Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Wojciech Weiss jest urodzonym kolorystą. Światło i barwa – oto dwa główne W motory, które kształtowały jego twórczość malarską. Tak jak przyrodnik z niesłabnącą energją śledzi tajemne prawa natury, podobnie Weiss również jest niezmordowanym obserwatorem zjawisk światłai barwy.
We wszystkich dziełach Weissa – czy to w pejzażu, czy w portrecie, czy w kompozycji figuralnej, czy wreszcie w studjum aktu – zawsze gra świateł i barwy ma dominującą rolę. Tym dwom głównym pierwiastkom podporządkowany jest cały obraz. Często kompozycja obrazu, upozowanie modeli, tło, podłożenie draperji obliczone są na to tylko, aby barwa i światło uzyskały swoje największe nasilenie. Rysunek i technika malarska – choć zawsze doskonałe – zajmują przecież w kompozycji obrazu drugie miejsce. Można powiedzieć, że artysta o nie mniej się troszczy, nie przykłada do nich tej wagi, co do tamtych głównych pierwiastków.
Dlatego Weiss nie jest bynajmniej malarzem pięknych modeli, efektownie upozowanych. Niema u niego błyskotliwych i tanich efektów, czy sztuczek malarskich, ale wszędzie, nieraz w drobnym, nic na pozór nie znaczącym szkicu, uderza poważna praca i głębokie studjum. Widziałem szereg akwarel Weissa, przedstawiających różne momenty wschodzącego słońca. Odsłoniły mi one całą duszę malarza, który z zapartym oddechem śledził momentalne przemiany sferyczne, ową nieuchwytną grę światła i barwy. Były to szkice, notáty, ale robione na gorąco. Czuło się w nich świeżość wibrującej atmosfery.
Raz widziałem znowu duży portret Weissa, przedstawiający profesora Kreuza, malowany na zamówienie uniwersytetu. Pochodzi on z młodszych lat twórczości artysty. Na zupełnie ciemnem tle stojąca postać profesora, w czarnym surducie. Poza tem nie ma tu żadnych akcesoriów, ani żadnych dodatków. Nic więcej poza osobą portretowanego. A przecież w tym obrazie widać tak wielki wysiłek twórczy, takie głębokie studjum barwy. Jest to cała gama różnych tonów jednego koloru tj. czarnego. Na prawdę wielkie dzieło malarskie.
W twórczości Weissa można spotkać kompozycje, wywołane, jakby sytuacją przypadku. Toby wskazywało na pewien objektywizm malarski. Tymczasem w rzeczywistości twórczość jego jest nawskróś subjektywną. Nieraz kompozycja – na pozór zupełnie przypadkowa – jest dla niego jakby eksperymentem doświadczalnym dla wydobycia plamy barwnej. Przykłady takie zdarzają się u niego zarówno w studjum dzieła, jak w pejzażu. I ta nić przypadkowych sytuacji charakteryzuje malarza. Snuje się ona u niego przez całą twórczość.
Jednak o ile pomysł jest nieraz przypadkowy, o tyle właśnie w takich kompozycjach wypowiada się często największa pasja malarska artysty. Takie nieraz obrazy odsłaniają najlepiej to głębokie zamiłowanie Weissa do kolorytu. Plama świetlna, gra barw jest u niego dominantą, po przez którą poznaje on linję, kształt, płaszczyznę, zarówno w pejzażu, jak w studjum aktu czy w portrecie
Nieraz można spotkać jego studja pejzażowe, które są jedną gorącą plamą barwną, zalaną promieniami słońca. Czuć w nich doskonale całą subtelność wibrującej atmosfery, pod wpływem żaru słonecznego. Wszystko inne, rysunek, kompozycja obrazu, ustępuje wtedy na drugi plan przed grą barwy i światła. Oto są nieraz te jego przypadkowe sytuacje, przepojone najgłębszą pasją kolorystyczną.
Ale Weiss będąc bezwzględnym czcicielem plamy kolorystycznej, którą nawet czasem z brutalnością rzuca na płótno – jest zarazem malarzem subtelnych nuansów barwy. On je szuka, śledzi za niemi, jakby znużony pełnią światła przyrody, chce na łonie subtelnych przemian kolorystycznych, zacisznych harmonij barwnych znaleść jakby ukojenie czy chwilę spokoju. I wtedy właśnie zwraca się do akwatinty iw jej to aksamitnych tonacjach szuka wytchnienia. Ta właśnie technika graficzna odpowiada najlepiej jego pojęciu kolorysty: nie rylec na miedzi, ani akwaforta, ale technika operująca gamą przyciszonych, subtelnych tonów.
Są to prawdziwe wywczasy malarskie Weissa. Cóż kiedy nieprzeparty kolorysta już się znudził akwatintą. Przestała go nęcić. Więc przerzuca się do monotypji, bo tutaj może znowu posługiwać się z całą swobodą pełną paletą barw. Technika ta polega na tern, że obraz maluje się na płycie miedzianej zwyczajnemi olejnemi farbami zwykłym pendzlem, przyczem można technikę urozmaicać rozmaitemi »sztuczkami«, n. p. drewienkiem wydrapywąć rozmaite partje, subtelne półtony nakładać palcem, części najjaśniejsze zostawiać na płycie niepociągnięte farbą it. d. Następnie płytę w ten sposób pomalowaną lekko się podgrzewa i odbija na prasie jak zwykłą akwafortę, więc na zwilżonym papierze. Wskutek nagrzania płyty i nacisku prasy podczas odbijania, farby lekko się zlewają, następuje częściowe działanie przypadku, który nadaje odbitkom specjalny smaczek. Z płyty takiej można zrobić tylko jedną naturalnie odbitkę, gdyż przy odbijaniu schodzi z niej zupełnie farba. I stąd nazwa tej techniki: monotypja.
Cechuje ją przedewszystkiem nadzwyczajna lekkość i subtelność tonów. Nic dziwnego, że Weiss znajduje w niej upodobanie. Pozwala mu ona na wszelkie eksperymenta barwne. Widzimy w niej tony tak lekkie, tak subtelne, tak błyskotliwe, nieraz zupełnie jakby niedomówione. Widać tu całą zabawę malarza, całą jego radość eksperymentowania barwami. Technika ta wynalezioną została już dawno we Francji, nieraz posługiwali się nią w wolnych chwilach – malarze francuscy ostatnich kilku dziesiątków lat.
FRANCISZEK KLEIN