Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Rozdział dwudziestydrugi


KOŚCIUSZKI W POŁAŃCU. – UNIWERSAŁ POŁANIECKI. – ODEZWA DO RUSINÓW. – ORGANIZACYA RADY NAJWYŻSZEJ NARODOWEJ. – MARSZ KU JĘDRZEJOWU – PRZYBYCIE KS. JÓZEFA. 

Zostawiliśmy Kościuszkę 25. kwietnia w Igołomii, w chwili, kiedy się dowiedział o  oswobodzeniu Warszawy. Znamy już z treści odezwę, jaką napisał do Rady Zastępczej, ordynans do Mokronowskiego i drugi raport obwieszczający narodowi tę wielką nowinę. 

Nazajutrz opuściwszy Igołomię, ruszył Kościuszko z wojskiem lewym brzegiem Wisły przez Wawrzyńczyce i Brzesko-Słomiane pod Stare Brzesko. Zatrzymawszy się tam przez dni parę, wydał „na „silne zadanie” przepisy, ustanawiające organizacyę i „postępek sądowy” (urządzenie) Sądu Kryminalnego województwa krakowskiego. Mianował ośmiu sędziów, z któych Ignacemu Stadnickiemu polecił prezydentować. Do Sądu należały „zbrodnie przeciw narodowi i czyny przeciw świętemu celowi powstania (art. 9. aktu powstania), tudzież wszystkie sprawy karę śmierci lub dożywotnie więzienie “za sobą ciągnące”. 29. kwietnia, przez Witów obok Koszyc dotarł Kościuszko do Winiar, położonych na samej granicy województwa sandomierskiego, między Wisłą a wpadającą do niej Nidą. Denisów stojący w niedalekim Skalmierzu, cofnął się ku Staszowu, zostawiwszy ślady swego pochodu w zgliszczach całych wsi, rabowanych przez żołnierstwo, bez oszczędzenia życia ich mieszkańców. Zdaje się, że nie był to tylko wynik niesubordynacji żołnierza najezdniczego, ale że był w tem system, rozkaz z góry nadany. Takie same okrucieństw a bowiem spotykaliśmy już w bliższych i dalszych okolicach Warszawy i na Litwie, o takich samych dochodziły słuchy z lubelskiego. Może w ten sposób wojskom imperatorowej polecono mścić się na ludzie za jego udział w powstaniu, lub srogością wywołać jeo-o niechęć do sprawy wolności. 

Ordynanse generał-komendant, generał-major
Ordynanse generał-komendant, generał-major

Ordynanse generał-komendanta Jakóba Jasińskiego, podane do wiadomości przez Tadeusza Korsaka, generał-majora wojska wileńskiego. (Muzeum narodowe w Rapperswilu.).
Ordynanse generał-komendanta Jakóba Jasińskiego, podane do wiadomości przez Tadeusza Korsaka, generał-majora wojska wileńskiego. (Muzeum narodowe w Rapperswilu.).

W Winiarach zatrzymał się Kościuszko do 3. maja. Rozpuścił milicyę krakowską, trzymając się zasady, że z chwilą, kiedy województwo jest oczyszczone z nieprzyjaciela, milicya wypełniła swe obowiązki i ma praw o powrocie do swych zagród i zajęć rolniczych. Nie tyczyło się to naturalnie regimentu grenadyerów krakowskich, bo ten składał się z rekrutów dymowych, stanowiących regularny batalion wojska liniowego. Zamiast milicyi krakowskiej, miała stanąć z kolei w szeregach milicya województwa sandomierskiego.  Sandomierzanie jednak nie wyszli jeszcze ze swej obojętności; szlachta ani sama me zaciągała się do szeregów, (owszem wielu z niej opuszczało chwilowo kraj, przenosząc się do Galicyi), ale i nie wpływała odpowiednio na lud, aby szedł za przykładem włościan krakowskich. Chlubne wyjątki już zaznaczyliśmy.

Co więcej skarb powstańczy, niezasilany odpowiednio podatkami, wypiożmał się, a potrzeby w zrastały wobec zwiększającego się wojska. Musiał więc Kościuszko uciec się do tak przykrego zapewne dla siebie środka, jak do rekwizycyi sreber i kosztowności kościelnych. Uczynił to w przekonaniu, ze „ofiary, które pobożność na ozdobę świątyń Boskich oddała, są svai em powszechności",, że przeto „w gwałtownej Ojczyzny potrzebie, w sprawie Boskiej, bo w sprawie uciemiężonego narodu, ratującego swe praw aiwłasności, które posiada z daru Opatrznej ręki, użyć ich nietylko się godzi, ale i należy”, a to tem więcej, iż i tak „świątynie Pańskie nie są bezpieczne od rabunku nieprzyjaciela.... Co więc może stać się łupem jego, przystoi oddać Ojczyźnie“. Polecał przeto Komisyi krakowskiej traktować ze zwierzchnością duchowną o wydanie wszelkich bogactw „pod rejestrem i szacunkiem, obiecując, iż Rzeczpospolita po oswobodzeniu od nieprzyjaciela, zwróci ich wartość szacunkową.

Po tem rozporządzeniu (30. kwietnia), wydał Najwyższy Naczelnik (1. maja) odezwę do Podlasianów w tym celu, aby ich „wezwać, zachęcić nietylko do obrony powszechnej, której każden z nich widzi zapewne potrzebę, lecz do przyspieszenia tej obrony i najpożądańszego pod chorągiew Rzeczpospolitej zaciągania się“. W skazywał „na przykład stolicy i całej Polski”, polecał „ośmielać lud rolniczy, abym tem samem żelazem, którem płody naszej ziemi zbierał, poszedł zniżać karki nieprzyjacielskie”. 

Nazajutrz z obozowej kancelaryi Kościuszki, wyszła obszerna „Przestroga o intrygach moskiewskich”. Motywy jej charakterystyczne i bardzo wiernie rzecz malujące: 

„Nigdyby Polakom broń ich nieprzyjaciół straszną nie była, gdyby sami pomiędzy sobą zgodni, znali swą siłę i całej tej siły użyć umieli. Nigdyby mówię orężem Polaków pokonać nie można, gdyby chytry nie przyjaciel przewrotnością, zdradą i podstępami nie niszczył chęci i sposobów odporu. 

Nr. 91. Uniwersał Komisyi Porządkowej krakowskiej z dnia 2. maja, nakłaniający włościan do posłuszeństwa dziedzicom.
Nr. 91. Uniwersał Komisyi Porządkowej krakowskiej z dnia 2. maja, nakłaniający włościan do posłuszeństwa dziedzicom.

Cały ciąg tyranii moskiewskiej w Polsce jest dowodem, do jakiego stopnia ta przemoc miotała losem naszym, używając koleją przekupstwa, zwodniczych przyrzeczeń, podchlebiania przesądom, głaskania namiętności, burzenia jednych przeciw drugim, czernienia u obcych, wszystkiego słowem, co złość piekielna z chytrością najprzew rotniejszą wymyślić może”.

Czy kiedy ten „ród rozbójników” – zapytywał się dalej Kościuszko – odniósł nad nami choć jedno prawdziwe zwycięstwo? a przecież zawsze zwyciężony narzucał na nowo jarzmo na karki zwycięzców. Działo się to dlatego, że „chytrość moskiewskich intryg, mocniejsza niż broń, gubiła zawsze Polaków samymi Polakami”. Dzieliły nas nadto „mniemania rządowe”, następnie opinie jak naród zorganizować, a wreszcie „duch miłości własnej i osobistych widoków upór”... Ale teraz nie czas myśleć o systemie rządu, – wola narodu o tem postanowi. „Los Polski od tego zawisł, byśmy skruszyli podwójną siłę nieprzyjaciół naszych, to jest siłę oręża i intrygi”. Więc ostrzegał Kościuszko, że Moskale starają się lud podburzyć, „wystawiając mu arbitralność panów” i dawną nędzę, obiecując pomyślność za swoją pomocą. Więc nietylko zachęcają, ale „przypuszczają lud do wspólnego dworów rabunku”, a naw et „uwiedzionych, czy gwałtem wziętych, w mundury swoje ubierają”. Wobec tego polecał Kościuszko Radzie warszawskiej i wszystkim Komisyom Porządkowym, aby „każdemu kantoniście do wojska idącemu przynajmniej jeden dzień pańszczyzny był darowany”, (wolno hojniej postąpić), a gromady idące w pospolitem ruszeniu lub obławą na nieprzyjaciela, były uwolnione od robocizny przez cały czas ich w obozie bytności, a rodziny ich miały najtroskliwszą opiekę. „Ten jest sposób, – kończyła odezwa – przywiązania ludu do sprawy publicznej i ochronienia go od sideł nieprzyjacielskich”. 

Z Winiar wyruszył Kościuszko 3. maja do Wiślicy, skąd zarządził „utworzenie zarządu mennicy”. Tu prawdopodobnie, jeżeli nie o dzień później, przybył do niego Kołłątaj z Ignacym Potockim, a może i Weyssenhofem. 4. maja, przez Nowe Miasto (Korczyn), wyruszył pod Wójczę, skąd nazajutrz przez Pacanów stanął pod Połańcem. Miejscowość ta stała się sławną nietylko przez dłuższy pobyt Kościuszki, ale i przez „uniwersał połaniecki”. 

Spostrzegł Kościuszko, że ulga jaką zapewnił ludowi „w Przestrodze” była zbyt drobna i dotyczyła tylko tych, co się zaciągnęli w bratnie szeregi. Postanowił więc uczynić krok stanowczy, na ówczesne czasy bardzo odważny, jeszcze dziś ganiony przez wybitnych i szczerze wielbiących Kościuszkę historyków jako „nieudatny i niebezpieczny”. Chciał choć w części to urzeczywistnić, o czem już marzyli za lat dawnych Modrzewski, Skarga, Birkowski, Starowolski, Sebastjan Petrycy, a co za Stanisława Augusta w czyn wprowadzali lub głosili Andrzej Zamojski, Brzostowski, Małachowski, Chreptowicz, podskarbi Poniatowski, Ks. Karpowicz, Ks. Popławski, Wybicki, Staszyc, Kołłątaj i tylu innych rozumnych obywateli. Postanow ił jednem słowem nadać włościanom wolność osobistą, zapewnić im opiekę praw a, ulżyć w robociznach, zabezpieczyć im własność tak zagrody jak i owoców ich pracy. Więc też pierwszą jego czynnością w nowym obozie, było ogłoszenie słynnego „Uniwersału połanieckiego”. 

Wszystkie motywy jego wydania powtórzył dosłownie Kościuszko z „Przestrogi o intrygach moskiewskich”. Dopiero w końcu dodał nowe ustępy, zastosowane wprost do ogłoszonego „urządzenia”. Ze względu na olbrzymie znaczenie ideowe uniwersału podajemy te ustępy, jak i to urządzenie w całości: 

„Z żalem to wyznać muszę, iż często srogie obchodzenie się z ludem, daje miejsce Moskałom do powszechnej na cały Naród po twarzy. Odbieram ustawiczne skargi od żołnierzy i rekrutów, że żony ich i dzieci nietylko żadnego osłodzenia nie mają, ale za to prawie, że służą Rzeczpospolitej ich mężowie i ojcowie, wystawieni są na większe uciążliwości. Takowe postępki, w wielu miejscach są zapewne bez wiedzy i przeciw woli dziedziców; lecz w drugich muszą być skutkiem złej chęci, lub obcego natchnienia, aby zupełnie zapał do obrony Ojczyzny w sercach ludu ostudzić. 

„Ale ludzkość, sprawiedliwość i dobro Ojczyzny, wskazuje nam łatwe i pewne środki, przez które postępom złości domowej, lub zagranicznej in try gi zapobiedz możemy. Rzeknijmy, że lud nie dopiero zostaje pod opieką rządu krajowego, że uciśniony człowiek ma gotową ucieczkę do Komisyi Porządkowej swego województwa, że ciemiężyciel, prześladowca obrońców kraju, jako nieprzyjaciel i zdrajca Ojczyzny karany będzie. Sposób ten, z sprawiedliwością wspaniałego narodu zgodny, duszom tkliwym miły, a osobistemu interesow i lekką tylko kosztujący ofiarę, przywiąże lud do sprawy publicznej i uchroni go od sideł nieprzyjacielskich. Zalecam przeto Komisyom Porządkowym Województw i Ziem w całym kraju, aby na stę pujące urządzenie do wszystkich dziedziców, posesorów i miejsce ich zastępujących rządców wydały: 

1. Ogłosić ludowi, iż podług prawa zostaje pod opieką rządu krajowego. 

2. Że osoba wszelkiego włościanina jest wolna i że mu wolno przenieść się gdzie chce, byleby oświadczył Komisyi Porządkowej swego Województwa, gdzie się przenosi i byleby długi winne, oraz podatki krajowe opłacił. 

3. Że lud ma ulżenie w robociznach, tak, iż ten, który robi dni 5 lub 6 w tygodniu, ma mieć dwa dni opuszczone w tygodniu; który robił dni 3 lub 4 w tygodniu, ma mieć opuszczony dzień jeden; kto robił 3 dni, ma mieć opuszczony dzień jeden. Kto robił w tygodniu dzień jeden, ma teraz robić w dwóch tygodniach dzień jeden. Do tego, kto robił pańszczyznę we dwoje, mają mu być opuszczone dni po dwoje. Kto robił pojedynczo, mają mu być dni opuszczone pojedyncze. Takowe opuszczenie trwać będzie przez czas insurrekcyi, póki w czasie władza prawodawcza stałego w tej mierze urządzenia nie uczyni. 

4. Zwierzchności miejscowe starać się będą, aby tych, którzy zostają w wojsku Rzeczpospolitej, gospodarstw o nie upadało, i żeby ziemia, która jest źródłem bogactw naszych, odłogiem nie leżała; do czego rów nie dwory jako i grom ady przykładać się po winne. 

5. Od tych, którzy będą wezwani na pospolite ruszenie, póki tylko pozostawać będą pod bronią, pańszczyzna przez ten czas nie będzie wyciągana, lecz dopiero rozpocznie się od powrotu ich do domu. 

6. W łasność posiadanego gruntu z obowiązkami do niego przywiązani, podług wyżej wyrażonej ulgi, nie może być od dziedzica żadnemu włościanina odjęta, chybaby się wprzód o to przed dozorcą miejscowym rozprawił i dowiódł, że włościanin obowiązkom swoim zadosyć nie czyni. 

7. Któryby postarości, ekonom lub komisarz, wykraczał przeciw niniejszemu urządzeniu i czyniłby jakie uciążliwości ludowi, taki ma być wzięty, przed Komisyą stawiony i do Sądu Kryminalnego oddany. 

8. Gdyby dziedzice (czego się nie spodziewam), nakazywali lub popełniali podobne uciski, jako przeciwni celowi powstania, do odpowiedzi pociągnięci będą.

9. Wzajemnie lud wiejski, doznając sprawiedliwości i dobroci rządu powinien gorliwie zostałe dni pańszczyzny odbywać, zwierzchności swojej być posłusznym, gospodarstwa pilnować, role dobrze uprawiać i zasiewać. A gdy takowa ulga uczyniona jest dla włościan z pobudek ratunku Ojczyzny i właściciele przez miłość Ojczyzny chętnie ją przyjmują; przeto włościanie nie mają się wymawiać od najmów potrzebnych dworom za przyzwoitą zapłatą. 

10. Dla łatwiejszego dopilnowania porządku i zapewniania się o skutku tych zleceń, podzielą Komisye Porządkowe, jak jest rzeczono w ich organizacyi, Województwa, albo Ziemie lub Powiaty swoje na dozory, tak, żeby każdy dozór tysiąc, a najwięcej tysiąc dwieście gospodarzy mieszkańców obejmował. Nadadzą tym nadzorom nazwiska od głównej wsi lub miasteczka, i w takim zamkną je okręgu, żeby łatwa komunikacya być mogła. 

11. W każdym dozorze wyznaczą dozorcę, człowieka zdatnego i poczciwego, który prócz włożonych na siebie obowiązków w organizacyi Komisyi Porządkowych, będzie odbierał skargi od ludu w jego uciskach i od dworu w przypadku nieposłuszeństwa, lub niesforności ludu. Powinnością jego będzie, rozsądzać spory, a gdyby strony nie były kontente, do Komisyi Porządkowej je odsyłać. 

12. Dobrodziejstwo rządu w ulżeniu ludowi ciężarów, zachęcić go powinno bardziej jeszcze do pracy, do rolnictwa, do obrony Ojczyzny. Gdyby więc hultaje jacy, na złe używając dobroci i sprawiedliwości rządu, odwodzili lud od pracy, buntowali przeciwko dziedzicom, odmawiali od obrony Ojczyzny; Komisye Porządkowe w swoich Województwach i Powiatach pilnie na to mieć będą oko, i natychmiast takowych hultajów łapać rozkażą i do Sądu Kryminalnego oddadzą. Niemniej Komisye Porządkowe czuwać mają nad włóczęgami, którzyby w tym czasie domy porzucili, i po kraju włóczyli się. Wszystkich takowych ludzi chwytać i do Wydziału Bezpieczeństwa, w każdej Komisyi będącego, oddawać trzeba, a po zrobionym egzaminie, gdy się tułaczami i próżniakami okażą, do robót publicznych używać. 

13. Duchowni, najbliżsi ludu nauczyciele, powinni mu przekładać, jakie ma obowiązki dla Ojczyzny, która się praw dziw ą matką względem niego okazuje. Ciż duchowni oświecać lud pow inni: że pracując pilnie około roli swojej i dworskiej, równie miłą czyni Ojczyźnie ofiarę, jak ten, który ją orężem od zdzierstwa i rabunków żołnierstwa nieprzyjacielskiego zasłania; że pełniąc powinność względem dworów, zwłaszcza ta k sfingowaną przez niniejsze urządzenie, nic innego nie czyni, tylko winny dług wypłaca dziedzicom, od których grunta trzyma. 

Nr. 92. Odezwa Kościuszki.
Nr. 92. Odezwa Kościuszki.

14. Duchowni obojga obrządków, niniejsze urządzenie ogłaszać będą? ambon po kościołach i cerkwiach, ciągle przez niedziel cztery; prócz tego Komisye Porządkowe z grona swego, lub z obywatelów gorliwych o dobro Ojczyzny, wyznaczą osoby, które objeżdżać będą grom ady po wsiach i parafiach i onym toż urządzenie głośno czytać, z zachęceniem ich, aby wdzięczni tak wielkiego dobrodziejstw aR zeczpospolite!, szczerą ochotą w jej obronie wypłacali się.

Dan w obozie pod Połańcem, dnia 7. maja 1794 roku. 

Tadeusz Kościuszko.

Powtarzamy, był to krok na ówczesne czasy odważny. Niestety i bezskuteczny  Kościuszko łudził się, że miłość Ojczyzny przemoże interes osobisty szlachty. Znaczna jej część uważała jednak uniwersał połaniecki za zamach na prawo własności. Łudził się również Naczelnik sądząc, że lud pojmie doniosłość uniwersału i rzuci się tłumnie, na obronę Ojczyzny; lud był niestety jeszcze za ciemny, nieuświadomiony i niedowierzający.

Ale jeżeli uniwersał połaniecki nie pomógł powstaniu, to mu i nie zaszkodził. Nie spotkaliśmy nigdzie przeciw niemu jawnego protestu – przeszedł bez echa. Ale został drogą pamiątką – pięknem świadectwem szlachetnych uczuć Kościuszki. A i dziś dla nas posiada wartość, bo daje nam zadowolenie z czystego sumienia. Śmiało możemy mówić, że w chwilach najcięższych, dobro ludu leżało na sercu przodownikom narodu. 

W tem miejscu zauważyć należy, aby oddać suum cuique, że wszystkie ważniejsze akta, wychodzące z podpisem Kościuszki, były rezultatem narady, a prawdopodobnie w znacznej części pochodziły i z inicyatywy towarzyszącego mu “ministeryum powstańczego”, jak trafnie wyraża się Ossoliński. Wiemy o tem, że nawet akt powstania był przygotowany już poprzednio przez “exulantów”. Wiemy też jak zaklinał Kościuszko Kołłątaja i Ignacego Potockiego, aby natychmiast przyjeżdżali. Na początku miał przy sobie Linowskiego, który pełnił obowiązki sekretarza. Koło 1. kwietnia przybył do niego Weyssenhoff koło 10. Ignacy Potocki aż 17. zjechał do Krakowa Kołłątaj. Ci trzej stanowili owe ministeryum, a zwłaszcza dwaj drudzy, których lada chwila miał postawić na czele rządu. Miał zapewne głos i Linowski. Jeżeli więc piszemy: Kościuszko  wydał uniwersał. Kościuszko ogłosił, Kościuszko postanowił – to stwierdzamy właściwie tylko fakt podpisu Kościuszki. W tym wypadku n.p. jeżeli piszemy Kościuszko łudził się, to znaczy, że właściwie łudzili się: Kościuszko, Kołłątaj, Potocki itd. Zapewne, że o niejednem Kościuszko sam pomyślał, niejedną sam rzuciła uwagę, ale naogół biorąc, odezwy i jego rozkazy (prócz wojskowych) były to wyniki wspólnych narad, a kto weźmie n.p. na uwagę głęboki polityczny i organizacyjny umysł Kołłątaja, ten musi mu przypisać lwią część tej “roboty”. Co do uniwersału połanieckiemu, przypominamy zresztą słowa Kołłątaja, wygłoszone za czasów sejmu czteroletniego: “Niechaj Polak tę przed Bogiem i Ojczyzną wykona przysięgę, iż nie chce, aby ziemia jego była siedliskiem niewolniczego ludu, będzie miał natychmiast miliony obrońców” (przedmowa do projektu praw tom IV. , str. 49.) – Przypominamy, że Kołłątaj przybył do obozu Kościuszki w dniu 3. a najwyżej 4. maja, to jest na 3 dni przed datą uniwersału, (wiemy, że wyjechał z Krakowa 2. maja) i że “wolą Naczelnika został zatrzymany w obozie” (list Kołłątaja z 14. maja.) Wydawał wtedy “codziennie ekspedycye, które nie dozwalały ni na krok oddalić się”.

Dzięki również Kościuszce, jak poprzednio sejmowi czteroletniemu, mamy i czyste sumienie względem Rusinów . 

Tę samą datę, co słynny „uniwersał połaniecki” (7. maja), nosi odezw aKościuszki do duchowieństwa grecko-oryentalnego, nie unickiego, tak zakonnego, jak świeckiego. Przedstawiał w niej różnicę między rządem rosyjskim, utrzymującym je w „nędznej niewoli“, gorszącym cały świat „bezprawiami i nieludzkiem ludzi i narodów prześladowaniem”, a rządem słodkim praw ai wolności, za który krew swoją przelewają Polacy. „Różnica opinii i obrządku – pisał – nie przeszkadza nam kochać Was jak braci i współrodaków”. Powoławszy się na Kongregacyę pińską i na uchwały sejmu czteroletniego, którego prace wróg najazdem przerwał, dodawał Kościuszko: „Ale bądźcie pewni, że czego on (sejm) nie dokonał, to dokonanem będzie, że wolność obrządku grecko-oryentalnego i przyzwoite opatrzenie kapłanów jego, jest w zamiarze naszym. Przychylnością, dobrodziejstwami chcemy Was, braci naszych, do wspólnej Ojczyzny przy wiązać… Macie otwartą drogę do szczęśliwości Waszej i Waszych potomków.

Do duchowieństwa unickiego nie potrzebował tak przemawiać Naczelnik Narodu. Wszak duchowieństwu temu sejm czteroletni dał świadectwo, że odznaczało się „nieskazitelną wiernością”. Ale szło o to, aby lud ciemny oświecić o celach powstania, przychylnym go dla niego uczynić. Więc też jednocześnie z wydaniem odezwy do duchowieństwa dyzunickiego, napisał Kościuszko list do znanego nam już biskupa, unickiego Porfirego Ważyńskiego, prezesa Komisyi Porządkowej chełmskiej: „Przypomnij sobie biskupie pisał – w jakim duchu sejm 1791 roku pracował i jaką obrządkow i greckiemu wymierzył sprawiedliwość. Wierzaj mi, nie może być żaden naród skłonniejszym do uczynienia dobrze każdemu, jak naród polski, kiedy tylko sam swoją wolę czynić może. Wzywam Cię więc biskupie na miłość Boga, na miłość ludu i na miłość Ojczyzny, abyś cel nasz tłumaczył prostocie tak, by każdy człowiek pojął, że wojna teraźniejsza zaczęta jest o dobro, o interes, o szczęśliwość każdego, że chcemy, aby nikt nikogo ciemiężyć nie mógł”....- ) 

Wkrótce ucieszyła Kościuszkę wiadomość, że obywatele brzescy i kobryńscy, najbliżsi jego „spółrodacy” i sąsiedzi, do Komisyi Porządkowej powołali ośm osób obrządku grecko-oryentalnego, a więc schismatyków. Natychm iast (15. maja), wydał do nich odezwę, wyrażającą radość z tego faktu. Wybór od Was uczyniony – pisał – okazuje, jak z duchem obywatelstwa zdrową politykę łączyć umiecie. Starajcie się, aby drugie powiaty, gdzie się dosyć ludu tego wyznania znajduje, naśladowały przezorność Waszą. Tym sposobem lud, fanatyzmem od Moskwy wodzony, do Ojczyzny przywiążecie. Będzie on życzliwy swoim rodakom, gdy obaczy, że z nim po bratersku postępują, że go obok kładą, i że mu do pierwszych magistratur, jako współobywatelom, w stęp otwierają. Zapewnijcie wszystkich grecko-oryentalnych imieniem mojem, że wszelkie swobody, któremi wolność pozwala cieszyć się ludziom, będą mieć wspólne z nami, i że konsystorz ich z całą władzą, podług praw sejmu konstytucyjnego, jest powrócony. Niechaj użyją tego wpływu, który mieć mogą do ludu swego wyznania na przekonanie ich, że my, walcząc o wolność, wszystkich ziemi naszej mieszkańców uszczęśliwić pragniemy.”) 

„Szlachetne, mądre – pisze Korzon, – niewątpliwie zupełnie szczere słowa obu tych odezw przemazywały cały okres zgubnej dla Polski polityki wyznaniowej Zygmunta III. i Jana Kazimierza Wazów, a przywracały zasadę unii Jagiellońskich, wskrzeszały logikę i uczucia owych Polaków, którzy zbudowali wielką Rzeczpospolitą zunijowaną, i tak utrafiały w ton złotego wieku, że przypominają żywo stylizacyę aktów Zygmunta Augusta". 

Nr. 93. Odezwa Kościuszki do duchowieństwa, nieunickiego.
Nr. 93. Odezwa Kościuszki do duchowieństwa, nieunickiego.

Nazajutrz po wydaniu uniwersału połanieckiego, wyszła z kancelaryi obozowej Kościuszki odezwa do Warszawian. „Jakkolwiek wielkie – pisał w niej Kościuszko powziąłem o Was nadzieje, czyn Wasz przewyższył oczekiwania moje". Zachęcał W arszaw ian, aby dalej trw ali w tym duchu, aby cywilni w najściślejszym braterstwie zostaw ali z wojskowymi, bo niem a teraz żadnej między nimi różnicy – wszyscy jesteśmy obrońcami Ojczyzny". Dość długi, a przy tem głów ny w odezwie ustęp o cywilnych i wojskowych, zdaje się wskazywać, że zachodziły jakieś między nimi nieporozumienia. Odezwę, zakończoną wezwaniem do prędkiego uzbrajania się, polecał Kościuszko przesłać do obywateli „wszystkich miast polskich i litewskich". 

Datę 10. maja, nosi „Organizacya Rady Najwyższej Narodowej doczesnej dla Polski i Litwy". Gdy już „większa część narodu", przez uroczyste przyjęcie aktu powstania „wolę swą deklarowała", przeto Kościuszko „dopełniając woli obywatelów i powinności swojej" zanominował Radę Najwyższą Narodową, dając jej urządzenie i przepisy; 1. co do składu Rady, 2. co do ogólnych Rady obowiązków, 3. co do podziału pracy między członków, 4. co do sposobu postępowania w Radzie". Organizację tę podajemy w streszczeniu: 

Radę Najwyższą składa ośmiu radców i jeden Naczelnik siły zbrojnej narodowej. Prócz tego będzie 32 zastępców, którzy wejdą do ośmiu wydziałów: a) porządku, b) bezpieczeństwa, c) sprawiedliwości, d) skarbu, e) żywności, f) potrzeb wojskowych, g) interesów zagranicznych, h) instrukcyi (edukacyi) narodowej. Na czele każdego wydziału będzie stał radca, mający szczególny dozór nad osobami do jego wydziału użytymi. Gdyby który z radców dla choroby lub nieobecności nie mógł zasiadać, Rada powoła na jego miejsce jednego z zastępców.” 

Radca przepisze natychmiast organizacyę Komisyi Porządkowych, Sądów Kryminalnych, jako też Deputacyi Centralnej dla prowincyi Wielkiego Księstwa Litewskiego, „której konieczna jest potrzeba dla bliższego dozoru i egzekucyi w tej prowincyi". Deputacya Centralna, do której wybielanie osób powierza Radzie Kościuszko, „będzie narzędziem wykonaw czem Naczelnika siły zbrojnej i Rady Najwyższej Narodowej, tak jak inne pośredniczę władze podług aktu powstania".

Akt organizacyi Najwyższej Rady Narodowej. (Muzeum narodowe w Rapperswilu.).
Akt organizacyi Najwyższej Rady Narodowej. (Muzeum narodowe w Rapperswilu.).

Rada pilnować będzie, aby ani ona sama, ani podwładne jej władze nie wykraczały przeciw artykułów i XII. aktu powstania, (artykuł ten zabraniał uchwalania aktów, „któreby stanowiły konstytucyę narodową”.) Będzie utrzym yw ała ciągłą korespondencyę z Komisyami Porządkówemi i Sądami Kryminalnemi. Będzie składała co tydzień, a w razie potrzeby częściej, raporty Naczelnikowi o swych czynnościach i uchwałach. „Gdy szczęśliwie cel powstania uskuteczniony zostanie” Rada przepisze sposób wyborów na Sejm wolny, który „odbierze rachunek ze wszystkich postępków od Naczelnika, Rady i innych władz i będzie stanowić o Konstytucyi Narodowej". 

Komplet Rady ma składać przynajmniej pięć osób. Radcy będą prezydowali kolejno według starszeństwa wieku, zmieniając się co tydzień. Kozstrzyga większość zdań, a „różność zdań prezydujący rozwiąże". W sprawach wymagających sekretu, „ścisłe jego zachowanie zaleci osobna decyzya", a ktoby sekret zdradził, będzie wydalony z Bady i oddany jako zdrajca Sądowi Kryminalnemu. 

Dalej był opisany zakres czynności każdego z wydziałów, oraz padaną była rota przysięgi dla radców i ich zastępców. Inne szczegóły urządzenia, przepisze Rada tak sama sobie, jak wydziałom i kancelaryi. 

Akt organizacyi był zarazem i aktem nominacyi członków Rady i ich zastępców. Na radców nominował Kościuszko: Ignacego Zakrzewskiego, prezydenta Warszawy, przeznaczając mu wydział żywności, Tomasza Wawrzeckiego do wydziału bezpieczeństwa, generał-majora Wielowiejskiego do Wydziału potrzeb wojskowych, Franciszka Myszkowskiego, prezydenta krakowskiego, do wydziału sprawiedliwości, Alojzego Sulistrowskiego do wydziału porządku,'Ignacego Potockiego do wydziału interesów zagranicznych, Jana Jaśkiewicza do wydziału instrukcyi (edukacyi) narodowej i podkanclerzego koronnego księcia Hugona Kołłątaja do wydziału skarbu. Na zastępców nominował: Jana Kilińskiego, Michała Kochanowskiego, Fiiasza Aloego, Józefa Weysehoffa, ks. Mikołaja Tomaszewskiego, Wilhelma Jana Horalika, Aleksandra Dmowskiego, Franciszka Wasiewskiego, Józefa Sierakowskiego, Ignacego Zajączka, Jan a Buchowskiego, dana Małachowskiego, Jan a Horaina, ks. Franciszka Dmochowskiego, Daniela Buczyńskiego, Jędrzeja Kapostasa, Piotra Bilinga, Franciszka Fribesa, Tomasza Umiastowskiego, Antoniego Bzieduszyckiego, Krzysztofa Medeckiego, prezydenta łuckiego, Augustyna Debolego, Tadeusza Mostowskiego, Franciszka Gautier, Ksawerego Działyńskiego, Józefa Dziarkowskiego, Antoniego Tykła, Józefa Szymanowskiego, Tadeusza Matuszewicza, Klemensa Węgierskiego, Józefa Wybickiego, i ks. Sabę Palmowskiego, prezesa konsystorza grecko- oryentalnego. 

„Z okazyi ustanowienia Rady Najwyższej Narodowej”, wydał Kościuszko 21. maja, odezwę „do Obywatelów Polski i Litwy". Podobało wam się mówił w niej – dać mi największej ufności dowody, bo nietylko siłę zbrojną w ręce moje złożyliście, aleście powierzyli mi wybór osób do Najwyższej Bady Narodowej. Pragnie więc Kościuszko „godnie odpowiedzieć życzeniom i potrzebom narodu". Chciał taki uczynić wybór „jakibyście wy sami uczynili". Wybrał więc po większej części nietylko ludzi nieskażonej cnoty, ale takich, co „najwięcej za swoje obywatelstwo i usługi ucierpieli". Ogłaszał następnie, że Bady zastępcze, w arszaw ska i wileńska, ustają. Nie uważał za potrzebne obszernie tłumaczyć „dlaczego w małej liczbie osób zamknął Radę Narodową” – przykłady wskazują, iż „dla nadania tęgości egzekucyi, władzę wykonawczą w niewielkiej liczbie umieszczać należy”. Tembardziej to się stosuje do czasów rewolucyjnych, „gdzie dawnego rządu in try ga wpływ swój odzyskać pragnie, gdzie fałszywy patryotyzm usiłuje zwlekać najzbawienniejsze zamiar”, gdzie wreszcie gw ałtow ne okoliczności prędkich i silnych sposobów wyciągają… Usprawiedliwiał się dalej Kościuszko, dlaczego zaraz na początku powstania nie nominował Rady. Oto czekał, aby większość narodu akt powstania potwierdziła. „Bo nie chciałem – pisał dosłownie – Rady dawać narodowi z woli jednego województwa, lecz z woli całej, a przynajmniej większej części Polski i łatwy . Stąd wynikło, iż w pierw szych i gw ałtow nych potrzebach, wolałem w województwach za insurrekcyą deklarujących się, sam dawać rozkazy i czynić urządzenia, które w akcie Radzie są powierzone, niżeli tąż Radę stanowić, póki mnie jeszcze wyraźnie głosy innych województw nie upoważniały. Z radością widzę zbliżoną porę, w której już nic usprawiedliwić by m nie nie mogło od najmniejszego uchybienia granicom, któreście władzy mojej założyli. Szanuję je, bo są sprawiedliwe, bo wytknięte są z woli waszej, która jest dla mnie najświętszem prawem. Spodziewam się, że nietylko teraz, ale kiedy da Bóg uwolniwszy Ojczyznę z nieprzyjaciół, rzucę miecz mój pod nogi narodu, nikt mnie o przestąpienie ich nie obwini”. 

„Obywatele! – kończył Kościuszko odezwę – na wzajemnej ufności, na świetle i prawości w radzeniu, dzielności w czynieniu, zawisło zbawienie nasze. Wykonywajcie z największą usilnością rozkazy władz rządowych, słuchajcie ich przestróg, szanujcie siebie w ich powadze. Nie może się naród ocalić bez rządu, lecz rząd nie może być czynnym bez zaufania, posłuszeństw ai gorliwości ludu. Widzicie, że tacy biorą do rąk kierowanie rzeczy publicznej, których całość osobista z całością powszechną ściśle jest złączona, i na którychby najsroższą zemstę wywarł nieprzyjaciel, gdyby się Ojczyzna uratować nie mogła. Ale uratujemy ją bracia, tylko myślmy zgodnie, czyńmy dzielnie i bijmy się walecznie”. 

Odezwa była napisana, a raczej wydana z obozu pod Sieczkowem, gdzie po dwutygodniowym pobycie w Połańcu, przeniósł Kościuszko swój obóz. W Połańcu bawił tak długo, zrazu czekając na połączenie się z Grochowskim, a następnie z konieczności. Grochowski napotkał „trudności w przeprawie” przez Wisłę, a tymczasem Połaniec dawał Kościuszce dobrą pozycyę. Od głębokiej, choć wąskiej rzeki Czarnej aż do brzegu Wisły, zabezpieczającej prawe skrzydło, ciągnęły się spore wzgórza, – lewe skrzydło zasłonięte było lasem i bagnami. Na froncie ustawił Kościuszko baterye połączone palisadami. To obronne położenie Połańca krępowało generała Denisowa, który rów nolegle z Kościuszką posuwał się ku granicy województwa sandomierskiego, upatrując korzystnej chwili do ataku. Pod Połańcem przednie jego straże stykały się prawie ze strażami polskiemi, to też codziennie między nimi zachodziły żwawe utarczki. Po paru dniach cofnął się jednak nieco Denisów i stanął obozem w Staszowie, gdzie mu przybyła na pomoc kolum na Chruszczowa i inne drobne oddziały. Uczuł się wówczas na siłach i 12. maja zaatakował prawe skrzydło, ale został odparty. Poprzestał zatem na rozsyłaniu oddziałów rabunkowych, które całą okolicę niszczyłyi rabowały. Z obozu Kościuszki widać było codziennie wieczorem szerokie łuny pożarów, a nazajutrz dziedzice i dzierżawcy przybywali do obozu wywodzić swe żale. Kościuszko musiał na to patrzeć cierpliwie, bo wobec zwiększonych sił Denisowa, nie mógł opuszczać dobrej pozycyi. Również cierpliwie znosiło wojsko niewygody. W obozie dał się odczuwać brak żywności, Denisów bowiem jej nie dopuszczał; jedynie można ją było otrzymywać z Galicyi, ale i tu niemałe trudności czynili celnicy austryaccy. Trzeba ich było dobrze opłacać, aby zezwolili na dowóz galarami mąki i chleba. Brakowało naw et czystej wody, bo mąciłają kawalerya, pojąc konie. Woisko dla pustek w kasie od kilku dni nie odbierało żołdu. Komunikacya z Warszawą i wogóle z całym krajem, była niezmiernie utrudnioną. W tem położeniu Denisów 17. maja przypuścił drugi atak, a raczej alarmował, chciał wyciągnąć do boju lewe skrzydło i znów został odparty. Wyczerpała się wreszcie cierpliwość Kościuszki i choć opuszczenie oszańcowanego obozu groziło wielkiem niebezpieczeństwem, postanowił odważyć się na ten krok rozpaczliwy. Na szczęście wyprawiony przez Grochowskiego oficer przedarł się przez Galicyę i doniósł, że korpus Grochowskiego 17. maja przeszedł Wisłę pod Rachowem, zmyliwszy czujność broniącego przeprawy Bagrejewa, i spiesznym marszem dąży do Kościuszki. Wiadomość o tem otrzymał jednocześnie Denisów, a obawiając się, aby nie był wzięty we dwa ognie, wyniósł się cichaczem w nocy lasami w kierunku granicy pruskiej. Uczynił to tak szybko, że zostawił nawet namioty i tak niespostrzeżenie, że Kościuszko o jego odejściu dopiero na drugi dzień się dowiedział. 

Wyszedł natychmiast ordynans do wymarszu i 20. maja stanął Kościuszko pod Sieczkowem, gdzie podobno nastąpiło połączenie się z nim korpusu Grochowskiego, przez co się siły Kościuszki podwoiły. Grochowski przyprowadził mu bowiem pięć pułków piechoty liczących głów 4415 i 1993 kawaleryi, razem 6408 ludzi – resztę wojska, zwłaszcza kawaleryę (Wyszkowskiego, Kopcia), zostawił za Bugiem, gdzie tworzył się korpus Zajączka. Siły samego Kościuszki wynosiły wprawdzie do 9000, ale połowa ich składała się z nieregularnych zastępów, z pikinierów i kosynierów. 

W Sieczkowie odpowiedział Kościuszko na list pisany do niego przez króla w dniu 5. maja. Z odpowiedzi tej dowiadujemy się zarazem jaka była treść listu królewskiego. Kościuszko wyczytał w nim naprzód, że kroi „władnym i znaczącym inaczej być nie pragnie, tylko w tedy i tyle, jak on (Kościuszko) z narodem osądzi”. Zdawał się więc na łaskę i niełaskę, – co mu Kościuszko każe, to zrobi. Musiał się uskarżać król następnie, że go usunięto od udziału w Radzie (wówczas jeszcze Tymczasowej), kiedy Kościuszko zgóry go uprzedzał, że i przy organizacyi Rady Najwyższej go pominął, a to z tego powodu, że „znając wierne tronowi uszanowanie” uważał „osobą J. K. Mci. za wyjętą od mocy mi nadanej nominowania osób do składu Rady Najwyższej”. Oświadczał jednak, że „przepisał oddzielnie R-adzie Najwyższej obowiązek", aby zdawała królowi sprawę ze swych czynności, „a to w przeświadczeniu, że W. K. Mość nietylko światłem, ale pomocą jej będziesz, ilekroć zdolne do tego podadzą się okoliczności". Następnie król oświadczył w liście swoim, że „Ojczyzny i narodu nie odstąpi, choćby z największem niebezpieczeństwem 14 – co dało Kościuszce powód do zaręczenia, że „zwątlona od targowickiego rokoszu ufność publiczna", została przywrócona królowi, skutkiem jego zachowania się podczas powstania, i że z tego powodu nie wątpi, iż „przyszły sejm zabezpieczy królowi władzę dobru Ojczyzny najdogodniejszą". Wspominał król dalej w liście o jakichś swoich „potrzebach", które Kościuszko polecił „baczności i opatrzności Rady Najwyższej”. Były w końcu w liście królewskim życzenia, tyczące się osoby Kościuszki, za które tenże dziękował i zaręczał, iż „pomyślności króla od pomyślności Ojczyzny w swem sercu i umyśle nie oddziela". 

Z Sieczkowa 21. maja posunął się Kościuszko ku Borkowu, skąd wyjechali do Warszawy Kołłątaj i Ignacy Potocki, wioząc ze sobą organizacyę Rady Najwyższej Narodowej i znaną nam odezwę „do obywatelów Polski i Litwy”. Jak już wiemy, stanęli w stolicy 24. maja i „z wielkiemi oklaskami ludu” byli prowadzeni od okopów, aż do ratusza starej Warszawy.

Nr. 94. Kościuszko przy armacie, na tle pejzażu, rys. współcz.
Nr. 94. Kościuszko przy armacie, na tle pejzażu, rys. współcz.

Z Borkowa przez Pińczów czów udała się armia Kościuszki ku Jędrzejowi!. W Pińczowie zatrzymał się Kościuszko, oczekując na Sanguszkę, któremu polecił na czele silnego oddziału ocalić kasę, znajdującą się w Galicyi. 25. maja widzimy Kościuszkę w Konarach i Przyłęku pod Wodzisławiem. Nazajutrz stanął Jędrzejowie, gdzie przez trzy dni obozował. 

Do Jędrzejowa 27. maja przybył książę Józef w towarzystwie Wielhorskiego i Bronikowskiego. Waleczny synowiec królewski przebywał w Brukseli, kiedy go doszła wiadomość o wybuchu powstania. Znając jego głęboki patryotyzm, nie można przypuszczać, aby został obojętny na głos powstającej Ojczyzny, to też są dowody, że już w kwietniu wiedziano w Wiedniu i Petersburgu o jego zamiarze przystąpienia do ruchu. Król nietylko okazał się zamiarom jego powolny, ale owszem sam go wzywał do powrotu; niepewny o swój los, liczył wiele na popularność wodza z roku 1792. Ale czasy się zmieniły, io noszonym na rękach W arszaw ian, o ukochanym przez wojsko wodzu, miano już czas zapomnieć, a niechęć jaką otaczono Stanisława Augusta, przeniosła się na całą rodzinę królewską, a więc i na księcia Józefa. Położenie jego było rzeczywiście nadzwyczaj przykre. Nietylko, że w przygotowaniach do powstania, jego, przed chwilą przecie naczelnego wodza, zupełnie pominięto, ale i po wybuchu insurrekcyi nikt się do niego nie zgłosił, – prócz króla nikt go nie wzywał „Dymisyonowany dotychczas tylko z urzędu, odbierał teraz naprawdę dymisyę od narodu“. Umyślnie, czy mimowoli wyrządzono mu krzywdę. Pominął go i sam Kościuszko, dawny jego podkomendny, a teraz naczelnik narodu. Jakie były tego powody, trudno dziś stanowczo orzec, w każdym razie to pominięcie było rażące, mówiło wyraźnie: jesteś zbyteczny. Czuł więc książę Józef żal do Kościuszki, a Kościuszko miał znowu najwyraźniej do niego uprzedzenie; może purytaninow i nie podobało się wogóle wesołe, zawadjackie usposobienie księcia, może z czasu wojny 1792 pozostała jakaś gorycz. Sanguszko wyraźnie mówi o ich „małej niechęci", o „oziębłości". Tak czy owak, księcia Józefa musiało boleć to pominięcie, i wpłynąć na to, że się wahał, a raczej, że szukał drogi jak pogodzić obowiązek z poczuciem własnej godności. Choćby nie myślał nawet o tern, jak przypuszcza jego biograf, że „samem pojawieniem mógł przybrać barwę pretendenta do utraconego naczelnictwa to niezawodnie bał się, aby go nie wzięto za intruza. Mógł wreszcie w pierwszej chwili, nie wtajemniczony w szczegóły ruchu, uważać go za wybuch rozpaczy, nieposiadający warunków powodzenia; wszak wiemy dobrze jak się ociągał sam Kościuszko, jak to ociąganie się usprawiedliwiał niedostatecznem i przygotowaniami, jak poprostu uległ w końcu namowom, porywając się na „krok rozpaczą podyktowairy", jak dopiero to, „co się stało w Warszawie" dało mu „niemal pewną nadzieję". Należy sądzić, że i na decyzyę księcia Józefa wpłynęło dopiero to, „co się stało w Warszawie", że dopiero wtedy uwierzył, iż cały naród porywa się do broni. A wobec tego zapomniał o wszelkich osobistych żalach i wyjechał do Wiednia, gdzie spodziewał się zaczerpnąć dokładniejszych o powstaniu wiadomości, a może (są tego nawet ślady), pragnął wybadać usposobienie dworu austryackiego. W Wiedniu bawił kilka dni zaledwie, „w przebraniu przedostał się przez Galicyę"). 

Nie udał się wprost do Kościuszki, „uprzedzony zawczasu, że nie może liczyć na dość gorące przyjęcie, że nawet od wojska nie jest łubionym". Wojsko go zresztą nie poznało, bo był w cywilnym stroju podróżnym. Znalazł w obozie serdecznego przyjaciela w osobie księcia Eustachego Sanguszki i ten dopiero zaprowadził go do opactw ajędrzejowskiego, gdzie była kwatera Naczelnika. Spotkanie „było suche ze stron obydwóchu. „Czego sobie księży czy żu ? – były pierwsze słowa Kościuszki. „Służyć prostym żołnierzem ”, odpowiedział książę. Kościuszko ofiarował mu dowództwo na Litwie, ale książę Józef wymówił się, może dlatego, że nie znał kraju i stosunków, a może chciał być bliżej boku królewskiego. Stanęło więc na tem, że książę uda się do Warszawy i tam obejmie obowiązki, jakie wskażą okoliczności. Podczas tej rozmowy, Sanguszko o przybyciu księcia zawiadomił starszyznę wojskową i żołnierzy. „Zrazu, szlachta zacięła się, milczą” – pisze Sanguszko, ale skoro ukazał się książę, szeregi pod wpływem niedawnych wspomnień, wystąpiły pod broń, rozlegały się wiwaty „Goście zanocowali w szczupłym moim namiocie – mówi Sanguszko. Z niechętnych zaś podkradali się i słuchali w nocy poufałych rozmów naszych. Rozmowy te były doniesione Naczelnikowi… Krzywił się po trochu, wszelako dopóki bawiłem przy nim, był dobrym dla mnie”. 

Nazajutrz książę Józef pojechał do Warszawy, a z nim Wielhorski, który „otrzymał dowództwo w Litwie Poniatowskiemu ofiarowane i nieprzyjęte”. 

Sanguszko str. 36. Ważna jest jego uwaga tycząca się późniejszych stosunków między Kościuszką a Poniatowskim: Plotki osób otaczających księcia i Naczelnika, stały się nieporozumienia między nim i zawiązkiem . Nie były one napojone jadem zawiści, lecz skutkiem niecheci zejścia się i wymówienia słów prawdy". I jeszcze jedna uwaga: „Sądzę po wypadkach późniejszych, że książę był uporczywszym w oziębłości dla Naczelnika”. – W bibliotece Ossolińskich jest list króla, pisany w dwa tygodnie później. Król pisze w nim: „Oddawca listu niniejszego, synowiec moj, książę Józef Poniatowski i samo przybycie jego do wojska i pod komendę W. Pana najlepiej mu zaświadczą o chęciach i zamiarach moich ku dobru Ojczyzny i sławie W. Pana najżyczliwszych”. W krótkim tym liście wspomina król, że „zupełnie się referuje do tego, co synowiec"mój z zlecenia mego ustnie opowie W. Panu”. Widocznie więc książę Józef powtórnie widział sie z Kościuszką po bitwie szczekoeińskiej, gdzieś w okolicach Radomia.

Nazajutrz po wyjeździe księcia Józefa (29. maja), posunął się Kościuszko do K izęcić, gdzie przez cztery dni obozował. Z Krzęcic wydał znaną nam odezwę „do Litwinów i Komisyi Porządkowych Wielkiego Księstwa Litewskiego”. 3. czerwca widzimy go z powrotem w Jędrzejowie. Jaki był cel tych ruchów, żadne źródło nie podaje wiadomości. Korzon przypuszcza, że w Krzęcicach może łatwiej było porozumiewać się Kościuszce z Grochowskim? obozującym pod Desznem. Przedmiotem ich narad było rozszerzenie pow stania na województwa wołyńskie, kijowskie i bracławskie. Grochowski otrzymał od Kościuszki „dużo blankietów”, które miano wypełnić nominacyami na generał-majorów ziemiańskich, – Grochowski wątpił jednak, czy myśl Kościuszki da się przeprowadzić wobec znacznych sił rosyjskich w tych stronach i braku ludzi „zdolnych zacząć”. 

Tymczasem zbliżyła się chwila rozprawy z nieprzyjacielem. Cofający się ku granicy pruskiej Denisów rozbił swój obóz pod Szczekocinami, o dwie mile od Żarnowca, gdzie była główna kwatera armii pruskiej.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new