Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

EDGAR DEGAS <1834 – 1917>


E. DEGAS, FOTOGRAFJA Z ROKU 1515.
E. DEGAS, FOTOGRAFJA Z ROKU 1515.

DEGAS nie lubiał aby o sztuce mówiono. Do kogoś, który przyszedł, aby o nim napisać, powiedział: »Chce pan pisać o mojej sztuce, przyszedł pan porachować, ile mam koszul w szafie, niech pan powie, co pan chce pisać? chce pan tłómaczyć moją sztukę ludziom, którzy jej wogóle nie rozumieją?«. Nikt też bardziej od niego nie nienawidził tłumu. 

Nikt nie starał się mniej o popularność za życia, ani nie myślał mniej o pośmiertnej toalecie swego cienia. Kilka pierwszych wystaw impresjonistów, z którymi łączyła go stara przyjaźń, czasem potem jeszcze jakiś rysunek lub pastel u Durand ->Ruela czy Vollarda, wreszcie milczenie, cofnięcie się zupełne od wystaw – od łudzi. Samotność człowieka nerwowego i wrażliwego, który z melancholją i dumą kroczy swoją własną drogą, obojętny na tłumy, z pogardą patrzący na zaszczyty, godności. 

Nigdy też sztuka Degasa popularną nie będzie, pozostanie zawsze sztuką wyrafinowaną. 

- Wielki samotnik, który w gorączkowej pracy, zamknął się w pracowni na kilkadziesiąt lat życia, którym przestano się potem zajmować, czasem tylko jeszcze spotkał ktoś Degasa, przebiegającego ulice Paryża, nie poznającego dawnych znajomych – aż zapomniano o nim. 

Aż dopiero śmierć go przypomniała. 

Rzucono się na olbrzymią spuściznę, na najdrobniejszy rysunek w orgii, która przekroczyła wszystko – jakgdyby chciano pomścić przeszłość.

E. DEGAS, STUDJUM DO GRUPY TANCEREK (rys. węglem).
E. DEGAS, STUDJUM DO GRUPY TANCEREK (rys. węglem).

Przez pewne nieporozumienie łączy się je u nas z nazwą impresjonizmu. Nikt bardziej od niego tego słowa nie nienawidził. Dla pierwszej wystawy proponował nazwę »La capucine« i chciał ten kwiat narysować jako godło dla grupy różnych indywidualności, które występowały razem w wielkich latach po roku 1870 z protestem przeciw jury oficjalnej sztuki. 

Duranty, pierwszy z krytyków, próbował ująć w definicję malarstwo nowej grupy. Napisał broszurę »La nouvelle peinture«, napisał ją pod wpływem, pod dyktatem Degasa. Obraził Renoira, o Monecie (którego sztuki Degas nie znosił) słówkiem nie wspomniał. Kiedy czytam pasaże tej książki, to tak jakbym słuchał Degasa mówiącego o sobie, kiedy mówi o ignorantach naiwnych i mędrcach, chcących odnaleźć naiwność ignorantów. 

Żadna bowiem sztuka nie jest bardziej sztuką refleksji, świadomości, jak sztuka Degasa. 

Dziś dzieło Degasa jest przed nami w całej pełni swego bogactwa, możemy na nie spoglądać ze wszystkiemi jego kontrastami, sprzecznościami bogatej natury. 

Powiedział o sobie: »Nie ma sztuki mniej spontanicznej od mojej, to co robię, to rezultat refleksy j, studjowania starych mistrzów, i czy ja wiem czego? kwestja inspiracji, charakteru, cierpliwej obserwacji«. 

E. DEGAS PRÓBA BALETU (ol.).
E. DEGAS PRÓBA BALETU (ol.).

Dzięki tej obserwacji głębokiej dostrzega rzeczy, których inni nie widzieli. »Malarze, tak się spieszą, – powiada że uczyniłem swoje zajęcie z rzeczy, które oni pozostawili na drodze zapomniane«. Na tej drodze znalazł nieprzeczuwane, niedostrzeżone przez innych swoje tancerki, modystki, praczki, swoje akty kobiet, zajętych toaletą. 

Sztuka obserwacji, refleksji, studjowania starych mistrzów. Degas od dzieciństwa marzył o Ingresie. Kiedy jako młody prawnik, przeszło dwudziestoletni (urodził się w Paryżu w roku 1834), rzuca prawo aby poświęcić się sztuce – zapisuje się do atelier Lamothe'a. 

Louis Lamothe uczniem bezpośrednim Ingres'a nie był, ale w pracowni jego panował duch i kult Ingres'a. Siadami Ingres'a idąc Degas jedzie do Włoch (miał w sobie po rodzicach dużo krwi włoskiej), do Rzymu. Pociągają go prymitywi, a po nich Ghirlandaio, Mantegna. Pociąga go w nich to silne poczucie realizmu, ta pokora wobec natury, którą głosił Ingres. Jest to zarazem droga umysłu głębokiego, który wybiera twardą i powolną drogę rozwoju, unikając błyskotliwych ale i łatwych postępów. 

Po powrocie do Paryża trzy pierwsze kompozycje historyczne – to preteksty do aktów, to zarazem hołd dla dwu ulubionych mistrzów, dla Ingres'a i Delacroix'a. »Nieszczęścia miasta Orleanu« jakby masakra ciał z Sardanapala Delacroix'a, przeniesiona w średniowieczny epizod. »Młode Spartanki wyzywające chłopców do walki« i »Semiramis budująca Babylon«. 

E. DEGAS, PRZED BIEGIEM (ol.).
E. DEGAS, PRZED BIEGIEM (ol.).

Z obrazami terni Degas nie rozstawał się nigdy, trzymał je do końca życia na sztalugach w pracowni, wracał do nich często, lubiał na nie patrzeć, jakgdyby do zapomnianej drogi młodości. 

Z podróży do Ameryki, do krewnych, do Nowego-Orleanu przywiózł dokument realizmu »Le comptoir de cotons« (dziś w muzeum w Pau). Z tych czasów również mnóstwo portretów, które objawiła zeszłoroczna wystawa zbiorowa Degasa. Portret rodzinny Belotti. Portret Maneta. Portret Duranty'ego na tle bibljoteki, którym inspirował się Cézanne w portrecie G. Geffroy'a (Boże! jak mi trudno uniknąć fałszywej erudycji). 

Dwie jeszcze kompozycje historyczne i Degas poświęci się wyłącznie życiu współczesnemu. Życie współczesne! Fala, której trudno się oprzeć. 

Manet, Courbet, Renoir, Les Concourt, Zola, Duranty! 

Z tego życia najpierw dwie karty smutne, tragiczne. »Le viol« i »Absynt«. 

»Le viol« tak straszliwie tragiczny w tym kontraście z beznadziejnie banalną atmosferą wnętrza pokoiku oświetlonego lampą, o ścianach malowanych »w kwiatki«, z »Żelaznem« łóżkiem w kącie, z »lustrem« na ścianie, z kobietą płaczącą na krześle, z mężczyzną opartym o ścianę, brutalnym, z rękami w kieszeni, ze zwierzęcym błyskiem białek świecących w cieniu. 

I »Absynt«, dziś w Louwrze, znowu fatalna atmosfera kawiarni, o której mówi Van Gogh, że można się w niej zrujnować, dojść do obłędu, do zbrodni.

E. DEGAS ROZMOWA (L. Halévy i M. Boulanger-Cavé), (około 1882, pastel i tempera). (Zbiory M-me L. Halévy).
E. DEGAS ROZMOWA (L. Halévy i M. Boulanger-Cavé), (około 1882, pastel i tempera). (Zbiory M-me L. Halévy).


Atmosfera »Nocnej kawiarni« Van Gogha, absyntów Picassa i Rosyan z roku 1920, <nie pamiętam już nazwiska>, »Café de ia Rotonde« w Salonie jesiennym w 1920 roku.  

***

Ale dziełem Degasa, które go najbardziej dało poznać, które mu dało nazwę jest taniec – Opera. Degas lubiał mawiać: »Muzy wszystkie mają każda swoją funkcję: Klio historję, Euterpe muzykę, Talia komedję, Melpomena tragedję, Erato poezję liryczną Polymnia odę,. Urania wiedzę, Kalliope poezję epiczną, Terpsychora taniec. Ale kiedy skończą swoje prace, biorą się do tańca razem.« 

Lubiał ten taniec, bo dawaj mu możność obserwowania ruchu. »Nazywają mnie malarzem tancerek, ale nie rozumieją, że tancerka była dla mnie pretekstem do malowania ładnych materji i oddania ruchu«. 

Pociągało go to niesłychane bogactwo ruchu jakie daje taniec. Pociągała atmosfera wieczornego światła. Powiedział: »Wam trzeba życia naturalnego, mnie sztucznego«. 

Sztuczna atmosfera teatru. Śpiewacy i aktorzy, tancerze i tancerki, maszyniści, statyści, poczekalnie, kulisy, matki baletnic, muzyka, publiczność – ale przede wszystkiem ta mała córka przedmieścia, gdzieś z Montmartre, czy Menilmontant, o wątłych ramionach i płaskich piersiach (Francuz zawołałby »la poitrine hélas, trois fois hélas!«) raczej brzydka niż ładna, córka stróżki, która marzy, żeby zostać gwiazdą, kiedy kończy swą arabeskę na scenie, lub kiedy biegnie po schodach do sali ćwiczeń. 

E. DEGAS (Louvre), PRÓBA BALETU (1874, en grisaille).
E. DEGAS (Louvre), PRÓBA BALETU (1874, en grisaille).

Tej tancerce poświęcił swoje pastele, swoje rzeźby, swoje sonety. 

Jej i koniom »pur sang« wyścigowym. 

Sonety, pisane pour passer le temps, do których wagi nie przywiązywał,- przytaczam tu jeden <w życiu takich ludzi nic nie jest bez znaczenia>.


PETITE DANSEUSE 
Danse, gamin ailé, sur les gazons de bois 
N'aime rien que ça, danseuse pour la vie. 
Ton bras mince placé dans la ligne choisie, 
Equilibre, balance et ton vol et ton poids. 

Taglioni, venez, princesse d'Arcadie,
Nymphes, Grâces, venez des âmes d'autrefois
Ennoblir et former souriant de mon choix, 
Le petit être neuf, á la mine hardie 

Si Montmarte a donné l'esprit et les aïeux, 
Roxelane le nez, et la Chine les yeux, 
Attentif Ariel, donne à cette recrue. 

Tes pas légers de jour, tes pas légers de nuit,
Fais que, pour mon plaisir, elle sente son fruit. 
Et garde, au palais d'or, la race de sa rue. 

E. PEGAS, (Wł. M-mc Montgomery. Sears). „LA FAMILLE MANTE“ (pastel, około 1880).
E. PEGAS, (Wł. M-mc Montgomery. Sears). „LA FAMILLE MANTE“ (pastel, około 1880).

E. DEGAS NA WYŚCIGACH Col.) (Louvre).
E. DEGAS NA WYŚCIGACH Col.) (Louvre).

Tańczy ta mała »tancerka dla chleba«, przy dźwiękach smutnej arji Webera, wybrana przez Degasa mała istotka, rysując na deskach sceny arabeski cudowne, które oczy jego zamienią w arabeskę na płótnie. 

Ornament nieskończony zrąkinóg, przecinających się nawzajem w najbardziej nieprzewidzianych rytmach. Tumult sceny wypowiedziany zgiełkiem linji, cięciami pastelu o tonach gwałtownych, szarpanych, w których grzmią fjolety, dźwięczą zielenie, świstają ostre jasno pomarańczowe żółte. 

Zapada kurtyna. – Obraz u Durand-Ruela. Migocą jeszcze w oczach rozedrgane wstążki bukietów. – (Nikt tak jak on nie umiał oddać blasku kwiatów, przypiętych do łona tancerki). 

Swoje tancerki zielone, swoje tancerki różowe, w sukienkach z gazy, czy »en tutu« Degas obserwuje wszędzie. Na scenie, na tle dekoracji Nittis'a, w sali spoczynku, we foyer repetycji (wówczas dla kontrastu wyrasta w pośrodku śmieszna figurka maitre'a baletu), w garderobie i za kulisami. 

I znowu podnosi się kurtyna. Drgają kontrabasy i oboje. Światła ramp rozświetlają deski. Na scenę wpada pantomina. Comedia dell' arte!, którą tak bardzo lubiał. Arlekin i Kolombina. Arlekin, któremu umyka Kolombina, Arlekin którego otaczają i biorą dla siebie tancerki. Wpadają maski. Tes pas légers de jour, tes pas légers de nuit,Fais que, pour mon plaisir, elle sente son fruit. Et garde, au palais d'or, la race de sa rue. 

E. DEGAS (Louvre), KOBIETY PRASUJĄCE (ok. 1885, ol.).
E. DEGAS (Louvre), KOBIETY PRASUJĄCE (ok. 1885, ol.).

Dzieło tancerek ciągnie się w nieskończoność... 

Degas rozkochał się w tej arabesce obrazowej, melodji ruchu ręki inóg, będącej transpozycją melodji, taktu arabeski muzycznej. 

Takim notują go w roku 1874 J. i E. Concourt, w paru uwagach swojego »Journalu«, kiedy tłómaczy swoje obrazy, komentując je mimiką, naśladując w języku tancerek ich arabeskę, mieszając estetykę mistrza baletu z estetyką malarza, który rozprawia o »delikatnej błotnistości materji Velasqueza« to znowu o »sylwetkowości Mantegny«. 

I kiedy potem przyszła kolej na balety rosyjskie, które pamiętamy z czasów przed wojną. Kniaź Igor czy Snieguroczka w dekoracjach zmarłego przed kilku tygodniami Baksta, Degas zapalił się znowu do tej poezji pierwotnej tancerek w długich spódnicach, ruskich koszulach, w czerwonych butach z cholewami, roztupotanych z niewypowiedzianą fur ją. Tych studjów, tych rysunków nie mógł już wykończyć, nie pozwoliły mu jego biedne coraz mniej widzące oczy.

E. DEGAS (Paryż, zbiory P. Rosenberga), STUDJUM TANCEREK (1879, pastel).
E. DEGAS (Paryż, zbiory P. Rosenberga), STUDJUM TANCEREK (1879, pastel).

Obok tancerek, śpiewaczki z Café-Concert. Cyrk. Miss Lola zawieszona u sklepień Cirque Fernando. 

Równoległe pod względem rozwiązywania ruchu obok tancerek prawie – serje koni wyścigowych. To samo pojęcie ruchu. Ruch przeprowadzony przez szereg figur tam tancerek tu koni, które go sobie wzajemnie podają przechodząc przez całą gamę kolejną od spoczynku do biegu. Oto konie na jednym obrazie, które się z lekka niepokoją, przechodzą zwolna w grupę coraz bardziej niecierpliwą, aż się oddalą w pełnym galopie. Pojęcie ruchu rozwiązane. 

Typy żokei i »gentleman-riders«, nerwowe linje »pur sang« o długich cienkich szyjach, niespokojnych, niecierpliwych. 

Wszystko na tle pejzaży, które Degas malował jak Poussin z pamięci. »Gdybym miał władzę« – powiedział – »postawiłbym żandarmów, aby pilnowali, by ludzie nie robili pejzażu z natury«. Swoje pejzaże – wsiadał do pociągu, jechał kilkadziesiąt kilometrów za Paryż, patrzał przez okna wagonu, wchłaniał w siebie naturę, notatek żadnych nie robił – później z pamięci w pracowni malował. 

***

Po okresie tancerek i śpiewaczek, nigdy nie zadowolony, wyruszył na poszukiwanie innych realizacji i znalazł je.... w praczkach i modystkach.

E. DEGAS PRZY UMYWALNI (pastel).
E. DEGAS PRZY UMYWALNI (pastel).

Jakto? Degas wyrafinowany, subtelny, wysiadujący w towarzystwie praczek i szwaczek, mówiący językiem praczek i prasowaczek, tłómaczący uderzenie koszuli żelazkiem »kolisto lub krawędzią«? 

Ależ rozumię go doskonale. Im człowiek bardziej surowy, im malarz mniej wykształcony, tem więcej szuka »lepszego« towarzystwa, tem więcej chce zbawiać świat na płótnie, tem więcej żąda »wielkich tematów«, tem więcej chce »głów, które myślą«. 

Nie ma w tych rzeczach Degasa nic z literatury. 

Jedynie niebieskie i czerwone, nieskończenie bogate, tonacje bieli bielizny, jedynie różowości ciała pod światło w otoczeniu bielizny, jedynie ruchy twarde i mozolne, oddane z nieubłaganą ostrością obserwacji. 

To znowu ręce delikatne modystek, ubierające w otoczeniu kolorowych piór, wstążek, materji to małe dzieło sztuki, jakim jest kapelusz Paryżanki,- przymierzające go przed lustrem wpośród postumentówz kapelusikami.

E. DEGAS (muz. Luxembourg). PORTRET MŁODEJ KOBIETY (około 1862, ol.).
E. DEGAS (muz. Luxembourg). PORTRET MŁODEJ KOBIETY (około 1862, ol.).

Degas zamknął swoje malarstwo aktami malowanymi, a kiedy wzrok jego jeszcze więcej pochylił się ku słabości, rysowanymi już tylko. 

Ingres mawiał, że »kamieniem próby malarza jest portret«. Jest nim także i akt. Dla mnie, chcąc się przekonać, dokąd kto zaszedł w sztuce wystarczy spojrzeć na jego rysowane akty. Nic tak człowieka nie obnaża, jak jego pojęcie aktu. Nielicznym tylko było danem powiedzieć słowo na ten temat, który dobywa z niego najwyższe wartości, jakie dać może uczucie, mózg, temperament – ogół bram akademizmu nie przekracza nigdy. 

Jeżeli kiedyś wymawianem będzie nazwisko czyje obok aktów Ingres a, Rubensa, Renoira, to będą niemi akty Degasa. 

Aktami temi po raz ostatni publicznie wystąpił Degas w roku 1886, aby się prawie na zawsze od wystaw cofnąć. 

Zatytułował je. »Kobiety, które się kąpią, myją, suszą, wycierają, czeszą lub są czesane«. 

»Gdybym żył przed dwustu laty malowałbym Zuzannę w kąpieli, w naszych czasach maluję kobietę »au tub« powiedział. 

Kobiety Degasa nie chcą też niczego symbolizować. Ani Djana, ani Wenus, ale kobieta współczesna. 

Obserwator, wiecznie w poszukiwaniu niezwykłych ruchów, dostrzegł w ruchach kobiety, która jest sama, zajęta toaletą, na którą nikt nie patrzy, niedostrzeżone dotąd bogactwo. Dla tych rzeczy miał nieraz słowa prawie pełne okrucieństwa: »Chciałbym malować, une chatte qui se lèche, stworzenie zajęte sobą«.. 

Obserwuje je z jakąś średniowieczną surowością. Te akty w pośród alków, w otoczeniu ręczników, miednic, szczotek, flakonów, grzebieni, prześcieradeł, zachowują swą czystość, nie dobywa się z nich żadna fałszywa zmysłowość. Poruszają się zawsze w granicach świętej Sztuki. 

A niebezpieczeństwo było tak wielkie i tak łatwo było wpaść. 

W tych aktach osiągnął Degas szczyt expressji rysunku i koloru. 

Renoir opowiada, że z tej wystawy u Durand-Ruela wyszedł »épate«. Wrócił wtedy z Włoch i był w poszukiwaniu tonu fresków w malowaniu olejnem. Ten ton fresków znalazł go zrealizowany pastelem u Degasa. 

A akty rysowane Degasa? Renoir zapytany, co go najbardziej uderzyło w czyichś zbiorach: »Pozostał mi w oczach rysunek aktu Degasa, zwykły rysunek węglowy, w całem mieszkaniu widziało się tylko to, zabijał wszystko, to był jakby fragment Partenonu«. 

Ażeby osiągnąć rezultaty, których szuka, Degas próbuje wszystkiego. Maluje farbą olejną, temperą, przerzuca się do pastelu, łączy pastel z temperą, pastel na podkładzie monotypu. Szuka w grafice... w akwaforcie, litografji, monotypie... nigdy nie zadowolony eksperymentuje nad papierami odbitek, tuszami kolorowymi, zarzuca i po kilkakroć podejmuje na nowo płyty, kamienie... 

A potem rzeźbi... 

Po kątach pracowni rozsypują się w pył, rozpadają zeschnięte, modelowane w glinie i wosku »Kobiety po kąpieli«, »piruety tancerek«, »konie galopujące«. 

»Zostawić po sobie coś w bronzie, to za wielka odpowiedzialność« powiada skromnie, »to materja, która jest dla wieczności«. Te rzeźby, fragmenty pozostałe, godne drobnych bronzów renesansu włoskiego, odlał dopiero po śmierci jego z pietyzmem Hébrard. 

Renoir woła: »Je vous dis le premier sculpteur. Voyons, cest Degas!«

E. DEGAS, TANCERKA Z BUKIECIKIEM (ol.). (Louvre).
E. DEGAS, TANCERKA Z BUKIECIKIEM (ol.). (Louvre).

E. DEGAS (Louvre), “LE TUB” (1886), pastel.
E. DEGAS (Louvre), “LE TUB” (1886), pastel.

Przebiegłszy w ten sposób dzieło Degasa anekdotycznie, nie bez pewnego wahania przychodzi mi powiedzieć parę słów o jego rysunku, kolorze, kompozycji. 

Cień Degasa niechaj mi wybaczy, że o tem mówię. On, który powiedział do Gsella: »Zakazuję Panu powtarzać naszą rozmowę o rzeźbie. Jest świętokradztwem to powszechne, pospolite gadanie o sztuce. Dziś o ideale w sztuce dyskutuje się w kantorach i poczekalniach omnibusów. Sztuka to tajemnica święta«. 

Unikajmy w Polsce tej »analizy« niemieckiej, która »tłómaczy« dzieła sztuki nierozumiejąc ich. 

Degas jest antytezą Cezanne'a, który powiedział: »nie ma linij, są tylko kontrasty«. 

Dla Degasa linja jest wszystkiem, Degas jest uczniem Ingres'a. Myśli Ingres a to jakby duchowy portret Degasa: »Szukajcie przedewszystkiem ruchu. Ruch to życie«. »Rysunek to nie tylko kontur, to także expressja«. »Do expressji dochodzi się przez rysunek«. »Expressja to część istotna sztuki«. »Linja to rysunek, to wszystko«. 

Degas, zetknąwszy się z Ingres'em, otrzymał od niego to zdanie na drogę życia: »Niech pan rysuje dużo linij z pamięci iz natury a zostanie pan dobrym artystą«. 

Ale linja u Ingres'a, Degasa, to nie kaligrafja czysta konturu, którą ogół uważa za tak zwany rysunek. Tym poprawnym konturem Klinger, Stuck wypowiadają rysunkowo najokropniejsze rzeczy pod względem formy. Rysunek dla Ingres'a, Degasa to przedewszystkiem poczucie formy i jej wyraz, deformacje formy objektywnej na rzecz wyrazu. Degas powiada: »Rysunek to nie to, co się widzi, ale to, co się chce drugim pokazać«. Dlatego rysunek jego jest taki suggestywny.

F. DEGAS „LE CAFE-CONCERT DES AMBASSADEURS“ (ol. około 1880).
F. DEGAS „LE CAFE-CONCERT DES AMBASSADEURS“ (ol. około 1880).

E. DEGAS- STATYŚCI W BALECIE “ROBERT DJABEŁ” (pastel) (Muz. Luxembourg).
E. DEGAS- STATYŚCI W BALECIE “ROBERT DJABEŁ” (pastel) (Muz. Luxembourg).

Tę koncentrację wyrazu, charakteru, zdobywa Degas na powolnej i mozolnej drodze i to go od impresjonistów dzieli. 

Degas chcąc komuś dać radę mówił: »Niech pan zrobi rysunek, niech go pan zacznie na nowo, przekalkuje,- i znowu zacznie i raz jeszcze przekalkuje«. 

Degas postępuje zapomocą dekalki. Rysunek zostaje koleino przeniesiony przez kalkę i praca doskonalenia postępuje dalej, aż do ostatecznego rysunku, który zawiera jakby nasunięte na siebie fazy kilkudziesięciu poprzednich. (Mówię o tem bo znam to »Atelier Degasa«, jego spuściznę, te setki rysunków, które poprzedziły każdy obraz olejny czy pastel). Pamięć odgrywa u niego dużą rolę w gromadzeniu kolejności ruchu, jak i obserwacja rzeźbiarska tego ruchu z różnych punktów.

E. DEGAS ŚPIEWACZKA Z CAFÉ-CONCERT 4 (rys. węglem i pastel). (Zbiory P. Gallimard a w Paryżu.
E. DEGAS ŚPIEWACZKA Z CAFÉ-CONCERT 4 (rys. węglem i pastel). (Zbiory P. Gallimard a w Paryżu.

Powiedziałem, że szuka tej wartości linji na płaszczyźnie, jej ornamentu. Jej podporządkowuje wszystko. 

- »Jestem kolorystą zapomocą linji« – powiedział. 

***

Renoir, patrząc na obraz Degasa, powiada: »Degas stara się przeczyć kolorowi, ale mimo tego jest sam kolorystą, tylko nie lubi go u drugich : oto cała prawda«. 

W początkach paleta Degasa jest najprostsza, prawie ograniczona do dwu kolorów, sprowadzona raczej do waloru czerni i bieli. Pewien objektywizm nieco zimny. Prawie że Ingres'a wierny uczeń: »Point de couleur trop ardente, ďest anti-> historique«. »Le ton historique laisse l'esprit tranquille«. (Słowa Ingres'a). 

Ale Degas nie mógł pozostać obojętnym na kolorowy liryzm, z jakim wybucha młodzieńczy temperament jego drugiego mistrza: Delacroix'a. Powiedział kiedyś do Puvis de Chavannes'a, że uważa »Kobiety z Algieru« Delacroix'a za najpiękniejszy obraz na świecie.

E. DEGAS, KONIE WYŚCIGOWE (pastel).
E. DEGAS, KONIE WYŚCIGOWE (pastel).

Odtąd, od tej chwili wprowadzi do koloru ruch, całą namiętność uderzenia różnorodnego pastelem. Po objektywizmie zimnym – bogactwo opozycji kolorów coraz bardziej śmiałych. Starałem się to ująć w obraz, mówiąc o tancerkach. 

Ale to wszystko podporządkowane zawsze linji. Rezerwa do dywizjonisty cznych teorji impresjonistów, nienawiść do malowania »powietrza«. 

»Powietrzem, które widzimy w obrazach starych mistrzów – powiedział – oddychać nie można«. Patrząc na czyjś obraz wzdycha: »Przynajmniej jeden, który nie maluje powietrza«. »Malarstwo to poprostu sztuka otoczenia tak ugru czerwonego, aby zaświecił jak cynober«. Czyż to nie wykrzyknik Delacroix'a o błocie? 

*** 

W kompozycji u Degasa jest, jakby powiedział ktoś uczony w sztuce, dyscyplina przypadku. Obraz wygląda jakby przypadkowy wycinek natury. W rzeczywistości wszystko jest świadome i celowe. Próbujcie usunąć jedną figurę przez pół przeciętą, jedną ćwiartkę kola powozu, szyjkę basów czy skrzypiec. Nie uda się to. Na odwrót nie ma ani jednej figury, któraby była niepotrzebną, wszystko skomponowane w przestrzeni, przestrzenią. Degas, który przez jeden rok ustawił w Louwrze sztalugi, aby zrobić kopię Poussina »Porwanie Sabinek«, wiąże tradycję starych mistrzów z współczesnością życia sztuki impresjonistów. Przeszłość z terazniejszością. Jeżeli istnieje »lekcja Cézanne'a«, to oby istniała także »lekcja Degasa«, nie żeby go naśladować, naśladować niewolniczo sztukę francuską, ale lekcja pokory wobec natury, godności wobec siebie i kultu starych mistrzów. 

E. DEGAS U MODNIARKI (pastel). (Zbiorv P. Galliinarďa v Paryżu).
E. DEGAS U MODNIARKI (pastel). (Zbiorv P. Galliinarďa v Paryżu).

Jak dla każdego wielkiego twórcy, sztuka była dla Degasa dramatem jego życia. Dramatem niemożność realizowania wielkich fresków, gdy danem mu było tylko malowanie małych obrazów sztalugowych. Dramatem to wieczne poczucie niezadowolenia, wieczne poszukiwanie nieziszczalnej doskonałości. 

Z tych wiecznych poszukiwań płynęło kolekcjonerstwo Degasa, zainteresowanie się młodymi jak Gauguin, Van Gogh. Degas był wielkim kolekcjonerem, przede^ wszystkiem Ingres'a i Delacroix'a, których wybitne dzieła, »upolowane« nie wiadomo gdzie i jak, posiadał. Degas znał dzieło Ingres'a prawie na pamięć. Jeżeli chodziło o zobaczenie nowego Ingres'a, on, który tak niechętnie Paryż opuszczał, nie wahał się wyjechać. Każdego, który wracał z Montauban czy Nantes, zaraz pytał: »a cóż Ingres?«. Toteż powiedział do Lapauze'a »Jeżeli kto powinienby wydać rysunki Ingres'a, to napewne ja«. 

A po Ingresie – Delacroix. Degas, który nie lubiał rozstawać się ze swojemi dziełami, dla nowego Delacroix'a poświęcał każde i wówczas wędrowały pastele Degasa do Durand-Rueíai Vollarda. 

Obok tych dwu – Manet, Cézanne, Renoir, liczne płótna Gauguina, Van Gogh,ze starej sztuki przedewszystkiem dwa El Greco, z których jeden nabyty z kolekcji malarza Milleta (dziwne zaiste losy obrazu). 

Z tego wiecznego niezadowolenia ze siebie płynęła i tak zwana »twardość« w stosunku do ludzi, tak zwana »zjadliwość« Degasa, jego sławne powiedzenia, pełne dowcipu.

E. DEGAS, KOBIETA CZESZĄCA SIE (pastel). (Paryż. Zbiory M-mc E. Chausson).
E. DEGAS, KOBIETA CZESZĄCA SIE (pastel). (Paryż. Zbiory M-mc E. Chausson).

Degas był z ludźmi »twardy«. Volíard, który pisze o nim, poza kilku anekdotami, że nie znosił perfum u kobiet, kwiatów na stole, muzyki przy jedzeniu etc., poza zacytowaniem kilku sławnych »słów Degasa«, nie wiele umiał o nim powiedzieć. Nie znam książki Coquiota, z której niedawno zdawano w naszych pismach sprawozdania, i nie jestem jej ciekaw. Rozumieją go Renoir, Puvis de Chavannes i Gauguin <w swoich »Avant et après«>. Gauguin zawdzięczał mu wiele, więcej, niż to na pozór wygląda. W listach, w korespondencji często go wspomina. Pod koniec życia przestał już Degas malować. Rzeźbił tylko: »II faut, que j'apprenne un métier d'aveugle«. Straszliwe w swem wyznaniu grożącej ślepoty słowa. Ciosem ostatecznym było zburzenie domu, w którym tyle lat mieszkał. Te wszystkie obrazy, rzeźby, teki ze zbiorami przenosić, przeprowadzać, ustawiać na nowo! To było ponad siły. Do tych gruzów, do tych w pył sypiących się ostatnich dekoracyj swego życia wracał jeszcze, zbłąkany w długich, ustawicznych wędrówkach. Król Lir, Homer, Rapsod Wyspiańskiego, z rozwianą siwą brodą, przebiegający ulice miasta, które tak ukochał. (Pod koniec życia głowa jego nabrała zadziwiającej piękności). « Popadał coraz bardziej w niepamięć. Pytano go, nie odpowiadał. »Rachuję« szeptał »moich dawnych zmarłych«, którzy go coraz bardziej obsiadali do koła. Poszedł ku nim 26 września 1917. Miał lat ośmdziesiąt trzy. Pochowano go obok ojca i matki na cmentarzu Montmartre. Niedaleko tego miejsca, gdzie jest grób rodziny Potockich.« «Przeglądałem kiedyś, przed laty, z P. A. Lemoisne'm, organizatorem zeszłorocznej zbiorowej wystawy Degasa, karnety rysunków, ofiarowane przez brata Degasa do zbiorów narodowych Bibliothèque nationale. Nie bez wzruszenia dotykałem tych kart, przerzucałem stronnice pełne rysunków i refleksji o sztuce. Na jednej z kart napisał Degas, pamiętam, te słowa: »Oh Giotto, laisse moi voir Paris Et toi Paris, laisse moi voir Giotto!« To westchnienie młodości, zrealizował je całem życiem. Poprzez sztukę Giotta, sztukę prymitywów włoskich, dojrzał najbardziej współczesne, niewidziane dotąd, nieprzeczuwane przez nikogo w życiu, rzeczy. Poprzez najbardziej współczesne życie Paryża,, najbardziej wyrafinowaną sztukę, osiągnął naiwność i prostotę... WIELKOŚĆ SZTUKI GIOTTA. 

STANISŁAW ŚWIERZ

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new