Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Brak stanowczości ze strony Fryderyka Wilhelma III był główną przyczyną, że Prusy straciły stosowną chwilę do zrzucenia z siebie jarzma Napoleona. Nawet po podpisaniu ugody w Schönbrunie wahał się w wyborze drogi. W połowie lutego 1806 r. Prusy ujrzały się zmuszone do zamknięcia swoich portów dla okrętów angielskich. Naturalnie, Anglia ze swej strony ścisnęła handel w ogóle, a w szczególności pruski, tak, że Prusy widziały się w konieczności wypowiedzieć wojnę - co też i było tajemnem życzeniem Napoleona. Prusy stały się zupełnie maryonetką w ręku cesarza, którą on poruszał według własnej woli lub odrzucał na stronę. Głośno skłaniał się do utworzenia związku północno-niemieckiego pod przewodnictwem Prus, a w tajemnicy przeciwdziałał temu. Za pośrednictwem Talleyrand’a nawiązał z Anglią pertraktacye ugodowe, utrzymując, że Hanower nie może być żadną, ku temu przeszkodą, - a więc mógł być odebrany Prusom; Murat pragnął opanować prowincyę pruską, a jego cesarski szwagier bynajmniej nie opierał się temu; fortecę Wesel wcielono do Francyi. Musiano i w Berlinie otworzyć na to oczy, że sojusznik zmierza do zupełnego odosobnienia i ruiny Prus. Aż do września Talleyrand zatrzymywał pełnomocników, wreszcie 7 października 1806 r. król wyłuszczył cesarzowi, zbliżającemu się już ku granicom Prus, ostatnie swoje żądania: nie zrywać północno-niemieckiego związku i spór z Muratem załatwić. Napoleon odrzucił żądania, wojna była nieuniknioną, a Prusy stały odosobnione. Że Austrya do żadnego związku przystąpić nie chciała - rzecz łatwa do zrozumienia, nie miała żadnych po temu pobudek. Anglia po śmierci Foxa, następcy Pitta, musiała nastawać na uregulowanie kwestyi hanowerskiej, Saksonia przyłączyła się wprawdzie do niej, ale był to sojusznik niepewny, Rossya, przyobiecała pomoc, ale nie miała wojsk do rozporządzenia. Największe niebezpieczeństwo tkwiło jednak w samych Prusiech. Stronnictwo patryotyczne z królową Ludwiką i ministrem Steinem na czele, cieszyło się, że neutralność nareszcie zerwana; oficerowie byli pełni nadziei, ale stosunki armii pozostawiały wiele do życzenia. Oficerowie bezczynnością i życiem koszarowem zdemoralizowani i zniewieścieli, przytem fachowo mało wykształceni, podoficerowie źle ułożeni, żołnierze nie wyćwiczeni dostatecznie, niezbędna w czasie wojny organizacya szpiegów zaniechana; landwera i rezerwa istniały tylko na papierze; intendentura w największym nieładzie. Na czele armii stał, jako generał ks. brunświcki, chory, uparty, mało szanowany przez kolegów. Jeden ze współczesnych wyraził się o armii pruskiej, że są to kupy ludzi, idących bez celu i planu, gdzie generałowie nie mają żadnych rozkazów, żołnierzom brak chleba, furażu i prochu, a wódz naczelny nie wie, czy śpi, czy działa.
Przeciwko tym kupom, dowodzonym przez zużytego generała, stała armia doborowa, trzymana w karności, zaopatrzona naturalnie na koszt niemiecki - we wszystko, szpiegów miała znakomitych, a na czele sztabu genialnego wodza. 6 paźdz. wydał Napoleon proklamacyę do wojska, 7-go - Niemcy. 10 paźdz. już cesarz rozbił przednią straż pruską. Ks. brunświcki stracił głowę i odbierał ducha królowi. Tylko królowa Ludwika zachowała odwagę, 13 paźdz. stanęła przed wojskiem i starała się natchnąć męża nową siłą - daremnie; wkrótce Napoleon i marszałek Davoust pod Jeną i Auerstädt na głowę niemiecką armię pobili; niedługo potem bez wystrzału poddał się Kostrzyń, Szczecin, Magdeburg. Cofanie się tylko Blüchera (ur. 1742 r. Rostocku) broniącego się trzem korpusom, obrona Kołobrzegu przez majora Gneisenau, burmistrza Rettelbecka i dowódzcę nowozaciężnych Ferdynanda von Schill, uratowały splamiony honor armii pruskiej. Blücher, po porażce pod Jeną, chcąc część przynajmniej armii ocalić, cofnął się i z konieczności zajął neutralną Lubekę, ażeby się tam bronić. Ale natychmiast prawie dopędzili go Francuzi i wygnali z miasta, poczem nastąpiły sceny mordu i rabunku rozpasanego żołnierstwa. Wtedy to właśnie zrabowano dom pewnego kapitana pruskiego, osiedlonego w Lubece; sześcioletni syn jego był świadkiem tej sceny. Synowi temu było na imię Helmut v. Moltke.
Ogólny nastrój umysłów w Berlinie był bardzo wojowniczy, w teatrach grywano Obóz Wallensteina, a publiczność przy każdej sposobności manifestowała uczucia patryotyczne; zapał jednak był znacznie mniejszy, ile razy chodziło o ofiarę. Fałszywe wiadomości o zwycięstwach podniosły ducha, gdy nagle 17 października przyszła złowroga wiadomość. Po rogach ulic rozlepiono czerwone afisze.
“Król przegrał bitwę; spokój jest teraz obowiązkiem obywateli. Proszę o to. Schulenburg”.
Władze i mieszkańców opanował przestrach; a kto posiadał pieniądze, wyżsi urzędnicy, mieszczanie, szlachta - wszystko to uciekało. Minister hr. v. Schulenburg, zamianowawszy zięcia swego hr. Hatzfelda gubernatorem, wyjechał z innymi. Skarbiec królewski, kasy i banki przeniesiono do Kostrzynia i Szczecina; ludność zaś, przeciwnie, ze wszystkich stron napływała do miasta. Wreszcie 24-go października przyszedł pierwszy oddział Francuzów z korpusem Davousta i generał Hulin został komendantem placu; 25 magistrat wręczył marszałkowi klucze od miasta; nie przyjął ich, zapowiadając przybycie Napoleona. Jakoż 27 nadciągnął on z Charlottenburga, powitany przez pozostałych ministrów i urzędników, podziwiany przez gromadzącą się ciekawą ludność. Współczesny tak go opisuje: “Ogólny wyraz twarzy harmonijny, imponujący. Oczy, w ciągłym ruchu, wyrażają namiętną czynność mózgu. Rzadko powaga jego twarzy rozjaśnia się uśmiechem, ale jest to uśmiech, który mówi, że innym tak samo śmiać się nie wolno”.
Karność wojska była wielką, zachowanie się żołnierzy doskonałe; Napoleon sam pamiętał o tem, ażeby urzędnikom, emerytom, inwalidom pensyę wypłacono, uregulował cenę chleba, w celu zabezpieczenia uboższej ludności przed wyzyskiem, ale rabował miasto po swojemu. Wiadomo, że przy oglądaniu grobowca Fryderyka W. kazał wziąć jego szpadę i przepaskę, które następnie figurowały, jako trofea przy wjeździe do Paryża. Znał Francuzów.
Z rezydencyi królów pruskich ogłosił swoją wolę: książąt Nassau i Brunświku, jako też ks. Heskiego tronu pozbawił; kraje ich i miasta hanzeatyckie wojskiem obsadził; księcia elektora saskiego, mianowanego już królem, do związku reńskiego dopuścił. Najznakomitszy z dekretów Napoleona, wydanych w Berlinie, dotyczę zamknięcia kontynentu (21 listopada). Było to coś w rodzaju stanu oblężenia Anglii: wszelki stosunek z nią, nawet listowy, był zerwany, każdego Anglika na kontynencie uważano za jeńca, który zaś z innymi porozumiewał się, karany był jako winowajca polityczny; wszystkie towary angielskie, które się w danej chwili znalazły pod panowaniem Francyi, ulegały konfiskacie. Anglia nie zasypiała także sprawy, zamykając wszystkie swoje porty dla okrętów francuskich i związkowych.
Fryderyk Wilhelm, który się do Królewca schronił, tak upadł na duchu, że ani królowa, ani Stein nie zdołali wlać w niego otuchy. Gotów on był przyjąć najbardziej upokarzające warunki i nawet pisał do Napoleona, pragnąc uzyskać zawieszenie broni. Rozpoczęły się rokowania przy pośrednictwie Talleyranda i Duroc’a, ale tak upokarzające, że pokój przy tych warunkach byłby ostatecznem zniszczeniem Prus. Król pod wpływem żony i otoczenia nieprzychylnego Francuzom, nie podpisał umowy, a posłowi ruskiemu oświadczył, że się zdaje na łaskę cesarza Rossyi. Wkrótce potem wkroczyły pierwsze oddziały wojsk ruskich do Prus wschodnich. Bitwy pod Jeną i Auerstädtem wskazywały konieczną potrzebę reformy armii pruskiej: chwilowo więc wydał król rozkaz “usunięcia rozmaitych nadużyć w wojsku”. Rozkaz ten, wydany 1 grudnia 1806 r. jest smutnem świadectwem historycznem, do jakiego stopnia były obydne stosunki wojskowe. Duch armii tak nizko upadł, że oficerom trzeba było przypominać obowiązek pozostawania na placu boju i sztuczne podnoszenie męstwa obietnicą podniesienia do stopnia oficerskiego każdego żołnierza, który się męstwem na polu bitwy odznaczy. W ten sposób przerwano także na czas jakiś faworyzowanie szlachty.
Napoleon rozpoczął w Poznaniu przygotowania do zimowej kampanii, a jednocześnie robił zabiegi pozyskania dla swoich planów W. K. Poznańskiego. Wydał proklamację w Warszawie, łudząc Polaków wolnością, która dla niego była tylko hasłem do inaczej zrozumianej niewoli. W lutym przyszło pod Iłowem pruskim do pierwszej krwawej bitwy Francuzów ze związkowymi; walka była straszna, ale do stanowczego rozwiązania nie przyszło. Plac boju przeniósł się do Szląska, gdzie gospodarowały wojska Związku reńskiego pod wodzą Hieronima Bonapartego.
Król uciekł z Królewca do Kłajpedy, ciągle wahając się między dwoma stronnictwami swego otoczenia. Stein nagle otrzymał dymisyę, gdyż chwilowo partya francuska przy dworze rej wodziła. 2 kwietnia 1807 r. przybył do Kłajpedy cesarz Alexander i wymógł, że Hardenburg a z nim stronnictwo patryotów wpływ swój odzyskało, a z Rossyą zawarto nowy układ. W początku czerwca kampania rozpoczęła się na nowo i po kilku krwawych utarczkach przyszło do bitwy pod Friedland, gdzie armia ruska była pobita na głowę. To rozbroiło także Prusy; pomimo zabiegów Hardenberga i Steina, który po raz drugi wszedł do ministeryum, cesarz Alexander skłonić się do walki nie dał; Prusy wobec tego były niezdolne do obrony. Dnia 25 czerwca rozpoczęły się układy w Tylży, naprzód między Alexandrem i Napoleonem. Cesarz, po pierwszej rozmowie z Napoleonem, został oczarowany, opuścił Fryderyka Wilhelma i godził się na wszystko, co dla Prus było najgorszem. Królowa Ludwika zdecydowała się, pomimo ostrzeżenia, sama porozumieć się z Napoleonem; ale cesarz w ostrych, zjadliwie grzecznych wyrazach, odrzucił pośrednictwo kobiety. 7 lipca nastąpiło zawarcie pokoju między Francyą a Rossyą. Według panującego owoczesnego zwyczaju w dyplomacyi, tajemna umowa była skierowaną przeciw Austryi i Turcyi, a jawna - rozstrzygała także o losach Prus. Główne punkta były następujące: Król musiał się wyrzec prawie połowy swoich posiadłości, tak, że zostawał tylko przy Prusiech wschodnich i zachodnich, Brandeburgii, Pomorzu i Szląsku; Gdańsk tracił. Straty więc ogólne wynosiły pięć milionów mieszkańców i 2,700 mil kw. przestrzeni. Nadto musiał zapłacić 150 mil. haraczu wojennego i zobowiązał się do utrzymania na swój koszt trzech korpusów wojska nieprzyjacielskiego. Nowy król saski otrzymał, jako swoją część z wziętego łupu W. Ks. Poznańskie. Dla księcia Hieronima z Brunświku, połud. części Hanoweru, Hessyi i pruskich posiadłości na lewym brzegu Elby było wykrojone królestwo Westfalskie. 7 lipca ostateczna umowa z Prusami ograniczała armię pruską do 42,000 żołnierza i zobowiązywała do wojny z Anglią - na żądanie cesarza. Pokój w Tylży położył koniec aspiracyom Prus do wielkiego państwa, a Napoleon stał się wszechwładnym panem całego kontynentu. W tej najwyższej chwili poniżenia ducha niemieckiego, rosło także w cichości ale głęboko zakorzenione samopoczucie narodowe, potężniało i nareszcie wywołało ruch odpowiedni. Nim historyę tego ruchu skreślimy, rzucimy okiem na wypadki w innych częściach Europy.
Turcya od wielu wieków znajdowała się w ciągłej walce o własne istnienie; niepodobna było związać w jednolity system rządowy najróżnorodniejszych składowych jej części; w Konstantynopolu walczyły ze sobą wpływy Anglii, Rossyi i Francyi. Pod Selimem III górę wzięli Francuzi, panowały jednak ciągłe zatargi z Rossyą, która usiłowała prowincye słowiańskie nad Dunajem przeciwko Turcyi podniecać i wreszcie wkroczyła do Mołdawii bez żadnego wypowiedzenia wojny. Napoleon po bitwie pod Jeną przyobiecał sułtanowi swoją pomoc i miał istotnie zamiar posłać mu armię. Ale w spór wmieszała się Anglia i zagroziła zbombardowaniem Konstantynopola, jeżeli sułtan nie zerwie z Napoleonem i nie zawrze przymierza z Anglią i Rossyą. Selim odrzucił propozycye i przy pośrednictwie francuskiego posła przeszkodził blokadzie Carogrodu. Kiedy wreszcie nie udało się Egiptu, który przeszedł znowu pod władzę sułtana, do buntu skłonić, Rossyą i Anglia zdecydowały się, przy pomocy partyi niezadowolonych, wywołać zamieszki w Konstantynopolu. Reformy Selima oburzyły przedewszystkiem ulemów - rodzaj teologów prawoznawców, oraz janczarów - wojsko ze słowiańskich dzieci, gwałtem na muzułmanizm nawróconych, uformowane. Pierwszych ograniczono wpływ na radę państwa (Dywan), drudzy czuli się pokrzywdzeni w swoich przywilejach. 28 maja 1807 r. wybuchło powstanie, Selima uznano za niegodnego do dźwigania chorągwi proroka, ministrów zamordowano, a sułtanem ogłoszono stryja Selima, Mustafę IV-go. Wypowiedział on natychmiast wojnę Angli i Rossyi, która podburzyła przeciwko Turcyi Serbów z Jerzym Czarnym (Karageorgim) na czele. Wkrótce jednak przyszło do pokoju przy pośrednictwie “bezinteresownej” dyplomacyi francuskiej - w miesiąc po rozmowie Napoleona z cesarzem Rossyi, w której poruszono kwestyę podziału państwa osmanów, na jakiś czas przed rokowaniem w Petersburgu. Cesarz Alexander naradzał się tam właśnie z posłami Napoleona nad podziałem Turcyi, która mu się wydawała łatwą zdobyczą. Mustafa stał się igraszką w ręku ulemów i janczarów, wkrótce przez Bajraktara pozbawiony został tronu, a miejsce jego zajął Mahmud II. Powrót do reform Selima wywołał nowe powstania i wkrótce zapanowała dawna gospodarka z ulemami i janczarami na czele.
Szwecya i Dania stały się także widownią gwałtownych przeobrażeń. Szwecya wzięła udział w kampanii 1807 roku i pomimo zawartego z Francyą zawieszenia broni, podtrzymywała z częścią floty obronę Kołobrzegu. Po zawarciu pokoju Prus z Francyą cały ciężar wojny spadł na Szwecyę. Po śmierci Gustawa III zasiadł na tronie Gustaw IV, nie tylko nieprzyjaciel rewolucyi, ale natura nawskróś nerwowa, chora, u którego pojęcie królewskości dochodziło często do szaleństwa. Wojna poszła nieszczęśliwie. Szlachta utworzyła znowu zamach na czele z baronem Adlersparre’em; Gustaw został aresztowany i zrzekł się korony na rzecz swego wuja ks. Sudermanii (Karola XIII).
W Danii rządził w zastępstwie chorego na umyśle ojca arcyksiążę Fryderyk IV pospołu z hr. Piotrem v. Bernstorf. Obaj byli ludźmi niepospolitego umysłu i serca i usiłowali zabezpieczyć krajowi dobrobyt. Od roku 1800 syn Piotra, Krystyn, po śmierci ojca został ministrem spraw zewnętrznych i dążył wszelkiemi siłami do utrzymania dobrych stosunków z sąsiadami, szczególnie z Anglią. Kiedy w Tylży zawarto pokój, obawiano się w Anglii, gdzie ministrem spraw zewnętrznych był Jerzy Canning, że Dania będzie zmuszona przez Francyę i Rossyę wystąpić przeciwko Szwecyi, a więc i przeciwko Anglii. Powzięto więc zamiar, który jak owe projekta podziału Turcyi, był urąganiem ze wszystkich praw międzynarodowych. Postawiono arcyksięciu warunek, albo się połączyć z Anglią, albo wydać swoją flotę, w innym razie Kopenhaga miała być zbombardowaną. Fryderyk IV przyjechał z Kielu do stolicy i ogłosił manifest, powołujący lud do obrony. Chociaż wojna nie była wcale wypowiedzianą, stał się fakt niesłychany: flota angielska zbombardowała Kopenhagę, tak, że ulice zasypały się gruzami i przeszło 2,000 ludzi śmierć poniosło. 6 września komendant nie tylko oddał Anglikom miasto, lecz i flotę - wbrew woli Fryderyka. Ten napad rozbójniczy przerzucił Danię na stronę Napoleona.
Włochami Napoleon rozporządzał wciąż według własnej woli i rozdawał w niej synekury swojej rodzinie; chociaż jeszcze w 1805 r. przyrzekł uczynić Włochy niezależnemi od Francyi, mianował adoptowanego syna Eugeniusza Beauharnais swoim zastępcą. Jedyną przeszkodą na drodze był papież Pius VII. Od roku 1795 pozostawał Napoleon w ciągłym z nim sporze; nie brakło do tego ani kościelnych, ani politycznych powodów. Ku końcowi 1807 roku cesarz zajął część Państwa Kościelnego, a 2 lutego 1808 roku wojska francuskie opanowały Rzym. Jednocześnie poczęło się we Włoszech budzić poczucie narodowe, i wzmagała się nienawiść ku Francuzom. Nie było jeszcze powodu do wzmocnienia dumy narodowej, ale naród spostrzegł, że jest igraszką ciągłych wirów, że na miejsce wielu małych tyranów wystąpił jeden - wielki. Tak samo, jak we Włoszech, rósł duch odporności w Hiszpanii, ale najbardziej w Prusiech.
Fryderyk Wilhelm skutkiem ciężkich ciosów przyszedł do przeświadczenia, że odrodzenie tylko wtedy stanie się możliwe, kiedy się uczucia narodowe wzmogą, kiedy w wir nowego życia cały naród będzie wciągnięty, kiedy na stanowisko kreatur, ożywionych sympatyami francuskiemi, przyjdą ludzie duchem niemieckim przejęci. Trzech takich mężów stanęło do pracy: v. Stein, jako minister, Gerhard Scharnhorst dyrektor wojskowego departamentu i obok niego Gneisenau, obrońca Kołobrzegu. Pierwszą czynnością, która miała przyczynić się do zreformowania armii, było wprowadzenie obowiązkowej służby wojskowej; jednocześnie starano się usunąć nadużycia, wykryte podczas ostatniej wojny. Ponieważ ilość wojska była ograniczoną do 42,000, Scharnhorst postanowił zastępować wyćwiczonego żołnierza przez nowozaciężnych. Kraj więc był uzbrojony bez przeciążenia skarbu; żołnierzom rozdawano nową broń, artyleryę zaopatrzono w nowe działa. Przez wprowadzenie do szeregów różnych stanów, podniósł i odświeżył się duch armii i oficerów. Chociaż jeszcze niepoprawni junkrowie patrzyli z góry na inne klasy obywateli, stracili jednak wiele z dawnych swoich przywilejów i zacieśniona różnica między stanem wojskowym a cywilnym się zacierała. Karność zapanowała wszędzie, ukrócono dziką samowolę żołdactwa, którą się odznaczał przedewszystkiem garnizon pocztdamski.
Równie czynnym był Stein w celu doprowadzenia administracyi do porządku. Trzeba było przedewszystkiem obudzić w narodzie godność i miłość dla państwa. Zniósł więc poddaństwo i chłopów ziemią obdarzył (9 października 1807 roku), miastom nadał ordynacyę, umożebniającą samorząd i wprowadził ład w departamencie skarbu. Tu szczególniej zagnieździł się nepotyzm; tu bastardzi szlachciców, dymisyowani junkrowie, dawni lokaje, nieposiadający innych zasług poza temi, że z metresami swoich panów się pożenili, posiadali synekury.
Reformy rozwinęły się także w innym kierunku. Młodzież niemiecka, otoczona romantycznym nimbem, wiązała się w tajemne stowarzyszenia, z których najważniejszym był Związek cnoty (1807). Szkoły wyższe w Królewcu dały początek. Uczeni, mężowie stanu, generałowie należeli do niego. Nie skrywano tego, że pracować trzeba nad zrzuceniem obcego jarzma. Mowa profesora Fichtego do “narodu niemieckiego” budziła entuzyazm. Nie obawiając się szpiegów napoleońskich, wyrzucał on śmiało poniżenie narodu, wielki cel mu wskazując, nie z punktu pruskiego, ale ogólnoniemieckiego. Kiedy cała Europa jęczała w więzach egoizmu, Niemcy miały się stać państwem wolności i sprawiedliwości.
Obok Fichtego z katedry i kazalnicy budził niemieckiego ducha teolog Fryderyk Schleiermacher. Nawet ze sceny, z Szyllerowskiego Tella nawoływano do jedności. Młodzież ogarniętą była największym zapałem, nienawiścią dla panowania cudzoziemskiego i marzeniem o wydobyciu się z niewoli. Chociaż w tym ruchu umysłowym panowało wiele niejasności, chociaż tkwiły kiełki marzycielstwa dla przyszłej wolności szkodliwe, czuć jednak było w tych marzeniach woń świeżości i wiosny. Środkowym punktem agitacyi stał się założony w 1810 r. uniwersytet berliński. W Greifswaldzie wydał Ernest Maurycy Arndt broszurę p. t. Duch czasu, i musiał przed pachołkami Napoleona uciekać; Fr. Richter napisał Kazanie o pokoju (1808), w którem praw ludzkości i wolności narodów z wielkim zapałem bronił.
Wkrótce Napoleon dowiedział się, że od Prus ostry wiatr wionął; nienawiść jego dosięgła naprzód ministra Steina. Szpiegi przyłapali jego list, w którym była mowa o podniesieniu się Niemiec. Cesarz byłby się pozbył niebezpiecznego człowieka, gdyby ważniejsze wypadki nie stały na przeszkodzie. Pokój z Alexandrem I-ym chwiał się; Napoleon pragnął usunąć nieporozumienia. Nosił się on właśnie z planem przeciwko Hiszpanii, potrzebował więc upewnić się od strony północnego sojusznika. Było to powodem kongresu w Erfurcie (wrzesień i październik 1808 r.). Napoleon przybył wcześniej, powitany przez miasto z niewolniczą pokorą. Powitalne słowa głosiły: “Napoleon jest święte imię, w którem mieści się wszystko, co rodzaj ludzki utrzymuje, broni i żąda, - które przewyższa wszystko największe i najwyższe, któremu ziemia cała w niemem podziwieniu hołd składa”. W koło niego zgromadził się wieniec książąt niemieckich, począwszy od królów saskiego, bawarskiego i wirtemberskiego, aż do małych książąt Reuss - Plauen - Greiz i Hohenzollern - Hechingen, - wszystko prawie ukoronowani lokaje francuskiego cesarza. Po przybyciu Alexandra I rozpoczęły się świetne festyny. Aktorowie z “Comédie francaise” byli sprowadzeni z Paryża.
Największymi przecież aktorami chwili byli Alexander i Napoleon. Zgadzali się oni na różne punkta, dyplomaci ich pracowali nad sklejeniem owego sojuszu, ale obadwaj pomimo wzajemnych pochlebstw, byli zdecydowani tak działać, jak się im obu podoba. Po kongresie Napoleon odjechał do Paryża, ale stanęło na tem, że Stein urząd swój złożył i do Austryi wyjechał. Następcy jego, v. Altenstein i Hardenberg szli tym samym szlakiem.
Hiszpania od kilku lat była opanowaną przez zwykłego awanturnika Manuela Godoya, który jako kochanek królowej Maryi Ludwiki, żony Karola IV, rządy opanował i był kreaturą Napoleona. Kiedy w 1806 r. wybuchła wojna między Francyą i Prusami, chciał się z pod wpływu tego uwolnić, ale wypadki pod Jeną położyły koniec jego intrygom. Napoleona zamiarem było wypędzić królewską rodzinę. Do Hiszpanii więc z armią wkroczył. Wtedy pod wodzą następcy tronu wybuchło powstanie, które nie tylko obaliło rządy Godoya, lecz zmusiło Karola IV do abdykacyi, a 20 marca 1808 r. syn jego, jako Ferdynand VII, rządy objął. Tymczasem 23 marca Murat wtargnął do Madrytu, lecz nie uznał nowego króla, w myśl Napoleona, by pozbawić tronu Burbonów. Ferdynanda pod różnemi pozorami wywieziono z Madrytu i umieszczono w Bayonnie, dokąd także internowano innych członków rodziny królewskiej. Wtedy wybuchło powstanie ludności, które siłą stłumiono. Napoleon zmusił Karola IV jakoteż Ferdynanda do zrzeczenia się tronu, objął Hiszpanię w posiadanie i brata swego Józefa, króla Neapolu, ogłosił królem Hiszpanii. Wszelako Hiszpanie nie okazali się tak powolnymi, jak Niemcy; przekonano się wkrótce, że miano do czynienia z narodem, który się nie zadowolni nienawiścią. Już w lipcu 1808 r. cały kraj za broń pochwycił; fanatyzm religijny i narodowy wystąpił przeciwko Napoleonidom. Już początek walki świadczył, że będzie się prowadzić ona z niesłychaną srogością, na śmierć lub życie; każde miasto broniło się do ostateczności. Józef już 1 sierpnia musiał Madryt opuścić. Tego samego dnia wylądowało na wybrzeżach Portugalii wojsko angielskie pod wodzą Artura Wellesley’a, późniejszego księcia Wellington, który wkrótce Portugalię z rąk Francyi wyrwał. Gdyby Hiszpania w tej chwili posiadała obmyślany plan walki i wodza, możnaby było łatwo pozbyć się panowania francuskiego. Napoleon uparł się wszelkiemi środkami bronić mniemanych praw swoich, nie pytając, ile to ofiar będzie kosztowało. Dnia 8 listopada przybył i - bitwę po bitwie wygrywając, zdobył wkrótce północną Hiszpanię, a 4 grudnia był już w Madrycie. Anglicy się cofnęli. Cesarz byłby cały kraj opanował, gdyby 2 stycznia nie nadeszły wiadomości o uzbrojeniach Austryi. Pozostawił więc brata Józefa z marszałkiem Jourdanem, a sam odjechał do Paryża.
W Austryi od owego nieszczęsnego pokoju w Preszburgu stosunki się zmieniły. Powstał rodzaj tajemnego związku patryotycznego o tyle różny od pruskiego, że wyszedł z łona kół najbardziej arystokratycznych. Usiłował on nie tylko dążyć do polepszenia stosunków pomiędzy ludem, ale również odeprzeć gwałt Napoleona i powrócić do dawnego legitymizmu. Związek potrafił nie tylko pozyskać sympatye szlachty całej Europy, ale też skupić koło siebie najwybitniejsze publicystyczne talenty, jak Fryd. Gentza (urodz. 2 maja 1763 r.) i Fryd. v. Schlegla. Pisarze pracowali nad zreformowaniem opinii publicznej, dyplomaci nad zjednaniem rządów. Chwilowo Austrya nie mogła sobie znaleźć sojusznika, ale wypadki w Hiszpanii były dobrym momentem do rozpoczęcia wojny.
Wybuchła też ona w marcu. Napoleon ruszył wprost na Wiedeń. Ale szczęście nie dopisało mu: pod Esslingen i Aspern został przez arcyksięcia Karola na głowę pobity.
Jeszcze przed rozpoczęciem kampanii Tyrol zaczął się burzyć. Od roku 1806 przyłączony do Bawaryi, ciężył jednak ku Austryi; nienawidzono tam zarówno obcego rządu, jak i wolnomyślnych reform Montgelas’a. Wielu tyrolczyków, jak Andrzej Hofer, kapucyn Haspinger usiłowali iskrę niezadowolenia rozdmuchać i w związek tajemny z gabinetem wiedeńskim weszli. Grudzień 1808 r. i styczeń roku następnego były użyte na wypracowanie planu powstania, czem się zajęli sekretarz dworu Józef v. Hormayr i generał Chasteler. W początkach kwietnia Chasteler wkroczył do Tyrolu, powstanie wybuchło. Szczęście sprzyjało powstańcom, którzy bili Francuzów i Bawarczyków, prowadząc partyzantkę w wąwozach i dolinach. Ale już w maju bawarczycy wzięli górę, a na odgłos, że Napoleon skazał Chastelera na wygnanie, jak w r. 1800-ym Steina, general się cofnął. Wkrótce Bawarczycy i Francuzi opuścili Tyrol, zostawiwszy dla utrzymania pokoju małe załogi. Powstanie wybuchło znowu; duszą jego był Hofer. W czasie tych wypadków w południowych Niemczech, na północy przyszło także do wybuchu - pruski kapitan v. Katt usiłował nagle opanować Magdeburg, a w Westfalii powstali chłopi pod wodzą v. Dörnberga, - ale oba wypadki minęły bez następstw. Major Schill pragnął przyjść z pomocą westfalczykom, lecz został pokonany; oficerów rozstrzelano, żołnierzy, jak rabusiów, wysłano na galery. Jednocześnie z powstaniem Schilla ks. brunświckooelski, podtrzymywany przez Austryę, usiłował wywołać ruchawkę w królestwie saskiem; z tak zwaną czarną legią wkroczył on z Czech do Saksonii, a za nim wojska austryackie. Wkrótce jednak po bitwie pod Wagram, związkowi opuścili księcia. Wtedy powziął śmiały plan przebicia się na północ i przedostania do Anglii. Udało mu się to; 7 sierpnia resztki legionu były już bezpieczne.
Wszystkie podobne przedsięwzięcia nie zawsze miały tylko miłość kraju na celu; często wywoływały je przyczyny bardzo małe, nadto osobiste, ale w każdym razie były one świadectwem, że się duch odporności budził, a z nim wiara w lepszą przyszłość. Opowiadano sobie o śmiałych krokach, czynach, odwadze; smucono się ze spełznięcia jakiegoś zamiaru, cieszono się z bohaterskiej ucieczki ks. Brunswiku. W sercu młodzieży czyny takie zawsze znajdowały odgłos i co dnia rosła potężniej myśl uwolnienia ojczyzny.
Tymczasem wojna francusko-austryacka poszła niepomyślnie. I tutaj działo się to samo, co w Prusiech po Jenie - wodzowie broń składali, nie troszcząc się wcale o honor armii i państwa. 6 lipca przyszło do bitwy pod wioską Wagram; arcyksiążę Karol po dwunastogodzinnej bitwie cofnął się do Znaimu. Zmęczony intrygami i walką zaproponował cesarzowi zawieszenie broni. Najbardziej cieszył się z tego Napoleon; ze wszech stron, z Niemiec, Tyrolu, Hiszpanii, a nawet Francyi przychodziły niepokojące wieści. Układy pokojowe prowadził Wacław Metternich (ur. 15 maja 1773 r.) tak powolnie, że Napoleon odgrażał się na drzazgi rozbić Austryę. Daremnie Metternich usiłował nakłonić cesarza do wytrwania, przewidując kłopoty Napoleona, Franciszek podpisał umowę w Schönbrunie, która Austryę kosztowała 2,000 mil kw. Salzburg i część prowincyi nad Innem przeszły do Bawaryi, część Galicyi i Księstwo Warszawskie do Rossyi, z Krainy, Chorwacyi, Dalmacyi i Tryestu utworzono prowincye illyryjskie, które jako francuskie posiadłości przeszły pod władzę Francyi. Z Tyrolem cesarz Franciszek postąpił niesłusznie. Przed powstaniem przyobiecał on własnoręcznym listem zawrzeć tylko taki pokój, któryby Tyrol pozostawił przy Austryi, tymczasem zgodził się na podział jego między Włochy a Bawaryę, czyniąc zadość jeno widokom Napoleona.
Chociaż Bawarya i Napoleon dały Tyrolowi amnestyę, rozdarcie kraju na dwie połowy obudziło największy fanatyzm. Walka, która wybuchła w listopadzie, była prowadzoną z niezmiernem natężeniem sił. Francuzi walczyli z nadzwyczajną srogością, krwią zalewając góry. Większość dowódzców zdołała uciec; tylko Hofer, zdradzony przez własnych 27-go stycznia 1810 roku i uwięziony, w dniu 20-tym lutego był rozstrzelany. Wiadomość o tym wypadku wywołała takie oburzenie, że młodzieniec Fryd. Staps powziął zamiar zamordowania Napoleona, pokusił się o to w Schönbrunie i życiem przypłacił swój zapał.
Pomimo zewnętrznej potęgi, gwiazda Napoleona gasła. Wisiała nad nim kara przeznaczenia, która w końcu dosięgnąć musi człowieka, lekceważącego sprawiedliwość i ludzkość. Bystry jego wzrok opanowywała chwilowa ślepota, zasłaniająca przed nim przepaść. Nieokiełznana miłość własna i chęć władzy przetworzyły się w coś podobnego do obłędu, do pożerającej go gorączki. Stał się głuchym na krzyk oburzenia przeciwko niemu, na szczęk uzbrajających się narodów od północy do południa.
Po opuszczeniu przez niego Hiszpanii, wojna była prowadzoną już nie tylko przeciwko żołnierzom, broniącym dynastyi i państwa, ale przeciwko ludowi, jak dowodzi obrona Saragossy. Mieszczanie, kobiety, dziewczęta walczyły tam w jednym szeregu z żołnierzami; każdy dom, każdą ulicę musiano zdobywać, jak fortecę, a kiedy wreszcie 19 lutego (1809 roku) miasto się poddało - było to jedno wielkie rumowisko. Tymczasem Wellington uformował w Portugalii nowe wojsko i przerzucił się z niem do Hiszpanii. Z początku walka była prowadzoną bez wielkiego powodzenia; daleko więcej szkody i niepokoju wyrządzały Francuzom oddziały gerylasów, które zresztą i własnego kraju nie oszczędzały. Hiszpania znajdowała się w stanie zupełnej anarchii. Obok rządu Napoleona we wrześniu 1810 roku zgromadzone kortezy utworzyły w Kadyksie regencyę, która przywołała na tron Ludwika Filipa ks. orleańskiego, ale Anglicy przeszkodzili wylądowaniu. Udało się wreszcie Wellingtonowi zwyciężyć armię francuską pod Arapilla, w pobliżu Salamanki i wkroczyć 12-go sierpnia do Madrytu; w innych punktach zwyciężali także Anglicy, jedynie w Katalonii szczęśliwie walczył generał Sufet.
Tak samo uporczywie bronił się Pius VII. W maju 1809 roku oświadczył mu Napoleon z Wiednia, że jest z państwa wyzuty, ponieważ wzbraniał się zamknąć swoje porty przed Anglikami jako jeńca w Sawonie polecił osadzić. Ale Pius odpowiedział mu klątwą i ani pogróżkami, ani siłą nie dał się z miejsca ruszyć, powołując się na konkordat. Wtedy cesarz wyznaczył zgromadzenie, które jako najwyższy duchowny urząd miało władzę papieską zastąpić; prezydującym był giętki kardynał Fesch, a członkami - zwykli niewolnicy woli cesarza. Papież nie dał za wygraną; odmówił Napoleonowi uznania arcybiskupa Paryża. Wprawdzie przyszło do pewnego porozumienia, ale cesarz miał nadzieję, że zwołany sobór spór załagodzi. Zwołany 16-go czerwca 1811 roku sobór nie wypadł po myśli cesarza; zaraz na pierwszem posiedzeniu przyrzeczono papieżowi posłuszeństwo i nie chciano projektów Napoleona zatwierdzić. Cesarz zdecydował się po pewnem wahaniu się wysłać z łona zgromadzenia poselstwo do Piusa, który zgodził się wreszcie na nominacyę biskupów. W czerwcu 1812-go roku przeniesiono go z Sawony do Fontainebleau.
Wszędzie panowała samowola Napoleona: Holandya, po zrzeczeniu się Ludwika Napoleona, który nie chciał być narzędziem w cudzych ręku, stała się prowincyą Francyi, książę prymas Dalberg został wielkim księciem Frankfurtu, dostawszy w prezencie Wetzlar, Fuldę, Aschaffenburg i Hanau, miasta hanzeatyckie i Oldenburg, pod zarządem Davousta, z Francyą połączone. Wszędzie ciężyło panowanie Napoleona: kraje były wycieńczone i obciążone werbunkiem; urzędnicy francuscy i tyrani wojskowi panowali w sposób najgwałtowniejszy, każde wolne słowo równało się zbrodni.
Dnia 1-go kwietnia 1810-go roku po dokonaniu rozwodu z Józefiną, ożenił się Napoleon z Maryą Ludwiką, córką cesarza austryackiego, a 20-go marca 1811-go roku urodził mu się pierwszy syn - król rzymski. Ożenieniem się swojem pragnął Napoleon stanąć w rzędzie prawowitych władców, chciał niejako młode swoje cesarstwo uszlachetnić, jak uszlachcił wszystkich swoich generałów. Sprzyjał też arystokracyi, ażeby ją ku sobie przywiązać, w ogóle postępował drogą, która go coraz bardziej oddalała od czasów rewolucyi. Jak za Ludwika XIV-go, tak samo i teraz sława francuskiego imienia służyła do pokrycia wewnętrznych nieporozumień. Mimo to, w różnych kołach budziło się niezadowolenie; tu i tam występowało przeczucie, że kolos stoi na glinianych nogach. W samem otoczeniu cesarza byli ludzie, którzy podwójną grę prowadzili, pragnąc się zabezpieczyć na wypadek powrotu Burbonów, jak Talleyrand, który od sierpnia 1807-go roku przestał już być ministrem, i Fouché, także usunięty ze swego urzędu od czerwca 1810-go roku. Nawet w kołach wyższych oficerów bywały wypadki spiskowania z zagranicą na niekorzyść Napoleona. Ale naród francuski był jeszcze zachwycony swoim cesarzem, który pomimo wojny i intryg dyplomatycznych znajdował czas na to, ażeby próżności narodowej pochlebiać.
Grono nieprzyjaciół zwiększało się koło niego; nienawiść książąt i narodów niemniej wzrastała. Osobliwie “system kontynentalny”, który handel Anglii poderwał, a kasy prywatne cesarza napełnił, wiele się przyczyniał do znienawidzenia Napoleona. W Szwecyi po detronizacyi Gustawa IV-go Karol XIII rządy objął i po zawarciu pokoju przystąpił do zamknięcia portów. Ponieważ jednak skutkiem tego handel niebogatej Szwecyi mocno ucierpiał, patrzano na zamknięcie przez palce, co oczywiście wywołało niezadowolenie. Kiedy Krystyan Adolf Holstein-Gottorp, adoptowany następca tronu, w maju 1810-go roku nagle umarł, stany zaproponowały wybór marszałka napoleońskiego Bernadotte’a, który jako Karol Jan, z rządami państwa bliżej zapoznawać się zaczął. Wszedł on w tajemny związek z Anglią i Rossyą. Alexander I, obiecywał zwrot Norwegii, Szwecya zaś 30,000 żołnierza.
Ostatniemi czasy zaostrzyły się także stosunki francusko-ruskie. Alexander I czuł się urażony odjęciem Oldenburga, z którego domem panującym był spokrewniony, oprócz tego okazywał się bardzo pobłażliwym na zamknięcie portów przed Anglią. Wywołało to ostrą wymianę not, a doszło do jeszcze większego zaognienia, kiedy cesarz zabronił dowozu francuskich towarów do Rossyi. Obie strony czuły zbliżający się wybuch i już od r. 1811-go rozpoczęły się uzbrojenia. Napoleon tak mało panował nad sobą, że nieraz uciekał się do pogróżek względem Rossyi. Prusy, wciśnięte między dwa państwa, nie mogły się zachować neutralnie. Stein, będąc zmuszony do usunięcia się, wystosował list do ministeryum, w którym swoje wyznanie wiary zawarł; uważał on jako konieczność obdarzenie kraju parlamentem, zniszczenie przywilejów szlachty, uwolnienie zupełne włościan od zależności, podniesienie oświaty, oraz powszechną służbę wojskową.
On sam, jakoteż Scharnhorst, według możności, wprowadzili już niektóre z tych projektów w życie. Król kazał kanclerzowi Hardenbergowi postępować dalej w duchu reform Steina. Brakło wprawdzie Hardenbergowi siły, jaką posiadał poprzednik, ale był on również wielkim myślom dostępny i jako mąż stanu posiadał, obok giętkości charakteru, świadomą wolę. Zmuszony do pewnej ostrożności wobec sfer francuskich, jak niemniej bojaźliwego króla, mimo to nie spuszczał z uwagi swoich zamiarów i ze stronnictwem patryotów i z królową był ściśle związany. Królowa po fatalnej bitwie pod Jeną stała się najgwałtowniejszą zwolenniczką wojny; już w końcu 1805-go roku poseł francuski pisał: królowa, która zawsze czuwała, ażeby mąż jej żadnej wojny nie zaniechał, znowu rozpoczęła agitacyę. Na nieszczęście zmarła 19-go lipca 1810-go roku, nie dożywszy oswodzenia Prus. Kanclerz, ażeby powiększyć dochody państwa, podniósł podatek, nie uciskając jednak niższych warstw, skonfiskował wszelkie fundusze klasztorne, o ile nie były potrzebne do celów kościelnych. Obok niego pracował w ministeryum Wilhelm v. Humboldt, który najbardziej przyczynił się do założenia uniwersytetu w Berlinie.
Napoleon uważał Prusy tak samo, jak związek reński, za prowincyę swoją. O przymierza troszczył się o tyle tylko, o ile dotykały spełniania zobowiązań względem niego; nakładał różne ciężary, trzymał w posiadaniu Szczecin, Głogowę, Kostrzyń, chociaż był obowiązany oddać już po spłaceniu połowy kontrybucyi, - przeciwnie, pomnażał załogi, które Prusy żywiły. Zastępcy jego z bezwzględnością przestrzegali zamknięcie portów i postępowali, jak despoci, ilekroć chodziło o stłumienie uczuć patryotycznych.
W tem położeniu Hardenberg musiał rozwijać całą sztukę swojej dyplomacyi. Związek z Francyą był niemożebny; trzeba było ratować samodzielność. Już w kwietniu 1811-go r. proponował on cesarzowi kosztem umorzenia reszty długu i oddania Głogowa wyekwipowanie 100,000 żołnierza na wojnę z Rossyą. Napoleon przewidział myśl ukrytą, że wojsko może być także przeciwko niemu użyte, zwłóczył układy, wreszcie w 1812 r. przyjął propozycyę z pewnemi zmianami. W tym czasie Hardenberg i król Fryderyk Wilhelm już tajemny związek z Rossyą zawarli.
Z Austryą już przedtem cesarz się porozumiał i otrzymał przyrzeczenie 30,000 żołnierzy. Jednocześnie usiłował zjednać sobie Polaków obietnicą wskrzeszenia Królestwa.
Takie były stosunki, kiedy między Napoleonem a cesarzem Alexandrem wojna wybuchła. Cesarz francuski był zaślepiony i głuchy na wszelkie ostrzeżenia; wierzył we własne szczęście i geniusz. Jeszcze raz poruszył on całą potęgę Francyi i obok własnej armii z wojskiem sojuszników w pole wyruszył. Dnia 16-go maja zjechał się z królową w Dreźnie, gdzie się skupiło wszystko koło niego, ażeby tej chwili nadać więcej przepychu i blasku: - Franciszek cesarz austryacki z żoną, Fryderyk Wilhelm i jego najstarszy syn, tłumy książątek nadreńskich. Festyny wspaniałe, pochlebne hołdy dlatego, który “jaśniej niż słońce świecił”, znamionowały dni pobytu w Dreźnie.
Dnia 22-go czerwca wydał Napoleon proklamacyę, w której wystąpił, jako zastępca fatum, mającego złamać wpływ Rossyi na Europę. 23-go armia jego przeszła Niemen. Utworzyło się takie przekonanie, że plan Rossyi polegał na cofaniu się, ażeby nieprzyjaciela w głąb kraju ciągnąć; w samej zaś rzeczy cofanie się było niezbędnem, gdyż armia ruska była niezliczoną; później dopiero poznano doniosłość takiego planu i stosowano się do niego. Ważny wpływ wywarło, że Rossya po wojnie pomyślnej z Turkami, cofnęła armię swoją z nad Dunaju, a jeszcze bardziej stanowczą była walka Napoleona z klimatem kraju. Wielkie przygotowania okazały się mało skutecznemi. Udało się wprawdzie linię obronną armii ruskiej przełamać, ale decydujące zwycięstwo na tak długiej linii bojowej było niemożebnem; bywały zwycięstwa świetne i krwawe, jak zdobycie Smoleńska dnia 17-go sierpnia przez ks. Józefa Poniatowskiego, jako też bitwy pod Moskwą 6-go i 7-go września, ale bynajmniej nie rozstrzygały kampanii. Dnia 14-go września wkroczył Napoleon do Moskwy, opuszczonej przez mieszkańców. Zaledwie kilka godzin przebył w Kremlu, kiedy wybuchnął pożar w różnych częściach miasta; brakło całkiem przyrządów do gaszenia ognia, a nagromadzone materyały palne świadczyły, że nie działo się to bez planu. W rzeczy samej gubernator Moskwy lir. Rostopczin w porozumieniu ze szlachtą i duchowieństwem powziął myśl spalenia Moskwy; skarby cesarskie i cerkiewne ukryto w miejscu bezpiecznem, a ludność pod konwojem żołnierzy wyprowadzono za rogatki. Dnia 15-go i 16-go września pożar przybrał ogromne rozmiary, a wiatr północny tak szerzył ogień, że i Kreml stanął w płomieniach. 19-go września miasto wyglądało niby wielkie morze ogniste. Kiedy po kilku latach pozbawiony korony cesarz dogorywał na wyspie samotnej i te noce okropne, w Moskwie spędzone, przypominał sobie, utrzymywał wtedy, że widok ich nigdy nie zatrze się w jego duszy.
Gdy płomienie zagasły, wzrok błądził po samych tylko ruinach i zgliszczach. Wojsko było zmęczone, zdemoralizowane i wskutek straty bagażu nie było już zaopatrzone należycie. Napoleon nie wątpił jeszcze i miał nadzieję zawarcia pokoju, ale cesarz Alexander wszelkie propozycye odrzucił. Armia była zmuszona cofnąć się ku Polsce. Już w październiku rozpoczęła się dezorganizacya, w listopadzie, w skutek zwiększających się mrozów jeszcze się wzmogła. Tysiące na pół przemarzłych i głodnych żołnierzy zalegały drogi i wsie; zabite konie stanowiły jedyne pożywienie; amunicyę wojskową trzeba było zniszczyć, ażeby nie dostała się do rąk nieprzyjaciela, pakunki i wozy porzucano na drogach, gdyż brakło koni i wołów do pociągu. Ten istny orszak śmierci pędził przez Krasnoje, Orszę do Berezyny; tu wzmogły się zimna jeszcze bardziej. Kiedy bezładne gromady uciekających, wśród tłoku i chaosu, gdzie każdy o sobie tylko myślał, cisnęły się do przeprawy, z tyłu uderzył nieprzyjaciel. Jakiś czas zasłaniał przeprawę marszałek Victor, ale w końcu cofnął się, ratując się ucieczką, na łaskę losu zostawiwszy wojsko. Wkrótce wielka armia stała się podobną do cienia, przesuwającego się płaszczyzną śniegową. Tylko około 2,000 gwardyi i nieco więcej bawarskich wojsk cofały się w zwartym szeregu. Sceny ostatniego aktu tej tragedyi nie dadzą się odmalować; żołnierze głodni rzucali się jak zwierzęta na padłe konie i surowem mięsem głód zaspakajali; wielu wpadło w obłęd; niektórzy wszelkiej siły pozbawieni padali i wyziewali ducha śród stosów trupów. Francuzi, Niemcy, Polacy, Włosi, Portugalczycy ginęli marnie tysiącami z woli jednego człowieka, który przez demona opanowany, myślał tylko o sposobach stworzenia nowych armii, ażeby je ku nowym bojom prowadzić. Aż do Smorgoni cesarz towarzyszył rozbitkom swojej armii, stamtąd wsiadł do sani 5-go grudnia i pojechał ku Warszawie, krótko zatrzymał się w Dreźnie, a 19-go grudnia był już w Paryżu.
Z całej wielkiej armii pozostało 40-50,000 żołnierzy; z obu stron padło pół miliona trupów. Nie było ani jednego kraju, któryby nie opłakiwał tysięcy swoich synów, jeden krzyk bólu podniósł się od północy aż po Alpy i Pireneje.