Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

RUCH ARTYSTYCZNY I MUZEALNY W ROSJI


Kto po dłuższym pobycie w Rosji dzisiejszej wraca na chwilowy odpoczynek do swego kraju i zapytywany o stosunki w państwie Sowietów staje przed sprawą odpowiedzi na rozliczne pytania – normalnie dające się ująć w twierdzenie lub przeczenie – zgóry musi przygotować słuchaczy na oswojenie się z tym pewnikiem, że gdy o Rosję chodzi – nieledwie każda taka odpowiedź zawierać musi i »tak« i »nie«, dążące razem do wniosku mało oczekiwanego. Jest bowiem Rosja morzem rozruszanem gwałtownie przez obie rewolucje, głównie przez bolszewicką i wszystko co się w niem dzieje, nosi piętno tego stanu, gdzie spiętrzone reformatorstwem fale dają zrazu obraz chaosu faktycznego i pozornego, chaosu, w którym kipi wysiłek tworzenia zalewany bezustannie niszczeniem bądź świado» membądź wlokącem się ciężko a przytłaczająco jak ławy uszeregowanych nieubłaganych kon» sekwencyj. Za agresywnemi falami »tak« idą starcze »nie«, powstaje cofanie się i wir przeciwieństw a trudności. Nie »nabyta chyżość« lecz nowo nabyte spiętrzenia. W tych wa  runkach żadne obserwacje nie mogą być wyczerpujące, – w tych warunkach przede» wszystkiem wszystko łączy się z niebywałemi i nieoczekiwanemi komplikacjami. Umniejsza to, politycznie, rzeczywiste niebezpieczeństwo sąsiada – powiększa niewątpliwie na miejscu trudność wszelkich poczynań a zwłaszcza na polu tak ideálnem jak twórczość artystyczna i muzealne budownictwo. 

A dopiero w czasie rewolucji można się było przekonać, jak niebywałe są muzealne bogactwa Rosji, – jakie skarby spoczywały w mnóstwie pałaców i zbiorów prywatnych. Dużo w tem było nielegalnych i nieszlachetnych zdobyczy wojennych – zwłaszcza z Polski iz szerokich przestrzeni Wschodu ściągnięto ilości olbrzymie pomników sztuki dawnej – ale dużo też było obok tego kolekcjonerstwa legalnego i wielkiego nakładu pieniędzy dawnych i wczorajszych generacji. Nacjonalizacja i bezładna gospodarka elementów niekulturalnych poniszczyła bardzo wiele, zagroziła wszystkiemu. Edykt niedawny o rekwizycji sreber cerkiewnych i kościelnych zdawał się być już ostatnim ciosem w ten dział kultury wieków. 1 znów zrodziła się sytuacja zawierająca »tak« i »nie« w osobliwem mixtum compositum. Dawni muzeologowie rosyjscy przeważnie nie porzucili swych placówek, – rząd sowiecki udzielił pomocy finansowej bardzo a bardzo niewystarczającej uczynili więc oni wysiłek osobisty niezwykły- wśród głodu i chłodu, przy pensjach po dziś dzień zabójczo małych, i rzucili się hurmem do ratowania i zwożenia do muzeów wszystkiego, co tylko dało się uratować. Muzea tak liczne Moskwy i Petersburga i cały szereg dawnych jeszcze większych zbiorów prowincjonalnych – zapełniły się mechanicznie napływającemi skonfiskowanemi zbiorami. Sam przewóz, ochrona od wilgoci po składach, orjentacyjna wstępna praca systematyczna, aby nie mówić o klasyfikacji, stała się potwornie ciężkiem zadaniem, w części niewykonalnem, w części przez warunki ze  psutém – w części jednak wykonanem z podziwu godną ofiarnością sil umysłowych, nerwowych i fizycznych. A działy się rzeczy nie do opisania. Barki ze setkami historycznych armat ozdobnych, ewakuowane z Petersburga wskutek obawy ofenzywy północnej, potonęły u celu podróży w Jarosławiu. Zbombardowanie tej Norymbergi rosyjskiej <szkoda artystyczna bardzo smutna> – przy zdobywaniu miasta w 1918 przez czerwoną armię – wytworzyło stosunki uniemożliwia jące tam normalniejszą pracę – a pomimo to dzięki małemu gronu ofiarnych ludzi te barki z armatami w całości wydobyto! Wśród tego armaty należne Polsce na podstawie ryskiego traktatu, piękne bardzo z XVI, XVII i XVIII wieku. 

Inaczej nieznośnych kłopotów było wszędzie wiele i wszędzie wiele z nich pokonano. Toteż taki Ermitaż z bardzo wybitnym dyrektorem Trojnickim na czele liczy dziś samych obrazów nie około dwa tysiące jak przed wojną, ale na pewno 4 razy tyle – a przez nagromadzenie mnóstwa wspaniałości z prywatnych i cesarskich, niedostępnych dawniej rezydencyj – obejmuje skrzydłami, trzeba przyznać pieczołowitemi bardzo – jedno z największych w świecie skupień muzealnych. Podobnie jest w Moskwie i Kijowie, choć na mniejszą skalę, bywa tak i na prowincji, a obchodzi nas tu bardzo pokrewny ruch muzealny na Ukrainie, boć znacjonalizowano tam liczne wspaniałe rezydencje wiejskie możnej arystokracji i szlachty polskiej. Trzeba więc podnieść, że i tam, choć zrabowano i rozsprzedano mnóstwo – ocalało bardzo wiele i tak n. p. Humań w swem muzeum posiada dziś dzięki temu dużą kolekcję największych malarzy polskich XIX i XX wieku, w tem miemało Kossaków – niejednego Matejkę i wiele płócien i rysunków żyjących dotąd mistrzów pendzla, krakowskich i innych. Świadczą o tem urzędowe, drukowane sprawozdania. Co nacjonalizowano na terytorjum obecnej Rosji, rewindykacji nie podlega niestety, ale to co wypłynęło z rzeczy ewakuowanych, od  dane być musi a mamy tak ciekawe znaleziska do wynotowania – jak odkrycie części zbiorów Muzeum podolskiego – wywiezionego 1914-19’5 z Tarnopola – aż w odległym Kazaniu, gdzie ruch muzealny jest zadziwiająco poważny. 

A. SZYSZKO-BOHUSZ. Domy mieszkalne P. K. O. w Krakowie. (Wejście główne).
A. SZYSZKO-BOHUSZ. Domy mieszkalne P. K. O. w Krakowie. (Wejście główne).


Szczególniejsze ogólne znaczenie będą miały niewątpliwie rozwinięte w tych ostatnich latach na nie powszednią skalę badania uczonych rosyjskich i ukraińskich nad najstarszem malarstwem religijnem tych obszarów i nad sztuką ludową. – Co do pierwszego to, idąc w ślad Kondakowych i Uspenskich, Trubeckich i Cwietkowych, posunięto ogromnie naprzód tak zarówno badania jaki ratowanie ikon zwłaszcza średniowiecznych ze szkołą kijowską i nowogrodzką na czele. Konfiskata sukienek srebrnych <»riz«>, któremi XVII i XVIII wiek ustroił tysiące ikon, pozbawił Rosję mnóstwa pięknych wyrobów złotniczych <z wpływami baroku polskiego), – jednakże przy tej akcji uczeni dokonali doniosłych odkryć, które bez najmniejszych wątpliwości zainteresują po opublikowaniu całą Europę i cały świat kulturalny. Niemcy, Anglja, Ameryka już dziś zaczynają dawać tego, i słusznie, przejawy. – Równocześnie udoskonalone w Rosji metody zdejmowania przemalowań późniejszych pozwoliły odkryć w wielkich iw małych ikonach średniowiecz« nych przecudne akordy i harmonje wielkich plam barwnych, – mądrą architektonikę monumentalnie pojętych kompozycyj – io wiele większą różnorodność w stylu i ewolucjach szkół malarskich opartych bezpośrednio przez Kijów o Bizancjum, – a przez Nowogród i jego blizkie związki z Litwą Gedyminów i Witoldów wiążących się poprzez Polskę z głęboko ciekawem wczesnem malarstwem Zachodniej Europy. Niewątpliwie nadszedł już czas powszechnego zrozumienia, że wielkie piękno jest lub może być nietylko w sztuce ewoluojącej coraz wyżej poprzez zgłębienie anatomji i perspektywy, poprzez pasję do realizmu lub kult dla antycznej Romy i Hellady, ale że jest i może być w sztuce zupełnie innej, – z elementami ciekawie barba« ryzującego się Rzymu późnego cesarstwa i bizantynizującej Grecji, – z orjentacją do płaskiej głęboko dekoracyjnej sztuki Wschodu – naiwnej lub świadomie uproszczonej w studjum przyrody, a zagłębionej w czystą ekspresję linji – w hieratycznie uroczysty dramatyzm lub spokój we wszelaką linji, barwy i bryły stylizację. Tych drzwi wywalać nie trzeba, – zaczęli je już roztwierać tacy twórcy jak Puvis de Chavannes lub choćby szkoła malarska mnichów niemieckich z Beuronu, nie mówiąc o uczonych jak Strzygowski i i. 

Z publikacjami z tej dziedziny jak dotąd słabo – brak na to środków – za to dużo prac wstępnych, studjów, wykładów, wystaw i szykowania się do coraz szerszych wystę« pów, którym przewidywać należy powodze« nie daleko poza granicami Rosji. – Należna to pobudka, abyśmy na równi starali się otworzyć oczy Zachodu i Wschodu na nasz dorobek wiekowy, którego wartość rośnie ciągle w oczach najbardziej krytycznych ale i pracowitych odkrywców polskich. – A i przy tych badaniach rosyjskich jest też nasze słowo do powiedzenia. Wyżej cytowane sfery rosyjskie interesują się już mocno odkryciami fresków średniowiecznych w Polsce, uderzają ich zwłaszcza kapitalne freski XV w. w kaplicy zamkowej w Lublinie, a podpisany na nich mistrz Andrejko interesuje tym więcej że być może okaże się identycznym z największym malarzem religijnym Rosji owego czasu, Rublewym. Zagadkowe zjawienie się jego w Rosji dopiero w podeszłych latach życia zaczyna się rozjaśniać hypotezą przybycia z Polsko-litewskiego państwa i z kręgu tej białoruskiej względnie zachodnio-ruskiej szkoły malarskiej, podatnej już nawet na wpływy Zachodu, jaką otaczał się dwór Jagiełły i pierwszych u nas Jagiellonów. I znów tu rola polityczno«geograficzna Polski i jej Unia z Litwą, ten rozwój jej cywilizacji i te ułatwię« nia kulturalne, jakie stworzyła, dają jej – podobnie jak w XVII wieku – charakter ważnego współczynnika w ewolucjach cywilizacji w Rosji, charakter i zasługi w dzie  jowych kolejach ważne i zbyt mało znane i uprzytomniane na Zachodzie. 

Obok tak ciekawego ruchu muzealnego w Rosji Sowietów niemniej godnym uwagi jest ruch na polu artystycznem. I tu wy« stępuje jak odpowiedź złączone »tak« i »nie« z rezultatem mało spodziewanym może. Zahamowało się z przedwojennej pracy i twórczości bardzo wiele – zamarło niestety nie« jedno cenne – afiszowało się krzykliwem pseudonowinkarstwem dużo pseudo sztandarowych haseł i zgrupowań z rezultatem po prostu nieudolnym i niewątpliwie »rewolucyjność« takiej n. p. grupy niedawno w Moskwie wystawiającej – rewolucyjność oparta głównie na tematach walk barykadowych, scen fabryczno-robotniczych a malowanych słabo, bardzo słabo – niczego nikomu nie da. Ale obok tego wszystkiego pomimo szalonych wprost trudności i wśród warunków dla artystów najuciążliwiej przykrych, – powróciły nieco do życia niektóre działy przed wojną w Rosji świetnie stojące, jak zwłaszcza grafika i zdobnictwo książkowe. Rozwinęła się w kapitalnie ciekawy sposób sztuka prawdziwie twórcza grafiki i malarstwa w afiszu – dekoracyjna twórczość niepospolicie interesująca zwłaszcza w teatrze, przekształcając się bardzo rewolucyjnie ale i bardzo poważnie w godzien osobnych uwag współczynnik inscenizacji. To wszystko jednak wymaga nieco szerszych objaśnień, które do niedalekiej odkładam okazji. 


DR. MARJAN MORELOWSKI

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new