Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Stanisław Wyspiański


(1869-1907)

Jak w poezji czuł się Wyspiański następcą wieszczów romantycznych, podobnie czuł się jako malarz w prawie przejęcia spuścizny po Matejce. Odmienny, jakkolwiek pokrewny temperament artystyczny sprawił, że następstw o to nie mogło być, jak to sobie początkowo wyobrażał, bezpośrednią kontynuacją; stało się natomiast rozwojem pierwiastków, przejętych od uwielbianego mistrza. 

Nawiązała się ta filjacja w sposób, mający w sobie coś opatrznościowego. 

W roku 1888 powierzone zostało Matejce przyozdobienie polichromją części kościoła Marjackiego. Do pomocy wezwał on dwóch swoich uczniów: Mehoffera i Wyspiańskiego. Tak iścić się zaczęło marzenie chłopięce o nawiązaniu bezpośredniem do malarstwa Matejki. 

Współpraca ta zdecydowała w rzeczy samej o charakterze i kierunku całej twórczości malarskiej Wyspiańskiego. Ażeby się o tem przekonać, wystarczy porównać wcześniejsze jego studja, wykonane jeszcze przed pracą przy Matejce, albo w trakcie tej pracy, z niewiele co późniejszemi, które powstały po jej ukończeniu. Owe rzeczy wcześniejsze są pracami akademickiemi, to znaczy suchemi studjami z natury - i niczem więcej. Rysunki i pastele z natury, powstałe wkrótce później, mają to, co odróżnia dzieło sztuki od naśladowania rzeczywistości: mają styl w ujęciu formalnem i ekspresję w ujęciu uczuciowem, przyczem zarówno ten styl, jak i ekspresja, brzmiąc wyraźnemi oddźwiękami polichromji Marjackiej, zawierają w sobie jednocześnie zawiązki przyszłej wizji malarskiej artysty. 

Wyspiańskiemu nie wystarcza jednak narazie to nawiązywanie do matejkowskiej formy i wyrazu, przeniesionych z polichromji kościelnej na studjum z natury; chce on być dziedzicem całej spuścizny, przejmując po mistrzu zarówno poczynania dekoratorskie, jak i koncepcje historiozoficzne-patrjotyczne. 

Dziełem, które ma to następstwo zapoczątkować, jest projekt witrażów do katedry łacińskiej we Lwowie, malowany w latach 1893-1894, a przedstawiający Śluby Jana Kazimierza, to znaczy ten sam moment historyczny, który obrał sobie Matejko za temat ostatniego w swem życiu obrazu i którego nie zdążył już wykończyć. 

Niestety, okazało się, że pomimo bliskiego pokrewieństwa duchowego, pomimo pewnych również pokrewieństw temperamentu malarskiego, pomimo wreszcie bezpośredniego związku z twórczością Matejki, nie posiada Wyspiański danych na przejęcie matejkowskiej spuścizny w zakresie koncepcyj ideologicznych. Te pierwsze w życiu poważne w tym kierunku próby świadczą o świetnej wyo­braźni poetyckiej, a nawet poetycko-obrazowej - przy braku jednak daru transponowania natury na pierwiastki kompozycyjne malarskie. 

Rzecz znamienna: w tych samych latach 1893-94, powstające drobniejsze obrazy, bezpośrednio odtwarzające rzeczywistość, wykazują zadziwiająco szybki postęp. 

Zestawienie owych pierwszych prób kompozycyjnych Wyspiańskiego ze współczesnymi im studjami portretowemi zdaje się tedy świadczyć, że jako malarz jest on urodzonym realistą - oczywiście w najszlachetniejszem znaczeniu tego słowa. Mając za zadanie bezpośredni obraz natury, jest w swoim żywiole; potrafi wgłębić się w najsubtelniejsze jej tajemnice, potrafi zinterpretować ją ze swobodą, przekształcając w objekt estetyczny i stylizując w kierunku dekoracji; kiedy pragnie rzeczywistość tę przetransponować, uczynić z niej podkład koncepcji ideologicznej, traci grunt pod nogami i opanowanie przedmiotu, popada w literaturę. 

Działalność malarsko-dekoratorska Wyspiańskiego, pomimo świetnych momentów, jest tedy w zamierzeniach tylko, a nie w wykonaniu, kontynuacją inicjatorskiego czynu Matejki, u schyłku dni przedsiębiorącego przyozdobienie świątyni Marjackiej; ideologiczna jej strona ma luźny jedynie związek z ideologją Matejki, i to w kilku zaledwie dziełach. A jednak tytuł spadkobiercy Matejki przysługuje mu niezaprzeczenie; przysługuje mu - jako autorowi portretów, studjów z natury, krajobrazów. Ich dekoracyjna linja - nerwowa, żywa, giętka, trochę kapryśna, a zarazem muzycznie płynna, jest indywidualnem rozwinięciem dekoracyjnego konturu, którym Matejko obrysowuje motywy, zdobiące ściany kościoła Mariackiego; ich dekoracyjna, czysta i jasna barwa wyprowadza się od rozjaśnionej gamy barwnej, którą staremu mistrzowi podsunęły wymagania malarstwa ściennego w przyćmionem wnętrzu kościelnem. Ich dekoracyjna jednopłaszczyznowość jest oddźwiękiem stylizacji, której użył w swej polichromji Matejko, żeby dostosować się do koncepcji gotyckiej. Forma tych obrazów wywodzi się słowem w prostej linji od ostatniego wielkiego dzieła Matejki. 

Wywodzi się odeń nawet ich ton duchowy, ich nastrój, ich wyraz uczuciowy. Ekspresja zwłaszcza główek dziewczęcych i dziecięcych Wyspiańskiego, pełna zarazem napięcia i subtelności, dziwnie jest bliska ekspresji, którą Matejko nadał główkom swych młodzieńczych aniołów. Niejeden z owych portretów dziecięcych i dziewczęcych mógłby być niemal bez zmiany przeniesiony na ściany świątyni Marjackiej i umieszczony w szeregu aniołów, śpiewających litanię do Matki Boskiej. 

Potężny wyraz portretów męskich Wyspiańskiego, nie mających prototypu w polichromji Mariackiej, posiada jednak dużo z ekspresyjności głów w kompozycjach historycznych mistrza. 

W takiem to znaczeniu - jest Wyspiański spadkobiercą Matejki. 

Obrazy jego są jak przedziwne, czarujące kształtem i wonią duchową kwiaty, wyrosłe z pnia matejkowskiej sztuki.

Wacław Husarski.

Anioł, (Zbiory Państwowe).
Anioł, (Zbiory Państwowe).

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new