Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Znamiona i Właściwości Najważniejsze Sztuki Nadwiślańskiej


Styl Nadwiślański obejmuje całą epokę Piastowską i część Jagiellońskiej do Jana Olbrachta, to znaczy do ostatka wieku XV-go, właściwie do końca panowania Kazimierza Jagiellończyka. W stylu Nadwiślańskim zasadniczo możnaby wprowadzić okres krągłołuczny i okres ostrołuczny, lecz wiedzieć należy, że Ostrołęka występuje w Polsce bardzo wcześnie, o wiele prędzej jak w krajach innych.

Najbardziej znamiennym pierwiastkiem to wnęki licznie wprowadzane, a szczególnie wnęki łękami u góry zasklepione. Rozróżniamy tak zwane dwunałęcza pełne o łukach półkolistych od dwunałęczy ostrych o łukach łamanych. Może być dwunałęcze płaskie, gdyłęk stanowi odcinek koła. Może być dwunałęcze nadto jeszcze i w przeginkę, gdy łuki przeginają się z linjj wklęsłej ku wypukłej.

Wnękowania owe dadzą się uzupełnić jeszcze także i prostokątami, w tłach których wprowadzano często laskę pionową w osi głównej i laskę poziomą, skutkiem czego powstawał t. zw. krzyż wnękowy.

Rzecz najważniejsza, że znamiona owe pojawiają się bardzo wcześnie na tle wiązania cegieł sławiańskiego, co oczywiście przemawia wyraźnie za gałęzią sztuki czysto rodzimej bez wpływu żadnego.

Jest jedna okoliczność, do dziś dnia stanowczo nie dobrze uznana, a mianowicie ta, że wszystkie zabytki w Polsce najdawniejsze opierają się na sztuce granitowej. Sięga ona z pewnością źródłem swojem czasów pogańskich, kiedy narody sławiańskie spokojnie zajmowały ziemie dalekie aż po Ren i dalej. Od okolic Magdeburka począwszy, aż po wybrzeża Pomorza i dalej, do dziś dnia wielka ilość pomników sztuki najdawniejszej utwierdza w nas to przekonanie, że w czasach bardzo odległych sztuka sławiańska w cegle wysoko wykształcona, opierała się na granicie. Znaleść w tern można jakiś związek chyba aż ze sztuką egipską. Było to we zwyczaju silnym, aby fundamenta i cokoły budować z granitu, niekiedy granit wprowadzano do filarów i słupów nawet. Przy drzwiach kościółka Ś-go Jana Jerozolimskiego w Poznaniu są słupy z granitu różowego. W kościele katedralnym na Pomorzu w Kamieniu jest w ścianie północnej nawy poprzecznej portal ciężki, »bizantyński«, jak go Kugler nazywa, cały z granitu wykonany, po cztery uskoki mający z każdej strony. Mury Kruszwicy, Inowrocławia, Gniezna, Giecza, Krobi , Kościelca, Ostrowia na Lednicy, nie są wyodrębnione, bo łączą się z ogromną ilością zabytków tego rodzaju sztuki Zgorzeleckiej i Pomorskiej.

W Zgorzelcu (Brandenburg) na zamku jest kaplica Ś-go Piotra, którą Adler przypisuje wiekowi XII. Zdaniem atoli naszem, mury z granitu wykonane, należą pewnie do budowli z czasów rządów sławiańskich w tem mieście. Twierdzenie owe zresztą daje się tem najpotężniej poprzeć, że z murami granitowymi wszędzie są w związku mury ceglane o wiązaniach sławiańskich i polskich. Przy katedrze św. Piotra i Pawła na zamku w Zgorzelcu (Brandenburg) są przypory nawet na podstawach granitowych zbudowane, a objawia to założenie fundamentów w duchu techniki już bardzo wykształconej. Na kaplicy Ś-go Jakóba w Zgorzelcu jest wiązanie sławiańskie (Das Mauerwerk in wendischem Steinverbande, Adler). Nawet ten przesławny kościół Ś-ej Katarzyny o podmurowaniach całych z granitu, łączy się w ten sposób z zabytkami polskimi. Kościół klasztorny w Krzywiąziu (Krewese) ma także granit, a sama ta nazwa, jak Dąbek (Dambeck), Wilśniak (Wilsnack), Wierzbno (Werben) mówią jasno, że była tu mowa inna przed napływem od zachodu. Kościół klasztorny w Nowej-Wsi (Neuendorf) posiada mury granitowe, o których badacz niemiecki mówi: »Die Technik in slavischem Verbande ist gut«.

Nie możnaby tu nawet wyliczyć, ile dzieł sztuki Obodrzytów i Połabian dochowało podkładziny granitowe. Przepiękna brama w Glinianach (Stendal), zwana »Das Uenglinger Tor«, ma w cegłach wiązanie sławiańskie (ist in slavischem Verbande ausgefiihrt), a podwaliny także są granitowe. Druga brama w tem mieście »Das Tangermtinder Tor« ma podmurowanie z granitu. Na wielu bramach miast innych wiązanie cegieł polskie. 

Wszystko to mówi dobitnie, że sztuka ceglarska, po zabytkach ościennych lepiej jak u nas zachowana, wychodziła zasadniczo z wiązania albo sławiańskiego, albo polskiego, a co zatem idzie, musiała być doprowadzoną do wydoskonalenia znacznego, jeżeli w Europie występuje wcześniej jeszcze, zanim sztuki średniowieczna się rozwinęła. Sztuka ceglarska nasza, jeżeli ma przyjść do znaczenia pierwotnego, musi wrócić do wiązania cegieł: sławiańskiego lub polskiego.

Za dawnością sztuki ceglarskiej, na tych wiązaniach nam tylko właściwych opartej, przemawia sztuka granitowa. O murach takich dobrze i słusznie ci twierdzą, którzy mówią, że pochodzą one z kątyn pogańskich, bo tak jest rzeczywiście. Jedną z najciekawszych osobliwości sztuki w Polsce przedchrześcijańskiej, ta używanie granitu i do murów i do słupów i do filarów.

Poburzono u nas prawie wszystko w czasach zaprowadzenia wiary nowej, lecz na podstawie szczątków bardzo licznych śmiało wyrokować możemy o pradawności tego sposobu, który był w związku ścisłym ze sztuką ceglarską, pochodzącą jeszcze z czasów bajecznych.

Przytaczamy dowody te na wykazanie, jak dawną jest sztuka nadwiślańska i jak pierwotną. Sięga ona początkiem swoim okresu sztuki grodziskowej, w której odznaczyły się także tak zwane wały zeszklone dla obrony miejsc uświęconych Wały zeszklone świadczą o sztuce wypalania nietylko gliny, lecz i kamieni.

Przez tak długi ciąg wieków mogła sztuka budownictwa tak się wykształcić doskonale, że nietylko stała się podwaliną dla piękna miejscowego, ale wpływem swoim działała wszechstronnie. Najważniejszem znaczeniem w tym względzie, oprócz wiązania cegieł, to

sposób wiązania pól i krawędzi w całość kształtu. Zawsze i wszędzie poczucie polskie żądało uwydatnienia osi głównej dzieła za pośrednictwem tak zwanego węzła działowego a nie pola. — Takim węzłem działowym to węgar okienny (rys. 140), to przypora w osi ściany kaplicy (rys. 143), to krawędź w osi chełmu wieżowego (rys. 146 ), to laska w szczycie (rys. 148), wreszcie »śrzedzina« w kole na szczytnicy (rys. 176) i t. d.

Rys. 177. Szczyt domu zwanego świątynią Perkuna w Kownie. Architektura ceglana, spokrewniona z kościołem Ś-tej. Anny w Wilnie.
Rys. 177. Szczyt domu zwanego świątynią Perkuna w Kownie. Architektura ceglana, spokrewniona z kościołem Ś-tej. Anny w Wilnie.

Wskutek podziału takiego wynikał zawsze w każdym kształcie rozkład dwoisty, dwupolowy lub czteropolowy, który różni się w tem zasadniczo od podziału trójpolowego i pięciopolowego sztuki greckiej i świata całego. Tak n. p. rozważając kształt szczytnicy na kościele Ś-tej Katarzyny w Zgorzelcu (rys. 152), musimy mieć na oku podziałów »dwoisty«, który utworzył tu uszeregowanie parami każdej zdobiny. Mamy szczytnice parami, koła parami, dwunałęcza półkrągłe, wewnątrz których jeszcze najmniejsze dwunałęcza się przypominają. Przykład to doskonały prawa połowienia, w całej sztuce Nadwiślańskiej najwierniej zachowanego. Bije on, że założenia murów w Pietrzykowie (rys. 151) dzie widzimy połowienie podwójne. Wspaniale rzecz tę uprzytamnia widok bocznej katedry Przemyskiej w stanie pierwotnym (rys. 150). Katedra składa się z dwóch części: z nawy i z części kapłańskiej. Nawa podzielona jest raz na dwie połowy z długości i drugi raz w każdej połowie, skutkiem czego wypadają cztery pola, cztery przęsła sklepienne, cztery okna a pięć węzłów. Jestto ten sam rozwój kształtu, o którym mówiliśmy odnośnie do kościoła Marjackiego w Krakowie i Kolegjaty Wiślickiej. Część kapłańska Katedry Przemyskiej wynikła z połowienia pojedyńczego. Prawo dwojenia podwójnego bije ze ściany wystawy bocznej ratusza Gdańskiego (rys. 160). Zasada połowienia wytworzyła układ polski rzutu poziomego tak pięknego, jakim jest rysunek 172. Na podstawie sklepień piastowskich, o trójkątach równobocznych na trzech bokach apsydy powstają dwa pola o trzech węzłach.

Rys. 178. Kielich Kazimierza W. Trzemesznie
Rys. 178. Kielich Kazimierza W. Trzemesznie

Prawo połowienia jest podstawą dla całej sztuki polskiej, tak w drzewie, jak w cegle i w kamieniu - we wszystkich okresach sztuki aż do baroku. Z tej zasady powstały dwunałęcza, o których mówiliśmy. Tak wytłumaczyć można powstanie odrzwi z rys. 145, tudzież zdobiny rys. 155. W slad za tem stosowano wszędzie parami i wnęki, jak to widać na rys. 150. Na baszcie są okna zbliźnione i po domach, miedzy którymi uderza nas budowla dwuszczytowa, złożona z dwóch szczytów zazębionych, postawiona “w cetno” czyli “w dwojaka”. Domy takie były często w Polsce używane. Gdzie z czasem pod wpływem zachodnim podział dwoisty stawał się mniej wyraźnym, jak n. p. na wieży w Środzie, już w czasach późniejszych, (rys. 153) - tam mimo wszystko uwydatniono jeszcze zasadę połowienia przez dwunałęcza, przez okna zbliźnione i przez laskę w osi okna. Górą tej wieży przechował się ślad ściany czołowej czyli atyki o czterych polach, dla dachu wewnątrz pogrążonego. To samo odnosi się do szczytu dajmy na to takiego, jakim jest szczegół z rys. 154. I tutaj dwunałęcze służy dla wywołania wrażenia skutkiem odznaczenia osi pola każdego.

Kościoły najwcześniejsze a skromne posługiwały się pułapami drewnianymi dla zamiłowania do drzewa. Musiały one mieć rząd słupów drewnianych, środkiem biegnący, dla podtrzymania sosrębu czyli belki wzdłużnej. To jest pierwotwór dla założenia dwunawowego.

Kiedy sztuka sklepienna objęła szersze kręgi, wtedy rozwinęły się najbardziej znamiennie sklepienia piastowskie z trzech trójkątów w prostokącie powstałych i sklepienia toruńskie, uwydatniające zawsze środki każdej tarczy w kwadracie lub prostokącie za pomocą zworników z herbami. Sklepienia piastowskie mamy w nawach bocznych rys. 149, a sklepienia toruńskie w nawie głównej tego samego kościoła. Sklepienia piastowskie widzimy w katedrze Wrocławskiej, w ramionach nawy krzyżowej i w kaplicy Marjackiej (rys. 143).

Kościoły halowe są własnością sztuki nadwiślańskiej prawie wyłączną. Przy założeniach dwunawowych były prawdopodobnie stosowane dwa szczyty, dla dachów dwoistych, jakie widzieliśmy na rys. 150, zaś przy trzech nawach były powszechnie używane dachy troiste. Że one były jeszcze przed wiekiem XIV u nas rozpowszechnione upewnia nas rys. 163, gdzie widzimy nawę krzyżową lekko odznaczoną trzema szczytami, należącymi do wzniesienia sklepienia halowego. Trzy szczyty to ta sama zasada, która kazała trzy słupy wprowadzać, aby wytworzyć dwa pola lub pięć słupów dla czterych pól (rys. 164). Trzy słupki wprowadził we widoku wiązki Wit Stwosz, a te oparły się na sześcioboku, który był najczęściej używany w sztuce nadwiślańskiej (rys. 166 i 167).

Co do wież twierdzić można, iż takowe weszły najwcześniej do kościołów ze sztuki pogańskiej, albowiem katedra Kruszwicka już je wprowadziła na podwalinach granitowych. Dwie wieże to sposób najulubieńszy w Polsce. Przeszedł on do kościołów Europy i dlatego po wszystkich wieżach Włoch, Niemiec, Belgji, Francji i Anglji stwierdza się dobitnie podział dwoisty. Nie kto inny wznosił te wieże, jak budowniczowie sławiańscy, polscy. Wieże te z dachami malowniczymi i szczyty to najwdzięczniejsze pierwiastki sztuki nadwiślańskiej od ziemi spiskiej po Bałtyk — od Renu, gdzie jest Spira polska i Lach polski, aż po wschód Polski!

Do osobliwości kościołów naszych należy wydłużenie części kapłańskiej do czterych przęseł najczęściej. Zamiast łuków odpornych, prawie u nas nieznanych, weszły w użycie przypory wolne, pięknie od zewnątrz przybrane. Najciekawszą stroną ich rozwoju to wprowadzenie przypór we wnętrzu kościoła od strony nawy bocznej. Filary takie z przyporami są przynależnością krakowskiej szkoły architektonicznej, która sięgać musiała daleko.

Ze szczytów wszystkich, na podniesienie zasługują szczególnie szczyty dwa: nad częścią kapłańską i nad łękiem tęczowym. Szczyt ten ostatni tak zwany wszczyt tęczowy przybrany był u nas najczęściej dzwonniczką murowaną (sygnaturką), której przykłady mnogie widzimy po całej ziemi polskiej (rys. 150). Do ozdób szczytów należą iglice i sterczyny. Szczyty Wrocławia i Malborka wyszły z ducha naszego, ze sztuki budownictwa polskiego w cegle. Aby zrozumieć piękno tejże trzeba wyobrazić sobie bogactwo pierwiastków, które wynikały ze stosowania cegieł osobno wyrabianych t. zw. »Kształtówek«. Składanie ich porządkowe wytwarzało n. p. węgary takie, jakie widzimy na rys 173, na rys. 174 i rys. 175. Kwitła niegdyś ta sztuka ceglarska, bo pojmowano ją z miłości nie dla korzyści, jak to dziś się dzieje. Dawniej z pieców polowych, polskich, wychodzimy arcydzieła i piękne i trwałe. Dziś z pieców wspaniałych a pysznych (pierścieniowych) wychodzi cegła tylko dla korzyści pieniężnej. Musimy powrócić do pierwotnej godności sztuki ceglarskiej, ręcznie nic maszynowo wytwarzanej a odżyje piękno domów i miast naszych. Jak łatwo z cegieł zwyczajnych układać całość wdzięczną, poucza nas rys 176, zaczerpnięty z zabytków północnych. I tu sześcioboki zastosowane i tu »dwunałęcze« u góry a krokiewki naładują osęczki gałęzi, z czego powstały w ciosie czołganki czyli żabki.

*****

Sztuki postaciowe jak rzeźba i malarstwo, odegrały znaczenie przeważnie w epoce Kazimierza Wielkiego aż do Kazimierza Jagiellończyka. Niestety! Los zapomnienia i zaguby rzucił wielką ilość zabytków w otchłań nicości, a co ocalało, stało się pastwą grabieży dla nieprzyjaciół na długie wieki. Jeżeli »starożytne grobowce Katedry poznańskiej«, a w rzędzie ich i grobowiec Bolesława Chrobrego, obrócono na kamienie do mostu, jeżeli rzeźby najdawniejsze z kościoła i klasztoru Benedyktyńskiego na Łyso - Górze poszły do podmurowania, jeżeli z pomnika św. Wojciecha w Gnieźnie niczego prawie nie uszanowano, wreszcie jeśli u nas wszędzie i zawsze ciosy rzeźnione tłuką na materjał do fundamentów, to nic dziwnego, gdy widzimy luki w dziejach sztuki rzeźbiarskiej, trudne do zapełnienia!

Rys. 179. Szczyt z Psałterówki przy kościele P. Marji w Poznaniu, o w nękach przeginką zasklepionych.
Rys. 179. Szczyt z Psałterówki przy kościele P. Marji w Poznaniu, o w nękach przeginką zasklepionych.

Szczęściem posiadamy jeszcze kilka tablic założenia (erekcyjnych). W Radłowie z r. 1337 pochodząca, jest podzielona na trzy pola, ostrołękami zwieńczone, a rzeźba w pośrodku wyobraża biskupa Jana Grota.

W Wiślicy nad drzwiami bocznemi, po prawej stronie widać płytę założenia iście przepiękną. Rzeźba przedstawia Kazimierza W. klęczącego przed Matką Boską, która trzyma Dzieciątko Jezus. Król podaje wzór kościoła Wiślickiego oddany w zmniejszeniu. Jestto kościół, który ojciec jego Władysław Łokietek rozpoczął po ukazaniu się jemu w ukryciu Matki Boskiej, kiedy doń przemówiła: “Surge Vladislae, procede et vinces”.

Sienno ma kościół wzniesiony kosztem Dobiesława z Oleśnicy, wojewody sądomierskiego w r. 1431. I tutaj obok ołtarza zachwyca nas tablica “założenia” przedstawiająca Matkę Boską siedzącą na tronie, a przed Nią klęczy rycerz w całej zbroi, podając wzór mały świątyni. Naprzeciw klęczy niewiasta, prawdopodobnie małżonka założyciela. Za rycerzem stoi św. Zygmunt, za niewiastą św. Katarzyna. 

Bodzentyn posiada tablicę założenia prawie z tego samego czasu, bo z r. 1452. W Lubrańcu istnieje płyta z r. 1497.

W Krakowie dochowałą się tablica “założenia” z dawnej bursy Jerozolimskiej, którą zburzono ze szkodą wielką. Dziś szczątek ten ostatni na krużgankach książnicy Jagiellońskiej. Obraz dłutem wydobyty wyobraża kardynała Zbigniewa Oleśnickiego, klęczącego przed Matką Boską. Wzór mały gmachu należy do okazów sztuki najciekawszych, albowiem przedstawia dachy t. zw. dwoiste. Budowlę tę kardynał w ofierze podaje Królowej Nieba.

Wielce ciekawą jest płyta, którą dziś widzieć można w Gnieźnie, w kruchcie południowej, tuż koło drzwi spiżowych po lewej ręce wmurowaną. Pochodzić ona ma z nagrobka św. Wojciecha, grobu stojącego niegdyś w Skałce katedry, w środku nawy jak dziś stoi grób św. Stanisława w Krakowie. Pomnik ten kazał wznieść arcybiskup Jakób z Sienny w r. 1480, a że wówczas był czynnym bardzo Wit Stwosz i z nazwiskiem jego połączone są arcydzieła czasu tego, zupełnie prawdopodobnem przypuszczenie, jakoby twórcą grobowca był nasz Stwosz.

Pełną sławy dziedzinę sztuki obejmują nagrobki w Polsce rozsiane. Było ich tak wiele, że ściany kościółków nawet wiejskich pokrywały. Czasy poniszczyły bardzo dużo; z tego co ocalało wywnioskować można, iż była ta gałąź sztuki twórczej na ziemi naszej widocznie od wieków zakorzeniona, kiedy wydała arcydzieł tak mnogo.

Wszystkie niemal nagrobki polskie słyną z piękności i z bogactwa. Nieprawdą jest, aby pochodziły one wyłącznie z rąk mistrzów obcych, gdyż same pierwiastki architektoniczne na nich występujące mówią o duchu czysto swojskim, jeden z najstarszych to grobowiec wspaniały w kościele Ś-go Krzyża we Wrocławiu; o zabytku tym mówiliśmy już na str. 209.

W Polsce na wzór podcieni, przy zamiłowaniu nadzwyczajnem do tychże, wykształciła się sztuka budowania grobowców z baldachami. Jestto właściwość wyłącznie nasza, która przeszła do rzeźb krajów sąsiednich, jak wyraz baldakin jest przetłumaczeniem źródłosłowia polskiego bal-dach. 

Pomnik Władysława Łokietka, na Wawelu, to dzieło w związku pewnie z grobowcem Bolesława Chrobrego w Poznaniu. Sam wzgląd, że na wezgłowiu skrzyni grobowej (tumby) Łokietka występują dwa pola jako dwunałecze polskie, przemawia silnie za polskim duchem twórczym. W każdej wnęce po dwie postacie korowodu pogrzebnego. Jest to obraz tłumaczący doskonale obyczaj narodowy, nasz polski w opłakiwaniu zmarłego, jak w obec króla obejmujący wszystkie warstwy i stany. Jeżeli tu występuje już »ostrołęka«, to nie oznacza to bynajmniej czasu późnego powstania dzieła, bo przeciwnie łuk ostry znanym był bardzo wcześnie w Polsce, nawet na grobowcu Bolesława Chrobrego wprowadzono go do wnęk takich samych, jak na grobowcu Władysława Łokietka. Po rzeźbach tego ostatniego widać obrazy czterych stanów: dziewiczego, wdowieńskiego, zakonnego i duchownego. W rysach twarzy króla znać stanowczo dłuto ręki miejscowej, albowiem wyróżnia się od rzeźb zagranicznych najsilniej piękny wyraz sławiański. Dobrze podniósł to Dr. Żmigrodzki, »że Virchow zachwycał się tym znakomitym typem sławiańskim«.

Wspaniałością uroczystą przewyższa dzieło to o wiele grobowiec Kazimierza Wielkiego, tem samem jeszcze wybitniejszy, że nad nim dotrzymał się baldach może nie pierwotny, zawsze ciekawy. Za powstaniem tegoż późniejszem przemawia okoliczność, że cztery słupy górne na boku wzdłużnym, nie łączą się jednolicie z prawem połowienia u skrzyni grobowej, która ma cztery pola, jak grobowiec Henryka IV. Całość tchnie dlatego sztuką miejscową, zwłaszcza u dołu. Uczony polski jeden chce przypuszczać, jakoby to rzeźbiarze węgierscy mieli dzieło to stworzyć, a uczony drugi posuwa się tak daleko, że posądza naród polski o zupełną martwotę wdzięczności w obec monarchy, dlatego chce twierdzić, jakoby dopiero synowiec Kazimierza Wielk. z Francji dzieło to przywiózł do Krakowa. Co za dziwne wnioski. Podnieść atoli musimy z naciskiem, że myśl »opłakiwania« rdzennie polska i tutaj wprowadziła rzeźbę, stany rozmaite wyobrażającą, a wszędzie rysy swojskie. Dzieło to jest chlubą naszą i tworem miłości najgorętszej w obec króla, dla którego o wiele prędzej i serdeczniej zdobyła się pewnie dusza narodu na pomnik chwały, jak Ludwik Węg. syn Elżbiety. Jakimi manowcami chodzi nauka polska to przykład — zwłaszcza, iż grobowce wspomniane nie są wcale odosobnionymi. Łączy się z nimi także grobowiec Władysława Jagiełły, dziś stojący pod łękiem międzynawowym Katedry Wawelskiej, lecz do niedawna zespolony silnie z malowidłami ruskiemi kaplicy św. Krzyża. I tutaj we wnękach skrzyni grobowej płaczki parami występujące i tutaj musiał być baldach pierwotnie w duchu Ostrołęki wykonany. Na miejscu zwieńczenia nadwerężonego wzniósł baldach nowy w stylu nowym Zygmunt Stary. 

Grobowiec Władysława Jagiełły jest koroną pomników, do których należy grobowiec Władysława Łokietka i Kazimierza, a z nimi łączyć się musiał niezawodnie pierwszy grobowiec Władysława Hermana w Płocku. Stanowią one razem tło, w ramach którego wybiła się niebawem twórczość genjalna Wita Stwosza. Sami uczeni niemieccy przyznają to, że takich grobowców jak Kazimierza W. i Władysława Jagiełły Niemcy nie posiadają. Miał Wit Stwosz nawet pod ręką i tuż pod okiem swojem wzory godne jego talentu wielkiego. 

To też najwyższe znaczenie dla rzeźby polskiej posiada grobowiec Kazimierza Jagiellończyka. Dzieło to przez to samo jeszcze najważniejsze, iż na niem Wit Stwosz wyrył dokładnie nazwisko swoje z literą w, co oznacza stanowczo polskość artysty i jest dowodem, że nie my go nazwali z polska, lecz on sam się tak pisał. O szczegółach wszystkich i o całości piękna możnaby dzieła pisać. Jako najszczytniejszy wykwit sztuki polskiej pomnik stanowi klejnot katedry, miasta i narodu całego.  Rys. 167 wyobraża rzut poziomy słupka narożnego. Widzimy tu związkę o sześciu wałkach, utkwionych razem w trzon słupa. Z rysunku tego jak i z rys. 166, poznajemy jak bogato, a niezwykle pojęte jest piękno dzieła, które stanowczo należy do pomysłu Stwosza, choć pomocnym był mu rzeźbiarz drugi, obcy. Mistrz polski był nauczycielem dla drugich a nie przeciwnie, jak głoszą ci, co się karmią zapatrywaniami dla nas wrogiemi.

Imię Wita Stwosza prowadzi nas do zabytku, który jest dziełem najpiekniejszem nie tylko Krakowa i Polski, ale i Europy. Jest niem ołtarz Marjacki. Gdyby on miał być tylko odblaskiem i naśladownictwem dzieł niemieckich, w takim razie byłaby tam za granicą wzory większe i celniejsze. Tymczasem przeciwnie dzieła zagranicą rozsiane są tylko przypomnieniem blasku i chwały, bijącej z ołtarza szafjastego, Marjackiego. Za pierwotnością rodzimą sztuki Wita Stwosza przemawia słusznie zapatrywanie D-ra Żmigrodzkiego, że wszystkie dzieła jego w Niemczech są o jakie lat 20 późniejsze. Zatem poszedł tam już ze sławą grobu polskiego. Ołtarz Marjacki jest nietylko dziełem najpiękniejszem, ale i najwcześniejszem, to ważne!

Prawdopodobnie z pracowni Stwosza lub ze szkoły rzeźby jego czasu pochodził ten krzyż tęczowy z Męką Pańską, pod łękiem tęczowym kościoła Marjackiego, jaki sprawiła mieszczka krakowska w r. 1473 Dorota Szewcowa, którą zapiski przez niemców prowadzone, Schusterin nazywają. Jest to przykład, jak przybysze obcy nie mogąc przyswoić sobie mowy polskiej, zmuszeni byli nawet do tłumaczenia każdego nazwiska na niemieckie. Stąd to pochodzi owa liczba wielka artystów wrzekomo niemieckich jak n.p. Rubbish, który budował katedrę Lwowską, pewnie był Rabież, bo tak żywcem tłómaczono.

Do arcydzieł Wita Stwosza należy grobowiec arcybiskupa Zbigniewa Oleśnickiego w Katedrze Gnieździeńskiej, oraz płyta grobowa Piotra Kalimacha w kościele Dominikańskim w Krakowie, wreszcie grobowiec piękny Piotra z Bnina we Wrocławku. 

Akademji Umiejętności w Krakowie dostał się w podarku ołtarz szafiasty, dwuskrzydłowy z Łusiny. Jest to także utwór Wita Stwosza Obraz główny przedstawia Matkę Boską tkającą suknię nieszytą dla Dzieciątka Jezus, obok Ś-ty Józef zajęty ciesiołką. Ołtarz św. Jana dziś w kościele św. Florjana w Krakowie jest widocznie w związku ze szkołą Wita Stwosza, a mówi to doskonale i świadczy, jak wielkie kręgi twórcze obejmowało snycerstwo polskie zwłaszcza Krakowskie. 

Dłuta tego arcy-mistrza są dzieła pomniejsze, jak grupa Św. Anny Samotrzeciej w kościele Bernardyńskim w Krakowie, także postać św. Hieronima, pod baldachem służki w katedrze Wawelskiej, ostatecznie Ogrojec przy kościele S-tej Barbary i płaskorzeźba wmurowana w ścianę kamienicy niegdyś do cmentarza Marjackicgo należącej. Te ostatnie dwie przedstawiają Chrystusa w Ogrojcu. 

Syn Wita, Stanisław Stwosz, wzbogacił sztukę naszą dziełami równie cennemi. Należą tu przedewszystkiem obrazy z ołtatarza szafjastego dwuskrzydłowego, św. Stanisława, w kościele P. Marji w Krakowie, z jego ręki wyszedł ołtarz szafjasty o dwóch skrzydłach również Ś-go Stanisława, w Wieniawie. Pod baldachem służki w katedrze wawelskiej jest postać ś-go Ambrożego, dłuta Stanisława Stwosza. 

Posiadamy wiele wcale pięknych ołtarzy szafjastych, mniej cennych może, ale zawsze niesłychanie ważnych dla dziejów sztuki naszej. Ołtarze te mniejsze miewały także dwa skrzydła, ale były prócz tego ołtarze zamykane tylko jednem skrzydłem, zwane jednoskrzydłowe. Pierwsze miały trzy obrazy, stąd ich nazwa trzyobrazowe: tryptyk, drugie zwano dwuobrazowymi: dyptyk. Te ostatnie są o wiele starsze i praw dopodobnie w Polsce najpierwotniejsze.

Ci, którzy podlegają wpływom wrogim dla nauki naszej, chcą upozorować wywody swoje zapatrywaniami, jakoby w narodzie polskim nie było nigdy — ani pociągu — ani skłonności do sztuki. Jest to zdanie najzupełniej mylne i niezgodne z prawdą. Same zabytki, ledwie dochowane z pogaństwa, świadczą o istnieniu rzeźby w czasach najodleglejszych, do których należy wyobrażenie bożka Tura w Jumnecie. Drzwi Gnieźnieńskie świadczą o ręce stanowczo polskiej, gdyż mówi o tem sama architektura wspaniale tam zaznaczona. Nazwisko twórcy drzwi Płockich jest przecie sławiańskiem.

Jak wysoce była wykształconą u nas sztuka rzeźbiarska i odlewnicza niech ujawni to prawda dziejowa, że Czesi w czasach Bolesława Chrobrego zabrali trzy tablice szczerozłote z Gniezna, a nie było to nic innego jak trzy skrzydła drzwiowe. Dwa skrzydła stanowiły może te drzwi, które Bolesław Chr. przywiózł z Kijowa, a skrzydło trzecie pochodziło z drzwi do dziś istniejących, na których rzeczywiście poznać można dodanie skrzydła dorobionego. Jeżeli wiemy, że tablica największa miała 5 łokci długości i była na 10 piędzi szeroką, przyznać musimy, że zgadzają się te wymiary uderzająco z wymiarami drzwi dochowanych. W ten sposób jasno wytłumaczyć można, skąd pochodzi wieść, że jedne drzwi sprawił Bolesław Chrobry, a drugie Bolesław Krzywousty.

I za jednego króla i za drugiego kwitły sztuki wielorakie, między niemi szczególnie złotnictwo, a malarstwo na szkliwie i oprawa klejnotów. Konstantyn W. jako sławianin z pochodzenia, wprowadził ten przepych sztuki do kościoła i od czasów jego sprzęty i ozdoby stały się najwytworniejszymi po świątyniach. Wszystko to co dawne opisy obejmowały nazwą: »styl bizancki« to właściwie jest odblaskiem sztuki starolechickiej, za Justynjana w Bizancjum do szczytu wspaniałości doprowadzonej. 

Gaweł czyli Gal opisując dary Bolesława Chrobrego Ottonowi III, mówi: “Rzeczy, te były tak drogie, iż cesarzowi cudem się zdawały”. 

W określeniu tern mamy pewność, że wyroby owe były nieznane cesarzowi, zatem polskie i że były tak okazałe, jakich cesarz nie widział. Trwa ta świetność przez wieki długie. Święta Salomeja, córka Leszka Białego, w r. 1268 zapisując kosztowności zakonnicom na Grodzisku przy Skale Piaskowej zaklina ich, aby ich nie wydawały i nie sprzedawały. Była taka mnogość rzeczy “rzeźbą małą” pokrytych, że nie podobna ich wyliczyć: “quae per singula explicate non expedit propter nimiam numerositatem”.

Zatem sztuka złotnictwa sięga pierwocinami aż czasów pogańskich w Polsce i trwa długie wieki, jaśnieje szczególnie w czasach Kazimierza W.

„W skarbcu po nim pozostałym, który testamentem córkom swoim do podziału zapisał, znajdowało się podług świadectwa współczesnego Jana Archidiakona Gnieźnieńskiego, pełno naczyń srebrnych, misek z czystego złota i srebra, kubków i 36 samych rogów ze złota i srebra ślicznie ozdobnych (miro modo decorato), flasz i flaszeczek z jaspisu i kryształu, niem niej moc innych kosztowności jako to: pierścieni i kamieni drogich, opon i kotar, perłami i klejnotami przepysznie wyszywanych«. (Sobieszczański I. 166).

Wszystkie te pięknidła przybrane jaspisami, kryształem górnym i kością słoniową oddawały rzeźby na wypukło, stąd robotę zwano »wypuklastą«.

Mając na względzie stan kraju pełny dostatku i majątku, nie można nie przyznać, że w tej gałęzi »rzeźby małej« tkwiła dziedzicznie istota sztuki wschodniej, do której należy wiele pierwiastków po dziś dzień żyjących. 

Złotnictwo z doby Kazimierza W. aż do Kazimierza Jagiellończyka to obraz misterności w zachwyt nas wprawiającej.

Wspomniemy o kielichu złotym Kazimierza W. w Trzemesznie (rys. 178 ), o relikwjarzu głowy św. Stanisław a na Wawelu z ręki złotnika Marcina Marcinka, o relikwiarzu głowy św. Florjana w Gnieźnie, z ręki złotnika Jakóba Barta, polaka, z r. 1494, o głow ie srebrnej św. Zygmunta w Płocku z reki Rzemełki, polaka, św. Magdaleny w Stabnicy, o krzyżu przepięknym w kollegjacie Sądomirskiej, o krzyżu złotym Kazimierza W. w katedrze krakowskiej. Przeginka (w grzbiet ośli) na relikwiarzu św. Florjana w Gnieźnie występująca, jest w ścisłym związku z przeginka chętnie bardzo w budownictwie ceglanem Polski stosowaną, co dowodzi rys. 179. Duch obcy dodaje do nazwiska Bart (polskiego) czcionkę h i od razu czyni nazwisko niemieckie: Barth. Więcej atoli jak te litery mówią linje. Przeginka pochodzi z budownictwa drewnianego, z linji sercowatej, bardzo umiłowanej w ciesiołce polskiej. W skarbcu wawelskim był niegdyś cyfusz czyli scyfus, to jest kubek przy koronacji używany, jaki królowa Jadwiga katedrze ofiarowała. Sławną jest monstracja gieranońska w katedrze wileńskiej, jako dar Wojciecha Gasztołda. Monstracja Kazimierza Jagiellończyka w kościele Bernardyńskim w Wilnie należy do wzorów najświetniejszych sztuki złotej.

Na równi z tą gałęzią stało odlewnictwo dzwonów, chrzcielnic i płyt nagrobnych. W Czersku był dzwon z r. 1004. Dzwon cerkwi św. Jerzego we Lwowie z r. 1202 ma napis sławiański. Chrzcielnice sławne są: w Krakowie w kościele św. Krzyża z roku 1320, w kościele na Piasku z kościoła św. Szczepana i w kościele Marjackim. W Bodzętynie i w Rogoźnie dochowały się piękne okazy.

Do odlewnictwa polskiego należą pomniki spiżowe, licznie rozsiane po całej ziemi naszej, lecz zrabowane po większej części. To co dotrwało rzuca światło na artyzmu niezmiernie wybitnego. Najstarszym jest grobowiec biskupa Giżyckiego w Półtusku z r. 1463, Najcelniejsze zabytki są: 1) pomnik Łukasza Górki, generała Wielkopolski zm. r. 1475 w Poznaniu (katedra). 2) płyta Andrzeja Opalińskiego bisk. z r. 1479 (Poznań). 3) pomnik mosiężny Jakóba ze Sienny Arcybiskupa Gnieźnieńskiego zm. r. 1480. 4)pomnik mosiężny Uriela Górki biskupa Poznańskiego zm. r. 1498. 5) pomnik mosiężny Bernarda Lubrańskiego, kanonika poznańskiego, zm. r. 1499. 6) pomnik kardynała Fryderyka Jagiellończyka na Wawelu (1503) tudzież Kalimacha u Dominikanów. 7) pomnik Piotra Kmity na Wawelu (1505) 8) pomnik Piotra Salomona z Benedyktowic w kościele Marjackim w Krakowie (1506) i płyta druga także Salomona. 9) pomnik Andrzeja Szamotulskiego w Szamotułach wojewody poznańskiego, zmarłego 1511 r. — z mosiądzu. 10) płyta mosiężna kanonika Jana Grota zm . r. 1532 w Poznaniu. 11) Dwa pomniki brązowe Bonarów w kościele Marjackim w Krakowie z r. 1538. 12) Andrzeja Grodzickiego kan. zm. r. 1550 w Poznaniu. 

W czasach ostatnich wiele z tych arcydzieł przypisali obcy odlewaczowi Vischerowi z Norymbergji, lecz twierdzą tak tylko z przypuszczenia. Wszystko przemawia za siłą twórczą czysto miejscową, przy której dla zarobku wchodzi niekiedy imię Vischera.

Jestto prawda uznana stanowczo przez znawców nawet niemieckich, że najpiękniejsze pomniki brązowe są na ziemi polskiej. Gdyby Vischer miał być ich twórcą, dlaczegóżby dla Niemiec nie stworzył nic równego, jeżeli nie wyższego? 

Sztuka ta przeszła do Odrodzenia, o czem świadczy pomnik Feliksa Gomulińskiego w Poznaniu (1552), wykonany i z mosiądzu i kamienia. Roboty mosiężne obejmowały dział wielki, a służyły do wyrobów świeczników i pająków okazałych.

Na końcu wspomnąć można o ławkach kapłańskich w katedrze Tarnowskiej i w kościele w Bieczu, tudzież w kościele św. Krzyża w Krakowie. Pochodzą one pewnie z tego czasu, do którego należy Krzyż z Chrystusem dziś na ołtarzu na Wawelu, przed którym modliła się jeszcze królowa Jadwiga. 

*****

Malarstwo w epoce Ostrołęki przyczyniało się do uświetnienia każdej gałęzi sztuki. Cech malarski miał ogniska swoje w każdem mieście większem Polski. Kraków i Wrocław szczególnie ważnemi stały się środowiskami. Cech malarski obejmował malarzy, stolarzy, snycerzy, szklarzy, szpalerników (dla obić), tarczowników, pozłotników i rozklepywaczy złota. Za Wład. Jagiełły kierunek t. zw. grecki panował silnie, czego dowodem malowidło kaplicy św. Krzyża przy katedrze Wawelskiej oraz kaplicy zamkowej w Lublinie. Znamy umowę Janka malarza (Hanko Pictor) do robót malarskich po kościołach, z czasów Kazimierza W. Władysław Jagiełło miał malarza Jakóba Wężyka. Jan Wielki Stanisław Durynk i Jan z Nissy z czasów Kazimierza Jagiellończyka. Jednym z najstarszych obrazów to malowidło w Ruszczy pod Krakowem Wierzbięty z Branic (r. 1425). Jeszcze dawniejszym ma być obraz N. Panny w kościele w Przeworsku. Pięknym jest obraz w Czchowie. Kraków posiada kilka zabytków takich: dwa skrzydła (ś-ty Wojciech i ś-ty Stanisław) z ołtarza szafjastego oraz obrazy w ołtarzach kaplicy ś-go Krzyża: Rozprawa z Doktorami i Pokłon Trzech Króli; dalej obrazy z kościoła św. Katarzyny (artysta Góraj), obraz z ołtarza ś-go Jana Jałmużnika tamże; obrazy stacyjne w kościele ś-go Idziego i dawne obrazy wotywne w kaplicy M. Boskiej Bolesnej w kościele Franciszkańskim, z ubiorami wieku XVI.

Okna kolorowe przepyszne w ułomkach ledwie ocalały. Sztuka ta znaną już była bardzo dawno, kiedy przywilej dany Tyczkonowi szklarzowi w r. 1327 na młyn na Cybinie jest »udzielony pod warunkiem reparacji i utrzymywania w całej ozdobie szyb w oknach kościoła katedralnego w Poznaniu«. Resztka zaledwie szyb ocalała w kościele Bożego Ciała i w kośc. P. Marji w Krakowie. 

Niegdyś były okna przepięknie malowane w katedrze ś-go Jana w Warszawie, w kościele Marjackim w Toruniu, w kościele ś-tej Katarzyny na Łyso - Górze i we Włocławku. W trzech oknach kościoła Marjackiego w Krakowie jest 115 obrazów Z Torunia gdzie było 22 okien w kościele Marjackim, szczątki szyb są dziś w Szańcu, reszta stała się łupem dla Malborka.

Ze złotnictwem i malarstwem połączone było hafciarstwo artystyczne, uprawiane szeroko w czasach dawnych. Świetlice królewskie,sale, hale książęce, kościoły i kaplice przystrajano kobiercami haftowanymi złotem, perłami, srebrem i kamieniami drogimi. Cechy hafciarskie istniały w całej Polsce. Z ich to pracowni wychodziły proporce świetne. Dzięki tej sztuce posiadamy ornat wspaniały w skarbcu katedry Wawelskiej, najpiękniejszy na ziemi polskiej, sprawiony przez Piotra Kmitę, marszałka wielko-koronnego. Racjonał perłami szyty przez królową Jadwigę dla biskupów krakowskich, ofiarowany dla Akademji krakowskiej, jest dziś w Paryżu. Przedmiotem podziwu jest ornat perłowy w Częstochowie.

Malarstwo pergaminowe wytworzyło gałąź osobną zwaną miniaturami. Rękopism Jana Długosza, przez Jana Joviniana Pontana przepisany, ma ozdoby bardzo piękne. Sławne są miniatury z kodeksu Bema Baltazara, pisarza miejskiego, który w nim spisał ustawy i przywileje cechów miasta Krakowa, zdobiąc 24 tablicami kolorowemu W zbiorach Zamojskiego jest rękopism na pergaminie malowany przez organistę Mateusza Benedyktyna z klasztoru Tynieckiego (r. 1466); w bibliotece nadwornej w Mnichowie (Monachjum) jest rękopism Kalimacha z miniaturami. We Lwowie graduał Tyniecki, w Uniwersytecie. W Krakowie graduał kapituły krakowskiej. Miniatury Krzysztofa Szydłowieckiego odnoszą się do żywotów biskupów polskich. Miniatury opiewające legendę św. Jadwigi są dziełem polskiem, co przyznał sam badacz niemiecki. Najpiękniejszemi miniaturami polskiemi to ozdoby pontyfikału Erazma Ciołka, w trzeciej części rękopismu umieszczone. Soczystość i żywość kolorów bawią oko, pomysły zachwycają wyobraźnię. 

*****

Historja sztuki w ogóle powstała dopiero w połowie wieku XIX, zatem w czasie, kiedy Polska utraciła swój byt niezależny. Na tle wyobrażeń nowoczesnych umiano każdej narodowości, najmniejszej i najmniej wybitnej, przypisać sztukę jej właściwą. Narodowi polskiemu odmówiono wszelkiego udziału w twórczości artystycznej, jakby to musiało być w zgodzie z wykreśleniem jego z karty Europy. Nauka obca nie zna Polski, zatem nie zna sztuki polskiej. Nauka zaś polska, opierając się przeważnie na dziełach obcych stała się od pół wieku taką samą nauką obcą jedynie w języku polskim pisaną. Stąd pochodzi, że wielu biernie przypisuje wszystko co posiadamy mistrzom obcym.

Rys. 180. Głowica kamienna odkopana pod mufami zamku na Wawelu, za katedrą.
Rys. 180. Głowica kamienna odkopana pod mufami zamku na Wawelu, za katedrą.

Odnosi się to przedewszystkiem do; całej sztuki średniowiecznej, polskiej, której nie przyznają najmniejszej wartości rodzimej. W dziele “Styl Nadwiślański” oraz w “Utworze Kształtu” staraliśmy się rzecz obronienie możności najgłębiej pod względem naukowym, tu dodać musimy słów kilka.

Polska wyłoniła się z życia narodu sławiańskiego, jaki obejmował całą prawie północnowschodnią część Europy, nawet część Włoch, Hiszpanji, Francji i Anglji. Sztuka celtycką nazywana jest sztuką staro-sławiańską za czem przemawiają lechy czyli menhiry i te koła, kręgi z kół układane jakie świat zna pod nazwą Stonenhenge. W sztuce polskiej budowanie »wokół« czyli w koło jest najpowszechniejsze, tak przy grobowcach ziemnych, jak i w budowie wsi i miast najstarszych. Naród, który dał tyle nazwisk swoich posiadłościom Europy, musiał być wielkim i bogatym, sławnym i twórczym. Sztuka jego od grodzisk i zamkowiszcz (także »wkoło« budowanych), począwszy, aż po czasy Zygmunta Starego, to jeden obraz rozwoju piękna, które długi czas określano mianem »bizancki«, dlatego, że w Bizancjum znalazło wyraz najsilniejszy. Cała ta sztuka średniowieczna, którą nazwaliśmy sztuką nadwiślańską, jest zogniskowaniem pierwiastków w wyraz jeden najsilniejszy. 

Rys. 181. Rzeźba z odrzwi kościoła Dominikańskiego w Krakowie
Rys. 181. Rzeźba z odrzwi kościoła Dominikańskiego w Krakowie

Jeżeli co ośmiela nas najodważniej do wypowiedzenia zdania tego, to prawda, że wszystkie dzieła owe z okresu średniowiecza po Europie wznoszone powstały na tle wiązania cegieł sławiańskiego i polskiego. Głowica ceglana z kościoła w Jeżychowie, nieznana nigdzie, (rys. 185) jest związana z budowlą o wiązaniu sławiańskiem. Głowica kamienna, wykopana przed rokiem pod murami zamku Wawelskiego, tuż za katedrą w Krakowie, świadczy, że jeszcze przed budową katedry były tam świątynie murowane z cegły i kamienia. Pierwiastek zdobniczy (rys. 180) przedstawiający plecionkę wstęgową, każe odnieść ją do wieku może nawet VIII lub IX. Na głowicach tych obydwóch stwierdza się prawo połowienia, które bije nawet z wnętrza katedry krakowskiej, z jej sklepienia po nad ołtarzem W. (wiz. 169). Jedna i ta sama myśl twórcza. 

Uczony niemiecki w szystkie urny domkowe z nad Łaby i z miejscowości o nazwiskach do dziś dnia sławiańskich, jak Gandów, (czyli Gątów), Burg-Kemnitz (czyli gród Kamienica), Lobositz (czyli Lubożyce) i t. d. bierze bezpodstawnie za wytwór sztuki niemieckiej). Jest to wywód o tyle niezgodny z prawdą dziejową, że duch który tkwi w nazwaniach wsi, miast, rzek i jezior to wyraźnie należący do Sławiańszczyzny.

Kys 185. Głowica z cegły wykonana, z kościoła w Jerzychowie.
Kys 185. Głowica z cegły wykonana, z kościoła w Jerzychowie.

Nazwiska owe uwiecznione świadczą aż nadto wyraźnie o ile silną była na tej ziemi wysokość oświecenia, która szła w parze z dobrobytem i rozkwitem narodu. W okresie brązu, do którego owe urny domkowe należą, kwitły miasta i grody sławiańskie, jakie nietylko nie mogły obejść się bez sztuki budowniczej, lecz przeciwnie wykształciły ją niebywale. Sztuka ta zatem stała na szczeblu doskonałości swojej własnej, o wiele jeszcze wcześniej, zanim napady przybyszów od zachodu zajęły ją w posiadanie swoje. Że urny domkowe są sławiańskie potwierdza sam autor powyższy, przyznający, iż podobne są one do włoskich, zatem do tych, gdzie również przebywał niewątpliwie stary szczep sławiański. 

Jestto pewnik bardzo ważny.

Niestety! My natomiast wiemy, że większą wagę przywiązują u nas do pojęć o sztuce Azteków i Tolteków, jak do znamion naszych własnych, ojczystych! 

Musimy tem dzielniej bronić własności rodzimej, im większe grozi jej niebezpieczeństwo! 

Cała sztuka średniowieczna, w stylu okrągło-łucznym i ostrołucznym wyszła ze sztuki polskiej, nadwiślańskiej. 

Lwów, Maj 1917.

Rys. 186. Tarcia starosłowiańska o zdobnictwie w esownice.
Rys. 186. Tarcia starosłowiańska o zdobnictwie w esownice.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new