Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

45. JAN STANISŁAWSKI


JAN STANISŁAWSKI • UR. 1860 • LATO

Słońce, kwiaty, wiosna, step szeroki, nieogarnięte przestrzenie powietrza ponad bezkresną równiną, na której widać zaledwie kilka bodiaków na pierwszym planie, cicha, zamyślona noc księżycowa — oto przeważnie tematy obrazów Stanisławskiego. Niema w nich nigdy nic krzykliwego, nic obliczonego na efekt. Możnaby go nazwać arystokratą w pejzażu, tak dalece starannie unika wszelkiej melodramatyczności i pozy, tak dalece zagłębił się w subtelnych, nieuchwytnych nastrojach w naturze. Charakterystycznym bardzo dla jego twórczości jest obraz reprodukowany p. t. „Lato“. Jest cichy dzień letni. Po olbrzymiej kopule niebios wloką się prześwietlone słońcem obłoki i spływają po niej, ginąc w oddali aż tam, gdzie na zetknięciu się nieba i ziemi widnieje ciemna wstęga lasu. Na pierwszym planie chwieją się łagodnie kwiaty i zboża. Oto temat. Uderza tu przedewszystkiem to ogromne umiłowanie przestrzeni i powietrza, które niewątpliwie jest wypływem pierwszych lat młodości, spędzonych w rodzinnej Ukrainie. Stepowym krajobrazom, na które patrzał od dziecka, należy przypisać tę zadziwiającą umiejętność malowania nieba i wydobywania perspektywy powietrznej. Pod tym względem jest on jednym z najpierwszych mistrzów. Ogromne bogactwo barwna nieboskłonie, wielka konsekwencya w ich rozmieszczeniu i delikatność technicznego wykonania tworzą tę cudowną okrągłość kopuły niebieskiej, która staje się tak żywą, że obłoki zdają się na niej poruszać i zmieniać kształty, swobodnie bujając w bezmiarze powietrza. Ale nietylko niebo jest w jego krajobrazach tak pewnem powietrza, że patrząc na nie, doświadcza się złudzenia zjawisk natury — chociaż obrazy jego rzadko kiedy przenoszą rozmiarami zwyczajny arkusz papieru, ba, nawet kartkę książki. Powietrzem przepełnione są drzewa, kwiaty, liście — nawet najbardziej wysunięte na pierwszy plan. Dzięki tej właśnie wyjątkowej umiejętności otaczania powietrzem wszystkich przedmiotów w naturze, obrazy jego tyle mówią i są tak żywe, że nad jego świeżymi wiosennymi kwiatami zdaje się unosić subtelny opar odurzającej woni... Trudno byłoby przypisać tę umiejętność wpływom plein-airzystów francuskich; Carolus Duran, pod którym Stanisławski kształcił się w Paryżu (1890—1894), namalował zaledwie kilka pejzażów. Tak wybitnie samodzielny talent najwięcej pierwiastków rozwoju znalazł niewątpliwie w sobie samym, w swojej bystrości oka i wrażliwości duszy, a wreszcie w opanowywaniu podstawy wszelkiego malarstwa — rysunku. Dzięki świetnemu rysunkowi jego trawy, drzewa i kwiaty naprawdę rosną i chwieją się na wietrze, obłoki kłębią się na niebie, a olbrzymie przestrzenie powstają w kilku liniach. Własnemu smakowi artystycznemu ma on do zawdzięczenia, że w jego krajobrazach każda plamka barwna jest celowo rzuconą i sprawia pożądane wrażenie, że te pejzaże jego, pełne, rzec można melodyjności kolorystycznej, są doskonale skomponowanemi dziełami sztuki. Są to wprost z duszy wydobyte, bezpośrednio od natury wzięte wrażenia, przeniesione na płótno z ogromnym kunsztem malarskim. To nie „krajobrazy dla krajobrazu“, ale prawdziwe poematy o naturze.

Jan Kleczyński.



keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new