Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Zofja Stryjeńska


Za każdym razem, gdy zachodzi potrzeba reprezentowania współczesnej polskiej sztuki, pokazania czegoś oryginalnego, czegoś, coby nie trąciło Paryżem czy Berlinem, ani dawną sztuką holenderską, ani najnowszą receptą międzynarodowego malarstwa, zawsze i przedewszystkiem nasuwa się myśl o Stryjeńskiej. Organizator propagandowych wystaw polskich zagranicą - bez kolekcji jej prac w drogę nie wyrusza. Trzeba dać materjał do artystycznego wydawnictwa - jej obrazy i ilustracje są brane w rachubę przedewszystkiem. Potrzeba charakterystycznej okładki czy afisza - zawsze pierwszy odruch: Stryjeńska. O niej, jako ilustratorce, marzą autorzy i wydawcy rzeczy szczerze polskich. Na międzynarodowej wystawie paryskiej 1925 r. dekorację malarską wnętrza polskiego pawilonu powierzono bez konkursu - a wiadomo, z jak świetnym wynikiem - Stryjeńskiej. Szukano godnego prezentu dla zagranicznego monarchy - jej powierzono wykonanie kartonu na gobelin... 

Czem wytłumaczyć to wyjątkowe powodzenie, to stanowisko w sztuce prawie bez konkurencji? 

Analiza twórczości i rozwoju artystki nie jest celem tych uwag. Zrobiłem to zresztą obszernie i niejednokrotnie. Tutaj dotykam rzeczy od zewnątrz. Liczę się z dokonanym faktem popularności artystki, a można już chyba powiedzieć - jej sławy. Jest coś z sensacji w tej karjerze artystycznej. Kobieta w sztuce! A wcześniej jeszcze: genjalne dziecko! - Nie studja systematyczne i mozolne pięcie się ku górze, ale przelatywanie przez szkoły i zaraz brawurowe wejście, prawie wtargnięcie w krąg artystycznego życia Krakowa. Sypanie jak z rogu obfitości dziesiątkami, setkami typów, tworzenie całej ich galerji, zapładnianie nimi artystycznej wrażliwości widzów i naśladowców, fenomenalna pamięć malarska, fantazja i rozmach, wyciąganie z barwy, linjii gestu najdalszych konsekwencyj i doprowadzanie ich do najwyższego napięcia, przerzucanie się nagłe od małych do dużych rzeczy, od miniaturowych subtelnych rysunków i ilustracyj do wielkich płócien, fresków i kartonów dekoracyjnych, dalej - z chwilą gdy swojskość w sztuce staje się ckliwością, ludowość - sentymentalizmem, tematowość - zaprzeczeniem nowych zagadnień formy i konstrukcji, - śmiałe wciągnięcie do swej sztuki właśnie tematów swojskich, przepojenie obrazów literacką treścią zaczerpniętą z książek, fantazji i życia, rozruszanie jakby sztuką czarodziejską świata dawnych bogów, zapomnianych ludzi, nic nieznaczących rzeczy i wciągnięcie ich do nowego, bujnego wśród nas życia, spojenie się całkowite z bajką, legendą, tradycją, stawienie czoła prądom, idącym zzęwnątrz, a raczej błyskawiczne przeżycie ich i przetopienie na swój własny sposób, pozbawiony mózgowego przymusu, kierowanie się niezawodzącym nigdy instynktem, intuicją kobiecą przy iście męskiej śmiałości i decyzji, impulsywność w słowach i czynach przy skupieniu i namyśle w sztuce, - wszystkie te cechy i fakty, brane od strony zewnętrznej, wytworzyły dokoła Stryjeńskiej atmosferę wyjątkowego zainteresowania, anegdoty, już prawie legendy. 

Drogę do popularności utorował Stryjeńskiej niewątpliwie i w dużej mierze temat. Ale nie sam przez się, tylko przez ten sposób traktowania go, jej tylko właściwy - prostotę i żywość. Od chwili pierwszej większej pracy zaczęła się między artystką a publicznością niby jakaś wielka malowana rozmowa, która trwa, przenika coraz szersze koła, ogarnia coraz rozleglejsze tematy i zagadnienia, wchodzi w skład narodowej psyche. Jej język artystyczny, prosty, żywy, pogodny, epiczny, mimo że opowiada nieraz o wzruszających lub tragicznych rzeczach, język szczerze bezpośredni i ludzki, mimo że cały na usługach literatury, poezji, muzyki, uroczystych obrzędów i bosko zawrotnej fantazji, staje się niepostrzeżenie coraz powszechniejszym znakiem porozumiewania się artystycznego ludzi między sobą. Zdaje się, że ta coraz większa zrozumiałość i czytelność języka, jakim przemawia Stryjeńska, odda duże usługi sztuce, oswajając publiczność, podbitą już niezliczonemi węzłami uczucia, które płynie od strony treści, także z formalnemi wartościami jej sztuki, jak: jasność kompozycji, zdecydowany wyraz form, muzykalność barwy.

Oglądanie pojedyńczych dzieł Stryjeńskiej budzi czasem nieporozumienie, gdyż widzi ona, maluje i komponuje serjami. Dopiero w cyklu wypowiada się całkowicie, ukazując stopniowo bogactwo treści, strojność inscenizacji, rozmaitość oświetlenia, ruchu, form, barwnych tonacyj. Z drugiej strony rozrzuca po swych obrazach tak mistrzowsko skomponowane, z tak macierzyńską miłością wypieszczone szczegóły, nieraz utopione w całości, że wydobycie ich z tła, pokazanie osobno staje się koniecznością. Jej kolorystyka, zasadzająca się na delikatnem stopniowaniu kładzionych obok siebie walorów dla osiągnięcia natężenia i odprężenia w przestrzeni, trudna jest do reprodukcji, o ile nie jest tylko naznaczeniem w kilku barwach form określonych konturem. 

Sztuka Stryjeńskiej ma dwa oblicza: jest śmiała, zamaszysta, smakowita, soczysta, efektowna; to znów delikatna, wypieszczona, cichutko zaśpiewana wśród pól i łąk w wieczorną godzinę lub zanucona w niepokalanej czystości budzącego się poranka. Sztuka jej ma siłę żywiołu, a zarazem szlachetność i delikatność twórczości ludowej. To też i wpływ jej jest podobny, dając podobne rozkosze, kryjąc te same niebezpieczeństwa. Można ją tylko wchłaniać w siebie, wzbogacać się nią, oddychać i odświeżać. Zbliżenie się zbyt wielkie, zbyt interesowne zapatrzenie się naśladownicze dają w rezultacie kiepską karykaturę, obrzydliwość. Bo sztuka Stryjeńskiej jest przede wszystkim - autentyczna.

Jerzy Warchałowski.

Wieczór, (Zbiory Państwowe).
Wieczór, (Zbiory Państwowe).

Dekoracja ścienna.
Dekoracja ścienna.

Fragment dekoracji ściennej.
Fragment dekoracji ściennej.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new