Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Słowo wstępne
Księga pierwsza (1776-1820)
Od walki o niepodległość Stanów Ameryki Północnej do Cesarstwa Napoleona
Od Jeny do Moskwy
Upadek Napoleona
Odpierwszego paryskiego pokoju do kongresu w Opawie
Opinie i prądy społeczne
Główne rysy w dziedzinie filozoficznej i religijnej
Ruch w dziedzinie naukowej
Literatura od roku 1820
Klasycyzm i początek romantyzmu w sztukach pięknych
Muzyka
Teatr. Sztuka dramatyczna
Wynalazki w dziedzinie techniki i ich znaczenie
Dziennikarstwo. Poczta
Księga druga (1820-1830)
Nowe kongresy. Państwa romańskie
Narody wschodnie
Państwa germańskie
Stosunki francuskie do rewolucyi lipcowej
Opinie i kierunki
Główne prądy w dziedzinie filozofii i religii
Nauki
Literatura do rewolucyi lipcowej
Sztuka (sztuki piękne, muzyka, teatr)
Budownictwo machin. Wynalazki. Robotnicy w Anglii
Księga trzecia (1830-1848)
Najbliższe następstwa rewolucyi lipcowej. Niemcy i Austrya do roku 1840
Anglia od 1830-1840. Wschód w tym samym okresie
Szwajcarya. Państwo romańskie (1830-1840)
Państwa niemieckie. Wschód do r. 1848
Państwa południowo-romańskie i Francja do rewolucji lutowej
Opinia i prądy u głównych narodów, miedzy dwiema rewolucjami
Nauka
Literatura do r. 1848
Sztuki
Postęp techniczny. Kwestya robotnicza
Księga czwarta (1848-1864)
Od rewolucyi lipcowej do zamachu stanu we Francyi
Do początku wojny włoskiej (1852-1859)
Od wojny włoskiej do odnowienia, kwestyi szlezwicko-holsztyńskiej
Prądy panujące od 1848-1864
Literatura
Materyalizm i pesymizm. Stosunki religijne
Nauka w połowie wieku
Sztuka
Technika. Wystawy. Stosunki robotnicze
Księga piąta (1864-1890)
Wybitne zdarzenia w ruchu politycznym
Ruch religijny. Filozofia i prądy ogólne. Nauki
Prądy współczesne w literaturze i sztuce
Rzut oka na literaturę i sztukę pomniejszych narodowości słowiańskich
Nędza materyalna i duchowa. Przeciwdziałanie. Zakoń­czenie

Postęp techniczny. Kwestya robotnicza


Postęp techniczny. Kwestya robotnicza.

Wspomnieliśmy już o największych wynalazkach poprzednie! dziesięcioleci o telegrafach i lokomotywie. Pierwsze zastosowanie elektro-magnetycznego telegrafu miało miejsce w Getyndze przez prof. Gaussa i Weber’a. Ułożyli oni, opierając się na ruchach igły magnetycznej, alfabet, ułatwiający porozumienie Schilling zajął się także ulepszeniem telegrafu i przedstawił go zgromadzeniu naturalistów w Heidelbergu. Nie odpowiadał on jednak zadaniu szerszego zastosowania. W 1836 roku zapoznał się z nim Anglik Cook, kazał sobie zrobić model i nad ulepszeniem począł pracować wspólnie z fizykiem Wheatstone’m. Już w maju tegoż roku otrzymali patent, a w lipcu na przestrzeni trzy milowej zrobili pierwsze doświadczenie zupełnie zadawalające. Byli oni bohaterami dnia w chwili właśnie, kiedy Schilling zakończył życie. Rycina załączona daje pewne pojęcie o tym pierwszym igiełkowym telegrafie.

W dziedzinie telegrafu nie poprzestano na tem. Fizyk monachijski Karol August Steinheil (1801—1870) pracował na tem polu usiłując ulepszyć przesyłanie znaków, które wymagało przy istniejących aparatach olbrzymiej uwagi. Rezultatem tej pracy była budowa telegrafu piszącego. Nie tu miejsce na opisywanie go, dość będzie wspomnieć, że połączył on igłę magnetyczną z paskiem papieru w ten sposób, iż znaki od razu odbijały się na papierze, a jednocześnie dzwonek wydzwaniał sygnały.

Jeszcze większego znaczenia dla telegrafu było inne odkrycie, Steinheila (1838). Dotychczas utrzymywano, że obydwa końce przewodnika muszą, być ze sobą powtórnie połączone; Steinheil wykazał że jest to zupełnie zbytecznem.

Anglicy pracowali dalej nad ulepszeniem aparatu igiełkowego. Najlepszy był Wheatstone’a, który zastosował do swego telegrafu obok prądu elektrycznego działanie wagi, poruszającej koło, będące w związku ze wskazówką zewnętrzną, poruszającą się na tarczy, posiadającej na brzegach litery i znaki, za pomocą których odcyfrowywano depesze.

Telegraf igiełkowy
Telegraf igiełkowy

W ogóle jednak rozmaite systemy telegrafów, których opisem z braku miejsca zajmować się nie możemy, nie zadawalały teraźniejszych wymagań, gdyż przesyłanie depesz odbywało się zbyt powolnie. Stąd też dążono ciągle do ulepszeń. Na tem polu Samuel Finley Morse (1791—1872), Amerykanin, może być śmiało uważany, jako wynalazca elektro-magnetycznego telegrafu. Z początku alfabet telegraficzny składał się z punktów i kresek, jako też rozmaitych ich kombinacyi, lecz wcześnie poczęto pracować już nad tem, ażeby umożebnić zastosowanie do telegrafu liter alfabetu łacińskiego. 

Aparat telegraficzny Morse’a.
Aparat telegraficzny Morse’a.

Usiłowania te doprowadziły do tego, że już w 1847 r. telegraf systemu Siemens ’a, zaopatrzony w przyrząd do drukowania depesz, uzyskał patent, poczem rozmaite ulepszenia nadały telegrafowi dzisiejszą skończoną formę.

W kierunku budowy kolei żelaznych zrobiono ogromny postęp. Lokomotywę starano się uczynić coraz bardziej odpowiednią do komunikacyi na kolei żelaznej i na tem polu pracowały, można powiedzieć, wszystkie siły techniczne całego świata. Ogromnem ułatwieniem był wynalazek Roberta Stephensona, syna znakomitego ojca, pozwalający zastosować do lokomotywy także ruch wsteczny. Drugim środkiem nader szybkiego rozwoju komunikacyi była budowa kilku wielkich kanałów wodnych - jak Kaledońskiego w Anglii (1847), kanału Ludwika w Niemczech (1846) i innych.

Lokomotywa Stephensona
Lokomotywa Stephensona

Coraz bardziej rozwijający się przemysł i handel wpływał wzajemnie na rozwój i ulepszenie środków transportowych. W zakresie żeglugi parowej postęp techniczny objawił się nie tylko budową statków o większej sile, lecz także wprowadzeniem do powszechnego użycia śruby. Około 1840 roku zbudowano w Anglii pierwszy parowiec śrubowy Great Britain o sile 1,200 koni. W dziedzinie wynalazków, mających związek z ulepszeniem komunikacyi zanotować należy próby, czynione z zastosowaniem do tego celu zgęszczonego powietrza, posiadającego, jak wiadomo, pewien stopień rozciągliwości. Próby te, robione w Anglii, Francyi i Niemczech, nie doprowadziły jednak dotychczas do pożądanych rezultatów.

W ogóle w każdej dziedzinie wielkiego przemysłu robiono liczne bardzo wynalazki i zastosowania, mające na celu zwiększenie lub ulepszenie produkcyi. Machina parowa uczyniła niezależnym do pewnego stopnia wielki przemysł od głównych motorów przyrody—wody i powietrza, a użycie siły ręcznej sprowadziła do minimum. W ten sposób przemysł mógł rozwinąć się w wielu okolicach i krajach bogatych w dary natury, a ubogich w siły robocze. W ogóle wpływ i znaczenie dla ludzkości siły pary pod rozmaitą formą zaledwie tutaj wskazać możemy; tak one są olbrzymio wielkie i różnostronne, że tylko historya rozwoju tej gałęzi mogłaby je dokładnie wykazać.

Wspomnimy tu tylko przemysł żelazny. Przerabianie i poruszanie wielkich mas żelaza dawnemi środkami było zupełnie niemożebne. Dopiero wynalazek młota parowego stworzył nową drogę przemysłowi do tego stopnia, że dziś niemożliwą jest bez niego wszelka prawidłowa przeróbka żelaza. Z początku dopływ pary bywał tu regulowany za pomocą ręki ludzkiej, później funkcyę tę spełniał przyrząd mechaniczny. Jak wszystkie wielkie wynalazki, młot parowy nie jest, że tak powiem, wynalazkiem jednorazowym; pierwszy pomysł wyszedł od Wath ’a, potem ulepszył go William Dovere (1806), aż wreszcie utrzymał się doskonały system J. Nasmyth et Creuzot (1842).

Siłę pary stosowano także do wydobywania elektryczności. Wilhelm Jerzy Armstrong (ur. 1810) przypadkowo spostrzegł w 1840 roku, że para, wydobywająca się z cylindra, wytwarza elektryczność dodatnią, zaś cylinder sam — ujemną i na podstawie tego spostrzeżenia zbudował pierwszą elektryczną maszynę.

Młot parowy.
Młot parowy.

Światło, spostrzegane często przy manipulacji z elektrycznością, naprowadziło na myśl zużytkowanie nowego źródła światła. Pierw sze doświadczenie w tym względzie (1822) zrobił Humphry Davy (1788— 1829). Na końcu dwóch drutów bateryi galwanicznej umieszczono dwie zbliżone do siebie laseczki węglowe, które później, przy rozpoczęciu działania prądu, odchylano od siebie; między dwoma laseczkami węglowemi ukazywał się wtedy łuk jarzący, którego siła zależną była od siły bateryi. Łuk świetlny powstawał stąd, że nieskończenie drobne cząsteczki węgla z jednego do drugiego bieguna przeskakiwały.

Maszyna elektryczno parowa
Maszyna elektryczno parowa

Im bardziej laseczki węglowe zmniejszały się przez spalenie, tem prąd stawa! się słabszy, aż wreszcie światło gasło. Wszystkie więc usiłowania techników skierowały się ku temu, ażeby wynaleźć przyrząd równomiernie zbliżający laseczki węgla. Pierwsze praktyczne zastosowanie tego wynalazku miało miejsce około 1840 roku w Paryżu. W ogóle, kwestya światła elektrycznego nader żywo zainteresowała uczonych, lecz rozwiązanie jej techniczne, mniej więcej zadawalające, przypadło w udziale dopiero dopiero najnowszy czasom.

Inne bardzo ważne zastosowanie prądu galwanicznego znalazło miejsce w galwanoplastyce, czyli utrwalaniu metali na inny ciałach. W tym celu Maurycy Herman Jacobi (1801 1874) wynalazł aparat galwaniczny, który ostatniem i czasy o tyle ulepszono, że pracuje daleko szybciej. Galwanoplastyka dała impuls licznym bardzo gałęziom nieznanego przedtem przemysłu, mianowicie: platerowaniu, fabrykacyi luster za pomocą chemicznego posrebrzania odwrotnej strony, utrwalania sterotypów i t. d.

Usiłowano zużytkować elektryczność nie tylko do oświetlania, lecz także jako motor, jako siłę. Jaeobi’emu, który powołany został najprzód do uniwersytetu w Dorpacie, a następnie zamieszkał w Petersburgu, udało się zbudować aparat według systemu Grove’a, fizyka angielskiego, wytwarzający siłę jednego konia. Machina ta wystarczała do poruszania łodzi przeciwko prądowi Newy z 14-ma ludźmi. Było to tylko początkiem. 

Z liczby wynalazków i machin, mających na celu przerobienie i wyrób przędzy, wspomnimy tylko o maszynie do szycia, która stała się nie tylko dźwignią przemysłu krawieckiego, lecz niezbędną pomocą w każdem domowem gospodarstwie. Już około 1830 roku krawiec francuski z St.-Etienne Thimonnier zbudował z drzewa maszynę do szycia. W latach następnych utworzyło się towarzystwo, które na 18-tu ulepszonych maszynach do szycia szyło uniformy dla żołnierzy francuskich. Robotnicy zniszczyli cały warsztat. Wynalazca nie stracił jednak zapału i już około 1845 roku wynalazł kapitalistę, który założył fabrykę. Odtąd wyrabiano machiny do szycia z żelaza, które pracowały dość zadawalniająco, poczęły się rozpowszechniać, ale, jak zwykle, inni zebrali owoce pracy Thimonnier’a, który zmarł w ubóstwie. 

Aparat galwaniczny.
Aparat galwaniczny.

Jednocześnie w Ameryce i Anglii uzyskano wiele patentów na rozmaite systemy maszyn do szycia, pomiędzy któremi odznaczył się system Eliasza Hove ’go (ur. 1819). Śród ciężkich walk z ubóstwem udało mu się około 1846 roku zbudować pierwszą maszynę; był to tak zwany system czółenkowy.

W tym okresie zrobiła także ogromny postęp daguerotypia. Wynalazek Daguerre’a posiadał tę niedogodną stronę, że do utrwalenia obrazu klisze powinny były być wystawione przynajmniej przez 20 minut na światło. W 1840 roku chemik Claudet spostrzegł, że zdolność jodu do wchłaniania światła powiększa się za pomocą bromu co przyśpiesza odbicie obrazu. Drugi francuski chemik usunął inną wadę—łatwą zniszczalność obrazu—za pomocą chlorku złota.

Sposób postępowania, jaki się wytworzył wówczas dla zdejmowania obrazów, utrzymał się dotychczas prawie w fotografii. W 1848 roku zastosowano po raz pierwszy dla utrwalenia negatywu białka, w 1851 roku polecano w tym samym celu collodium, które w skutek łatwego wysychania znalazło wkrótce szerokie zastosowanie. 

Rzućmy teraz okiem na przemiany, jakie się odbywały w głębi społeczeństwa, skutkiem wytwarzania się wielkiego przemysłu przy pomocy machin, jako też na szkodliwy i pożyteczny wpływ tego.

Najpotężniej uwidoczniło się to w Anglii, gdzie pomimo wielkich przesileń, zaznaczył się głęboki przedział między bogactwem a nędzą. Zwalczano wprawdzie pauperyzm, lecz go nie zwyciężono; nędza powszechna, pomimo reform w prawodawstwie, rosła, społeczne położenie klas roboczych było godnem politowania i stanowiło niejako podwalinę zubożenia szerokich warstw ludowych. Ogólny stan rzeczy świadczył najlepiej, ile nieprawdą było twierdzenie Ricarda, że cena pracy stosuje się do potrzeb robotnika; na każdym kroku przekonywano się, że potrzeby musiały się zniżać do najniższej płacy, co okazywało się niezmiernie szkodliwem dla robotników, zarówno pod względem moralnym jak i materyalnym.

Francuski ekonomista Leon Faucher ( Etudessur l’Angleterre. 1845, 2 tomy) mówił, że położenie klas robotniczych w Anglii jest mięszaniną pracy i nędzy, energii i występku. Nadużycie pracy daje te same rezultaty, co lenistwo— zwyradnia ciało i ducha.

W 1839 roku ceny podskoczyły nieco, w 1840 nastąpił zastój, a w 1841 i w 1842 przyszły przesilenia handlowe, które tysiące robotników pozbawiły chleba, w skutek zmniejszonej roboty i zniżonej płacy. P o mimo usiłowań parlam entu z lat 1834 i 1847, zdążających do reformy zarówno warsztatów, jako też prawidłowego podziału funduszów, przeznaczonych na niesienie pomocy ubogim, w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło. Roczne sprawozdania centralnej komisyi dla ratowania ubogich świadczą, że na biednych wydatkowano w 1847 roku przeszło 5 ‘A milionów funtów szter,, a w 1848 prawie 6 ¼  mil. f. szt. Największy zastęp ubogich stanowiły wdowy i dzieci; w jednym roku rozdano zapomogi 50 tysięcy wdowom i 122 tys. dzieciom. Cała ta olbrzymia ilość nędzarzy urosła jeszcze w skutek tego, że ustaw a o ubogich z 1601 roku nadawała każdemu prawo do zapomogi; najważniejszą wszakże przyczyną była —niepewność zarobku i nizka jego skala.

W ogóle, raną na organizmie życia angielskiego społeczeństwa było zupełne zaniedbanie nauki początkowej, które też się zemściło na stosunkach społecznych klas robotniczych. Jeszcze np. w 1843 roku w obwodzie Ashton-Oldham, posiadającym 105,000 ludności, nie było ani jednej szkoły dla dzieci niższych warstw, tak, że 4,500 dzieci rosło bez nauki wcale. Nic przeto dziwnego, że rozwijały się śród takiej ludności pewna dzikość i występek; najbardziej wzmagało się pijaństwo. W 1848 roku podniesiono na ulicach Londynu w stanie zupełnie nietrzeźwym 16,461 osób, z których było 7,264 kobiet; z tej liczby 1 3 część nie umiała czytać i pisać, a 9,658 tylko czytać.

Stosunki, które się ułożyły ku końcowi tego okresu, świadczyły, że opieka nad biednymi od 1834 roku zaledwie zdołała nędzę złagodzić nieco, lecz nie była w stanie zniszczyć źródła złego, przeciwnie— zwiększała je nawet. W ytw arzała ona proletaryat, powiększając już istniejący, lecz nie potrafiła dopomódz istotnie biednym, niepozbawionym jeszcze miłości własnej; nie potrafiła zabezpieczyć od nędzy pracowitych i uczciwych robotników. Państwo od 1833 roku poczęło zwracać uwagę na potrzebę usunięcia niektórych nadużyć, lecz działo się to w stopniu nader niedostatecznym. Ustanowiono jed n ak dla dzieci do 18-tu lat czas roboty 12 godzin dziennie, zabroniono brać do roboty dzieci niżej 9-ciu lat, zaś dzieci od 11—13 lat mogły pracować tylko 9 godzin dziennie. W 1844 roku pozwolono 8-letnie dzieci zatrudniać 6 1/2—7 godzin dziennie, w 1847 naznaczono czas pracy dla dzieci 10 godzin. O zdrowie robotników troszczono się najmniej; dopiero około 1850 roku powstała kwestya zdrowych mieszkań robotników. O ile to było potrzebne, dowodzą najlepiej liczby: w niektórych dzielnicach robotniczych Londynu przeciętna długość życia robotników wynosiła 17 i 18! Śmiertelność w wyższych klasach w czasie cholery wynosiła 2,3 0/0, w okręgach robotniczych 81,7%.

Jeszcze gorsze stosunki były w Irlandii. Tu nawet prawo o ubogich z 1818 roku okazało się niewystarczającem, tak, że po 1847 roku rozciągnięto je poza fabryki. Od września 1847 do września 1848 roku rozdzielono 1,338,484 funtów szterlingów między 1,602,184 ubogich —co wynosiło ¼ części ludności. Przerażające te liczby można tylko usprawiedliwić częściowo nieurodzajem kartofli, który zawsze widmo głodu do kraju sprowadzał. Wobec jednak istniejących warunków , na które już poprzednio zwróciliśmy uwagę czytelników, polepszenie agrarnego, a nawet politycznego położenia Irlandii było niemożebne. Protegowana emigracya zmniejszyła wprawdzie ilość ubogich, lecz nie usunęła ubóstwa. Ludność poczęła się zmniejszać; z ogólnej liczby 6 1/2 milionów w 1841 roku, w dziesięć lat później pozostało tylko 4,856,464, czyli o 20,3% mniej. Emigracja wzmagała się; wychodźcy do nowej ojczyzny zabierali ze sobą nienawiść ku Anglii; w ogóle pauperyzm powszechny i wyradzanie się rasy, jaką, za sobą pociągał, był najpotężniejszą przyczyną emigracyi.

Tak więc Anglia z jednej strony broniła moralnych niejako podstaw ludzkości, występując np. przeciwko niewolnictwu, z drugiej strony te same podstawy deptała nogami. Głód z roku 1847 na 1848 wywołał nowe przesilenie—dzierżawcy przestali wypłacać czynsz. Wtedy rząd wystąpił w parlamencie z żądaniem, ażeby każdy właściciel gruntu lub jego wierzyciel miał prawo majątek zadłużony do połowy wartości sprzedać. Pomimo oporu ze strony Irlandczyków, zwracających uwagę na to, że wobec zniżenia renty i utraty wartości ziemi, taki środek równałby się ruinie drobnej własności i dzierżawców; skutkiem wielkiej ilości zaofiarowanych dóbr cena ich niesłychanie spadła.

Wspomnieć jeszcze wypada o stowarzyszeniach wstrzemięźliwości. Teodor Mathew wystąpił w 1833 roku przeciwko użyciu gorących napojów. Pracę swoją rozpoczął najprzód w Irlandyi, potem przeszedł całą Anglię, wreszcie udał się do Ameryki Północnej. Z początku skutek olbrzymi, lecz brakło wytrwania. Około 1840 roku ruch ten ogarnął i Niemcy, a w 1843 zwołano w tym przedmiocie pierwszy kongres do Hamburga. Dotychczas jednak rezultaty tych usiłowań widoczne są w Szwecyi i Norwegii.

Ciężkie położenie klas robotniczych dało impuls do pracy wyższym sferom angielskiego społeczeństwa, ażeby według możności wpłynąć na złagodzenie nieszczęścia. Należy więc zauważyć powstałe w takim celu stowarzyszenie p. t. Society for improving the Condition of labouring classes, na czele którego stanęli książę Albert, arcybiskup Canterbury, lord Ashley i inni, jako też usiłowania niektórych fabrykantów około założenia i utrzymania szkół rzemieślniczych.

W tym czasie rozwinęły się także instytucye wielkiego pożytku, zwane kasami oszczędności. Około 1830 roku suma wkładów wynosiła 15 milj. funtów, w 1834— 25 milj. było ulokowanych w 600 kasach. Z łona robotników wyszła także inicyatywa dwóch instytucyi: stowarzyszeń konsumpcyjnych i rękodzielniczych (Tradesunions).

Mówiliśmy poprzednio, że niektóre fabryki, większość można powiedzieć, praktykowały względem robotników tak zwany system wymiany (Truck-system), który polegał na tem, że fabrykant otwierał w swoim sklepie wiktuałów kredyt robotnikom, a należność potrącał z zarobku. Był to system, obowiązujący prawie zawsze robotników, niesłychanie uciążliwy i rzadko uczciwie stosowany. W lb4o roku w Rochdale dwunastu ubogich tkaczy naradzało się nad tem, w jaki sposób taniej nabywać produkty spożywcze. Postanowiono kupować je za wspólne pieniądze i odprzedawać. W ten sposób 24-go grudnia 1844 roku powstał pierwszy sklep spożywczy. Wkrótce stowarzyszenie rozszerzyło swoją działalność o tyle, że założono własny warsztat w celu produkowania dla członków taniego ubrania.

Dobry przykład znalazł wkrótce naśladowców; niektóre stowarzyszenia, jak np. w Leeds, które już w 1852 roku posiadało około 3,200 członków, miało nawet młyn zbożowy dla swego użytku. 

Trades-unions wychodziły z tej zasady, że wspólnemi silami należy wytworzyć potęgę przeciwko kapitałowi. Rozpoczęły więc przedewszystkiem walkę przeciwko systemowi wymiany, jako też przeciwko przeciążaniu pracą kobiet i dzieci, oraz użytkowaniu z ich siły w nieproporcyonalnej ilości, co w końcu spowodowało zmniejszenie ceny zarobkowej. Pożytek takich instytucyi samoobrony okazał się najbardziej w okręgach tkackich, mniej widocznym był w przemyśle żelaznym, a wpływem swoim nie dotknął prawie wcale przemysłu górniczego.

W Anglii, z wyjątkiem Irlandyi, w pragnieniach klas robotniczych rzadko występowały powody polityczne, we Francy i działo się odwrotnie. Mniej lub więcej zmienione idee komunizmu znalazły tu rozległy odgłos. Ruch socyalistyczny do 1840 roku, jaki w sferze robotniczej panował, nie posiadał zabarwienia politycznego; w miarę jednak rozrostu kapitalizmu zwiększała się domieszka polityczna. W 1834 roku powstały rozruchy w Paryżu i Lyonie (Lugdun), śród których robotnicy przyjęli udział wybitny, a w 1839 roku ruchem robotniczym już kierowali Blanqui i Barbes.

Najbardziej zapalali się robotnicy do organizacyi pracy i warsztatów narodowych. Walczono w imię tych myśli nie tylko w takich pismach, jak Humanitaire, Revue de progres Blanqui ego, lecz nawet w organach prowincyonalnych, jak Le travail (Lyon).

Ażeby mieć wyobrażenie o owoczesnem położeniu francuskiego robotnika, rzućmy okiem na Lyon przed rozruchami. Było tam 800 fabrykantów, posiadających własne maszyny i 8 do 10 tysięcy takich, którzy pracowali przy swoich warsztatach. Ci ostatni posiadali niekiedy po kilka warsztatów i wydzierżawiali je innym. Warunki robotnicze były niezmiernie uciążliwe, gdyż praca dzienna trw ała 14 — 17 godzin, nawet dzieci nie były wolne od tego. Przytem warunki zdrowotne mieszkań niczem nie różniły się od angielskich. Krótko mówiąc, widzimy z jednej strony robotnika, dla którego pod względem materyalnym i duchowym nic nie zrobiono, upośledzonego przez ciemnotę, ogłupionego przez maszynę, z drugiej strony fabrykanta, mającego na celu tylko zysk, zajętego tylko sobą, którego ideałem jest zmniejszenie płacy. I oto w ten tłum robotniczy, napoł zdziczały, wpadły niejasne idee, zwiastujące wyzwolenie, zemstę za ucisk i otwarte wrota do używania. Wyjście z tej pozycyi było łatwe do odgadnienia — krwawe walki, chwilowe zwycięstwo proletaryatu, a potem rządy zwycięskiej żołdactwa.

W innych okolicach stosunki nie były wcale lepsze. Sprawozdanie d-ra Villemo, przedłożone „Instytutowi Francyi,” powiada, że w Mulhuzie (Mulhhausen) i Dornach mieszka po dwie rodziny, w małej izdebce; słoma, rozrzucona na kamiennej podłodze, stanowiła jedyne łozę dla wszystkich; często brakło zupełnie okrycia, lub też składało się ono z lichych szmat. Oto było całkowite umeblowanie takich mieszkań. Jeszcze gorsze były stosunki w Lille, gdzie robotnicy w nędznych norach sypiali w prost na ziemi; zamiast drzwi i okien były tylko jakieś otwory. Około 3,000 rodzin tkaczy spędzało życie w takich wilgotnych i brudnych mieszkaniach.

Wpływ naturalnie takich warunków życia był taki sam, jak i w Anglii: zatarcie się zmysłu rodzinnego, pijaństwo u mężczyzn, prostytucya u kobiet; obok tego dzika fermentacya namiętności, prowadząca do socyalnych lub politycznych rozruchów, rosnąca nienawiść względem klas posiadających—oto były następstwa tej nędzv. Oczywiście, w takiem położeniu nie tylko ateizm zapuszczał głęboko korzenie, lecz wyrobiła się myśl, że małżeństwo jest łańcuchem dla wolności, że państwo powinno zająć się wychowaniem młodego pokolenia. Wszystko to zrodziło się z nadmiernie rozwiniętego przemysłu, opartego tylko na kapitale, prawie i sile maszyn, pozbawionego zarazem wszelkiego szacunku dla człowieka.

Naszkicowane powyżej stosunki umożebnią nam zrozumienie innego jeszcze zjawiska. Bardzo wiele matek, żyjących w ślubnych lub nieślubny cli związkach, które pracowały w fabrykach, nie były w możności same odchowywać dzieci, musiały więc oddawać je na wychowanie — oczywiście kobietom, którym nic nie zależało na pielęgnowaniu nieszczęsnego drobiazgu. Działy się tu okropności niesłychane. W departamentach Eure i Loiryna 100 umierało takich dzieci 98;— dopiero państwo musiało stawać w obronie dzieci, wobec tak zwanych powszechnie—fabrykantek aniołków.

Ażeby robotników zachęcić do oszczędności, wprowadzano na wzór angielski kasy oszczędności, które zwycięsko walczyły, z tak uniemoralniającemi instytucyami, jak loterye państwowe i t. p. Założone w Alzacyi towarzystwo— Societe industrielle walczyło również wszelkiemi środkami przeciwko loteryi. Z jego łona wyszła także myśl, która w 1847 roku stała się prawem, ażeby dzieci od 9 —12 lat obowiązkowo spędzały w szkole przynajmniej godzinę dziennie. Tu także zrodziła się idea samopomocy. W 1832 roku grupa robotników łącznie z fabrykantami założyła w Gebweiler kasę pomocy (Brodkasse), która kupowała sama zboże i zajmowała się wypiekaniem chleba. W 1849 roku do związku tego nałeżało już 340 rodzin. W Alzacyi także powstał w 1836 roku pierw szy plan budowy mieszkań robotniczych. Tu również zastosowano po raz pierwszy myśl dopuszczenia robotników do współudziału w zyskach. Kierownik firmy Leclair przeznaczył dla robotników 30% czystego dochodu.

Złe następstwa panowania kapitału i machin mniej wybitnie, niż w Anglii, wystąpiły w Niemczech, gdzie zarówno duch spekulacyi, jako też obfitość kapitału były mniejsze. Robotnik w ogóle nie był tu zsolidaryzowany, a zniesienie cechów jeszcze go więcej osłabiło. P odnosiły się wprawdzie głosy, że stosunek robotników do patronatów jest pozbawiony moralności, ale wychodziły one nie ze strony ludzi praktycznych, zdolnych do naprawy złego, lecz romantycznych marzycieli.

Faktycznie jednak pauperyzm istniał tylko na Szląsku pruskim. Przemysł domowy upadał coraz bardziej, a każdy rok nieurodzaju na kartofle przerzucał ludność robotniczą w objęcia nędzy. Tak się działo w 1847 i 1848 roku. W kilku okolicach kraju zapanował głód. Mnisi jednego z klasztorów wrocławskich, którzy się udali w okolice zagrożone głodem, okropnemi barwami malowali obrazy nędzy prawie irlandzkiej: rodziny, pozbawione wszelkiego pożywienia, opanowane przez tyfus, zamykały się w domu, chcąc umrzeć razem,— trzeba było drzwi wyłamywać, ażeby się dostać do wnętrza mieszkań. Widziano tam w gorączce żonę, o którą nikt się nie troszczył, leżącą obok trupa męża; dziecko ssące piersi umarłej już matki. Dziwić się tylko należy, że rząd pozwolił nędzy rozwinąć się do tego stopnia. Pryw atna dobroczynność nie mogła wiele zdziałać. Komitet, który się zawiązał we Wrocławiu w celu zaopiekowania się pozostałemi sierotami, także zrobił niewiele. Tak więc ludność sm agana głodem i tyfusem stała wobec klęski bezbronna.

W ogóle, następstw a zubożenia i ogłupienia warstwy robotniczej widoczne były wszędzie i w Niemczech, nie w takiej tylko mierze, jak w Anglii, gdyż brakowało tu podobnie wielkich ognisk przemysłowych, jak w Anglii lub Francyi; w arunki robotnicze i zdrowotne, jakkolwiek lepsze, pozostawiały wiele do życzenia, a z Saksonii i z nad Renu niejednokrotnie odzywały się skargi i narzekania. Chociaż zarobek przecięciowo był niższym, niż w Anglii i Francyi, nie dawało się to odczuwać zbytecznie, gdyż ceny na produkta spożywcze były także niższe. Zresztą i położenie przemysłu niemieckiego, z małemi wyjątkami, nie świetnie się przedstawiało; niektóre gałęzie, w skutek współzawodnictwa angielskiego i francuskiego nie mogły się rozwinąć wcale, lecz gorączka przemysłowa owładnęła już była powoli organizmem niemieckim, wchodziła w krew jego, a wkrótce miała nastąpić chwila czci „złotego cielca.”

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new