Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Jest rzeczą prawie pewną, że pierwiastkowe, zanim na Peloponezie religja uosobnić bogów zdołała, ołtarze ofiarne stawiano tu na wolnem a otwartem miejscu, na wzór ołtarzy perskich. Później dopiero zaczęto otaczać miejsce święte (Peribolos) murami, w których stawiano na przedzie wystawne bramy, tak zwane propileje. Z czasem postanowiono budować w tem obmurowaniu osobne świątynie, odrazu tylko na tron bóstwa przeznaczone, przyczem ołtarz ofiarny przed budowlą urządzano. Świątynie te nie były od początku murowane. Przeciw nie, wznoszono je z drzewa i cegieł suszonych. Dopiero po wykształceniu pierwiastków architektonicznych rozwijać się zaczęły świątynie ściśle pomnikowe, do czego wielce korzystnie przyczyniały się w spaniałe marmury Pentelikonu i Paros. Rzec można, że wątek szlachetny, delikatny a prawie zniszczeniu nie ulegający, wyrobił pośrednio zmysł staranności i pieczołowitości, z jaką u Greków przystępowano zawsze do dzieła.
Głównem miejscem i jedynem przeznaczeniem świątyni greckiej był przybytek czyli cela, w której stała postać boga w gronie innych posągów za otoczenie mu służących, wśród rzeźb przepysznych i malowideł jaśniejących uroczystością.
Przed celą zakładano pronaos, przedsionek; za celą opisthodomos i posticum. Część przednia miała zadanie służyć za ochronę celi, aby tam bezpośrednio nikt przystępu nie miał. Część za celą służyła zazwyczaj jako skarbiec, u stóp świętości najlepiej strzeżony.
Świątynia cała, obejmująca razem w sobie trzy części wymienione, miała zazwyczaj kształt prostokąta, zwyczajnie dość wydłużonego.
Na zewnątrz jej dopiero występuje architektura w całej pełni. Tu bowiem ubierano ściany lub okalano je słupami, a słupy te starano się traktować pięknie i z poczuciem godności, jednak bez popadania w jakąkolwiek nadmierność.
Najskromniejszym wzorem świątyni była tak zwana świątynia z przednicami czyli Templum in antis. Składała się ona jedynie tylko z przybytku małego i przedsionka, raczej podcienia otwartego ku przodowi, zamkniętego zaś ścianami po bokach. Filary te uwięzłe, ze ścian bocznych wychodzące, zwano antami to jest przednicami. Czasami taki sam podcień z przednicami występował i z drugiego boku świątyni, od zapiecka. Była to świątynia z podwójnemi przednicami.
Bogatszem założeniem dla świątyni to tak zwany podczółek czyli prostylos, który polegał na otwarciu zupełnem podcienia przedniego, tak, że ścianami nie był podcień po bokach zamknięty.
Niekiedy prostylos był podwójny, posiadał zatem podcień otwarty i od zapiecka — był to podczółek podwójny (Amhiprostylos).
Nie poprzestano jednak na tem, lecz w bogactwie założenia dalej postąpiono. Obwiedziono wnet dookoła całą świątynię podczółkową pojedyńczą lub podwójną, rzędami słupów w pewnem oddaleniu od ścian. Taka świątynia zwała się peripteros — świątynia obwiedziona krużgankami, któreby można obwodnicą pojedyńczą nazwać.
Świątynie z obwodnicami były najulubieńszą formą Greków. Ażeby pomnożyć jeszcze wrażenie i bogactwo, zakładano na bokach węższych po dwa rzędy słupów, zostawiając wzdłuż boków dłuższych po jednym rzędzie.
Przyzwyczajono się tak dalece do tego sposobu upiękniania budowli religijnych, że nawet tam, gdzie obwodnic nie zakładano dookoła świątyń, rzędy słupów uwięzłych w ścianach pozostawiano (Pseudoperipteros).
Jako zaś najokazalsza architektura, bogactwem słupów uderzająca, jest świątynia z podwójną obwodnicą, składająca się z podwójnego rzędu słupów, otaczających mury zewnętrzne dookoła budynku (Dipteros).
Jeżeli w założeniu świątyni dano tylko słupy rzędów zewnętrznych, a słupy rzędów wewnętrznych opuszczono, wtedy świątynia zwała się Pseudodipteros czyli z udaną obwodnicą podwójną.
Rzadziej zastosowywano budowę świątyń kształtu okrągłego, o ścianach gładkich lub półsłupami uwięzłymi ozdobionych, albo znowu otoczonych słupami, które stały wolno dookoła.
Świątynię taką o murach w kole założonych, ze rzędem słupów na zewnątrz, zwano monopteros.
Świątynie greckie, prostokątne, otrzymywały niekiedy nazwy od ilości słupów, ustawianych na stronie czołowej, lub od ilości pól między tymi słupami.
Tetrastylos oznaczało świątynię o trzech polach między 4 słupami.
Hexastylos była świątynia o 6 słupach — octostylos o 8 słupach, decastylos o 10 słupach. Rzadko bardzo budowano świątynie o 12 słupach, a wtedy miały one nazwę dodecastylos.
Każda świątynia posiadała swoją własną podstawę, z głazów dużych starannie wykonaną, która zwała się krepidoma. Składała się ona zazwyczaj z trzech bardzo wysokich stopni, w których na przedzie i od zapiecka umieszczano schodki wygodne. Owe stopnie wysokie zwano stereobat. Płaszczyznę wierzchnią, z gładkich płyt marmurowych utworzoną, nazywano stylobatem. Z niej prowadziły jeszcze czasami dalsze trzy stopnie do przybytku.
Na podstawie, z trzech tych części złożonej, wznosiła się budowa właściwa, przeważnie na zewnątrz słupami ozdobiona. Słupy są nieodzowną częścią architektury greckiej — tak dalece konieczną, że istotnie można nazwać ją budownictwem słupowem.
Szczególne upodobanie Greków do dzielenia każdego składu na trzy części jest chyba dowodem niezbitym tej tajemnicy niezgłębionej, która istotnie w troistości widzieć chce doskonałość każdej zasady.
Jak krepidoma, tak słup i kryt składały się z trzech pierwiastków. Słup mianowicie posiadał: stopę, trzon i głowicę.
Kryt składał się: z belkowania, ze szczytów bocznych i z połaci skośnych dwóch spadów. Stopa zaś słupa składała się zasadniczo: z płycienia, z wałka i wklęska.
Głowica: ze szyjki u spodu opasującej, z dzwonu (toku) lub kielicha właściwego i pokrywy, nagłówka czyli abakusa.
Belkowanie: z nadsłupia (czyli u Greków z epistylionu) albo architrawu, dalej z nadbrusia czyli średnika, u Greków fryzem zwanego; wreszcie z krajnika czyli gzemsu koronującego (geison po grecku).
Szczyt posiadał: tło właściwe, trójkątne, zazwyczaj płaskorzeźbą wypełnione (tympanon), krajniki t. j. gzemsy i akroterje tak po bokach jak i u wierzchołka.
Kryt składał się: z okapu palmetkami przybranego, właściwego spadu, który składał się z płyt marmurowych i z kalenicy czyli akroterionu równie w palmetki przystrojonego.
Głównie na charakter budowli wpływał sam kształt słupa, od którego wyrazu zależały wszystkie inne utwory.
Zależnie przeto od typu słupa, rozwijało się składanie czyli uporządkowanie całej architektoniki. Pochodzi stąd, że typy owe zwiemy składami czyli porządkami architektonicznymi. Istnieją trzy główne składy architektoniczne: 1) dorycki 2) joński 3) koryncki.
Każdy z trzech porządków ma swój własny stosunek, zależny od promienia słupa, czyli od modułu. Im słup jest niższy, przy jednakowej średnicy swojej, tem jest silniejszy a poważniejszy i odwrotnie im słup jest wyższy, tem lotniejszy i wdzięczniejszy.
Wykształcenie słupa, jako jednostki architektonicznej, jest wyłącznie dziełem i zasługą Greków. Nikt przed nimi i nikt po nich nie dokonał tego tak szczęśliwie. Odpowiada to ściśle wykształceniu stanowiska społecznego, jakie osiągnęły szczepy Helleńskie przez doskonałe wyodrębnienie swojego charakteru własnego.
To też porządek dorycki najdobitniejszym jest obrazem Doryjczyków — joński Jończyków.
Porządek dorycki jako poważny, surowy, prostotą tchnący, silny a skromny, powstał z ducha Peloponezu, Attyki i Grecji właściwej. Jednolitość najściślej powiązana i prawidłowość, dosadnie tłumacząca każdy cel i przeznaczenie, oto podstawa rozwoju.
Powszechnie przyjmują, że słup dorycki niema podstawy — tak, niema podstawy osobnej dla siebie, rozczłonkowanej, ale za podstawę ogólną służy mu jeden styl obat, z którego, jak z wątku organizmu całości wyrastają pojedyńcze słupy.
Wysokość słupa doryckiego sięga mniej więcej pięciokrotnej średnicy jego, czyli mówimy, że ma on dziesięć promieni albo dziesięć modułów. Słup Parthenonu ma 5 ½ średnic, zatem 11 modułów. Z czasów pierwotnych pochodzący słup świątyni w Koryncie ma tylko 4 średnice, 8 modułów — z czasów najpóźniejszych atoli ma nawet 6 średnic, to znaczy aż 12 modułów. (Delos.)
Rozstawa słupów wynosi i 1 ¼ do 1 ½ modułu; zwie się ona intercolumnium. ma swoją nazwę osobną: rhabdosis. Żłobków takich dookoła bywa 16, 18 lub 20.
Trzon słupa podzielony jest na powierzchni swojej żłobkowaniem, jakie w porządku doryckim Objętość słupa w całej wysokości nie jest jednakową. Grecki artysta, jak mógł, unikał prostej linji, jako martwej; ożywiał ją lekką krzywizną. Stąd pochodzi, że od spodu ku ⅓ części wysokości nieco zwiększał grubość trzonu — zaś od ⅓ wysokości ku głowicy zmniejszał ją napowrót tak, iż w zetknięciu się z głowicą, trzon był już prawie o ⅙ modułu mniejszym. Wydęcie owo, wybrzuszenie słupa, zwano entasis.
Na trzonie mieści się głowica, której wysokość równa się mniej więcej jednemu modułowi. Głowica od trzona przedzielona jest rowkiem wciętym, bardzo delikatnym, który miał nazwę: Scamillum. Nad nim zaczyna się właściwa szyjka głowicy, u góry przewiązana czterykrotnie listewkami (rzemykami) wystającemi. Prawidełka owe, skośnie się zarysowujące, na Parthenonie występowały na słupach zewnętrznych w liczbie pięć, na słupach wewnętrznych w liczbie trzy. Każde prawidełko tu pod szyjką zwano: hypotrachelion lub anulus albo armilles. Głowicę stanowi w doryckim składzie tok o okroju podobnym do linji eliptycznej, u dołu mało, u góry więcej przegiętej i ku sobie się zawracającej. Tok dorycki zwano echinusem. Tok w rzucie idzie za śladem koła. Dopiero pokrywa czyli abakus jest kwadratem w rzucie czyli kostką w przestrzeni. Linja toku czyli echinusa bywa mniej lub więcej podniosłą, mniej lub więcej wypukłą.
Na słupach, poziomo spoczywając, leży bierzmiono czyli epistylion, nadsłupie, złożone z ciosów, gładkie, bez ozdób. Wyżej nad architrawem występuje fryz, zwany triglyphon, nadbrusie. Miejsce to jest niezmiernie ważne, tu bowiem umieszczano najpyszniejsze rzeźby. Początkowo właściwie nadbrusie składało się z kamieni, które w poprzek na architrawie leżąc, czołami swemi na przód wychodziły. Między tymi kamieniami próżnia pozostawała. Czoła ciosów zdobiono trójwrębkami czyli tryglifami. Pola, mieszczące się pomiędzy trójwrębkami, zwano metopami. Tu składano naczynia ofiarne lub wota, albo trofea. Później pola zamykano płytami, jakie były pokryte wspaniałemi rzeźbami.
Gzems koronujący składa się z płyty daleko występującej, nieco skośnie od dołu podciętej, pod którą u spodu założone były tak zwane podłożnice, które końce krokiew naśladowały.
Nad płytą u góry spotykamy się z gruszcem odwiniętym, zwanym sima, który przeznaczony był dla zbierania wody deszczowej z dachu.
Wziąwszy na oko przecudny marmur Paryjski, misterne wykonanie, graniczące z doskonałością skończoną, rzeźby odczute artystycznie, nadto grę cienia i światła po mistrzowsku przeprowadzoną, wyznać należy, że skoro architekturę taką jeszcze malarstwo żywe a bogate uzupełniło urokiem swoim, wtedy majestat piękna osiągnął najwyższy wyraz powagi wzniosłej!...
Przykłady słupów doryckich widzimy na rys. 41(str. 79) i na rys. 43(str. 92).
Porządek joński rozwinął się prawie równocześnie z doryckim. Cechą jego jest lotność, wdzięk a miękkość linearna, bogactwa pożądająca, co wszystko razem zdradza przytem jakowąś delikatność, miękkość i wytworność.
Ojczyzną jego były wyspy Archipelagu, Licja i głównie Azja Mała.
Każdy słup porządku jońskiego ma swoją własną stopę czyli podstawę (basis albo spira), składającą się u spodu z płycienia czyli z płytki czworobocznej, ponad którą przejście do trzona słupowego stanowi cała wiązka drobnych wałeczków, astragalami zwanych, poprzedzielanych prawidełkami wązkiemi, u góry zaś nad astragalami wałek duży, równie w astragale przybrany. W ogóle zasadę stanowiło ponad płytą założenie wklęska czyli trochilosa, wyżej wałka czyli torusa. Jest to stopa tak zwana jońska. W Attyce wszakże, pod wpływem doryckim i jońskim zarazem, wytworzyła się stopa szczególnie charakterystyczna i przeważnie potem używana, zwana stopą attycką. Odróżnia się ona tern od stopy wyżej opisanej, że tuż nad płytką posiada najpierw wałek (torus), potem wklęsek duży (trochilos), wreszcie znowu wałek, nieco mniejszy od dolnego. Dla odcięcia silniejszego i ochronienia przeciw pryśnięciu, wcinano niektóre części składowe na kształt rowków głębokich; rowki te zwano także skamilla.
Słup sam jest o tyle lotniejszy, o ile stosunek wysokości jego do średnicy zwiększano znaczniej, aniżeli w porządku doryckim. Gdy tam stosunek wynosił 1:5,5 lub 1:6, to tutaj osiąga 1:8,5, 1 :9, a nawet 1:9,5, znaczy to, że promień słupa dolny tak zwany moduł, mieści się w wysokości trzona 17 razy, 18 lub aż 19 razy.
Ta wysokość jest powodem wiotkości — stąd słup joński nazywają niewieścim, w przeciwieństwie do słupa doryckiego, jaki mieniono męskim.
Na trzonie występują i tu żłobkowania, jednak w liczbie większej. W porządku doryckim mamy ich 16 lub 20 — tutaj aż 24 — przyczem każde dwa żłobki przedzielone są prawidełkiem. Żłobki tu zowią się kannellury.
Najistotniejszą cechę wprowadza teraz głowica jońska Składa się ona u góry z toku czyli echinusa, przystrojonego w wołowe oczka pod tokiem wałeczek czyli astragal sznurem jednym lub kilkoma sznurami pereł przybrany. Nowością jest wszakże pokrywa głowicy, występująca w rodzaju miękkiej poduszki, przez to elastycznej, przyjmującej kształty o krzywiznach najwdzięczniejszych. Przedewszystkiem pośrodku jest ona nieco w dół ściągnięta, pogrubiona, bokami zaś skręca się symetrycznie, zawija i tworzy tak zwane ślimacznice czyli woluty.
Rys. 46 na stronie 95 przedstawia słupy jońskie wraz z belkowaniem, tudzież stopy tak zwane attyckie, wreszcie połączenie słupów w jedną całość, o bierzmionie charakterystycznem. Wzięte są te szczegóły ze świątyni Erechtejonu, o której poniżej będzie mowa. (Rys. 48, str. 98).
Przypatrzywszy się bliżej samej głowicy, spostrzegamy, że tam między ślimacznicami pod rzeźbą wypukłe pojętą, przypominającą kształty jaja, stąd nazwaną jajownikiem, lub jak mówiliśmy wołowemi oczkami, — ciągną się dookoła palmetki, czyli dłoniatki.
Belkowanie porządku jońskiego jest nieco odmienne od doryckiego. Przedewszystkiem architraw czyli epistyljon bywał więcej rozczłonkowany, składał się bowiem z trzech części, wystających ponad sobą. Fryzowi natomiast nie dostaje już bogactwa takiego, jakie mieliśmy u Doryjczyków, natomiast zapełniano płaszczyznę jego rzeźbami płaskiemi, stąd nazwa jego zophoros. Co do gzemsu pojawiają się tu najwcześniej perełki z wartałkami, dla ozdoby małych wałeczków i zazębienia, celem rozczłonkowania płytek małych.
Porządek koryncki nie jest właściwie nową, trzecią odmianą porządku architektonicznego, ale zestawieniem szczegółów, które uległy z czasem pewnej przemianie. Główna atoli różnica całego składu polega w rozwinięciu artystycznem głowicy samej, jaka przeszła w część iście rzeźbiarską. Kallimachos, rzeźbiarz ma być jej twórcą. Przystrojenie polega na otoczeniu głowicy, raczej jej rdzenia, (dzwonem zwanego), jednym lub dwoma rzędami liści akantusowych, delikatnie stylizowanych. Przejście głowicy do kwadratowej pokrywy, nagłówka, (do abakusa) ułatwiają znowu cztery ślimacznice, po czterych kątach rozwinięte.
Porządek koryncki odznacza się zasadniczo bogactwem członkowań. — Listewki, krajniki, wklęski i wałki ozdobione bywają liśćmi, sznurami perełek, ząbkami, plecionkami. Wszystko to jednak nie dorównuje szlachetnej prostocie porządku doryckiego, ani skromnym wdziękom jońskiego składu.
*****
Całą sztukę grecką podzielić można głównie na trzy epoki. Pierwsza epoka od czasów początkowych do wojen perskich. Najdawniejsze zabytki sięgają okresu pierwiastkowego bohaterstwa, potrzebującego li obrony między murami potężnymi. Szczątki warowni najsławniejszych są: w Argos, w Tiryncie i Mykenie, gdzie był zamek, niedawno doskonale odkryty i zbadany. Na świat głośną jest lwia brama, mykeńska, której nadproże przedstawia rzeźbę, złożoną z dwóch lwów obok słupa stojących i łapami przedniemi na stopniach dźwigniętych.
Ważniejszym pomnikiem jest skarbiec Atreusza, służący razem za grobowiec. Budowa podziemna tem więcej zasługuje na odznaczenie, że ma ona od wnętrza kształt sklepienia na kole założonego o łuku znacznie podniesionym, do ostrego podobnym; sklepienie zaś wykonane jest nie z ciosów klinowo układanych, lecz wysuwanych poziomo w miarę krzywizny.
Przypuścić można, iż od tych zawiązków, sięgających czasów pelazgijskich, nie mało upłynąć musiało czasu, zanim wykwitła sztuka Doryjczyków w szacie świątecznego spokoju. Wedle Pauzaniasza w VII st. przed Chrystusem, oba porządki greckie były już wykształcone.
Świątynie w Selinunt, w Sycylji, perypteralne, zdradzają pierwotną surowość doryckiego porządku. Długość największej wynosi przeszło 120 m. Świątynia Zeusa w Agrygencie równie wielką była. Najlepiej wszakże dochowaną i najokazalszą jest świątynia Posejdona w Paestum, (Poseidonia).
W samej Grecji natomiast z dzieł archaicznego stylu nie wiele pozostało. Świątynia Zeusa w Atenach pochodziła z okresu Pizystrata. W Atenach był już dawny Parthenon, przez Persów potem zniszczony. W Olimpji świątynia Hery, jedna z najdawniejszych, o założeniu perypteralnem czyli z obwodnicą pojedynczą, to tak zwany Heraion, sięgający początkiem prawdopodobnie r. 1000 przed Chr. Zaledwie nieznaczne szczątki z niego dotrwały. Prócz tego w Olimpji stała świątynia Zeusa, która dziś tylko w ruinach. Była ona z obwodnicą, a cela sama nie miała nakrycia dachowego, stała pod gołem niebem, stąd w ogóle świątynie takie w Grecji zwano hypathralnemi. Stan jej odtworzony na tabl. VI. Wiz. 44.
Cela wewnątrz była przedzielona dwoma rzędami słupów na trzy nawy, nad którymi ciągnęły się jeszcze górą galerje, dostępne za pomocą schodów kręconych. Dzieło architektoniczne zaczęte w r. 472 ręką Libona. kilkadziesiąt lat potem powołano Fidjasza do wykonania sławnego posągu, z kości słoniowej i złota, wyobrażającego Zeusa siedzącego na stolicy Olimpijskiej.
Na dwóch przyczółkach rozwinęły się później piękne rzeźby. — Zachodnia, prawdopodobnie dłutem Alkamenesa stworzona, przedstawiała bitwę między Lapitami a Centaurami, wschodnia może dłuta Paoniosza, pojedynek między Pelopsem a Oinomaosem. Obaj rzeźbiarze byli uczniami Fidjasza.
W przedsionku tej świątyni znaleziono ułamek posadzki, świadczący o przepychu i piękności niezrównanej. Słupy były 4 ¾ średnicy wysokie, to znaczy miały 9 ½ modułów.
Z okresu tego zasługuje jeszcze na wspomnienie świątynia w Koryncie, bogini Pallas poświęcona. Do epoki pierwszej należą także początkowe dzieła porządku jońskiego, lecz wszystkie padły w gruzy. Są to zabytki wybrzeży i wysp Małej Azji. Na wyspie Samos była najstarsza świątynia Hery (Heraion) — dzieło architektów Rhoikosa i Theodorosa. Tu należy wspomnąć o świątyni nader sławnej Artemisy w Ephesos — zwanej Artemision. Była to największa i najbogatsza świątynia grecka. Dla piękna i przepychu zaliczano ją do cudów świata. Twórcą jej miał być Chersiphron, a potem syn jego Metagene's. Długość jej mierzyła 130 m. a słupy jońskie sięgały wysokości 18 m. U spodu trzonu ich wprowadzoną była rzeźba posągowa, stąd nazwa: columnae caelatae.
Druga epoka, jak wszędzie i zawsze najświetniejsza, złotym wiekiem zwana, wydała dzieła nieocenione. Duch grecki, zwycięstwami nad Persami wzmożony, wyłonił Ateny na najpierwsze miejsce, jakie teraz im godnie się należało, bądź w skutek najcelniejszych czynów bohaterskich, bądź dla klejnotów sztuki.
Trzem mężom Ateny zawdzięczają wielkość swoją: Themistoklesowi, Kimonowi i Peryklesowi, temu ostatniemu najwięcej. Niemałą rolę odegrał tu ten szczególny zapał ogólny, jakiemu Ateńczycy z miłością porwać się dali, aby wspólnie a zgodnie ponieść koszta i trudy odtworzenia lub odnowienia miasta, świątyń i dzieł sztuki, które Persowie, paląc i rąbiąc, poniszczyli w mściwości szalonej.
Z owego czasu zatem pochodzą roboty publiczne, zmierzające nietylko do samego obwarowania miasta, powiększenia jego i umocnienia, ale przedewszystkiem mające na celu także podniesienie piękności jego do stopnia niebywałego. Już Themistokles i Kimon przeprowadzili połączenie miasta z przedmieściami „długim murem“ w jedną warownię, poczem Kimon wielce ozdobił miasto, posługując się malarzami: Polygnotem, Mikonem i Pananosem.
Zaraz po wojnach perskich, stanęła na wyspie Egina wspaniała świątynia w porządku doryckim a poświęcona Pallas Atenie. Kimon wnet zbudował w Atenach u stóp Akropolu świątynię poświeconą Hephaistosowi, a zwaną powszechnie Theseion. Było to założenie z obwodnicą pojedynczą o sześciu słupach z przodu i od zapiecka, a po i 3 słupów po bokach. Architektura z marmuru pentelikońskiego jest wzorem artyzmu doryckiego, który ustępuje tylko przed dziełami Akropolu w Atenach.
Najszczytniejsze atoli zadanie przypadło teraz Peryklesowi w udziale: odbudowanie Akropolu Ateńskiego. Stanęli mu znowu przy boku ręką daru nadzwyczajnego tacy dwaj mistrzowie, jakimi byli: Iktinos i Kallikrates. (Rys. 42. str. 87).
Akropolis!... Akropol Ateński!... Na brzmienie tego wyrazu, myśl rozmiłowana w zakonie piękna, błyska promieniem. Na Akropolu Ateńskim rozmieszczono dzieła genjalne nietylko najpiękniejsze w Grecji całej, ale wiedzieć potrzeba, że dzieła najwyższej twórczości ludzkiego ducha, najszczytniejszej piękności, po wsze ziemie i czasy — niedorównanej do dziś przez żadne plemię…
Złotemi głoskami pisać by można o tych budowlach i rzeźbach, które, jako wykwit najszlachetniejszy iście cudownej zdolności greckiej, stanowią chwałę genjusza ludzkiego, a tak — choć pokornie mimo to szczodrze — na wzgórzu Ateńskiem bogom w ofierze hojnej złożone, budzą nawet w szczątkach ciągłe podziwienie.
Wzgórze owe, około 70 m. wzniesione, dostępne było za pośrednictwem schodów uroczyście założonych w pośród przybudówek, które razem nosiły nazwę wiekopomną: Propileje. Dookoła zresztą Akropolis był otoczony murem, ponad stromemi przepaściami się ciągnącym, w celu obrony miejsca, dla czci bogów i dla uroczystości narodowych poświęconego.
Propileje kazał wznieść Perykles. Dzieło to pomysłu architekta Mnesiklesa, zaczęto w roku 436, ukończono w r. 431 przed Chr. U samego dołu strzegły wejścia dwa pylony o pionowych ścianach. Między nimi rozpoczynały się szerokie schody, majestatu pełne — środkiem przerwane, zostawiające drogę dla przejazdu rydwanów zwycięskich. U góry, przy wyjściu schodów na poziom, z dumą panowała budowa rzędami słupów uroczyście przybrana i po bokach ścianami ograniczona. To właściwa brama wspaniała, właściwe propileje. Przodem od strony miasta i na zapiecku od wnętrza Akropolu stanęły tu słupy doryckie, powagę wzniecając — wewnątrz zaś po obu stronach drogi wjazdowej po trzy słupy jońskie. Słupy pierwsze były daleko od siebie rozstawione, bo bierzmiona kamienne, sięgając od osi słupa jednego do osi słupa drugiego, miały z kraju po 5, dalej 6 m., a środkiem na osi nawet 7 m. długości. Podziwienie ogólne wzbudzał strop przepysznie rzeźbiony i malowany. (Rys. 42, str. 87).
Akropolis posiadał właściwie trzy główne świątynie, jako twory architektoniczne: 1)Parthenon, 2)Erechtejon 3)Nike Apteros.
Ta ostatnia, najmniejsza, stała obok propilejów, po prawej ręce, w założeniu jako amphiprostylos t. j. podczółek podwójny. Kazał ją wznieść prawdopodobnie Kimon jeszcze w r. 469 przed Chr. Mała budowa 5,5 m. szeroka a 8,2 długa, o porządku jońskim, jeszcze niewykształconym, jest dziś ruiną, jak to przedstawia rys. 45, na str. 93 umieszczony. — Cztery słupy z przodu i cztery słupy od zapiecka. Zwyczajem doryckim słupy nie mają płycieni osobnych dla każdej stopy, ale za płycień wspólny dla wszystkich słupów służy cały stylobat.
Erechtejon stanowił perłę sztuki greckiej. Była to świątynia bogini Pallas Polias. Podanie niosło, że tu od niepamiętnych czasów było miejsce wysoce czczone przez Ateńczyków; stać tu miał posąg Ateny, z drzewa wyrzeźbiony, z nieba zesłany; tu było drzewo oliwne, źródło słone i t. d. O pierwotnem wnętrzu Erechtejonu całkiem dokładnie mówić nie możemy, bo przerobiono go w średnich wiekach na kościół chrześcijański, później służył za harem turecki.
Świątynię stanowiła budowa prostokątna, o założeniu z podczółkiem, t. zw. prostylos, porządku jońskiego. Przystawione były dwie bokówki, przy bocznice. Większa, ponad źródłem słonem, trójzębem Posejdona ze skały wydobytem, miała sześć pięknych słupów jońskich. (Rys. 46, str. 95). Mniejsza, od południa była tem szczególna, że tu belkowanie całe spoczywało,zamiast na słupach, na sześciu posągach niewieścich, stąd nazwa: wiata Karjatyd. (Wiz. 47, Tabl. VII.) Postacie stoją w spokoju z godnością sztuki — na głowach dźwigają jakby poduszki dołem okrągłe, uwieńczone pokrywą kwadratową. Wszystkie są zwrócone w jedną stronę ku południowi, jakby szły w pochodzie i razem mają u podstawy podmurowanie dość wysokie, służące za przedpiersie czyli poręcz. Karjatydy Erechtejonu stały się wzorem rozlicznych naśladowań na różnych miejscach i po wszystkie czasy. Piękniejszych od nich wszakże nikt jeszcze nie stworzył. Jest to w swoim rodzaju rzecz doskonała, jak zresztą wszystko, co mieściło się na Akropolu.
Rys. 48, str 98 objaśnia dokładnie ugrupowanie trzech części Erechtejonu w jedną całość, przyczem tłumaczy, jak w rozmaitych wysokościach były one zakładane.
Każdy trzon słupa jońskiego ma już osobny płycień pod stopą. Głowice jońskie wiaty północnej są wzorami najdoskonalszymi pod względem artyzmu.
Jeżeli wszakże dotychczas patrzaliśmy na dzieła wielkie i piękne, to jeszcze większe i piękniejsze arcydzieło, największe w rozumieniu duchowem i najpiękniejsze w ocenieniu szlachetności, czeka na słowa zachwytu. Jest to Parthenon.
Parthenon Ateński to najwyższy promień złotych myśli i uczuć! ... Zaiste, nie starczyłoby ni czasu, ni miejsca, na opisanie w ogóle i w szczegółach wdzięku, który tutaj w najmniejszej linji budzić może wzniosłe zadziwienie. Piękność utworu jaśniała żywym blaskiem marmurów, rzeźb i kolorów dwa tysiące lat. Nie uległ on zniszczeniu ani w skutek burz czasu, ani ręką dziczy, ani nienawiścią barbarzyńców. Dłoń niemca Ottona v. Konigsmarka w roku 1687 wymierzyła nań bombę i dopuściła się zbrodni największej, na jaką mógł zdobyć się chyba »umysł dziki«. Ocalały tylko dwie połowy Parthenonu a i nad temi znęcano się jeszcze potem.
Pierwotna świątynia Parthenonu stała nieco ku wschodowi. W wojnie perskiej uległa ona wszakże zupełnemu zniszczeniu. Niebawem Kimon przystąpił do odtworzenia i jemu bądź co bądź przypada udziałem zasługa najpierwsza w odbudowaniu pomnika. Za Peryklesa wykończono dzieło, które po 16-letniej pracy Iktinosa i Kallikratesa doczekało się w roku 438 przed Chryst. otwarcia uroczystego. Jest to przeto dzieło jedno z najpierwszych po wojnach perskich, bo propileje stanęły dopiero w r. 432, a Erechtejon jeszcze w r. 409 nie był w całości do użytku oddany. Świątynia Parthenonu jest wzorem okazałego założenia perypterjalnego czyli z obwodnicą. Szerokość jej wynosi 30,86 m., długość 69,51 m. Na krepidomie, z trzech wysokich stopni złożonej, wznosiła się ona uroczyście, dookoła przystrojona słupami doryckimi, a uwieńczona dwoma szczytami to jest od przodu i od zapiecka. Każdy bok krótszy miał 8 słupów, każdy bok dłuższy 17 słupów. Dolna średnica słupa wynosi 1.87 m. zaś wysokość jego 10,40m. Stosunek wynosi więcej nieco jak 1:5 ½ czyli przeszło 11 modułów idzie na wysokość. Za obwodnicą był najpierw przedsionek, mający sześć słupów, poza którymi widać ślad przednie czyli ant. Stąd wstępowano do celi, zwanej hekatompedos (stustopowa przestrzeń). Tu stał posąg Ateny Parthenos, arcydzieło ze złota i kości słoniowej, ręki Fidjasza; posąg stał pod gołem niebem, świątynia bowiem w tern miejscu nie miała dachu.
Światło, padając z góry oświetlało i pięknie i tajemniczo boginię, która oblana poświatą słoneczną na tle ciemnem przestrzeni wewnętrznej unosiła się pełna uroku jakby rzecz nieziemska. Za celą mieścił się parthenon w środku 4 słupy mający czyli opisthodomos, t. j. skarbiec, a od zapiecka był drugi przedsionek zwany posticum.
Parthenon cały, jak rys. 43. na str. 92. umieszczony ruinę jego dziś przedstawia, był wykonany z marmuru pentelikońskiego o poczuciu piękna przedziwnie wyszlachetnionego. Dość powiedzieć, że artyści unikali tu linji prostych, stąd wszędzie cudna gra przegięcia od ogółu do szczegółu. Słupy i ściany celi są lekko ku wnętrzowi pochylone, a krawędzie stylobatu i epistyljonu (t. j. bierzmiona na słupach spoczywającego) są wygięte nieznacznie dla nadania miękkości wejrzeniu. — Świątynia była przeznaczona dla uroczystości narodowych (Panathenaea) stąd zwano ją świątynią agonalną. Mury żadnych zgoła okien nie miały — światło wpadało przez drzwi i przez otwór w dachu czyli opaion, a takie założenie zwano hypetralnem.
Z innych dzieł okresu drugiego przypomnieć musimy godną uwagi świątynię Demetry w Eleuzis, pomysłu Iktinosa. Zbudował on także świątynię Appola w Bassae koło Phigaleia.
Trzecia epoka nie odznacza się już doskonałością dzieł architektury. Powstaje chęć nadmiernego okraszenia, miara złota upada, przesada górę bierze. Szczególna, że wśród powolnego upadku, sztuka garnie się już nie tyle do świątyń, ile do teatrów, odeonów, pałaców i domów prywatnych. Widzimy, jak piękno naprawdę tylko w usłudze religji najszczytniejsze składa arcydzieła. Powtarza się to przez wieki i wieki. Ani te pałace ogromnie zbytkowne, ani te trzypiętrowe kolosalne okręty (Hieronima II) ani ten złoty wóz, cały nadmiernie duży, na którym przewieziono zwłoki Aleksandra ze Wschodu, nie mają już tyle wartości artystycznej, co jedna głowica z Akropolu!
Ze świątyń wymienić tutaj trzeba: świątynię Atheny Alea w Tegea, jedną z największych o trzech porządkach architektonicznych — Zeusa w Nemea w porządku doryckim — następnie świątynię Demetry w Paestum —- a w końcu głośną świątynię Apolla Didymacosa koło Miletu, w Małej Azji, mającą po 10 słupów na bokach krótszych a po u słupów na dłuższych, porządku jońskiego. Pomnikowo założony był wielki ołtarz w Pergamon, jedna z najsławniejszych budowli starego świata. Na kwadratowej terasie wyniosłej, do której wstępowano po schodach wspaniałych, wznosiła się budowa o porządku jońskim z całym szeregiem słupów. U samej góry wieńczył wszystko ołtarz z prawdziwą poezją bóstwu w ofierze złożony. W Paestum istnieje budowla ciekawa zwana bazyliką. Piękna świątynia Atheny Polias w Priene, w Małej Azji, wzniesiona była staraniem Aleksandra Wielkiego.
W miejscu cudownem, owem Altis w Olimpji, o którem mówiliśmy powyżej, gdzie stała już świątynia Hery (Heraion), jedna z najstarszych i świątynia Zeusa jedna z największych i najbogatszych całej starożytności, czyni starania Aleksander Wielki, aby uświetnić je dziełami nowemi, coraz wspanialszemu — Dla pamięci ojca swego Filipa wznosi około r. 336 ozdobną świątynię zwaną Philippeion tem szczególną, że założoną była nie w prostokącie, lecz w kole z obwodnicą. Był to więc peripteros w kole, zwany monopteros. Ściany celi stanowiły zamknięcie przybytku wewnętrznego, słupy zaś porządku jońskiego otaczały ją dookoła.
Do okresu trzeciego należy wreszcie ponowne odbudowanie świątyni Artemis, t. zw. Atermisionu w Efezie, po spaleniu jej przez Herostrata. Architekt Deinokrates pojął ją jako obwodnicę podwójną o 108 słupach, Skopas rzeźbił niektóre. Deinokrates to ulubieniec Aleksandra Wielkiego, któremu podsuwał myśl zbudowania pomnika z całej góry Athos, tak aby na ręce posągu rozwinęło się miasto nowe.
Coraz mniej używano teraz słupów doryckich, na miejsce których z lubością pewną wprowadzano słupy jońskie. Najczęściej atoli wchodził z końcem tej epoki porządek koryncki, nadający się łatwo do bogactwa i przepychu.
Z czasów tych pochodzą licznie dochowane pomniki choragiczne, wznoszone na pamiątkę tym przewodnikom chórów, którzy otrzymali nagrodę w publicznych popisach. Były to w prawdzie małe budowle, lecz artystycznie pojęte i ozdobione słupami. Najwybitniejszym jest pomnik choragiczny Lizykratesa, o porządku korynckim. Obraz jego mamy przedstawiony na rys. 49. str. 101. W starożytnych Atenach była cała ulica, zwana »ulicą trójnogów«, gdzie stała ogromna ilość takich pomników.
W tym względzie niezmiernie ważnym jest pomnik, sięgający 1 -go wieku przed Chryst. — znany pod nazwą: Wieża wiatrów. Była to budowla użytku publicznego, przeznaczona na zegary i wskaźniki wiatrów. Jak rys. 50. na str. 103. załączony rzecz uprzytomnia, dzieło zbudowano w ośmioboku, dla oznaczenia czterych stron świata i czterych kierunków pośrednich. — U dołu były dwoje drzwi, do których prowadziły przedsionki o słupach korynckich. Głowice ich były ciekawe, bo składały się z dwóch rzędów liści — dolny miał 8 akantusów, górny miał 16 liści trzcinowych. W ewnątrz budowy był zegar wodny. Na zewnątrz założono zegary słoneczne. U szczytu wznosił się tryton spiżowy, który wskazywał kierunki wiatrów, symbolicznie wyrzeźbionych na każdym boku graniastosłupa.
Agory były to obszernie budowle, okolone portykami, gdzie naród odbywał posiedzenia (Agora w Atenach i w Olimpji).
Gimnazja i palestry uchodziły za miejsca, przeznaczone dla ćwiczeń ciała przez zapasy, ścigania, skakania, rzucania krążkiem i pociskami. W Olimpji były największe. Prócz tego mieściły się tutaj równie łazienki zimne i gorące. Nie brakło zresztą miejsc na wykłady z literatury i filozofji, także dla popisów muzycznych, a miały one kształt obudowania półkolistego i zwano je exedrami.
Najznaczniejsze z nich były w Liceum i w Akademji. Tu Sokrates, Platon i Arystoteles pięknie przemawiali i porywali słuchaczy. Stąd ja były to miejsca dla gonitw pieszych, dla wyścigów i dla walki na pięście. (Stadjum w Olimpji, w Messenie i t. d.). Hippodromy służyły dla wyścigów na wozach.
Teatra greckie występują raz pierwszy w historji cywilizacji. Urządzano je pod gołem niebiem. Najlepiej dochowany teatr w Segesta. Największy w Megalopolis, miał bowiem 145 m. w średnicy. Odeony służyły przeważnie dla wielkich popisów muzycznych. Między Mauzoleami najcelniejsze miejsce należy się grobowcowi w Halikarnas, który królowa Artemisia małżonkowi swojemu Mausolos wznieść kazała.