Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W chwili właśnie, kiedy święte przymierze wysilało całą swoją mądrość, ażeby romańskim narodom południa zapewnić utrzymanie się na tronie prawowitych władców, na wschodzie Europy rozwijały się stosunki, które dyplomatom niejedno trudne zadanie przygotowały do rozwiązania. Było to przedewszystkiem nieprawidłowe stanowisko Turcyi względem narodów podbitych.
Początek dała Grecya, gdzie od wieków panowała głęboka i gorąca nienawiść do Osmanidów. Turcy byli tylko zdobywcami kraju, ale nie posiadali zdolności do zasiania żywotnej kultury i doprowadzenia jej do rozkwitu. Straszni niegdyś całej Europie, upadali z każdym wiekiem coraz niżej, jedność państwowa chwiać się poczęła coraz bardziej, a nawet energiczni gubernatorowie, jak Mechmed Ali w Egipcie, Ali basza w Albanii byli prawie niezależni od rządu w Stambule. Wielkie znaczenie miała rozmaitość wyznania narodowości, składających państwo. W ogóle Turcya tolerowała inne wyznania, niekiedy więcej od narodów chrześcijańskich, ale tolerancya miała źródło nie w rozumie stanu, lecz w obojętności duchowej plemienia.
Wyniosłe i na pół dzikie zachowanie się Turków względem narodów podbitych najbardziej oburzało Greków, którzy zawsze byli niejako w stanie buntu i opozycyi względem rządu. Tworzyły się na Olimpie, Pelionie i innych wyżynach oddziały niezadowolonych, których nazywano kleftami (złodziejami, rabusiami). Wprawdzie uciekali się oni do rabunku Turków i swoich, ale popychała ich do tego nędza w domu i rozpaczliwie upokarzające położenie względem zdobywców. Pomimo uprawianego zabójstwa, czuli się oni Grekami i dali nie jednego zuchwałego dowódcę, których siła ogólnego położenia narodu i urok romantyczny podnosiły na stanowiska bohaterów.
Między zdobywcami a podbitymi zachodziła różnica cywilizacyjna i religijna. Grecy zdolniejsi umysłowo, mający liczne stosunki handlowe z różnemi państwami oświeconemi, byli podatniejsi do kultury umysłowej, niż Turcy. Zetknięcie się z narodem podsycało tylko starą nienawiść i budziło samowiedzę narodowościową. Idee rewolucyjne Francyi odbiły się echem w Helladzie. Dla niższych klas przepaścią, dzielącą Greków od wrogów, była nie kultura lecz religia.
Jak w Niemczech, w Grecyi, tak wszędzie zresztą i zawsze, zanim się naród do broni porwał, odbyła się pierwej rewolucya w dziedzinie umysłowej. Pierwszym piewcą wolności w Grecyi był Konstantyn Rhigas (um. 1798). Wołał on do narodu swego:
Wstańcie synowie Hellenów! Godzina chwały uderzyła, Pokażcie, żeście godnym i wnukami Dawnych bohaterów, przodków waszych.
Synowie Hellady! Do broni! Zdobądźmy sobie wolność i prawo! Niechaj strumieniem u nóg naszych Popłynie krew wrogów!
Zwrot do dawno minionej przeszłości obudził w nich nadzieję na lepszą przyszłość. W roku 1809 otwarto akademię na Korfu, w 1812 założono Tow. przyjaciół muz w Atenach, które się później przekształciło na rozsadnik greckiego karbonaryzmu. Do najwybitniejszych jego członków należał Jan Ant. hr. Capo d’Istria (ur. 1772 na Korfu), który zaciągnął się do służby w Rossyi i dwaj bracia książęta Alexander i Dymitr Ypsylanti, z których pierwszy był generałem w armii rosyjskiej. Cesarz Alexander marzył o uwolnieniu “braci chrześcijan” z jarzma niewiernych, polecił więc wybrać na przewodnika przyjaciół muz Alexandra Ypsylanti’ego i czekał stosownej chwili. Było to właśnie wtedy, kiedy sułtan Mahmud zgromadził wszystkie siły, ażeby przeciwko Ali baszy wystąpić, który poczynał sobie zupełnie jakby niezależny monarcha.
Na wiosnę 1820 roku wojska tureckie wyruszyły przeciwko niemu. Wzburzenie Greków wzrosło przez to i powzięło plan powstania, które miało wciągnąć do walki księstwa naddunajskie, będące pod protektoratem Rossyi. W styczniu 1821 roku zmarł hospodar wołoski Alexander Sutos, a w marcu Alexander Ypsylanti, posiadając łącznie z Wołoszą około 1,000 ludzi, ruszył na Bukareszt, w tem przekonaniu, że Rossya pospieszy z pomocą swoim braciom. Porta kazała patryarsze i metropolitom wykląć Ypsylantiego. W początku kwietnia Rossya wezwała księcia do Petersburga dla tłumaczenia się - i całe powstanie się rozprzęgło. Wołosza nie miała zamiaru uczynię kraju swego widownią wojny, oddział poszedł więc na marne a Ypsylanti w Siedmiogrodzie został aresztowany.
Była to tylko przygrywka do prawdziwej tragedyi. Powstali Majnoci pod dowództwem Piotra Mauromichalisa, i klefty pod wodzą Teodora Kalokotronisa za broń ujęli. Podniósł także chorągiew buntu arcybiskup Germanos. Powstanie zogniskowało się w środkowej Grecyi, gdzie też się utworzył rząd tymczasowy - Senat messeński. Załogi tureckie już 7-go kwietnia musiały opuścić Ateny i Akropolis, 13-go wpadła w ręce powstańców Teba, a powstanie szerzyć się poczęło i na wyspy. Wspomnienie dawnej chwały zagrzewało żołnierzy do boju. Walka garstki ludzi przeciwko potężnemu wrogowi wrzała z bohaterstwem prawdziwych “herojów’” z przed dwóch tysięcy lat. W cieśninie termopilskiej powtórzyły się sceny z wojny perskiej. Atanazy Diakos walczył tam z garstką żołnierzy przeciwko stokrotnej sile nieprzyjaciela. Wszyscy prawie byli wymordowani, zostało dziesięciu tylko, ale i ci odrzucili propozycyę poddania się, aż wreszcie Diakosa ranionego schwytano. Z niezmąconym spokojem poszedł na śmierć okrutną, lecz czyny jego stały się płomieniem, który zapłonął w duszach innych, a imię jego przeszło do pieśni ludowych.
Porta ruch ten lekceważyła z początku; nie chciała wierzyć, ażeby powstanie wypłynęło z potrzeby i ducha narodu, ale wkrótce zmieniła taktykę - postanowiła zdusić niepokornych surowością i stryczkiem. W Konstantynopolu padł ofiarą tłumu patryarcha Georgios; porwano go od ołtarza, powieszono u bramy katedry, a później wleczono ciało po ulicach. Sceny podobne powtórzyły się w Smyrnie, na Krecie, Cyprze. W całej Europie obudziły się sympatye dla Greków. Narody, żyjące pod uciskiem reakcyi, widziały w nich bohaterów wolności. Obudziło się powszechne pragnienie wydobycia się z więzów i niewoli. W gabinetach jednak ministrów i w tej walce, jaką zrozpaczony naród toczył ze swymi ciemięzcami, upatrywano także tylko rewolucyę przeciwko porządkowi, ustanowionemu przez Boga. Metternich i dyplomaci angielscy przeczuwali już niebezpieczeństwo, które później doprowadziło Rossyę do wojny z Turcyą i usiłowali widmo wojny zażegnać; przyszło to im tem łatwiej, że Cesarz Alexander I zdecydował się nie popierać Greków, - pozostawiono ich więc siłom własnym. Z punktu historycznego niepodobna jednak tak idealnie oceniać walki o wolność Greków, jak to się robiło wówczas w kołach przyjaciół Grecyi. Hellenowie wprawdzie wszyscy nienawidzili Turków, nie tak jednak okazywali się solidarnymi w miłości dla ojczyzny. Brak jedności paraliżował wszelkie działanie na każdem polu; wkrótce między wodzami zapanowała nienawiść i każdy pragnął być pierwszym. Byłoby jeszcze wiele pod tym względem do powiedzenia, to jednak nie ulega wątpliwości, że odwaga i bohaterstwo Greków przypominały czasy największej sławy Hellady; zdawało się, że Turcy już we krwi utopili powstanie, gdy nagle wybuchało ono w stu innych miejscach. Walczył cały naród, wszyscy. Niejednokrotnie zdarzało się, że małe oddziały zwierały się z kilkakroć większem wojskiem pierś z piersią i broniono się do ostateczności, z bohaterską pogardą śmierci. Przybycie Dymitra Ypsylantiego z garstką przyjaciół Grecyi i pieniędzmi do obozu w Trypolisie nadało wojnie inny charakter - flota grecka odniosła pierwsze zwycięstwo pod Zante. Brak jedności bruździł ustawicznie, a ujawniło się to jeszcze bardziej w chwili zorganizowania rządu tymczasowego. Odradowały dwie rady, jedna z Maurocor datem w Missolunghi, druga z Negrim w Salonie; D. Ypsilantiemu udało się zjednoczyć posłów wyzwolonych prowincyi w Argosie (Piada) i tam dopiero uroczyście 1-go stycznia 1822 roku ogłoszono niepodległość Grecyi. Rządy oddano w ręce Maurocodata i pięciu członków, a niezależnie od tego utworzono izbę poselską złożoną z 70 członków. Maurocordato energicznie zabrał się do dzieła, godził strony spór wiodące i utworzył regularny pułk - taktyków. Dnia 7-go lutego wylądował pod Nawarynem hrabia Leberecht z 47 oficerami i garstką przyjaciół Grecyi i objął dowództwo nad oddziałem cudzoziemskim.
Dalsza walka z “czarnym Ali”, niebezpiecznym wrogiem Turcyi, zakończyła się zwycięstwem nad nim - za pomocą zdrady (5-go lutego 1822 roku); musiał jednak Churschid-basza pół roku jeszcze walczyć, dopóki nareszcie sprzymierzeńców Alego, Suliotów, pokonał. Część tureckiej floty z Kapudanem paszą na czele wysłaną została dla uspokojenia wyspy Chios, gdzie po wylądowaniu w kwietniu 7,000 żołnierzy rozpoczęło się gospodarstwo na wzór dzikich bestyi, tak, że wkrótce ze 100,000 mieszkańców dziewięć dziesiątych padło ofiarą rozpasanego żołdactwa. Dwóch greckich podpalaczy zdołało okręt admiralski, na którym Kapudan-pasza wydawał ucztę, wysadzić w powietrze i w ten sposób 2,000 osób zapłaciło życiem za gwałty Turków.
W Grecyi wojna trwała dalej z przemiennem szczęściem. Maurocordato został pod Pata pobity przez Turków. Książę ratował się ucieczką z 60-ma żołnierzami, zgromadził wkrótce około 360 ludzi koło siebie i z tą garstką, umocowawszy się w Pata, walczył przez pół roku przeciwko regularnej armii tureckiej, złożonej z 19-ciu tysięcy żołnierzy i zmusił nareszcie Turków do zaniechania oblężenia (12 stycznia 1823 roku). Brak środków dawał się im gwałtownie uczuwać; nadaremnie Grecya zwracała się przez posłów do kongresu w Weronie, błagając o pomoc - odmówiono. Wyśmiewano niezdarność Turków, lecz panowało przeświadczenie, że Hellada upaść w końcu musi. Rządy nie były wprawdzie przychylne ruchowi Grecyi, lecz ludzie uczciwi i dzienniki możebnie niezależne, szczególnie zachodnio-europejskie, z walką, prowadzoną w Grecyi, sympatyzowały. Grecy w całej Europie wiązali się w stowarzyszenia i gromadzili środki materyalne dla podtrzymywania walki. Jednym z najbardziej czynnych ludzi w obronie Grecyi był lord Byron, który sympatye w czyn zamienił i 5-go stycznia 1824 roku odpłynął do Missolunghi.
Długa ta walka wyzwalającego się narodu przekonała Turków, że nawet pomimo braku jedności ze strony Greków, nie zdołają przytłumić powstanie bez obcej pomocy. Zwróciła się więc Porta do wicekróla Egiptu, Mehemeda Alego, najpotężniejszego, lecz zarazem najgroźniejszego z jej lenników. Ambitny pasza zgodził się natychmiast, gdyż w ten sposób wzmacniał tylko swoje stanowisko wobec Porty. Z armią 6,000 żołnierzy uspokoił on najprzód Kretę, a następnie porobił przygotowania do podbicia Morei, gdzie przyobiecano gubernatorstwo jego pasierbowi Ibrahimowi. Nie poszło to jednak wszystko zbyt składnie. Flota grecka tak zręcznie, a niekiedy pomyślnie operowała, że nieprzyjaciel nie zdołał dopiąć celu. Tymczasem po stronie greckiej po dawnemu panowała niezgoda. Przedwczesna śmierć Byrona (19 kwietnia 1824 roku) była wielkim ciosem, gdyż on jeden mógł zażegnać rozdwojenie między Maurorcordatem i Kalokotronisem. Ostatni podniósł broń przeciwko prezydentowi rządu Kraduviotisowi - i w ten sposób powstała walka wewnętrzna. Niespodzianie opuścił Ibrahim pasza Kretę i wylądował w początku lutego 1825 roku w Morei w Modon, wkrótce zdobył Tripolizzę i posunął się szybko dalej w głąb kraju, gdy tymczasem armia turecka rozpoczęła oblężenie obozu w Missolunghi. Liczne napady w lipcu i sierpniu odparto, a w skutek przybycia pomocy greckiej flocie oblężenie od strony morza cofnięto. Wkrótce jednak nadpłynęła flota egipsko-turecka, wznowiono znowu oblężenie i Ibrahim miał nadzieję w bardzo krótkim czasie zdobyć Missolunghi.
Tymczasem zaszły wypadki, które przyczyniły się do zmiany stanowiska mocarstw względem kwestyi greckiej. Canning, minister spraw zewnętrznych Anglii, objawił chęć wzięcia pod opiekę Grecyi, jeżeli sobie tego życzyć będzie. Porta i Austrya zaprotestowały. Dwie konferencye, które w tym przedmiocie odbyły się w Petersburgu, spełzły na niczem, zaś 1-go października 1825 roku zmarł w Taganrogu Cesarz Alexander I.
Faktycznym następcą tronu był Wielki Książę Konstanty, zrzekł się jednak tronu jeszcze w 1822 roku na korzyść młodszego brata, Mikołaja (ur. 1796), który otrzymał wyłącznie niemal wychowanie wojskowe. Będąc nieprzyjacielem Turcyi, porozumiewał się z Anglią w celu rozwiązania kwestyi greckiej. Położenie Greków, z własnej ich winy, stawało się coraz gorszem. Dnia 13-go stycznia 1826 roku Ibrahim proponował im kapitulacyę, lecz propozycya została odrzuconą. Ochotnicy usiłowali napaść na Turków z gór i przebić się do obozu, - lecz plan się nie udał. Powzięli więc zuchwałą myśl przebicia się przez armię oblężniczą. W nocy z 22 na 23 kwietnia niedobitki Greków rzuciły się na obóz turecki i po krwawej walce uszli w góry. Starcy i ranni zamknęli się w fabryce patronów i wysadzili się w powietrze.
W tym czasie prowadzone były dalej pertraktacye między Rossyą a Anglią, tym razem bez wtrącania się Metternicha. Cesarz Mikołaj, nie łatwo dostępny różnym wpływom, nie posiadał tak ruchliwej wyobraźni, jak Alexander I-szy, i skłaniał się do polityki stanowczo ruskiej, której celem była zawsze walka z Turcyą. Canning jednak pragnął rozwiązania kwestyi greckiej w celu utrzymania Turcyi; istnienie jej uważał za sprawę ważną dla wszystkich państw europejskich. Dnia 4-go kwietnia 1826 roku porozumienie między Wellingtonem a Nesselrodem w Petersburgu doprowadziło do podpisania tajemnego traktatu, mocą którego postanowiono, ażeby Grecya pozostała tylko w zależności od Turcyi, opłacając roczny haracz, lecz natomiast powinna własny rząd utrzymać. Gabinetom w Wiedniu, Berlinie i Paryżu miano zaproponować przystąpienie do konwencyi, a na Turcję wrazie potrzeby działać postrachem. Przed podpisaniem jeszcze tej konwencyi Rossya posłała Porcie ultimatum w sprawie księstw Naddunajskich.
Poseł angielski w Stambule, Stratford Canning, usiłował przekonać Portę o potrzebie przyjęcia propozycji. Porta przyjęła tylko ultimatum, skutkiem czego zawarte zostało 7-go października 1826 roku przymierze w Akermanie, na mocy którego Rossya uzyskała, główne ujście Dunaju i wolny handel z Turcyą. Hospodarowie Mołdawii i Wołoszy mieli być co siedem lat przez bojarów obierani, ale za przyznaniem obu państw sprzymierzonych. Żądaniu więc Cesarza Mikołaja stało się zadość.
Turcja małe odniosła korzyści w ciągu roku 1826 w walce z Hellenami. Główną przyczyną byli janczarzy. Sułtan Mahmud był przeświadczony o małej ich użyteczności bojowej, skutkiem zmiany systemu wojowania, a przedewszystkiem pragnął się pozbyć burzliwego elementu. Jak się tylko reformy rozpoczęły, janczarowie broń podnieśli. Mahmud kazał rozwinąć chorągiew proroka i powołał wszystkich wiernych do obrony. Dnia 15 i 16 czerwca doszło do krwawej walki, która się zakończyła zupełną porażką buntowników. Sułtan odniósł zwycięstwo, lecz się pozbawił części sił wojskowych. Wprawdzie Missolunghi upadło, Ibrahim zalał wojskiem Peloponez, a Reszid-pasza wtargnął do Aten, ale Akropolisu zdobyć nie mógł z braku dostatecznej ilości żołnierza. Tak więc położenie Greków polepszyło się znowu, tem bardziej, kiedy młody król bawarski Ludwik w roku 1827 przysłał oficerów i podoficerów, a dwaj Anglicy, lord Cochrane i Church objęli dowództwo nad wojskiem.
Dyplomacya nie próżnowała także. Na podstawie spisanego między Rossyą a Anglią protokółu przystąpiła także Francja, ażeby “w imieniu ludzkości i spokoju europejskiego” dopomódz Grecji. Dnia 13 i 16 sierpnia wręczono Reisowi - efendiemu notę zbiorową, która odrzuconą została. Wdanie się Metternicha nie odniosło także skutku. Państwa zainteresowane wystawiły wspólną flotę na morzu Śródziemnem. Tymczasem w końcu stycznia odpłynęła z Alexandryi nowa flota egipsko-turecka z posiłkiem wojskowym, który miał wylądować w Nawarynie. Eskadra trzech mocarstw przeszkodziła w części temu. Jednocześnie rozpoczęły się pertraktacye z Ibrahimein i Grekami, w celu zawieszenia broni. Grecy godzili się na to, lecz Ibrahim zasłonił się brakiem pełnomocnictwa i pustoszył nadal Moreę. Nawet drzewa owocowe kazał niszczyć! Wreszcie admirał zjednoczonej floty, postanowił wmięszać się czynnie, jeżeli ze strony nieprzyjaciela chociażby jeden strzał padnie. Rokowania toczyły się dalej. W tem z okrętu egipskiego padł strzał armatni - było to sygnałem do walki, która trwała aż do rana 21-go października i skończyła się zniszczeniem floty egipsko-tureckiej. Echa walki pod Nawarynem odbiły się w całej Europie. Grecya, Rossya i Francya cieszyły się z tego. Wiedeń wystąpił z moralnemi upomnieniami.
Wiadomość o tem spadła w Stambule, jak błyskawica. Mahmud dla uspokojenia swego gniewu wysłał Armeńczyków, a do posłów Francyi, Rossyi i Anglii zwrócił się z zapytaniem, czy rządy ich są zdecydowane: zrzec się wszelkiego mieszania się w sprawę grecką, straty poczynione we flocie wynagrodzić i wreszcie dać Porcie zadośćuczynienie?... Odpowiedź była przecząca, poczem sułtan kazał powiedzieć posłom, że obecność ich w Konstantynopolu jest zbyteczna. Dnia 3-go grudnia posłowie opuścili swoje stanowiska, a 27-go obwieszczono w całem państwie świętą wojnę przeciwko niewiernym, szczególniej zaś przeciwko największemu wrogowi - Rossyi.
Proklamacya ta była wypowiedzeniem wojny Rossyi. Okoliczności tak się szczęśliwie złożyły, że Paszkiewicz (ur. 1782) zakończył pomyślnie w początku 1826 roku rozpoczętą wojnę z szachem Feth Alim pokojem w Turkmanszai (10 lutego 1828 roku). Przybyła tedy Rossyi nowa prowincya - Armenia i wzmocnił się wpływ na chrześcijan w Armenii i Turcyi. Dnia 26 kwietnia dopiero nastąpiło formalne wypowiedzenie wojny Turcyi, a 7-go maja wojska rossyjskie pod Wittgenszteinem Prut przeszły. Paszkiewicz prowadził kampanię w Turcyi Azyatyckiej.
Na europejskim placu boju należało przedewszystkiem zdobyć szereg fortec, stanowiących linię obronną - jak Viddyń, Silistrya, Izmaił. Ale wojna szła dość opieszale. Szczęśliwszym był Paszkiewicz, który 5-go lipca zdobył Kars i wkroczył do Armenii Wyższej, gdzie zima powstrzymała dalszy pochód.
Zawieszenie broni wyzyskano dla gry dyplomatycznej: Metternich usiłował połączyć Anglię z Francyą w celu powstrzymania zapędów Rossyi. Wysiłki Porty nie odniosły w ciągu roku 1828 żadnego pożytku. Hrabia Dybicz pobił armię turecką pod Szumią pod Kulewczi (11-go czerwca), udał, że wszystkiemi siłami pragnie zdobyć fortecę, tymczasem przerzucił się z całem wojskiem przez Bałkany i bez wystrzału zajął Adryanopol.
Cała niezaradność w prowadzeniu wojny przez Turcyę okazała się dopiero w Azyi. Armia russka po krótkiej walce zdobyła Erzerum, stolicę Wielkiej Armenii (9-go lipca). Porta daremnie zwracała się do Persyi, oczekując pomocy, daremnie wywieszała chorągiew proroka. Niepowodzenia, jakoteż reformy Mahmuda, wywołały niezadowolenie w staro-tureckiem stronnictwie; widziano w tem rękę karzącego losu. Gdyby nie ta obojętność turecka, Porta mogłaby jeszcze ratować sytuacyę, tem bardziej, że armia russka była mniej straszną, niż się zdawało. Brak żywności i choroby dziesiątkowały wojsko, tak, że do zdobycia Konstantynopola pozostawało zaledwie 15,000 żołnierzy. Przytem stosunki europejskie poczęły się składać nieprzyjaźnie dla Rossyi - uważano ją za źródło niepokoju Europy, w razie więc niepowodzenia położenie jej na wschodzie i zachodzie byłoby nader niebezpieczne.
Cesarz Mikołaj w lecie odwiedził Berlin - żona jego była córką Fryderyka Wilhelma III-go - i zgodził się żądanie swoje sprowadzić do minimum. Król pruski przyjął pośrednictwo i wysłał do Konstantynopola generała Müffling’a. Wywołało to rokowania pokojowe, wreszcie pokój w Adryanopolu zawarty został 14-go stycznia 1829 roku. Rossya zatrzymała tylko wyspy przy ujściu Dunaju, kilka punktów obronnych w paszałykach Achałcyku i Achalkałaki, jakoteż wolność handlu z Turcyą. Co się tyczy księstw Naddunajskich, odnowiono względem nich punkta Akermańskie, zastrzeżono nominacyę hospodarów dożywotnich i niezależność ich wewnętrzną, czyli rządy według żądań Rossyi.
Artykuł dziesiąty traktatu pokoju ściągał się do uregulowania stosunków greckich: Porta przystępowała do punktów traktatu londyńskiego 6-go lipca 1827 roku i drugiego z dnia 22-go marca 1829 roku, zawartego między Rossyą, Anglią i Francyą. Dnia 3-go lutego 1830 roku pełnomocnicy zjechali znowu do Londynu, ażeby sprawę ostatecznie uporządkować. Porta przedtem już się na to zgodziła. Stosownie do zasad omówionych już dawniej, uznaną została niepodległość Grecyi. Jako formę rządu przyjęto monarchię dziedziczną, lecz korona miała być daną komuś nienależącemu do rodziny państw pertraktujących i interesowanych. Los padł na księcia Leopolda Sasko-Koburskiego.
Godził się on przyjąć koronę, lecz żądał w interesie bezpieczeństwa państwowego rozszerzenia granic i zapewnienia pożyczki; pierwsze żądanie napotkało opór ogólny. Książę zrzekł się tronu, a na czele tymczasowego rządu stanął hr. Capo d’Istria. Grek z urodzenia, lecz z wychowania i poglądów Rossyanin; wprowadził on też surowy biurokratyczny absolutny system, który pogorszył stosunki i przygotował grunt dla opozycyi.