Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Nędza materyalna i duchowa. Przeciwdziałanie. Zakończenie.
Zdobycze stulecia, kupione za cenę moralnego pauperyzmu. Panowanie .,szwindlu“ i wpływ jego na życie, sztukę i literaturę. Smutne strony w ieku. Pijaństwo. Niemoralność. Samobójstwo. Obłęd. Przeciwdziałanie.
Kto zdoła objąć całość obrazu dziewiętnastego stulecia z jego prawdziwie zdumiewającemu wypadkami i zdobyczami, a jednak będzie mógł wydać wyrok beznamiętny, ten przekona się łatwo, że wszystko to, co zdobyła w ciągu wieku ludzkość, nie wyrównywa stratom moralnym. Łatwo zrozumiałem jest, że siła narodów, olśniona świetnemi wypadkami i wynalazkami, i temi zdobyczami w dziedzinie przyrodoznawstwa, które bezpośrednio dotykając życia, przynosiły pożytek niezaprzeczony, zwróciła się do zadań realnych, a stąd też duch realistyczny opanował wszystkie dziedziny ludzkości. Wszystkie zdobycze wieku działały na umysł, na wzrok; widziano, że dla techniki nie istnieją już żadne trudności, a nauki przyrodnicze przerabiały marzenia, zdawało się, na rzeczywistość.
Świadomość swojej potęgi tak ze wszech stron ogarnęła ludzkiego ducha, jak nie było jeszcze przykładu w dziejach, skutkiem czego powstała zarozumiałość i wiara, że największe zagadki istnienia rozwiązanemi zostały.
Mniej widocznemi, niż oślepiające zdobycze, były straty ludzkości. Nędza kryła się często w głębi serca i ducha. Nie zawsze ubóstwo moralne dostępne było dla oczu: nie wszyscy widzieli upadek obyczajowy i moralny warstw wyższych, rosnące zdziczenie mas, samolubstwo umiało drapować się w rozmaity sposób — mówiono o wolności, nauce, ludzkości, a miano tylko siebie na względzie. Większość wykształconego społeczeństwa obojętną była na zacieranie się coraz większe religijno-moralnego samopoczucia. Dążono troskliwie do usunięcia wszystkiego, co uważano za przesąd, gdy dawniej religię uważano przynajmniej, ja k o „wędzidło dla tłumów.” A kiedy zdziczenie zrobiło już wielkie postępy, wtedy rozszerzenie praw politycznych i zwiększanie szkółek ludowych poczęto uważać jako środek zaradczy, jak gdyby w istocie za pomocą tych środków można było rozwiązać kwestyę moralnego pauperyzmu.
Ten obraz czasu, który powszechnie nazywają „panowaniem szwindlu,” cechuje się zakażeniem w większej lub mniejszej mierze wszystkich społeczeństw europejskich. Na miejscu pojęcia uczciwej pracy, która powinna być podstawą moralnej i materyalnej niezależności, wystąpiła gorączka złota i czynić poczęła spustoszenia, jak nigdy przedtem, w dziejach. Ropa, ukryta dotychczas, wyszła na jaw i przekonała, o ile duch narodu zarażony jest materyalizmem.
Gorączka złota ogarnęła wszystkie stany od góry do dołu; koło cielca złotego tańczyli chrześcijanie i żydzi, książęta i rzemieślnicy, księża i laicy, porządne kobiety i dziewki uliczne, mieszczanie i chłopi. Giełdy stały się świątynią, gdzie czczonym był bożek — milion. Zdawałoby się niekiedy, że przyszedł „wiek złoty;” kto tylko pragnął zarobić, a nie był nędzarzem, zarabiał, — rzucano się więc z gorączkową namiętnością w ramiona spekulacyi. Podrażnione nerwy potrzebowały odpoczynku; z gorączką złota wzrosła chęć do używania i zbytku,— szampan i kurtyzany poszły w górę. W wielkich i małych miastach wyrastały, jak z pod ziemi, domy zabaw, — gdzie walczyły o lepsze śpiewaczki francuskie, angielskie, niemieckie, prześcigające się wzajemnie w sprośnych kupletach i ruchach, przed ludźmi wszelkich stanów, nie tylko dojrzałych, ale młodzieniaszków. Otwarto sale balowe publiczne, urządzone z niesłychanym zbytkiem, gdzie damy z półświatka ton nadawały, gdzie można było spotkać światowców 1 ludzi najrozmaitszych pozycyi materyalnych. Książęta, hrabiowie, oficerowie w przebraniu, artyści, pisarze, studenci, nawet członkowie parlamentu, stawali tu na równej linii z okpiwaczami giełdowymi, z panienkami dwuznacznej cnoty.
Dla niższych warstw ludności urządzano o takim samym charakterze domy zabaw, tylko z mniejszym zbytkiem prowadzone. Z głębi społeczeństwa wypływały na wierzch jakieś ciemne postacie, umiejące korzystać z chwili i dorabiające się milionów. Budować poczęto wspaniałe domy, urządzane z niesłychanym przepychem, rozrzutnością i zbytkiem. W takiem społeczeństwie, którego życie obliczone było na szych zewnętrzny, urabiało się wszystko według tej potrzeby: mnożyli się więc modni poeci, malarze, nawet uczeni, tworząc estetyczne tapety salonów. W domach dorobkiewiczów błyszczeli nie tylko oficerowie, lecz nie gardziła niemi nawet arystokracya, przez wdzięczność za. „małe pożyczki. Nie skrywano wcale pogardy dla złotych królików, ale godzono się z nimi dla „klasycznej” kuchni i dobrej piwnicy, nie licząc się z tem, że cudza kuchnia i piwnica poniża godność tych, którzy jej poszukują.
Na prospektach do nowych afer, obok nazwisk zdecydowanych spekulantów, można było spotkać nazwiska książąt i hrabiów, którzy albo dla złota, albo na przynętę dla głupich służyli. Zbytek wzmagał się ledwie nie z dnia, na dzień, wciskał się wszędzie, stawał przed tłumem w całej swojej świetności i budził pragnienie zbytku w tych warstwach, gdzie potrzebna była oszczędność. Mniej wstydził się lada szubrawiec, niż ten, który zmuszony był liczyć się z groszem. Przed milionem korzyła się znaczna większość, lecz coraz bardziej zanikał szacunek dla uczciwej pracy i moralności. Literatura i sztuka, zniżywszy się do pospolitego rzemiosła, ofiarowywały służby swoje tysiącom awanturników , którzy ton nadawali, a prassa, która się z duma lubiła nazywać bojownicą o postęp, ludzkość i naukę, zeszła na pachołka giełdy i stała się strażą honorową „złotego cielca.” W teatrze błazeństwo wzięło górę nad powagą; wszeteczna komedya francuska panoszyła się coraz bardziej, aż dopóki „narodów i poetów i myślicieli” nie przyniosła Sedanu. Tłum, przesycony nawskróś pożądaniem rozkoszy, nie pragnął wcale podniesienia się przez czystą i szlachetną sztukę, żądał tylko zabawy, rozrywki, podniecania w formie dowcipnej i lekkiej. Potrzeba wywołała modę na dowcip, który wyśmiewał wszystko, nie oszczędzał nikogo, pokrywając własną bezbarwność i brak charakteru maską arlekina. Artyści pragnęli tylko zarobku, poważne rzeczy poszły więc na bok, ideałem stało się tworzyć wiele i prędko; artyści dramatyczni także w chęci zarobku usiłowali często zadowolnić nie sztukę, lecz pospolity smak publiczności; aktorki w tym samym celu zapominały często o sztuce, ale nie zapomniały nigdy spojrzeniom swoim nadać zbyt wymownego kierunku. Słowem, gdzie tylko spojrzeć— samolubstwo i zepsucie.
U dołu nie było wcale lepiej. Większy ruch handlowy podniósł także zapłatę za pracę; oprócz tego wiele sił napłynęło ze wsi do miasta, gdyż przemysł lepiej płacił, co wywołało zapotrzebowanie na siły robocze tak wielkie, że zarobek przewyższał bardzo często potrzebę. Przykład wyższych sfer oddziaływał także, a wszystko to razem wytworzyło nieznane dotychczas potrzeby i namiętności, nadając im cechę materyalistyczną. Życie nad stan przyczyniało się bardzo często do wywołania nienawiści do klas posiadających, szczególnie widząc, w jak nieuczciwy sposób większość dobijała się stanowisk materyalnych, i w jak nieuczciwy i nędzny sposób używano łatwo zarobionego grosza. Wszystko to wzmacniało nienawiść klasową.
Wiara w dobre, dalsze powodzenie interesu, trwała ciągle, chociaż podstawy już zaczęły skrzypieć. Fabrykanci papierowych akcyi spostrzegli chwianie się posad i powoli wycofywać się poczęli; wówczas nastąpił krach, który setki tysięcy ludzi przyprawił o ruinę i sprowadził klęskę dla miliona rodzin. Jakie straty moralne ściągnęła na Europę „era szwindlu,” tego obliczyć nie zdoła najbieglejszy statystyk. W prawdzie w ciągu tych lat powstały przedsiębiorstwa, które ogólny pożytek przyniosły, powstały nowe gałęzie pracy, wywołane potrzebą zbytku, jak przemysł artystyczny, ale korzyści te okupione zostały zbyt drogo.
Nigdy jednak brak charakteru, swawola i liczne samobójstwa nie byłyby wystąpiły w takiej mierze, gdyby nie poprzedził ich upadek samo wiedzy moralnej. Epoka szwindlu była tylko epizodem z dziejów wewnętrznego upadku społeczeństw, była następstwem rozkładowego działania przez długie lata. Uczucie moralnej odpowiedzialności, samowiedza moralnego porządku świata, dążenie do celów idealnych, były dla większości niedoścignione. Wszystko to, połączone z nędzą, licznych klas, wywołało zjawiska, które jako znaki wewnętrznej choroby uważane być mogą: pijaństwo, prostytucyę, obłęd, samobójstwo.
Głębsze badanie dolegliwości moralnych naszych czasów nic jest naszem zadaniem. Zwracamy tylko uwagę na to, że zdziczenie moralne we wszystkich warstwach w ostatniem dziesięcioleciu znacznie się zwiększyło. W jaki sposób choroba ta objawia się w wyższych kołach, wskazuje nam po części literatura i sztuki piękne, wskazuje wzrastający we wszystkich krajach handel niemoralnemi książkami i obrazami, skandaliczne procesy różnego rodzaju, ilość nieszczęśliwych małżeństw, rozwodów i t. p. Kto wobec tego wszystkiego ma odwagę powiedzieć, że żyjemy w epoce zdrowej moralnie — tego chyba podziwiać należy. W prawdzie wielu ludzi wiedzie życie zdała od tej nędzy; otoczeni dobrobytem i szczęściem, często nie wiedzą o tem, co się dzieje po za nimi. Ale setki tysięcy wiedzieć o tern nie chcą, zamykają się w zbrodniczej obojętności, zasłaniają uszy i oczy, ażeby nie widzieć i nie słyszeć wołania nędzy. Siła moralna naszego pokolenia jest zarażoną; nędza, fałszywe teorye różnego rodzaju, materyaliza, upadek moralności religijnej, osłabienie siły odpornej—oto następstwa. Zatrute ziarno, rzucane w ciągu dziesięcioleci, dało źdźbło wielkie, ale opary zaraźliwe zapełniły powietrze. Nie ulega wątpliwości, że nędza i głód działają uniemoralniająco, ale stokroć większą jest nędza moralna, którą dzisiaj spotkać można zarówno w pałacach, jak i w ubogiej izbie robotniczej. Dla tej niemocy duchowej i moralnej znajdują się tylko dwa punkty wyjścia: samobójstwo i obłęd.
Statystyka wykazuje, że w państwach europejskich samobójstwo wzmaga się nieproporcyonalnie do przyrostu ludności. We Francyi liczba samobójstw wynosiła w r. 1830 pięć na 100,000, a w r. 1880 piętnaście na takąż liczbę, to znaczy powiększyła się o 200% To samo dzieje się w większym lub mniejszym stopniu w innych krajach, nie wyłączając nawet samobójstw dzieci. Obawa głodu, lub głód, najmniejszą stanowią tu liczbę, główną przyczyną samobójstw jest ucieczka przed odpowiedzialnością prawną, cierpienia fizyczne, a najczęściej przesyt, choroby umysłowe, zboczenia psychiczne i t. P.
Co się tycze obłąkanych, posiadamy w ogóle bardzo mało wiadomości faktycznych. To tylko stwierdzić możemy, że niektóre formy obłędu posiadają zupełnie charakter indywidualny, a więc na prądy umysłowe wieku nie wpływają wcale; inne formy wypływają z przyczyn moralnych, będących w pewnej mierze wynikiem dziedziczności. Natomiast objawami nader smutnemi są te wypadki nadwerężenia władz umysłowych, które uważać można, jako następstwo w ogóle nienormalnego życia. Gorączka nerwowa opanowywa wszystkich tych, którzy największy zasób sił umysłowych skierowywują jedynie do zdobycia warunków zbytkowego życia. Przedwczesne użycie, niszczące siły fizyczne i moralne, prowadzić w końcu musi do nadwyrężenia równowagi umysłowej.
Trzeba brać w rachubę i to także, co możnaby nazwać hypertrofią ducha. Wychowanie w wyższych warstwach już nie ma jedynie na celu zwiększenia zasobu wiedzy. Z roku na rok widzimy coraz bardziej wygórowane żądania pod względem umysłowym od dzieci, co oczywiście musi wywoływać podrażnienie, wstrzymujące prawidłowy rozwój umysłowy. Owo podrażnienie w ciągu życia zwiększa się jeszcze. Wszyscy dążą do tego, ażeby martwą wiedzę powiększyć, czemś nowem pamięć zasilić, podniecić namiętności,— ale dla wykształcenia serca dzieje się bardzo mało.
Jakkolwiek obraz, ktoryśmy rozwinęli przed czytelnikiem, wydać się może za posępnym, zapewnić jednak możemy czytelnika, że nie zabrakłoby nam wcale barw do smutniejszego jeszcze obrazu.
Niema jednak powodu do pesymizmu, gdyż widać już świt lepszej przyszłości. Przedewszystkiem zwrócić należy uwagę na wypadki, mające na celu zwiększenie i ulepszenie materyalnych środków do życia w sferze robotniczej.
Statystyka przekonywa nas, że we wszystkich państwach przemysłowych płaca robotnicza podniosła się w większym stosunku, niż środki do życia. Ze jednak ubóstwo wzrastało, przyczyną tego było w niektórych stolicach m oralne zacofanie i liche warunki zdrowotne. Im większe miasto, tem zwykle stosunki zdrowotne i m oralne były gorsze. Kto widział ciemne suterenowe mieszkania robotników, gdzie chłopcy i dziewczęta często obok siebie sypiają, gdzie dzieci zmuszone są do słuchania najsprośniejszych rozmów, ten wie, że tam tylko zepsucie moralne wykwitnąć mogło. W celu zapobieżenia temu powstała w wielu miejscach myśl budowania mieszkań, wyłącznie przeznaczonych dla robotników. W rozmaity sposób usiłowano rozwiązać kwestyę mieszkań: bądź budowano na rachunek fabryk domy noclegowe, gdzieby za bardzo tanie pieniądze można było mieć łóżko, pościel, światło, opał, bądź budowano domki pojedyńcze, oddając je na pewnych warunkach na spłaty robotnikom, lub dawano im ziemię i materyał budulcowy, z warunkiem umorzenia długu w ciągu pewnej liczby lat.
Państwo wzięło także sfery robotnicze w opiekę: zakładano liczne szkoły i szkółki fachowe, starano się o rozszerzenie przemysłu domowego, do czego dostarczano warsztatów, zapomóg, miejsca pod budowle— jednem słowem, rozwijano działalność nader energiczną i wszechstronną ku podniesieniu dobrobytu robotników. Niektórzy fabrykanci dali im udział w zyskach. Naturalnie, wszystko to nie rozwiązało wcale wielkiego zagadnienia — kwestyi robotniczej.
Klasa robotnicza nie zasypiała także sprawy; idea samopomocy znalazła zastosowanie w stowarzyszeniach konsumcyjnych, dostarczających surowych produktów, w kasach pomocy, w stowarzyszeniach na wypadek choroby, i t. P
Chociaż we wszystkich tych usiłowaniach, które wskazaliśmy, widać samo wiedzę, że społeczeństwa w poprawieniu warunków ekonomicznych i umysłowych warstw niższych, cel swój upatrywać p o winny, na rozmaitych dziedzinach pracy spostrzedz się dało działanie czynnej miłości bliźniego. Najbardziej zasługują na uwagę dążenia, skierowane ku podniesieniu poziomu moralnego. We wszystkich prawdę krajach Europy rozbudziła się działalność na tem polu. Zawiązały się stowarzyszenia do zwalczania prostytucyi, do ratowania upadłych; sieć tych stowarzyszeń obejmowała coraz szersze koło, budziły się leniwe umysły z obojętności, ludzie różnych stanów, płci i wyznań łączyli się do wspólnego celu. Niektóre stowarzyszenia zajęły się młodzieżą szkolną uboższą, w celu dopomożenia jej nie tylko materyalnie lecz i moralnie. Mężczyźni i kobiety pracowali razem, ażeby żywem słowem i pismem rozbudzić pierwiastki moralne w życiu publicznem i prywatnem, ażeby na drodze prawodawczej powstrzymać wyzysk, wpływającego szkodliwie na moralność.
Nawet w dziedzinie życia politycznego i ekonomicznego, wichrzonego ustawicznie przez namiętne walki stronnictw, wzmagała się potrzeba podniesienia poziomu moralnego, jako warunku zdrowia narodów. W związku z tym poglądem jest także obudzenie się uczucia religijnego. Jest to poniekąd naturalne przeciwdziałanie temu orkanowi, który przelatywał przez społeczeństwo, jako siła, przecząca wszelkiej duchowości. Wytworzyła ona całe pokolenie ludzi, dla których maksym a „siła przed prawem ” była godłem w każdej dziedzinie pracy, która rozgrzeszała z wszystkich błędów, gdyż uważaną była niemal za prawo natury. Błędni rycerze pozytywizmu, okryci maską lub wielkiemi imionami uczciwie myślących mistrzów, wyśmiewali w prassie i towarzystwie każdego, kto śmiał powiedzieć, że wpływu religii lekceważyć nie można, że ona potrzebuje tylko pogłębienia, ażeby się stać mogła znowu wielką dźwignią dziejową.
Nie gwałtowne zniszczenie istniejącej organizacyi państwowej, nie hasła stronnictw, nie frazesy o wolności, równości i braterstwie mogą ład wprowadzić w rozluźnione życie naszej epoki, lecz jedynie rewolucya moralna może dokonać tego potrafi. Jeżeli sami będziemy lepsi, czyściejsi, mniej samolubni, wtedy i nasze urządzenia będą lepsze, wtedy znikną te walki, które dziś mącą spokój państwowy, zagrzewają do walki wzajemnej stronnictw a i obywateli, zagoją się otwarte rany, roznoszące truciznę po całym organizmie, wtenczas może w literaturze i sztuce zapanuje kierunek bardziej idealny i zjednoczy ludzi w pięknej i pożytecznej pracy.
Wiemy, jak potężną je st siła woli i wytrwałość, — niech więc ludzkość sił tych użyje tylko ku dobremu, niech w najwyższych i najniższych warstwach społeczeństwa zapanuje obowiązek, a może urzeczywistni się niejedna myśl, którą dziś większość zalicza do mrzonek…
Warszawa, dnia 12 stycznia 1892.
KONIEC