Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Wszelkie usiłowania nowoczesnego ducha zdążają do tego, aby przy pomocy przypadkowych lub ciągłych doświadczeń wytworzyć sobie jednolity pogląd na życie. Religia niegdyś wkraczała w dziedzinę kosmogonii, czyli usiłowała za pomocą pewnych zasad istnienia całość zjawisk wyjaśnić. Wystarczało to do czasu. Ale spostrzeżono już w starożytności, że wcielone w siły natury fantazye ludów rozpadają się, że między wiarą tłumów a nauką ludzi wykształconych tworzy się przepaść, która się niczem wypełnić nie da. Duch ludzki musi dążyć za popędem własnej natury - zdobywać wiedzę i w walce z tradycyą czoło stawić.
Starożytność u wielu narodów nagromadziła materyał przyrodoznawstwa w Egipcie, na Wschodzie, w Grecyi, później u Arabów, którzy daleko większe znaczenie mają dla naszej kultury, niż się powszechnie zdaje. Wiedza ta, znajdując przeszkodę w poglądach religijnych, nie tylko podnieść się nie mogła, ale często się cofała. Szukano, z małym wyjątkiem, sposobu wyrównania różnych sprzeczności, ale nie miano pojęcia o tem, o ile nauka w ściśle logicznym rozwoju nie zgadza się z twierdzeniami religii. W wiekach średnich nauki przyrodnicze cofały się, szczególnie w krajach chrześcijańskich, i dopiero w XV wieku odkrycie Ameryki i system Kopernika zachwiały nieco naukę kościoła. Dotychczas wszystko służyło ziemi: gwiazdy, księżyc i słońce tworzyły dzień i noc i, posłuszne woli Boga, krążyły koło ziemi. W górze - niebo, w dole - otchłań, - wszystko było stałe. Teraz przekonano się, że ziemia była gwiazdą tylko, która koło słońca krążyła. Kościół rozpoczął walkę z niebezpiecznemi naukami, ale pomimo wszystkiego nie zdołał powstrzymać dalszego kształtowania się niebezpiecznych poglądów na świat. Powoli budzić się poczęły nauki przyrodnicze ze snu długiego, a wszędzie znaleźli się mężowie, którzy niezmordowanie popychali je naprzód pod godłem wolności poszukiwań. W pierwszej ćwierci XVIII-go wieku wzmagała się coraz bardziej miłość natury, a z nią i nauki przyrodnicze. Duch materyalizmu, działający rozkładowo, szczególniej we Francyi, w dziedzinie przyrodoznawstwa okazał wpływ wielki, gdyż zwrócił uwagę na rzeczywistość. Pozostało tylko pojedyncze spostrzeżenia zgromadzić i objaśnić.
Wymienić powody, które w okresie od 1760-1820 roku wywołały postęp w dziedzinie nauk przyrodniczych jest prawie niepodobieństwem. Żadna gałąź przyrodoznawstwa nie pozostała nietkniętą; wiele z największych zjawisk nowożytnego ducha sięgają korzeniami w owe czasy, wytwarzając w przyszłości nowe gałęzie wiedzy. Niepodobna krok za krokiem śledzić tego postępu, wystarczy wskazać tylko wybitniejszych uczonych i te z ważniejszych odkryć, które rzeczywiście przyczyniły się do zmiany poglądów na świat i stosunki. Wiele bardzo odkryć wielkiego znaczenia dla przyszłości, jak polaryzacya światła i inne, musimy pominąć, nie mogąc zamknąć wykładu w kilkunastu wierszach.
Naukom przyrodniczym przypisać należy wyciśnięcie niejednego rysu duchowej fizyognomii naszego wieku. Powoli wykształciły one nowe, trzeźwe pokolenie, zmieniły opinie żyjących i przygotowały rewolucyę, która w przyszłem pokoleniu dopiero skończyć się może. Im bardziej oddzielała się filozofia od teologii i od nauk przyrodniczych, tem więcej musiał się szerzyć duch materyalizmu. Tak więc na początku jednej z największych dziejowych epok zeszło nasienie przyszłej wielkiej walki między dwoma zasadniczemi poglądami na świat - starym nadprzyrodzonym i nowym - przyrodniczym, walki między prawami natury i mytyczno-symboliczną nauką kościoła. Owa tedy duchowa walka stanowi rdzeń nowożytnych czasów; jest ona krótką formułą dla całego stulecia.
Postęp nauk przyrodniczych skupił się koło trzech ludzi: Buffona, Linneusza Cuvier’a; oni położyli fundament naukowej systematyki świata zwierzęcego i roślinnego.
Buffon (1707-1788) ze swoją historyą naturalną wystąpił już w roku 1749-ym. Jego hypotezy nie wytrzymywały krytyki naukowej, a jednak dzieła jego wywarły ogromny wpływ tak z powodu formy, jakoteż jasności wykładu i obudziły żywe zainteresowanie się dla przedmiotu.
Większy wpływ na rozwój nauk przyrodniczych wywarł Karol Linneusz (Linné) (1707-1778). Obmyślił on z wielką bystrością umysłu systemat, wychodząc z zasady, że klasyfikacya zwierząt musi być opartą na ich budowie. W botanice już przed Linneuszem próbowano ład wprowadzić, a system Tournefort’a panował do połowy wieku powszechnie prawie; podział jego był jednak zbyt powierzchowny, nie uznał on też znaczenia pyłku kwiatowego, jako pośrednika przy zapładnianiu. Organy rozpłodcze roślin służyły za podstawę jego systematyki i ułatwiały ją bardzo. Szczególniejszą zasługą jego było wynalezienie nazw różnych części roślin i zwierząt i upowszechnienie ich. Ponieważ cały swój systemat oparł na jednym organie - płciowym, inne stopnie pokrewieństwa pominął zupełnie, z tego powodu w jednej grupie objął różne rodzaje, albo też rodzaje tego samego gatunku na rozmaite grupy podzielił. Inni szukali także podstawy dla naturalnego systematu, ale bezskutecznie; dopiero Ant. Jussieu (ur. 1748 um. 1836) dał początek tej pracy, którą de Candolle w 1813 roku dalej poprowadził.
W zoologii szczególniej odznaczył się Cuvier. Wykształcony w Niemczech, krewny Schillera, przebywał czas jakiś w Stuttgarcie. W 1795 wstąpił do służby francuskiej, a w 1832 umarł. Systemat Linneusza za punkt wyjścia brał serce, - był więc zbyt jednostronnym. Cuvier oparł swój system na typowych cechach budowy; w świecie zwierzęcym rozróżniał cztery grupy: kręgowe, mięczaki, członkowe i promieniste, które następnie połączył w dwie wielkie grupy: kręgowe o krwi czerwonej i bezkręgowe o krwi białej. Zasługa jego na tem jeszcze polega, że przy pomocy anatomii porównawczej starał się ściślej oznaczyć granice typów. Obdarzony wielką bystrością umysłu próbował odtworzyć obraz z dawno minionej epoki życia ziemi, na podstawie resztek kopalnych, które już ku końcowi XVIII wieku często natrafiano. Wtenczas to sformułowano ważne dla historyi ludzkości pytanie: Czy równocześnie z temi zwierzętami, które już wymarły, żył człowiek?
Ażeby postęp w tej dziedzinie zrozumieć, rzućmy okiem na owoczesny stan geologii czyli nauki o dziejach ziemi.
Na tem także polu kościół niejedną, przeszkodę postawił, szczególnie w Anglii, gdzie ku końcowi XVII-go wieku geologii poświęcali się wybitni mężowie; usiłowano koniecznie biblijny potop z nauką pogodzić - i naturalnie wstrzymano wszelki postęp. W Niemczech wskutek obserwacyi nad górami i wewnętrznemi pokładami ziemi wcześnie przyszli do wiadomości o budowie skorupy ziemskiej. G. Füchsel naszkicował pierwszą geognostyczną mapę, mianowicie Turyngii; wypowiedział on przekonanie, że wszystkie pokłady obecnie nierówno ułożone były niegdyś horyzontalne i tylko przez podniesienie się gwałtowne i złamanie straciły dawne położenie. Got. Werner nie tylko zbudował pierwszy naukowy systemat mineralogii, ale także geologii dał pewien impuls. Przez długoletnie robienie pomiarów pokładów kamieni i spostrzeżenia, doszedł do przeświadczenia, że formacye następują regularnie jedna za drugą, a więc muszą stanowić pewną cechę jakiejś epoki w historycznym rozwoju kory ziemskiej. Jako siłę czynną uważał wodę i stworzył w ten sposób szkołę geologów neptunistów.
Znalazł jednak przeciwnika w Füchselu, o którym wspomnieliśmy, głównie zaś w Angliku J. Huttonie (um. 1797), występującym z teoryą wulkanizmu; zwłaszcza co do niektórych kamieni krystalicznych utrzymywał, że powstały one z płynnego stanu i przez działanie ognia na wierzch skorupy ziemskiej wyparte zostały. Kiedy się tak ścierały ze sobą dwie opinie, Leopold v Buch (1774-1853) wskutek badania bazaltów we Włoszech i w Auvernii przyszedł do przekonania, że teorya neptunistów jest zbyt jednostronna.
Z rozwojem geologii zwrócono baczniejszą uwagę na organiczne wykopaliska i oczywiście na kwestyę kopalnego człowieka. Jeszcze w 1732 roku Scheuchzer wydał rysunek z podpisem: “szkielet człowieka, który utonął w czasie potopu”. Poczęto coraz częściej odnajdywać szczątki ludzkie. W 1774 roku proboszcz Esper w pieczarach w Gailenreuth odkopał kości ludzkie wraz z kośćmi niedźwiedzia skalnego, jakoteż innych wymarłych zwierząt pośród z gruba ciosanych kamiennych narzędzi i broni; znajdowali to samo inni, odgadywali znaczenie tych szczątków, rozbierali kwestyę, ale przez to nie została ona wcale rozwiązaną. Naprzód zajął się Cuvier zbadaniem świata umarłego, szczególnie zwierząt ssących. Z wielkim zasobem wiadomości i wyobraźni rozpoczął on nie tylko rozpoznawanie kości, ale odtworzył szkielet tych zwierząt. Zdanie jego przeto, przeczące istnieniu przedpotopowego człowieka, miało wielką racyę. Spór więc na tym punkcie trwał długo, dopóki nie znaleziono kości w pieczarze Durfort w roku 1821, co spór naukowy na nowe wprowadziło tory.
Jak nauka o ziemi, tak samo ogromny zrobiła postęp astronomia, dzięki teoryi Newtona. Największą zasługą nieśmiertelnego badacza było odkrycie siły ciążenia, jako zasadniczego prawa ruchu wszystkich ciał. Na tem samem polu pracowali de Laplace (1749-1827) i K. F. Gauss (1777-1855). Do badań dopomagały bardzo ulepszone instrumenty, szczególnie wynalezienie achromatycznych teleskopów. Dawniejsze soczewki tę miały wadę, że nie przepuszczały światła bez obrączek kolorowych, przez co uniemożebniały odbicie czystego obrazu. Chodziło o to, ażeby przeszkodzić rozkładaniu się białego światła; otóż zadanie to rozwiązane zostało w części przez Holla, a potem przez Dollond’a (1737 i 1757).
Astronom Fr. Wilh. Herschel (1738-1822) zbudował olbrzymi teleskop, przy pomocy którego odkrył w 1781 r. Uranię, a w cztery lata później Saturna. Ponieważ niektóre z gwiazd niedostępne były dla najlepiej uzbrojonego oka, a przedstawiały się tylko, jako bladobłyszczące ciała, nazwał je Herschel mgławicami czyli pramateryą, z której powstawać miały stałe ciała. Badanie nieba było łatwiejszem od chwili, kiedy optyk Fraunhofer (1787-1826) wynalazł nową metodę szlifowania soczewek. Z imieniem jego związane jest jeszcze odkrycie wielkiego znaczenia dla przyszłości, spostrzegł on (poprzednio już obserwował to samo zjawisko Anglik Wollaston), że przy rozkładzie promienia słonecznego powstają ciemne linie, które na razie nazwano liniami Fraunhofera.
W wyższej matematyce odznaczył się Marcin Poczobut (Odlanicki) (ur. 1728 um. 1810). Nauki pobierał w Niemczech, Francyi i Włoszech, gdzie się przykładał najwięcej do astronomii. Za powrotem do kraju wykładał w Akademii Wileńskiej, przy której założył słynne obserwatoryum. Obserwacye Merkurego Poczobuta posłużyły Lalandowi do ułożenia tablic tej planety.
Na polu literatury matematycznej położył zasługi Andrzej Gawroński (1740-1813). Stanowi on epokę w naszej literaturze nauk ścisłych, tworząc język matematyczny polski tak obfity, dobitny i piękny, że do dziś dnia nie uległ prawie żadnej zmianie.
Chemia zrobiła teraz ogromny postęp. Pierwsze podstawy tej nauki opracował Ant. Lavoisier (1743-1794), który padł ofiarą teroryzmu pod gilotyną. Dowiódł on pierwszy stałości materyi za pomocą rozkładów chemicznych. Doświadczenia jego pokazały, że waga każdego ciała równą jest wadze składowych części tego ciała. W związku z poprzedniemi poszukiwaniami rozwinął teoryę gorzenia (1777). Dotychczas utrzymywano, że spalenie odbywa się przy pomocy odrębnej materyi-flogistonu. Odkrycie tlenu przez Priestley’a i Scheele’go dostarczyło podstaw nowej materyi. Lavoisier dowiódł, że spalenie możebne jest tylko przy dostępie powietrza, nasyconego tlenem, że tlen potrzebny do oddychania, i że w ciele odbywa się także proces spalania, który przy pomocy pokarmów trwa ciągle. Był on również wynalazcą nowej metody analizy - ilościowej, która stanowi epokę w nauce w ogóle.
Około r. 1820-go przypadły także pierwsze roboty Joasa Berzeliusa (1799-1848). Wszechstronność pracy na tem polu, niezwykłe zdobycze naukowe nie dadzą się ująć w krótki przegląd. W Anglii, Francyi, Niemczech pracowano wszędzie nader gorliwie i osiągnięto ogromne rezultaty; ożywiony stosunek uczonych ze sobą wywoływał wzajemną emulacyę i zachętę.
W dziedzinie nauk przyrodniczych w polskiej literaturze zasłynęło kilku uczonych pierwszorzędnej siły. Krzysztof Kluk (1739-1796) objął całe królestwo istot organicznych, a nawet rzeczy kopalne i dał po raz pierwszy owoc badania samodzielnego w dziedzinie zoologii i botaniki polskiej, gdzie utworzył najbogatszą, prawdziwie, bo z ducha języka płynącą polską terminologię. Jego Dykcyonarz roślinny w trzech tomach (1786-1788) stanowił do niedawna jedyne dzieło, obejmujące całość flory polskiej.
W zakresie chemii i fizyologii odznaczył się Jędrzej Śniadecki, profesor Wileńskiego Uniwersytetu (1768-1828). Odbywał studya za granicą: w Pawii, Wiedniu i Edynburgu. Miał się kształcić na inżyniera, ale już w Krakowie profesor anatomii Szaster skłonił go do poświęcenia się studyom medycznym, które jemu i krajowi przyniosły chwałę. Po powrocie do kraju wykładał chemię i farmacyę. Oprócz Początków Chemii 3 t. (1800, 1807, 1817), gdzie stworzył naukową terminologię polską, ogłosił dzieło Teoryę jestestw organicznych (1807, 1811), które go postawiło w rzędzie najznakomitszych badaczów w Europie, a imię jego zapisało w nauce, jako poprzednika Darwina. Zasadniczą tezą jego teoryi jest stopniowe przekształcenie się materyi pod wpływem siły organicznej i powrót jej do stanu pierwotnego (bezkształtu). Wywód praw życia z ciągłej przemiany materyi i konieczność przyjmowania przez zwierzęta materyi już zużytkowanej przez rośliny, nowożytna biologia sformułowała, jako prawo ciągłej przemiany formy i przemiany materyi w formie. Śniadecki nie jest wprawdzie stanowczym zwolennikiem przemiany gatunków według nowożytnej teoryi Darwina, ale godzi się na nią z punktu chemicznego. Jan Müller, słynny fizolog berliński, wyznał, że dzieło Śniadeckiego jest “pierwszą fizologiczną podwaliną naukowego systemu medycyny”.
Również olbrzymie postępy uczyniła fizyka. Najbardziej zajmowano się elektrycznością i magnetyzmem, ciepłem i światłem. W roku 1789 Galvani, profesor w Bolonii działał elektrycznością na preparowane udo żabie i objaśniał to elektrycznością zwierzęcą. Aleks. Volta, z Pawii, utrzymywał, że elektryczność powstaje przez zetknięcie się dwóch różnych metali, że “siła elektryczna” różnych metali jest rozmaitą, a płaszczyzna dotknięcia nie wywiera żadnego wpływu. W 1800 roku zbudował Volta t. zw. słupek, wypełniony siekanką miedzi i cynku, do którego włożył szmatki, nasiąknięte płynem (roztwór soli kuchennej lub woda i nieco kwasu siarkowego), wkrótce na tych samych podstawach zbudował bateryę galwaniczną. W tym samym czasie rozłożono wodę na składowe pierwiastki - wodór i tlen.
W roku 1820 Hans Chr. Oersted (1777-1851) obserwując działanie prądu elektrycznego na igłę magnesową, założył fundamenta elektromagnetyzmu i dał początek jednemu z największych wynalazków naszego wieku - telegrafowi.
Wspomnieliśmy już poprzednio, że filozofia Schellinga nie pozostała bez wpływu na badaczy przyrody. Najbardziej ujawnił się ten wpływ na Podręczniku filozofii przyrody Wawrzyńca Oken’a (1779-1851); wyszedł on z tego zapatrywania, że w przyrodzie odbywa się nieustannie postępowy ruch (rozwój), nie wykluczając dziedziny duchowej. Książka ta nie odpowiada naturalnie obecnym badaniom, nie pozbawioną jest jednak interesu z powodu ducha ją ożywiającego. Obok niego wspomnieć należy G. Treviranus’a, anatoma i fizyologa (1776-1827).
Z początkami filozoficzno-przyrodniczej szkoły łączą się i zaczątki teoryi komórki. Już ku końcowi XVII-go wieku robiono spostrzeżenia nad budową roślin, ale nie wyłoniła się jeszcze z tego anatomia roślin, utrzymywano tylko, że komórka jest najprostszym składnikiem rośliny. W 1772 roku Włoch Corti w płynie komórki dostrzegł ruch wirujący - ale nie miało to dalszych następstw. Treviramus w broszurze, wydanej w 1805 roku O wewnętrznej budowie roślin, dowodził, że naczynia roślin powstają z komórek w ten sposób, iż leżące na sobie młode komórki po usunięciu się ścianek - przekształcają się na rurki. W 1807 roku zrobił to samo spostrzeżenie, co Corti, a z tego ukształtowała się powoli teorya powstawania komórek. Brak odpowiednich narzędzi nie pozwolił rozwiązać tej kwestyi. W ten sposób zapomniano niejako o niej aż do roku prawie 1830.
Na tę chwilę przypada także wystąpienie męża, obdarzonego potężną inteligencyą - Alexandra Humboldta (ur. 1769). Dobrze kierowane wykształcenie naukowe dało mu wielką pozytywną wiedzę i wielką chęć filozoficznego usystemowania jej. Towarzystwo najwybitniejszych ludzi dokształciło go. G. Forster, Klopstock, Leop. v. Buch, Goethe, Schiller, Volta, Gay Lussac, Cuvier i w. in., składali się na jego rozwój. Ze ścisłą naukowością zabrał się do porządkowania rezultatów w różnych dziedzinach nauk, dążąc do wyszukania takiego punktu, z któregoby całość, jako niby żyjąca jedność, mogła być widzialną.
W roku 1799 wyruszył w podróż do południowej Ameryki z botanikiem Aimé Bonpland (1773- 1858) i dopiero w sierpniu 1804 do Europy wrócił. Wkrótce rozpoczął wspólnie z towarzyszem podróży opracowanie olbrzymiego materyału, dotyczącego tej wyprawy. Można śmiało powiedzieć, że rzadko która podróż naukowa przyniosła takie bogate zdobycze, a prawdopodobnie żaden uczony nie oglądał tyle własnemi oczyma, co Humbold. Mało istniało dziedzin wiedzy, którejby nie przekroczył. Oznaczył przeszło 700 miejscowości, zmierzył 459 wyżyn, wzbogacił botanikę o 3,600 nowych rodzajów i stworzył nową gałąź wiedzy - Geografię roślin; dał podstawy hydrografii, nauce o rozszerzaniu się i właściwościach systemu wodnego, o prądach morskich i ich temperaturze. W geografii roślin zwrócił uwagę na to, o ile stosunki wysokości i klimatu wpływają na rozszerzanie roślin. Geologia zawdzięcza mu niejeden impuls. Z początku należał do zwolenników neptunizmu, ale Buch zwrócił jego uwagę na znaczenie wulkanów, nad któremi zresztą sam w Ameryce spostrzeżenia czynił. Wykazał więc związek siły wulkanicznej ziemi z wysoką temperaturą, którą w pierwszych epokach swego geologicznego życia miał; następnie, że ogniska wulkanów są w związku z wnętrzem ziemi a za pomocą tego objaśnił powody trzęsienia ziemi, że w ogólności według jednakowych praw tworzyła się skorupa ziemska. Badając klimat, położył fundamenty porównawczej klimatologii, zwracając uwagę na podział ciepła na ziemi. Umysł Humboldta z zadziwiającą szybkością ujmował pojedyncze zjawiska, łączył je w pewną ustosunkowaną całość i oznaczał zależność od wspólnego łańcucha. Duch jego obejmował teraźniejszość i przyszłość ziemi w stosunku do człowieka; badał więc o ile historya i język, obyczaje i sztuka narodów starego Mexyku i Peru ulegały wpływowi otaczającej natury; zapoznał się z życiem i językiem południowoamerykańskich szczepów Indyan, studyował stosunki w koloniach hiszpańskich, handel, rolnictwo, systemat rządu, nawet wybitniejsze choroby. W dodatku do tego wszystkiego posiadał wielką zdolność opowiadania, jak to spostrzedz można w pierwszej części dzieła: Pogląd na Kordyliery i pomniki tuziemczych narodów Ameryki. Widać tu, że uczony nie jest tylko pedantem, ale poetą, głęboko odczuwającym opisywaną przyrodę. Dzieło rozpoczęte zostało w 1807 r., a ukończone w 1827. W opracowaniu wzięli udział wybitniejsi uczeni, jak Arago, Gay-Lussac, Cuvier i w. in., a wydane zostało po francusku i po łacinie. Z Essai sur la géographie des plantes Humbold sam zrobił przekład niemiecki i poświęcił go Goethemu.
Wybitną cechą prac Humboldta było przedstawienie wszechświata, jako skończonej całości. Wystąpił on przeto przeciwko pedantycznej, formalistycznej nauce i przyrodniczo-filozoficznej szkole, która przypuszczała budowę świata z czysto abstrakcyjnych pierwiastków, jak Schelling, Oken i Saint-Hilaire. Wiele poglądów Humboldta z czasem nie oparło się krytyce, lecz pozostała jego metoda; zważywszy zaś olbrzymi teraźniejszy postęp, trzeba uznać, że przydałby się nowy Humboldt, któryby zapas wiedzy usystematyzował.
Od roku 1805 przemieszkiwał dwa lata w Berlinie, gdzie pozostawał z małemi przerwami aż do r. 1827, zajęty swem wydawnictwem.
W związku z rozwojem nauk przyrodniczych przez podróże i badania rozszerzyły się także wiadomości o różnych krajach. Pierwszorzędne miejsce między podróżnikami zajmuje James Cook (1728-1779). Pierwszy on dowiódł, że Nowa Zelandya i Nowa Gwinea są wyspami i zbadał szczególnie morza południowe i południowo-biegunowe. Dokładność jego badań była nadzwyczajną. Zamiłowanie naukowe wzmagało się coraz bardziej w podróżnikach; już nie ciekawość próżna ale nauka stawała się celem podróży. Wskutek spostrzeżeń i badań, czynionych w różnych krajach, podniosło się zamiłowanie do nauk przyrodniczych, do poznania flory i fauny; fizyka i geologia zyskiwały również wiele na tem. I tu podróże Humboldta oddały niepospolite usługi, jako wzór do naśladowania.
Ogólne zamiłowanie w naukach przyrodniczych zaznaczyło się przyrostem stowarzyszeń w tym zakresie.
Wspomnieć jeszcze wypada o zjawiskach, które będąc w związku do pewnego stopnia z dziedziną nauk przyrodniczych, stanowiły przedmiot wielkiego zainteresowania się społeczeństwa z przed i po rewolucji, jako to mesmeryzm, somnambulizm i inne zboczenia prądów naukowych.
F. A. Mesmer (ur. 1734) ku końcowi XVIII-go wieku, wydał dziełko o wpływie planet na ludzi i rozwinął w niem teoryę “zwierzęcego magnetyzmu”, później osiadł w Wiedniu i rozpoczął praktyczną działalność; z początku nacierał magnesem ciało chorego, później uskuteczniał kuracyę za pomocą nakładania rąk. Myśl nie była wcale nowa, gdyż Teofrast Paracelsus używał już magnesów, jako środka leczniczego. Mesmer przypuszczał, że w ciele ludzkiem znajduje się pewien płyn, który on nazwał magnetyzmem życiowym. Wywołało to wielkie ożywienie w towarzystwie i w literaturze. Skończyło się na tem, że Mesmera oskarżono o oszustwo, skutkiem czego na jakiś czas zniknął i wypłynął w Paryżu (1778). Tu zdołał pozyskać sobie wielu zwolenników, chociaż akademia nauk i fakultet medyczny przeciw niemu wystąpiły. Wkrótce zawiązały się t. zw. “stowarzyszenia harmoniczne”, które miały na celu praktyczne stosowanie mesmeryzmu. Najwyższe koła towarzyskie cisnęły się do niego i poddawały się kuracyi. Ażeby oszczędzić sobie magnetyzowania każdego chorego, wymyślił on “ceberek” magnetyczny, wypełniony piaskiem jakoteż kawałkami lodu lub wodą, który uważał za rezerwoar magnetycznej siły. Pacyenci wtykali do tego płynu laseczki żelazne, które według Mesmera służyły za przewodnik magnetyzmu. Ceberki podobne znajdowały się w klubach wszystkich “towarzystw harmonicznych”. Pod wpływem mesmeryzmu, a może tylko przy jego współudziale, rozwinął się t. zw. “sztuczny somnambulizm”. Magnetyzer przy pomocy ruchów ręki wzdłuż ciała lub też kolistych około głowy, sprowadzał sztuczny sen, którego następstwem miało być jasnowidzenie. Kobiety i panienki poddawały się zwykle takim eksperymentom i wprowadziły magnetyzm w modę. Markiz Puységur pierwszy począł tajemniczą sztukę uprawiać, próbując zamagnetyzować nawet drzewa. Wreszcie zainteresowanie się nim było tak wielkie, że rząd wyznaczył komisyą do zbadania mesmeryzmu, w której między innymi zasiadał także Lavoisier; komisya odrzekła, że nauka Mesmera jest pospolitym środkiem oszustwa, a metoda jego szkodę nawet przynosi. Mesmer bronił się daremnie. Nie przeszkodziło to wszystko szerzeniu się stowarzyszeń, szczególnie na prowincji; Le Dru zaś założył w Paryżu rodzaj szpitala, w którym ubodzy znajdowali kuracyą bezpłatną. Somnambulizm wlókł swój żywot aż do rewolucyi.
Głębsze korzenie zapuściło jasnowidzenie w Niemczech, ku końcowi XVIII-go wieku. Jan Józ. Gassner, proboszcz w Klösterle, zasłynął jako wypędzacz dyabłów i pozyskał ogromną popularność nie tylko wśród chłopów, ale wśród klas wyższych. Wywołał przez to tyle hałasu, że cesarz Józef zwrócił się do biskupa w Regensburgu, ażeby powstrzymał nieco odważnego proboszcza, który właśnie w tem mieście z dyabłami walczył. Dopiero trzeba było pośrednictwa papieża, ażeby proboszcza uspokoić. Już wówczas magnetyzm zwierzęcy z “cudami” proboszcza się wiązał.
Prąd romantyczny od połowy XVIII-go wieku podtrzymywał wiarę w pośrednictwa sił nadprzyrodzonych, nic też dziwnego, że Gassner znalazł naśladowców, a chociaż większość wywoływaczy duchów uchodziła za oszustów, nie łatwo było wykorzenić wiarę. Lavater bronił magnetycznego somnambulizmu, a wielu filozofów naturalistów starało się zjawisko powyższe wytłómaczyć. Treviranus utrzymywał, że w skutek ruchu rąk magnetyzera, powstaje rodzaj magnesu, którego dwa bieguny odpowiadają dwom osobom, inni szukali przyczyny w różnicy “energii życiowej”, inni znowu źródło siły upatrywali w woli magnetyzera. Postęp na tej drodze doprowadził wreszcie do powstania spirytyzmu w jego dzisiejszej formie, nad którym się później zastanowimy.
Fr. Józ. Gall (1758-1828) w tym samym prawie czasie wprowadził w modę frenologię. Podstawą jego nauki było rozumowanie, że pewne czynności ducha mają siedzibę w pewnych częściach mózgu. Gall - nie nową zresztą myśl - usystematyzował, ale w osnowie jej spoczywał błąd, jakoby budowa mózgu odpowiadała formie czaszki. Największy rozgłos znalazł Gall w kraju, który względem mesmeryzmu i jasnowidzenia zachowywał się bardzo trzeźwo - w Anglii, gdzie już około roku 1820 zawiązało się “Towarzystwo frenologiczne”.
Równie, a może większego znaczenia, aniżeli nauki przyrodnicze była nauka gospodarstwa narodowego (ekonomia polityczna). Jako nauka, ekonomia polityczna zajmuje się badaniem pierwiastków, wpływających na dobrobyt narodów; ponieważ zaś pierwiastki te są w pewnym stosunku do państwa, do kraju, charakteru narodu i w reszcie produkcyjności pewnego kraju, wynika z tego, że nie wszędzie działać one mogą jednako. Już pod rządami absolutnymi zajmowano się tem, w jaki sposób podnieść bogactwo narodowe; usiłowania te dążyły jednak nie do osiągnięcia najwyższego przeciętnego dobrobytu ale do zdobycia środków utrzymania absolutnej siły państwowej, respective armii.
Pierwszym systematem gospodarstwa społecznego był tak zwany merkantylny czyli fabryczny, stosowany już w XVII-ym wieku we Francyi za Colbert’a. Francya owoczesna potrzebowała dużo pieniędzy, a opodatkowanie dla zdobycia ich nie wystarczało; również nie wiele na co przydaćby się mogło podniesienie rolnictwa. Zwrócił więc Colbert wszystkie swoje usiłowania ku podniesieniu przemysłu. Ograniczono przedewszystkiem przywóz a zachęcano do wywozu; wysokie cła broniły wstępu wyrobom cudzoziemskim, a premia wywozowe zachęcały do eksportu. Wywożono wszystko, nawet szlachetne metale i w ten sposób otrzymano znaczną, przewyżkę wywozu nad przywozem.
Im bardziej rozwijał się ten systemat, tem mniej państwo troszczyło się o chłopów. Przemysł francuski zaspakajał zbytkowe potrzeby prawie całego ukształconego świata, płynęło więc dużo pieniędzy do Francyi, ale nie usprawiedliwiało to wcale nieomylności systematu, tem bardziej, że ubożył on miliony.
Do roku 1750 nikt jednak nie wątpił o doskonałości tego systematu; krytykę zapoczątkował Fr. Quesnay (um. 1774). Usiłował on dowieść, że tylko gleba stanowić może bogactwo narodów, dawać prawdziwe zyski, że tylko rolnicy stanowią produkcyjne siły kraju, gdy fabrykanci, kupcy, artyści, uczeni it. p. nie powiększają zasobów bogactwa narodowego, nic nowego nie wytwarzają lecz przekształcają tylko rozmaicie istniejące już formy, - a więc stanowią siły nieprodukcyjne.
W ideach wypowiedzianych przez Quesnay’a spoczywał demokratyczny i rewolucyjny pierwiastek, który później ujawnił się coraz bardziej w systemacie fizyokratów. Cały ruch na tem polu idzie równolegle z rozwojem myśli Rousseau. Jak “obywatel genewski” wszystkiemu, co naturalne, wrodzone, nadawał przewagę, tak też nowa szkoła gospodarstwa społecznego uważała “panowanie natury” (stąd wyraz fizyokraci) za prawo niezaprzeczone. Fizyokraci uważali również, jak i Rousseau, za konieczną nie tylko wszelką osobistą i rzeczową wolność, ale też za taką uważali potrzebę usunięcia zależności ludu i nadanie mu ziemi. Pracowano więc nad wyzwoleniem trzeciego stanu długo przedtem, zanim pojęcie to rozwinął Siéyes.
Najdonioślejsze czyny rewolucyi: zniesienie poddaństwa, równość wobec prawa, zniesienie różnych ciężarów gruntowych - wszystko to było jasno sformułowane w systemie fizyokratów. Socyalna rewolucya, mało wprawdzie widoczna, lecz idąca ręka w rękę z polityczną, niejedną broń wzięła z arsenału fizyokratów.
Przy tem wszystkiem systemat pomimo licznych zwolenników w różnych krajach, był tak samo jednostronny, jak i merkantylizm, gdyż zapoznawał wartość rzemiosł i handlu. Okazało się też wkrótce błędnem uważanie surowych produktów za jedyne źródło dobrobytu państwa i narodu. Mimo to wszystko, znaczenie fizyokratyzmu w rozwoju państwowych i politycznych pojęć jest wielkie, gdyż przyczynił się on do obalenia feudalizmu.
W roku 1763 pomiędzy słuchaczami Quesnaya był Szkot Adam Smith (1723-1790). W roku 1776 wydał on Poszukiwania w naturze i przyczyny bogactwa narodowego. Wypowiedział tam myśli, że bogactwem narodów jest suma wartości wymiennych, których źródłem jest praca. Podnosi ona cenę surowych produktów, przekształca i zmienia je, czyniąc przedmiotem handlu. Wartość dobra powiększa się z nakładem pracy, która jest przyrodzonym regulatorem ceny. A ponieważ cena przedmiotów wytwórczych zależy w ogóle od zapotrzebowania i zaofiarowania, wynika z tego różnica, jaka istnieje zawsze między wartością a ceną targową.
Wartość, czyli względnie cena targowa, nie jest tylko wynikiem surowej wartości produktu i ceny pracy, ale składa się z następujących pozycyi: udziału rolnika, który surowego produktu dostarczył, udziału kapitalisty, który dostarczył środków dla robotnika i nareszcie udziału robotnika. Wartość więc całej pracy narodu, czyli bogactwo narodowe, rozdziela się między trzy produkcyjne klasy: rolników, kapitalistów i robotników.
Smith utrzymywał, że państwo powinno opodatkowywać nie produkcyę lecz dochód a natomiast pozostawić produkcyi wszelką wolność na wewnątrz i zewnątrz ażeby przy pomocy swobodnego współzawodnictwa jakoteż popytu i podaży ceny handlowe mogły się regulować na rynkach. Nie stawił jednak zasady bezwzględnej wolności handlu. Gdyby jaka gałąź przemysłu posiadała szczególniejsze znaczenie dla kraju, należało, według niego, ochraniać ją od współzawodnictwa zagranicznego, to samo czynić należało, gdyby zachodziła potrzeba podniesienia jakiejś gałęzi produkcyjnej.
Znaczenie systematu Smitha wzrastało coraz bardziej w miarę powszechnego rozwoju przemysłu i handlu, w miarę wreszcie szerzenia się jego poglądów na znaczenie podziału pracy i kapitału. Ale w sytemacie tym tkwiły także zarodki wielce niebezpieczne z powodu rozwoju budownictwa machin. Nieuniknione współzawodnictwo wywołało upadek drobnych gałęzi przemysłowych na korzyść wielkich; pomału wytworzyła się przewaga kapitału nad pracą, zarysowywała się wybitniej różnica między bogatym a ubogim i wzrastał proletaryat robotniczy.
Systemat ten miał wprawdzie na oku dobrobyt większości i zdawał się rozwiązywać kwestyę socyalną, przyznając tak wielką wagę pracy jednostek. Nie trzeba jednak zapominać, że systemat Smitha dosięgał chwili, kiedy jeszcze machina nie zapanowała w przemyśle, w miarę zaś szerzenia się jej, robotnik w skutek ścisłego podziału pracy, stał się do pewnego stopnia machiną i utracił poniekąd wartość swoją człowieczą.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wzmacniać się poczęło mieszczaństwo, jako stan trzeci, powstały także we Francyi pierwsze teorye nowożytnego socyalizmu. Ukazały się dwa dzieła wielkiego znaczenia: Kodeks natury (1755) i O prawodawstwie (1776).
Wszystkie te fantastyczne ideały, które już od dawna kołysały masy, wszystkie zasady, wypływając ze źródła miłości ludzkiej, znalazły miejsce w owych dziełach. Autor pierwszego dzieła, ksiądz Morelly, wychodził z fałszywego założenia, że człowiek zaraz po stworzeniu był dobry i dopiero różne urządzenia towarzyskie zepsuły go. Stworzyły one własność, a wskutek tego egoizm, na którym się oparła nauka moralności. Stare więc społeczeństwo upaść musi, a nowe oprze się na następujących zasadach: dobra powinny być wspólne, żadnej własności osobistej, jednostka ma pracować dla wspólności i otrzymuje tylko cząstkę niezbędną do życia. Naród ma być podzielony według rodzin, plemion, prowincyi, posiadających takie same prawa, jak jednostka. Przez pierwsze dziesięć lat związek ma być nierozerwalny; dzieci tylko w młodocianym wieku są przy rodzicach, później idą pod kierunek państwa. Nikt nie jest wolny od pracy przy roli, chociaż nauki i sztuki mogą rozwijać się swobodnie; tylko dla tych nauk miejsca w społeczeństwie niema, które żadnego pożytku nie przynoszą, jak teologia i filozofia. Religia ogranicza się do prostej i zrozumiałej nauki o moralności.
Wpływ Quesnaya widocznym jest z tej roli, jaką w owem idealnem państwie przeznaczono rolnictwu. Z drugiej strony uwidocznia się zupełne lekceważenie natury człowieka, jako rezultatu pracy historycznej. W ogóle autor nie rozumiał tej sprzeczności, jaka leżała między ideą “absolutnej równości” i uznaniem “indywidualnych potrzeb”.
Podobne myśli, jak Morelly, wypowiadał około 1748 autor drugiego ze wspomnianych dzieł Gabryel de Mably. Uznaje on także ideę absolutnej równości, uznając przy tem rozmaitość zdolności i potrzeb, czyli tych właśnie właściwości, które muszą zawsze nierówności tylko wywoływać. Chociaż podobne myśli praktycznie były niewykonalne, a dzieła owe przez te koła, dla których właśnie przeznaczone zostały, nie były wcale czytane, dowodziły one mimo to, że obecnie istniejące stosunki głębszym umysłom nie wystarczały. Rozumieli oni ciśnienie, pod którem niższe warstwy się uginały, widzieli tę rozpadlinę, dzielącą przesyconych i głodnych, wyniosłość panujących i bezbronność niższych, ale mogli tylko marzeniem wznosić się dapon rzeczywistość. A jednak te na pół poetyckie marzenia nie przeszły marnie, bo tysiącom otwierały oczy na przeciwieństwa panujące.
Deklaracya praw człowieka w roku 1789, jakoteż ustawa 1791 roku postawiły zasadę równości, a konstytucya dała wyraźną obronę własności indywidualnej; pogląd ten panował jeszcze w konstytucyi 1793 roku, chociaż w rzeczywistości zmodyfikował się nieco; używanie zaś praw politycznych było zupełnie od jakiejbądź własności niezależne. Reakcya rozpoczęła się już około 1795 roku, kiedy korzystanie z praw obywatelskich znowu zostało związane z posiadaniem własności. Zewnętrzna rewolucya nosiła na sobie charakter polityczny; wewnętrzne jej osnowy miały jednak charakter specyalny, który prędzej lub później musiał się uwydatnić. Nastąpiło to dopiero po upadku Robespierre’a. Babeuf począł wtedy głosić zasady zupełnego komunizmu. W jego państwie nie miało być żadnej własności, ani ubogich, ani bogatych; nawet jednostki miały być w ten sposób kształcone, ażeby się w nich zatarł wszelki indywidualizm. Miasta miały być zniszczone, gdyż uważano je za źródła nędzy i nierówności: rolnictwo miało być jedynem zatrudnieniem obywateli; kościoły, nauki, sztuki miały być zniesione. Partya tego szaleńca, który się nazywał Cajusem Grachiem była dość silną do wywołania socyalnej rewolucyi. W maju 1796 r., spisek miał wybuchnąć, lecz wykryty został. Głowa Babeuf’a padła pod gilotyną i komunizm usunął się na bok, ażeby się przekształcić na fourieryzm i saintsimonizm. Wprawdzie rozwój tych idei przypada dopiero około roku 1820, ale istotnego znaczenia oba systematy dosięgły dopiero w naszych czasach.
W Anglii Robert Dale Owen (1771-1858) uczynił pierwszy skok ku poprawieniu losu robotników i stworzył też odrębny systemat komunistyczny (1812). We Francyi po wzmocnieniu się rewolucyjnego prądu idee socyalistyczne i komunistyczne znowu górę wzięły; widocznem się stawało, że nowożytne państwo nie może być kierowane wyłącznie z punktu politycznego, kwestya gospodarstwa narodowego występowała coraz bardziej stanowczo i zarysowywać się począł obraz czwartego stanu.
Tak samo, jak w dziedzinie nauk przyrodniczych, prąd romantyczny przeniknął do filozofii natury i w zboczeniach fantastycznych się ujawnił, spostrzegamy identyczne zjawisko w dziedzinie nauki gospodarstwa narodowego. Wyobrażeniem tego kierunku był Adam Müller (1779-1829). Poglądy jego z początku rozchodziły się znacznie z nauką Smitha; widział on moralne niebezpieczeństwo systematu, który kapitału umysłowego prawie wcale w rachubę nie brał a robotnika zniżył do znaczenia machiny. Ale środki zaradcze Müllera były jeszcze gorsze, niż choroba. Utrzymywał on, idąc za fizyokratami, że rolnictwo powinno być zasadniczem zajęciem każdego obywatela w państwie, ale pragnął go nadto feudalnie uorganizować: naprzód wzmocnić własność ziemską i poddaństwo włościan, cechy rzemieślnicze, gildye kupieckie it. p. Ideałem więc jego było, właściwie mówiąc, dawne państwo feudalne z wyraźnie rozgraniczonemi stanami. Byłby to więc powrót do średniowiecznych instytucyi tej naturalnej równowagi, która mocno została zachwianą przez rewolucyę i Napoleona.
Ujęcie całego historycznego materyału we wszystkich znaczniejszych dziedzinach wiedzy i uporządkowanie go, stało się także zadaniem historyi, która do końca XVII-go wieku, była tylko nagromadzeniem suchych dat. Dopiero w ciągu XVIII-go wieku zrozumiano ważność badań źródłowych i związek ruchów politycznych rozwojem kulturnym społeczeństwa; starano się ująć materyał genetycznie i przedstawiano już nie tylko fakty, ale także źródła ich sprawdzać poczęto. Wprawdzie badacze krępowani byli zależnością od książąt panujących, jednak powoli począł się kształcić zmysł krytyczny i niezależność sądu. Piętno nowej epoki odbiło się zarówno w historyi państw i kościoła. Duch krytycyzmu począł się budzić jednocześnie w Niemczech, Francyi i Szwajcaryi; już w roku 1775, Szwajcar I. Iselin domagał się udziału obywateli w życiu państwowem. Justus Möser (urodzony 1720) działał w tym samym kierunku, żądając wzmocnienia praw narodowych i ożywienia politycznego zmysłu. W jego Fantazyach patryotycznych (1774) i zbiorku drobnych artykułów zajął się on całkowitem badaniem rozmaitych stron narodowego życia. Wprawdzie nie wyzwolił się jeszcze z poglądów feudalnych i przeświadczony był o potrzebie poddaństwa, jednakże żądał samorządu gmin, sądów przysięgłych, utworzenia armii narodowej i wolności handlu.
W Niemczech na pojęcie historyi oddziaływały obce wpływy, a najbardziej Voltaire. Voltaire uwzględnia w dziełach swoich historycznych życie wewnętrzne narodu, stosunki obyczajowe i ekonomiczne, jego postęp w dziedzinie sztuki i nauki; jako historykowi brakowało mu tylko sprawiedliwości i przeświadczenia, że każda epoka tylko na podstawie jej własnych czynów może być sądzoną.
Metoda Voltaire’a i Montesquieu okazała się pożyteczną dla Anglii, gdzie Dawid Hume, Robertson, Gibbon i inni kształcili się na wzorach francuskich. Szczególnie Gibbon w Historyi upadku państwa rzymskiego (1776-1788) w wielu razach poszedł drogą wskazaną przez Montesquieu. Chociaż i w Niemczech wpływ francuskich pisarzy niejednokrotnie zaznaczył się, a do badania źródeł uciekano się często, pierwsze najpoważniejsze dzieło historyczne powstało nie na gruncie politycznym i na samodzielnych studyach oparte. Była to Historya sztuki w starożytności Jana Winkelmanna (1764).
Praca ta miała wielkie znaczenie a zalety jej polegały na tem głównie, że przedstawiła sztukę w rozwoju historycznym. Z wielką subtelnością maluje Winkelmann początek, wzniesienie się i upadek sztuki u starożytnych narodów, wpływ klimatu i religii na kształcenie się wyobraźni i charakteru narodu, wreszcie powstanie stylów, jako niezbędny wynik tych przyczyn. Z rozwojem historycznym sztuki wiąże się także treść estetyczna. Przedmioty sztuki traktował on nie, jako starożytności, lecz jako dzieła fantazyi twórczej, dlatego też zagłębiał się w istotę piękna i grecką naturę plastyczną, jako jego wcielenie. Zastanawiał się nad ustosunkowaniem natury do sztuki, nad wpływem materyałów na różne gałęzie sztuki. Winkelmann nie był tylko suchym uczonym, lecz człowiekiem obdarzonym bogato w fantazyę od natury, urodzonym Grekiem niejako i dlatego też zrozumiał tajemnice helleńskiej sztuki.
Wpływ idei Winkelmanna był głęboki i trwały na takich ludzi, jak Lessing, Goethe, Schiller, a nawet badaczom historyi i literatury starożytnej nowe drogi odkrył.
Z dalszym rozwojem dziejopisarstwa związane są nazwiska L. Schlözera (umarł 1809) i Ludw. Tym. Spittlera (1782-1810), którzy nauczyli przyszłe pokolenia bystrzejszem okiem w przyszłość spoglądać. Ostatni, szczególniej, dziełami swemi przyczynił się do rozbudzenia zmysłu politycznego w Niemczech i ostro gromił zakulisową politykę, despotyzm małych tyranów i samowolę urzędników. Ze względu na naukowe traktowanie dziejów, założył podwaliny krytycznego badania, opartego nie tylko na źródłach ale sprawdzającego wiarogodność źródeł. Szczególnie zwracał uwagę na rozwój urządzeń państwowych i walkę o ich zdobycie. Z początku oddawał się badaniu historyi kościoła, a potem dopiero, nie tracąc z uwagi pierwszej, zajął się historyą polityczną.
Jako badacze dziejów wybitne bardzo zajęli stanowisko Schlosser i Niebuhr (obaj urodz. w 1776 roku). Na polu pracy dali się wprawdzie poznać przed rokiem 1820, ale działalność ich poza tę epokę nie sięga. Karol v. Rotteck (ur. 1775) i Fryderyk v. Raumer (ur. 1781) reprezentowali dwa stronnictwa niemieckiego liberalizmu w jego formie kształtowania się w epoce restauracyi i reakcyi. O wszystkich będziemy mówić w księdze drugiej.
W Polsce z końcem XVIIl-go wieku rozpoczęły się poważne badania historyczne, a Adam Naruszewicz (ur. 1733-1796) pracą swoją Dzieje narodu polskiego (1780-1796 u Groella) stworzył szkołę historyków. Człowiek wielkiej pracowitości, sumienny badacz materyałów, oparł się na nich w wykładzie dziejów, które doprowadził do wstąpienia na tron Jagiełły. Jako krytyk okazał się bardzo bystrym, jako opowiadacz pozbawiony był wdzięku i łatwości, nie posiadał poetyckiej intuicyi, któraby mu pozwoliła głębiej wnikać w charakter i ducha wieków. Wykształcony na rzymskich historykach, a głównie na Tacycie, trzymał się nadto pragmatycznego wykładu. Ściśle mówiąc, napisał on historyę państwa polskiego i królów jego - jak utrzymywał Lelewel,- jego polityki, zajść i stosunków z mocarstwami sąsiedniemi, oraz spraw monarchów i książąt, ich familii, wojen, traktatów. Wewnętrzne dzieje prawie nie zostały dotknięte. Brakowało do tego i materyałów, i odpowiedniego pojęcia zadania dziejów. Dopiero w najnowszych podjęto tę pracę.
Późniejsi kontynuatorowie Naruszewicza nie potrafili sprostać jego talentowi, wiedzy i krytyce; prace więc ich donioślejszego znaczenia nie mają.
Znakomitą sławą cieszył się Tadeusz Czacki (1765-1813) prezes komisyi eduk. na gub. wołyńską, który na polu szkolnictwa położył wielkie zasługi. Jako historyk nie posiadał talentu Naruszewicza co do objęcia wielkiej całości; mimo to dzieło jego O litewskich i polskich prawach, nazwane “lasem erudycyi”, znalazło rozgłos wielki. W ogóle był to umysł niesystematyczny, niezbyt szeroki i mało krytyczny, chociaż chciwy wiedzy i gromadzący ją skwapliwie. Bartoszewicz nazywa go człowiekiem pozbawionym zdolności, ale “dobrym krytykiem”, chociaż “pisał o tem, czego nie rozumiał”. Taki sprzeczny sąd wydał o nim jeden z najzdolniejszych historyków naszych i ludzi.
Francuzi i Anglicy położyli ogromne zasługi na polu studyów oryentalnych. Jako przywódcę ruchu w tej dziedzinie wspomnieć należy Silv. de Sacy (ur. 1758 um. 1838). Założył on podwalinę nauki języka i literatury arabskiej, a rozpowszechniając przekłady, powiększył wpływ, jaki poezya wschodnia wywierała na literaturę nowożytną. Wskutek wyprawy Bonapartego powstała zupełnie nowa nauka - egiptologia. W 1798 roku znaleziono napis, którego tekst w staroegipskim i greckim języku pisany (1803 r. rozpowszechniony) zachęcił uczonych takich, jak Sacy, Ackerblad, Th. Young i inni do odgadywania zagadki hieroglifów, rozwiązaną dopiero w roku 1822 przez J. Champollion’a młodszego.
W Anglii na początku stulecia pojawiło się studyum o staroindyjskim języku i literaturze (sanskryt), któremi się wkrótce zainteresowano w Niemczech i Francyi. Szczególniej ważnem było to ze względu, że język sanskrycki jakoteż zendzki są najstarsze z grupy aryjskich i mogą być uważane za macierzyste języków romańskich, a niemniej greckiego, litewskiego, niemieckiego i słowiańskiego. W Niemczech na tem polu pracował Jakób Grimm (urodz. 1785). U nas Bogumił Linde w językoznawstwie położył niespożyte zasługi wydaniem Słownika języka polskiego.
Do rozwoju nauk przyczyniły się niezawodnie powstające wszędzie liczne zakłady naukowe, tak ogólno kształcące, jakoteż specyalne. Niżej dołączone tabelki pozwolą rozejrzeć się dokładnie.
TABLICA I. Ważniejsze stowarzyszenia przyrodniczo-naukowe do r. 1820.
NIEMCY | FRANCYA | ANGLIA | ROSSYA |
1779. Towarzystwo badaczy przyrody w Halli. 1790. Tow. botaniczne w Regensburgu. 1793.Tow. przyjaciół badania przyrody w Berlinie. 1797. Tow. geologiczne w Jenie. 1808. Tow. badaczy przyrody w Hanau, 1816. w Marburgu, 1818. w Altenburgu, 1817. we Frankfurcie nad Menem. | 1732. Societé d‘Histoires naturelles w La Rochelle. 1818. Soc.Linnéenne w Bordeaux. | 1788. Linnean Society w Londynie. 1807 Geological Soc. tamże. 1808. Wernerian Soc. w Edynburgu. 1819 Microskopical Soc. w Londynie. 1820. Astronomical Royal Society w Londynie. | 1803. Chemiczne towarzystwo w Rydze. 1804. Fizyczno-medyczne tow. w Moskwie. 1805. Tow. badaczy przyrody w Moskwie. 1817. Mineralogiczne towarzystwo w Petersburgu. |
SZWAJCARYA | AMERYKA | POLSKA | |
Tow. badaczy przyrody 1746. w Zurychu. 1786. w Bernie. 1817. w Aargau. 1817. w Bazylei. 1815. Powszechne towarzystwo szwajcarskich badaczy przyrody. | Societies of natural sciences 1812. W Filadelfii, 1818. Cincinnati, 1819. New-Yorku. | 1801. Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie. 1805. Towarzystwo lekarskie w Wilnie. |
TABLICA II. Uniwersytety.
NIEMIECKIE | INNE |
1802. Landshut w Bawaryi. 1805. Bern. 1810. Berlin. 1811. Frankfurt nad Odrą połączony z Wrocławiem. 1815. Wittenberg połącz. z Hallą. Zamknięto wyższe zakłady naukowe: 1809. Rinteln, Altdorf, Helmstädt. 1810. Salzburg. 1810. Insbruk. 1815. Paderborn. | 1791. Filadelfia. 1795. Institut national, Paryż. 1802. Odnowienie uniwersytetu dorpackiego. 1803. Wilno. 1804. Charków. 1804. Kazań. 1808. Université de France, Paryż. 1813. Helsingfors. 1816. Warszawa. 1819. Charlotteville (Wirginia). 1819. Petersburg. |
TABLICA III. Szkoły politechniczne i fachowe.
1736. Szkoła anatomiczna w Warszawie.
1745. Politechnikum w Brunświku.
1763. Szkoła leśna w Ilsenburgu (Harz).
1789. Szkoła chirurgiczna w Warszawie.
1795. Ecole polytechnique w Paryżu.
1798. Akademia Budownictwa w Berlinie.
1800. Leśna akademia w Dreissigacker.
1801. Politechnika w Pradze.
1802. Szkoła rolnicza w Celle (Hannower).
1802. Szkoła rolnicza w Weihenstephan (Bawarya).
1810. Leśna akademia w Tharand.
1811. Johaneum w Gradcu.
1811. Akademia górnicza w Klausthal (Harz).
1815. Politechniczna szkoła w Wiedniu.
1818. Szkoła rolnicza w Hohenheimie (Würtemberg).
1820. Szkoła sztuk i rzemiosł w Berlinie.