Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
JACEK MALCZEWSKI • UR. 1854 R. • DERWID • WŁASNOŚĆ ODDZIAŁU MUZ. NAR. IMIENIA F. JASIEŃSKIEGO W KRAKOWIE
Rzec można, że ten artysta wznowił malarstwo fantastyczne. Jego kompozycye, podobne do utworów niektórych romantyków, nie w ym agają uzasadnienia, działają na umysły odpowiednio nastrojone przekonywująco, potęgą głosu, koloru. Nikt wówczas nie szuka uzasadnień, każdy jest porwany, gdy zw łaszcza fantazya pozornie na pewnej spoczywa podstawie. W tych kompozycyach spraw y rzeczywiste są jakby hamulcem, fantazyę nieco określają ściślej. Zjawiają się na płótnie Malczewskiego figury nieznane w tem otoczeniu, które przedstawia, układają się w sceniczne grupy, jakby cząstki, same zaś są bezimienne. „Melancholia” lub „Błędne koło”, znane powszechnie, wykazują tę cechę dobitnie. Panuje tu natłok i ścisk, poza którym jest figura, ona jedna rzeczywista, patrząca. Nie pytać o to, kto ona. Artysta określił ją dokładnie: to właśnie ta istota, która ow ą grupę sceniczną widzi. Tak „Błędne koło". Dokoła drabiny, na której zadumany siedzi malarczyk pokojowy, hasa krąg postaci, które później, gdy malarczyk stanie się artystą, będą przedmiotem jego obrazów. W tem błędnem kole figur, wyobraźnia jego, jakby niewolna, poruszać się będzie stale. Skąd te figury wzięły się w pustej izbie, niewiadomo; nie jest to bowiem pracownia malarska i na ścianach wcale malowań nie widać. Za chwilę znikną, malarczyk wróci do patronów. Ten korowód był w jego głowie; nastała zaś chwila, w której się nie mógł im opędzić, że jak żywe stanęły mu przed oczyma. Tę chwilę przedstawił Malczewski. To samo można zauważyć na całym szeregu innych obrazów: satyry, nimfy, chimery zjawiają się przypadkiem, jako oznaki rzeczy niewidocznej, jako przedmioty, które owa jedna figura rzeczywista widzi. Na niektórych portretach te twory fantastyczne są wprost oznaką czy wskazówką charakteru osoby. Figury te fantastyczne zaś przeważnie nie noszą nijakich odznak, n.p. historycznych strojów lub godeł, któreby je określały. Artysta wziął je z fantazyi, dał im taki wyraz twarzy, taki ruch, lub nawet kolor, że stosunek postaci rzeczywistej do fantastycznej da się w przybliżeniu oznaczyć. Figury te fantastyczne — rzecz dziwna — w karbach trzymają wyobraźnię widza, artysta nie pozwala widzowi fantazyować na temat n. p. osoby portretowanej: wszystko jest powiedziane, jasno, wyraźnie. Obaczmy to na pejzażu. Na tle krajobrazu wznosi się gigantyczna w stosunku do innych postać i panuje nad otoczeniem. Zanim oko dotarło do pejzażu, już otrzymało pierwsze wrażenie, rodzaj uprzedzenia. Tam, za postacią, panuje atmosfera niepokoju, zamieszania, coś się tam dzieje nagiego. Wystarczy teraz spojrzeć na pierwszoplanową figurę: obraz jest jasny, to „Śmierć”. Artysta wyobraźni nic nie zostawił, powiedział jej wszystko. Widz musi przyjąć interpretacyę artysty. Malczewski daje bowiem obraz i zarazem interpretacyę. Skutkiem tego w portretach n. p. charakter osoby wyobrażonej jest dla Malczewskiego rzeczą obojętną; osoba podobna jest zupełnie, to widoczne, lecz się sama nie wyraża. Malarz ją interpretuje zapomocą znaków, a te mogą określać chwilowe usposobienie, obraz chwilowego zainteresowania. Tak niektóre portrety są wprost harmonią zmierzchu, południa, wiosny, jednem słowem chwili. Osoba portretowana tak wygląda w południe, inaczej zaś o zmierzchu. Fizyczne podobieństwo, jeżeli zwłaszcza kilka jest portretów tej samej osoby, stanowi łącznik, wskazuje, że to osoba tasama. Czasami zjawia się i rys charakteru, lecz się zaciera w ogólnej intencyi artysty, zdążającego do kompozycyi nie portretowej, dramatycznej, lecz scenicznej. Na „Derwidzie” ten ilustracyjny charakter ujawia się wyraźnie; postać Derwida na tle pejzażu wyraża patetyczność, muzykalność, zasłuchanie pejzażu i postaci. Obraz jest harmonią chwili. Kto sam Derwid, obraz nie mówi. Tak u niektórych romantyków ludzie biorą udział w zdarzeniach, jako bezimienne istoty, liczby, a całość, zestrojona na jeden ton, wypada pięknie i mile dla oka.
St. Lack.