Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
KOŚCIUSZKO W SŁOMNIKACH I BOSUTOWIE. – ODEZWA DO SANDOMIERZAN. – POWSTANIE W CHEŁMSKIEM. – WEZWANIE DO POSPOLITEGO RUSZENIA. – INNE ODEZWY.
W Słomnikach przebywał Kościuszko półtora dnia, doprowadzając do ładu swą dezorganizowaną armię. Doznał przytem przykrego zawodu: część „dymowych rekrutów” sądząc, że kiedy wróg już pobity, to im odpocząć należy, opuszczała obóz bez prośby o pozwolenie. Co więcej, znaleźli się tacy „obywatele”, co przybywali do obozu, aby zabierać swych poddanych, którzy bez ich wiedzy zaciągali się do szeregów. Inni znowu grzeszyli nadmiarem gorliwości, bo kazali chłopów wiązać i przyprowadzać Kościuszce. Potrzeba było tej wielkiej wyrozumiałości, jaką się odznaczał Kościuszko, aby podobne spraw y łagodzić, aby nie zrazić włościan ostrem postępowaniem, aby działać na nich nie groźbą lecz perswazją. W tym kierunku też, zgodnie z życzeniem wodza, postępowała Komisya Porządkowa krakowska, która w okólniku do rządców wydanym w dniu 7. kwietnia, nakazywała zbiegłych zachęcać do powrotu „drogą łagodności”.
6. kwietnia Kościuszko zwinął obóz w Słomnikach, a sam cofnął się przez Dłubnie do Bosutowa, wsi, leżącej o milę na północ Krakowa, po prawej stronie drogi ku Michałowicom. Tu zatoczył obóz, okopał się, na wałach ustawił armaty.
Tegoż dnia, czy też następnego (bo źródła zarówno 6. jak 7. kwietnia podają), Kraków ujrzał trofea racławickie. Wieziono przez rynek zdobyte armaty, niesiono sztandar, prowadzono jeńców. Wielokrotnie reprodukowany obraz Stachowicza, przekazał nam pamięć tego „ostatniego dnia tryumfu” w Krakowie.
W Bosutowie przebywał Kościuszko do 24. kwietnia. Pomnażał swe siły, formował je, nowo zaciągniętych ćwiczył w służbie wojennej. Prócz tego, pracował nad organizacyą i rozszerzeniem powstania. Pisał listy, odezwy, wysyłał w różne strony chętnych obywateli, aby podnosili sztandar wolności.
Najbliższe krakowskiego było sandomierskie, więc też na nie Kościuszko naprzód zwrócił uwagę. Już przedtem, na czwarty dzień po przysiędze w Krakowie (28. marca), wysłał przez Jana Dębińskiego, patenty na generałmajorów milicyi województwa sandomierskiego, Stanisławowi Wodzickiemti i Siemieńskiemu. Posyłał im akt powstania i uchwały województwa krakowskiego, wraz z innymi proklamacyami, a jednocześnie, przez innych wysłańców, pisał do nich listy. Wodzickiemu oddał list Ignacy Linowski. W liście tym Kościuszko polecał Wodzickiemu znieść się z Siemieńskiem, aby „podzieliwszy między siebie powiaty województwa sandomierskiego, uskuteczniali zgodnie i czynnie powinność swoją". „Skoro tylko – pisał – stanie w Sandomierzu akt powstania narodowego i będzie na mocy jego uformowana Komisya porządkowa, należy znieść się i naradzić z tą Komisyą, względem miejsc, na które rekrut według uchwały ma być dostawiony". Ponieważ z powodu oddalenia, sam Kościuszko nie miał „łatwości nominowania osób" do tej Komisyi, przeto prosił Wodzickiego (a zapewne i Siemieńskiego) o przypilnowanie, aby wybór padł na ludzi „światłych, cnotliwych i czynnych”. Jednym z komisarzy naznaczał Kościuszko oddawcę listu, który miał prócz tego „trzy osoby wynotowane". Żądał, aby Komisya postępowała jednolicie z Komisyą krakowską, tak pod względem ducha jak i formy. Jednocześnie wysłał Kościuszko listy do wojewody sandomierskiego Macieja Sołtyka, do podkomorzego Jędrzeja Dobieckiego, do chorążego Kochanowskiego i do opata jędrzejowskiego. Z nimi i z innymi obywatelami, znanymi z gorliwości, mieli obaj generałowie „czynić wspólnie”. Błagał o pośpiech, bo ten „we wszystkiem jest gwałtownie do ratowania Ojczyzny potrzebny”.
Niestety, sandomierskie sprawiło zawód Kościuszce. Rodzice Wodzickiego za nic w świecie nie chcieli się zgodzić, aby syn ich mieszał się do „awantury”; płakali wprawdzie czytając słowa Kościuszki, ale płacz ojca był płaczem nad swem sieroctwem, nad „niewdzięcznością” syna. Jedno spojrzenie ojca wystarczyło, że Stanisław Wodzicki nawet Kościuszce na razie nie odpisał, a dopiero później, w dwa tygodnie (19. kwietnia), wykłamywał się, że list go na czas nie doszedł, i że za mały posiada „kredyt” w obywatelstwie i za mało doświadczenia, aby mógł przyjąć obowiązki generała ziemiańskiego; prosił przeto, o rangę subalterna w milicyach, wolontaryusza lub szeregowego w wojsku liniowem. Co zrobił Siemieński, co zrobili inni, w liście do Wodzickiego wymienieni – nie wiemy. To pewna, że nie odpowiedzieli, albo też odpowiedzieć nie mogli położonemu w nich zaufaniu Kościuszki. Może, jak Wodzicki, zaręczali [Kościuszce, że kiedy „wyparowany zostanie z województwa przyjaciel”, to obywatele podniosą akt powstania. Gdyby wszyscy tak powiedzieli – to powstania całkiem by nie było.
Cisza w Sandomierskiem sprawiała ogromną przykrość Naczelnikowi i patryotom, więc też już 7. i 8. kwietnia, zaraz po przybyciu Kościuszki do Bosutowa, „wyjechało wielu obywateli w sandomierskie dla uzbrojenia chłopów i robienia tam że zw iązku“,i) – ale i to nie pomogło. – Sandomierzanie wciąż czekali, aż nieprzyjaciel bez ich pomocy… wyparowany zostanie. Więc też Kościuszko, posłał do nich 17. kwietnia odezwę, pełną gorzkich wyrzutów i gorącego w ezw ania, do spełnienia obowiązku obywatelskiego: „Nie mogę – wołał – bez wzruszenia głębokiego czułości mojej pomyśleć o nieczynności Sandomierzanów ! Jakże? więc miłość Ojczyzny waszej ma przestawać na zapale nieczynnym, na życzeniach niepożytecznych, na cierpieniach słabości, która śmiałego kroku przedsięwziąć nie umie !... Mniemacie, iż same województwo krakowskie, wystarczyć zdoła na obronę waszą i kraju całego. Nie tak myślały ziemia chełmska i województwo lubelskie, kiedy was uprzedziły w szlachetnym dla powszechnego ratunku, powstania. Wierzcie mi, pierw szy z was, który głośno wykrzykuje hasło ratunku Ojczyzny i odważnie da przykład z siebie, doświadczy, jak łatwo jest obudzić w ludziach męstwo i determinacyę, kiedy mu jest pokazany cel szanowny i samej tylko cnoty pobudki. Rodacy! nie jest czas pilnować teraz formalności i krokiem leniwym zbliżać się do dzieła Powstania Narodowego. Do broni, Polacy, do broni! Bóg już orężowi polskiemu pobłogosławił i potężna Jego Opatrzność wskazała, jakim sposobem ta ziemia ma być od nieprzyjaciół uwolnioną, jak ich ogromem swej masy zadziwić może i jak od woli tylko naszej zawisło, być wolnymi i niepodległymi. Do uzbrojenia więc powszechnego łączcie usiłowania wasze ... Kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam. Mniemałem, że nie będzie w tym przypadku żadnego Polaka. Jeżeli m nie ta nadzieja omyli, a znajdą się ludzie, co się Ojczyzny podle zaprzeć zechcą, wyprze się ich Ojczyzna i poda ich zemście narodowej, hańbie własnej i surowej odpowiedzialności”.
Odezwa poskutkowała – poskutkowały i Racławice. Sandom ierzanie przystąpili do spełnienia rozkazów Naczelnika. Zebrali się w końcu kwietnia w Nowym Korczynie i wybrali Komisyę porządkową, na której czele stanął Joachim Tarnowski. Znamy dwie odezwy tej Komisyi z jego podpisem. W pierwszej (1. maja) zaznaczała Komisya, „że zwycięstwo nad hordą moskiewską w znacznej liczbie spędzoną pod Racławicami”, w inien naród włościanom. Więc też wzywała Komisya, aby „poczciwym włościanom” zmniejszyć ciężary. „Dzień jeden pańszczyzny nas nie zbawi“ – w obecnej chwili „z jakąkolwiek stratą mierzyć się“ nie wolno. Idących do boju, całkiem na czas walki z pańszczyzny uwolnić należy, a żony ich i dzieci opatrzyć. Obywatele wreszcie sami przykład z siebie dawać powinni. Niech kto może, dostarczy konia z człowiekiem i bronią z ubraniem i „lemingiem na miesiąc złp. 15“ – tę ofiarę strąci Kom isya z drugiej raty poboru pieniężnego i „w księgi sławy iwd zięczn o ści potom nym przekaże. Druga odezwa z 2. maja wzywała do ofiar w gotowiźnie, srebrze, klejnotach, broni, prochu, żelazie, suknach, wozach, zbożu, koniach, bydle itd. – ofiary te można było zapisywać w księdze na to sporządzonej, lub też składać anonime. Generałem ziemiańskim, czy też jednym z generałów ziemiańskich województwa sandomierskiego, był Strasz, jak to widzimy z odezwy Tadeusza Kościuszki, pisanej do niego pod Połańcem.
Na Sandomierzan podziałał też zapewne przykład ziemi Chełmskiej i województwa lubelskiego, na który powoływał się Kościuszko w swej odezwie. Trzeba jednak przyznać, że Chełmianie wystąpili w warunkach przyjazniejszych. Skoro bowiem tylko ordynanse Kościuszki, z wiadomością o insurrekcyi w Krakowie, doszły do wojsk polskich, stojących na Wołyniu, żołnierz wypowiedział posłuszeństwo swym pułkownikom i generałom, podniósł chorągiew powstania, i połączywszy się w Lubomli, majątku Branickiego, z pułkiem „Wielkiej buławy“ (hetmańskim), ruszył naprzód do Chełma, gdzie wybrał swym wodzem podpułkownika Jana Grochowskiego, który jednocześnie z powstaniem wołyńskiem, wyruszył ze swoim oddziałem z Parczewa ku Chełmowi. Stało się to najpóźniej koło 4. kwietnia, a 6. kwietnia widzimy już Grochowskiego w Chełmie na zjeździe obywateli województwa ruskiego, (części nie zajętej przez Austryę).
Mylnie zatem podaje Korzoon, że czynne wystąpienie Grochowskiego, było pierwsza korzyścią z zwycięstwa racławickiego. O Racławicach Grochowski jeszcze nie wiedział. Gdyby nie wystarczała sarna data powstania chełmskiego, mielibyśmy i inny dowód. O to: „Dziennik patryotycznych polityków” w numerze 14. podał list z Lubomli, datowany dnia 8. kwietnia. Korespondent donosi, ze do pułku „Wielkiej buławy”, konsystującego w Lubomli przybyły dwa inne z ordynansem Kościuszki. (Z Korzona wynika, że był to pułk Zagórskiego z brygady Biernackiego. Wewnętrzne dzieje, tom IV., str. 377). Rozlokowawszy się we wsiach sąsiednich, zebrały 300 rekrutów, 112 bo ja rów i tyluż strzelców, na których mundury zabrano sukno od żydów. Wzięto 100 koni hetmana lzramckiego z brykami, kulbakami itd. i kilkanaście koni gubernatora Lewandowskiego. Zabrano wreszcie kasę hetmańską do 30.000 złp ., wynoszącą. Połączywszy sie z pułkiem Wielkiej buławy, powstańcy ruszyli ku Polsce. Pułkownik udał, że jest chory; podpułkownik „chory będąc pojechał”.’ Korespondent pisał, po wyjściu już powstańców z Lubomli gdzie 3-4 dni bawili – to więc dowodzi, ze pułki wołyńskie powstały przed Racławicami. – Tenże „Dziennik” ma wiadomość z Krakowa z dnia 13 kwietnia ze w Chiełmskiem znajduje się 6000 ludzi pod Grochowskim. Grochowski, podpułkownik pułku pułaskiego (targowiczanina), utrzymywał już przedtem stosunki z patryotami warszawskim i gotował sie do powstania ze swym i porucznikami Fiszeremi Korytowskim. Kiedy rozpuszczeni w Lubartowie żołnierze regimentu Brodowskiego, przechodzili przez Parczew, Grochowski rzekł do Kierzkowskiego: „zabieraj ich braciszku, bo będą nam potrzebni”. Więc ich Kierzkowski rozkwaterował po wsiach. Wkrótce przybył wysłannik ‘od Kościuszki” uradowany Grochowski ruszył na całą no 11 do oddalonego 9 mil Chełma. (Pamiętniki Kierzkowskiego, Poznań 1866, str. 17).
Obywatele ci, zebrawszy się w cerkwi bazyliańskiej, pod przewodnictwem biskupa unickiego Ważyńskiego, uchwalili przyłączyć się do powstania. Nie spisywali osobnego aktu, ale przytoczywszy w całości tekst aktu krakowskiego z dnia 24. marca, dopisali przy końcu: wyż wyrażony akt powstania narodu Polskiego przez Województwo krakowskie sporządzony i ogłoszony, we wszystkich szczegółach przyjm ując, obywatele wolni Województwa Buskiego, Ziemi Chełmskiej i powiatu Krasnostawskiego podpisują. Datum w mieście stołecznem Ziemi Chełmskiej, Chełmie w kościele J. J. X. X. Bazylianów, dnia szóstego, miesiąca kwietnia, 1794 roku”. Pierw szy na akcie podpisał się biskup Ważyński w słowach: „Przytomny temu aktowi w mojej katedrze, odpraw ionem uz zaręczeniem gorących do Boga Zastępów modlitw, za pomyślne Ojczyzny powodzenie podpisuję – X. Porfiryusz Skarbek Ważyński, biskup Chełmski i Bełzki,,. Po podpisach kilkudziesięciu obywateli, potwierdzili zgodę z oryginałem: „za zgodę, generał major Raczyński i Jan Grochowski podpułkownik, zastępca komendy”. Na akcie tym znajdują się nazwiska wybranych Komisarzy Porządkowych, 11 obywateli, 4 mieszczan z Chełma i 4 mieszczan z Krasnegostawu.
Dziennik patrystycznych polityków (nr. 17, z 19. kwietnia), przytacza cały ten akt z 6. kwietnia, ze wszystkiemu podpisami i składem Komisyi Porządkowej. Również 10. kwietnia ogłosiła te na akt całości krakowska Komisya Porządkowa. Mylnie więc podaje Korzon (z Ważyńskiego, Przegląd archeologiczny. Lwów 1882, str. 30), że dopiero 14. kwietnia, zawiązała się Komisya porządkowa. Był to już „dalszy ciąg” posiedzenia Komisyi. Korzon między czterema generałami.
Do Chełma 9. kwietnia, nadciągnął regiment lubomiski z czterem a armatami, nadciągnęła i kawalerya. Wtedy zapewne Grochowski został obwołany wodzem. Rano 11. kwietnia, przybył knryerem Radzimiński z raportem o zwycięstwie racławickiem. Natychmiast odprawiono wotywę z Tedeum Laudamus „przy odgłosie dzwonów wszystkich”. Ważyński miał przemowę; w imienin wojska odpowiadał mn generał Raczyński, wykazując „czystą intencyę” rycerstwa polskiego, pałającego chęcią oswobodzenia Ojczyzny od jarzma niewolniczego”. Komisya Porządkowa jednak działała opieszale. Stąd na jej posiedzenie”. kwietnia, zjechali się obyw atele „dla uczynienia porządkuu, ale „nic nie zrobili”; drugie posiedzenie nie doszło do skutku, na trzeciem dopiero (16.), komisarze i inni obywatele wybrali prezesa Komisyi Porządkowej, biskupa Ważyńskiego. Rozpoczęto od „utworzenia księgi ofiar". Tomasz Wydżga, podkomorzy halicki „zadziwił hojnością ofiary swojej” – wątpiono, czy wszyscy obywatele razem wzięci, dorównać mu zdołają. Grochowski dziękował mu gorąco z obozu pod Korytnicą.
Wiadomość o powstaniu chełmskiem doszła już dnia 10. kwietnia do Krakowa. Komisya Porządkowa województwa krakowskiego, natychmiast wydała „uwiadomienie o akcesie”, wyrażając nadzieję, że gorliwość obywateli województwa krakowskiego i „dla innych województw kraju Polskiego, równym będzie przykładem". Odezwę swoją poleciła wydrukować i z ambon ogłosić.2) W dziesięć dni potem otrzymała wiadomość, że wojsko pod komendą Grochowskiego zostające, stoczyło w dniu 14. kwietnia między Opalinem i Huszczą potyczkę z Rosyanam i; zabiło ich 8, raniło 12 i zabrało do niewoli 64, w tem jednego oficera i 6 kadetów – samo zaś straciło jednego zabitego i jednego rannego. Komisya (21. kwietnia ogłosiła tę wiadomość plakatami, jako dowód za „Wszechmocność i dobroć Najwyższego Twórcy cnotliwemu ludowi sprzyja i błogosławi. Kościuszko w krótce napisał list do Ważyńskiego, a Wydżgę mianował generał-majorem (ziemiańskim) wojsk Ziemi Chełmskiej i powiatu Krasnostawskiego.
„Jednocześnie zapewne" (pisze Korzon), rozpoczęła swe czynności Kom isya Porządkowa lubelska; generałem ziemiańskim został Piotr Potocki, starosta szczerzecki, były poseł Rzeczpospolitej w Konstantynopolu za czasów sejmu czteroletniego.
Komisya Porządkowa krakowska, pod okiem Kościuszki onergicznie spełniała swe obowiązki. 2. kwietnia, wydała odezwę zalecającą wywiadywanie się o siłach nieprzyjacielskich, uzbrajanie się przeciw bandom kozackim i tępienie ich bez litości. 4. kwietnia, zażądała dostarczania koni pod jazdę narodową. 5. kwietnia, wezwała do „ofiary dla pleyzerowanych". Tegoż dnia, wydała pierwsze doniesienie o Racławicach – nazajutrz ogłosiła „generalny pardon" dla wracających dezerterów. 7. kwietnia, podając do wiadomości raport Naczelnika o zwycięstwie racławickiem, wyrażała jednocześnie żal, z powodu opieszałości obywateli w dostawianiu i opatrzeniu rekruta i groziła nieposłusznym egzekucyą wojskową. 9. kwietnia, wzywała obywatelii i plebanów, aby „szlakowali nieprzyjaciela" i zasięgali o nim wiadomości. 10. kwietnia, wydała przepisy dla komend exekwujących. Datę 11. kwietnia, unosi „uniwersał względem zapasów gruntowych, furażyi poboru". Następnego dnia Komisya odzywała się do obywatelskiej gorliwości, „o zwrócenie dawniejszych ofiar” przyobiecanych a nie złożonych. Następnie 14. kwietnia, wydała „nakaz uzbrojenia wszystkich mieszczanów, dostawienia rekruta konnego, odbywania musztry i ścigania nieprzyjaciół". Powoływała się tutaj na uniwersał z dnia 25. marca i uzupełniała go w kilku kierunkach. Nakazywała dziedzicom, posesorom, rządcom dóbr i magistratom, w ciągu siedmiu dni dokonać rewizyi czy uniwersał został dopełniony i natychmiast o tem zawiadomić pod osobistą odpowiedzialnością. „Z zalecenia najwyższego siły zbrojnej Naczelnika”, Komisya prócz rekruta, poprzednim uniwersałem nakazanego, polecała, dla uformowania konnej milicyi wojewódzkiej, dostawić z każdych 50 dymów jednego człowieka z koniem, dwoma pistoletami, pałaszem i piką; jako najzdatniejszych ku temu wskazywała strzelców, masztalerzy, stangretów i forysiów „jako umiejących dobrze jeździć na koniu". Do musztry pospolitego ruszenia w dnie świąteczne nakazanej, należy na instruktorów wezwać żołnierzy, kantonistów lub dawnych wojskowych. Nieprzyjacielskich żołnierzy, a zwłaszcza kozactwo, krzywdy wyrządzające i okrucieństw dopuszczające się, należy chwytać i pokonywać; w tym celu użytą będzie część wojska. Gdzie taki oddział nadejdzie, trzeba bić w dzwony, zbierać włościan uzbrojonych, zaopatrzyć ich na 5 dni w żywności i dawać ich do pomocy oddziałowi dla ścigania łupieżców. Wreszcie Komisya groziła „nieodpuszczenie" karami więzienia i robót publicznych, wszystkim, którzyby rozkazów uniwersału nie dopełnili, a gdyby kto przeszkadzał urządzeniom Komisyi, to czy on dziedzic, czy posesor, jako „zły obywatel, narodowi szkodliwy", zostanie sądowi kryminalnemu doniesiony i oddany.
Tegoż dnia Komisya wydała odezwę, polecającą obchodzić się łagodnie z dezerterami z wojska nieprzyjacielskiego. O ile tępić należy kozactwo i rabujące żołnierstwo, o tyle każdy bezbronny zbiegły żołnierz, szukający schronienia i protekcyi, powinien doznawać „wszelkiego bezpieczeństwa ludzkości i prawdziwej opieki".
W dwa dni później wydała Komisya również z „woli Naczelnika" nakaz, aby wojskowi do korpusów powracali, ponieważ „codziennie obywatele rangami wojskowemi zaszczyceni, bez ordynansu i nad potrzebę w Krakowie i w okolicach zabawiają się. Kto więc z wojskowych do Krakowa lub do okolicy przybędzie, powinien w ciągu 24 godzin meldować się, przedłożyć ordynans, urlop, lub podać przyczynę swego pobytu. Kto po dopełnieniu ordynansu, lub upływie urlopu, lub też zezwolenia komendanta do korpusu swego nie powróci, będzie podlegał utracie rangi i będzie poczytany za włóczęgę.
Również 16. kwietnia, Komisya „w przykrej konieczności", wydała odezwę wyrażającą oburzenie, że wielu obywateli opuściło kraj, wywożąc swe majątki za granicę. Wzywała więc ich gorąco do powrotu, bo w chwili, kiedy idzie o zbawienie Ojczyzny, nikomu nie wolno opuszczać kraju, uchylać się od spełnienia obowiązków.
19. kwietnia, wydała Komisya nakaz pospolitego ruszenia na obronę Ojczyzny. „W gwałtownych potrzebach – mówiła Komisya – wszyscy obywatele i mieszkańcy tej ziemi wolnej brali się do broni“. W takiej potrzebie znajdujemy się dzisiaj, – więc też Komisya wzywała, aby „każdy obywatel posiadłość ziemską mający, z całym dworem swoim stanął i szedł na czele gromady z bronią w ręku jaką mieć może i aby złączył się z wojskiem Rzeczpospolitej”. Kto chory, lub wiekiem podeszły, niech zamiast siebie wyśle syna, a gdyby go nie miał, lub nie był w kraju przytomnym, to „jego miejsce mają zastąpić dwaj ludzie, oddzielnie z każdej w siu. Gromady należy opatrzyć żywnością, dopóki nieprzyjaciel z województwa nie zostanie wypędzony. Wszyscy inne, jeżeli nie są obarczeni publiczną usługą „winni stawić się zbrojno na pierwsze zawołanie”. Takie uzbrojenie się i poruszenie, ma być pod rygorem kar w ośmiu dniach dopełnione. Gorącemi słowy do wszystkich obywateli, a zwłaszcza stanurycerskiego, kończyła Kom isya swój nakaz. „Musimy być wolnymi – wołała – albo zginąć i zagrzebać się w ruinach własnego kraju. Naród oczekuje prawdziwej naszej determinacyi“... Niestety, było to złudzenie Komisyi i Kościuszki, który sądził, że krocie wyruszą na plac boju.. .W tym czasie (14. kwietnia), Kościuszko wyprawił na Litwę Morawskiego, nadawszy mu rangę generał-majora komenderującego wojskiem litewskiem. Morawski wiózł ze sobą uniwersał Kościuszki, wzywający do powstania i listy do obywateli. W uniwersale polecał Kościuszko wszystkim generałom, oficerom, podoficerom i gemeinom, aby się łączyli z Morawskim. Zapewniał, że ci, „którzy najpierwej wystąpią z korpusami dla przyłączenia się do świętych związków naszych, odbiorą natychmiast w nagrodzie naczelnictwo tychże korpusów”. Od całego narodu wymagał, aby przystąpił do formowania „powstania województw, ziemi i powiatów, oraz do uzbrojenia ludu". – Jak wieśniaków uzbroić i do porządku doprowadzić, o tem, generał Morawski „da zupełne zainformowanie". W liście do Fryderyka Sapiehy, generała artyleryi litewskiej, pisał między innemi: „Narodowe powstanie w tej stronie nastałe, uwieńczone zostało pomyślną utarczką, która i same serca zlodowaciałe powinna by ożywić i zastalić, a poryw cze umysły do ochoty pobudzić". . . Macie – (pisał dalej) – mało nieprzyjaciela na Litwie, wojsko wasze „pała zemstą i odwagą", naród jest uciskany, – więc położenie sprzyja wybuchowi”. „Ale nie trzeba tracić ani minuty czasu . . . Szlachta na koniach, a pospólstwo z kosami i pikami niech wychodzi. Polegał na Sapieże, „znając jego duszę”, ale ostrzegał go, że jest otoczony takimi, „co więcej własnego interesu niż Ojczyzny i Twego słuchają”. W listach do „miłego towarzysza" Niesiołowskiego, szefa regimentu 6. pisał: „Znam twą duszę… Ty jesteś naczelnikiem pułku, – idź z nim, łącz się, szukaj ochotników… Rosyanie już doświadczyli, że nie tak łatwo jest pokonać broniących Ojczyzny ". Kazał mu po zebraniu wojska iść pod Warszawę, choć „ocalenie Wilna takoż niemałą jest rzeczą". Tejże treści były listy do Grabowskiego i Kurnatowskiego. We wszystkich wspominał o Racławicach; w każdym powoływał się na zlecenia ustnie udzielone Morawskiemu.
Zaznaczyć należy, żew tymże czasie (17. kwietnia), przybył do Krakowa Kołłątaj, poprzedzony przez Ignacego Potockiego. Byli to przyszli naczelnicy Najwyższej Rady Narodowej, zopowiedzianej krakowskim aktem powstania, więc zapewne układał z nimi Kościuszko główne jej zarysy. Wciąż mając na pamięci dobro włościan, walczących za Ojczyznę, wydał Kościuszko dnia 19. kwietnia „odezwę za familią włościan do walczenia z nieprzyjaciółmi wezwanych, z zakazem uciemiężenia ich i z zaleceniem, aby od robocizn wolnymi byli". Z boleścią dowiadywał się, że obrońcy Ojczyzny doznają „wielorakich ucisków". Skarżyły się przed nim regimenty 6. i grenadyerów krakowskich, że żony i dzieci żołnierzy nietylko „żadnego osłodzenia nie mają", ale w ystaw ione są na „największe uciążliwości". Skarżył się na to i „lud ruszający się w całej masie przeciw nieprzyjacielowi". Więc Kościuszko upominał i groził. Nakazywał, aby zwierzchności nietylko walczącym „folgę" dawały, ale starały się, aby gospodarstwo ich nie upadło. Oświadczał, że „lud ruszony do obrony kraju" wolny jest od wszelkiej robocizny. Nakazał Komisyi, podzielić pow iaty „na pewne części" i ustanowić dozorców, którzy co tydzień pod przysięgą mają donieść, „czy zalecenia Komisyi są dopełniane i czyją winą są niedopełnione". Komisya 20. kwietnia wykonała polecenie Kościuszki, wydając uniwersał „Zapewnienie opieki rządu włościanom i ulgi w robociznach".
Doprowadziwszy swą armię do ładu i porządku, nauczywszy ją karności, poczyniwszy nowe zaciągi i obeznawszy je z pierw szem i zasadami służby wojskowej, postanowił Kościuszko wyruszyć w strony sandomierskie, aby zbliżyć się ku korpusowi Grochowskiego, mianowanego przez niego generał-mąjorem. Prócz tego, trzymając się blisko granicy galicyjskiej, miał nadzieją łatwiejszych dostaw i liczył na zabezpieczenie sobie tyłów wobec mniemanej przychylności Austryi, z którą J. Ossoliński i Ignacy Potocki wciąż starali się zawiązać stosunki. W chwili opuszczenia Bosutowa miał pod sobą około 8000 ludzi. Między nimi był już porządnie uformowany i wyćwiczony przez pułkownika Krzyckiego batalion grenadyerów krakowskich, który wraz z milicyą krakowską podpułkownika Siemianiowskiego liczył około 1000 ludzi; przez cały czas wojny batalion ten dzielnie się spisywał, przeszedłszy w Warszawie pod komendą Jabłonowskiego, walczył pod Maciejowicami i w obronie Pragi. Jazdą podzielił Kościuszko na dwie części: jedną złożył ze szlachty, drugą ze „sług“ (szeregowych?), „aby obudzić między nimi współzawodnictwo.
Przed wyjściem z Bosutowa, starał się Kościuszko zabezpieczyć Kraków. Wisła go broniła od południa, a po części od wschodu i zachodu, szło więc głównie o zabezpieczenie go ze strony północnej. W tym celu sypano okopy pod kierunkiem oficera-inżyniera Pilewskiego. Do pracy tej zaprzęgnięto włościan, służących obywatelskich, włóczęgówi żydów; najlepiej spisywali się ochotnicy ze wszystkich sfer miejskich. Na okopy zaciągnięto armaty zdobyte pod Racławicami i śmigownice dostarczone przez klasztor zwierzyniecki. Służbę w okopach pełniła milicya miejska, pod kierunkiem kilku oficerów. Było tu nieco konnicy i rekruta. Prócz tego w osobnym obozie pod Skałą, formował pułkownik Bukowski szeregi przyszłych obrońców Krakowa; zebrało się tam do 4000 ludzi, nieco konnicy i sześć żelaznych armatek. Komendantem Krakowa mianował Kościuszko, na rekomandacyę Zajączka, pułk. Ign. Wieniawskiego, „młodego niedoświadczonego człowieka”, zapewne tego samego, co przybył z Lipska z Ignacym Potockim.
Tak się o nim wyraża Paszkowski (str. 75.) Tenże podaje, że na „osadę“ Krakowa przeznaczył Kościuszko 1200 dawnej i nowej słabszej piechoty i do 2000 zbrojnych ochotnych mieszkań; część mniejszych do pola i kilka żelaznych do warowni. Przez przeniesienie wojny do środka kraju strata Krakowa leżącego na granicy Prus i Austryi, według Paszkowskiego była nieuchronną. Twierdzi, że Kościuszko dał Wieniawskiemu list zapieczętowany, w którym polecał wrażenie możności obrony, oddać Kraków raczej Austryakom niż Prusakom. Inne źródła stwierdzają istnienie takiego listu, ale wydanego dopiero w Jędrzejowie po bitwie pod Szczekocinami.
Z Bosutowa wyruszył Kościuszko dnia 25. kwietnia i tego dnia dotarł do Igołomii. Tu dopadł go wieczorem pułkownik Sokolnicki, wysłany z Warszawy z wiadomością o oswobodzeniu stolicy. Ogromna radość zapanowała w obozie. Uderzono w bębny, całe wojsko stanęło pod bronią. Nazajutrz urządzono w spaniałe nabożeństw o – wesołe pieśni rozlegały się po obozie. Nie było jednak salw „dla oszczędzania prochu". „He serce moje – pisał Kościuszko do Tymczasowej Rady Zastępczej Warszawskiej – pełne jest przywiązania do Ojczyzny naszej, tyle mnie odebrane dnia dzisiejszego wiadomości najwyższą przejęły radością". . .