Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Słowo wstępne
Księga pierwsza (1776-1820)
Od walki o niepodległość Stanów Ameryki Północnej do Cesarstwa Napoleona
Od Jeny do Moskwy
Upadek Napoleona
Odpierwszego paryskiego pokoju do kongresu w Opawie
Opinie i prądy społeczne
Główne rysy w dziedzinie filozoficznej i religijnej
Ruch w dziedzinie naukowej
Literatura od roku 1820
Klasycyzm i początek romantyzmu w sztukach pięknych
Muzyka
Teatr. Sztuka dramatyczna
Wynalazki w dziedzinie techniki i ich znaczenie
Dziennikarstwo. Poczta
Księga druga (1820-1830)
Nowe kongresy. Państwa romańskie
Narody wschodnie
Państwa germańskie
Stosunki francuskie do rewolucyi lipcowej
Opinie i kierunki
Główne prądy w dziedzinie filozofii i religii
Nauki
Literatura do rewolucyi lipcowej
Sztuka (sztuki piękne, muzyka, teatr)
Budownictwo machin. Wynalazki. Robotnicy w Anglii
Księga trzecia (1830-1848)
Najbliższe następstwa rewolucyi lipcowej. Niemcy i Austrya do roku 1840
Anglia od 1830-1840. Wschód w tym samym okresie
Szwajcarya. Państwo romańskie (1830-1840)
Państwa niemieckie. Wschód do r. 1848
Państwa południowo-romańskie i Francja do rewolucji lutowej
Opinia i prądy u głównych narodów, miedzy dwiema rewolucjami
Nauka
Literatura do r. 1848
Sztuki
Postęp techniczny. Kwestya robotnicza
Księga czwarta (1848-1864)
Od rewolucyi lipcowej do zamachu stanu we Francyi
Do początku wojny włoskiej (1852-1859)
Od wojny włoskiej do odnowienia, kwestyi szlezwicko-holsztyńskiej
Prądy panujące od 1848-1864
Literatura
Materyalizm i pesymizm. Stosunki religijne
Nauka w połowie wieku
Sztuka
Technika. Wystawy. Stosunki robotnicze
Księga piąta (1864-1890)
Wybitne zdarzenia w ruchu politycznym
Ruch religijny. Filozofia i prądy ogólne. Nauki
Prądy współczesne w literaturze i sztuce
Rzut oka na literaturę i sztukę pomniejszych narodowości słowiańskich
Nędza materyalna i duchowa. Przeciwdziałanie. Zakoń­czenie

Prądy panujące od 1848-1864


Prądy panujące od roku 1848 — 1864.

Wolność i konieczność w dziejach. Wzmożenie się idei narodowościowej i pesymizmu. Emancypacya żydów w Niemczech. Internacyonalizm. Kokota we francuskiem społeczeństwie, sztuce i literaturze Naśladownictwo Francyi w Niemczech. Materyalizm. Spirytyzm. Nihilizm. Moda.

Dzieje ludzkości składają się z czynów, wypływających z dobrej woli i z konieczności; historya nie jest mechanizmem tylko, który wykonywa martwe, nieświadome ruchy, gdyż ożywiają duch, chociaż nie zawsze i nie wszędzie dostrzegalny. Spoglądając jednak w przyszłość można łatwo widzieć, że to, co było myślą, pragnieniem, tęsknotą,, co jako ideał ożywiało ludzi, dąży do przeobrażenia się w kształty, w formy i ujawnia się pod postacią czynu. Widzieć można, jako idee, złe lub piękne, tłoczą się w wyobraźni narodów i dążą do wcielenia; jak one występują w państwie, w kościele, w nauce, sztuce i wytykają drogę moralnym poglądom i czynom. W tem wszystkiem widzimy działanie konieczności historycznej, o ile ona leży w naturze ducha ludzkiego.

Widzimy także świadome rozumienie celów i zadań—nie w masach wprawdzie, lecz w jednostkach. Masy rzadko zapala wielka idea, zdolna wyrwać je z natłoku drobnych celów, poziomych żądań. Potężniejsze jednostki, wytykające niekiedy pochód cywilizacyi, obdarzone niezwykłą siłą woli, jasnym wzrokiem i wytrwałością żelazną, odgadują prawdziwą drogę dziejową i kierują na nią państwa i narody. Niestety jednak, me tylko oni, lecz i ci także, którzy złe strony natury ludzkiej umieją dojrzeć, siły brutalne potrafią poruszyć, ażeby to wszystko dla własnych celów zużytkować. Jak od idealistów wypływa zawsze prąd zdrowych myśli, tak tamci szerzą truciznę, którą społeczeństwo do szpiku kości zarażają. Gdzie takie skrzywione moralnie samolubne charaktery zdołają władzę ująć, wszędzie dokoła nich kiełki dobrego na długo obumierają.

Okres od 1848—1864 roku należy, co do wypadków, do najbogatszych; ale wszystko, co okres ten przyniósł, początkami należy do epoki poprzedniej, tak, że właściwie mówiąc, wypadki te były tylko następstwem. W dziedzinie politycznej zakończyło się to, co rozpoczęła rewolucya francuska; absolutyzm został prawie zupełnie usunięty a wszystkie wykształcone narody przyjęły system, dający im więcej udziału w urzeczywistnieniu własnych żądań i potrzeb. ' Dwa kierunki, któreśmy już poprzednio zaznaczyli w rozwoju dziejów wzmocniły się teraz: twórczy, czerpiący siły swoje z idei narodowej' i rozkładowy, mający źródło swe w nowożytnym kosmopolityzmie' który humanitarne idee rewolucyi francuskiej podeptał, a na czele postawił potęgę beznarodowościowego kapitału. W 1848 roku niemalże może oba kierunki nie płynęły tak razem, jak w Niemczech, aż nareszcie pierwszy zwyciężył. Na północy i południu, w rasie germańskiej i romańskiej, u Słowian i Greków odżyła idea narodowa i żądała przeobrażenia jedności duchowej w jedność państwową. Była to pewnego rodzaju reakcya przeciwko systemowi rządzenia, zainaugurowanemu przez kongres wiedeński, który frymarczył narodami" jak przedmiotami nieżywotnemi.

W tym okresie zrodził się także pesymizm i jako powszechna choroba wieku wszystkie narody Europy ogarnął, szczególniej młode siły, które wzięły udział w życiu politycznem 1848 roku, porwane zostały przez prąd ogólny i tein bardziej oddawano się rozpaczy, im cięższe było rozczarowanie. Idealistom, marzącym o rzeczypospolitej niemieckiej lub przynajmniej o zbrataniu się wszystkich narodów europejskich, nie podobał się powolny, zgodny z naturą rozwój wypadków; to samo możnaby powiedzieć o wolnomyślnych doktrynerach, którzy w parlamentaryzmie, przykrojonym według angielskich wzorów, widzieli zbawienie. Jeszcze mniej byli zadowoleni nieprzejednani demokraci. Wszyscy oni mniej więcej byli wrogo usposobieni wobec bieżących wypadków, a przeczenie wszystkiemu, co się z ich duchem nie godziło, uważali za rodzaj siły charakteru. Ponieważ jednak liberalizm w średnich warstwach społeczeństwa niemieckiego stał się do pewnego stopnia modą i szerzył się coraz bardziej, nie zawsze właściwe środki, podjęte przez rząd, w celu usunięcia go, powiększały jeszcze niezadowolenie. Niedowierzanie rządowi stało się do pewnego stopnia miarą „dojrzałości politycznej,” a skala niewiary— miarą wolnomyślność.

Z pesymizmu politycznego wypłynęły te socyalistyczne poglądy, które znalazły przedstawicieli w Niemczech w Marksie i Lassallu, we Francyi w anarchistach, jak Proudhon, w Rossyi Bakunin i inni. Jako na ciekawe zjawisko, warto zwrócić uwagę na położenie żydów w Niemczech. Marks i Lassalle byli także żydami. Większa część wykształconych i uczciwych żydków, którzy mieli najlepsze chęci stać się Niemcami, głęboko była niezadowolona ze swego stanowiska—półobywateli; nic też dziwnego, że przylgnęli do tych myśli, które im wyzwolenie obiecywały.

K iedy dnie marcowe i następne po nich w ypadki przyniosły wreszcie żydom równouprawnienie, prawo obywatelstwa otrzymali nie tylko najlepsi, lecz i ci, którzy żadnych sympatyi ani dla narodu, ani dla państwa niemieckiego nie chowali, przeciwnie opanowani byli jedynie duchem utylitaryzmu i z łatwością pochylali się w tę lub ową stronę—gdzie korzyść dla siebie widzieli. W zgromadzeniach więc demokratycznych całych Niemiec, w prasie, wszędzie cisnęły się te niewyraźne czynniki i zabierały głos, jako przedstawicielstwo skrajnej demagogii. We wrześniu więc i w październiku 1848 roku przyszło do „hec” żydowskich w Preszburgu , w Pradze, nawet w Wiedniu tylko na drodze dziennikarskiej. W prasie, w pisemkach ulotnych rozpoczęła się walka za lub przeciw równouprawnieniu, a z obu stron używano dawnych sposobów napaści i dawnej obrony; głębsze traktowanie sprawy z powodu ogólnego podrażnienia było niemożebnem. Glosy tych żydów, którzy wystąpili do walki ze spokojną godnością, przeszły niesłyszane, a głos krzykaczy, korzystających z nowych praw, uważano za wyraz opinii całego żydowstwa. Między dwoma obozami był rodzaj stronnictwa pośredniego- Na szczególniejszą uwagę zasługuje pewien pisarz, chrześcijanin, obecnie znany krytyk w Wiedniu, który za jedyny środek rozwiązania kwestyi żydowskiej uważał—mieszane małżeństwa.

W styczniu 1849 roku powstała w Berlinie wojna dziennikarska. Gazeta Vossa (18 stycznia) zamieściła artykuł, podpisany gwiazdką, wypowiadający obawę, że żydzi skutkiem swego politycznego niezadowolenia mogą być szkodliwi Prusom. Na to jedni napadli, inni przytakiwali; przeciwników żydów nie brakło w żadnym obozie — od stronnictwa Gazety Krzyżowej do skrajnej lewicy. Powoli umilkły walki, ale pojedyncze napaści trwały przez całe dziesięciolecie od 1850—1861 roku; pochodziły one i od konserwatystów, i od ortodoksów. Na nowo zapaliła się walka z żydami w Prusiech w 1861 roku, kiedy stronnictwo zarówno postępowe, jak i konserwatywne żądało od nich przyjęcia chrześcijanizmu. Dowodzi to, że kwestya sporna, od końca zeszłego stulecia począwszy, kiedy się ruch emancypacyjny rozpoczął, nigdy z widowni nie znikała i przy lada sposobności stawała się widoczną.

Pesymizm objawiał się także pod względem wiary w niemiecką siłę narodową, w potęgę idei niemieckiej. W społeczeństwie tak zwanem wykształconem oddawna istniała znaczna grupa ludzi, którzy ideę narodowości uważali za przebrzmiałą. Myśl tę w parlamencie frankfurckim wypowiedział Arnold Rugę; konstytucyonaliści oponowali, ale przyklasnęła lewica. Ta sama myśl powtarzała się tysiąckrotnie w dziennikarstwie i książkach, pod inną tylko formą. Ślepi na wszelkie nauki przeszłości, na teraźniejszy bieg dziejów, przedstawiciele tej idei, opanowani hasłami wielkiej rewolucyi, nieprzyjaźnie byli usposobieni dla ruchu narodowego, który w gruncie rzeczy stanowił i stanowi główną siłę popędową naszych czasów. Idealiści, a może tylko zwykli frazesowicze myśleli, że pewne cechy, w ciągu tysiącowiekowej kultury zdobyte, dadzą się za pomocą pięknych słówek usunąć i że tylko słupy graniczne przeszkadzają ludzkości do zlania się w jedną całość. To dążenie do internacyonalizmu znalazło poparcie w dwóch siłach: proletaryacie i kapitale. Obie mają wspólne cechy: że się ich uczucie patryotyzmu nie trzyma. Czwarty stan, tak długo pozbawiony własności, musiał prowadzić walkę o chleb powszedni i nie posiadał praw żadnych, nie mógł czuć miłości ani dla takiego, ani dla innego państwa. Z małym wyjątkiem brakło mu wykształcenia i dojrzałości sądu, dlatego też obiecanki lepszego życia tak łatwo u niego znajdowały posłuch. Stosunki proletaryuszów ze sobą zwiększały się coraz bardziej i coraz były łatwiejsze. Wobec coraz więcej wzmagającego się znaczenia prassy, hasła wyzwolenia, które, dzięki Saint-Simonowi, z tamtej strony Renu powstały, szerzyły się w Niemczech coraz bardziej między robotnikami, a demagodzy uliczni szerzeniu się temu dopomagali. W ten sposób wytworzyła się pewna idealna wspólność interesów proletaryatu; brakło tylko wodza, któryby w ich imieniu zabrał głos. Nie czekano na niego długo; różne wypadki zgromadziły w Londynie kółko ludzi, którzy zapragnęli urzeczywistnić platoniczny socyalizm Saint-Simona i jego zwolenników; z Niemców byli tam Marks i Engels . Już w 1848 roku wyszła pierwsza odezwa, nawołująca do „Stowarzyszenia międzynarodowego robotników” i zaproszenie do kongresu, który zresztą do skutku nie przyszedł. Tymczasem agitacya trwała dalej i szerzyła się na wszystkie państwa. Najdawniejszy program występował stanowczo przeciwko religii i narodowości i zamieścił przygrywkę do „wolnej miłości.” W 1864 roku przyszło do zawiązania towarzystwa na meetingu w Londynie.

Jedno z ostrzy skierowane zostało, jak u lassallczyków, przeciwko kapitałowi, który wskazaliśmy jako drugą cechę internacyonalizmu. Ruchome złoto nie zna ojczyzny; do niego też w zupełności da się zastosować przysłowie: ubi bene, ibi patria, jako też do tych, którzy w spekulacyach różnego rodzaju upatrują źródło dochodu. Tak więc obie te potęgi walczyły z ideą państwa narodowościowego, chociaż kapitał prowadził tę walkę, że tak powiem, bez programu.

Cały bieg wypadków dziejowych pozwala stwierdzić prawdę, że postęp objawił się w dziedzinie polityki, jako też nauk przyrodniczych i tych gałęziach wiedzy, które miały na celu zastosowanie sił przyrody. Duch ludzkości wzbogacony został wiadomościami, nauką, ale moralny poziom uczuć powolnie lecz ustawicznie się obniżał. Wszystkie te piękne zdobycze nie były w stanie uczynić rodziny panią swoich czynów; zbytek dopomagał tylko do upadku. W literaturze wszystkich przodujących narodów zapanowała pewna moralna senność — najbardziej we Francyi; rozluźnione uczucia, zamiłowanie do nerwowych wstrząśnień, chorobliwa zmysłowość, a często otwarta samowola znalazły w poezyi swój wyraz, a nawet spostrzegać się dawały w sztukach plastycznych. U żywanie i pieniądz zepsuły społeczeństwa, zniszczyły charaktery, a hamulca religijnego brakło najbardziej tym, którzy „tworzyli historyę.” Natury lepsze, szlachetniejsze, wszędzie musiały walczyć w obronie praw etycznych. W wielu krajach pojawiły się już były oznaki moralnego nihilizmu, a gryząca ironia i dowcip musiały stawać w obronie zagrożonych podstaw społeczeństwa. I ten rys nie zaznaczył się nigdzie tak wybitnie, jak we Francyi, skąd wielką falą płynął zły prąd, ogarniający całe Niemcy — w życiu domowem, w literaturze, w teatrze i przedostawał się do innych społeczeństw. Nikt jednak, kto zna krancyę, nie powie, że panowała tam zgnilizna od góry do dołu. To samo stosuje się i do innych państw. Zarówno w Niemczech, jak i w Anglii żyło tysiące rodzin pracowicie i uczciwie, wolnych od powszechnie panującej rozwiązłości obyczajów. Zepsute były najbardziej te koła, które niejako urzędową Francyę reprezentowały, które wywoływały rewolucye i dostarczały, że tak powiem, codziennego pokarmu duchowego. U góry więc i wpośród proletaryatu było ognisko niemoralności, skąd się rozchodziły brudne promienie, których działania nie mogły sparaliżować najlepsze i dodatnie w pływ y kultury francuskiej. Ze Francya pod względem etycznym była chorą, świadczy najlepiej rewolucya 1848 roku i późniejszy jej przebieg aż do końca. Ze w czasach gorączki ludność dopuszcza się zawsze wybryków— jest to poniekąd rzeczą naturalną. Miało to samo miejsce i w Niemczech w 1848 roku. W Berlinie kobieta Lucya Lenz niosła chorągiew rewolucyjną, a w klubie kobiecym wygłaszała mowy namiętne w Halli pani Tausch; wręczając chorągiew, mówiła o wolności i równości. Ludwika Dittmar (jako pisarka znana pod pseudonimem Ludwika Otto) na bankiecie w Lipsku rymami zapalała słuchaczy do utworzenia rzeczypospolitej. 

Ale to wszystko jest niczem w porównaniu z tem, co się działo we Francyi. Jeden z biuletynów rzeczypospolitej troszczy się losem kobiet publicznych, nazywając je „ces saintes filles, qui par un dćvouement enthousiaste se livrent a un inćtier, que nous nous abstenons de nommer.”

Ces saintes filles” miały wkrótce odegrać historyczną rolę w skandalicznym procesie „wyższych kół.” Długo jeszcze przedtem, zanim prezydent rzeczypospolitej cesarską koronę na głowę swoją włożył, poczęły występować na scenę sprzedajne piękności, które w czasie panowania króla mieszczańskiego w życiu publicznem nie brały udziału; za Cesarstwa stanowiły już one potęgę, wpływającą na życie, modę, sztukę i literaturę; one to zarażały taką instytucyę, jak małżeństwo, coraz bardziej, szczególniej od chwili, kiedy różnym awanturnicom otwarte zostały drzwi do pałaców' prezydenta. Wyobraźnia kół wyższych była zupełnie spaczoną; dla zaspokojenia jej poeci pisali dramaty na temat wiarołomstwa małżeńskiego i romansu, dla niej malarze malowali nagie kobiety, którym na czole było wypisane rzemiosło lub sceny z orgii; dla niej przedstawiano sztuki, których największą przynętą było obnażanie ciała, a zmysłowej muzyki dla tego kankana cesarstw a dostarczał żyd niemiecki. Zarazki tej literatury i sztuki przenikały do rodziny, rozrywały małżeństwa, przerabiały kobiety na dziewki uliczne. One zanieczyszczały państw a i zapalały tę dziką żądzę zmysłowego używania, przeciwko któremu nadaremnie ludzie prawi walczyli. Tak więc Paryż za Napoleona był przez pewien czas lupanarem Europy, gdzie wszystko piękne i szlachetne z błotem zmięszano. Napoleon głosił tylko wielkie hasła w prasie zepsutej w znacznej mierze, która szerzyła szowinizm narodowy; zbytek wzmagał się powszechnie, a wśród rozgromu rozluźnionych namiętności rozlegały się krzyki rozpaczy uciśnionych. Europa podziwiała jednak zewnętrzny blask cesarstwa i szła w jego ślady. Żaden jednak naród nie czynił tego w większej mierze, jak Niemcy. Potomkowie tego pokolenia, które wykarmiło Schillera, Kanta, Goethego, Fichtego, Herdera, synowie bohaterów z walki o niepodległość, schylali głowę przed hasłami narzuconymi im przez urzędową Francyę. Nie mówię o tych, którzy przed zdobywcą tronu cesarskiego za pieniądze lub za order schylali głowę, lecz o ludziach wykształconych niemieckiego społeczeństwa. Oni wychwalali tylko przeszczepioną do Niemiec literaturę i sztukę, zatracili wstyd i zapomnieli rumienić się; prasa niemiecka miała tylko słowa uwielbienia dla miernych i pustych utworów literatury francuskiej. Jednem słowem, obcy wpływ opanował wszystkie dziedziny twórczości i życia i przyczynił się do skoszlawienia wszelkich delikatniejszych uczuć moralnych. Najwyższego jednak punktu naśladownictwa zagranicy naród niemiecki dosięgnął później. 

Śród takiej atmosfery musiał też i materyalizm, który całą Europę prawie opanował, bujne puścić kłosy. Nadzwyczajny postęp nauk przyrodniczych, jako też osłabienie uczuć religijnych wyrównały mu drogę; im mniej większość napół wykształconych ludzi troszczyła się o myśl poważną, o dzieła filozoficzne, tem pochopniej sza była w swojej półuczoności uznać i głosić prawdy pozorne. Do tego tematu wrócimy niezadługo. Najniebezpieczniejszą rzeczą było to, że oni materializmowi, wypływającemu z nauk przyrodniczych, usiłowali nadać podstawy etyczne.

Już w tym czasie jednak rozpoczęło się powoli przeciwdziałanie. Pokazało się, że duch, przeczący sam sobie, szukając drogi do zaspokojenia przyrodzonej potrzeby wiary, na błędne wchodzi tory. Jak w epoce upadku Rzymu z zepsucia obyczajów, z braku religii urosła jakaś nadnaturalna i nadzmysłowa potrzeba,— tak się też działo i teraz. Już przed 1838 rokiem poczęła najprzód w Ameryce rozwijać się doktryna, twierdząca, że duchy w pewnych okolicznościach mogą się ukazywać, czyli być dostępnymi dla zmysłów. W ten sposób powstało stukanie duchów i kręcenie się stolików, rzecz napoły poważna, napoły służąca do rozrywki, szerzyć się poczęła przez rodzinę Fox ’ów najprzód w Anglii, następnie Ave Francyi i Niemczech (1853).

W Paryżu szczególne wrażenie wywołał Home, człowiek nader zręczny, któremu udało się nawet na dworze, nie tylko wśród zwykłej publiczności pozyskać adeptów. Nadaremnie ludzie nauki, jak Faraday i inni występowali przeciwko temu,— chciano widzieć duchy i widziano je. Zainteresowanie ogólne szerzyło się coraz bardziej. Jasnowidzenie nie tylko zyskiwało zwolenników, lecz nawet, jako spirytyzm, przybierało odcień wiary religijnej. Ludzie, pozbawieni głębokiej religijności, a jednak żądni wiary w jakąś potęgę, wyciągali ręce do złudzeń i stara, choć za nową uznana nauka, szerzyła się w Niemczech, Austryi i Rossyi. Nie jest to zwykłym wypadkiem, że takie zaślepienie niejako ducha szło w parze z materyalizmem. Nasze nerwowe pokolenie znajdowało w tej wierze jakąś cześć dla nieśmiertelności, jakieś przeświadczenie o osobistem życiu duszy. Łatwo więc zrozumieć, że z tego powodu wiązały się ze spirytyzmem idee religijne, że zwolennicy jego użyć pragnęli tej mieszaniny chrześcijańskich i neoplatońskich idei, ażeby z tego utworzyć system jednolity, a ilość „wierzących” w tym okresie dosięgała dwóch milionów. Charakterystycznem dla naszej epoki materyalistycznej jest to, że ludzie niezdolni są zrozumieć ducha, jako ducha, i wierzą weń dopiero wtedy, kiedy stoły się poruszają i tabliczki zapisują się niewiadomo czyjem pismem. Później wrócimy jeszcze na chwilę do tej materyi.

Na uwagę zasługuje ta fermentacya duchowa, jaka się objawiła w Rossyi: były to początki nihilizmu, który powstał z nieposzanowania władzy państwowej i wytworzył najprzód opozycyę polityczną z Heicenem, Bakuninem i innymi na czele. Z czasem kierunek ten, zasilony nauką Schopenhauera, Feuerbacha, Buchnera i innych, przeniesiony przez młodzież uczęszczającą do uniwersytetów niemieckich, wytworzył prąd, przeczący wszystkiemu, pewnego rodzaju opozycyę duchową przeciwko powadze i sile. Dla zapobieżenia szerzeniu się temu Buchner Euerbach — jako nieuznający Boga i zaliczeni do kategoryi pisarzy szkodliwych—usunięci zostali z przed oczu młodzieży sztucznym sposobem. Schoppenhauer twierdził jeszcze zrozumiałej, że cały świat nic nie wart, że życie jest złem, ze chęć do życia trzeba w sobie zniszczyć. W takim samym duchu przeczącym było dzieło Maxa Stirnera — Der Einzige und sein Eigenthum, które podbijało właśnie bębenka panującym prądom, głosząc takie hasła: wszystkiemu zaprzeczać, żyć jak można, nic niema czystego, duchowego, wszystko jest tylko ruchem materyi. Nowemu temu kierunkowi nadał imię Iwan Turgieniew w słynnym swoim romansie p. t,. Ojcowie i dzieci, wyprowadziwszy w nim na scenę dwóch wątpiących młodzieńców, jako nihilistów.

Rozproszeni zwolennicy tej ewangelii bezwzględnego przeczenia znaleźli wkrótce wodza w osobie Mikołaja Czernyszewskiego (ur.1830), człowieka zdolnego, lecz fanatycznego. On to utworzył Stowarzyszenie Młodej Rossyi i był w stosunkach z dawniejszymi opozycyonistami. Nihilizmowi, jako doktrynie dotychczas teoretycznej, nadał praktyczny kierunek, który zaprowadził Czernyszewskiego najprzód do więzienia (7-go lipca 1862 roku), a potem na Sybir.

Pisarz ten wywierał największy wpływ na młodzież w miesięczniku wydawanym przez Nekrasowa p. t. Sowriemiennik. Pisywał on tam artykuły O związku między sztuką a życiem, o dziełach Lessing’a, Cavaignac’a, ekonomii politycznej, kapitale, pracy, o przyczynach upadku Rzymu, wszędzie mając na względzie swoją epokę i własne idee. Właściwa treść artykułów mieściła się zawsze między liniami.

W ten sposób prąd nihilistyczny wzmocnił się i działał rozkładowo na społeczeństwo, religię i moralność.

W jednym tylko kraju w Europie pesymizm zanikać począł nader szybko—we Włoszech. W czem spoczywał środek leczniczy, nie potrzeba chyba wskazywać: im bardziej widocznie w czyn się wcielała idea narodowa, tern rychlej znikało to zwątpienie, które szlachetny Leopardi życiem przypłacił. W idei narodowej przeto, można powiedzieć spoczywał ratunek dla chorego społeczeństwa; nie długo miały to sprawdzić na sobie Niemcy.

Wpływ francuski na społeczeństwa europejskie dosięgnął najwyższego szczytu w dziedzinie mody. Męski krój nie przyniósł nic nowego—trochę chyba z czasu rewolucyi, o ile to wywnioskować można ze współczesnych karykatur. Rys demokratyczny ujawnił się w jednostajności kroju i w stosowaniu coraz bardziej barw ciemniejszych. W kobiecym zaś stroju weszła znowu w modę przesada, która niejednokrotnie już w ciągu stulecia wracała,—poczęto nosić krynolinę. Była ona niejako symbolem czasów Cesarstwa — podszytego wiatrem. Z zewnątrz wielka, wewnątrz—pusta. Wyszedłszy z Paryża rozszerzyła się ona niesłychanie szybko po całym „cywilizowanym” świecie. Zbytek, podtrzymywany przez Eugenię wzmógł się, szczególnie w toaletach kobiet i nosił przytem charakter epoki. Rzadko kiedy kobieta wyglądała tak nienaturalnie, jak w czasie panowania mody drugiego Cesarstwa.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new