Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KAWIARKA
ŚPIEWACZKA
CHEMIK
NARADA PRAWNA
UTARCZKA JAZDY
SZCZWANIE NIEDŹWIEDZIA
GERARD DOW
KRAJOBRAZ ZIMOWY
LUTNISTKA
SZYNK WIEJSKI
SZWACZKA
FRANZ MIERIS
N. PANNA Z DZIECIĄTKIEM
WYJAZD NA ŁOWY
GRACZE
WRÓŻBIARKA
DAWID Z GŁOWĄ GOLIATA
ADRYAN VAN OSTADE W PRACOWNI
BAKAŁARZ
METZU Z ŻONĄ
KARCZMA HOLENDERSKA
PRZEGLĄDANIE JAJKA
ESTERA I ASWERUS
TRĘBACZ
KORONKARKA
KRAJOBRAZ
KURY I JASTRZĘBIE
MAGDALENA
ŻONA PUTYFARA
GODY W KANIE GALILEJSKIEJ
DAMA W ATŁASOWEJ SUKNI
KARCZMA NIDERLANDZKA
MAGDALENA
DAMA PRZY KLAWIKORDZIE
DZIECI KAROLA I-go
KLASZTOR
SATYRY I NIMFY
UCIECZKA DO EGIPTU
GROSZ CZYNSZOWY
CHRYSTUS PROWADZONY NA GOLGOTĘ
CHRYSTUS I ŚW. MATEUSZ
POLOWANIE NA LWA
TRZODA
MARYA Z CHRYSTUSEM
POSEŁKA
WIDOK ZIMOWY W HOLANDYI
LOT Z CÓRKAMI
CÓRKA REMBRANDTA
WIECZÓR
DANAE I DESZCZ ZŁOTY
BRACIA
KURNIK
UCZTA ASWERUSA
CHRYSTUS W CIERNIOWEJ KORONIE
BYDŁO
WYRYWANIE ZĘBA
MAGDALENA
GOTOWALNIA
KURNICZKA
OBÓZ
JEZUS
PRZEWÓZ
SCENA ŁOWIECKA
GERARD DOW
ABRAHAM I AGAR
MATKA Z DZIECKIEM
ZABAWA WIEJSKA
REMBRANDT Z ŻONĄ
PORTRET NIEZNAJOMEGO
ŚWIĘTA CECYLIA
ODRZUCONA PROPOZYCYA
POLOWANIE NA DZIKA
CÓRKA REMBRANDTA
FAMILIA ŚWIĘTA
TRĘBACZ
DZIEWCZYNA CZYTAJĄCA
MARYA MEDICIS
ZŁOŻENIE CHRYSTUSA DO GROBU
SFORZA, KSIĄŻE MEDYOLANU
SYMEON W ŚWIĄTYNI
ŻOŁNIERZE RZYMSCY
MAGDALENA
ŚWIĘTA FAMILIA
CHORA NIEWIASTA
KAROL I KRÓL ANGIELSKI
CÓRKA HERODYADY
STAJNIA
ZUZANNA W KĄPIELI
DENTYSTA
UCZONY
POŁÓW RYB
UCIECZKA DO EGIPTU
TRWOGA
SEN JAKÓBA
PRZĄDKA
GOSPODA HOLENDERSKA
WENECYA
PRÓBA MUZYCZNA
SYNOWIE RUBENSA
MARCIN ENGELBRECHT
KOTLARZ
SPOCZYNEK W UCIECZCE DO EGIPTU
KUŹNIA
ŚWIĘTY JERZY
WYCIECZKA
LIST URYASZA
AMOR
MADONA
RYBIARKA
JAKÓB I RACHELA
ŚWIĘTY SEBASTYAN
JÓZEF I JAKUB
ZABAWA WIEJSKA
MADONA
TARAS
FAJCZARZE
NIMFY
MADONNA SYXTYŃSKA
ECCE HOMO
BYDŁO
NARODZENIE JEZUSA CHRYSTUSA
PORTRET SALVATORA ROSA
POLOWANIE NA JELENIA
NAJŚWIĘTSZA PANNA
PRZEKUPKA
PUSTELNIK
POLOWANIE
KURNICZKA
WERONA
KRAJOBRAZ
KLASZTOR
WIDOK DREZNA

SYNOWIE RUBENSA


Synowie Rubensa
Synowie Rubensa

PIOTR PAWEŁ RUBENS.

(Na drzewie, 5 stóp 7 cali wysoki, 3 stopy 3 cale szeroki).

W pierwszym tomie tego zbioru powiedzieliśmy już w ogóle o znaczeniu Rubensa w flamandzkiej szkole i w sztuce, bez podania bliższych o życiu jego szczegółów; teraz zamierzamy dać życiorys jego z najlepszych źródeł zebrany.

Piotr Paweł Rubens urodził się w Kolonii 29. czerwca 1577. r. z szlacheckiej rodziny, pochodzącej ze Styryi, która osiadła w Antwerpii podczas koronacyi Karola Piątego. Jan Rubens, ojciec jego, katolik, przez długie lata sprawował różne godności miejskie, w Antwerpii. Lecz zamieszki i prześladowania religijne zatruły mu pobyt w tern mieście, dla tego wraz z żoną przeniósł się do Kolonii, kupił dom, słynny później pobytem królowej Maryi Medycejskiej, która w nim umarła 1643. r. Matka Rubensa, Marya Pipeling, miała siedmioro dzieci, z których Piotr Paweł był najmłodszy. Przeznaczony do sądowego zawodu, odznaczał się znakomitemi postępami w naukach; kiedy ojciec jego umarł, 1587. r. matka wróciła do Antwerpii, rodzinnego miasta swego. Rubens chodził tam dalej na nauki, i tak się wyćwiczył w łacinie, że mówił nią płynnie jak ojczystym językiem. Umieszczono go, jako pazia, w domu hrabiny Lalain, najznakomitszym we Flandryi; ale pomimo pieczołowitych starań,jakiemi go tam otaczano, nie podobało mu się bynajmniej to życie, i wyprosił sobie u matki, żeby mu pozwoliła zająć się malarstwem. Wszedł do pracowni Adama Van Ort. Gburowatość, nieokrzesanie i obmierzły charakter tego malarza, niebawem odstręczyły młodego Rubensa. Szczęściem, u Ottona Venius, który w owym czasie górował nad wszystkiemi holenderskiemi artystami, znalazł wszystko czego pragnął pod względem obyczajów i talentu.

Po czteroletniej nauce i pracy, przewyższył wszystkich swoich nauczycieli, a opatrzony polecającemi listami arcyksięztwa, Alberta i Izabelli, wyjechał do Włoch, w maju 1600. roku. Udał się najprzód do Wenecyi, dla wykształcenia się na arcytworach Tyciana, Pawła Veronese i Tintoreta. Szambelan dworu księcia Modeńskiego, mieszkający w jednym domu z Rubensem, zachwycony pięknością dzieł jego, z nader wielkiemi pochwałami napisał o nim do swego władzcy, który natychmiast wezwał młodego artystę na dwór swój, do Mantuy, gdzie mu nadał tytuł szambelana i nadwornego malarza Książe ten lubiał patrzyć jak Rubens maluje, i probować jego erudycyi; a Rubens trafnemi odpowiedziami, coraz większe skarbił sobie u księcia względy,tak, że ten wybrał go, żeby powiózł na dwór hiszpański, królowi Filipowi III. podarunki: przepyszną karocę z cugiem sześciu najpiękniejszych koni neapolitańskich, a księciu Lerma, pierwszemu ministrowi, bogate dary. Rubens wywiązał się z tego posłannictwa z zadowoleniem obu dworów, i powrócił do Mantuy. 

Książe Modeny pozwolił Rubensowi jechać do Rzymu, i dał mu polecenie skopiować dla niego najpiękniejsze obrazy rzymskiej szkoły, a jednocześnie zawiesił mu na szyi bogaty łańcuch złoty i obsypał podarunkami. Przybywszy do Rzymu, Rubens cały poświęcił się sztuce, i niebawem nabył tam wziętości. Arcyksiąże Albert zamówił u niego trzy obrazy, do kaplicy Świętej Heleny, którą kazał naprawiać w kościele Świętego Krzyża, w Rzymie.

Z Rzymu Rubens pojechał do Florencyi; wielki książę przyjął go jak najpochlebniej na dworze swoim i prosił o odmalowanie własną ręką portretu, żeby go powiesić w sali sławnych malarzy. Rubens korzystał z pobytu w tern mieście i studyował arcydzieła starożytnego rzeźbiarstwa w galeryi wielkiego księcia, i utwory Michała Anioła. Wykonał zaś dla wielkiego księcia Herosa między Minerwą i Wenerą wspartego przez Czas; Trzy gracye białą i brunatną farbą Sylena. ną farbą, i Z Florencyi udał się do Bolonii, dla obejrzenia utworów Carraccich; i znowu pojechał do Wenecyi; miał bowiem upodobanie i słabość ku wielkim kolorystom tej szkoły. Studya jego, za tym drugim w Wenecyi pobytem, dłuższe i pilniejsze były niżeli poprzednio; wykształcił się tam ostatecznie w kolorycie, który do tak znamienitego posiadał stopnia. Zdaniem jego przecież, szkoła rzymska otrzymywała palmę pod względem rysunku i dla tego powtórnie udał się do Rzymu. 

Zaraz po przybyciu Rubensa, papież zażądał od niego obrazu do Oratorium swego na Monte Cavallo: czyniąc temu zadość, Rubens odmalował Adoracyę N. Panny i Św. Anny, przed Dzieciątkiem Jezus. Za przykładem ojca świętego, kardynałowie Chigi, Rospigliosi, hetman Colonne, księżna Scalamare, ojcowie Oratorium, zamówili u niego wiele obrazów. Dla pierwszego odmalował Tryumf Tybru; dla drugiego: Dwunastu Apostołów; dla Konetabla Colonne: Hulatykę Żołnierską; dla księżnej: Proteusza i morskich bożków przy stole, którym służą trzy Nereidy, nadto Vertumna i Pomonę. Grotę, ryby, owoce, rośliny, zwierzęta i krajobraz malował Breughel de Velours. Do Chiessa Nuova ojców Oratorium wymalował trzy obrazy ołtarzowe: jeden umieszczony na wielkim chórze, wyobraża Adoracyę aniołów przed N. Panną i Dzieciątkiem Jezus, a drugi Matkę Boską bolesną, przy niej dwie święte i aniołowie, trzeci nareszcie obraz przedstawia Świętego Grzegorza Wielkiego, S. Maurycego, S. Jana Chrzciciela i innych świętych. Obraz ten przypomina świeże studya Rubensa nad dziełami Pawła Veronese.

Chociaż już siedm lat bawił we Włoszech, nie widział jeszcze ani Medyolanu ani Genuy. Postanowił zobaczyć te dwa miasta. W Medyolanie przerysował sławną Wieczerzę Pańską Leonarda de Vinci, a według tego rysunku, przywiezionego przezeń do Flandryi, Witdoock, znakomity rytownik, wyrył ją na miedzi. Prócz tego, do Ambrozyjskiej biblioteki odmalował obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, w kole z kwiatów, które malował Jan Breughel. Sława wyprzedziła go do Genuy, gdzie go przedniejsi panowie i mieszczanie z największą czcią przyjęli. To przyjęcie, obok piękności miasta i łagodnego klimatu, skłoniło go do dłuższego tam pobytu. Z pomiędzy obrazów wykonanych tam przez niego wymieniają: Obrzezanie Jezusa Chrystusa i S. Ignacego uzdrawiającego chorych i kaleki, które zrobił do Jezuitów. Cały geniusz swój w tych utworach rozwinął, a Genueńczycy utrzymują, że należy je uważać za najlepsze utwory Rubensa. W czasie pobytu w Genuy, postanowił zebrać plany najpiękniejszych pałaców tanecznych, a za powrotem do Flandryi, kazał wysztychować i odbić ten zbiór.

Wśród tych prac i zajęcia, donoszą mu nagle, że matka jego niebezpiecznie chora. Rzuca wszystko i siada na pocztę. Lecz w drodze dowiaduje się, że matka już umarła. Zamiast jechać do Brukseli, udał się do opactwa Świętego Michała, pod tern miastem; i długi czas opłakując tam, zdała od świata, tę bolesną stratę, buduje matce grobowiec, sam nadpisy układa i zdobi go obrazem poprzednio w Rzymie wykonanym.

Za ukazaniem się Rubensa w Antwerpii, wszyscy na jego przyjęcie pospieszyli. Pomimo tego zabierał się jechać do Włoch, bo taneczny klimat lepiej przypadał do zdrowia i usposobienia jego; lecz arcyksiążę Albert i żona jego, Izabella, nie chcieli dopuścić oddalenia się artysty, który taką sławę krajowi przynosił: powołali go na dwór Brukselski, znaczną udzielili pensyę i klucz szambelański. Rubens nie mógł się oprzeć takim względom i łaskawości; ale wyjednał sobie to, że mu wolno było mieszkać w Antwerpii, bo tam, zdała od wrzawy dworskiej, mógł się zajmować ulubionemi pracami.

Przybywszy do Antwerpii 1610. r. kupił dom obszerny, przebudował go w większej części na rzymski wzór, a książęcą rozwinął wspaniałość i zbytek; w rotundzie, wzniesionej umyślnie między dziedzińcem a ogrodem, pomieścił zbiór pięknych malowideł i drogocennych dzieł starożytnego rzeźbiarstwa; wielkie półkoliste okna oświecały tę rotundę a nakrywała ją pyszna kopuła. Pracownia, także na nowo przezeń wystawiona, odznaczała się obszernością i pięknemi wschodami.

W tymże samym roku ożenił się z Izabellą Brand, siostrzenicą żony starszego brata swego, Filipa Rubensa, sekretarza miasta Antwerpii. Książę Albert trzymał do chrztu pierworodnego syna Rubensa, i dał mu swoje imie. 

Sława i wziętość tego artysty niebawem zazdrość obudziły. Abraham Jansens i Wacław Koeberger, którzy przed jego powrotem słynęli jako pierwsi między flamandzkimi malarzami, zaczęli wybuchać zawiścią, a nawet pierwszy wyzywał Rubensa na próbę malarską, którą on przez skromność odrzucił.

W tedy arcyksiężna zamówiła u niego Rodzinę Świętą do swego Oratorium; pierwszy to obraz zamówiono u niego od powrotu z Włoch, a gdy go skończył, przytłumił wszystkie zawiści i każdy schylił głowę przed jego geniuszem. 

Rubens, jako szambelan arcyksięcia, kazał się wpisać do bractwa Świętego Ildefonsa, i wymalował do ołtarza kaplicy zakonnej sławny obraz, przedstawiający N. Pannę na tronie złotym, podającą ornat Świętemu Ildefonsowi, klęczącemu przed nią. Do tego obrazu były skrzydła, na których artysta odmalował w wielkości naturalnej Portrety Arcyksięcia Alberta i księżnej Izabelli, w książęcym płaszczu; klęczeli na klęczniku, a obok nich stali święci patronowie; po drugiej zaś stronie skrzydeł Świętą Rodzinę, tak, że przy zamknięciu skrzydeł, składała osobny obraz. Malowidła te przecudne, zalecały się nowością pomysłu i układem; koloryt, rysunek, arcy doskonałe; nie czuć nigdzie naśladowania włoskich mistrzów; niektórzy to arcydzieło wyżej nawet cenią jak sławne Zdjęcie z Krzyża. Drewniane skrzydła, na których odmalowane były wizerunki arcyksięstwa, i Święta Rodzina, później przerżnięto środkiem na dwoje, co się zupełnie udało, a uzyskany tym sposobem obraz, zawieszono naprzeciwko pierwszego w tej samej kaplicy. Kiedy przyniesiono Rubensowi zapłatę za to dzieło, nie przyjął jej, mówiąc, że zapłatą jest mu zaszczyt, że go zaliczono do tak szanownego zgromadzenia.

Kanclerz Amant chciał mieć obraz do grobowca swej rodziny, który postawił w kościele Świętej Guduli, w Brukselli. Rubens wymalował tam Jezusa Chrystusa z dwoma Apostołami, oddającego klucze Piotrowi Świętemu. W tej kompozycyi rysunek tak jest delikatny, tyle wdzięku i gracyi w głowach, a mianowicie w twarzy Chrystusa, jak rzadko widzieć w innych utworach tego mistrza; godny uwagi jest tu rozkład światła i pojęcie światło-cienia;nieszczęściem, obraz ten znacznie uszkodzony został nieumiejętnem odnowieniem.

W tymże czasie, Rubens malował większą część obrazów, zdobiących główniejsze kościoły brukselskie: u Kapucynów Chrystus zdjęty z Krzyża, leżący na kolanach N . Panny, którą Ś. Franciszek z Assyżu pociesza, obraz także naprawą mocno uszkodzony; w kościele P P. Zwiastowania Adoracya Magów; u Karmelitów Wniebowzięcie N . Panny i Święta Teresa, której się Zbawiciel objawia; u Jezuitów Święty Ignacy Lojola i Święty Franciszek Ksawery; u Kartuzów Wniebowzięcie N. Panny, małego rozmiaru, ale znakomite delikatnością pędzla, bogactwem kompozycyi, świeżością kolorytu i rozkładem świateł; w parafialnym kościele Panny Maryi Wniebowzięcie N. Panny, Męka Świętego Wawrzeńca i Chrystus oddający klucze Świętemu Piotrowi. Obraz ten podarował do kościoła Breughel de Velours, do ozdobienia grobu rodziców swoich. Ponieważ kościół, w którym znajdowały się te trzy obrazy, mocno uszkodzony został w czasie bombardowania Brukselli przez marszałka Villeroi, 1695. r., kapituła sprzedała dwa pierwsze obrazy elektorowi Palatynowi, do Dusseldorfskie galeryi,na pokrycie kosztów naprawy kościoła. Trzeci odstąpiono 1766. r. p. Braamcamp, w Amsterdamie.

Jeden z najpiękniejszych utworów Rubensa, będący w kościele Świętego Tomasza, a wyobrażający Joba na gnoju, słuchającego obojętnie zelżywości żony, uległ smutniejszemu losowi od poprzednich spłonął bowiem wraz z kościołem podczas bombardowania miasta; żal po tej stracie powiększa się widokiem pięknego szkicu, wykończonego przez Rubensa, teraz w galeryi Manheimskiej, i rzadkiej a cenionej ryciny z niego przez Łukasza Wostermansa zrobionej.

Antwerpia, którą Rubens obrał sobie na miejsce pobytu, niebawem zbogaciła się w płody jego geniuszu. Pierwszem dziełem przezeń na widok publiczny wystawionem był Chrystus ukrzyżowany, zrobiony do głównego ołtarza Świętej Walburgi. Chciał on w tym obrazie rozwinąć wszystko czego się nauczył, badając wielkie wzory włoskie; dlatego z największym blaskiem błyszczy w nim duma jego ducha i śmiałość pędzla, a pomimo niejakiej przesady w formach, rzadko w którem dziele jawniej dowiódł, że nauka rysunku wcale nie była mu obcą. Do tego pysznego obrazu były dwa skrzydła, na nich wyobrażone Święta Katarzyna i święty Eligi. Przezroczysty i świetny koloryt, rysunek delikatny i biegły, uroczy i harmonijny ton ogółu, czyniły te skrzydła godnemi głównego obrazu. Ponad tym wielkim utworem, Rubens wymalował trzy małe obrazki, we trzech oddziałach: pierwszy z nich wyobrażał świętą Walburgę opuszczoną na łódce śród burzy, drugi Ukrzyżowanie, a trzeci Świętą Katarzynę przez aniołów do grobu niesioną. Trzy te obrazki sprzedano 1739. r. na pokrycie kosztów wzniesienia dużego marmurowego ołtarza, w którym umieszczono wielki obraz Rubensa. W tymże kościele był jeszcze jeden utwór jego, wyobrażający Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego, siedzącego na grobie i depczącego umarłych. Zdobił on grobowiec rodziny Cockes.

Inne kościoły Antwerpskie niebawem poczęły się dobijać o utwory Rubensa. Między obrazami, które dla nich zrobił, do pierwszych należy Ojciec Przedwieczny, trzymający na kolanach zmarłego Chrystusa; w obrazie tym widać jeszcze ślady studyów nad włoskiemi malarzami. — Dla opactwa Świętego Michała odmalował Rubens Adoracyę Magów i portret Opata, z którym żył w przyjaźni. W tymże kościele mieścił się grób Filipa Rubensa, jego starszego brata, którego zrobił portret i ułożył łaciński napis, dotąd istniejący.

Pośród tych prac, utracił Jana Breughel de Velours, którego czule kochał, a używał często do malowania tła w swoich obrazach. Chętnie podjął się opieki nad dwoma córkami Breughela; kazał mu wznieść, w kościele Świętego Jerzego, grobowiec, ozdobił go portretem przyjaciela i łacińskim napisem własnego układu.

Dla Karmelitów bosych Rubens odmalował Świętą Teresę, błagającą Chrystusa za dusze w czyśćcu; świętą Annę uczącą czytać N. Pannę, i Zdjęcie z krzyża, w małym rozmiarze, odznaczające się, jak i dwa poprzednie obrazy, srebrzystą barwą kolorytu, głębokością i prawdą wyrażenia i pięknym głów doborem.— Dla Dominikanów wymalował Ustanowienie Eucharystyi, w której z wielką sztuką umiał połączyć, bez naruszenia harmonii, liczne grupy kardynałów, biskupów i doktorów kościoła. Biczowanie Chrystusa, znakomite wyrazistością i kolorytem; Adoracyę Pasterzy, scena nocna, oświecona sztucznem światłem pochodni, niezmiernie efektowa. Nakoniec, ogromną machinę, obraz wyobrażający Jezusa Chrystusa z piorunem w ręku, grożącego wszechświatu, za którym wstawia się N. Panna, klęcząca na obłokach; u dołu obrazu tego święty Franciszek z Assizu, mnóstwo kardynałów, biskupów i świętych, błagają Zbawiciela o zmiłowanie. Święty Dominik, osłania ziemię płaszczem, jakby ją chciał ochronić przed zemstą nieba. Obraz ten, oryginalnością pomysłu, siłą i śmiałością wykonania, dumnemi postawami figur, wzniosłem wyobrażeniem Chrystusa, energią wyrażenia, liczy się niezawodnie do najlepszych utworów Rubensa. Zabrany przez Francuzów w 1794. r. długo znajdował się w muzeum Luwru, a teraz jest najpiękniejszą ozdobą muzeum Lyońskiego.

Eubens zdobił potem dziełami swemi kościół Reformatów reguły Świętego Franciszka. Zrobił dla nich Chrystusa na krzyżu, konającego między dwoma łotrami, N. Panna, Magdalena, Święty Jan i inni uczniowie, ze zgrozą, widzą, jak Longin włócznią przebija bok Zbawiciela, kiedy oprawca łamie nogi złego łotra, krwią zbroczonego. Zadziwiający to utwór tego malarza, tak co do wydatności i prawdy ciał, jak co do siły i patetyczności wyrażenia. Warto przejrzeć Uwagi księdza Dubois o tej kompozycyi.— Prócz tego obrazu, znajdowały się u Antwerpskich Reformatów Święty Franciszek z Assizu , który czując zbliżającą się śmierć, wyskoczył z łóżka i w tym stanie przyjmuje ostatnie Sakramenta, N , Panna koronowana przez Ś, Trójcę, Chrystus na krzyżu, uważany za doskonałą kopię, poprawioną tylko przez Eubensa, i nakoniec grób Mikołaja Rockoxa, jego przyjaciela, ozdobiony obrazem Niedowiarstwa Świętego Tomasza; na dwóch skrzydłach tego obrazu odmalowane były portrety fundatora kościoła i jego żony. Jakkolwiek główny obraz zaleca się pięknym kolorytem i delikatnością wykonania, nie dorównywa przecież dwom portretom, które w tym rodzaju są może wzorem doskonałości.

W tej epoce Eubens dał się poznać nowym talentem. Jezuici Antwerpscy nabyli pewną ilość marmurów czarnych, białych i żyłkowatych, zabranych jakiemuś algierskiemu korsarzowi przez hiszpanów, a przeznaczonych do budowy meczetu. Chcieli oni korzystać z tych materyałów i zbudować kościół wspaniały; uprosili więc Eubensa żeby zrobił do niego plany. Wszystko wybudowano według jego rysunków. W tej okoliczności miał sposobność rozwinąć cały swój geniusz i pokazać, że równie biegłym jest budowniczym jak wielkim malarzem. Ku większej ozdobie tego gmachu, wymalował w nim trzydzieści sześć sufitów, które dwukrotnie rytowane były, głównie przez Preislera z oryginalnych rysunków Eubensa. Eyciny te powiększają żal nad stratą tych malowideł, zaginionych w czasie pożaru 1718. r. skutkiem piorunu, który strawił całą budowlę, oprócz wielkiego chóru, drzwi i dwóch sklepionych kaplic. Cztery obrazy Eubensa ocalały z pożogi; dwa pierwsze, od głównego ołtarza, na odmianę zrobione, wyobrażały: jeden Świętego Ignacego, wyganiającego złego ducha z opętańca; drugi Świętego Franciszka wskrzeszającego umarłych. Dwa te dzieła, przedstawiają wszystkie przymioty talent tego mistrza cechujące. Koloryt ich dziś jeszcze tak jest żywy i świeży, jak był w chwili ostatecznego ich wykończenia.—W tymże kościele znajdowało się także Wniebowzięcie N , Panny, do katedry Antwerpskiej zrobione,— nadto jeszcze dwa dzieła tego artysty, Zwiastowanie i N. Panna z Świętym Józefem, prowadzącym za rękę J. Chrystusa, W bibliotece klasztoru był portret Pubensa, przez niego samego piórem robiony, tak śmiało i z takiem wykończeniem, żeby go najbieglejszy rylec przewyższyć nie zdołał; Plany i rysunki różnych części kościoła; szkic wielkiego ołtarza, i kilkanaście rysunków piórem płaskorzeźb kościoła i kaplic.

Następnie, Kapucyni zatrudnili pędzle Eubensa. Wymalował dla nich Chrystusa na krzyżu,między dwoma łotrami, ale inaczej pomyślanego jak u Reformatów; Świętego Piotra i Świętego Pawła, na skrzydłach do zamykania chóru i Objawienie się N. Panny Sw, Franciszkowi z Assizu, która mu powierza Dzieciątko Jezus; obraz ten pełen życia, a postać Dzieciątka Jezus, wyciągającego rączki do świętego, odznacza się szczególniej prawdą ruchu i siłą karnacyi.

U PP. Zwiastowania znajduje się mały obrazek tego mistrza, przedstawiający Męczeństwo Świętego Justyna, który miał jeszcze malować, kiedy uczęszczał do szkoły Otto Vaeniusza. Widny tam koloryt i maniera tego nauczyciela, lubo gdzie niegdzie postrzegać się już dają właściwe Rubensowi przymioty. 

Akademia malarstwa w Antwerpii przyjęła go do swego grona; a w 1631. r., po roku sprawowania obowiązków jej dziekana, przywrócił on zwyczaj dawania safianowego krzesła do sali posłuchalnej. Dane przez niego ma złotemi głoskami napis: Petrus Paulus Eubens 1631. i starannie jest zachowywane.— Municypalność Antwerpii poleciła Sneydersowi zrobić do ratusza Wnętrze Kuchni, gdzie na stole widać mnóstwo zwierzyny, drobiu, ryb i owoców. Rubens odmalował w tym obrazie stojącą za stołem.

Wybrawszy stanowczo Antwerpię na mieszkanie, Rubens wziął się zaraz do budowania domu, o którym wyżej wspomniano. Dla założenia fundamentów, musiano kopać grunt na końcu jego ogrodu, a przytykający do ogrodu bractw a Puszkarzy: to wysłało do niego w deputacyi dziekant swego i kilku rajców ze skargą, że ich własność naruszył, i wezwało go o zasypanie rozkopów, już daleko posuniętych. Obie strony zapalały się mocno, kiedy Rockox, przyjaciel malarza a dziekan bractwa, zaprojektował zgodę, pod warunkiem, że Rubens zrobi do kaplicy bractwa przy katedrze Antwerpskiej obraz ich patrona, Świętego Krzysztofa, zapewniając, że bractwo za to wszelkich praw swoich odstąpi. Rubens przyjął układ, i zrobił ów sławny obraz Zdjęcie z Krzyża, powszechnie uważany za arcytwór malarskiej sztuki. Obraz ten składa się z trzech przedziałów: w środkowym Chrystusa zdejmują z krzyża, a w dwóch bocznych, które się jak skrzydła na środkowy przymykają, jest Nawiedzenie i Oczyszczenie. Te utwory były alluzyą do wyrazu Christophe (brama Chrystusa), Puszkarze nie zgadzali się na to; dla uczynienia im zadość, Rubens wymalował po drugiej stronie skrzydeł Świętego Krysztofa, kolosalnej postaci, niosącego dziecię Jezus, któremu przewodniczy pielgrzym z latarką, co gdy skrzydła były zamknięte, jeden obraz składało. Po wzięciu Brukselli 1695. r. marszałek Villeroi chciał koniecznie sławne te obrazy nabyć dla Ludwika XIV; zaledwie jednak uzyskał piękną ich kopię, wykonaną przez Van Opstala, 1704. r. Francuzi zabrali wprawdzie te arcydzieła, po zajęciu Belgii w 1792. r., lecz je musieli zwrócić w 1815. r. — W Antwerpskiej katedrze znajduje się jeszcze jedno arcydzieło Rubensa: Wniebowzięcie N. Panny, które pod względem pomysłu, piękności kolorytu i efektowego rozkładu światła, wyrazu twarzy Apostołów, zdziwionych cudem w ich oczach nastąpionym, stawiane jest przez znawców wyżej nawet jak Zdjęcie z Krzyża. 

U Augustyanów był tylko jeden utwór Rubensa, ale z najpiękniejszych; wyobrażał Zaślubiny Świętej Katarzyny. Koło głównych osób tłoczą się aniołowie, święci, święte, z rzadką sztuką i pojęciem ugrupowane; głowy przecudnie dobierane, koloryt silny i pewny a dotknięcie lubo nadzwyczaj śmiałe, błyszczy przecież delikatnością; słowem, wielki ten utwór sprawia efekt niezmierny.

Sława Rubensa, rozgłośna już po całej Europie, zwróciła na niego uwagę królowej Maryi Medycejskiej. Pani ta postanowiła powierzyć mu ozdobienie swojego pałacu, Luksemburga, w którym zamierzała teraz mieszkać, pogodziwszy się z synem, Ludwikiem XIII. W 1620. r. zaprosiła Rubensa do Paryża, za pośrednictwem barona de Vicq, posła arcyksięcia Alberta na francuzkim dworze. Najpochlebniej przyjęty od królowej, Rubens przedstawił jej pomysły swoje do prac, jakich sobie królowa życzyła, i prosił tylko o pozwolenie wykonania ich u siebie, w Antwerpii, gdyż tam miał wszystko, co potrzebne było do tak znacznej pracy. Królowa najchętniej na prośbę tę przyzwoliła.

Kiedy wrócił do Paryża, ustawiać pokończone obrazy na właściwe miejsca w galeryi Luksemburga, królowa odwiedzała go często i pieściła, grzecznościami i względami obsypywała; pozwoliła mu malować swój portret pod postacią Bellony, wizerunki wielkiego księcia Toskańskiego, Franciszka de Medicis i żony jego Joanny Austryackich, rodziców swoich; nadto żądała mieć portret artysty, jego własnego pędzla, do swego gabinetu. Skoro wszystko ustawione zostało na właściwem miejscu, i dwór przypuszczonym do oglądania tych utworów , nie było końca pochwałom, uniesieniu nad wzniosłą wyobraźnią artysty, i nad szybkością dokonania tak rozległego dzieła. Szereg ten obrazów, cały poemat składających, przedstawia w dwudziestu czterech sztukach, licząc już i trzy wyżej wskazane portrety, allegoryczną historyę królowej, od urodzenia aż do chwili pogodzenia się z synem.

Jeżeli w przedmiocie historycznych obrazów ganićby można wprowadzenie allegoryi, jeżeli niedorzeczną się naprzykład wydaje, zupełnie naga postać Merkurego między dwoma kardynałami, wyznać trzeba z drugiej strony, że Rubensa allegorye są bardzo jasne i szczęśliwe w tych wszystkich utworach dla Maryi Medycejskiej, i dowodzą rozległych jego wiadomości, jak również płodnej wyobraźni.— Inne właściwe mu przymioty, widne tam, jeżeli nie w każdym obrazie, to przynajmniej w znacznej ich liczbie i w tak wysokim stopniu, że galeryę tę czynią zbiorem nieocenionym. Dzieło to i ztąd podziwu godne, że artysta wykonał je w ciągu niespełna dwudziestu miesięcy; prawda, że pomagali mu uczniowie, podmalowywaniem; a nawet możnaby poznać które są ręki Jordaensa; zawsze jednak szybkość to nadzwyczajna, a wielką jest zaletą kiedy doskonałości nie ujmuje. Królowa, żywo uderzona talentem Rubensa, dowcipną jego rozmową i wiadomościami w każdym względzie, zażądała ażeby wymalował podobny szereg obrazów, uświęcić mających sławne czyny Henryka IV., jej małżonka; pomieścić je miano w galeryi równolegle zbudowanej od skończonej dopiero. Chętnie wziął się do uczynienia zadość temu życzeniu królowej i zaczął szkice; lecz nim ich dokończył, królowa, pokłóciwszy się na nowo z synem, szukała schronienia na Brukselskim dworze; tak przerwaną została praca Rubensa; zostało z niej sześć tylko wielkich szkiców niedokończonych, które sprzedano po śmierci artysty. Marya Medycejska przybyła do Brukseli z drugim synem swoim, Gastonem, księciem Orleańskim, prosić infantki Izabeli i króla Hiszpańskiego o wdanie się w spór między matką a synem. Arcyksiężna, świadoma zdolności Rubensa i względów jakie posiadał u królowej matki, wybrała go do prowadzenia tych układów, które powieść się nie mogły. Królowa opuściła Belgię i zamieszkała w Kolonii, gdzie w nędzy umarła 1643. r. w domu, w którym się Rubens urodził.

Podczas pobytu w Paryżu, Rubens poznał się z ulubieńcem Karola I., króla Angielskiego, księciem Buckingham, który przyjechał po księżnę Henryettę Francuzką, jego pana narzeczoną. Magnat ten, uwiadomiony o względach i zaufaniu jakie Rubensowi arcyksiężniczka Izabela okazywała, objawił mu chęć załatwienia nieporozumień od dawna istniejących między hiszpańską i angielską koroną. Rubens, za powrotem do Brukseli, zdał sprawę z tego oświadczenia arcyksiężniczce, która mu poleciła wejść w korrespondencyę z księciem Buckingham, a sama udała się po rozkazy do Hiszpańskiego króla. Układy te długo zatrzymywały Rubensa w Brukseli. Buckingham sądził, że on porzuci malarstwo, i przysłał doń znawcę biegłego, nazwiskiem Blondel, z prośbą o odstąpienie wszystkich obrazów jakie w pracowni posiada. Długo opierał się Rubens; lecz ulegając grzecznościom i uprzejmym prośbom księcia, przedał mu swój zbiór obrazów i starożytności, pod warunkiem, że kupujący swoim kosztem dostarczy mu odlewy gipsowe ze wszystkich posągów, popiersi i płaskorzeźb, w zbiorze tym będących, i każe pomieścić w tych samych miejscach gdzie stały pierwowzory. Rubens zaś miejsca sprzedanych obrazów zawiesił innemi, i w kilka lat utworzył sobie drugi zbiór, równie szacowny jak pierwszy. Wziął się znowu do pędzli, a pierwszem nowem jego/dziełem była Wieczerza Pańska, dla katedry w Malines. Prawda, że obraz ten podmalował uczeń jego Van Egmont; ale on sam starannie go przemalował, a przypatrując się dobrze, postrzedz można, że Rubens w figurze Judasza przerobił całą rękę, poprzednio przez Van Egmonta nakreśloną. Widać także mistrzowskie jego piętno w całości kompozycyi i w sztuce z jaką podniósł moc kolorytu, jemu tylko właściwemi dotknięciami pędzla.

Kościół S. Jana, w temże samem mieście, chciał mieć obraz Rubensa do wielkiego ołtarza. Rubens widocznie pragnął popisać się tu ze swoim talentem. Główny obraz przedstawia Adoracyę Magów. Na lewem skrzydle jest Ścięcie Świętego Jana Chrzciciela; na prawem Męczeństwo Świętego Jana Ewangelisty. Po drugiej stronie tych skrzydeł, na jednem jest Święty Jan Chrzciciel na pustyni, a na drugiem Święty Jan Ewangelista na wyspie Patmos. Pod ołtarzem, na dole było Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, w środku Chrystus na krzyżu, na lewo Adoracya Pasterzy. W szystkie te obrazy, pomyślane i wykonane przez samego Rubensa, tak troskliwie i doskonale są wykończone, że miniatura nie może być staranniej wyrobioną; a jednakowoż tylko osmnaście dni pracował nad temi ośmiu obrazami, jak tego dowodzi oryginalny kwit Rubensa, i rachunek jego, zachowywany w zakrystyi tego kościoła.

W kościele Panny Maryi w Malines było arcydzieło Rubensa: zdobiące kaplicę kupczących rybami. Na skrzydłach był Święty Tobiasz z rybą i Dziesięcina z połowu ryb. Nad tabernakulum mieściły się trzy małe obrazy: Jonasz rzucony w morze, Święty Piotr brodzący po falach  i Chrystus na krzyżu. Piękne te obrazy Rubens odmalował w zamku swoim Steen, w ciągu dni dziesięciu, a pokazał w nich całą wiedzę swoją; odmalował je sam, nigdy bowiem nie brał z sobą uczni na zamek Steen; jeździł tam na wypoczynek po pracy, szukał rozrywki w przechadzkach, czytaniu i studyowaniu krajobrazów. Zamek ten, leżący niedaleko Malines, w miejscu ocienionem lasami, wzgórkowatem i nie tak płaskiem jak reszta Flandryi, przedstawiał mu rozmaite widoki, takie właśnie jakich pragnął do studyów swoich.

Augustyanie posiadali obraz jego ręki, wyobrażający Zaślubiny Świętej Katarzyny, który 1766. r. sprzedali do Brukseli. Niektóre części tego obrazu wskazują talent mistrza; ale cała figura Świętej przedstawia zbyteczny brak formy i smaku, co zarzuć ają figurom kobiet w wielu kompozycyach Rubensa.

Straciwszy żonę w 1626. r., kazał ją pochować w grobie dla matki wystawionym, w kościele opactwa Świętego Michała; dla rozerwania się zaś w smutku i strapieniu, postanowił przebiedz Holandyą i odwiedzić Kornela Poelemburga, mieszkającego w Utrechcie, z którym zawiązał przyjaźń zażyłą podczas pobytu w Rzymie. Miał nadto zamiar poznać się ze wszystkimi malarzami, słynącymi podówczas w Holandyi i dzieła ich zakupować. W Gouda spotkał Sandrarta, który wyjechał naprzeciwko niemu, i ofiarował się towarzyszyć mu w podróży po Holandyi. Rubens zaprzyjaźnił się z nim w Rzymie; chętnie więc przyjął ofiarę i obaj ruszyli do Utrechtu. Odwiedzili najprzód Poelemburga, u którego Rubens kupił kilka krajobrazów. Nazajutrz udali się do Gerarda Honthorsta, który właśnie szkicował sławny swój obraz, Diogenesa z latarką; Rubensowi tak się ten obraz podobał, że go kupił nim jeszcze został skończony. Tym trybem podróżował aż do Hagi; w każdem mieście odwiedzał artystów, i zostawiał dowody zamiłowania w sztuce, uprzejmości dla współzawodników i szczodrości książęcej. Malownicza ta podróż miała przecież cel ukryty; infantka Izabela poleciła mu wcisnąć się do generalnych stanów, zasiadających w Pladze, dla załatwienia nieporozumień, powstałych między temi dwoma dworami. 

Za powrotem do Antwerpii, zrobił dla bractwa Kuszników z Liere, sławny obraz: Męczeństwo Świętego Jerzego, patrona bractwa. Niewielki ten obraz skończył w dni kilka, ale nigdy może Rubens nie utworzył figury doskonalszej, pod względem rysunku i wyrazistości, jak postać tego męczennika. Obraz ten zaleca się także szczęśliwem ugrupowaniem, pięknością kolorytu i biegłym rozkładem świateł. Rubens przez przyjaźń dla zamawiającego ten obraz, wziął za niego tylko siedmdziesiąt pięć guldenów. W 1768. r. kawaler Verhulst, z Brukseli, dawał za niego bractwu 5,000 guldenów, które targ przyjęło, ale burmistrz i rada miejska zabroniły bractwu zbywać to arcydzieło. W kaplicy tegoż kościoła znajduje się inny obraz Rubensa: Objawienie się N. Panny Świętemu Franciszkowi z Assizu; na skrzydłach tego obrazu odmalował Świętego Franciszka i Świętą Klarę modlącą się. Ten ostatni utwór lepszy znacznie od dwóch poprzednich. Sprzedano je 1727. r. czterem kupcom z Antwerpii; rada miejska nie dopuściła jednak sprzedaży. U Kapucynów w tern samem mieście było Zdjęcie z Krzyża, pędzla Rubensa; niektóre części tego obrazu godne są jego talentu, ale kompozycya cała zawikłana, grzeszy ciężkością rysunku i kolosalnością figur.

Polityka często odrywała Rubensa od sztuki. Filip IV., król Hiszpański, uwiadomiony o jego znoszeniach się z księciem Buckingham, co do środków przywrócenia pokoju między koroną hiszpańską i angielską, chciał tę sprawę doprowadzić do skutku, a arcyksiężna Izabela, uznając Rubensa za najzręczniejszego do prowadzenia tych układów, zleciła mu aby się udał do Madrytu, z tajnemi instrukcyami, i układał się osobiście z Filipem IV. Rubens przyjechał do Madrytu we wrześniu 1627. r. Król przyjął go nader uprzejmie w swoim gabinecie. Rubens wyłożył mu przedmiot swojego poselstwa, a Filip IV\ wielce go sobie upodobał. Następne narady z artystą, w których radził się go o rzeczy obce zupełnie jego posłannictwu, utwierdziły w.Filipie wysokie wyobrażenie o Rubensie. Książe Olivarez tak samo go osądził, i nakłonił króla, żeby Rubensa mianował sekretarzem tajnej rady arcyksiężniczki Izabeli.

Rubens i pod względem sztuki korzystał z pobytu w Madrycie. K roi polecił mu skopiowanie dwóch obrazów Tyciana: Porwanie Europy i Dianę w kąpieli, gdyż oryginały pragnął ofiarować w darze księciu Walii; podobały mu się bowiem, kiedy bawił w Hiszpanii dla poślubienia infantki, gdy jednak do tego małżeństwa nie przyszło, oryginały i kopie pozostały w Madrycie.

Rubens tymczasem znosił się listownie z przyjacielem swoim Gevartiuszem, sekretarzem rady miejskiej Antwerpskiej, któremu powierzył kierunek nad wychowaniem dwóch synów swoich. Pisał mu; „Albertulum mevm vobis commendo, non ut ilium in oratorio, sed museo vestro colloces.” (Albertka mego polecam ci, żebyś go umieścił nie w oratorium ale w muzeum twojem).

Podczas pobytu Rubensa na dworze madryckim, król Portugalski, pragnąc poznać artystę sławnego na całą Europę, kazał napisać do niego, aby przybył na granicę, do królewskiego zamku Villa Viciosa. Rubens przyjął zaproszenie. Mnóstwo panów hiszpańskich, ciekawych zobaczyć dwór portugalski, prosiło Rubensa żeby im pozwolił towarzyszyć sobie. Kiedy to świetne i liczne towarzystwo zbliżało się do naznaczonego miejsca, król Portugalski, zapewne z obawy kosztów podejmowania tylu dostojnych gości, wysłał przybocznego dworzanina do Rubensa, z uwiadomieniem, że J. K r. M. zmuszonym się ujrzał co rychło wracać do Lizbony i ofiarował mu piędziesiąt pistolów, na koszta podróży. Wszystkich zadziwiło tak niespodziane oświadczenie, a Rubens rzekł do posłańca; „Proszę Pana, abyś „raczył złożyć J. K r. Mości najpokorniejsze służby moje; skwapliwie posłuszny byłem jego zaproszeniu, żałuję że nie mogłem osobiście przyjąć rozkazów, którem i chciał mnie zaszczycić. Co się zaś ty „cze pobudek do tej podróży, proszę go upewnić, że nie wiodła mnie ponęta daru piędziesięciu pistolów, ponieważ wziąłem ze sobą tysiąc, na wydatki własne i towarzyszących mi panów, w czasie pobytu „naszego w Villa-Viciosft.” I natychmiast ruszył z powrotem do Madrytu.

Nareszcie, po ośmnasto miesięcznem bawieniu w tern mieście, król kazał mu wręczyć instrukcye i listy uwierzytelniające go na dworze londyńskim; na wyjezdnem ,podarował mu bogaty pierścień brylantowy i sześć przepysznych andaluzyjskich koni. Rubens, wróciwszy do Brukseli, okazał instrukcye swoje arcyksiężniczce Izabeli, a wziąwszy jej rozkazy, siadł na okręt i popłynął do Anglii. Za przybyciem do Anglii, nie zastał już księcia Buckingham, który umarł przed rokiem. Rubens nie odkrył więc zaraz przedmiotu swojego poselstwa, a starał się pod jakim bądź pozorem zbliżyć się do kanclerza Cottingtona.

Sztuka podała mu do tego środki. Minister, uprzejmością jego ujęty, wspomniał o nim królowi, a ten kazał go sobie przedstawić. Monarcha udzielił mu posłuchanie w swoim gabinecie, wypytywał o kraj, o sztukę, o powody podróży do Anglii. Rubens na wszystko odpowiadał, ale nie odsłaniał się jeszcze; król zachwycony zdolnościami słynnego malarza, pragnął mieć portret swój z pod jego pędzla. Podczas malowania tego portretu, król wspomniał znowu o nieporozumieniach, istniejących między koroną angielską i hiszpańską, i o środkach ku zakończeniu wojny. W tedy Rubens przemówił otwarciej; wyznał że ma w tym względzie instrukcye od Filipa IV . i że wielki to będzie dla niego zaszczyt, jeżeli król Anglii raczy go uznać ajentem do prowadzenia układów. Monarcha odpowiedział, że król hiszpański nie mógł wybrać milszej mu osoby, i kazał mu znieść się z kanclerzem swoim. Po dwumiesięcznych naradach, ułożono podstawy do traktatu pokoju, zzadowoleniem stron obu. Karol I. na okazanie mu swego poważania, mianował go kawalerem wśród parlamentu, chociaż zwyczajem było dopełniać tego obrzędu w salach pałacu White-Hall. Prócz tego, podarował mu szpadę bogato brylantami wysadzaną, którą go pasował kawalerem, a do herbu jego dodał lwa złotego. Kiedy Rubens żegnał J. K. M., król zdjął z palca pierścień z drogocennym brylantem, i podarował mu prócz tego sznury od swego kapelusza, wartujące przeszło dziesięć tysięcy talarów, a na szyję włożył mu bogaty łańcuch złoty, z portretem swoim, który malarz nosił aż do śmierci. 

Polityczne układy zostawiały mu jednakowoż czas do malowania. Na żądanie króla Angielskiego zrobił dziewięć wielkich obrazów, i sufit w sali poselskiej pałacu White-Hall; wystawił w nich Główniejsze czyny panowania Jakóba I. od wstąpienia na tron angielski. Prócz tego, odmalował Portret Karola I. w postaci Świętego Jerzego na koniu. Kobieta, którą Święty od smoka uwalnia, jest portretem królowej. Nadto zrobił Wniebowzięcie Najświętszej Panny, dla hrabiego Arundel. Dla króla zaś wykonał ośm obrazów z Historyi Achillesa, z których wzięto potem wzór do dywanów.— Rubens, za powrotem do Brukseli, zdał sprawę z poselstwa swego arcyksiężnie i spiesznie wyjechał do Madrytu, gdzie najzaszczytniej przyjętym został od króla. Filip IV. podarował mu klucz złoty, potwierdził tytuł kawalera, udzielony mu przez króla Angielskiego, i odprawił obdarzonego bogatemi darami, nowe dając instrukcye, co do nieporozumień zachodzących między arcyksiężną Izabelą a stanami Holandyi.

Wróciwszy do Niderlandów, Rubens czemprędzej udał się do domu swego w Antwerpii, żeby odpocząć po dyplomatycznych pracach i zająć się zwyczajnemi pracami. Wtedyto pojął drugą żonę, Helenę Froment, 1630. r.—Przełożony opactwa Afflighem zamówił u niego obraz do wielkiego ołtarza. Rubens wykonał go w szesnaście dni; przedstawiał on Chrystusa upadającego pod ciężarem krzyża. Rozległa ta kompozycya należy do najpiękniejszych jego pędzla utworów; nigdy nie podniósł tak znakomicie, jak w głowie tego Chrystusa, patetyczności i dwojakiego wyrazu cierpień człowieka i poddania się Zbawiciela. Gdy ten obraz skończony został, zakonnicy targować się chcieli o cenę, powiadając, że artysta zbyt krótko nad nim pracował, aby obraz wart był żądaną cenę. Żeby skargom ich tamę położyć, Rubens przyrzekł odmalować duży obraz do refektarza, który przedstawia Cuda Świętego Benedykta.— Dziekan i naczelnicy Świętego Rocha z Alostu, zażądali także obrazu do kaplicy swojej. Obraz ten, przedstawiający Świętego Rocha uzdrawiającego zarażonych morem, uchodzi za jeden z najdoskonalszych dzieł pędzla Rubensowego, i za najpiękniejszy utwór flamandzkiej szkoły. Skończył go jednak w ośm dni; a gdy członkowie bractwa, bez najmniejszego targu, zapłacili Rubensowi żądaną cenę za to piękne dzieło, tak go to ujęło, że podarował im do ołtarza trzy mniejsze obrazy, przedstawiające: Anioła leczącego Świętego Rocha z morowej zarazy, Świętego Rocha w więzieniu i Chrystusa na krzyżu. Żałować przychodzi, że główny obraz wiele ucierpiał przez naprawy jakiegoś nieuka, który go w znacznej części świetności pozbawił i przyćmił cudowny koloryt.

Gandawa także zbogaciła się w prace Rubensa. W kościele Świętego Benona, jest obraz przedstawiający tego Świętego rozdającego jałmużny, ale tak został popsuty naprawami niedołężnemi, że dziś niepodobna ocenić jego piękności. Inny obraz, słynniejszy, wyobrażający Męczeństwo Świętego Lievina, zdobił kościół Jezuitów. Utwór ten z okropnego przedmiotu (przedstawia jak wydzierają Świętemu wnętrzności hakami i walcem zębatym) jest przecież piękny pomysłem.

Myśl, którą Rubens wyraził w obrazie swoim u Dominikanów w Antwerpii, to jest Jezus Chrystus z piorunem w ręku, grożący grzesznikom, zdała mu się godną powtórzenia; zrobił więc ten sam przedmiot dla Dominikanów Gandawskich, z niejakiemi odmianami w układzie. Do tegoż kościoła Rubens zrobił jeszcze dwa obrazy; jeden przedstawia Magdalenę umierającą w obecności aniołów, drugi Świętego Franciszka z Assizu. Miasta Bruges, Tournay, Narnur, Lille, Berg-St-Vinok i Saint-Omer, dobijały się u niego o obrazy; a pomimo licznych zamówień ze wszech stron, Rubens przy cudownej łatwości i niezmiernem w sztuce zamiłowaniu, wszystkiemu wystarczał. Prawda, że od lat wielu, korzystał ze zdolności licznych uczniów pod jego kierunkiem ukształconych; oni mu obrazy podmalowy wali, dopiero sam, kilku dotknięciami, nadawał im cechę mistrza i ostateczne wykończenie.

W kilka miesięcy po powrocie Rubensa z Madryckiego dworu, arcyksiężna Izabela oderwała go znowu od prac ulubionych, i wyprawiła z tajnem poleceniem do Stanów Holenderskich, będących z nią w wojnie, której postępy już trwożyć ją zaczynały. Rubens pojechał do Hagi, pod pozorem kupna obrazów, i odbył kilka tajnych narad z księciem M aurycym Nassauskim; układy byłyby mu się powiodły, gdyby nie śmierć niespodziana tego księcia, w dniu 23. kwietnia 1625. r. Rubens jednakowoż utorował już drogę, a nowi pełnomocnicy, których arcyksiężna wkrótce potem wysłała do Holandyi, szli tylko za torem i radami swojego poprzednika; ale chcąc sobie samym pozyskać sławę zawarcia tego pokoju, tyle intrygowali u ministrów arcyksiężnej, że Rubensa odwołano do Brukseli. Śmierć arcyksiężnej Izabeli, niezadługo potem przypadła, tern dotkliwszą dla niego była, że ta pani zaszczycała go zawsze poważaniem i szczególnemi względami. Filip IV ., król Hiszpański, objąwszy rządy Niderlandów, po śmierci ciotki Izabeli, powierzył je bratu swemu, księciu Ferdynandowi, na początku 1634. r. Ale przed objęciem tych rządów, książę Ferdynand wysłanym został przez króla, na czele hiszpańskiego wojska, posiłkować Austryakom, zagrożonym od Szweda i ligi niemieckich książąt. Pod Nordlingen nieprzyjaciela na głowę pobito. Gdy książę Ferdynand po tern zwycięztwie przyjechał do Brukseli, Rubens udał się do niego z powinszowaniem, złożył powinne hołdy, a znany księciu w Madrycie, został najuprzejmiej od niego przyjętym. Na początku 1635. r. rada municypalna Antwerpii uwiadomiona, że Ferdynand zjedzie do tego miasta w maju tego roku, wydała natychmiast rozkazy, żeby przygotowano mu jak najuroczystsze przyjęcie. Rubensowi polecono całe ozdobienie uroczystości, a nigdy może geniusz jego nie zabłysnął taką potęgą, jak w tej okoliczności: architekt, malarz, dekorator, poeta, mnożył się niejako, żeby odpowiedzieć życzeniom współ-obywateli. Jedenaście łuków tryumfalnych, jeden piękniejszy nad drugi, bogactwem i rozmaitością układu, pięknością budowy, przepychem ozdób, szczęśliwem użyciem allegoryi, dowcipu i trafności w napisach, a nadewszystko wspaniałe obrazy, którem i przyozdobił te pomniki, na szczęście rylcem sztycharzy ustrzeżone od zupełnego zatracenia, wszystko to dowodzi, że dla jego geniuszu nic trudnem mu nie było. Zachowano pięć wielkich szkiców, które zdobiły te łuki tryumfalne, a przedstawiały: 1. Zaślubiny Filipa Pięknego, syna cesarza Maxymiliana z księżniczką Joanną Aragońską. 2. Bitwę pod Nordlingen, wygraną przez księcia Ferdynanda. 3. Trofea zwycięztwa pod Calloo, niedaleko Antwerpii, odniesionego przez tegoż księcia. 4. Jazon zdobywający Puno Złote. 5. Herkules, zwycięzca Hesperyjskiego smoka. Dwa ostatnie zdobiły luk tryumfalny przed mennicą. 

Rubens nie mógł cieszyć się tryumfem, jaki sprawić mu winny były tak świetne pomysły. W czasie wjazdu księcia Ferdynanda do Antwerpii, artysta zapadł ciężko na podagrę i ruszyć się nie mógł z miejsca. Ale książę odwiedził go w domu, przez kilka godzin łaskawie z nim rozmawiał, i przed odejściem, podziwiał wszystkie arcydzieła i osobliwości sztuki w tym domu zgromadzone. Nie pierwszy to książę dawał mu takie oznaki poważania. Królowa Marya Medycejska, w czasie pobytu w Flandryi, zwiedzała pracownię artysty; arcyksiąże Albert, arcyksiężna Izabela, zaszczycili go takiem iż względami, i nie było znakomitszego męża w kraju, któryby sobie za obowiązek nie poczytywał złożenia hołdu jego talentom. Uprzejmość tę wszakże usprawiedliwiał i osobisty Rubensa charakter: wspaniały, szczodry, szlachetny, dobroczynny, niezawistny, jednał sobie serca i szlachetnie używał znakomitych bogactw, które był pędzlem zdobył. Liczni uczniowie, kształcący się pod jego przewodem, mieli w nim raczej ojca niżeli pana i nauczyciela. Jordaens, Dawid Teniers, Van Thulden i mnóstwo innych, sławnych malarzy, z jego szkoły, między któremi Van Dyck pierwsze zajmuje miejsce, wystarczyliby na utrwalenie sławy i wziętości każdego artysty. Niesłusznie go oskarżano, że zazdrościł Van Dyckowi: rada udzielona mu, żeby jechał doskonalić się we Włoszech i dar pysznego konia na tę podróż, dowodzą. niedorzeczności tego zarzutu.

Umysł jego, ciągle dręczony tworzenia potrzebą, nie próżnował ani chwili. Kiedy nie malował, Rubens czytał historyków i poetów łacińskich, których językiem mówił biegle i gładko. Równie doskonale znał języki Francuzki, angielski, hiszpański, włoski i niemiecki. Przy malowaniu, zawsze mu ktoś czytywał ustępy z Plutarcha,L iw iusza, Tacyta, Homera i Wirgilego, albo dzieła odnoszące się do przedmiotu który malował. Jedyną dlań rozrywką w dnie pogodne, była przechadzka po wałach, albo wycieczka w okolice miasta, na pysznym hiszpańskim koniu. Namiętnie kochał się w koniach; zawsze miał ich kilka bardzo pięknych na stajni do jazdy i często używał ich na wzory do obrazów. Corocznie, wyjeżdżał latem na jakiś czas do zamku Steen, pod Malines; tam polował, łowił ryby, sztuki przecież nie zaniedbywał, owszem, znajdował w tem nowe zasoby, mianowicie studyowaniem krajowidów, które mieścił w obrazy swoje. Stół jego, lubo wytworny, nie był zbytkownym; lubił zgromadzać u siebie przyjaciół, i bawić się z nimi, ale nigdy nie przebierał miary w roskoszy i zabawie.

Wychowanie dzieci uważał za najważniejszy obowiązek życia swego. Z pierwszej żony miał dwóch synów, Alberta i Mikołaja. Z drugiej miał pięcioro dzieci: Frańciszka, który był członkiem najwyższej rady Brabanckiej; Klarę Eugenię, wydaną za Filipa Y an Paris, pana na Merxhemie; Elżbietę, która poszła za niejakiego Lundena; Konstancyę, która weszła do zakonu, i najmłodszego syna Piotra-Pawła, ten został księdzem.

Kosztowny zbiór obrazów, starożytności i przedmiotów sztuki, na który Rubens poświęcił był część swojego majątku i kilkanaście lat życia, sprzedanym został po jego śmierci; europejscy monarchowie rozkupili go po większej części do swoich galeryj i muzeów.

Trudnoby zliczyć wszystkie utwory pędzla tego wielkiego artysty. Jednakowoż, oprócz już przytoczonych, niepodobna tu pominąć: Historyi Konstantyna, w dwunastu obrazach, Historyi Decyusza, w óśmiu, i jedenastu wielkich Polowań, między któremi najbardziej uwielbiają dwa polowania na lwy, szczególniej to, w którem widać czterech konnych, z tych jeden powalony na ziemię, i trzech walczących pieszo: dalej Polowanie na dzika (oba te ostatnie obrazy znajdują się w Galeryi Drezdeńskiej i są w niniejszym zbiorze podane); sławne jest także polowanie na krokodyla lwów i tygrysów.

Żeby dać wyobrażenie o niesłychanej jego łatwości i twórczej sile, dość powiedzieć, że dzieła jego, ze sztychów znane, dochodzą tysiąca trzystu dziesięciu sztuk; dodawszy do tego utwory dotąd nie rytowane i rozproszone po różnych galeryach prywatnych, śmiało i bez przesady liczbę tę podnieść można do tysiąca pięciuset. Malował on obrazy historyczne, portrety, krajobrazy, owoce, kwiaty, zwierzęta, a biegłym i znakomitym był we wszystkich rodzajach.

Szybkim był w pomysłach i równie szybkim w wykonaniu. Często bez wytchnienia robił kilka szkiców na jeden przedmiot, a każdy odmienny. Lubił rozległe utwory, w których mógł się cały rozwinąć i pokazać. Nie posiadał jak Rafael wdzięku, który tchnie ze wszystkich utworów tego boskiego malarza; ale w najwyższym stopniu zapał nim kierował i objawiał się zadziwienie budzącemi efektami. Zdawało się, że figury, że grupy gotowe, utworzone całkiem, wychodzą z głowy jego i szykują się na płótnie. Szybkie wykonywanie to mu szczególniej ułatwiało, ze nie trudził się wcale nad wyszukiwaniem czystości obrysów, nie rysował prawie ani uprzednio określał postawy i rysów figur swoich, atak swobodny, szedł za popędem szparkiej myśli i chwytał ją, wydawał gorąco, lotnie, jak był począł: wnosić stąd przecież nie należy, że miernym był rysownikiem. Rysunek jego szeroki, śmiały, tchnie swobodą i łatwością. Doskonale znał anatomią, ale często nauka zacierała się u niego pod gwałtownością tłoczącej się myśli, i przekładał blaski efektowe nad piękność formy. Poświęcał nieraz dokładność rysunku dla uroku i czarodziejstwa koloru; zresztą, chociaż można mu czasem zarzucać przesadę w konturach, ruch zawsze jest trafny i prawdziwy, i widać, że przy trochę baczniejszej uwadze i większej pracy łatwoby doszedł do największej czystości w formie. Pomimo że starannie studyował starożytnych, Michała Anioła i Rafaela, rzadko podnosi się do piękności idealnej, poprzestając na naśladowaniu flamandzkiej natury, która żadną miarą za szczyt piękności uchodzić nie może. Muskuły u figur jego dobrze są pomieszczane i funkcye ich wydawane prawdziwie, ale płaskie zazwyczaj i rozmiękłe, a wada ta szczególniej uczuwać się daje w figurach jego kobiet. Silnych i głębokich namiętności w yrażanie odpowiadało naturze jego talentu; umiał je oddawać prawdziwie i energicznie; ale powtarzamy, dzieła jego po większej części obrane są z tego wdzięku, którym Rafael porywa i czaruje.

Sława jego wielka jest, a zdobył ją głównie jako kolorysta; jednakowoż w tej części sztuki nie dorównywa Tycyanowi. Najwyższa jego zasługa polega na okazałym, wspaniałym efekcie, na ogromnym zapale i na rozmaitości pomysłu. Pierwszym on jeśt między malarzami przepychów i okazałości, a żaden artysta, pod tym względem, nie posunął dalej potęgi sztuki. Więcej ma on wyrazistości od Tycyana, świetniejszy jest od niego a nie tak prawdziwy, i może w nietak wysokim stopniu jak Correggio, posiada biegłość w używaniu światło-cienia. Zadziwia on więcej, ale nie tak prostemi środkami, a przez to mniej podziwu godnemi. Sposób jego malowania był taki, że kładł jedną tyntę obok drugiej, a łączył je dopiero lekkiem przeciągnięciem pędzla (brosee), co często widne jest w jego obrazach. Tycyan przeciwnie, tak doskonale łączył i kojarzył tynty, że jak w naturze, niepodobna oznaczyć ani gdzie się zaczynają, ani gdzie kończą. Ciała u Rubensa często tak błyszczą jak atłas; tynty zaś tak są mocne i oddzielone, że niemal jak plamy wyglądają. Czasami też reflexa tak bywają przesadzone, że przez to ciała stoją jakby przezroczyste. ,,Pomimo wszelkich zarzutów, jakie uczynić mu można, powiada Reynolds, łatwość i obfitość pomysłu, bogactwo kompozycyi, pociągający blask i świetność, przepyszny koloryt, olśniewają do tego stopnia oczy, że skoro się znajdziemy przed jakim jego obrazem, każdy przyznaje iż te piękności szczodrze wynagradzają wady i usterki.” Słowem, jeżeli w malarstwie pierwsze miejsce należy się Rafaelowi i Michałowi Aniołowi, za wyższe ich zalety i przymioty, Rubens stanąć może na równi, przez dzieła swoje, z genialnemi malarzami, którzy się najbardziej zbliżają do tych dwóch słońc sztuki.

Jak wielu wielkich malarzy, Rubens robił aqua fortis kilka kawałków własnego pomysłu, które dziś należą do rzadkich osobliwości, niektóre z nich mają podpis P. P. Rubens fecit. 

Wielu sławnych sztycharzy kształciło się przy Rubensie; między tym i Wosterman, Witdouk, Bolswert, a najbardziej Paweł Pontius, dzieła jego na kamień i miedź przenosili. 

Rubens wydał na widok publiczny następne pisma: 1. Dziełko pod tytułem: Petri Pauli Rubenii de imitatione statuarum graecarum schediasma. 2. Książkę rysunków, 26 rycin, sztychowaną przez Pontiusa. 3. Teorya głowy ludzkiej, 44 rycin Avelina. 4. Palazzi antichi e moderni da Genova, raccolti e disignati da P. P. Rubens, 139 rycin.

Albert Rubens, syn tego malarza, którego portret i brata jego Mikołaja tu dołączony, urodził się w Antwerpu 1615. r. Z młodych lat zaraz namiętnie rozmiłował się w starożytnościach; szybkie robił postępy w nauce języków, historyi i numizmatyce. Mianowany sekretarzem stanu w Brukselli, nie przyjął innych godności, ażeby mieć więcej wolnego czasu na badania naukowe. Żył szczęśliwy pośród książek i przyjaciół, otoczony publicznem poważaniem, kiedy radosne dni jego zatruła śmierć jedynego syna, za którym żona jego zmarła wkrótce. Nie mógł znieść ciosów tak dotkliwych. Umarł pierwszego października 1657. r. Rubens Albert rękopisma swoje powierzył Gevartiusowi, najzaufańszemu przyjacielowi, który je oddał Gronoviuszowi i Graeviuszowi. Ostatni wydał na widok publiczny: Dyssertacye Rubensa Alberta w Antwerpii, 1655. in 4to, pod tytułem: De re vestiarici veterum, praecipue de lata clavo lib. II. Oprócz tego, w tej księdze znajdują się: Diatribe de Gemma tiberiana, de Gemma Augusta, de Urbibus neocoris; de natali die Caesaris Augusti etc. Większa część rospraw Alberta Rubensa umieszczoną jest w Thesaurus antiquitatorum romanorum Gronoviusza. Rubens Albert zostawił inne jeszcze pisma, mianowicie: Regum imperatorum romanorum numismata, Antwerpia, 1654. r. in 4 to; De vita FI. Manlii Theodori V. c. libr. Utrecht, 1694. r. in 12. Istnieją prócz tego dwa listy jego do Mikołaja Heinsiusza; w Sylloge epistolarum Burmana, zawierające przypisy i odmiany w tekstach Klaudyusza i Owidyuśza. 

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new