Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
JAN MATEJKO • URODZ. 31. VII. 1838 UMARŁ 1 IX. 1893 • ŚWIĘTA KINGA • WŁASNOŚĆ HR. I. DUNIN-BORKOWSKIEGO WE LWOWIE
Podziwiamy w obrazach Matejki archeologiczną wierność i łudzącą dokładność szczegółów, połysk gładki i zimny stalowych zbroi, puszystość miękką aksamitów, migotliwość szeleszczących jebwabiów, blask ciepłej karnacyi, ale o wiele ważniejszą od tych zewnętrznych przymiotów, jest prawda wewnętrzna, jest temperament i charakter, jest dusza ludzi z krwi i ciała, których nam stawia przed oczyma, jest duch wypadków nareszcie i ich znaczenie dziejowe, nastrój i styl epiczny w ich opowieści i przedstawieniu, które budzą wyobraźnię i zmuszają do myślenia. Wprawdzie artysta nieraz to znaczenie zanadto podkreśla i obciąża zbyt dobitnie wyrażoną intencyą, wprawdzie właściwa mu płodność i wybujałość sprawia, że możnaby często z jednego z jego obrazów wykroić kilka, ale w rzeczach ludzkich strony dodatnie dopełniają się ujemnemi. Przymioty największych ludzi okupują się ich wadami. Kto był jego mistrzem i najbardziej wpłynął na charakter jego twórczości? To zapytanie naturalne i zwykłe w żywocie każdego artysty, w tym wypadku nie znajduje odpowiedzi. Nie spotykamy wśród spółczesnych nazwiska, któreby dało się z nim bezpośrednio związać. Matejki mistrzynią prawdziwą była Polska ze swoją przeszłością, z pomnikami Krakowa, Wawel i kościół Maryacki. Stary mistrz z końca XV w. Wit Stwosz, ze swoim ołtarzem w kościele P. Maryi, oto jego najpierwszy i kto wie, czy nie najbardziej wpływowy nauczyciel. Ta siła charakterystyki, ta wydatność i plastyka kształtów, oznaczająca tak wybitnie i dosadnie każdą indywidualność, uwydatniająca każdy szczegół, markująca każdą żyłę ręki, każdą kość budowy, przy niepokoju i jaskrawości nawet - co nas w średniowiecznym snycerzu uderza - wycisnęła niezatarte piętno na tem wszystkiem, co z pod pendzla Matejki wyszło. Reszty dokonała historya narodu, który nie stworzył państwa, nie potrafił wznieść trwałych fundamentów całości, ale wydawał przez szeregi wieków potężne, chociaż w wybujałości swej nieraz rażące indywidualności. W tem leży źródło Matejkowskiego geniuszu, a raczej tych charakterystycznych znamion, po których go poznajemy. Wyrósł on na polskim gruncie i był na wskroś Polakiem. Mistrz wielkiego i szerokiego zakroju, na skalę tych mistrzów, których wydawały tylko wielkie epoki sztuki, przy tej rodzimej oryginalności i może dla niej właśnie, zyskał on głośne imię na obu półkulach świata i na skrzydłach swej sławy niósł sławę ojczyzny. Był nie tylko malarzem, ale przedewszystkiem wielkim obywatelem i człowiekiem. Sztuka służyła mu do wypowiedzenia tego, co jako obywatel wypowiedzieć pragnął. Pogrążony w swej twórczości, w dziejach i pomnikach polskich, nie znał żadnych potrzeb. Żył jedynie dla posłannictwa, którego brzemię spoczywało na jego barkach. Urodził się, aby wskrzesić historyę Polski i spieszył się gorączkowo dla spełnienia tego zadania. We wszystkiem, co przeszłości dotyczyło, zabierał głos z pewnym akcentem autorytetu, czując do tego prawo. Do grobów naszych królów czy wielkich ludzi zstępował z religijnem namaszczeniem. Ta rola strażnika grobów musiała wpływać i wpływała na jego stanowisko wobec teraźniejszości i przyszłości.
Prof. dr Maryan Sokołowski.