głównym wydałaby się np. druga część artykułu IX, głoszącego: „Dwory Rosyi, Austryi i Prus zobowiązują się szanować i wymagać, aby każdy zawsze szanował neutralność wolnego miasta Krakowa i jego obszar terytoryalny; żadna siła zbrojna nigdy i pod żadnym pozorem nie może być tam wprowadzoną. Nawzajem atoli zastrzega się najsolenniej, iż miasto i jego terytoryum nie mogą udzielać żadnego przytułku zbiegom, dezerterom lub ludziom ściganym przez prawo, należącym do któregokolwiek z mocarstw ościennych. Na żądanie władz kompetentnych jednostki takie będą uwięzione i niezwłocznie pod dobrą eskortą wyprawione i wydane strażom powołanym do ich przyjęcia na granicy?”.

Książę Adam Jerzy Czartoryski (1770 ✝ 1861).
Książę Adam Jerzy Czartoryski (1770 ✝ 1861).

Jeżeli teraz zważymy, że oprócz kilku pomniejszych zaznaczeń, dotyczących amnestyi i puszczenia w niepamięć czynów politycznych spełnionych w przeszłości, inne artykuły Aktu i annexów zajmują się wyłącznie wytknięciem nowych linii demarkacyjnych lub dystrybucyą długów publicznych, zgodzić się wówczas wypadnie, że Rzetelność lubo litera i duch postanowień Kongresu, o ile dotyczą ziem polskich, są być może nieco za wątłe i za szczupłe pod względem rękojmi, to jednak nie ujawniają poszlak jakiejś zasadzki, złej wiary lub obłudy, nie noszą na sobie mocniejszego odbicia tych walk, podejrzeń, uraz i zawiści, jakie towarzyszyły przebiegowi dyskusyi nad spuścizną nadwiślańską Napoleona. Ale ugody, wielostronnie opieczętowane i ostentacyjnie do wiadomości ogółu podane, nie wyczerpują jeszcze całości roboty dyplomatycznej. Obok nich istnieją jeszcze noty poselskie, poufne wymiany myśli, spisane dla pamięci deklaracye ustne, do których w wypadkach wątpliwych lub spornych mocarstwa odwołują się częściej i, jak pokazuje historya, chętniej, niźli do stypulacyi otwartych, obwieszczonych z ambon i na placach publicznych. Ze takie wyjścia i skrytki poboczne znane i dostępne były twórcom i uczestnikom ugód wiedeńskich z lat 1814-1815, dość jest przytoczyć na dowód fakt, z sarkazmem zwykle podnoszony głównie przez pisarzy rosyjskich. W chwili, kiedy cesarz Aleksander bez ogródek wystąpił z zamiarem ogłoszenia się „Królem polskim”, Austrya i Prusy konfidencyonalnie odpowiedziały, iż w pewnych okolicznościach, na wypadek pewnych nieporozumień i zajść, warują także sobie w obrębie swych posiadłości możność ogłoszenia „Królestw polskich” – Prusy “zachodniego”, Austrya „południowego”. Rosya przyzwolenia swego na razie nie odmówiła, a przynajmniej żadnego protestu nie zakładała. Gdy tymczasem przewidywane „zajścia” nie zjawiły się wcale lub zjawiły się nie tak prędko i nie w formie oczekiwanej, wielce znaczącem przeto i nadzwyczaj oryginalnem jest owo teoretyczne współubieganie się o nazwę „Królestwa”.

W ogólności, “zadokumentowana” i głośnemi motywami lub godłami opatrzona strona wyroków kongresowych ogromnie traci na powadze i doniosłości w zestawieniu ze swym probierzem dziejowym, którym jest życie, czyn, wykonanie... Mocarstwa, które tak chętnie i skwapliwie podpisały w dniu 8 lutego 1815 r. zaproponowaną przez Anglię deklaracyę o zniesieniu handlu i frymarku murzynami (naturalnie"czarnymi“), z niedowierzaniem i szemraniem przyjęły okólnik kancelaryi petersburskiej, również w lutym 1815 r. zakomunikowany zebranym w Wiedniu ambasadorom i mężom stanu, o niezbędności rozciągnięcia dobroczynnych czynników cywilizacyi i humanizmu na niewolnictwo"białe“, jęczące pod jarzmem Padyszacha, – to jest na Serbów, Czarnogórców, Greków. Turcy i nie przypuszczono do narad wspólnych, wszecheuropejskich, może poniekąd nawet wbrew orzeczeniu traktatu paryskiego z 30 maja 1814 r., według którego Kongres składać się miał z mocarstw, które brały udział w wojnach napoleońskich. Ponieważ z ram tak określonego mandatu niepodobna było usunąć państwa Otomańskiego, wyrugowano więc je z innych jakichś pobudek. Okólnik rosyjski wspomina o „azyatyzmie barbarzyńskim”. Europa na żaden sposób nie mogła kwalitikacyi tej zaprzeczyć. Dlaczegóż walcząc z barbarzyństwem zachodniem, po tamtej stronie Antlantyku rozwielmożnionem, tak wstrzemięźliwie, oględnie i nawet złowrogo zachowała się względem zapowiadającej się walki z barbarzyństwem wschodniem, tuż pod bokiem, na samym progu oświaty chrześciańskiej wylęgłem i roztarasowanem?

Książę Andrej Razumowski (1752 †1836).
Książę Andrej Razumowski (1752 †1836).

Tajemnica tego pytania, – jak i wielu innych mniej więcej pokrewnych – spoczywa nie w enuncyacyach i manifestacyach wypływających na uświadomioną powierzchnię istnienia ludzkiego, lecz w tych jego głębinach, gdzie przeszłość, w niewyrozumowanem uwarstwieniu swych umiłowań i wstrętów rasowych, swych instynktów i potrzeb obyczajowych, swych interesów i popędów tradycyjnych urabia i definiuje przyszłość narodów, szczęściem ich rozrządza niekiedy niemal fatalnie, drogi pochodu dla nich wytyka i sam pochód toruje i ułatwia, albo też mitręży i zawodami przegradza. Ten nieodzowny wpływ fizyologii mas na psychologię społeczeństw – ujawnia się w jednych miejscach i epokach silniej, w innych słabiej, nigdy jednak może i nigdzie zjawisko nie wystąpiło równie dobitnie jak w lat parę po Kongresie na gruncie, któremu sądzono było dać najbardziej wymęczonemu dziełu zbiorowej dyplomatycznej mądrości wieku – ciało i krew swojego doświadczenia. 

Początki przedstawiały się dość jeszcze normalnie i nawet w niektórych szczegółach świetnie, dzięki starannej i dbałej poprawności, jaką koronowany inicyator „Królestwa Kongresowego” otoczył pierwsze swe kroki. 

O skutku swych usiłowań cesarz Aleksander wcześnie i w słowach dobrze pomyślanych zawiadomił prezesa Senatu, Ostrowskiego. Reskrypt z d. 30 kwietnia 1815 r. – a więc na kilka dni przed podpisaniem traktatów z Prusami i Austryą – oznajmiał, iż „los Polski rozstrzygnięty został za zgodą wszystkich mocarstw” i że, przybierając tytuł króla polskiego, cesarz pragnął uczynić przez to zadość życzeniu narodu. Jeżeli zaś-dodał-sprawa pokoju powszechnego nie pozwoliła złączyć pod jednem berłem wszystkich Polaków, to przynajmniej cesarz i król dołożył starań, aby, o ile było można, oszczędzoną im była „srogość rozłączenia”, a to przez otrzymanie wszędzie „poszanowania narodowości polskiej”. Niebawem listy z Wiednia Czartoryskiego, Szaniawskiego i innych okolicznościowo wyświetliły, na czem poszanowanie to polega. Słowa aktów wiedeńskich, iż „poddanym polskim Rosyi, Austryi i Prus nadane będą instytucye narodowe stosownie do bytu politycznego, jaki każdy z rządów zapewnić im osądzi za pożyteczno i właściwe”, tłumaczyć należy według tego, co już praktycznie i stosowawczo ułożone zostało w protokole z d. 7 kwietnia, podpisanym, przy współudziale pełnomocników rosyjskich i austryackich, przez ministrów pruskich Bϋlowa i Boyena, a stanowiącym, iż w Wielkiem Księstwie Poznańskiem sformowane zostaną pułki narodowe piechoty i jazdy "w proporcyi do sił kraju”, a pod dowództwem „zasłużonego oficera polskiego”. Obok spójni moralnej, przeznaczonej dla utrwalenia jedności dawnych ziem Rzeczypospolitej, nie zapomniano io spójni materyalnej. „Płodom ziemi i przemysłu polskiego traktaty poręczają wolny na wieczne czasy spław’, tranzyt i obieg niczem nieograniczony na wszystkich drogach, rzekach i kanałach, jakie istnieją obecnie i w przyszłości powstaną w granicach Polski z r. 1772. Za przejęte niegdyś długi dawnej Rzeczypospolitej skarb przyszłego Królestwa wróci Prusom ośmnaście z okładem milionów złotych polskich, Austryi cztery miliony; nawzajem cesarz austryacki bierze na siebie jedną dziesiątą długów Księstwa Warszawskiego, król pruski – trzy dziesiąte. Nadto osobny układ z Prusami (30 marca), wymagający tylko jeszcze zgody Francyi, reguluje pozostałości konwencyi bayońskiej z r. 1808 i zastrzega mianowanie specyalnej w tym celu komisyi obrachunkowej. Ponieważ Fryderyk August saski, traktatem zd. 18 maja, podpisanym w Wiedniu, zrzekł się Księstwa Warszawskiego, „z głębokim żalem rozstawał się z poddanymi, ^którzy mu dali tyle tkliwych dowodów i wierności”, i w d. 22 maja uroczyście uwolnił Polaków od przysięgi, przeto cesarz rosyjski i król polski, reskryptem z d. 25 maja udzielił ks. Czartoryskiemu zupełnych pełnomocnictw do urządzenia nowego państwa polskiego. Jednocześnie utworzony został Komitet, złożony z prezesa Senatu, Tomasza Ostrowskiego, z wojewody Stanisława Zamoyskiego, z ministra Matuszewicza iz członków dawnej Rady Stanu, Linowskiego i Fr. Grabowskiego, do wygotowania, zgodnie z traktatami wiedeńskiemi, konstytucyi dla Królestwa. Przywiezione Komitetowi przez Szaniawskiego zasady, streszczone w 37 paragrafach, skreślone równie jak i zasady konstytucyi krakowskiej przez Czartoryskiego, obejmowały wszystkie rękojmie, jakich sobie najwolnomyślniejszy obywatel mógł życzyć (Morawski, VI, 211). 

Wraz z zarządzeniami organizacyjnemi ukazał się manifest cesarsko-królewski, wzywający mieszkańców kraju do przysięgi. Wystawiając nadzieje i widoki lepszej przyszłości, manifest tłumaczył oderwanie od Królestwa części przyznanych obcym i składał to na położenie, w którem się ujrzeli przyjaciele ludzkości.

W świetle ponurem wystawia! cesarzowi przyszłość głośny na owe czasy współrodak Napoleona, nieubłagany osobisty jego nieprzyjaciel w nieszczęściu, korsykańczyk z rodu i temperamentu, republikanin-kosmopolita i koczujący dyplomata, Pozzo-di-Borgo. W memoryale, podanym cesarzowi, chłodne wywody i ostre rozumowania hr. Nesselrodego przebrał on w szatę gorących, płomiennych obelg pod adresem Polaków, ich przeszłości, ich charakteru, ich życia narodowego. W gruncie rzeczy, nic tak bardzo nowego nie dowiedział się cesarz rosyjski od Pozzo-di-Borga, a i Polakom znacznie już chyba dotkliwsze ciosy zadał krótki, przejęty list Hardenberga do Castlereagli’a z d. 17 listopada 1814, w którym znamienity kanclerz pruski – może podstępnie, a może i rzeczywiście „serdecznie się cieszy” z kłopotów, jakie zwiększone i ukonstytuowane Królestwo Polskie przysporzy cesarstwu rosyjskiemu. Gromadziły się chmury, – ale, jak na teraz, bez śladu rozpędziły je w d. 20 czerwca 1815 r. wystrzały z dział, oznajmiające Warszawie nowy cykl przeznaczeń. 

Medal wybity w Warszawie na cześć ces. Aleksandra I w 1815 r.
Medal wybity w Warszawie na cześć ces. Aleksandra I w 1815 r.

U św. Jana uroczyście odśpiewano „Te Deum“. Lud, korzystając z pogody, ochoczo i gwarno zasiadł do biesiad publicznych. Wieczorem w teatrze dawano „Jadwigę” Niemcewicza, ze śpiewami, z muzyką. Nazajutrz, za rogatkami od Powązek do Woli przysięgało wojsko, którego już liczono do 20 tysięcy. Wybity na cześć ces. Aleksandra medal z napisem „Unus qui nobis restituit rem”, zawiozła do Paryża deputacya z ordynatem Zamoyskim i ks. Sułkowskim na czele. Trafiła w porę. Wojska koalicyi, po bitwie pod Waterloo, po raz drugi właśnie wkraczały, „bez boju prawie“, do stolicy Francyi i Rewolucyi. 

Dalej zaczyna się już właściwa historya „Królestwa Polskiego“, z którą kronika aktów kongresu wiedeńskiego wiąże się nicią wspólności coraz już słabiej, coraz wątłej, – zawsze jednakże do najzgodniejszego wtóru z wypadkami ogólno-europejskienii.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new