Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ur. 1889
Ślendziński jest wilnianinem. Stwierdza to sam z dumą w podpisach swoich obrazów. Urodził się i wychował w Wilnie, tej najbardziej na północo-wschód wysuniętej, a po r. 1863 rozpaczliwie broniącej się przeciw zruszczeniu placówce polskości. Oczy jego patrzały od dzieciństwa na ośmiokątną wieżyczkę Bernardynów, na gotycki cud-kościołek św. Anny, na prześliczne stiuki u św. Piotra i Pawła na Antokolu, na pełen fantazji barok kościołów jezuickich, przedewszystkiem zaś na szlachetny klasycyzm katedry i pałacu biskupiego. Może jego pierwsze sympatje dla klasycyzmu powstały pod wpływem tych właśnie budowli?
Bardziej uchwytną w swem oddziaływaniu na późniejszą twórczość Ślendzińskiego jest inna okoliczność. Ojciec Ślendzińskiego i ojciec ojca byli malarzami. W rodzinie Ślendzińskich umiłowanie sztuki, kunszt malarski i respekt dla technicznej, rzemieślniczej strony malarstwa przechodziły z ojca na syna. Tutaj może należy szukać źródeł owego szacunku dla tradycji, dla ciągłości kulturalnej, jaki cechuje Ślendzińskiego jako artystę.
Po ukończeniu gimnazjum w r. 1911 Ślendziński jedzie do Petersburga i tam przez pięć lat kształci się w Akademji Sztuk Pięknych, najpierw na kursie ogólnym, potem w pracowni prof. Dymitra Kardowskiego. Kardowski był członkiem towarzystwa “Mir Iskusstwa” (“Świat Sztuki”), w którem grupowali się koryfeusze impresjonizmu i secesji rosyjskiej, eklektycy, retrospektywiści, stylizatorowie, eksploatujący na wielką skalę skarby sztuki wszystkich, czasów i wszystkich ludów. Kochał się w przeszłości. “Rysunek Holheina, koloryt Velazqueza” stawiał za cel sobie i uczniom. Interesował się techniką malarską starych mistrzów i znajomość tej techniki przekazał swym uczniom.
Po powrocie do kraju Ślendziński odrazu pociąga za sobą artystów młodszych. Zostaje duszą i przywódcą grupy plastyków wileńskich, zrywających z fakturą plamkową impresjonizmu, podnoszących znaczenie rzemieślniczej strony sztuki, dążących do wznowienia techniki malarskiej starych mistrzów, wysuwających na plan pierwszy zagadnienia rysunku i kształtu, opierających się, w swem ujęciu formy, na sztuce włoskiego renesansu.
Podczas pobytu w Rzymie, w roku 1923/24, przechodzi on ostry kryzys. Silne wrażenie czyni na nim teraz włoskie malarstwo freskowe XIV i XV wieku, sztuka starochrześcijańska, wreszcie sztuka egipska. W tej ostatniej fascynuje go zwłaszcza, obok prostoty i wielkości formy, “wola trwania”, przejawiająca się w doborze materiałów niemal niezniszczalnych. Za jeden z przymiotów niezbędnych sztuki monumentalnej uważa on odtąd szlachetność używanych przez nią materjałów. Zarzuca płótno jako podkład nieodpowiedni dla malarstwa monumentalnego i poczyna malować na gipsie lub drzewie. Jednocześnie, za przykładem malarzy włoskich XV wieku, wprowadza do swych obrazów dwie inowacje, napozór drobne, w rzeczywistości jednak rewolucyjne. Pierwsza z nich polega na złoceniu i srebrzeniu, druga na odrabianiu wypukłem, na rzeźbieniu pewnych części obrazu. Z początku odrabia on wypukło tylko akcesorja - filiżankę, kapelusz, suknię, poręcz krzesła, framugę okna. Później, przeszedłszy od malowania na gipsie do malowania na drzewie, poczyna rzeźbić również głowę i ręce. Z obrazu rzeźbionego robi się niepostrzeżenie płaskorzeźba polichromowana. Zarówno wprowadzenie metali, złota i srebra, jak i rzeźbienie, pozostaje w związku z dążeniem Ślendzińskiego do wzbogacenia tradycyjnego zasobu środków malarskich, przedewszystkiem jednak pozostaje ono w związku z jego dążeniem do nadania malarstwu charakteru reprezentacyjnego i monumentalnego.
Od obrazu rzeźbionego Ślendziński przechodzi z biegiem czasu do płaskorzeźby polichromowanej. Ale to jeszcze nie koniec. Z płaskorzeźby robi się stopniowo wypukłorzeźba. Wreszcie czyni Ślendziński krok ostatni i tworzy rzeźby pełne, okrągłe. - Na pierwszy rzut oka razi nas może w rzeźbach Ślendzińskiego to, iż są one złocone i malowane: przyzwyczailiśmy się bowiem do rzeźby bezbarwnej. Tymczasem właśnie w największych epokach rzeźby, zarówno w starożytności, jak w średniowieczu, posągi złocono i malowano. W ten sposób zarówno rzeźbiąc obrazy, jak i malując rzeźby, Ślendziński podejmuje tradycje dawnej sztuki monumentalnej. Ślendziński wnosi do współczesnej sztuki polskiej szereg wartości niezmiernie cennych. Usiłuje zrewindykować skarby umiejętności malarskiej, nagromadzone w ciągu wieków i roztrwonione przez epigonów impresjonizmu. Dąży do wzbogacenia tradycyjnego repertuaru środków malarskich. Wznawia ideał malarstwa monumentalnego, odznaczającego się największą doskonałością wykonania i posługującego się materjałami najszlachetniejszemi i najtrwalszemi. Wskrzesza miłość płynnej melodyjnej linji i pełnego okrągłego kształtu, precyzyjnego rysunku, jasnej i spokojnej kompozycji. Przedewszystkiem zaś wskrzesza miłość - pięknych kształtów ludzkich.
Mieczysław Wallis.