Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

JAN STANISŁAWSKI (1860—1907)


JAN STANISŁAWSKI, TĘCZA (KRAKÓW 1902). (Własność Muzeum Narodowego w Krakowie).
JAN STANISŁAWSKI, TĘCZA (KRAKÓW 1902). (Własność Muzeum Narodowego w Krakowie).

STANISŁAW WYSPIAŃSKI PORTRET JANA STANISŁAWSKIEGO (Własność p. E. Reicliera. Warszawa).
STANISŁAW WYSPIAŃSKI PORTRET JANA STANISŁAWSKIEGO (Własność p. E. Reicliera. Warszawa).

25 stycznia 1909 r.

PROSTOTA jest cnotą, z którą się człowiek rodzi, lecz którą bardzo łatwo utrącą. Jest ona Jednak przywilejem wielkich artystów. O Stanisławskim można powiedzieć, że głównym rysem jego charakteru było to, że był on prosty jak dziecko. Nawskróś prawy i czystego serca, miał on w swoim charakterze wiele wspólnego z Mickiewiczem. Jeżeli kogo kochał, to całą mocą duszy – może wyżej nad siebie. Zawsze pełen pogody, kiedy trafił na pokrewną duszę, siał światło wielkiego rozumu wokoło siebie. A był to człowiek i umysłu niepospolitego, stąd wypływało głębokie jego pojęcie o sztuce, która była duszy jego powiernicą. Obrazy Stanisławskiego to całe szeregi coraz nowych harmonij kolorowych, które on, wpatrzony w naturę, po swojemu z całą szczerością malował. Jakże wiele wykazuje malarskiej doskonałości, kiedy uderzony blaskami słońca, przeglądającego się w złotych kopułach kijowskich cerkwi, oddaje je zdumiewającą prawdą i coraz to w inny sposób! A jego zachód słońca na stepach, oświetlający wiatraki, ileż ma drżącego w powietrzu złota wieczoru! Muszę pominąć wiele wybornych efektów natury, przez niego odtworzonych, z których każdy odznacza się zupełną zmianą środków malarskich (mam tu na myśli efekty nocne i wieczorne z coraz to nowemi harmonjami). 

Wspomnienie napisane piórem wielkiego rosyjskiego malarza Niestierowa, pełne serdecznego żalu i ognia, z jakim mówi o Stanisławskim, niech wypełni to, czego brakuje we wspomnieniu o tym nieskazitelnym człowieku i wielkim artyście. 

Z sercem przepełnionym żalem, piszę te kilka słów wspomnienia po stracie przyjaciela. 

JÓZEF CHEŁMOŃSKI.


JAN STANISŁAWSKI, RÓŻE (SIENIAWA NAD ROSJĄ (1904). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).
JAN STANISŁAWSKI, RÓŻE (SIENIAWA NAD ROSJĄ (1904). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).

***

NIEBAWEM, dnia 10 stycznia, przypada 18-a rocznica zgonu Jana Stanisławskiego. Przez te 18 lat przerzedziły się szeregi jego kolegów, uczniów, przyjaciół i towarzyszów,- przez te 18 lat przeżyliśmy wypadki dziejowe, rak pełne wielkości i grozy, iż przygłuszyły wspomnienia dawne i zatarły wrażenia, które obiecywaliśmy sobie przechowywać w pamięci wiernej i wdzięcznej. Nim zatrą się do cna, czas, by je wznowić i ocucić i nie dopuścić, by w zapomnieniu urywała się nić serdeczna, więżąca świat artystyczny polski z jednym z najwybitniejszych, szczerych wyznawców i namaszczonych wielkich kapłanów rodzimej sztuki. Miałki, wolno a uparcie warstwami osiadający kurz zapomnienia przysłonić nam nie może tego wielkiego artysty, co, wraz z Chełmońskim, był natchnionym piewcą krajobrazu polskiego,- tego nauczyciela, co niecił zapał do sztuki w sercach uczniów i całemu szeregowi wybitnych malarz}’ wskazał drogi prawdziwej twórczości,- tego człowieka prawego, mądrego i bystrego, pełnego radosnej pogody i serdecznego ciepła, z którem niestrudzenie krzewił wkoło siebie poczucie, zrozumienie i czynną miłość piękna. 

JAN STANISŁAWSKI WIECZERZA (189?) (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI WIECZERZA (189?) (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

Zamieszczony poniżej artykuł znamienitego malarza rosyjskiego, M. Nesterowa, ogłoszony tu po raz pierwszy, choć napisany przed 16 laty, przypomni najważniejsze fakty z życia Stanisławskiego, wskaże nam znamienne rysy jego charakteru i twórczości,opowie powstanie jego portretu, wiszącego w Muzeum Narodowem, i dzieje przyjaźni tych dwu szlachetnych artystów o gorącem sercu, co umieli, wbrew wszystkiemu, co ich dzieliło, wzajemnie się zrozumieć i ocenić. 

Dzieje artystycznej twórczości Stanisławskiego wypisane są na ścianach Muzeum Narodowego w Krakowie, gdzie rozwieszono jego obrazów zbiór poważny,- istny skarbiec drobnych klejnotów, maleńkich rozmiarami a wielkich treścią wewnętrzną, nietylko czarujących nas blaskiem i harmonją kolorów, lecz niewolących zarazem zaklętem w nie uczuciem. (Niestety, niektóre z nich, malowane olejno na kartonach, ciemnieją i zwolna tracą blask pierwotny, iż ma się przejmujące wrażenie, że w naszych oczach życie w nich zamiera). Tam tylko, patrząc na ten bogaty zbiór jego obrazków (których wyborowy skrót uzmysławiają reprodukcje, zamieszczone w niniejszym zeszycie), widz, miłośnik malarstwa, zdać sobie może sprawę z twórczości Stanisławskiego: z jego głębokiego uczucia piękna przyrody i zdolności oddawania go w najsubtelniejszych odcieniach techniką, olśniewającą swem mistrzostwem. 

JAN STANISŁAWSKI, SZARY MUR (1884). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków) .
JAN STANISŁAWSKI, SZARY MUR (1884). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków) .

Bo Stanisławski był poetą krajobrazu: natchnionym piewcą, któremu, na widok cudów przyrody, dusza się śmiała w upojeniu radosnem, to znów rozpływała w smętnem zadumaniu i zachwycie, podczas gdy, posłuszna, nastrojowi duszy, ręka artysty wyśpiewała hymn podniosły blaskami kolorów, zestrojonych w harmonijną gamę o śpiewnym, niemał muzycznym rytmie. I człowiek aż zdumiewa się, jak taki nadmiar uczucia mógł znajdować ujście w tak misternie precyzyjnem wykonaniu. Lecz ten dar właśnie jest dowodem, źe Stanisławski był urodzonym malarzem z Bożej łaski, i że trafnie zrozumiał swe powołanie, gdy, niewolony przymusem wewnętrznym i instynktem niechybnym, porzucił zawód naukowy, by niepodzielnie oddać się malarstwu, które jedyne dawało mu możność ujawnienia całej istoty i treści jego pogodnej a płomiennej duszy. Kto chce ją odczuć i ogrzać się jej ciepłem, niech wpatruje się w niemem skupieniu w te cudne zwidzenia: okiem dojrzane, sercem odczute, z głębi duszy kolorami wyśpiewane obrazki – pieśni tego natchnionego poety-malarza. 

Najwięcej grozi zapomnienie Stanisławskiemu – człowiekowi: krzewicielowi kultury, artyzmu i piękna. Na tem polu zasługi jego są niezmierne, lecz wpływ jego działał tu wprost na umysły żywe, nieutrwalany niczem i niczem nie chroniony przed niepamięcią. Iaż dziwna, że taki wpływ wywierać mógł człowiek, co nie miał daru słowa. Stanisławski nie lubił pióra, które snąć nie nadawało się do wyrażenia Jego uczuć i myśli. Artykułu nie napisał żadnego, mowy nie wygłosił nigdy. Pamiętajmy wszakże, że był to człowiek wykształcony wszechstronnie, zajmujący się żywo wszystkiem: i sztuką, i piśmiennictwem, i nauką, i mający o wszystkiem stanowczy sąd własny, teatru miłośnik zagorzały i zapalony meloman / człowiek mądry i bystry, zrównoważony umysłowo, duchowo potężny, a uczuciowo wrażliwy, gorący, wybuchający i porywczy, mający namiętne umiłowania i wstręty bezwzględne,- cieleśnie olbrzym barczysty i brzuchaty, zwalisty i ciężki, a równocześnie krzepki, rzeżki i żwawy, z pozorami zawadjacko-rubasznego szlachcica z XVIII wieku łączący wyborny smak subtelnego estety, obejmującego w zaciekawionem naprężeniu wszystkie dziedziny myśli iw każdej chwytającego w lot najlżejsze odcienie,- poczciwy grubas, niedżwiedż mruk, niezdarnie i kłopotliwie szukający wyrazów, by niespodziewanie błysnąć olśniewającem określeniem obrazowem lub dowcipem cienkim, a ostrym, jak szpada,- myśliciel i marzyciel, wgryzający się we wszystko i mózgiem i sercem, to popadający w niemy zachwyt i smętną zadumę, to znów śmiejący się z całej duszy, pogodnie i wesoło, i wchłaniający w siebie z łakomą rozkoszą całe piękno świata i radość życia. A przytem człowiek, nieznający udania i pozy, wyrzucający z siebie wszystko na ciepło, wprost z duszy, – zawsze taki szczery, serdeczny, wylany. Bujna i bogata natura jego umiała złączyć w zwartą całość: zdrowy rozum chłopski z marzycielstwem rzewnem, ironiczny dowcip z żarliwością patriotyczną i religijną; zamiłowanie przeszłości z wszystkiemi tradycjami sziachetczyzny z nowożytnym umysłem badawczym i poglądem szerokim; brutalną porywczość z tkliwością czułą; żywiołowe wybuchy temperamentu z wyrafinowanym smakiem i wytrawnego męża dojrzałą rozwagą, wyrażaną z ujmującym uśmiechem, niemał dziecinnie naiwnym.

IAN STANISŁAWSKI, DNIEPR SZAFIROWY (1903?). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).
IAN STANISŁAWSKI, DNIEPR SZAFIROWY (1903?). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).

Raz, pamiętam, w jego obecności mówiono o kimś, co tak przebiegle około swych spraw zabiegał, że dziwowano się, jak on chytrze dla swej korzyści wszystko zgóry obmyśla i oblicza. Stanisławski słuchał, kręcił się, w końcu huknął: »To nie to. Nie rozumiecie! On nic nie oblicza : jemu tylko zły interes... śmierdzi!« Przytaczam to, bo io Stanisławskim powiedzieć można, że były rzeczy, które i jemu wręcz »śmierdziały«. Gdy ktoś uraził jego świętości zasadnicze: jego pojęcie ojczyzny, wiary i sztuki, Stanisławski przestawał rozumować, a wybuchał namiętnym stekiem wyrazów grubych i przekleństw dosadnych, za które, opamiętawszy się, wnet przepraszał z rozbrajającą prostotą. Ale były też i rzeczy, które równie silnie Stanisławskiemu »pachniały«. I wtedy też nie rozumował, jeno coś mruczał, głową kręcił, a twarz mu jaśniała wyrazem radosnej i błogiej ekstazy. 

JAN STANISŁAWSKI, WIATRAKI (BOJARKA 1905). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI, WIATRAKI (BOJARKA 1905). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

I w tem właśnie, w tej bezwzględnej szczerości i wybuchowej bezpośredności uczuć tkwiła przeważnie tajemnica jego wielkiego wpływu, który wywierał na swych uczniów. Bo ci uczniowie, to były też natury artystyczne, wrażliwe, zapalne i naiwne, więc instynktownie przenikające tego profesora^olbrzyma, którego oblicze, jak niebo wiosenne, raz zachmurzało się ponuro, to znów wyjaśniało słonecznie. Wierzyli mu zawsze, czy wybuchał zapałem, czy wpadał w furję na widok jakiej nieszczerości, pozy, udanego mizdrzenia się do sztuki. Przebywał z nimi dużo,- na wycieczkach koczował społem po chałupach chłopskich lub z Krakowa dojeżdżał do ich obozowiska. Wtedy, bywało, pani Stanisławska warzyła przywiezioną z miasta strawę, do której gromadka zabierała się z żarłocznością wilczą, by potem wieść z profesorem przy stole poufałe pogwarki, które, pod takim przewodem, wzbijały się nieraz wysoko i stawały nieocenioną dla młodzi strawą duchową, A potem ruszano z przyborami w pola, lub też uczniowie pokazywali profesorowi swe prace. I wtedy rozgrywały się te sceny wymowne, sceny wpół nieme, urozmaicane kręceniem głowy, mruczeniem, ruchami ręki i urywanemi wykrzykami, w które młodzież wsłuchiwała się z zapartym oddechem. Żywo pomnę, jak raz podszedł z kolei do Stanisławskiego mały uczeń głucho-niemy i, nieśmiało postawiwszy przed nim swój obrazek, przykucnął, podniósł wpół ręce, rozwarł usta iw twarz profesora wpił się wyczekująco wytrzeszczonemi oczyma: tak natężony w skupieniu wyraz miewają chyba skruszeni grzesznicy, zawiśli między obawą potępienia wieczystego a nadzieją rozgrzeszenia, co otwiera wrota raju. Głucho-niemy naśladował bezwiednie ruchy głowy i rąk Stanie sławskiego, którego zmienny wyraz twarzy odzwierciedlał się migawkowo i na jego licu, aż zerwał się na równe nogi ijął bić się pięścią w piersi i czoło, dając niedwuznacznie do poznania, że zrozumiał, że już wie, że pojął, którędy wiedzie droga na wyżyny sztuki. Z jaką niecierpliwością oczekiwał on następnych odwiedzin mistrza w nadziei, że na jego obliczu ujrzy może ten radosny uśmiech, co mu będzie podnietą, otuchą i nagrodą najwyższą!

JAN STANISŁAWSKI SŁONECZNIKI (POPÓWKA 1905). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI SŁONECZNIKI (POPÓWKA 1905). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

IAN STANISŁAWSKI, STOGI (PUSTOWARNIA 1903?). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).
IAN STANISŁAWSKI, STOGI (PUSTOWARNIA 1903?). (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).

JAN STANISIAWSKI SOBOR MICHAJŁOWSKI W KIJOWIE (1903) (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).
JAN STANISIAWSKI SOBOR MICHAJŁOWSKI W KIJOWIE (1903) (Własność Muzeum Narodowego. Kraków).

JAN STANISŁAWSKI STODOŁA (PUSTOWARNIA 1902) (Własność Muzeum Narodowego w Krakowie).
JAN STANISŁAWSKI STODOŁA (PUSTOWARNIA 1902) (Własność Muzeum Narodowego w Krakowie).

JAN STANISŁAWSKI CHATY (POPÓWKA 1904) (Własność Muzeum Narodowego, Kraków.
JAN STANISŁAWSKI CHATY (POPÓWKA 1904) (Własność Muzeum Narodowego, Kraków.

JAN STANISŁAWSKI, UKRAIŃSKA WIOSKA (19??,). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI, UKRAIŃSKA WIOSKA (19??,). (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

W tej jego bezpośredniej a wybuchowej wrażliwości tkwiło źródło wpływu Stanie sławskiego i na kolegów i na cały zgoła kulturalny Kraków. Mały, stary Kraków miewa chwile wzlotów górnych i miewa chwile zastoju duchowego, w których gleba jego, jakgdyby wyjałowiona wysiłkiem, ugoruje przed plonem przyszłym. Przytem, jak w każdem małem mieście, środowisko tutejsze sprzyja skupianiu się kółek i koteryj, współzawodniczących w stawianiu ołtarzy umówionym w poufnem gronie wielkościom. Otóż w chwili takiego odrętwienia Krakowa, jak szczupak w zastałą sadzawkę, wskoczył nagle, wprost z rwących nurtów paryskich, młody artysta, zapalony, niecierpliwy i porywczy. I on mógł tu ugrzęznąć i rozdrzemać się, gdyby był uległ atmosferze powszechnej, polegającej na nagminnem stękaniu i narzekaniu. Ale jałowe zrzędzenie należało do tych rzeczy, których nie znosił, które mu wręcz »śmierdziały«. Jego rozum chłopski nie pozwolił mu też wpaść w drugą skrajność: w szamotanie się bezowocne, by rozpoczynać od zreformowania całego społeczeństwa. Chciał oddychać swobodnie, całą piersią, lecz na to nie potrzebował powietrza całego Krakowa, od Podgórza po Krowodrzę,- na to wystarczał mu świeży powiew w małem bodaj kółku, tuż wkoło siebie. Więc, nie mieszkając, skupia żywioły pokrewne i zakłada stowarzyszenie »Sztuka«, któremu tem zapewnia żywotność i rozmach, że wnosi w nie cały swój zapał z wszystkiemi umiłowaniami i wstrętami, ze swem instynkt townem i namiętnem rozróżnianiem tego, co mu »pachnie«, a co mu »śmierdzi«, czego zresztą teoretycznie nie określa i nie obwieszcza, jako wyrozumowany dogmat nieomylny, jeno uważa to za niezbędną podstawę, bez której nie sposób działać społem i tworzyć. 

JAN STANISŁAWSKI, WIES UKRAIŃSKA (POPÓWKA 1903).(Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI, WIES UKRAIŃSKA (POPÓWKA 1903).(Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

Jest stanowczy, twardy i bezwzględny, sam wszystko »wącha« i sądzi bezlitośnie, nie dbając o żadne względy, o stosunki, zażyłość, przyjaźń, zasługi społeczne, zwietrzałe wawrzyny, czy ołtarze, okadzane po przyjaźni. Sądzi surowo, lecz bezstronnie, jak mu nakazuje sumienie artystyczne, z którem za nic nie wejdzie w targi,swoją niewątpliwą szczerością nawet przeciwników rozbraja, a wszystkich zachęca i podnieca swym rozpędem. 

JAN STANISŁAWSKI MALWY (19??). Własność Muzeum Narodowego. Kraków).
JAN STANISŁAWSKI MALWY (19??). Własność Muzeum Narodowego. Kraków).

I, choć w wąskiem kółku, może już swobodnie oddechać, bez czego nie mógłby śmiać się do życia pogodnie i po innych dziedzinach rozglądać, wypatrując rzeczy, co cieszą umysł i podnoszą serce. A że jego wiecznie łakoma ciekawość obejmuje wszystko, co się z ruchem artystycznym i umysłowym łączy i kojarzy, więc niespokojny szczupak przeskakuje ustawicznie z jednego stawku do drugiego, wszędzie nieci życie i kolejno mąci wodę we wszystkich zastałych sadzawkach. Wpływ wywiera tem silniejszy, żez tem środowiskiem krakowskiem zrósł się, że stał się jego osią, czy rozpędowem śmigłem, że je pokochał. Nigdzie nie prawi kazań, nie wygłasza przemów, jeno wciąż maluje swe małe obrazki-cudy i wciąż rzuca się zamaszyście, to nawymyśla i naklnie od wszystkich djabłów, to takiem uniesieniem buchnie, że ledwie tlejący ogień rozdmucha w płomień jasny, to źgnie znienacka swym dowcipem, nie chybiającym sedna, to zaśmieje się radośnie i pogodnie, tak szczerze, z całego serca. Do tego śmiechu, jak ćmy do światła, ciągną z gnuśnego mroku pokrewne dusze, stęsknione za świeżem i krzepkiem źródłem, z którego bije taka radość i taka pogoda. Tem źródłem – piękno we wszystkich przejawach. 

JAN STANISŁAWSKI, RYSUNEK Z NOWNIKA. (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).
JAN STANISŁAWSKI, RYSUNEK Z NOWNIKA. (Własność Muzeum Narodowego, Kraków).

Tego piękna wyznawca przejęty, jego apostoł żarliwy i bałwochwalczy czciciel, malarz-piewca, krzewiciel życia : Jan Stanisławski, zasługuje chyba na to, byśmy jego pamięć chronili od śmiertelnej pleśni zapomnienia. 

Kraków, w październiku 1924 r. 

TADEUSZ ŻUK-SKARSZEWSKI

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new