Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
KAWIARKA
ŚPIEWACZKA
CHEMIK
NARADA PRAWNA
UTARCZKA JAZDY
SZCZWANIE NIEDŹWIEDZIA
GERARD DOW
KRAJOBRAZ ZIMOWY
LUTNISTKA
SZYNK WIEJSKI
SZWACZKA
FRANZ MIERIS
N. PANNA Z DZIECIĄTKIEM
WYJAZD NA ŁOWY
GRACZE
WRÓŻBIARKA
DAWID Z GŁOWĄ GOLIATA
ADRYAN VAN OSTADE W PRACOWNI
BAKAŁARZ
METZU Z ŻONĄ
KARCZMA HOLENDERSKA
PRZEGLĄDANIE JAJKA
ESTERA I ASWERUS
TRĘBACZ
KORONKARKA
KRAJOBRAZ
KURY I JASTRZĘBIE
MAGDALENA
ŻONA PUTYFARA
GODY W KANIE GALILEJSKIEJ
DAMA W ATŁASOWEJ SUKNI
KARCZMA NIDERLANDZKA
MAGDALENA
DAMA PRZY KLAWIKORDZIE
DZIECI KAROLA I-go
KLASZTOR
SATYRY I NIMFY
UCIECZKA DO EGIPTU
GROSZ CZYNSZOWY
CHRYSTUS PROWADZONY NA GOLGOTĘ
CHRYSTUS I ŚW. MATEUSZ
POLOWANIE NA LWA
TRZODA
MARYA Z CHRYSTUSEM
POSEŁKA
WIDOK ZIMOWY W HOLANDYI
LOT Z CÓRKAMI
CÓRKA REMBRANDTA
WIECZÓR
DANAE I DESZCZ ZŁOTY
BRACIA
KURNIK
UCZTA ASWERUSA
CHRYSTUS W CIERNIOWEJ KORONIE
BYDŁO
WYRYWANIE ZĘBA
MAGDALENA
GOTOWALNIA
KURNICZKA
OBÓZ
JEZUS
PRZEWÓZ
SCENA ŁOWIECKA
GERARD DOW
ABRAHAM I AGAR
MATKA Z DZIECKIEM
ZABAWA WIEJSKA
REMBRANDT Z ŻONĄ
PORTRET NIEZNAJOMEGO
ŚWIĘTA CECYLIA
ODRZUCONA PROPOZYCYA
POLOWANIE NA DZIKA
CÓRKA REMBRANDTA
FAMILIA ŚWIĘTA
TRĘBACZ
DZIEWCZYNA CZYTAJĄCA
MARYA MEDICIS
ZŁOŻENIE CHRYSTUSA DO GROBU
SFORZA, KSIĄŻE MEDYOLANU
SYMEON W ŚWIĄTYNI
ŻOŁNIERZE RZYMSCY
MAGDALENA
ŚWIĘTA FAMILIA
CHORA NIEWIASTA
KAROL I KRÓL ANGIELSKI
CÓRKA HERODYADY
STAJNIA
ZUZANNA W KĄPIELI
DENTYSTA
UCZONY
POŁÓW RYB
UCIECZKA DO EGIPTU
TRWOGA
SEN JAKÓBA
PRZĄDKA
GOSPODA HOLENDERSKA
WENECYA
PRÓBA MUZYCZNA
SYNOWIE RUBENSA
MARCIN ENGELBRECHT
KOTLARZ
SPOCZYNEK W UCIECZCE DO EGIPTU
KUŹNIA
ŚWIĘTY JERZY
WYCIECZKA
LIST URYASZA
AMOR
MADONA
RYBIARKA
JAKÓB I RACHELA
ŚWIĘTY SEBASTYAN
JÓZEF I JAKUB
ZABAWA WIEJSKA
MADONA
TARAS
FAJCZARZE
NIMFY
MADONNA SYXTYŃSKA
ECCE HOMO
BYDŁO
NARODZENIE JEZUSA CHRYSTUSA
PORTRET SALVATORA ROSA
POLOWANIE NA JELENIA
NAJŚWIĘTSZA PANNA
PRZEKUPKA
PUSTELNIK
POLOWANIE
KURNICZKA
WERONA
KRAJOBRAZ
KLASZTOR
WIDOK DREZNA

MARCIN ENGELBRECHT


Marcin Elgrenbrecht
Marcin Elgrenbrecht

ANTONI VAN DYCK.

(Na płótnie, 3 stopy 6 cali wysoki, 2 sloppy szeroki).

Engelbrecht, Dalekarlijskim zwany, rodem Szwed, długi czas był przewódcą uciśnionych chłopów Dalekarlii. Był on nadzorcą kuźnic w kopalniach miedzi i mieszkał w Dalekarlii. Oburzony szatańskiem okrucieństwem, którego się na nieszczęśliwych kmieciach dopuszczał duński dowódca zamku Westerns, nazwiskiem Jens czy Jesse Eriksen, tak że kilku z nich w zapamiętałości i gniewie powiesić kazał, Engelbrecht udał się do króla Eryka, Pomorczykiem zwanego, do Danii, 1433. r. i ujmował się żarbwie za pokrzywdzonymi; król zażądał sprawozdania o tern od szwedzkiej rady państwa; ta potwierdziła zupełnie prawdziwość słów Engelbrechta, który stanął powtórnie przed obliczem monarchy, domagając się krnąbrnie ukarania winowajcy; króla to uraziło, zawstydził go wtedy i odprawił z niczem.

Rozjątrzeni na wieść o tern, Dalekarlii mieszkańce powstali, i Engelbrechta postawili na czele sił zbrojnych. Pilnie rozdmuchiwał on zarzewie powstania, skierował je przeciw samemu rządowi, i ogłosił wygnanie Duńczyków z Szwecyi. Zastępy jego z każdym dniem rosły w siłę i W'net zdobył Upsalę. Cała prowincya przeszła pod jego władzę, a między innemi Erich Pucke, z Korsholmu, starego rodu szlachcic i wojownik doświadczony, pierwszy z magnatów stanął na stronie powstańców. Imię jego nadało całej sprawie nowy popęd, skutkiem czego powstali chłopi północnej prowincyi. Teraz dopiero Engelbrecht nakazał wymordowanie wszystkich cudzoziemców, czyli Duńczyków'. Żeby ich poznać, bo powiększej części dobrze krajowym językiem mówili, kazano im wymawiać w yraz: „Hvit, Hast i Korn Gulst” po których cudzoziemców zaraz dochodzono.

Tymczasem powstanie rozszerzyło się po całej Szwecyi, a Engelbrecht przymusił już i radę Państwa do połączenia się z powstańcami. Nareszcie król Eryk wyruszył 1455. roku z flotą i wojskami ku Sztokholmowi, ale burza rosproszyła je całkowicie i po krótkim pobycie w Sztokholmie Duńczyk musiał bezskutecznie wrócić do siebie. Nowe usiłowania, żeby podbić powstałą. Szwecyą, nie powiodły się wcale i zaniechać tego Duńczykom przyszło.

Wtedy należało pomyślić o wyborze zarządcy Państwa; Engelbrecht myślał, że wybór na niego tylko paść może, i lud szczerze pragnął tego ; szlachta jednak innego była zdania. Nie mogłaby ścierpieć żeby posłuszeństwo oddawać człowiekowi niższej klassy, a nadto obawiała się, żeby zbyteczna wziętość jego u ludu, nie pobudziła w nim wyższych jeszcze żądań, żeby nie zagarnął władzy; dlatego popierała wybór marszałka Karla Knudsen na zarządcę Państwa, co nastąpiło 1436. r. Ztąd wyrosło niezadowolenie z jednej strony, nieufność z drugiej. Dla złagodzenia rzeczy, Engelbrechtowi oddano najwyższe dowództwo nad wojskiem, a Knudsenowi wewnętrzną administracyę. Engelbrecht rychło pozajmował nieuległe jeszcze zamki i warownie, i zdobył Kolmar, Nikioping, i kilka warownych grodów. Ale zazdrość i zawiść Knudsena ścigała za nim w tropy. Engelbrecht zachorował i chciał z żoną popłynąć do Sztokholmu, przez Hielmarskie jezioro. Burza zmusiła go przybić na małą wysepkę i zostać tam na nocleg. Napadł tu na niego szlachcic, nazwiskiem Mogens Bengtsen, z którego ojcem Engelbrecht miał dawniej jeszcze żywe zajście. Bengtsen rzucił się na niego, i kilkakrotnym uderzeniem zamordował, a sam uciekł, 1436. r. Tak zakończył Engelbrecht Dalekarlijski. Ze temu niecnemu czynowi Knudsen obcy nie był, wątpliwości nie podlega, bo mordercy dawał opiekę. Chłopi jednak uważali za świętego, i pochowali z wielkim żalem w Orehro. 

Knudsen, zbywszy się współzawodnika, począł zaraz rozpierać się samowolnie, aż w końcu musiał uciekać z kraju, a Szwecya nowym podbojem wróciła znowu pod panowanie Duńczyków. — Wiadomość ta wyjętą jest z Histoire de Danemarc par Des Roches, T. IV.

Portret niniejszy, jak wszystkie z pod pędzla Van Dycka wyszłe, zaleca się nadzwyczaj biegłem schwyceniem wyrazu twarzy i wydaniem charakteru. I rzeczywiście, któż nie dopatrzy w rysach Engelbrechta, owej energii i sprężystości, której liczne dowody dał w rosprawach na polu bitwy, na zgromadzeniach ludowych i w rozmowie z Erykiem Duńskim. Rubaszna to, szorstka figura, ale krzepkiego rodu i niezwątlałej siły, twarda jak miedziane bryły Dalekarlijskich kopalni, ale zarazem tchnie otwartością i szlachetnem powoduje się sercem. Van Dyckowi to zawdzięczamy, że znane nam są dziś postacie wielu spółczesnych z nim mężów, którzy na wojnie lub w radzie zasłynęli. Tak trafnie potrafił wydać charaktery ich, że chociażby dzieje nic o ich czynach nie podawały, to z tych wizerunków, możnaby już prawie dociec, czem byli i jak działali. Gdyby więc inne zalety nie stawiały Van Dycka w rzędzie pierwszych jego wieku malarzy, to już jedno wywyższyłoby go nad mierność i okryło sławą.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new