Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KSIĘGA PIERWSZA (1801—1815)
I. Zamknięcie starego stulecia.
II. Pierwszy Konsul
III. Ruch umysłowy na przełomie wieków.
IV. Podróże i badania geograficzne
V. Od koronacyi do pokoju w Pressburgu.
VI. Pogrom Prus
VII. Walki w Hiszpanii
VIII. Wojna z Austryą
IX. Księstwo Warszawskie
X. Zatargi z Papieżem
XI. Dwa lata pokoju
XII. Kodyfikacye prawodawcze
XIII. Styl Empire w architekturze i sztuce stosowanej.
XIV. Muzyka
XV. Dziennikarstwo
XVI. Rosya, Szwecya, Turcya do r. 1812
XVII. Rok 1812
XVIII. W rozbiciu
XIX. Ostatnie walki
XX. Świat niewieści
XXI. Malarstwo
XXII. Fizyka
XXIII. Wynalazki i ulepszenia techniczne
XXIV. Astronomia
XXV. Reakcya, restauracya
XXVI. Po za Europą
KSIĘGA DRUGA (1815—1830)
I. Kongres wiedeński
II. Święte przymierze
III. Romantyzm
IV. Europa pod panowaniem reakcyi
V. Wyzwolenie Grecyi
VI. Królestwo Polskie
VII. Chemia
VIII. Teatr
KSIĘGA TRZECIA (1830—1848)
I. Wojna polsko-rosyjska w 1831 r.
II. Literatury słowiańskie
III. Kraina wszechwiedzy
IV. Dzieje polityczne od roku 1830 do 1848
V. Wolne miasto Kraków
VI. Nauki przyrodnicze
VII. Przemysł żelazny i maszyny parowe
VIII. Rok 1848 i jego następstwa
VIII. Szkolnictwo
IX. Medycyna
X. Ziemie polskie
KSIĘGA CZWARTA (1848—1871)
I. Wojna krymska
II. Od kongresu paryskiego do pokoju w Villafranca
III. Podróże naukowe
IV. Czasy Wielopolskiego
V. Europa po wojnie włoskiej
VI. Po ustąpieniu Wielopolskiego
VII. Kierunki filozoficzne
VIII. Medycyna
IX. Od Szlezwiku do Sadowy
X. Wojna secesyjna i cesarstwo Meksykańskie
XI. Dzieje polityczne do r. 1870
XII. Fotografia
XIII. Wojna niemiecko-francuska
XIV. Astronomia
KSIĘGA PIĄTA (1871-1900)
XV. Europa w epoce bismarkowskiej
XVI. Podróże i badania geograficzne
XVII. Wynalazki i udoskonalenia techniczne
XVIII. Literatura
XIX. Dzieje polityczne do końca wieku
XX. Sztuka
XXI. Historyozofia
XXII. Wystawy
Mody

IV. Europa pod panowaniem reakcyi


Parlament angielski.
Parlament angielski.

Z upadkiem Napoleona rozprysło się jak bańka mydlana olbrzymie państwo, które stworzy! przedziwną mocą geniuszu wojennego i podkopał sam przez swą nieoględną i niezręczną politykę. Rozdzielenie spuścizny, pozostawionej przez wielkiego zdobywcę, nie sprawiało trudności nadzwyczajnych. Małe to było pokolenie, które swą liczebnością zmiażdżyło tytana. Żaden ze zwycięzców nie posiadał nadzwyczajnych ambicyi ani pomysłów twórczych. Samo zwycięstwo nad straszliwym przeciwnikiem wystarczało wszystkim. Nie żądano nic więcej, tylko powrotu do dawnych stosunków i do równowagi politycznej, wywróconej przez „małego kaprala”. To też przyjęto na kongresie wiedeńskim z wielkiem zadowoleniem przywiezioną przez Talleyranda zasadę „prawowitości” dla uregulowania spraw tery tory alny eh. Każdy z krajów, wyrwanych przez Napoleona z swej dawnej kolei, miał powrócić pod panowanie swego prawowitego pana. Wynalezienie tej formułki dodało nowego blasku imieniu Talleyranda, ale nie był to wielki pomysł polityczny, jak wogóle ten obrotny i przebiegły dyplomata wielkim politykiem nigdy nie był. Było to tylko znalezienie trafnej nazwy dla faktu, który w warunkach istniejących mustał nastąpić sam przez się. Gdy opadła obezwładniona ręka, która skupiała w jedną zwartą całość najróżnorodniejsze kraje i ludy Europy, każda cząstka cesarstwa powróciła siłą naturalnego ciążenia do dawnego stanu, pod panowanie książąt, wydziedziczonych w epoce napoleońskiej, a nastąpiło to, zanim jeszcze Talleyrand zdążył wymyślić swoją dowcipną formułkę. Gdzie zaś powrót do stosunków dawnych był niemożliwy lub bardzo utrudniony, zasada „prawowitości” posłużyła tylko za płaszczyk, którym pokrywano targi o skrawki terytoryów. 

Wraz z cesarstwem napoleońskiem pogrzebano w obu pokojach paryskich i na kongresie wiedeńskim urzędownie te hasła i prądy, na których korsykański oficer artyleryi wypłynął na tron Francyi. Nietylko państwa miały powrócić do dawnych granic i wypędzeni monarchowie na swoje trony: wraz z nimi miały wrócić dawne stosunki, formy rządów i zasady. Chciano wyrwać z historyi Europy kartę ćwierćwiekowych dziejów i rozpocząć życie na nowo tam, gdzie stanęło, zanim wtłoczyła je na nowe tory rewolucya francuska. Zewnętrznie też na ociekłych krwią zwaliskach państwa napoleońskiego i ruinach wyniszczonych przez wojny państw ościennych, powstał świat, przypominający pod każdym względem czasy przedrewolucyjne. A jednak był to świat inny. Pochodni, która zapłonęła pod koniec wieku XVIII na ulicach Paryża i olśniła swym jaskrawym blaskiem ludy Europy, niepodobna było zagasić. Reakcya przeciw prądom i hasłom, które wywołały taki potężny przewrót w stosunkach Europy, była naturalna i nieunikniona. Nastąpiła ona jeszcze pod panowaniem Napoleona, i pod tym względem spadkobiercy wstąpili w jego ślady. Mniej jednak byli szczęśliwi od niego, bo nie stać ich było na środki i sposoby odwrócenia uwagi od spraw wewnętrznych na wielkie wypadki zewnętrznopolityczne, bo nie umieli wskazać ludom nowych celów ambicyi i pożądań. Maluczkie środki rozporządzeń policyjnych, ograniczania swobód obywatelskich, prześladowania przeciwników, maluczkie też tylko i nietrwałe wydawały rezultaty. Nie udało się zawrócić życia w dawne łożysko.

Proklamowanie króla Jerzego IV dnia 31 stycznia 1820 r. Według litografii współczesnej w Albumie Koronacyjnym.
Proklamowanie króla Jerzego IV dnia 31 stycznia 1820 r. Według litografii współczesnej w Albumie Koronacyjnym.

Zewnętrznie tylko i pozornie zwyciężyły w Europie zachodniej i środkowej zasady autokracyi. Pod powierzchnią życia publicznego płynęły i nabierały siły wartkie prądy liberalizmu; myśl krępowana szukała niepodejrzanego ujścia w poezyi i doktrynach filozoficznych; pragnienie zmiany stosunków ukrywało się przed okiem władz w tajnych stowarzyszeniach. Pod grubą warstwą popiołów reakcyjnych żarzyły się iskry, rozniecone przez rewolucyę francuską, i trzeba było tylko sposobności, aby wybuchnęły płomieniem. Przez pół wieku trwała ta walka władz z podziemnemi prądami i skończyła się ostatecznie, jak inaczej skończyć się nie mogła: zwycięstwem tego, co żywsze, silniejsze, namiętniejsze: zaprowadzeniem systemów konstytucyjnych we wszystkich krajach Europy środkowej i zachodniej. Nie od jednego zamachu zwrot ten nastąpił i nie we wszystkich krajach równocześnie. Każdy walczył na własną rękę, chociaż wszystkie pod egidą lub przynajmniej za przykładem Francyi. Stopniowo zmieniały się stosunki, rozszerzały się ramy praw obywatelskich, zdobywał sobie w pojedynczych państwach racyę bytu system parlamentarny. 

Na prawie trzy równe okresy rozdzieliła się ta półwiekowa epoka walk konstycucyjnych. Daty 1830, 1848 i 1867-to kamienie graniczne. Jakkolwiek powszechnie rok 1848, rok rewolucyi lutowej uchodzi za przełomowy, to jednak rewolucya lipcowa była tym wypadkiem, od którego zaczyna się zwrot w stosunkach wewnętrzno-politycznych Europy. Okres pierwszy różni się zasadniczo od dwóch następnych. Od roku 1815 do 1830 panuje wszechwładnie reakcya i zatacza coraz szersze kręgi, występuje zaczepnie, dąży do usunięcia wszystkiego, co przypominało hasła, zasady i zdobycze wielkiej Rewolucyi, do ograniczenia wątłych i szczupłych praw, pozostawionych ludom w chwili „restauracyi.u Rok 1830 złamał we Francyi system reakcyjny, wybił dziurę w murze, ścieśniającym swobody obywatelskie, i zachęcił do prób podobnych i sięgających dalej we wszystkich zakątkach Europy. Rozpoczyna się okres spisków, sprzysięźeń, rewolucyi; ludy występują zaczepnie, domagają się praw, wymuszają je; rządy bronią się już tylko ze skutkiem nie wszędzie równym, przed ograniczeniem swej władzy. 

Należałoby rozpocząć przegląd tych 15 letnich dążeń do okrojenia praw i swobód obywatelskich od Austryi, ponieważ tam, w kancelaryi ks. Metternicha, schodziły się wszystkie nici prądów reakcyjnych, znajdowała się główna kuźnia pomysłów, rozporządzeń, wskazówek, zmierzających do wyrwania z korzeniem wszystkiego, co przypominało hasła i zasady wielkiej Rewolucyi, stłumienia nawet najsłabszych ech epokowej katastrofy paryskiej. Jeżeli mimo to dajemy najpierw pogląd na wewnętrzne dzieje angielskie tego okresu, to dlatego, że rząd kraju, który w walce z reakcyą najpierw zwyciężył i swym przykładem pociągnął za sobą inne – Francyi – czerpał swoje wzory w Anglii, przejął jej urządzenia parlamentarne, a następnie powtarzał prawie niewolniczo wszystkie środki i zarządzenia reakcyjne, któremi szafowali hojnie Jerzy III i Jerzy IV podczas swej regencyi. 

W początkach wieku XIX Anglia nie była bynajmniej tem wzorowem państwem konstytucyjnem, za jakie przywykliśmy uważać ją w drugiej połowie tegoż stulecia. Posiadała wprawdzie urządzenia parlamentarne, ale bardzo mało podobne do dzisiejszych. Opierały się one nie na prawie pisanem, lecz na tradycyi, pochodzącej z czasów bardzo odległych i wyrażających średniowieczne jeszcze zapatrywania.

Uczta przy koronacyi króla Jerzego IV, dnia 19 lipca 1821 r. Według akwareli Oh. Wildta w Albumie Koronacyjnym.
Uczta przy koronacyi króla Jerzego IV, dnia 19 lipca 1821 r. Według akwareli Oh. Wildta w Albumie Koronacyjnym.

Parlament był stróżem konstytucyi i radą przyboczną króla, który łączył w swojej osobie wszelką władzę wykonawczą, a sprawował ją za pośrednictwem ministrów, mianowanych przez siebie, a odpowiedzialnych przed parlamentem. Ministeryum więc nie koniecznie musiało należeć do większości w izbie poselskiej i rządzić według jej woli. Nadto parlament nie był jeszcze w początkach wieku XIX reprezentacyą narodu, lecz organem stosunkowo nielicznej grupy arystokratycznej. Na 658 członków izby gmin „grody” wybierały 467. Ponieważ zaś większa ich część składała się z niewielu domostw, należących do jednego właściciela, który pod groźbą wyrzucenia mógł zmusić dzierżawców do oddania głosów na wskazanego kandydata, wybory w „grodach” mniejszych nie miały prawie żadnego znaczenia politycznego. Tylko bardzo nieliczne „grody” wielkie oraz zgromadzenia hrabstw, których było 186, wysyłały, a przynajmniej mogły wysyłać, do izby reprezentanta większości. Oprócz tego pięciu posłów mianowały uniwersytety. Rzecz oczywista, że izba, złożona w taki sposób, występowała zawsze w obronie interesów tej arystokracyi, rodowej czy pieniężnej, która mianowała ogromną większość posłów. W takich warunkach, w ciągu wieków, stosunki zmieniały się coraz więcej na niekorzyść klas niezamożnych i pracujących, jakkolwiek nie brakło w Anglii nigdy ludzi, którzy brali w obronę wydziedziczonych. Konstytucya przyznawała wszystkim Anglikom (o ile należeli do kościoła państwowego) równe prawa. Ale w początkach wieku XIX zastajemy już rozdział narodu na dwie nierówne Części: garstkę arystokracyi, posiadającej prawie cały majątek narodu i wszystkie prawa polityczne, i ogromny tłum niezamożnych, robotników i najmitów, pozbawiony w praktyue wszelkich praw obywatelskich. Stan średni zniknął prawie zupełnie. Po wsiach prawie wszystkie grunta były własnością lordów i szlachty, którzy wydzierżawiali ziemię przedsiębiorcom (farmerom), pracującym za pomocą najmitów; po miastach przemysł drobny upadał coraz więcej i popadał w zależność od bogatych fabrykantów. Ten rozwój stosunków miejskich był następstwem wynalezienia maszyn. Prawa rzemieślników były określone ustawą; przysługiwało im prawo tworzenia stowarzyszeń zawodowych, i osobne przepisy określały liczbę uczniów i najniższą płacę. Ustawa ta obowiązywała atoli jedynie w miastach. Gdy więc kapitaliści po wynalezieniu maszyn poczęli zakładać fabryki po wsiach i wytwarzać groźną konkurencyę drobnemu przemysłowi, rzemieślnicy byli bezbronni. Wprawdzie robotnicy fabryczni próbowali zapobiedz rozwojowi stosunków w kierunku niepożądanym, zakładając stowarzyszenia, celem normowania płacy, ale przedsiębiorcy położyli kres tym staraniom, skłoniwszy parlament do wydania ustawy przeciw powstającym związkom. Wreszcie dodać trzeba ogromną drożyznę, spowodowaną zarówno przez nieustanne wojny, jak przez nałożenie, w interesie rolników krajowych, olbrzymiego cła na zboże zagraniczne. W roku 1791 cło to wynosiło 2 ½ funt, sterl. od kwarteru, na początku wieku XIX nawet 4 funty. 

W ogólności zatem, mimo teoretycznej równości praw, położenie leżało w granicach możliwości, i starał nie stanów niezamożnych Anglii nie było wiele lepsze a pod niejednym względem gorsze, niż w tych państwach starego lądu, w których przeprowadzono kilka reform pod rządami oświeconego absolutyzmu. Grunt więc był doskonale przygotowany do przyjęcia nowinek paryskich. Ale Anglia także w tym wypadku nie zboczyła z swej Nowe prądy zwykłej drogi na manowce, nie poszła ślepo za wzorami zagranicy. w Angin. Zdrowy zmysł praktyczny, którym odznacza się naród angielski, odrzucił z programów i haseł, rozbrzmiewających nad Sekwaną, wszystko, co oderwane, nieuchwytne, niepewne, doktrynerskie i krańcowe, a wydobył tylko to, co się przystosować te zdobycze do warunków miejscowych. Tak więc prąd liberalizmu popłynął w Anglii w dwóch kierunkach jasno określonych, odpowiednio do dwóch najdotkliwiej odczuwanych potrzeb kraju i ludu: Z jednej strony naprawa ustroju parlamentarnego, z drugiej polepszenie stosunków klas pracujących stały się hasłami, pod któremi rozpoczęła się walka. Kierowało nią niewielkie, ale bardzo ruchliwe i śmiałe, zorganizowane w r.1793, stronnictwo radykalne; dawało ono pomysły, wskazywało drogę, a wielki tłum robotniczy był niejako jego organem wykonawczym i równocześnie środkiem materyalnym, na którym można było oprzeć agitacyę, potęgą, którą można było straszyć stany uprzywilejowane.

Daniel O’Connell (1755 † 1847). Według sztychu I. Lewisa.
Daniel O’Connell (1755 † 1847). Według sztychu I. Lewisa.

W porównaniu z tern, co zrobiła rewolucya francuska, reformatorowie angielscy mieli wymagania bardzo skromne: przemiana izby gmin na ciało reprezentacyjne, przez zaprowadzenie wyborów powszechnych i tajnych, utworzenie prawidłowych okręgów wyborczych, zniesienie ustaw, wydanych na niekorzyść klas pracujących, przyznanie im prawa stowarzyszania się dla obrony interesów zawodu, zniesienie lub obniżenie ceł, które wywoływały drożyznę, wolność słowa i druku. Ale i te żądania natrafiły na bardzo energiczny opór dworu i arystokratycznego parlamentu. Wypadki paryskie przeraziły nad miarę króla Jerzego III i rządzące już od lat kilkudziesięciu w izbie gmin stronnictwo rojalistyczne tory. Widmo krwawych rozruchów, gwałtownego przewrotu popychało presyjne. opa czynniki rozstrzygające do próby stłumienia podejrzanego ruchu za każdą cenę. Jeszcze w w wieku XVIII rozproszono zreorganizowane dopiero co stronnictwo radykalne i prześladowano jego członków, powiększając tem samem niechęć i wywołując tajną agitacyę. Na prasę, skrępowaną od dawna prawem, które groziło karą, wieży a nawet wygnania za każde słowo zdradrające brak poszanowania dla króla, rządu i religii, nałożono nowe więzy w postaci podatku od papieru i opłaty stemplowej (2 później 4 pensy od każdego numeru); dziennikom opozycyjnym wytaczano nieustannie procesy. Zamiast przeciwdziałać drożyźnie i nędzy, podniesiono cło od zboża zagranicznego, szczupłe prawa robotników ograniczono zupełnie, a parlament w ciągu nieustannych wojen z Napoleonem utracił znaczenie i wpływy zdobyte dawniej wbrew tradycyi, którą przyznawała królowi wszelką władzę wykonawczą. Popierany przez stronnictwo tory, król Jerzy przestał wybierać ministeryum z większości izby gmin. Wszystko to podniecało niezadowolonych, zachęcało do rozpaczliwych wysiłków, aby przeprowadzić upragnioną zmianę stosunków, wywoływało burzliwe manifestacye i rozruchy. 

Walka rozpoczęła sie na dobre po ukończeniu wojen napoleońskich, w r. 1816. Był to rok przesilenia ekonomicznego dla Anglik Po krótkim okresie wolnego handlu, państwa stałego lądu powróciły do systemu napoleońskiego, zrobiły ponowną próbę zamknięcia swych granic dla towarów angielskich. Następstwem tego było nagłe zmniejszenie się wywozu, zachwianie się wielkiego przemysłu i obniżenie płacy, a nędza nabrała rozmiarów katastrofy, skutkiem nieurodzaju i wspomnianego już podwyższenia ceł zbożowych na 4 f. szt. od kwarteru. Z nędzą wzmogło się niezadowolenie. Nastąpiły rozruchy, skierowane przeciw maszynom, które uważano za główną – przyczynę klęski. Ruch zdążający do reform nabrał niezwykłej siły. 

Ludwik XVIII, król francuski (1814—1824).
Ludwik XVIII, król francuski (1814—1824).

Stronnictwo radykalne, kierowane przez redaktora dzienników ludowych Cobbetta, skorzystało ze sposobności, aby na ruchu robotniczym oprzeć żądania o wprowadzenie gruntownych reform w ustroju parlamentarnym. Dla zastraszenia reakcyjnego rządu, urządzano wielkie zebrania manifestacyjne, w których brały udział dziesiątki tysięcy ludzi (meeting-monstre). Pierwsze z nich odbyło się w r. 1816 w Spafieldzie w okolicach Londynu. Przedstawiono na nieni stan rzeczy w Anglii w barwach bardzo ponurych: 4 miliony ludzi żebrzących, 4 miliony w niedostatku, półtora miliona na pół żebrzących, pół miliona bogaczy nurzających się w zbytku, Irlandczycy w niewoli cięższej jeszcze, niż lud pracujący w Anglii. Nie brakło i trójbarwnej chorągwi, ani mów rewolucyjnych. Rząd nie pozwolił dokończyć zebrania. Rozpędził je za pomocą wojska, a regent, późniejszy król Jerzy IV, który od r. 1811 sprawował rządy w imieniu obłąkanego Jerzego III, przy otwarciu izb wyraził „boleść i zdumienie” z powodu manifestacyi i zapewnił, że system parlamentarny angielski jest najdoskonalszym, jaki można sobie wyobrazić. Tłum, oburzony postępowaniem regenta, zbombardował jego powóz kamieniami, gdy powracał z parlamentu. Wybryk ten zaostrzył położenie. Na wniosek utworzonego dla rozpatrzenia stosunków komitetu tajnego, izba zawiesiła konstytucyę, nadała każdemu sędziemu prawo aresztowania i więzienia bez procesu wydawców i sprzedawaczy pism rewolucyjnych, władze uzyskały prawd o rozwiązywania wszelkich zebrań, zwołanych celem podburzania przeciw rządowi; osobom, któreby oparły się rozkazowi opuszczenia takich zebrań, groziła kara śmierci. Mimo tych praw surowych, manifestacye powtórzyły się w kilku miastach, i spokój nastał dopiero wraz ze zmniejszającą się nędzą, gdy minęło przesilenie. Skutek agitacyi jednak był taki, że w r. 1818 wybory były bardzo ożywione, stronnictwo opozycyjne – whigów, które uznawało potrzebę pewnych reform ustroju parlamentarnego, zdobyło 30 nowych mandatówi rozporządzało 170 głosami. W roku następnym, 1819, powtórzył się głód, a z nim manifestacye. Na zebraniu w Peterloo, w pobliżu Manchesteru, ukazały się czapki i napisy rewolucyjne: „Wolność lub śmierć!” – „Śmierć albo równe prawo reprezentacyi!”. Wojsko rozpędziło tłum, składający się z około 50.000 ludzi; wielu manifestantów potratowały konie, poranili żołnierze. Nie zastraszyło to radykalistów. Odbyły się nowe manifestacye, a nawet rada stołecznego miasta Londynu potępiła stanowczo postępowanie władzy. Rząd odpowiedział na protesty wydaniem surowych ustaw, które ograniczały swobody konstytucyjne: nakazał pomiędzy innemi skrócić procedurę przy wnoszeniu oskarżenia, nadał sędziom pokoju prawo urządzania rewizyi w domach prywatnych dla wykrycia broni, wydał zakaz noszenia broni, urządzania zebrań dla roztrząsania spraw publicznych i uchwalania petycyi, rozkazał wyławiać wszelkie broszury, skierowane przeciw władzom lub religii, i karać surowo – wygnaniem-autorów. 

W roku 1820 Jerzy III umarł, a na tron wstąpił dotychczasowy regent-Jerzy IV, nielubiany z powodu rozmaitych nadużyć, wybryków i poniżających nałogów, nie posiadający ani energii ani powagi ojca. Odbiło się to natychmiast na stosunkach politycznych. Stronnictwo rządzące nie chciało się poddawać we wszystkiem woli króla; nastąpił zwrot w duchu przychylnym dla parlamentaryzmu. Prezes ministrów, lord Liverpool, pozostał nadal u steru (od roku 1812), ale do gabinetu wstąpili nowi ludzie, którzy uznawali potrzebę reformy: w r. 1821 Robert Peel, w r. 1822 Jerzy Canning. Epoka reakcyi skończyła się. Pomiędzy rokiem 1822 a 1830 izba z własnej woli, bez nacisku z zewnątrz przez manifestacye i groźbę rewolucyi, uchwaliła kilka reform, polowicznych wprawdzie, ale dość ważnych i owocnych w skutkach. Złagodzono niesłychanie surowe prawo karne, znosząc karę śmierci za kilkadziesiąt takich wykroczeń, jak kłusownictwo, kradzież sakiewki i t. p., obniżono cło na zboże, uproszczono ustawę celną, zniesiono niewolnictwo w koloniach, aw kraju ustawy, zabraniające robotnikom stowarzyszania się, celem wywalczenia lepszej płacy (1824). Reformę ostatnią okrojono wprawdzie zaraz w roku następnym, gdy robotnicy poczęli urządzać bezrobocia i zażądali oznaczenia płacy najniższej, ale pozostało im prawo zbierania się, dla oznaczenia wysokości płacy i czasu trwania roboty. W roku 1825 lord Liverpool wystąpił z gabinetu z powodu choroby, a miejsce jego zajął Jerzy Canning. Ta zmiana w kierownictwie rządów ułatwiła katolickim Irlandczykom walkę o swoje prawa religijne. Wprawdzie Canning umarł w r.1827, a miejsce jego zajął, po krótkich rządach lorda Godericha, lord Artur Wellington, wielki wojownik, ale wyzwolenie zacofany i mierny mąż stanu. Ale wpływ Canninga, który pragnął szczerze dopomódz katolikom irlandzkim, sięgał po za jego grób. W izbie panował już duch liberalniejszy, i w r. 1828 parlament zniósł, wbrew woli ministrów, prawo z roku 1673, zmuszające „dysydentów" do przyjmowania komunii według obrządku anglikańskiego, jeżeli chcieli zająć jakikolwiek urząd. Było to zresztą tylko ustępstwo formalne, które nie zmieniało w praktyce stosunków i nie mogło zadowolić katolików. Obok prawa zniesionego bowiem istniało i nie zostało zniesione inne, które obowiązywało „dysydentów“ przy zajmowaniu stanowiska urzędowego do podpisywania formułki, potępiającej "transsubstancyacyę“ - dogmat o przeistoczeniu się chleba i wina w Ciało i Krew Pańską. Ale uchwała izby gmin była wyłomem w murze ustaw antykatolickich i zachęciła Irlandczyków do śmielszej i energiczniejszej jeszcze niż dotąd walki o swoje prawa. Adwokat dubliński, Dawid O’Connel, potężny mówca, niestrudzony agitator i obrońca praw swego narodu, odważył się w tymże r. 1828 na krok radykalny, aby przekonać rządo niemożliwości dalszego ignorowania ludu irlandzkiego i stawić go przed trudnym dylematem: zamach stanu i wojna domowa lub też naprawa stosunków irlandzkich. Chociaż, jako katolik, nie mógł zasiadać w parlamencie, stawił w hrabstwie Clare swoją kandydaturę i zwyciężył przy pomocy „Stowarzyszenia katolickiego“, które, powitawszy w r. 1823, zostało wprawdzie rozwiązane przez władze angielskie, ale nie przestało istnieć. Parlament nie śmiał unieważnić wyboru; ministeryum zdecydowało się na reformę. w r.1829 Robert Peel zażądał zniesienia ustaw skierowanych przeciw katolikom i równocześnie zmiany ustawy wyborczej w Irlandyi, w tej myśli, aby pozbawić głosu warstwy najuboższe i zapewnić przewagę zamożniejszym. Izba gmin przyjęła wniosek większością ⅔ głosów, izba lordów zatwierdziła go za radą lorda Wellingtona. Król Jerzy, jakkolwiek po długiem wahaniu i bardzo niechętnie, podpisał nową ustawę. 

Uczyniono wielki krok ku naprawie konstytucyi w duchu sprawiedliwości. Ale trzeba było bodźca i zachęty z zewnątrz, aby nie zatrzymać się na samym początku drogi, lecz przeprowadzić upragnioną przez radykalistów reorganizacyę urządzeń parlamentarnych. 

Zachęta przyszła z Francyi, gdzie lud namiętniejszy, ruchliwszy, niecierpliwy, posiadający świeże jeszcze tradycye wielkiej Rewolucyi, po kilkunastu latach szamotania się z reakcyą, zerwał w rewolucyi lipcowej narzucone więzy, wywrócił dopiero co odnowiony tron Burbonów i wywalczył sobie szersze swobody konstytucyjne. Patrząc dziś, z odległości, na te wypadki, trudno zrozumieć, jak się to stać mogło, że korona królewska osunęła się tak szybko z czoła Burbonów. Przecież Ludwik XVIII objął w posiadanie osierocony tron Francyi w warunkach stosunkowo bardzo pomyślnych. Znalazł mało trudności, a szerokie i wdzięczne pole działania, łatwą możność zasłużenia się w oczach ludu, zdobycia jego sympatyi i podpory dla tronu. Prąd republikański, skrajny, rewolucyjny, strawił się swym własnym płomieniem już w kilka lat po tragicznej śmierci Ludwika XVI, a resztki zarzewia stłumiła potężna ręka Napoleona. A ta potworna wielkość, która wyjechała po wzburzonych falach rewolucyi na tron obryzgany krwią Burbonów, rzucała szyderstwa złośliwe prawowitym spadkobiercom i zatrzęsła na chwilę całą Europą, jakżeż ona zmalała w oczach ludu francuskiego w ciągu lat ostatnich! Niewdzięczny naród odwrócił się od geniusza, gdy opuścił go bóg wojny, przyjął z otwartemi rękami pretendenta do jego tronu, jakkolwiek tenże na czele wojsk nieprzyjacielskich wjeżdżał w mury Paryża. Dość już miano tych strasznych, nieskończonych wojen, które pochłaniały dobrobyt narodu i kwiat młodzieży. Naród pragnął spokoju, możności prawowitego rozwoju, rozwinięcia ograniczonych swobód, nowego blasku powracającego z wrygnania dworu. A gdy tytan, skrępowany wreszcie wspólnemi siłami nieprzyjaciół, zerwał kajdany, powrócił do Francyi, aby ratować swój tron i swą wielkość, i na krwawych błoniach Waterloo poraź wtóry uległ zjednoczonej przemocy, dla Ludwika XVIII zniknął nawet ostatni cień obawy przed strasznym współzawodnikiem do tronu. Upadek Napoleona był dla szerokich warstw ludu francuskiego wypadkiem dojść obojętnym a nawet pożądanym. Powtórna jego klęska przechyliła szalę stanowczo na jego niekorzyść, a na korzyść Burbona. Wzdrygnął się lud wobec ogromu klęski, którą tym razem uznano za narodową, nie osobistą cesarza. Dotknęło go głęboko ponowne ukazanie się sprzymierzonych wojsk nieprzyjacielskich w murach stolicy, rozżalił drugi pokój paryski, który obciął granice państwa i nałożył na naród upokarzające warunki. Duma narodowa, głuszona przez lat kilkanaście uwielbieniem dla cesarza, ocknęła się. Cały naród odczuł klęskę, pragnął ocalenia honoru, ponownego wywyższenia imienia Francyi. Jakież łatwe położenie, jakież wdzięczne pole pracy dla nowego monarchy! Trzeba tylko było uszanować sprawiedliwe a niezbyt szerokie swobody ludu, rozszerzyć je, gdzie skrępował je zbytnio despotyzm Napoleona, postarać się o zagojenie ran ekonomicznych, o przywrócenie powagi narodu francuskiego w Europie, aby zyskać miłość i zaufanie ogromnej większości i oprzeć dynastyę na niewzruszonych podstawach.

Hr. d’Artois (1757 † 1836). Z obrazu Karola Duchesne z r. 1824.
Hr. d’Artois (1757 † 1836). Z obrazu Karola Duchesne z r. 1824.

Ale mógł to uczynić tylko monarcha świadomy swego celu i dróg wiodących do niego, przejęty szczerą miłością do ludu, nad którym łaska mocarstw przyznała mu władzę, konsekwentny i energiczny, dość śmiały i pewny siebie, aby stawić czoło reakcyjnej robocie Metternicha i Świętego Przymierza w późniejszych latach Ludwik jego istnienia. Ludwik XVIII takim człowiekiem nie był; był przeciętnym śmiertelnikiem, którego wielka wytrwałość i kłopot mocarstw sprzymierzonych: co począć z Francyą? – wyniosły na wysokie stanowisko kierownika i reprezentanta narodu. Niesłuszny jest robiony przez niektórych historyków zarzut, jakoby należał on do owych skrajnych reakcyonistów, którzy pragnęli wymazać i wytrzeć z dziejówi pamięci ostatni ślad haseł, prądów, zdobyczy wolnościowych wielkiej Rewolucyi. Miał on za dużo doświadczenia, za wiele dobroduszności, za mało energii życiowej, aby być skrajnym. Wychowanemu na dworze Ludwika XVI nie można się dziwić, iż wołał być królem „z łaski Bożeju, niż „z wolinaroduu, nie uznawał uzurpacyi napoleońskiej, lecz liczył lata swego panowania od tej chwili, kiedy zamknął oczy brat jego a zaginął bratanek. Ale wszystko to było pozbawione treści, było pustem słowem bez znaczenia praktycznego i mogło być dla Francyi zupełnie obojętne. Reakcyonistą skrajnym Ludwik XVIII nie był; był tylko słabym człowiekiem, który znalazłszy się wreszcie na upragnionym tronie, chciał utrzymać się na nim, a nie widząc sam drogi, która prowadziła do celu, podlegał zbytnio wpływom swego otoczenia i podszeptom ks. Metternicha. Rządzili za niego jego powiernicy, a nieszczęściem Burbonów było, że powiernicy ci byli fanatykami reakcyi iz otwartemi oczami prowadzili dynastyę do otchłani. 

Początki panowania Ludwika XVIII nie zdradzały bynajmniej zamiarów, aby ograniczyć wywalczone przed ćwiercią wieku prawa ludu, wolności sumienia, przekonań i słowa. Konstytucya, którą król nowy nadał krajowi, była przejęta żywcem z Anglii (patrz tom I str. 552), miała wszystkie nieliczne zalety i wszystkie wady i niedomówienia swego pierwowzoru. Tak samo jak w Anglii, pozostawiono bez odpowiedzi pytanie, jakie jest stanowisko monarchy do parlamentu, czy król musi wybierać ministrówz większości lub też może powoływać do rządów mniejszość – słowem: w czyjem ręku znajduje się ostatecznie władza wykonawcza-króla czy parlamentu. Na tle tego pytania ułożyły się stosunki stronnicze w sposób taki, który dziś trudno zrozumieć. Stronnictwo imperyalistyczne, które skupiało się około trójbarwnego sztandaru rewolucyi, w początkach panowania Ludwika nie odgrywało prawie żadnej roli. Nie śmiało występować otwarcie wobec niepopularności Napoleona. Nie uznawało ono wogóle konstytucyi nowej. Krajem rządziły na przemian dwa stronnictwa rojalistyczne: jedno, składające się z arystokracyi wiejskiej, miało charakter skrajnie reakcyjny, dążyło do zatarcia śladów rewolucyi, do obrony królewskości, za pomocą środków najsurowszych. Mówiono, że jest ono monarchiczniejsze jeszcze od samego monarchy, i nazywano je stronnictwem „ultrasów”. Mimo swego reakcyjnego charakteru jednak, stronnictwo to broniło zawsze energicznie doktryny demokratycznej, praw parlamentu przeciw królowi, nie z przekonań lecz z interesu, bo posiadając większość w parlamencie, pragnęło, aby król wybierał ministeryum z większości.

Wyspa Ś-tej Heleny. Widok ogólny. Według starego sztychu.
Wyspa Ś-tej Heleny. Widok ogólny. Według starego sztychu.

Stronnictwo drugie, umiarkowane, składało się z burżoazyi. I ono miało charakter rojalistyczny, ale jakkolwiek było daleko liberalniejsze od „ultrasów", występowało przeciw prawom parlamentu, bo stanowiło mniejszość, a nie chciało, aby król był zmuszony do wybierania swoich ministrów wyłącznie z grupy przeciwnej, skrajnie reakcyjnej. 

Walka tych dwóch stronnictw wypełnia całe panowanie Ludwika XVIII i jego następcy. W pierwszych wyborach, przeprowadzonych na podstawie nowej konstytucyi, zwyciężyli „ultrasi". Umiarkowani mieli znaczną mniejszość, a wobec tych dwóch stronnictw rojalistycznych, nieliczne głosy imperyalistów ginęły tak zupełnie, że uradowany król, który najwidoczniej nie spodziewał się tak zupełnej porażki sztandaru trójbarwnego, nazwał izbę “introuvable", – tak idealnie złożoną, że drugiej takiej niepodobnaby znaleźć. Pierwszym czynem tej idealnie rojalistycznej izby była krwawa zemsta na wszystkich, którzy w „Stu dniach" opuścili króla i pośpieszyli za Napoleonem. Wspominaliśmy już, że marszałek Ney, „najwaleczniejszy z walecznych", nie chcąc uciekać, przypłacił śmiercią swoje przywiązanie do cesarza. Była to najszlachetniejsza ofiara krwawej reakcyi; mniej wsławionych i zasłużonych, których skazano na mniej lub więcej ciężkie kary, był legion. Równocześnie izba obmyśliła środki, aby zapobiedz agitacyi przeciw nowym stosunkom, krytykowaniu nowych rządów i urządzeń. Ustanowiono sądy doraźne dla ścigania wszystkich oskarżonych o czyny lub okrzyki buntownicze. Dalej izba dała rządowi prawo więzienia bez sądu każdej osoby, przekonanej o spisek, skazywania na ciężkie roboty osób, oskarżonych o wygłaszanie mówi rozszerzanie broszur buntowniczych. Wprawdzie parlament dla uspokojenia ludu, uniósł się wspaniałomyślnością i ogłosił amnestyę dla wszystkich przestępców politycznych, ale wyłączył z niej urzędników napoleońskich w okresie „Stu dni" oraz „królobójców" czyli członków Konwentu, którzy wydali wyrok śmierci na Ludwika XVI. Gdy tak parlament mścił się za opuszczenie swego króla po powrocie Napoleona z Elby, w dzielnicach południowych lud „sam wymierzał sprawiedliwość" mordując niemiłosiernie wszystkich, podejrzanych o sprzyjanie Napoleonowi.

Napoleon w trumnie. Według współczesnego sztychu.
Napoleon w trumnie. Według współczesnego sztychu.

Składane przez izbę jaskrawe dowody troskliwości o obronę i utrzymanie monarchii Burbonów, król przyjmował z wielkiem zadowoleniem. Zgoda z „idealną” izbą nie trwała jednak długo. „Ultrasi”, posiadający znaczną większość, uchwalili w izbie poselskiej nowe prawo wyborcze w duchu liberalnym, w tym celu, aby zapewnić sobie na zawsze przewagę przy wyborach. Obniżyli census wyborczy z 300 na 50 fr., a tem samem przyznali prawo głosu mniej zamożnym włościanom, którzy stali po ich stronie. Dla króla ta zmiana była wcale niepożądana. Zapatrywał się on na swój stosunek do parlamentu w taki sam sposób, jak Jerzy IIl angielski, przypisywał sobie prawo do mianowania swoich ministrów bez względu na to, czy należą do większości lub mniejszości. Zgadzał się więc pod tym względem zupełnie z umiarkowanymi rojalistami i powoływał ich do gabinetu – (tylko prezes ministrów Richelieu skłaniał się do „ultrasów”) – i nie chciał pozwolić na podkopanie ich wpływów przez nowe prawo wyborcze. Zasady polityczne, jak już wzmiankowaliśmy, nie odgrywały w tej sprawie najmniejszej roli. Gdy więc ultrasi uchwalili, swoją ustawę liberalną, król rozwiązał izbę, i zmniejszywszy rozkazem gabinetowym liczbę posłów, kazał przeprowadzić nowe wybory. 

Nowa izba składała się przeważnie z umiarkowanych, a król dla zapewnienia temu stronnictwu większości w izbie panów, mianował znowu z wszelkiem pominięciem przepisów konstytucyjnych kilkudziesięciu nowych członków. Skład izby zmienił się w r. 1816 tak zupełnie, że stronnictwo „ultrasówu, niedawno wszechmocne, nie posiadało już żadnego znaczenia. Richelieu pozostał nadal u steru, król obwieścił, że uznaje zupełnie konstytucyę, i nowy parlament rozpoczął pracę prawidłową, użyteczną. Przeprowadził reformę wyborczą według swego uznania i interesu, a więc nieliberalną, zaprowadził nowe, również anty-liberalne, prawo prasowe według wzorów angielskich: odpowiedzialność przed sądem przysięgłych, opłata stemplowa, składanie wysokiej kaucyi przez wą dawców. Chodziło stronnictwu o to, aby stworzyć prasę niezawisłą, ale tak podnieść cenę pism, aby mogła zakładać i prenumerować je tylko zamożna burżoazya. W tym samym okresie zrównoważono budżet państwowy, zorganizowano wojsko stałe, oraz szkolnictwo. Działalność ta izby była solą w oku „ultrasom", którzy posiadali potężnego opiekuna w osobie hrabiego d’Artois, poczęli organizować się i zdobywać na nowo wpływy za pomocą stowarzyszenia katolickiego t. zw. „Kongregacyi”, która niewiele miała wspólnego z religią, a tem więcej z polityką. Po kongresie w Akwizgranie, na którym zgodzono się na wycofanie załóg obcych z Francy!, prezes ministrów otrzymał od Świętego Przymierza zachętę do wywrócenia stosunków we Francyi na korzyść skrajny cli reakcyonistów (ultrasów). Okolicznością która przerażała głownie Metternicha i innych przywódców reakcyi w Europie, było nieustanne wzrastanie liczby posłów stronnictwa liberalnego i wrogiego dla Burbonów. 

Maska pośmiertna Napoleona.
Maska pośmiertna Napoleona.

Ludwik XVIII, zadowolony najzupełniej z rządów stronnictwa umiarkowanego, nie zgodził się na zmianę systemu. Richelieu ustąpił, a miejsce jego zajął Dessoles, w którego gabinecie kierującą rolę odgrywał bardzo umiarkowany przyjaciel króla, Decazes. Ale stronnictwo umiarkowane rozpadło się po ustąpieniu dotychczasowego prezesa ministrów; część połączyła się z „ultrasami” i poczęła popierać reakcyjne zamiary hr. Artois. Stronnictwo Decazes’a zachwiało się, a gdy w r. 1820 domniemany następca tronu, ks. Berry, zginął od sztyletu fanatycznego czeladnika siodlarskiego, Louvela, który w osobie księcia chciał ugodzić całą dynastyę-ultrasi zrzucili odpowiedzialność za zbrodnię na liberalną politykę Decazes’a i oskarżyli go nawet o świadomy współudział w zbrodni. Ludwik XVIII z żalem poświęcił ulubionego ministra i przyjął jego dymisyę. U steru stanął znowu ks. Richelieu, tym razem już otwarty wróg swobód obywatelskich. Za staraniem jego, jeszcze w r. 1820 ukazał się edykt królewski, przywracający cenzurę prewencyjną i przepisy utrudniające wydawanie pism. Do ogłoszenia każdego numeru potrzebne było zezwolenie cenzury, władze miały prawo do zawieszenia każdego pisma bez sądu na czas 6 miesięcy. W tymże roku przekształcono izbę wyborczą w duchu anty-liberalnym. Gdy dotąd ograniczona liczba osób miała, prawo oddawania 1 głosu, obecnie zaprowadzono system 2 głosowy. Wyborcy, mający 30 lat i płacący conajmniej po 300 franków podatków bezpośrednich, wybierali według nowej ustawy 258 posłów, ci zaś, którzy skończyli lat 40 i płacili przeszło 1000 fr. podatków, uzyskali niezależnie od udziału w wyborach ogólnych, 300 frankowych, prawo wybierania 172 posłów, głosowali zatem 2 razy. Wybrana pod koniec roku 1820 na mocy tej ustawy nowa izba składała się przeważnie z „ultrasówu. Reakcya zwyciężyła na całej linii. 

Szczęście zdawało się sprzyjać starszej linii Burbonów. Dnia 29 września, w 7 miesięcy po zamordowaniu ks. Berry, wdowa jego powiła syna, który otrzymał imię Henryka z tytułem księcia Bordeaux (później hr. Chambord). Następstwo tronu w prostej linii było więc zapewnione. W roku następnym zniknęła ostatnia chmurka z widnokręgu dynastycznego Burbonów. Dnia 5 maja 1821 r. umarł na wyspie Św. Heleny cesarz Napoleon na raka w żołądku. 

Grób Napoleona na Ś-tej Helenie. Według starego sztychu.
Grób Napoleona na Ś-tej Helenie. Według starego sztychu.

Były to niedługie ale niewymownie smutne lata, które wielki wojownik, obrany z wszelkiej władzy, nawet z prawa swobodnego poruszania się, spędził na odległej wyspie, jak Prometeusz przykuty do skały, jak Prometeusz targany nieustannie za wątrobę przez twardych dozorców. Zapewne w pamiętnikach, pozostawionych przez współczesnych Francuzów i wielbicieli cesarza, jest wiele przesady; ale sam Anglik, jeden z najwybitniejszych dzisiejszych whigów angielskich, lord Rosebery, w swej źródłowej i wyczerpującej pracy o więzieniu Napoleona, przyznaje bez ogródek, że gorący rumieniec wstydu oblewa twarze Anglików na myśl, jak niegodnie Anglia obchodziła się z skrępowanym, bezbronnym geniuszem, ze schorowanym i słabym człowiekiem. Snąć tak potężna była pamięć jego czynów, że jakkolwiek imię jego stało się już tylko pustym dźwiękiem, trwoga przejmowała nieprzyjaciół jego na myśl, że mógłby cudem jakim wydobyć się z więzienia i wrócić do Europy. Dlatego też przeznaczony na jego stróża generał Hudson Lowe pilnował go tak starannie, męczył nieustannym nadzorem, odmawiał zetknięcia się ze światem żywych, nie pozwolił nawet utrzymywać własnego lekarza, aby nie dopomógł mu do ucieczki. Ale Napoleon w owych czasach nie myślal już o odzyskaniu tronu i potęgi. Straszliwa zmiana losów, powtórna klęska, złamała orle skrzydła jego ducha. Chcial tylko, aby uszanowano jego godność ludzką, pozostawiono mu tę miarę swobody, którą, ma każdy śmiertelnik, nie znęcano się nad nim przez przykre i ścieśniające rozporządzenia, nie pokazywano go jak w budzie jarmarcznej misses angielskim, które przybywały na odległą wyspę, aby przypatrzeć mu się, jak dzikiemu niezwykłemu zwierzowi. Zwłaszcza takie powtarzające się dość często wizyty doprowadzały go do rozpaczy i wściekłości, którą z trudem tylko ukrywał pod jadowitym sarkazmem. Z pięcioletniego jego pobytu na wyspie pozostały pamiętniki, spisane przez dobrowolnych towarzyszów więzienia według jego dyktanda-luźne, często fantastyczne, często tendecyjne uwagi, odnoszące się do przeszłości i czasów więziennych. W czasach ostatnich stwierdzono, że śmierć jego nastąpiła tak wcześnie skutkiem wspomnianego ograniczenia w wyborze lekarza. Dotknęło ono do żywego Napoleona; wyznaczonego przez Anglików lekarza nie dopuszczał do siebie, a wobec tego choroba żołądka, na którą cierpiał oddawna, rozwinęła się w sposób tak groźny, żew krótkim stosunkowo czasie nastąpiła śmierć. Na wiadomość o niej, odetchnęła reakcyjna Europa. Zniknął ostatni cień niebezpieczeństwa. Zwłoki cesarza pochowano na wyspie przy jego ulubionem źródle. Dopiero w 19 lat później, gdy zawiały nowe prądy we Francyi, Ludwik Filip uzyskał od Anglii pozwolenie na sprowadzenie ich do Paryża. Sam syn króla, książę Joinville udał się na Św. Helenę, aby przewieść do ojczyzny zwłoki bohatera narodowego. Złożono je z roztoczeniem ogromnego przepychu w kościele Inwalidów. Radość Burbonów ze śmierci nienawistnego współzawodnika nie była uzasadniona. Przekonano się niebawem, że zmarły cesarz był w owej dobie groźniejszym od żywego. Wiadomość o jego śmierci przypomniała go Francyi. Nasunęło się z konieczności porównanie jego z następcą, które wypadło doprawdy nie na korzyść Ludwika; co ważniejsze, wobec wybryków reakcyi, despotyzm Napoleona – zwłaszcza z odległości – wydawał się mniej przykrym, a gluche wieści o męczarniach, które przebył więziony cesarz, dopełniły reszty. Zapomniano o wszystkich jego wadach i nadużyciach, wywyższano dodatnie strony jego charakteru i działalności. Czasy jego panowania zaczęły uchodzić za epokę nie tylko wielkości i sławy, lecz także szczęścia i wolności Indu. Wszakżeż ten nadzwyczajny człowiek był dzieckiem Rewolucyi. Tak powstała „legenda napoleońska“, według której wielki zdobywca był uosobieniem wszystkiego, co wzniosłe, potężne, szlachetne, obrońcą wolności i wybawcą ludów. (Na tem samem tle powstał później inesyanizm napoleoński Mickiewicza). Jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, prądy rewolucyjne, uśpione od lat wielu, i tłumione gorączkowo pod panowaniem reakcyi, ożyły, nabrały siły. Poczęły organizować się na nowo stronnictwa rewolucyjne. Obok imperyalistów czy bonapartystów, występujących jako stronnictwo polityczne, powstały tajne stowarzyszenia i kluby, sprzysiężenia z celem wywrócenia nowego porządku. Na wzór „karbonarówu włoskich, o których wspomnimy później, utworzyło się towarzystwa „węglarzy” francuskich (Charbonnerie), zorganizowanych w sposób ten sam, jak włoskie, z celem wypędzenia Burbonów. Do większych stowarzyszeń należał również „związek kosmopolityczny”. Kółek mniejszych wyliczyć niepodobna, a zapewne też nie wszystkie jeszcze dotąd są znane. Nie wyjaśniono też dotychczas, jaką rolę w ruchu rewolucyjnym odgrywało ówczesne wolnomularstwo francuskie. Nie ulega tylko wątpliwości, że było ono skierowane przedewszystkiem przeciw wzrastającym coraz więcej wpływom duchowieństwa w życiu publicznem. 

Przewiezienie zwłok Napoleona do Paryża w r. 1840.
Przewiezienie zwłok Napoleona do Paryża w r. 1840.

Prąd ten zaznaczył się w różnych miejscach kraju rozruchami i powstaniami, z których nic udało się żadne. Zwróciły one jednak uwagę rządu „ultrasów” i, o ile wogóle rząd ten mógł jeszcze potrzebować zachęty-zachęciły go do użycia skrajnych środków represyjnych. Ks. Richelieu nie był już dość reakcyjny dla izby opanowanej zupełnie przez stronnictwo hrabiego Artois, otrzymał wotum nieufności, a miejsce jego zajął powiernik księcia Villèle. W r. 1822 izba, niezadowolona z obostrzonego już prawa prasowego, obcięła je jeszcze więcej. Cenzurę wprawdzie zniesiono, ale tylko w tym celu, aby umożliwić zupełne zamknięcie pism niewygodnych i nakładanie surowych kar na wydawców. Uznano w sprawach prasowych kompetencyę sądów koronnych – nie przysięgłych, jak dawniej, według wzoru angielskiego – wytaczano procesy o każdy objaw opozycyi. Nawet wtedy, gdy rząd nie znajdował przedmiotu do ścigania, mógł wytoczyć dziennikowi proces o „dążności” i skazać go za szereg artykułów, z których żaden sam przez się nie podlegał karze, lecz które w zestawieniu świadczyły o dążnościach przewrotowych (Seignobos. Dzieje polityczne). 

Stary Napoleończyk u zwłok swego cesarza. Według litografii Charlet’a.
Stary Napoleończyk u zwłok swego cesarza. Według litografii Charlet’a.

Mimo to wszystko, „ultrasi“ nie mieli wiary w skuteczność wszystkich środków reakcyjnych i trwałość icli skutków. Zdawali sobie jasno sprawę, że rząd jest niepopularny, dynastya nie dość silnie ugruntowana. Uznawali konieczność pozyskania ludu za jaką bądź cenę, a najłatwiejszym i wypróbowanym już sposobem wydawały się powodzenia wojenne i sława wojenna. To też, gdy tylko zdarzyła się sposobność do urządzenia wielkiej wyprawy zbrojnej, skorzystano z niej skwapliwie. Była ona skierowana przeciw Hiszpanii. Opuścimy tu na chwilę dzieje wewnętrzne Francyi, aby przyjrzeć się rozwojowi stosunków na półwyspie Pirenejskim.

Hiszpania powróciła jeszcze przed upadkiem Napoleona pod panowanie swego prawowitego pana. Już w marcu 1814 r. Ferdynand “Ubóstwiany” (VII) opuścił więzienie w Valencay i w ostatnich dniach tego miesiąca przybył do Hiszpanii. Naród, który jeszcze przed jego wstąpieniem na tron pokładał w nim wielkie nadzieje i jego imię wypisał na swoich sztandarach w bohaterskiej walce z Napoleonem, przyjął wracającego króla z nieopisanym zapałem. Obejmując władzę, Ferdynand stanął po stronie zwolenników dawnego porządku i zachęcony przez nich, zniósł edyktem z roku 1814 liberalną konstytucyę, wydaną w Kadyksie w r.1812. „Wolą moją królewską jest – oświadczył – nie tylko nie przysięgać na konstytucyę i nie uznawać żadnego postanowienia Kortezów, lecz przeciwnie ogłosić tę konstytucyę i te postanowienia za niebyłe...

Zamek królewski w Madrycie.
Zamek królewski w Madrycie.

Ktokolwiek chciałby je popierać, popełniłby zamach na prerogatywy zwierzchnictwa mego i na dobro narodu. Uznaję go za winnego obrazy majestatu. Ulegnie on karze śmierci, czy dokona tych czynów na piśmie, czy w słowach” (Seignobos, Dzieje polityczne). Równocześnie uwięziono kilkudziesięciu wybitnych członków stronnictwa liberalnego, i jakkolwiek nie dowiedziono im żadnej zbrodni, sąd skazał ich po półtorarocznem więzieniu śledczem na ciężkie kary. Niewesoło więc zapowiadały się rządy powracającego z niewoli ulubieńca narodu. W kraju zapanowała najczarniejsza reakcya. Król chciał być absolutnym, ale otoczywszy się z jednej strony mnichami, z drugiej służalcami najgorszego gatunku, stal się zupełnie zależnym od kamaryli dworskiej. Unieważniono wszystko, co powstało w jego nieobecności podczas walk z Napoleonem, odebrano właścicielom bez odszkodowania byle dobra duchowne, przywrócono inkyizycyę i tortury, zniesiono swobodę prasy, bohaterowie z lat niedawnych stali się przedmiotem prześladowań, więzienia zapełniły się więźniami politycznemi. Kraj, zniszczony przez wojny, upadał coraz niżej, długi publiczne wzrastały, gdy dwór wydawał olbrzymie sumy na cele wcale nie produkcyjne. 

Madryt. Puerta del Sol.
Madryt. Puerta del Sol.

Ogromna większość ciemnego ludu odczuwała wprawdzie nędzę, ale była zupełnie obojętną na zniesienie wszelkich swobód obywatelskich i rządy kamaryli dworskiej. Natomiast w kołach tych patryotów, a zwłaszcza oficerów, którzy w epoce walk o wolność nie szczędzili swej krwi, a po powrocie uwielbianego króla zostali odsunięci od wszelkiego udziału w życiu politycznem, byli uważani za przeciwników monarchii, poczęła budzić się niechęć, aż wreszcie wybuchnęła rozruchami wojskowemi. Już w r. 1814 jeden z przywódców dawnego powstania narodowego, Mina, zbuntował się przeciw królowi, ale nie znalazłszy dostatecznego poparcia, musiał schronić się za granicę. W latach następnych wstąpili w jego ślady: w Galicyi Diaz Porlier (1815), w Madrycie komisarz wojenny Richard (1816) w Katalonii, gen. Lacy (1817) w Walencyi pułkownik Vidal (1818). Wszyscy przypłacili życiem swe dążności rewolucyjne. Szczęśliwszy od nich był pułkownik Rafael Kiego, który w r. 1820, zamiast wyjechać do kolonii amerykańskich dla zwalczania tamtejszych powstańców, wywiesił pod Kadyksem sztandar rewolucyi i proklamował konstytucyę zr. 1812. Rząd próżno starał się stłumić powstanie. Wybuchało ono kolejno w różnych dzielnicach państwa, szerzyło się coraz więcej, i już dnia 8 marca r. 1820, król Ferdynand zdecydował się na ustępstwa. Ogłoszono ponownie, konstytucyę z r. 1812. Król zaprzysiągł ją i oświadczył uroczyście, że „każdy Hiszpan, który nie chce zaprzysiądz konstytucyi, albo uczyni to jedynie z protestacyami i zastrzeżeniami, nie godzien być uważany za Hiszpana, traci natychmiast cześć wszelką, urząd i korzyść nadaną mu przez państwo i winien być wydalony z monarchii.u Jest to wspaniale pendant do edyktu z r. 1814. W całym kraju obchodzono zwycięstwo wolności z takim samym zapałem jak w r. 1812, a dnia 9 lipca r. 1820 zebrały się w Madrycie Kortezy, wybrane na mocy konstytucyi. 

Niebawem jednak zwycięscy podzielili się na dwa wrogie obozy. Umiarkowani (moderates) pragnęli przedewszystkiem naprawy stosunków krajowych, dążyli do rzeczywistych reform, chcieli więc spokojnej i zgodnej pracy, złagodzenia istniejących przeciwieństw; radykalni (exaltados) domagali się zemsty za doznane w latach ubiegłych prześladowania, i w swym jakobińskim doktryneryźmie dopuszczali się gorszących nadużyć. W łatwo roznamiętniającym się narodzie hiszpańskim szybko zwyciężył kierunek radykalny. W wyborach do parlamentu na początku roku 1822, exaltadosi zdobyli ogromną większość; marszałkiem sejmu wybrano inicyatora ostatniej rewolucyi, Rafaela Riego. Zaniepokojeni zwolennicy absolutyzmu i rządów kościelnych spróbowali teraz ze swej strony zorganizować powstanie, aby doprowadzić do zmiany stosunków. Król popierał ich potajemnie.

Katedra w Saragosie.
Katedra w Saragosie.

W Katalonii, Andaluzyi, Walencyi i Aragonii ludność miejska, kierowana przez mnichów, chwyciła za broń i wystąpiła pod nazwą „armii apostolskiej“, „w obronie religii przeciw konstytucjom wolnomularzy”. Głównem ogniskiem ruchu stała się forteca Seo de Urgel, w Katalonii. Utworzyła się tam „junta“, która unieważniła konstytucję i ustanowiła regencję. W Madrycie gwardya królewska wypędziła oficerów liberalnych. Wojska rządowe rozbroiły ją po krwawej bitwie (w Lipcu 1822 r.), i odtąd stronnictwo radykalne, przestawszy zupełnie wierzyć królowi, obchodziło się z nim jak z więźniem. 

Ferdynand zwrócił się do mocarstw z prośbą o pomoc i znalazł chętny posłuch u gorliwych obrońców „prawowitości”. Na kongresie w Weronie, w październiku 1822 r., Rosya, Austrya, w Weronie. pruSy | Francya postanowiły zażądać zmiany ustaw hiszpańskich w duchu reakcyjnym, aw razie odmowy upoważniono Francyę do zbrojnej interwencji w imieniu Europy. Anglia, w której przeważały już wpływy Canninga, oświadczyła się stanowczo przeciw interwencji. W Madrycie przyjęto wezwanie rządów północnych z wielkiem oburzeniem. Postanowiono stawić opóri łudzono się nadzieją, że naród i tym razem – jak za czasów Napoleona, porwie się do broni, aby wypędzić z kraju najeźdców francuskich. 

Rząd Ludwika XVIlI przyjął chętnie upoważnienie mocarstw do zbrojnego wystąpienia, nie z samych tylko względów reakcyjnych, lecz także, a nawet głównie, w pragnieniu, aby uwieńczyć laurami sztandary Bourbonów, umocnić na tronie opromienioną blaskami sławy wojennej dynastyę, arównocześnie odwrócić przez wojnę uwagę narodu od sporów wewnętrznych. Parlament, mimo stanowczych protestów stronnictwa liberalnego, wyznaczył na ekspedycję 100 milionów franków, i z początkiem roku 1823 stodwudziestotysięczna armia francuska, pod dowództwem ks. Angouleme, wkroczyła na terytoryum hiszpańskie. 

Nadzieje, pokładane w szerokich warstwach ludu hiszpańskiego, zawiodły zupełnie. Lud ten był zupełnie zależny od duchowieństwa świeckiego i zakonnego, które stało po stronie najeźdźców. Bez oporu wojska francuskie wkroczyły dnia 23 maja do Madrytu i ustanowiły tam regencyę.

Wieśniak hiszpański.
Wieśniak hiszpański.

Sewilla.
Sewilla.

Rząd cofnął się do Sevilli, zabierając ze sobą króla, następnie do Kadyksu i bronił się tam blisko 3 miesiące. Gdy jednak Francuzi w nocy dnia 31 sierpnia z prawdziwem bohaterstwem zdobyli najważniejszą redutę, Trocadero, radykaliści dali za wygraną. Rozpoczęły się układy, i po kilku tygodniach król Ferdynand udał się do obozu francuskiego, zapewniwszy, że wyda powszechną amnestyę. Kortezy rozwiązały się, i kto tylko mógł, szukał bezpiecznego schronienia, aby uniknąć prześladowań. Przezorność ta była uzasadniona. Po złamaniu wszelkiego oporu, Ferdynand zapomniał zupełnie o swem przyrzeczeniu i, mimo przestróg ks. Angouleme, szukał krwawej zemsty. W przeciągu 3 tygodni stracono około 120 wybitnych członków stronnictwa liberalnego. Pomiędzy innymi zginął z ręki kata Riego. Konstytucyę zniesiono a przywrócono stosunki z przed roku 1820. Tylko inkwizycyi nie śmiał Ferdynand powołać na nowo do życia. Ks. Angouleme powrócił po przywróceniu spokoju w kraju, pod koniec roku 1823, z większą połową armii do Francyi, pozostawiając w Hiszpanii 45,000 ludzi pod dowówztwem gen. Bourmonta. 

Nie tak zupełnie zwyciężyła reakcya w zachodniej części półwyspu, w Portugalii. Panowały się tam stosunki bardzo podobne do hiszpańskich. Od ucieczki dworu królewskiego do Brazyli w roku 1807 (patrz Tom I str. 136) do roku 1820, kraj pozostawał pod zarządem naczelnego dowódzcy wojska angielskiego, lorda Beresforda, który sprawował rządy w imieniu regenta, później króla, Jana IV. Brutalność Anglików wywołała ostatecznie opór. W roku 1820 wypędzono Anglików z kraju, a król zdecydował się na powrót do Portugalii. Tymczasem zebrały się w Lizbonie w roku 1821 Kortezy nadzwyczajne i uchwaliły zaprowadzenie konstytucyi na wzór hiszpańskiej z roku 1812. Król Jan zatwierdził ją bez zastrzeżeń. Rządy liberalne jednak nie trwały długo. W izbie posiadali większość namiętni zwolennicy dawnego porządku. Król Jan był człowiekiem dobrodusznym i nie myślał o ucisku; żona jego natomiast, siostra Ferdynanda VII, i syn jej Dom Miguel, marzyli o powrocie do nieograniczonego absolutyzmu. Podobnie jak w Hiszpanii, pozyskano lud dla celów reakcyjnych. Wojsko było oddane królowej. W r. 1824, gdy przygotowania do zamachu stanu były ukończone, wojsko zbuntowane uwięziło króla i zmusiło go do odwołania konstytucyi. Po krótkim czasie Jan powrócił do Lisbony jako monarcha absolutny; obawiając się jednak zamachu ze strony żony i syna, schronił się na leżący w porcie okręt angielski. Ten krok rozciął węzeł intrygi. Lud domyślił się, że wodzono go za nos, opuścił królową i Mignęłaa stanął po stronie króla. W obec wzrastającego oburzenia, w obawie na życie, Miguel udał się na okręti przeprosił króla. Uzyskał przebaczenie, ale Jan, pouczony doświadczeniem, nie chciał mieć go w kraju i wysłał go do Brazylii, królową zaś, mimo jej rozpaczliwego oporu, zamknięto w klasztorze. Sprawę konstytucyi załatwiono w duchu umiarkowanym. Przywrócono Kortezy w formie dawnej reprezentacyi stanowej.

Kadyks. Widok ogólny.
Kadyks. Widok ogólny.

Zdobycie Trecadera pod Kadyksem, dnia 31 sierpnia 1823 r. Według obrazu Pawła Delaroche.
Zdobycie Trecadera pod Kadyksem, dnia 31 sierpnia 1823 r. Według obrazu Pawła Delaroche.

Powodzenie w wyprawie do Hiszpanii, w której Burboni pozornie zrobili więcej, niż udało się w ciągu długich lat zrobić Napoleonowi, podniosło jeszcze w wysokim stopniu powagę i potęgę stronnictwa reakcyjnego. Wybory zr. 1824 miały wynik niezwykły. Na 420 posłów kilkunastu zaledwie należało do opozycyi liberalnej. Villele, który nadal pozostał u steru, skorzystał z pomyślnego położenia, aby przeprowadzić nową ustawę wyborczą i zapewnić „emigrantom”, tj. tym stronnikom Burbonów, którzy po wybuchu wielkiej. Rewolucyi schronili się za granicę, sowite wynagrodzenie. Pierwsza próba nie powiodła się. Izba poselska uchwaliła wprawdzie ustawę, według której miano wypłacić „emigrantom” miliard franków z kasy państwowej. Sumy te miano uzyskać przez konwersyę renty. Izba panów atoli nie zgodziła się na ten pomysł. 

Koronacya Karola X, dnia 29 maja 1825 r.. Obraz Gerarda.
Koronacya Karola X, dnia 29 maja 1825 r.. Obraz Gerarda.

Natomiast zmieniono bez oporu prawo wyborcze. Zniesiono ustawę, według której corocznie 1/5 członków występowała z izby i była wybierana na nowo, a przepisano wybory co lat 7. W ten sposób Villele zamierzał przez 7 lat przynajmniej utrzymać swoje stronnictwo u steru. Dwa tygodnie po zamknięciu sesyi sejmowej zaprowadzono na mocy dekretu królewskiego na nowo cenzurę. Równocześnie stronnictwo panujące poczęło robić starania, aby za pomocą subwencyi dostać ważniejsze pisma w swoje ręce i użyć ich do szerzenia zasad reakcyjnych. 

Ks. Juliusz Polignae (1789 ✝ 1848).
Ks. Juliusz Polignae (1789 ✝ 1848).

Ludwin Filip książę Orleański (1773 ✝ 1850). Według obrazu Winterhaltera.
Ludwin Filip książę Orleański (1773 ✝ 1850). Według obrazu Winterhaltera.

Gdy rozwiązano ją, liberalni założyli „Towarzystwo obrony prasy”, które rozpoczęło bardzo ożywioną agitacyę. Yillele nie czuł się już bezpiecznym na swym stanowisku i rozwiązał w r.1827 izbę w nadziei, że nowe wybory zapewnią mu znowu tak ogromną większość, jak w roku 1824. 

Spotkał go zawód. Wybryki reakcyjne i agitacya przeciwników rządu wywołały przewrót w usposobieniach, a rozłam, który nastąpił w stronnictwie „ultrasów”, dokonał reszty. W izbie nowej opozycya posiadała znaczną większość; sami liberalni zdobyli 190 głosów. Villele podał się do dymisyi, i król zdecydował się na powołanie ministeryum umiarkowanego, na którego czele stanął Martignac. Zaczęto znosić powoli znienawidzone rozporządzenia i ustawy przeszłego rządu, pomiędzy innemi cenzurę prewencyjną; ograniczono prawo seminaryów do przyjmowania wychowańców, zakazano kongregacyom nieuprawnionym kierować zakładami naukowemi. Król Karol niechętnie spoglądał na reformy swego gabinetu i skorzystał z pierwszej sposobności, aby go oddalić, a powołać do rządów mniejszość. W roku 1829 utworzyło się nowe ministeryum reakcyjne, a na czele jego stanął ograniczony, uparty ks. Julian Polignac, dotychczasowy poseł w Londynie. Nominacya ta wywołała burzę niezadowolenia. Nie chciano gabinetu mniejszości. Poczęto grozić oporem legalnym. Pisma zwracały uwagę, że izba może zmusić ministeryum do ustąpienia, przez odrzucenie budżetu, a gdyby król chciał oprzeć się woli izb, to lud może odmówić płacenia podatków. W celu ostatnim potworzyły się różne stowarzyszenia i znalazły w krótkim czasie licznych członków. Liberalni założyli „Bretońską ligę oporu”, rojaliści konstytucyjni na współkę z republikanami stowarzyszenie „Dopomóż sobie sam, a Bóg ci dopomoże” (Aide-toi, le Ciel t'aidera). Wspomniane stronnictwo republikańskie składało się z młodych ludzi, zwłaszcza studentów, i uzyskawszy pomoc starego republikanina Lafayett’a, który cudem prawie uniknął prześladowań reakcyi, pierwsze poruszyło myśl, aby wyzyskać powszechne niezadowolenie w celu obalenia Burbonów. Równocześnie powstało drugie stronnictwo, mniej radykalne ale zmierzające również do przewrotu. Zamierzało ono usunąć panującą starszą linię Burbonów, a powołać na tron książąt Orleańskich, którzy pochodzili od Filipa, brata Ludwika XIV. Kandydatem ich był syn Filipa Egalite, ks. Ludwik Filip, który niegdyś walczył w wojsku republikańskiem i powróciwszy wraz z Ludwikiem XVIII do Paryża, umiał tam pozyskać sympatye mieszczaństwa. 

Dnia 4 września r. 1824 umarł Ludwik XVIII, a na tron wstąpił, pod nazwą Karola X, hr. Karol d’Artois, przywódzca „ultrasów”, fanatyk reakcyi, zapalony, namiętny wróg wszelkich swobód obywatelskich, człowiek twardy, pozbawiony nawet dobroduszności swego poprzednika, wielbiciel jezuitów. Uśmiechała mu się myśl przywrócenia monarchii starofrancuskiej, średniowiecznej, i jakkolwiek na razie nie odważył się na zniesienie konstytucyi z roku 1814 („Karty”), to jednak zajął się zaraz wykończeniem systemu, nad którego wprowadzeniem pracował konsekwentnie jako następca tronu. Przeprowadził w obu izbach wspomniane już prawo o wynagrodzeniu,,emigrantówu, oraz szereg przepisówo świętokradztwie, które ustanowiły karę śmierci za rozmaite zbrodnie i wykroczenia tego rodzaju, jak znieważenie naczyń poświęconych, kradzież w kościele i t. p. Oddany zupełnie duchowieństwu i mnichom, a zwłaszcza jezuitom, król złożył w ich ręce wszystką prawie władzę, zaprowadził rządy teokratyczne. Zwłaszcza całe wychowanie publiczne oddano w ich ręce, ku wielkiemu oburzeniu stronnictwa liberalnego. Niebawem jednak powstała przeciw rządom teokratycznym opozycya we własnym obozie „ultrasów“ i doprowadziła do przesilenia. Mianowicie rojaliści galikanie zaprotestowali przeciw zupełnemu oddawaniu państwa, za pośrednictwem duchowieństwa, pod wpływy Stolicy Apostolskiej, poczęli zwalczać energicznie t. zw. ultramontanów, zażądali przywrócenia kościoła galikańskiego, a przedewszystkiem usunięcia jezuitów. Agitacya ta nie pozostała bez skutku. Najwyższy trybunał paryski zawyrokował, że zasady jezuitów nie zgadzają się z konstytucyą, znaczna liczba biskupów oświadczyła się przeciw temu zakonowi. Skutkiem walki stronnictwo „ultiasów” rozpadło się. Galikanie utworzyli własną grupę i przyłączyli się do opozycyi. Część najskrajniejszej prawicy przystąpiła do niej z powodów natury osobistej. Ta zmiana stosunków zachęciła przeciwników reakcyi do śmielszego wystąpienia. Paryska gwardya narodowa, złożona z mieszczan, pozwoliła sobie podczas przeglądu na okrzyki: „Niech żyje Karta! Precz z ministrami!”

Bombardowanie Algiera przez flotę francuską dnia 3 lipca 1830 r. Według obrazu Courta.
Bombardowanie Algiera przez flotę francuską dnia 3 lipca 1830 r. Według obrazu Courta.

Zanosiło się na straszną burzę. Pomruki jej dawały się już słyszeć tak wyraźnie, że nawet ks. Metternich, główny filar reakcyi w Europie, zatrwożył się i radził do ustępstw. Ale ani Karol X ani Polignac nie wierzyli w niebezpieczeństwo. Krótkowidzący a próżny i zadziwiająco pewny siebie francuski prezes ministrów przyjął z wyniosłem milczeniem przestrogi i zamiast starać się o zażegnanie burzy, myślał o zamachu na konstytucyę. Liczono na bezsilność wojskową opozycyi, na potęgę militarną rządu, wreszcie spodziewano się pomyślnego zwrotu w usposobieniach od wyników projektowanej wyprawy do Algieru. 

Wyprawa ta była jedynem rzeczywiście pożytecznem dziełem, na które zdobył się rząd Karola X. Algier był od wieków siedliskiem piratów, postrachem dla spokojnych okrętów kupieckich na morzu Śródziemnem. Przyczyna wyprawy do tego gniazda rozbójników była przypadkowa. Dej algierski Hussein miał zawikłany zatarg pieniężny z dwoma poddanymi francuskiemi, i w sprawie tej pisał kilkakrotnie do króla, ale nie otrzymał odpowiedzi. Gdy uskarżał się przed konsulem francuskiem na to milczenie, otrzymał odpowiedź, że „król Francyi nie może wdawać się w korespondencye z jakimś tam dejem Algieru”. Odpowiedź ta dotknęła do żywego Ilusseina; uderzył konsula w twarz oganką od much, którą miał w ręku, a następnie odmówił zadośćuczynienia. Rząd francuski skorzystał chętnie ze sposobności, aby uwieńczyć nowemi wawrzynami sztandar Burbonów. W r. 1830 wysłał do Algieru stosunkowo ogromne siły zbrojne, pod dowództwem gen. Bourmonta: 107 okrętów wojennych i 38.000 wojska na 400 okrętach przewozowych. Dnia 13 czerwca Francuzi zbliżyli się do wybrzeża afrykańskiego i zbombardowali Algier, dnia 4 lipca zburzyli cytadelę, dnia następnego opanowali miasto. Dej dał za wygraną i, zabrawszy swoje skarby, opuścił na zawsze swe państwo. Gniazdo piratów przestało istnieć. Algier stał się posiadłością francuską. 

Tymczasem w Paryżu położenie zaostrzało się coraz więcej, coraz więcej zbliżała się chwila wybuchu tłumionych długo prądów rewolucyjnych. Otwierając izby dnia 4 marca, król Karol pozwolił sobie na niebezpieczną prowokacyę: wspomniał w mowie tronowej wprawdzie o „Karcie", ale dodał groźbę, że „jeżeli karygodne knowania nasuną władzy mej przeszkody, których nie chcę, których nie powinienem przewidywać, to znajdę siłę do ich pokonania w mojej gotowości do utrzymania pokoju publicznego". Izba od„Ordonanse“.Powie<iziała adresem do tronu stosunkowo bardzo uległym, ale zakończyła adres surową krytyką istniejącego stanu rzeczy: „Karta uznała stałą zgodność zapatrywań politycznych Twojego rządu zgłosem Twojego ludu za niezbędny warunek prawidłowego biegu spraw publicznych... Zgodność ta nie istnieje?4 Król odpowiedział na tę śmiałą skargę rozwiązaniem izby. Nowe wybory zapewniły opozycyi większą jeszcze przewagę. Prawica utraciła ze swoich 181 mandatów 82. Ta ciężka klęska zmuszała do zmiany gabinetu. Król jednak nie chciał ustąpić. Polignac pozostał u steru i zdecydował się na zamach stanu-ograniczenie konstytucyi. Dnia 26 lipca ukazały się w piśmie urzędowem rozporządzenia królewskie, treści następującej: Swoboda prasy jest zniesiona. Do wydawania pisma trzeba upoważnienia królewskiego, o którego odnowienie należy starać się co 3 miesiące. Izba jest rozwiązana. Prawo wyborcze znosi się i zastępuje nowem, według którego kolegia wyborcze, mianowane przez prefekta, wybierają 230 posłów z kandydatów przedstawionych przez okręgi.

Kazimierz Périer (1777 ✝ 1832). Według obrazu Hersenta.
Kazimierz Périer (1777 ✝ 1832). Według obrazu Hersenta.

Kawiarnia w Paryżu w r. 1830. Według współczesnego sztychu.
Kawiarnia w Paryżu w r. 1830. Według współczesnego sztychu.

Król Karol i jego pierwszy minister nie zdawali sobie wcale sprawy z tego, jak straszne niebezpieczeństwo wywoływali przez swoje „ordonanse“. Napróżno przezorny minister marynarki Hausser przestrzegał przed nierozważnym a nieobliczonym w następstwa krokiem. Polignac nie przypuszczał, aby szerokie warstwy ludu miały oprzeć się rozporządzeniom, skierowanym przeciw bogatej burżoazyi; zresztą liczył na armię, która stała pod jego bezpośredniemi rozkazami, odkąd po wyjeździe gen. Bourmonta do Algieru objął w zastępstwie ministeryum wojny. Rzeczywiście też przy pewnej przezorności, wojska zgromadzone w Paryżu – było ich około 12.000 – byłyby wystarczyły na stłumienie objawów niezadowolenia, ale rząd, jak początkowo nie wierzył w istnienie niebezpieczeństwa, tak później stracił zupełnie głowę i nie umiał użyć siły zbrojnej. 

Ponieważ mało kto czytał pismo urzędowe, Paryż dowiedział się o wydaniu nowych rozporządzeń dopiero po obiedzie (dnia 26 lipca). 

Obraz Delacroix’a w Muzeum Luwru.
Obraz Delacroix’a w Muzeum Luwru.

Wrażenie było piorunujące. Kursy na giełdzie spadły gwałtownie, marszałek Marmont, zamianowany naczelnym dowódzcą wojsk, załamał z rozpaczą ręce, przewidując, że będzie musiał wysłać swe pułki przeciw własnym współobywatelom. Wszyscy zrozumieli, że nastąpi rzecz straszna. Lud jednak nie wiedział jeszcze o niczem, i zachowywał się spokojnie. Tylko w kawiarni „Palais Royal” zebrała się grupa ludzi, przed którymi zapaleni mówcy piorunowali przeciw pogwałceniu konstytucyi. Tylko redaktorowie pism, najwięcej interesowanych, zebrali się na naradę i ogłosili protest zredagowany przez Adolfa Thiersa: „Rząd pogwałcił prawa, jesteśmy wolni od posłuszeństwa... Rząd postradał dzisiaj charakter prawny, który nakazuje posłuszeństwo. Opieramy się rządowi w rzeczach, które nas dotyczą; do Francyi należy sąd o tem, dokąd ma sięgać jej opór własny.” Przez noc oburzenie ogarnęło szerokie koła, i rano dnia 27 lipca na wszystkich ulicach i placach zaczęły gromadzić się tłumy ludu, odgrażać się rządowi, rzucać kamieniami na wojsko. Padło kilka strzałów, ale mogło zdawać się jeszcze, że rozejdą się czarne chmury rewolucyi, wiszące nad stolicą. Stronnictwo liberalne, w którem objęli kierownictwo bogaty właściciel winnic Lafitte i bankier Kazimierz Perier, odbyło już dwa zebrania, ale nie zdecydowało się na żaden krok stanowczy. Było jednak w miejście inne stronnictwo, lub raczej stowarzyszenie tajne, które, stanąwszy na czele ruchu, nadało mu charakter niebezpieczny. Było to stronnictwo rewolucyjne, złożone z młodzieży studenckiej, robotników i starych żołnierzy napoleońskich, które marzyło o wrygnaniu Burbonów i przywróceniu republiki z roku 1793. Na czele jego stał syn członka Konwencyi, Godfryd Cavaignac. Stronnictwo, rozporządzające mniej więcej 10.000 ludzi, uzbrojonych w broń palną-karabiny zabrane z fabryk i członkom gwardyi narodowej – wystąpiło dnia 27-go na widownię, poczęło wznosić na wązkich ulicach barykady i strzelać do wojsk rządowych, a dnia 28 opanowało ratusz i wywiesiło tam chorągiew trójbarwną. Stary republikanin Lafayette przyłączył się do rewolucyonistów i swojem imieniem pozyskiwał dla ich celów sympatye warstw szerokich. Równocześnie poczęły ukazywać się na ulicach liczne uniformy rozwiązanej przed kilku laty gwardyi narodowej. Teraz dopiero dwór zaczął zdawać sobie sprawę z grozy położenia. Mimo to jednak Karol X odmówił przyjęcia deputacyi liberalnej, która prosiła o zniesienie rozporządzeń. Nie chciał zgodzić się na żadne ustępstwa, w obawie, że lud uzna je za dowód słabości rządu, jak niegdyś, za czasów Ludwika XVI.

Ludwik Filip na drodze do ratusza dnia 30 lipca 1830 r.
Ludwik Filip na drodze do ratusza dnia 30 lipca 1830 r.

Dnia 29-go Marmont postanowił wystąpić energicznie, aby stłumić rozruchy, zburzyć barykady i odzyskać ratusz, opanowany przez rewolucyonistów. Wysłał wojsko w dwóch oddziałach ku ratuszowi, ale powstańcy przyjmowali żołnierzy gradem pocisków, barykady, co dopiero zburzone, powstawały na nowo, skoro tylko oddział wyruszył w dalszą drogę, i po kilku godzinach walki wojsko znużone, zgłodzone, wycofało się za miasto. Dwa pułki przeszły na stronę rewolucyonistów. Teraz tłum wystąpił zaczepnie. Zdobyto Luwr i Tuilerye, przywrócono gwardyę narodową i utworzono rząd tymczasowy. Dowództwo nad siłami zbrojnemi powstańców objął Lafayette. Dnia 30-go położenie zaczęło się wyjaśniać. Jak już wspominaliśmy, rewolucyoniści byli podzieleni na dwie grupy: liberalną burżoazyjną i republikańską. Pierwsza z nich wysunęła dnia 30 kandydaturę księcia Ludwika Filipa Orleańskiego. W odezwie, zredagowanej przez Thiersa, oświadczono, że Karol, przelawszy krew ludu, nie może powrócić na tron, przywrócenie republiki zaś poróżniłoby Francyę z Europą. Trzeba więc utrzymać monarchię, a jedynym kandydatem, na którego lud może się zgodzić, jest książę Orleański. Jest on oddany sprawie rewolucyi, walczył w wojsku republikańskiem, będzie królem z łaski ludu francuskiego. W praktyce jednak nie śmiano iść odrazu tak daleko. Lafitte i Thiers sprowadzili księcia, który przebywał w pobliżu miasta, do Paryża, umieścili go w Palais Royal, i deputacya liberalna ofiarowała mu godność namiestnika królestwa. Ludwik Filip przyjął urząd i wydał nazajutrz, rano dnia 31 lipca, odezwę, w której oświadczył, że pragnie uniknąć wojny domowej, a życzy zwycięstwa chorągwi trójbarwnej. „Karta będzie odtąd prawdą^. Ale nie wiele jeszcze przez to zyskano. Władza znajdowała się wrękach tego stronnictwa, którego przywódzcy powiewali z ratusza trójbarwną chorągwią, stanowili rząd tymczasowy i kierowali tłumami. Stronnictwo to zaś nie chciało słuchać o księciu Orleańskim, dążyło do zaprowadzenia republiki, a nie tylko do zmiany monarchy i dynastyi. Ludwik Filip zdobył się na śmiały krok, aby pozyskać republikanów. Udał się poprzez tłum, spoglądający na niego z niechęcią i niedowierzaniem, do ratusza i swoją powagą, godnością i przyrzeczeniem rządów liberalnych ujął Lafayetta. Gdy z sztandarem trójbarwnym w ręku, wsparty na ramieniu starego republikanina ukazał sie na balkonie, tłum przyjął go okrzykami radości.

Ludwik Filip, król Francuzów, składał przysięgę na konstytucyę d. 9 sierpnia 1830 r. Według obrazu E. Deveria.
Ludwik Filip, król Francuzów, składał przysięgę na konstytucyę d. 9 sierpnia 1830 r. Według obrazu E. Deveria.

Położenie było wyjaśnione, sprawa rozstrzygnięta. Cavaignac, jakkolwiek nie takiego wyniku rewolucyi pragnął, nie stawił oporu, przyznając otwarcie, że stronnictwo jego jeszcze jest za słabe. 

Karol X, który od wydania swych szalonych rozporządzeń przebywał w Rambouillet, zrozumiał, że dążąc lekkomyślnie do powiększenia swej władzy, stracił wszystko. Już dnia 29, po wyparciu wojsk Marmonta ze stolicy, zgodził się na te ustępstwa, przez które dzień przedtem jeszcze mógł był zapobiedz katastrofie: odwołał „ordonanse” i oddalił Polignaca a zamianował nowe ministeryum z ks. de Montemart na czele. Ale teraz było już zapóźno. Ani Lafayette, ani nawet więcej umiarkowany Latitte, nie byli już skłonni do układów. Dnia 1 sierpnia, król, chcąc w ostatniej jeszcze chwili uratować tron i przyszłość swej dynastyi, zamianował ze swej strony ks. Orleańskiego namiestnikiem królestwa, zniósł rozporządzenia z dnia 26-go i zwołał izbę na dzień 5 sierpnia. Dopiero gdy Ludwik Filip oświadczył, że jest namiestnikiem z woli ludu, Karol zrzekł się korony i z pominięciem ks. Angouleme zamianował następcą swego wnuka, Henryka ks. Bordeaux. I ta rezygnacya nie pomogła. Aby wypędzić króla z Rambouillet, wysłano do tej miejscowości kilkadziesiąt tysięcy gwardyi narodowej i uzbrojonego tłumu, i Karol, obawiając się losu, jaki spotkał Ludwika XVI, cofnął się za Loarę, później do Cherburga. Testamentu jego politycznego nie wykonano. Dnia 3 sierpnia zebrały się w Paryżu izby, około 200 posłów i 40 członków izby panów. Namiestnik zawiadomił reprezentantów narodu o złożeniu korony przez Karola X. O zamianowaniu ks. Henryka następcą nie wspomniał. Dnia 7 sierpnia izba, mimo protestów ze strony nielicznych legitymistów, uznała tron za opróżniony i powołała na niego księcia Orleańskiego. Zatrzymano „Kartę” Ludwika XVIII, jako podstawę konstytucyi, z zastrzeżeniem, że nie jest nadaną narodowi przez króla, lecz narzucona królowi przez naród. Nadto zmieniono jej treść w kilku punktach. Artykuł o religii państwowej zastąpiono prostem stwierdzeniem faktu, że „większość narodu wyznaje religię katolicką”. Dalej uchwalono artykuł zabraniający przywrócenia cenzury prasowej i wprowadzania wojsk obcych do kraju. Artykuł 14-ty konstytucyi, na mocy którego Karol X wydał swoje ostatnie rozporządzenia, izby zmieniły w sposób następujący: Król wydaje rozkazy niezbędne do wykonywania praw, ale nie może nigdy zawiesić ustaw ani zwolnić od ich wykonywania. Także ustawa wyborcza, którą zmieniano bezustannie pod rządami Burbonów, została ujęta w nową formę: wiek wybieralności zniżono z 40 na 30 lat, wiek upoważniający do głosowania z 30 na 25 lat, cenzus wyborczy z 300 na 200 franków. Wreszcie „zrewidowana Karta” zawierała przyrzeczenie, że będą przywrócone sądy przysięgłych, oraz gwardya narodowa i zaprowadzona nowa organizacya miejska i wiejska. Nominacya króla i rewizya Karty odbyła się nie przez głosowanie imienne lub piśmienne, lecz przez oddawanie gałek białych i czarnych (balotowanie). Ludwik Filip zgodził się na wszystkie uchwały izby, i w poniedziałek dnia 9 sierpnia skończyła się „rewolucya lipcowa” skromną uroczystością złożenia przysięgi przez Ludwika Filipa „króla Francuzów” „z łaski Bożej i woli narodu”. Karol X wyjechał dnia 16 tegoż miesiąca z Chorbourga do Anglii i umarł tam w r. 1836. Doradzcy jego, pomiędzy innemi ks. Polignac, nie zdążyli schronić się zawczasu za granicę. Ujęto ich i oddano pod sąd. 

***

Inaczej niż na zachodzie, w Anglii, Francyi i Hiszpanii, a jak zobaczymy, także we Włoszech, był rozwój stosunków wewnętrznych i myśli liberalnej w ziemiach niemieckich. Była tam kolebka i główna warownia reakcyi, ucisk nie był mniejszy niż gdziekolwiek w Europie, ale ociężały lud przyjmował biernie, z rezygnacyą, wszystkie wybryki systemu metternichowskiego. Zdarzały się w początkach okresu próby gwałtownego przełamania reakcyjnego prądu, ale były to tylko porywy jednostek; systematycznego, zorganizowanego oporu, jak w Anglii, Francyi lub na półwyspie Pirenejskiem, nie było ani cienia. Ludy niemieckie nie posiadały tradycyi wolnościowych, ani bodźca, któryby je zachęcał do walki o prawa obywatelskie i swobody konstytucyjne. 

Płomień wielkiej Rewolucyi musnął ziemie germańskie tylko w przelocie, lekko i pobieżnie, oświetlił na chwilę jaskrawo nadużycia i wady stosunków tradycyjnych, olśnił umysły śmielsze, ale nie zapalił serc, nie zagrzał do walki. Potężna dłoń Napoleona tylko drobnej części narodu narzuciła system nowy, lecz nadpsuty już ze względów politycznych i fałszywego wyrachowania.

Urządzenia, zaprowadzone przez niego trwały zbyt krótko, aby zdążyły się przyjąć, miały zbyt wiele stron ujemnych, aby mogły pozyskać sympatye ludów. Przecież jedynem państwem, które urządzono w Niemczech zupełnie według wzorów francuskich, było królestwo Westfalskie, na którego tronie zasiadał dobroduszny wprawdzie, lecz bezdennie lekkomyślny Hieronim, ograniczany nadto pod każdym względem przez swego cesarskiego brata. Pod takiemi rządami lud nie mógł zasmakować w prawach, które wypływały z wielkiej Rewolucyi, i przykład Westfalii nie mógł złakomić na nie reszty narodu niemieckiego. Jeżeli zaś mimo tych niekorzystnych okoliczności przyjęło się gdziekolwiek i zakiełkowało ziarnko idei wolnościowych, to na rozwój jego w trudnych warunkach nie pozwalał charakter narodu. Brak było Niemcom tego wyrobienia i zmysłu praktycznego, którym odznaczali się Anglicy, brak tej namiętnej ruchliwości i zapalczywości, która Francuzom, Hiszpanom, Włochom nie pozwalała znosić spokojnie i obojętnie rządów reakcyjnych, zachęcała ludy romańskie do próby gwałtownego przekształcenia stosunków. Trzeba było bardzo silnej podniety z zewnątrz, aby obudzić lud niemiecki zuśpienia. Była nią dopiero rewolucya lipcowa. 

Sformułowana przez Talleyranda zasada „prawowitości“, według której miano rozstrzygnąć wszelkie sprawy terytoryalne na Kongresie Wiedeńskim, zawiodła zupełnie w odniesieniu do Niemiec. Wobec rozbudzonych apetytów zaborczych pruskich i zamętu, jaki

rządy napoleońskie wywołały w stosunkach południowo-niemieckich, niepodobna było przywrócić w dawnym stanie wszystkich państw i państewek. Z drugiej strony rozwój potęgi pruskiej nie pozwalał na przywrócenie dawnego cesarstwa pod berłem monarchy austryackiego.

J. G. Fichte (1762 ✝ 1814). Ze sztychu Bollingera.
J. G. Fichte (1762 ✝ 1814). Ze sztychu Bollingera.

Ponieważ jednak uznawano potrzebę jakiegokolwiek zjednoczenia rozlicznych państewek w jedną całość, połączono je luźnym bardzo węzłem przez utworzenie związku, wszystkich państw niepodległych. Formacya ta otrzymała nazwę „Związku niemieckiego”. Właściwym celem związku było pierwotnie zapobieżenie walkom pomiędzy państewkami. Każde z nich posiadało zupełną samodzielność. W sprawach, które obchodziły wszystkie, rozstrzygał nieustający sejm z siedzibą w Frankfurcie nad Menem (Bundestag). Składał się on z dwóch instancyi, rady i plenum. Radę tworzyło 17, plenum 69 pełnomocników, mianowanych przez pojedyńcze rządy. Prezydyum przysługiwało Austryi, ale był to tytuł bez znaczenia. Ostatecznie rozstrzygała we wszyslkiem liczba głosów, oddawanych przez pełnomocników, z których żaden nie działał według własnego zrozumienia rzeczy, lecz zastosowywał się do otrzymanej instrukcyi. Ponieważ zaś Austrya i Prusy posiadały największą liczbę pełnomocników, dwa te państwa rządziły związkiem. Od roku 1820-go, gdy zwyciężyły zupełnie dążności reakcyjne ks. Metternicha, ta przewaga Austryi i Prus umożliwiła przeprowadzenie systemu metternichowskiego w całych Niemczech; sejm związkowy stal się organem najskrajniejszej reakcyi. O interesach ludu nie wiele myślano przy układaniu „aktu związkowego”. Według myśli przewodniej „Świętego Przymierza", monarchowie dzierżyli władzę z „łaski Bożej", byli niejako namiestnikami Boga na ziemi, az tego pojmowania ich stanowiska wynikało samo przez się, że będą rządzić sprawiedliwie i dbać o dobro swych poddanych. „Akt związkowy" przepisywał więc tylko ogólnikowo w artykule 13-ym, że „we wszystkich państwach niemieckich będzie zaprowadzona „konstytucya stanowa". Wybrano umyślnie nazwę dwuznaczną, aby pozostawić rządom pewną swobodę. W bardzo nielicznych tylko państwach, wyłącznie południowych, monarchowie zaprowadzili ustrój parlamentarny, według wzorów francuskich. Najpierw w księstwie Sasko-wejmarskiem, następnie w Bawaryi (1818 r.), Badenii (1818 r.), Wirtembergii (1819 r.), w ks. Hesko-darmstadzkim (1820 r.). Wszystkie te państwa otrzymały konstytucyę pisaną, która zapewniała ludowi udział w rządach przez wybranych pełnomocników, nadawała parlamentom prawo uchwalania ustaw i podatków, gwarantowała wszystkim poddanym wolność osobistą i równość wobec prawa. W ks. Sasko-wejmarskimem zapewniono także swobodę prasie. W innych państwach, zwłaszcza w Niemczech północnych, Saksonii, łłanoweryi, Meklemburgii, Oldenburgii, rządy były mniej skłonne do podzielenia się władzą z ludem. Zaprowadzono tylko reprezentacyę stanową, w której przeważały wpływy szlachty. Sejmy mogły tylko przedstawiać swoje życzenia i skargi; możności oddziaływania na postępowanie rządów nie miały to też reprezentacya nie posiadała znaczenia praktycznego. Takie same stosunki panowały w Austryi. Kilka państw wreszcie, pomiędzy niemi Hesya Elektoralna i Prusy, zachowały, względnie przywróciły, system dawny. W Hesyi „elektor” unieważnił wszystkie reformy, zaprowadzone w jego nieobecności, przywrócił stare prawa, cechy, a nawet pańszczyznę, aw wojsku pudrowaną perukę (Zopf). W Prusach myślano początkowo o przeprowadzeniu referm, projektowanych przez Steina. Opierał się temu następca jego, kanclerz Hardenberg, a gdy tymczasem zwyciężyła reakcya, zaprowadzono tylko stany prowincyonalne (w r. 1823). O sejmie nie było już mowy. Ta niechęć do ustanowienia konstytucyi w owych czasach nie zadziwia; ostatecznie też można wyobrazić sobie rozwój i postęp bez urządzeń parlamentarnych. Ale do tego trzeba dobrej woli panujących i zrozumienia prawdziwych interesów ludu. W Niemczech tego nie było. Nie trwało długo, a „Święte Przymierze” stało się parody ą i zaprzeczeniem tych zasad, o których urzeczywistnieniu marzył cesarz Aleksander. Ten człowiek próżny i krótkowidzący, który po upadku Napoleona stał się najpotężniejszą osobistością w Europie, ks. Lotar Metternich, wykrzywił świadomie i umyślnie z podziwienia godną zręcznością szlachetny •choć fantastyczny pomysł, aby przekonać Europę o swojej przenikliwości i utrzymać swą nicość u steru. Podniósł sformułowaną przez Talleyranda teoryę „prawowitości” i zrozumiałą w owych czasach epokowych przewrotów dążność do utrzymania wytworzonego z trudem stanu rzeczy, do znaczenia niewzruszonych dogmatów, i wystąpił w roli ich powołanego obrońcy.

Kotzebue (1761 ✝ 1819). Według miedziorytu F. Boita.
Kotzebue (1761 ✝ 1819). Według miedziorytu F. Boita.

Jarmark w Lipsku w 1830 r. Według litografii współczesnej.
Jarmark w Lipsku w 1830 r. Według litografii współczesnej.

Wynikiem tego programu było staranne tłumienie każdego objawu, każdego cienia ruchu umysłowego, który przypominał czemkolwiek prądy i zasady rewolucyjne. Początkowo Europa słuchała z niedowierzaniem sprawozdań ministra austryackiego o niebezpieczeństwach, lęgących się w zapalonych głowach młodzieży studenckiej, dziennikarzy, zwolenników zniesionego w roku 1814 i 1815 porządku. Wątłe cienie prądów rewolucyjnych nie przestraszały Europy. Metternich postarał się o to, aby cienie te nabrały krwi i kości. W państwach słabych, skłonnych do reakcyi, znaleźli się pomocnicy w wielkiem dziele tłumienia, wszelkiego ruchu, a zaczynający się ucisk wywołał wybuch w kołach szczególnie wrażliwych i niedoświadczonych, wśród młodzieży. Lepsza część młodzieży niemieckiej nie była zadowolona z porządku wytworzonego na Kongresie Wiedeńskim. Nie przebrzmiały jeszcze płomienne słowa filozofa Fichtego, jego nawoływania do walki narodowej, w imię jedności narodu, nie zapomniano jeszcze o zapale patryotycznym, z jakim młodzież w roku 1813 i 1814 szła w bój ze straszliwym nieprzyjacielem. Nieprzyjaciela powalono, ale marzenie o jedności Niemiec nie ziściło się. Naród pozostał rozerwany na dziesiątki państewek spoglądających. na siebie z zawiścią i nieufnością. Walka, która pochłonęła tysiące ofiar, nie przyniosła narodowi korzyści, zwróciła tylko książętom utracone trony i władzę, z której nie umieli i nie chcieli korzystać na dobro narodu. Uczucie niezadowolenia wzrastało, im głębiej wobec wywoływanej przez Metternicha reakcyi zapadały świetne ideały, im więcej mnożyły się objawy wracającego ucisku ducha. Środowiskiem ruchu patryotycznego był uniwersytet w Jenie, i za staraniem tamtejszych studentów nastąpiła dnia 18 października 1817 r. na górze Wartburg manifestacya, która-Wartburg, dość dziecinna sama przez się – posłużyła Metternichowi za dowód, że jego przestrogi przed budzącemi się ponownie prądami rewolucyjnemi nie były nieuzasadnione, i trzeba energicznych środków dla obrony istniejącego stanu rzeczy. Studenci spalili wieczorem, po dość spokojnych obradach, na stosie symbole reakcyi, kilka broszur reakcyjnych, austryacką laskę korporalską, upudrowaną perukę heską, pruski korset wojskowy it. p. Na kongresie w Akwizgranie w r. 1818 przedstawiono ten wybryk fantazyi młodzieńczej, jako namacalny objaw usposobień rewolucyjnych. Austrya, Rosya, Prusy i Francya, która na tym kongresie przystąpiła do przymierza, zmusiły rząd wejmarski do wystąpienia, przeciw profesorom i studentom. Rozgoryczenie w kołach studenckich wzrosło.

Ludwik I, król bawarski (1825 ✝ 1848) Według obrazu I. Stielera.
Ludwik I, król bawarski (1825 ✝ 1848) Według obrazu I. Stielera.

W roku 1819 młody student teologii, Sand, zamordował w Mannheimie rosyjskiego radzcę stanu, znanego płytkiego pisarza Kotzebue’go, który przesyłał swemu rządowi reakcyjnie zabarwione sprawozdania o ruchu liberalnym, w mniemaniu, że ten krwawy czyn odstraszy innych od zdrady. W trzy miesiące później aptekarz Lolining popełnił z tych samych powodów zamach na reakcyjnego nassauskiego radzcę stanu Ibella. 

Wobec tych wypadków Europa uwierzyła w bystrość Metternicha i przyswoiła sobie jego sposób zapatrywania. We wrześniu r. 1819 zebrał się w Karlsbadzie kongres mocarstw, a wynikiem jego było poddanie uniwersytetów i prasy pod rygor praw wyjątkowych. Żadnemu z państw związkowych nie wolno było odtąd przyjmować do uniwersytetu profesora lub studenta, wydalonego z powodów politycznych, ograniczono wolność nauki i swobodę zebrań studenckich, zaprowadzono surową cenzurę prasową i ustanowiono dla spraw prasowych osobny rząd wyjątkowy z siedzibą w Moguncyi. Rozporządzenia te, uzupełnione w tak zwanym „Akcie wiedeńskim”, którego przepisy pozbawiały poddanych wszelkich praw wobec panującego, sejm frankfurcki przyjął bez zastrzeżeń (w roku 1819 i 1820). Reakcya zwyciężyła na całej linii. Wszelkie próby oporu ustały. W Niemczech zapanowała grobowa cisza. Ale zupełny zastój w praktycznym ruchu umysłowym nie przeszkadzał zaprowadzeniu godnych uwagi reform w pojedyńczych państwach Związku niemieckiego i cichej pracy nad urzeczywistnieniem tego ideału jedności narodowej, o którym marzyła skarcona młodzież. W Prusach, które w tym czasie ukończyły rozpoczętą przez Scharnhorsta reorganizacyę obrony krajowej na podstawie demokratycznej, zreformowano system szkolny, uregulowano stosunki skarbowe, pracowano skutecznie nad połączeniem wyznań protestanckich i utworzeniem jednolitego kościoła państwowego, wreszcie zaś rozpoczęto wielkie dzieło zjednoczenia narodu przez usunięcie granic celnych pomiędzy państwami. 

Fryderyk Ludwik Jahn (1778 ✝ 1852). Według litografii Hickmanna.
Fryderyk Ludwik Jahn (1778 ✝ 1852). Według litografii Hickmanna.

“Walhalla
“Walhalla" pod Regensburgiem.”

Przystąpiły do niego prawie wszystkie małe państwa środkowoniemieckie, turyngskie, Hanower, Hesya elektoralna, Oldenburg, Nassau, Brunświk, Saksonia, Frankfurt i Brema. Ale jakkolwiek Brema, Frankfurt a zwłaszcza Lipsk ze swoim ogromnym ruchem handlowym i historycznemi jarmarkami były głównemi centrami handlowemi, i związek, który oplótł się około nich, miał wszelkie widoki powodzenia, wadliwa organizacya sprawiła, że nie utrzymał się długo. Pojedyncze państewka zaczęły powoli odpadać, łączyć się z Prusami i podlegać nieznacznie ich wpływom, najpierw ekonomicznym i handlowym, później politycznym. w r.1829 już 18 milionów Niemców należało do wspólnej organizacyi, która miała stać się kolebką cesarstwa niemieckiego pod hegemonią Prus. Wówczas jeszcze naogół nie zdawano sobie z tego sprawy, jakkolwiek Motz widział już zarysowywującą się przyszłość swej ojczyzny. Ale niezależnie od Prus i związku celnego, prąd narodowy, zmierzający do zjednoczenia, rozwijał się w pojedyńczych państwach i nabierał coraz większej siły. Na uwagę zwłaszcza zasługują marzenia wszech niemieckie młodego króla bawarskiego Ludwika I, który wraz z fantastami tak podrzędnego rodzaju, jak wyszydzani wówczas, dziś uważani za pionierów idei zjednoczenia, Jahn lub Massmann, tonął w zachwycie nad sztuką „teutońską”, językiem i duchem „teutońskimu, i pierwszy z monarchów niemieckich pomyślał o stworzeniu symbolu jedności, wznosząc pomiędzy innymi monumentalnymi gmachami, w pobliżu Regensburga „Walhallę“, panteon narodowy wielkich mężów, bohaterów, uczonych i piewców narodu. 

Z niemniejszą troskliwością, jak blizkich sobie stosunków wewnętrznych Niemiec, doglądał potężny kanclerz austryacki spraw ogólno-europejskich, bacząc pilnie, aby nie zakradła się gdziekolwiek i broń Boże, nie zwyciężyła „idea przewrotu” – a za taką ideę niebezpieczną uważano podówczas każdą myśl, która nie była banalna i nie zgadzała się z najczarniejszą reakcyą, – zachęcając rządy do hamowania wszelkich zapędów wolnościowych i liberalnych, dopomagając im czynnie w walce z buntującymi się przeciw uciskowi ludami. Święte Przymierze, na które początkowo spoglądał z nietajoną niechęcią, stało się niebawem źródłem jego potęgi i środkiem panowania nad Europą. Ten związek idealistyczny, zawarty w celu uszczęśliwienia ludów, zamienił się w zręcznych rękach Metternicha w ciągu kilku lat na posłuszne narzędzie dla tłumienia wszelkiego ożywczego tchnienia ducha, wszelkiego ruchu żywszego. Ze każdy taki ruch był wywołany powrotem do urządzeń, których wadliwość uznawało już dość powszechnie przeszłe pokolenie, podeptaniem wzniosłych i szlachetnych haseł, obudzonych w epoce dopiero co minionej-cóż to mogło obchodzić obrońcę ,,prawowitości“ i istniejącego stanu rzeczy? Jeżeli każdy rząd był prawowity “z łaski Bożej“ – czy nazywał się papieskim lub tureckim, był białym teroryzmem Burbonów lub skrzywioną teokracyą hiszpańską – to wszelki ruch skierowany przeciw niemu był zbrodnią, chociażby płynął z najczystszego źródła. Jeżeli zaś utrzymanie „status quo“ było niewzruszonym dogmatem politycznym, to rozumiało się samo przez się, że trzeba było zwalczać wszelkiemi środkami każdy prąd, chociażby najwięcej uprawniony, który miał na celu jakąkolwiek zmianę stosunków. O tyle logiczności nie można odmówić polityce ks. Metternicha, i stąd też pochodzi, że rządy, które obracały się w błędnem kole jego myśli i .zapominały zupełnie o tem, że brak wszelkiego ruchu byłby zastojem, martwotą, tak łatwo poddawały się jego wskazówkom. A przytem obrona istniejącego porządku była znakomicie ułatwiona przez związek rządów w Świętem Przymierzu i kosztowała tak mało. W razie zjawienia się niebezpieczeństwa na jakimkolwiek punkcie Europy, Metternichowi trzeba tylko było uderzyć na alarm i zwołać sprzymierzeńców na wspólną naradę, aby uzyskać uchwałę, potępiającą ruch niemiły, wraz z upoważnieniem do przedsięwzięcia kroków zaradczych. Wykonawca takiej misyi uśmierzającej znalazł się zawsze, bo zbrojna interweneya nie była połączona z wielkiem niebezpieczeństwem a dawała się wyzyskać w celach polityki zewnętrznej czy wewnętrznej. Tylko pełnomocnicy Anglii nie dostrajali się do kamertonu Świętego Przymierza i bróżdzili, robiąc zastrzeżenia i zakładając protesty. Bo też Anglia nie miała powodu do popierania akcyi, która zapewniała któremukolwiek z mocarstw kontynentalnych prawo i możność rozszerzenia swych wpływów, a odkąd Jerzy Canning objął w Londynie ministeryum spraw zagranicznych, także sympatye dla reakcyi zmalały bardzo po drugiej stronie Kanału. Ale protesty Anglików pozostawały bez skutku, bo nie były dość energiczne, i ostatecznie w każdym wypadku działo się według woli ks. Metternicha. 

Mówiąc o rządach Burbonów we Francyi, wspominaliśmy już, jak skutecznie Święte Przymierze na kongresie w Weronie zapobiegło zwycięstwu prądów liberalnych w Hiszpanii, upoważniając Francyę clo zbrojnej interwencyi na korzyść nikczemnego Ferdynanda. Poprzednio już ten sani los spotkał Włochy, ztą tylko różnicą, że wykonania uchwały mocarstw podjęła się Austrya. 

Włochy znalazły się po upadku Napoleona w zupełnie takiem samem położeniu, jak Niemcy. Prawowici panowie powrócili na swoje trony, niektóre prowincye pod władzo Austryi Na półwyspie zaroiło się znowu od księstw i państewek zupełnie lub częściowo niezależnych, a we wszystkich rządy zajęły się gorliwie usuwaniem wszystkiego, co przypominało czasy napoleońskie, przywracaniem dawnych urządzeń, praw i stosunków. Na tronie królestwa Neapolitańskiego, połączonego z Sycylią, zasiadł jako król „Obojej Sycylii“ reakcyjny, podstępny a tchórzliwy Ferdynand I (IV). Państwo Kościelne powróciło pod władzę Papieża Piusa VII, którego doradzca Consalvi, jakkolwiek miał najlepsze chęci, unikał wybryków reakcyjnych i prześladowań, nie umiał dać sobie rady z administracyą, nie zdoła! zapobiedz ogromnemu rozwinięciu się brygantyzmu, az niechęci do urządzeń francuskich poznosił takie reformy, jak szczepienie ospy, oświetlenie ulic it. p. Rozumie się samo przez się, że powołano do kraju nanowo zakony, pomiędzy niemi jezuitów (Bullą „Solicitudo omnium“ zd. 7 sierpnia 1814 r.). W królestwie Sardynii dobroduszny i łagodny król Wiktor Emanuel starał się zapobiegać wybrykom reakcyjnym szlachty, ale ze skutkiem niewielkim. Stosunkowo najlepiej wyszło na zmianie losów w. księstwo Toskany, gdzie Ferdynand III zaprowadzi! rządy patryarchalne, starał się o rozwój kraju, reformy i podniesienie dobrobytu. Parma, oddana w zarząd byłej cesarzowej francuskiej Maryi Ludwiki, i Lucca pozostawały zupełnie pod wpływami Austryi. Modena dostała się pod władzę brutalnego okrutnika i fanatycznego wroga wszelkich urządzeń liberalnych, Franciszka IV. Medyolan i Wenecyę zamieniono ponownie na prowincye austryackie. 

Z śmiałych marzeń patryotów włoskich o zjednoczeniu narodu nie pozostało nic, nawet zewnętrznego symbolu, nazwy królestwa Włoskiego. Powstało ono przez Napoleona i z nim upadło. Ale, podobnie jak w Niemczech, nie zapomniano wobec zmiany stosunków o hasłach i ideałach narodowych. Myśl zjednoczenia utrzymywała się, popychała do czynu, a prąd silnie rozbudzony zdążał, jak się dzieje zwykle w takich wypadkach, bocznemi drogami do swego celu, zwracał się przedewszystkiem przeciw temu, co dolegało najwięcej, tyranii, nadużyciom i wybrykom reakcyjnym nowych rządów. Głównem ogniskiem tego ruchu stało się rozpowszechnione po całym półwyspie tajne stowarzyszenie, pochodzące jeszcze z wieku XVIII, które przyswoiło sobie organizacyę wolnomularską, a symbole i nazwę węglarzy. Najwięcej członków posiadał ten związek węglarski (carbonaria) w Neapolu, i tam też uczynioną pierwszą próbę zmiany stosunków w duchu liberalnym. Kiedy w Hiszpanii wybuchło powstanie i zmusiło króla do uznania konstytucyi, carbonaria neapolitańska zdecydowała się na zamach stanu, aby zaprowadzić w królestwie „Obojej Sycylii” tę samą konstytucyę hiszpańską z r. 1812. W nocy z dnia 1 na 2 lipca roku 1820 należący do sprzysiężenia oficer dragonów Morelli w Nola Rewolucya obwołał konstytucyą. Znalazł licznych stronników, i jeden z wybitniejszych generałów, Pepe, zdecydował się stanąć na czele ruchu. Dnia 9 lipca już wkroczył na czele znacznej siły zbrojnej w tryumfie do Neapolu, i tchórzliwy król uznał konstytucyę. Ta bezkrwawa rewolucya miała jednak niepożądane następstwa w Sycylii. Ludność wyspy nie chciała konstytucyi hiszpańskiej, lecz domagała się przywrócenia własnej, nadanej za staraniem Anglików w r. 1812, i niezawisłości od Neapolu. Rząd neapolitański wysłał znaczną siłę zbrojną dla złamania oporu. Po krwawej i długiej walce Sycylianie ulegli przemocy. Zmuszono ich do przyjęcia konstytucyi neapolitańskiej i wysyłania posłów do Neapolu. 

Zanim jeszcze ruch rewolucyjny ogarnął cały półwysep, Metternich, zaniepokojony zarówno klęską reakcyi jak niebezpieczeństwem, grożącem prowincyom austryackim, Wenecyi i Medyolanowi, zwołał do Opawy na Szłąsku austryackiem (w październiku 1820 r.) kongres mocarstw, aby zwrócić uwagę na wypadki hiszpańskie i neapolitańskie i zażądać interwencyi. Niezupełnie cel swój osiągnął. Pełnomocnicy Anglii i Francyi nie zgadzali się na urzędowe wmieszanie się Europy do spraw wewnętrznych Neapolu. Nie sprzeciwili się jednak zbrojnemu wystąpieniu Austryi w obronie swoich interesów (pomiędzy Austryą a królestwem „Obojej Sycylii” istniał od roku 1815 traktat, który mógł posłużyć za pretekst do interwencyi). Rosya i Prusy zastosowały się zupełnie do życzeń Metternicha, i dnia 8 grudnia 1820 r. ogłoszono w imieniu monarchów Austryi, Rosyi i Prus cyrkularz, wypowiadający wojnę „tyrańskiej potędze rebelii i zbrodni”. Dalszy ciąg kongresu miał odbyć się w Lublanie (na początku r. 1821). Zaproszono na obrady króla Neapolu. Ferdynand, zaprzysiągłszy raz jeszcze konstytucyę, otrzymał od parlamentu pozwolenie na wzięcie udziału w kongresie i dał się namówić łatwo na wystąpienie przeciw własnemu rządowi. Neapolitańczycy postanowili na wiadomość o zdradzie króla stawić opór energiczny, ale niepodobna było stworzyć armii w ciągu kilku tygodni, a siły ich były osłabione przez wysłanie ekspedycyi do Sycylii. Gdy więc w lutym 1821 roku 60.000 Austryaków pod dowództwem gen. Frimonta wyruszyło do Neapolu, sprawa rozstrzygnęła się szybko. Gen. Pepe poniósł pod Rieti (w Państwie Kościelnem) dnia 7 marca dotkliwą klęskę. Na wiadomość o niej, armia druga, dowodzona przez Carascosę, rozproszyła się. Dnia 21 marca Austryacy zdobyli Capuę, a dnia 24 tegoż miesiąca wkroczyli do Neapolu. 

Silvio Pellieo (1788 ✝ 1854). Ze sztychu Pellefa.
Silvio Pellieo (1788 ✝ 1854). Ze sztychu Pellefa.

Akropolis w Atenach.
Akropolis w Atenach.

Okrągło 2 tygodnie przed upadkiem Neapolu, dnia 10 marca, wybuchła rewolucya w Piemoncie. Wywołali ją „węglarze”, przeprowadzili za pomocą zbuntowanego wojska i ogłosili konstytucyę hiszpańską. Wiktor Emanuel zrzekł się tronu, a książę Carignan, Karol Albert, który po wymarciu linii panującej miał prawo następstwa, objął regencyę. Usposobiony przychylnie dla „węglarzy”, zatwierdził konstytucyę. Ale wtedy już Austryacy byli na drodze do Neapolu. Za staraniem Metternicha, nowy król, brat Wiktora Emanuela, Karol Felix, potępił stanowczo nowy porządek rzeczy, a Karol August, obawiając się zemsty austryackiej, złożył regencyę. Zwolennicy konstytucyi stawili bohaterski opór, ale general Bubna zwyciężył ich pod Nawarą, i dnia 18 kwietnia Karol Felix objął rządy pod osłoną 18.000 Austryaków. 

Następstwem rewolucyi było w obu państwach i w prowincyach austryackich nielitościwe prześladowanie wszystkich podejrzanych o sympatye dla liberalizmu. W Medyolanie i Wenecyi Metternich jeszcze przed wysłaniem wojsk do Neapolu zaprowadził system szpiegowania, kazał aresztować i skazywać na śmierć lub ciężkie kary więzienne przeciwników reakcyi. Setki patryotów, skazanych na śmierć i ułaskawionych na kilkudziesięcioletnie więzienie, zamknięto w lochach Spielberga lub pod rozpalonemi dachami ołowianemi Pałacu Dożów. Pomiędzy uwięzionymi znajdował się znany poeta Pellico Silvio, który w swoich zapiskach więziennych (Le mie prigioni) pozostawił wstrząsający obraz katuszy, którym poddawano przestępców politycznych. W Neapolu tchórzliwy Ferdynand nabrał odwagi pod osłoną bagnetów austryackich. Rozpuścił swoje wojsko i z wyrafinowanym okrucieństwem mścił się na tych, którzy ośmielili się narzucić mu konstytucyę w r. 1820. Ogromną liczbę wybitnych członków stronnictwa liberalnego i patryotów skazano na śmierć, konfiskatę dóbr, więzienia, wygnanie. Stosunkowo najłagodniej obszedł się z przeciwnikami reakcyi Karol Felix w Piemoncie. Na szczególną uwagę zasługuje, że wszędzie niechęć rządów zwróciła się przedewszystkiem przeciw szkołom i nauce. Pod tym względem Karol Felix nie dał prześcignąć się nikomu, wydając w roku 1824 rozporządzenie, według którego wolno było uczyć się pisać i czytać tylko osobom, posiadającym 1500 lirów dochodu. 

Jeżeli za pomocą takich środków, przez nierozsądne ustawy, prześladowania i wybryki reakcyjne, spodziewano się stłumić ruch rewolucyjny i narodowy, to osiągnięto tylko cel przeciwny. Niechęć do rządów partykularnych, niezadowolenie ze stosunków istniejących, pragnienie zasadniczych reform, naprawy urządzeń, wyzwolenia się z pod władzy obcej wzmagało się; prąd dążący do zjednoczenia, któreby dodało narodowi siły, zapewniło mu rozwój wewnętrzny i swobodę, rozlewał się coraz szerzej po kraju, porywał za sobą coraz liczniejsze jednostki, aż wreszcie tak spotężniał, że przełamał wszystkie zapory i nie dał się już opanować.

W roku 1816 zniesiono w Prusach wszystkie wewnętrzne granice celne; w latach następnych, do r. 1830, Prusy zawarły umowy celne z licznomi państewkami sąsiedniemi. Związek obejmował jednak wyłącznie państwa północne. Celem tych starań było, jak oświadczył wyraźnie pruski minister skarbu Motz, stworzenie „silnych na wewnątrz i zewnątrz zjednoczonych Niemiec pod opieką i orędownictwem Prus”. Za przykładem pruskim poszły państwa południowe, Bawarya i Wirtembergia, tworząc związek osobny, z zamiarem rozszerzenia go na północ. Skończyło się jednak na tern, że związek ten połączył się z pruskim (w r. 1828). Ks. Metternich, tak troskliwy o to, aby nie stało się w Niemczech nic, coby groziło istniejącemu stanowi rzeczy, przez czas długi nie zwracał wcale uwagi na ruch najniebezpieczniejszy, który miał ostatecznie doprowadzić do wielkiego przewrotu, zdetronizowania Austryi w Niemczech na korzyść Prus. Dopiero w roku 1829 zauważył niebezpieczeństwo i starał się przeciwdziałać mu przez założenie związku celnego pod egidą Austryi.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new