Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

21. ALEKSANDER GIERYMSKI


A. GIERYMSKI UR. 1849. R. ZM. 1901. ROKU. • PARYŻ O ZMROKU • WŁASNOŚĆ MUZ. NARODOWEGO W KRAKOWIE.

Życie Aleksandra Gierymskiego, jednego z najznakomitszych polskich artystów — to straszny, długi dramat, dramat powstający z konfliktu pomiędzy jednostką, nie mogącą i nie chcącą się dostosować do społeczeństwa, śród którego wyrasta, a tem społeczeństwem. Niepoprawny optymista, jakim jest Witkiewicz, świadek okropnej przeszłości, nie widzący równie okropnej teraźniejszości, wołającej, nawet w Krakowie, o pomstę do sztuki, niemal codziennie, Witkiewicz, biorący skwapliwie w obronę nasze społeczeństwo, a obwiniający głównie prasę i krytyków ~ jak gdyby społeczeństwo nie miało właśnie takiej prasy i krytyków, na jakich zasługuje ~ w charakterze Gierymskiego szuka przedewszystkiem przyczyn, które go nieszczęśliwym uczyniły. Ośmielę się twierdzić zupełnie co innego. Gierymski był wielkim artystą, plastykiem, skazanym na pędzenie żywota i tworzenia śród społeczeństwa najbardziej obojętnie — a nawet często wręcz wrogo ~ dla sztuk plastycznych usposobionego, jakie kiedykolwiek na kuli ziemskiej istniało. Dowiedzie tego kiedyś tysiącami faktów „Historya walk o sztukę i kulturę artystyczną w Polsce“. 

Al. Gierymski był naturą niesłychanie wrażliwą i delikatną, niezdolną do kompromisów. Gierymski był tylko malarzem, malarzem znakomitym wprawdzie, ale niczem więcej, a więc ani poetą, ani historyozofem, ani filozofem, ani gawędziarzem, ani etnografem, ani reporterem, co artystę-plastyka niczem Zgoła, przed drapieżną nienawiścią tłum u obronić potrafi. Gierymski — znakomity artysta-malarz, istna mimoza, zjawia się śród środowiska gruboskórnego, wszelkiej kultury artystycznej pozbawionego. Gierymski czuje swoją wartość i kompromisami żadnymi kalać się nie chce. Rezultat? Nędza i szereg nieuleczalnych, do śmierci krwawiących ran, które wypaczają charakter artysty raz na zawsze, wypędzają go na obczyznę i przez wrota obłąkania do grobu wtrącają. Gierymski potrzebował zrozumienia, współczucia i uznania. Jeżeli to jest grzechem, takie były winy Gierymskiego. Prawdą jest, że „wrogowie ludu“, po wielu latach, wracają czasami, niesieni na rękach ludu — jako tryumfatorowie, nie sprzeniewierzywszy się ani na włos swoim ideałom. Takie fakty zdarzają się jednakże bardzo rzadko, przedewszystkiem zaś „w róg ludu“ musi być obdarzony przez los tak długiem życiem, by mógł dnia tryumfu dożyć. Zapewne: Matejce nikczemne zarzuty zdrady (!!) wynagrodzono berłem; ale Matejko „wziął“ ten lud bynajmniej nie swym talentem malarskim, lecz jedynie tematami swych dzieł, dzięki opiece kliki, której, o sztukę nie chodziło. Matejko-pejzażysta ~ genialny nawet pejzażysta — byłby żył i umarł w nędzy, śród obojętności ogółu. Tak wygląda — być może bardzo niemiła — prawda. Dla Gierymskiego godzina tryumfu wybić nie mogła. Męczył się długo śród obcych i dla obcych pracował. Pracował krwawo, zawzięcie, wciąż z osiąganych — choć znakomitych — rezultatów nie zadowolony; dziesiątki razy obrazy swe przemalowywał ten najsurowszy dla samego siebie krytyk, o niedościgłych ideałach doskonałości marzący. Chorej duszy, przez swoich zranionej, nie mogły uleczyć wawrzyny, przez obcych na skronie kładzione. Samotny męczennik, który tyle sławy polskiemu imieniu przysporzył, spoczął wreszcie jak żył ~ na obczyźnie — w Rzymie. Należałoby na jego mogile wypisać słowa następujące, wyjęte z listu do Witkiewicza: „żyć w kraju obcym jest podle, ale wielkie to szczęście nie patrzeć na tę kanalię „estetyczno-artystyczną“ u nas. Tu, albo reklama, albo baty; zawsze lepiej brać w skórę, jak racya, niż być smarowanym miodem i tylko muchy człowieka osiądą ~ nie mówię o sobie, bo już tam miodu nie miałem“. Kamienie, takim mniej więcej napisem ozdobione, możnaby ryczałtem zamówić dla umieszczenia ich na mogiłach olbrzymiej większości polskich artystów, tak żywych jak zmarłych z Grottgerem na czele. Byliśmy i jesteśmy bowiem niepoprawnym i wielbicielami pseudoartystycznego partactwa: Wielbicielami Lesserów, Horowitzów, Styków, Popielów, Odrzywolskich, Struwych i Lanckorońskich; nie znajdowali zaś i nie znajdują w naszych oczach łaski Michałowscy, Gierymscy, Podkowińscy, Witkiewicze, Mehofferowie i Wyspiańscy.

Feliks Jasieński.


keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new