Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

16. JAN MATEJKO


JAN MATEJKO UR. 1838 ROKU • ZM. 1893 ROKU • LIRNIK • DEPOZYT W MUZEUM NAR. W KRAKOWIE

U dołu obrazu wypisał Matejko wyraźnemi, czerwonemi cyframi, rok 1884, jest to jednak tylko data ukończenia i wystawienia dzieła. Pierwotny pomysł musiał być o wiele wcześniejszy i urodził się najpóźniej w 1880 r., równocześnie z rozpoczęciem pracy nad „Hołdem pruskim“. Wynika to ze słów p. Maryana Gorzkowskiego, codziennego świadka działalności wielkiego malarza. W broszurze sekretarza ówczesnej Szkoły Sztuk Pięknych, noszącej tytuł „O artystycznych czynnościach Jana Matejki“ czytamy na stronie 89., że na rok 1880 przypada malowanie głów na naszym obrazie, który w chwili druku t. j. w 1882 r. „jako nieskończony, jeszcze zostaje w pracowni artysty“.

Oto wszystko, czego nam do dziejów rozwoju, do dziejów kompozycyi niniejszego dzieła dostarczają źródła literackie. Brak również dokumentów innych, bliższych twórcy, ciekawszych ze względu na proces tworzenia, brak szkiców. Może istnieją gdzie pierwsze rzuty albo studya do poszczególnych figur, nie są jednakże ogółowi dostępne. Owo wspaniałe Muzeum, tak obfite w materyały do historyi pierwszorzędnego talentu, owo bogate, systematycznie a wykwintnie urządzone muzeum, które się skromnie zowie Domem Matejki, posiada tylko jeden rysunek, odnoszący się do naszego obrazu. Karteczki tej, szybko i niedbale narysowanej ołówkiem, wielkiej, jak mniej więcej ćwierć załączonej reprodukcyi, nie można nawet nazwać szkicem; jestto tylko notatka, może pierwsza, powstała w chęci utrwalenia doraźnego pomysłu, przymierzenia go niejako do powierzchni, próbnego rozmieszczenia figur w przestrzeni. Wobec braku innych dokumentów ma i ten rysuneczek dla nas wielką wagę, a porównanie z wykonanem dziełem nie jest pozbawione interesu.

Uprzytomnijmy sobie tylko chwilę, w której dzieło powstaje. W roku ukończenia 1884 mija dwadzieścia dwa lat od samotnego „Stańczyka“ pełnego dziwnej tragicznej wymowy, choć kompozycya jest tak nieskomplikowana, a malowanie takie spokojne i gładkie. Mija dwadzieścia lat od „Kazania Skargi“, arcydzieła lat młodych i jego pięknego, zrównoważonego układu. „Unia“ (1869) i „Batory“ (1872) nie mają jeszcze nadmiaru figur, tłoku; życie, ruchliwe życie nie rozsadziło jeszcze obrazu, nie wykipiało. Ale w 1875 r. jest już ścisk i ciżba na „Dzwonie Zygmuntowskim“, w 1878 rozszalały się tłumy zbrojne na „Grunwaldzie“ , a podczas roboty nad naszem płótnem, w 1881 r., zaroiło się od gwarnych postaci na „Rzeczypospolitej Babińskiej“. Jest to epoka, w której Matejce nigdy dość ludzi, dość ruchu. Im więcej się zamyśli, zagłębi w jaką scenę z przeszłości, a potem rzuci okiem na sztalugi, tem bardziej mu się własne dzieło wydaje martwem i nie dość rzeczywistem. Przecież tam musiał być i krzyk i chrzęst zbroi, szczęk szabel i głowa przy głowie. Więc zaraz przybywają postacie, a gdzie ich już na pierwszy plan wysunąć niepodobna, mnożą się przynajmniej twarze. Matejce stworzyć żywych ludzi - nie trudno.

Takie były też losy i naszej kompozycyi. Rysunek zawiera tylko sześć a najwyżej siedm osób. Wieszcz, wróżący przyszłość ma już ten sam ruch rąk i ten układ nóg, co na obrazie. Jest i ta postać, podtrzymująca starca i ta druga, obecnie kobieca, na notatce niewyraźna, klęcząca, zasłuchana. Poznajemy i figurę opartą na strzelbie i tę drugą, która siedzi u dołu po prawej stronie obrazu. Ale niemasz wcale na rysunku trzech głów po prawej stronie u góry, po lewej zaś, poniżej mężczyzny, trzymającego w prawicy broń palną, widzimy tylko jedną postać. Jest to mężczyzna, zapewne młodzieniec, spisujący przepowiednie. Rozszczepił się on z czasem na dwie odrębne istoty: na szlachcica w niebieskim żupanie z piórem, księgą i kałamarzem oraz na pacholę trzymające ryngraf z Matką Boską Częstochowską. Z sześciu czy siedmiu urosła liczba osób do dziesięciu. Stało się zadość prawu, któremu w tych latach uległ talent Matejki.

K. M. Górski.



keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new