Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W. GERSON • UR. 1831 R. • ZM. 1901 R. W TATRACH • WŁASNOŚĆ B. WYDŻGI W WARSZAWIE
Jako jeden z tych, którzy mieli szczęście najpierw uczyć się u W. Gersona, a potem sposobność patrzenia na jego działalność, poczuwam się do zaszczytnego obowiązku wypowiedzenia wrażeń i sądu, odnoszących się do tego mistrza. Jeżeli się zastanowimy nad krajobrazami Gersona, dojdziemy do przekonania, iż, dzięki nim, artysta ten zaliczony być może do pierwszorzędnych malarzy. Gdy Gerson rozpoczynał swą działalność artystyczną, w całej niemal Europie pejzaże pojmowane były bardzo nieudolnie. Oparte u naszego arsysty na głębokiem pojmowaniu prawdy, na wystudyowaniu powietrza, spotkały się z zupełnem ich niezrozumieniem. Dopiero Witkiewicz ocenił należycie wartość tych dzieł. Gerson celował w rysunku wszystkich części składowych pejzażu: w wyrażaniu charakteru drzew mało kto równać się z nim może. By dojść do doskonałości w tym kierunku, studyował kształty drzew, rysując piórem grupy liści lub igieł, a potem, wiążąc ulistnienie i rozgałęzienie w większe pęki, tworzył charakter całego drzewa. Dziwna rzecz, że mistrzowstwo swoje w malowaniu pejzażów Gerson lekceważył. Nieposzlakowanej rzetelności artysty w odtwarzaniu natury zawdzięczamy nadzwyczaj cenne materyały, odnoszące się do krajoznawstwa, tak z zakresu etnografii, jak archeologii i budownictwa. Gerson cały nasz kraj zwiedził piechotą; albumy jego są niezmiernie cenne, utrwalił w nich mnóstwo rzeczy ciekawych, z których znaczna część dzisiaj już nie istnieje. Uważam za zbyteczne dowodzić, jak głębokiej czci warci są pierwsi owi rysownicy kraju naszego, którzy nam go, można powiedzieć, sami pokazywali. Wielką społeczną zasługą Gersona były starania, w celu założenia w Warszawie Towarzystwa przyjaciół sztuk pięknych. Nauczyciela mego poznałem około r. 1868-go. Byłem wówczas, jako początkujący uczeń, olśniony czcią, jaką miał dla sztuki greckiej i Leonarda da Vinci. Traktat Leonarda o malarstwie, który do arcydzieł swego rodzaju zaliczyć można, na mowę naszą przełożył i wyciągi z niego cytował często. Szukanie czystości rysunku w sztuce malarskiej stanowiło zasadniczą cechę Gersona jako nauczyciela. Pokazując nam znakomite dzieła artystów Odrodzenia, Gerson chciał zwrócić naszą uwagę na konieczność używania natury jako materyału twórczego. Nie mistrzów naśladować nam kazał, lecz - jak oni - studyować naturę. Rad udzielał ze słodyczą i życzliwością. Pamiętam uwagę jego niesłychanej ceny dla pejzażystów, a mianowicie, że nigdy nie należy notować koloru ziemi, nie namalowawszy przytem nieba. Twierdził, że zawód malarza jest bardzo trudnym i niezmiernej pracy wymagającym. Będąc nad wszelki wyraz zapracowanym i strudzonym, przychodził nieraz do tych różnych nor nadwiślańskich, w których mieszkaliśmy, aby nas uczyć i zachęcać do wytrwania, ucząc zaś, korzystał z każdej nastręczającej się sposobności. W mniemaniu Gersona na to, by zostać artystą prawdziwym, nie dość jest nauczyć się rysować i malować. Każdy artysta bardzo dużo uczyć się i jak najwięcej wiedzieć ma tak z nauk, ściśle związanych z jego zawodem, jako też z nauk nie mających ze sztuką bezpośredniego związku. Utrzymywał też stale, że, aby malować rzeczy wzniosłe, trzeba samemu się udoskonalić, podnieść. Przy wykładach swoich zaszczepiał Gerson wzniosłe wyobrażenia o powołaniu artysty, który, według jego pojęcia, powinien być jakby kapłanem i apostołem swych idei w sztuce, ma dla niej być gotowym do wszelkich ofiar. Nie trudno zrozumieć, że takie pojęcie o sztuce, o zadaniu artysty, budziły w uczniach jego najgłębsze uszanowanie do tego świętego powołania, którego zadanie polegać miało na tworzeniu dzieł, ściśle podobnych do wewnętrznych zachwytów, będących jakby uzmysłowieniem duszy, zaczynającej żyć w obrazie. Jakże długą wydawała nam się ta drabina, po której szczeblach do nieba idziemy! Niebem tem były jakieś wyżyny doskonałości w naszej sztuce, wyżyny, wiecznie niedościgłe…
Józef Chełmoński.