Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ur. 1879
Impresjonizm polski odbiegł dość daleko od swego francuskiego pierwowzoru. Artyści polscy tego kierunku, oczarowani już przedtem objawieniami plein air’u, biorąc z impresjonizmu szereg środków technicznych, a nadewszystko kult dla słonecznego blasku i przedziwnie bogatej skali żywych harmonij barwnych - pominęli to, co było w impresjonizmie teoretyzowaniem a nawet pewnego rodzaju abstrakcją, t. j. uogólnieniem: przemianę rzeczywistości przedmiotowej w barwną zjawę, gdzie realność poszczególnych elementów zdaje się zanikać i przestaje odgrywać wybitniejszą rolę.
Patrząc na świat innemi oczami, zwracając świeże spojrzenie, czysto malarskie, na to wszystko, co wśród najbliższego otoczenia nie było poprzednio prawie wcale przez malarzy zauważane - impresjoniści nasi znaleźli cudowny, egzotyczny niemal świat odrębnych barw i kształtów w swojskim pejzażu i w polskim ludzie wiejskim. Pocóż mieli śladami Gauguin’a szukać np. dalekiego jakiegoś Tahiti skoro we własnym kraju odkryli Huculszczyznę, kraj o niesłychanie silnym, odrębnym charakterze, zamieszkały przez lud dorodny, barwnie strojny, trzymający się wiernie dawnej tradycji przodków, lud, posiadający niewyczerpaną skarbnicę własnej sztuki, własnych motywów zdobniczych, własnej artystycznej kultury.
W tych surowych i pierwotnych, dla malarza niezwykle pociągających właściwościach ludu huculskiego rozmiłował się właśnie i Władysław Jarocki.
Dla artysty tego istnieje w sztuce to jedynie, co zachwyca jego oko, jako malarza. Obojętne mu są wszelkie tematy, związane z jakąkolwiek tendencją społeczną, myślą historjozoficzną, czy z umoralniającą misją sztuki - nawet sceny rodzajowe z życia ludu huculskiego czy podhalańskiego są u niego bardzo rzadkie.
Lubuje się on w malowaniu barwnie, nieraz krzykliwie i jaskrawo przyodzianych ludowych postaci, które umieszcza zazwyczaj na pierwszym planie szeroko i dekoracyjnie malowanego pejzażu. Nie zależy mu też prawie nigdy na specjalnem podkreśleniu jakiegoś zdecydowanego psychicznego wyrazu; interesuje go nadewszystko suma charakteru, jaka cechuje najbardziej typowe właściwości pejzażu polskiego i górskiego ludu, ściśle z tym pejzażem zrośniętego; jedno bez drugiego zdaje się wprost nie istnieć dla oka artysty, stanowiąc dla niego jedną i nierozerwalną malowniczą całość.
Artysta sam w każdym swym obrazie usuwa się niejako na plan drugi i mówi: “Patrzcie, jakie to barwne i ciekawe, ile w tem osobliwego charakteru!” Odpowiednio wybrany i opracowany motyw posiada u Jarockiego zawsze odrębny, własny, czysto malarski wyraz, odznacza się swoistą siłą - nie życiem i rozmachem, ale cichą powagą, wewnętrzną mocą i skupieniem.
Oto Stary Hucuł, kościelny we wrotach cerkwi. Niema tu żadnej akcji, żadnej anegdoty, żadnej opisowości. Jest tylko niezmiernie ciekawe spojrzenie na wysoce charakterystyczną postać Hucuła, na jego strój barwny, doskonale tu namalowany, na ten niewielki fragment architektury wiejskiej cerkiewki i zimowego pejzażu, z którym ta postać jest całem swem życiem całkowicie związana. I nic więcej - to wszystko.
Prócz czysto malarskich wartości jest tu jednak tyle specyficznego wyrazu, tyle odrębnego zupełnie charakteru, że obraz ten, nawet wśród setek innych, musi zwrócić na siebie uwagę.
Czy myślicie, że ten właśnie obraz Wł. Jarockiego nabyto w Holandji na reprezentacyjnej wystawie naszej sztuki, dla Gemeente Museum miasta Hagi, tylko dla egzotycznego w oczach Holendrów ludowego kostjumu?
Mieczysław Treter.