Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
ADRYAN VAN OSTADE.
( Na drzewie, 1 stopę 7 ½ cala wysoki, 1 stopę 4 ¾ cala szeroki.)
Adryan van Ostade, jak powiedzieliśmy poprzednio, malował sceny z ludowego życia, wnętrza chat wieśniaczych, karczem i szynków; za wzór najczęściej służyli mu proste chłopy, pijacy, żebrzące muzykusy, fajczarze i wieśniaczki przy robocie. Wiele ma rysów wspólnych z Teniersem, lecz ostatni oryginalniejszy jest, więcej humorystyczny od niego. W Teniersa kompozycyach widać więcej jednostajności niżeli w obrazach Ostada, niedbale układanych. Prócz tego, Ostade często się powtarza i w rysunku daleko niższym jest od Teniersa, ale wykończeniem prześciga wielu holenderskich artystów, którzy w tym co on rodzaju malowali.
Ostade nie obfituje w pomysły, ale gdzie śmieszność i komiczność w rzeczywistem Spotkaną życiu, przeniósł do obrazów swoich, tam uderza prawdą i sprawia efekt niezawodny. Wyjąwszy mały obrazek, znajdujący się w paryzkiem muzeum, który przedstawia tego malarza wraz z żoną jego i ośmiorgiem dzieci, tu dołączony obraz należy do najlepszych jego utworów. Zaraz powiemy jak Adryan Ostade zwykł był układać swoje obrazy.
Adryan miał brata, Izaaka Ostade, urodzonego w 1612. roku. Był on jego uczniem, a tak pod względem rysunku jak kolorytu, stał daleko niżej, i dlatego Adryana nazywają zazwyczaj „dobrym Ostade.“ Pod kierunkiem brata, Izaak studyował naturę w miejscach, które Adryan zazwyczaj obierał sobie na przedmiot do obrazów swoich.
— Ale z tego przecie nie zrobisz obrazu! — powiadał Izaak, kiedy Adryan brał się do ołówka żeby naszkicować sceny, które spotykał w wycieczkach swoich.
Raz, po południu, obaj artyści wyprawili się do wioski, leżącej nad morzem Haarlemskiem, w towarzystwie sąsiada, który niósł za nimi teki i wszystko co do rysowania potrzebne.
Sąsiad ten był szewcem, z rodu Francuzem. Byłoto właśnie w czasie, kiedy król francuzki Ludwik XIV . zagroził najściem Niderlandzkim Stanom. Szewc, którego dawniej, skoro tylko poważył się wystąpić z patryotyzmem francuzkim, Holendrzy zazwyczaj biciem przyniewalali do milczenia, nabrał świeżej odwagi na wiadomość o wkroczeniu Francuzów. Chodził od domu do domu, po całem sąsiedztwie, jak gdyby był wysłańcem króla Ludwika XIV., i przybrawszy ważną postawę, groził imieniem Francyi, z góry nakładał kontrybucye i miał to zadowolenie, że strwożeni Holendrzy słuchali go spokojnie, nie biorąc się ani do kija, ani do pięści.
Teraz francuzki majster obuwia dźwigał teki i składane sztalugi, silnie kopcił z glinianej fajki wlókł się powoli za obu malarzami, usiłował patryotyzm swój w największej okazać potędze; kiedy Adryan wydychającemu Izaakowi cierpliwie odsłaniał tajemnice sztuki.
Ale w tem wszystkiem nie widzę jeszcze przedmiotu do obrazu! — powiadał Izaak, uporczywie obstając przy swojem.
— Cóż u kata! — zawołał Adryan. — Cóż daje, co stanowi obraz? Wszystko a wszystko, twarda głowo! od błyskawicy na chmurnem niebie, aż do najmniejszego robaczka w trawie, wszystko to są obrazy! Życie, bracie kochany, nie bacząc jak się ono objawia, jaką nazwę nosi, samo tylko życie najlepsze daje nam wzory, najlepsze obrazy.
— Rozumować w tym względzie i ja potrafię, mój Adryanie — odpowiedział łagodnie Izaak. Adryan spojrzał mu bystro w oczy, potem obrócił się do szewca, który jeszcze paplać nie przestał, i rzekł doń rozkazującym tonem:
— Słyszysz, Sans-Regret! weź oto te kilka złotych, wejdź do tej karczmy, każ sobie dać wina, siądź przy którym stole i opowiadaj każdemu co słuchać cię zechce, wszystko co nam tu od godziny plotłeś. Powiedz poczciwcom, co tam godują, że na twój wniosek, Ludwik Czternasty, król francuzki, nasze Niderlandzkie Stany zamienić myśli w Sodomę i Gomorę.
— A to bitwa z tego będzie — powiedział Francuz.
— Co cię to obchodzi, Sans-Regret, wszakże z góry płacę za to co oberwać możesz.
Szewc musnął czarną brodę, zakręcił wąsa, poprawił futrzanej czapki i wszedł do karczmy. Adryan z Izaakiem stanęli w oknie od podwórza. Starszy Ostade, któremu roziskrzyły się oczy, wziął gładki papier i ołówek w rękę.
— Patrz teraz, niewierny Tomaszu! — powiedział Adryan zaczynając szkicować, — jak w tej pysznej pod względem perspektywy izbie, na przodowym planie, szewc w arcykomicznym zapale, zapowiada nieszczęśliwe losy pięciu Holendrom, którzy siedzą około stołu, gdy tymczasem w tyle, kilku ludzi śpiesznem piciem dodają sobie odwagi, ażeby zuchwałemu członkowi wielkiego narodu ściśniętą pięścią zamknąć gębę.
— Przecudny! pyszny obraz!—zawołał Izaak, sam zapalając się na widok wnętrza karczmy.— nieopłacone są i fizyonomie i postacie tych naszych poczciwych Holendrów, a Sans - Regret dziś prawdziwy człowiek! patrz jak dumnie im wygraża, jak się natrząsa! Rzeczywiście, dobry obraz z tego będzie!
— Ręczę że dobry! —powiedział Adryan, ale artystyczne jego oko jeszcze nie ze wszystkiem było zadowolone. Szkicował sobie tymczasem postawy pijących Holendrów, różne wrażenia jakie się na ich twarzach objawiały, w miarę rosnącej zuchwałości zarozumiałego szewca. Odrysował już i rozkład całej karczmy i właśnie ostatnie kreślił szczegóły, kiedy zniecierpliwieni chłopi porwali się do szewca, żeby go skarcić za niesłychane pogróżki.
Adryan włożył szkic do teki i wziął ją pod pachę, Izaak zabrał sztalugi i wrócili do domu.