Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
JULIAN FAŁAT • UR. R. 1853 • SANKI
Widzimy przed sobą malarza, który, będąc jednocześnie namiętnym myśliwym, spowiada się nam z porywającym temperamentem, barwnością i szczerością ze swoich przygód. O to jazda w tęgi mróz — na polowanie. Śnieg leży na polach ogromny, drogi zasypało zupełnie i tylko tyki ze słomą ukazują, którędy jeżdżono. Koń ciągnie małe, drewniane saneczki, brnąc w nielada zaspach. Mróz każe myśliwemu przymrużać oczy i opierać marznące ucho o futrzany kołnierz. W dali majaczeje skraj lasu; zaledwie można rozróżnić kontury drzew przez tę mgłę poranną... Takich epizodów, scen przelotnych z myśliwskiego życia, odtworzył Fałat mnóstwo. Tu zaciekawi go jakaś twarz charakterystyczna, tam uderzy jego wyobraźnię groźna scena, gdy do niedźwiedzicy, stającej w głębokim ostępie w obronie swych małych, zbliża się dwóch strzelców. — Gdzieindziej, oślepiający blask słońca na śniegu w mroźny, zimowy dzień, porywa go i każe mu odtworzyć przepych skrzących się barw i świateł różowych, złocistych oraz fioletowych lub niebieskawych cieniów. Tam znów ogromne pokłady świeżo spadłego śniegu zachwycającą go swą miękkością. Innym razem pada płodnem ziarnem na wrażliwą duszę artysty przepyszna chwila letniego poranku ~ jeszcze przed świtem, kiedy mgły wiszą ciężkie i chłodne nad ziemią, a w niepewnem świetle rodzącego się dnia, niknących gwiazd i księżyca, wysuwa z oparów nad jeziorem swoje olbrzymie rogi i rozdęte nozdrza potężny łoś, zaniepokojony szelestem skradających się myśliwych. Fałat — to niesłychanie wrażliwa, zmienna i bogata natura, która musi bezustannie tworzyć — i to tworzyć szybko, prawie że gorączkowo. Być może, iż ta potrzeba jak najszybszego odtwarzania wrażeń każe mu malować przeważnie akwarele, odznaczające się nieznaną przedtem brawurą i siłą. (Wyjątek u nas stanowi w tym względzie jeden tylko Piotr Michałowski, który o pół wieku wyprzedził swoją epokę). Obrazy powstają pod ręką, w której pendzel zdaje się żyć samodzielnem życiem i ciska setki plam barwnych z szaloną pewnością siebie. Koniec końcem z tych plam, przypominających palety malarskie po robocie, wyłaniają się świetne, pełne życia postacie i składają krajobrazy. Fałat — jak każdy artysta (tytuł bardzo często bezprawnie u nas używany i dawany) prawie wszystko zawdzięcza tylko sobie. Badał naturę i po swojemu ją odtwarzał. Wpływom żadnym nie ulegał. Od 1895 r. jest dyrektorem Akademii Sztuk pięknych w Krakowie.
Jan Kleczyński.