Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane
Słowo wstępne
Księga pierwsza (1776-1820)
Od walki o niepodległość Stanów Ameryki Północnej do Cesarstwa Napoleona
Od Jeny do Moskwy
Upadek Napoleona
Odpierwszego paryskiego pokoju do kongresu w Opawie
Opinie i prądy społeczne
Główne rysy w dziedzinie filozoficznej i religijnej
Ruch w dziedzinie naukowej
Literatura od roku 1820
Klasycyzm i początek romantyzmu w sztukach pięknych
Muzyka
Teatr. Sztuka dramatyczna
Wynalazki w dziedzinie techniki i ich znaczenie
Dziennikarstwo. Poczta
Księga druga (1820-1830)
Nowe kongresy. Państwa romańskie
Narody wschodnie
Państwa germańskie
Stosunki francuskie do rewolucyi lipcowej
Opinie i kierunki
Główne prądy w dziedzinie filozofii i religii
Nauki
Literatura do rewolucyi lipcowej
Sztuka (sztuki piękne, muzyka, teatr)
Budownictwo machin. Wynalazki. Robotnicy w Anglii
Księga trzecia (1830-1848)
Najbliższe następstwa rewolucyi lipcowej. Niemcy i Austrya do roku 1840
Anglia od 1830-1840. Wschód w tym samym okresie
Szwajcarya. Państwo romańskie (1830-1840)
Państwa niemieckie. Wschód do r. 1848
Państwa południowo-romańskie i Francja do rewolucji lutowej
Opinia i prądy u głównych narodów, miedzy dwiema rewolucjami
Nauka
Literatura do r. 1848
Sztuki
Postęp techniczny. Kwestya robotnicza
Księga czwarta (1848-1864)
Od rewolucyi lipcowej do zamachu stanu we Francyi
Do początku wojny włoskiej (1852-1859)
Od wojny włoskiej do odnowienia, kwestyi szlezwicko-holsztyńskiej
Prądy panujące od 1848-1864
Literatura
Materyalizm i pesymizm. Stosunki religijne
Nauka w połowie wieku
Sztuka
Technika. Wystawy. Stosunki robotnicze
Księga piąta (1864-1890)
Wybitne zdarzenia w ruchu politycznym
Ruch religijny. Filozofia i prądy ogólne. Nauki
Prądy współczesne w literaturze i sztuce
Rzut oka na literaturę i sztukę pomniejszych narodowości słowiańskich
Nędza materyalna i duchowa. Przeciwdziałanie. Zakoń­czenie

Nauka


Filozofia. Stosunki kościelne. Wychowanie.

Wpływ filozofii Hegla szerzył się we wszystkich kierunkach i oddziaływał na wszystkie dziedziny nauk. Jako rys tych usiłowań zaznaczyć należy dążenie do pogodzenia zasadniczych postulatów filozofii z praktycznemi potrzebami czasu i uczynić je przystępniejszemi dla szerszych kół; w roku 1837 wyszła książka, której autor starał się uprzystępnić filozofię Hegla pośród kobiet. Czasopisma, poświęcone krytyce, usiłowały ją spopularyzować, tak, że wpływ Hegla poniekąd nawet do literatury nadobnej się dostał, która odżywiana coraz bardziej rozmaitemi zagadnieniami czasu, traciła na przejrzystości artystycznej.

Radykalnym zwolennikiem heglizmu, szczególniej w poglądach dotyczących religii i polityki, był Ludwik Andrzej Feuerbach (1804— 1872), odznaczający się jednocześnie bystrością umysłu i jednostronnością. Najpierw teolog, później zapalony heglista, który dla mistrza teologię poświęcił.

Zachęcony przez Hegla, szedł on z nadzwyczajną śmiałością naprzód, aż zerwał nareszcie z poglądami mistrza. Rozpocząwszy od wałki z teologią, Feuerbach zakończył jako materyalista, nie w znaczeniu wprawdzie encyklopedystów, lecz w znaczeniu zaprzeczenia wszelkiej duchowości.

Inni różnemi drogami zdążali do zwalczania heglizmu; do rzędu tych zaliczyć głównie należy Hermana. Fichte (1797— 1880) Jana Ulryka Wirtha (ur. 1810), Maurycego Carriere'a (ur. 1817) i innych. Wszyscy oni uznawali poniekąd słuszność panteistycznych, jakoteż deistycznych poglądów, utrzymywali jednak, że Bóg da się pojmować jako istota rozumna, jednocześnie zwalczali poglądy, według których stworzenie świata było tylko jednym z procesów przekształcania się natury.

W duchu Hegla pracował Teodor Vischer (ur. 1807) przeważnie na polu estetyki, ogłaszając szereg drobniejszych rozpraw, jak n. p. 

O wzniosłości i komiczności (1836) i inne, aż wreszcie w 1847 r. wydał swoją ciekawą, lecz jednostronną estetykę.

Ludwik Andrzej Feuerbach.
Ludwik Andrzej Feuerbach.

Nim przejdziemy do filozofii we Francyi, wspomnieć należy o pisarzu, którego w ostatnich czasach dopiero oceniono; pisał on wprawdzie po francusku, lecz należał do narodowości polskiej. Mam tu na myśli Hoene - Wrońskiego (ur. w Poznańskiem 1778, um. w Paryżu 9 stycznia 1853 roku), kształcił się w szkole kadetów w Warszawie, którą w 16-ym roku opuścił, jako oficer. Od roku 1797 studyował prawo i filozofię w uniwersytetach niemieckich, a od roku 1800, osiadłszy w Paryżu, poświęcił się pracy na drodze filozofii. Zbadawszy do gruntu filozofię Kanta, w 1823 roku napisał dzieło Introduction Philosophie des mathematiques, które przed kilku laty dopiero ukazało się w druku.

Hoene - Wroński
Hoene - Wroński

Pozbawiony wszelkich środków materyalnych, zmuszony utrzymywać się z lekcyi, możność dalszej pracy zawdzięcza szczęśliwemu wypadkowi, który umożebnił mu poświęcenie się ulubionemu zajęciu. Nowemu systematowi filozoficznemu Wroński nadaje nazwę messyanizmu. W roku 1831 ukazuje się pierwszy tom p. t. Prodrome du messianisme, zawierający poglądy religijne i filozoficzne Wrońskiego. Według niego rozum ludzki zdolny jest do nieograniczonego rozwoju i twórczości, której kresem jest nieśmiertelność. Zadania messyanizmu streszcza on w następujących punktach: ugruntowanie prawdy na ziemi i urzeczywistnienie filozofii bezwzględnej (parakletyzm), reforma i ustanowienie ostateczne umiejętności; wyjaśnienie historyi; odkrycie najwyższego celu państwa; ustanowienie celów istnienia człowieka; odkrycie przeznaczenia narodów.

W 1842 roku wydał Pologomenes du messianisme, gdzie wyłożył szereg zadań i najwyższych działów umiejętności. Za najwyższą zasadę umiejętności uważa Wroński prawo tworzenia, które w każdej umiejętności wyrażało się za pomocą trichotemii czyli trzech praw: prawa najwyższego, zadania powszechnego i współdziałania celowego. Trichotemię stosował Wroński do każdej nauki. Uważał on, że messyanizm jego nie tylko wyjaśnia wszystko, co jest, nie tylko wskazuje kierunek dla zdobycia nowych prawd, ale naw et zawiera w sobie wszystko, co kiedyś będzie.

Największem dziełem Wrońskiego była wydana w 1847 roku w trzech tomach Reforme absolue et parcons é quent finale du savoir humain. Messyanizm Wrońskiego, jako systemat filozoficzny, jest poniekąd marzeniem; mieści się w nim jednakże niezmierne bogactwo prawd naukowych, mających rzetelną wartość.

W filozofii nowożytnej pierwszorzędne miejsce zajął Izydor August Franciszek Comte (1798 — 1857), W dziale swojem: Cours de philosophic positive (1830— 1842) wychodzi z tego punktu: że przedmiotem filozoficznego badania mogą być tylko zjawiska, ale i to jedynie w pewnym zakresie, w miarę ich następstwa i podobieństwa, umożebniających zestawienie ich w pewnym stosunku; a ponieważ stosunki te przy identycznych warunkach są identyczne, możemy przeto czynić wnioski o pewnych praw ach. Istota i przyczyny zjawisk nie są zbadane.

Kurs filozofii pozytywnej wyszedł w sześciu tomach; pierwszy objął uwagi wstępne i filozofię m atem atyki (1830), drugi—filozofię astronomii i fizyki (1835), trzeci— filozofię chemii i biologii (1838), czwarty—pierwsza część socyologii (1839), piąty—dalszy ciąg socyologii, a właściwie filozofię historyi (1841), szósty— dokończenie socyologii i pogląd na całość (1842). Według mniemania Comte’a każda gałąź wiedzy przechodziła trzy odmienne stany: teologiczny, metafizyczny, czyli abstrakcyjny i naukowy, czyli pozytywny. W stanie teologicznym umysł ludzki dąży do zbadania przyczyn pierwotnych do bezwzględnej wiedzy wszech rzeczy, a zjawiska tłumaczy za pośrednictwem sił nadprzyrodzonych; w okresie metafizyczm czynniki nadprzyrodzone zastąpione są przez siły abstrakcyjne,— wogóle pod względem zasadniczych pojęć oba okresy są nader zbliżone do siebie. W okresie pozytywnym umysł ludzki zwraca się do badania zjawisk i praw rządzących niemi.

Mili, który właśnie pierwszy zwrócił uwagę na system at Comte'a i dał go poznać, zasadnicze te poglądy francuskiego filozofa krytykuje, utrzymuje, że np. matematyka nie przechodziła ani przez okres teologiczny, ani metafizyczny, że pojęcie ciężkości, zasadnicze w pojęciach fizycznych, nie miało w mitologii bóstwa i t. P.

John Stuart Mili.
John Stuart Mili.

Pod koniec życia Comte zeszedł z wytkniętej dla ludzkości drogi pozytywizmu o tyle, że sam stworzył rodzaj religii. Jako „najwyższą Istność” (Grand Etre) postawił on ludzkość we wszystkich stopniach rozwoju. Dla religii, którą, dalej rozwijali zwolennicy jego, mianowicie Enfantin, Lafitte i inni, stworzył zupełnie odrębne obrzędy, przypominające cześć, oddawaną bohaterom. Na czele tej filozoficznej hierarchii miał stać najwyższy kapłan z siedzibą w Paryżu.

Systemat Comte’a spopularyzował jego uczeń i obrońca Maxymilian Paweł Emil Littre (1801— 1881), pisarz gruntownie wykształcony w naukach przyrodniczych, obdarzony umysłem spokojnym i krytycznym, który miał się pod koniec życia wyrzec jakoby zasad głównych. Pozytywizm Comte’a jeszcze za życia mistrza, ale już w ostatnim okresie, począł przybierać charakter nie tyle grupy filozofów, ile sekty religijno-filozoficznej; cechę tę nadali mu późniejsi zwolennicy filozofii Comte’a. 

W Anglii, tak samo jak we Francyi, spostrzega się usiłowania spopularyzowania poglądów filozoficznych śród społeczeństwa. W poprzedniej jeszcze epoce głoszony przez Jeremiasza Bentham’a (1788— 1832) tak zwany utylitaryzm mało oddziaływał w Anglii, więcej w Ameryce. Wychodni punkt Bentham’a był, że „pożyteczność” jest dźwignią życia towarzyskiego, a egoizm nie za czynnik szkodliwy, ale raczej za źródło dobrego ma być poczytany.

John Stuart Mili (1806— 1873) ulegał wpływowi Bentham ’a i już w 1822 roku, jako wyrostek prawie, założył stowarzyszenie utylitarystów. Czuć było w jego pracy w pływ Ricarda, Malthusa i Thomsona. Ściśle naukowem jego dziełem jest Systemat logiki (1843).

Największe ożywienie panowało w Niemczech w dziedzinie teologii, gdzie szkoła krytyczna rzuciła iskrę. Główny cios wypadł w stronę Dawida Fryderyka Straussa, który uderzył z wielką śmiałością zarówno na racyonalizm, jak i nadnaturalizm.

W ogóle gorączka negacyi bardziej objawiła się na północy, niż na południu i przybrała charakter choroby umysłowej. Skrajność taka w poglądach przyczyniła się też do wytworzenia kierunku opozycyjnego. Jan Ulryk Wirth (ur. 1810) utrzymywał, że hegelianizm szkodliwym jest nie tylko dla religii, lecz i dla moralności. Według niego myślenie i istnienie nie było „identyczne,” stąd też przeczył prawdziwości metody opartej na postrzeżeniu (indukcyi); w swojem pojęciu bóstwa usiłował on zjednoczyć pierwiastki teistyczne z panteisfycznetni. Wielkiej wartości było jego dzieło p. t. Systemat etyki spekulatywnej (1841— 1842), w którem wyłożył istnienie idei moralnych we wszystkich przeobrażeniach.

Przeciwko szkole młodych heglistów i ich metodzie przeczenia powstali zdolni obrońcy ortodoksyi; takim właśnie w obozie protestanckim był Hengstenberg, profesor i wydawca „Gazety Kościelnej.” On i stronnictwo jego wierzyli bez zastrzeżeń. W takich warunkach oczywiście prowadzona polemika przedstawiała tylko obszerne pole do rozgoryczenia i niesprawiedliwości.

Leon XII.
Leon XII.

Działalność teologiczna w obrębie katolicyzmu nie zaznaczyła się tak silnie, jak w świecie protestanckim; z powodu większej karności kościelnej, walki nie przybierały wybitnego charakteru i rozmiarów. Zaznaczyło się tu natomiast dążenie do władzy w różnych sprawach. Duch hierarchiczny obudził się już za Leona XII (um. 1829), zmniejszył się nieco za Piusa V III, a podniósł się znowu za panowania Grzegorza XVI (18 31— 1846). Najbardziej zaostrzyły się stosunki z Prusami z powodu prowincyi Nadreńskich. Powodu do nieporozumień były małżeństwa mieszane. W roku 1803 istniało prawo w staropruskich prowincyach, że dzieci szły za religią ojca, które w sierpniu 1825 roku rozszerzyło się na Westfalię i prowincye Nadreńskie. Tu protestanci byli większością, i zaślubiali córki bogatych rodzin katolickich. Katolickie duchowieństwo dopatrzyło się w tem krzywdy dla siebie. Papież postanowił uznawać ważność ślubów kościelnych tylko wtedy, jeżeli dzieci z mieszanych małżeństw będą wychowane w wierze katolickiej. Zawierały się więc małżeństwa bez udziału kościoła.

Grzegorz XVI.
Grzegorz XVI.

Z chwilą wstąpienia na stolicę arcybiskupią Klemensa Augusta V. Drostezu Bischering (1773 —1845) położenie pogorszyło się; doszło do zatargów arcybiskupa z rządem, do jego uwięzienia, co znowu wywołało ogromne wzburzenie umysłów w ludności katolickiej. Grzegorz XVI w allokucyi mianej do kardynałów (w grudniu 1837 roku) oświadczył, że nienaruszalność kościoła została zgwałconą, a prawa stolicy świętej zdeptane. Ostatecznie kościół zwyciężył.

Wśród katolickich teologów Francyi wyróżnił się ksiądz Robert de Lammenais, jako „reformator społeczeństwa.” Jako najwybitniejszy obrońca hierarchii rzymskiej wystąpił Felix Antoni Dupanloup (ur. 1802 roku w Sabaudyi).

W dziedzinie judaizmu objawił się także duch czasu. Pracowano usilnie nad podniesieniem moralnego poziomu plemienia. Na tern polu działał skutecznie Abraham Geiger (1810— 1874), najprzód w Wiesbadenie, następnie we Wrocławiu. Od niego wyszedł projekt zgrom adzenia się rabinów, który już w 1837 roku w Wiesbadenie do skutku doszedł. Na tem zgromadzeniu wywiązała się nader żywa dyskusya z powodu obrzezania, które postępowi pragnęli usunąć. Z tych starć i w alk powoli wytworzyło się stronnictwo reformatorów, którzy wiele obrzędów nie uznawali, a święto Sabatu przenieśli na niedzielę. 

W zakresie wychowanie najważniejszym zjawiskiem jest u tw o rzenie tak zwanych ogródków dziecinnych. Pierwsza myśl należy do Froebla, której urzeczywistnienie przypadło dopiero na rok 1840 w Błankenburgu. Miały one na celu jednocześnie kształcenie ducha i ciała dzieci. Była to myśl nader pożyteczna, znalazła też szybkie zastosowanie, skutkiem zainteresowania się nią najwybitniejszych ludzi. Wkrótce jednak w dziedzinie kształcenia młodzieży wystąpiło zjawisko niepożądane—przeładowanie umysłu dziecka. Kształcenie identyfikowano z sumą wiedzy, dawano też młodemu umysłowi więcej materyału, niż on przerobić zdołał. Było to raczej tresowanie młodzieży, niż kształcenie umysłu; wywołało też dojrzałość przedwczesną, która sprowadziła w końcu osłabienie sił umysłowych, choroby oczu (krótkowidztwo), choroby nerwowe i t. p.; zdobywano także wiedzę bardzo często kosztem moralnej wartości człowieka.

Nauki.

Im bardziej rozwijały się nauki przyrodnicze, im większej nabierały wagi doświadczenia, tem bardziej rozszerzała się dziedzina chemii i fizyki, a wzajemne porozumienie się dodawało bodźca do nowych wynalazków. Rozmaite dziedziny nauk przyrodniczych, niezbyt ściśle odgraniczone, musiały się specyalizować, rozpadać na inne gałęzie wiedzy, uzupełniając i objaśniając się wzajemnie; pokazało się, że tak zwane „siły '’ nie działają w jakiemś odosobnieniu, ale łącznie nieraz, niekiedy wchodząc w zakres jedna drugiej. Ilość analitycznie opracowanego materyału rok rocznie wzrastała, otwierając coraz inne punkty widzenia, ułatwiając postawienie coraz innych hypotez, które, jakkolwiek nie zawsze słuszne z punktu naukowego, mimo to jednak przyczyniały się do pogłębienia dziedziny myśli ludzkiej. Niestety, znaczną część z tej dziedziny pominąć trzeba, jakkolwiek nadaje się ona do popularnego traktowania; musimy się zatem, ze względu na szczupłość miejsca, ograniczyć do najwybitniejszych tylko punktów.

W dziedzinie chemii należy przedewszystkiem zwrócić uwagę na chemię organiczną, która przeważnie skutkiem metody analizy Liebiga zyskała niejako podstawy do dalszego rozwoju. Zajęto się najpierw kwestyami ogólnymi. Wohler przy wydobywaniu mocznika spostrzegł, że pewne ciała, jakkolwiek posiadające jednakowy procentowo skład elementarny, posiadały mimo to rozmaite własności. Spostrzeżenia te naprowadziły na mysi układu atomów, która była zawiązkiem teoryi atomistycznej, będącej dotychczas jeszcze w chemii na porządku dziennym. 

Naprzód powstała teorya tak zwana radykalna, wprowadzona przez Liebiga. Wychodziła ona z tego punktu, że niektóre atomy, które tworzą molekuły związków chemicznych, łączą się w grupy zwane radykałami (Radikale). Ale w tej samej hypotezie tkwiło nowe pytanie: jaki jest układ tych „radykałów?” W związku z teoryą radykalną była dualistyczna, według której każdy związek chemiczny składa się z dwóch „radykałów ,” z których każdy składa się znowu z dwóch części, dwoistość ta powtarza się aż do zbliżenia się elementów nierozkładowych. W związku z temi poglądami Berzelius rozwinął teoryę elektro - chemiczną, według której zjawiska elektryczne uważane były, jako główne przyczyny wytwarzania się związków chemicznych. 

Justyn v. Liebig.
Justyn v. Liebig.

Największym błędem w poglądach powyższych było to, że „radykały” uważano za coś niezmiennego. Teoryę dualistyczną już Liebig krytykował, ale dopiero Jan Babtysta Dumas (ur. 1808) utworzył teoryę substytucyjną (Substitutions-Erscheinungen). Utrzymywał on, że w wielu związkach organicznych wodór zastąpiony być może w każdym atomie przez chlor, i że z pod prawa tego nie wyłamują się nawet „ radykały ” (1834). Dalsze poszukiwania doprowadziły go do spostrzeżenia, że ciała organiczne grupują, się według typów. Zależne one są od sposobu, w jaki się wytworzyły molekuły z atomów, pozostają jednak niezmienne, jeżeli na miejscu pewnej ilości atomów wstępuje tyleż innego związku.

Ponieważ zwolennicy teoryi typowej zwalczali poglądy dualistyczne, przezwano ich unitaryuszami. Dzieło Liebiga: Chemia organiczna w zastosowaniu do rolnictwa i fizyologii (1840) wyświetliła nieco kwestyę żywienia się roślin. Zasadniczą myślą dzieła było, że wszystkie części organiczne roślin składają się z trzech ciał nieorganicznych — wody, kwasu węglowego i amoniaku, w których zawarte są potrzebne do życia roślin: tlen, wodór, azot i węgiel. Rośliny, po przyjęciu tego pożywienia z powietrza, wydzielają część zawartego w niem tlenu, przy rozkładaniu się czyli spaleniu, a następnie przyjmują go znowu z powietrza, przyczem wytwarza się nanowo woda, kwas węglowy i amoniak i ulatniają się w powietrze. W ten sposób cztery związki, z których składają się ciała organiczne, znajdują się w ciągiem krążeniu.

Dawną teoryę humusową (Humustheorie) i istnienie siły życiowej Liebig odrzucił. Zwrócił on uwagę na to, że rozłożone ciała organiczne, znajdujące się w ziemi, są w wodzie nierozpuszczalne, a więc węgla nie mogą dostarczać roślinie; zadanie to spełnia powietrze; przypisywał ważne znaczenie mineralnym częściom składowym humusu i utrzym yw ał, że istniejący system gospodarstw a jest rabunkowym, ponieważ zabierano z humusu najważniejsze części, nie zwracając ich wcale.

Zwracaliśmy już uwagę na ciągły związek nauki z techniką. Otóż w obecnym okresie spostrzegamy taką łączność między chemią a techniką; poszukiwania czysto naukowe ułatwiały wynalezienie nowych ciał, ułatwiały poznanie rozmaitych metod i sposobów, z których praktyka korzystała. Wszystkie siły naukowe łączyły się niejako do wspólnego celu. Odkrycie nowych ciał i badania naukowe były nader płodne w następstwa. Prace Chevreul ’a nad tłuszczami (kwas masłowy, kwasy stearynowe) ułatwiły fabrykacyę mydła i świec; Schonbein odkrył collodium (1845), które zużytkowano do fotografii, poszukiwania Dumasa nad chloroformem umożebniły zastosowanie jego w medycynie operacyjnej, jako środka znieczulającego. 

Fizyka zajęta była zawsze jeszcze badaniem magnetyzmu i elektryczności. Magnetyzmem ziemskim zajmowano się nieomal na całej kuli ziemskiej. Gaus i Weber poświęcili się rozwojowi telegrafu, Arago badając magnetyzm rotacyjny, przeszedł na pole zjawisk indukcyjnych i przekonał się, że elektryczność indukcyjna, co do właściwości i działania, podobną jest do otrzymanej przez tarcie, badał wpływ elektryczności na światło, na gazy i przekonał się, że tylko tlen jest magnetycznym, wszystkie inne są diamagnetyczne.

Laboratoryum Liebiga w Giessen
Laboratoryum Liebiga w Giessen

Nadzwyczajne postępy w tym okresie zrobiła meteorologia i klimatologia, a Niemiec Wilhelm Dove (ur. 1803) położył na tem polu ogromne zasługi. Dowiódł on, że ciśnienie atmosferyczne na kontynencie podlega wahaniom peryodycznym, a obrót ziemi wpływa na kierunek prądów wietrznych. Uzasadnił on tak zwane prawo obrotu wiatrów Dove’go, polegające na tem, że na północnej półkuli wiatr wieje zwykle z północy na północo-wschód, wschód, południo-wschód i t. d., w południowej zaś półkuli — odwrotnie.

W dziedzinie optyki panowała nader ożywiona praca. Szczególniejszą uwagę poświęcono badaniu plam na słońcu i przekonano się, że wystąpienie ich gromadnie podlega pewnej regularności, mianowicie co lat dziesięć, później rozszerzono ten okres do 11 lat i kilku tygodni. Co do masy słońca panowało jeszcze dawne przekonanie. Galileusz, następnie Hersehel i Arago starali się uzasadnić pogląd, że słońce jest ciałem ciemnem, lecz otoczone ciałami gorejącemi” co pewien czas promienie rozdwajały się i wtenczas ciemne jądro słońca stawało się widocznem. Teorya ta nie wytrzymywała krytyki, lecz trwała aż do Wollastona i Fraunhofer’a.

Zasadnicze to prawo przyniosło ogromne korzyści fizyce nowożytnej. Przekonano się, że nie tylko ciepło podlega ruchowi, ruch może wywołać światło, magnetyzm, elektryczność; powstało więc mimowolnie pytanie: czy wszystkie siły, tak spojone i spokrewnione ze sobą, nie są objawami jednej jakiejś siły?

Postęp chemii i fizyki wpłynął na znaczny rozwój fizyologi. W prawdzie komórkę od dawna już uważano, jako składnik ciał organicznych, ale kształtowanie się komórek i tworzenie się nowych badał poważnie dopiero Hugo. Mohl. Anglik R, Brown w roku 1834 spostrzegł, że każda komórka zawiera okrągłe ciałka, a Mateusz Jakób Schleiden (ur. 1803) dowiódł, że taki rdzeń komórki (cytoblast) otoczony jest powłoką (membran), szczelnie doń przylegającą i że służy niejako za prototyp dalszego rozwoju tkaniny. Dalsze badania Schwann’a, anatoma berlińskiego, pozwoliły ostatecznie wywnioskować, że tworzenie się komórki jest ogólną podstawą rozwoju wszystkich organizmów.

Wilhelm Dove
Wilhelm Dove

Karol Wilhelm Nageli (ur. 1817) sprostował niektóre błędy poprzedników: dowiódł on, że stare komórki przez dzielenie się wytwarzają nowe. W komórce znajduje się białkowata substancya, której Mohl jeszcze w 1846 roku nadał nazwę protoplazmy, a badania mikroskopijne wykazały zupełną jej niezależność od błonki. Badania zoologa Dujardin ’a, zajmującego się pierwotnemi organizmami (infuzorya i t. d.) dowiodły, że się one składają z substancji jedno kształtnej, która jest przezroczystem, szlamistem, białkowatem ciałem z rodzajem ziarnka we środku okrytego lub nieokrytego powłoką. Substancyę tę Mohl nazwał „sarcode;” jest ona zaopatrzoną na powierzchni włóknami, które przedłużają się, skracają, lub nawet zanikają zupełnie, a na ich miejsce powstają inne; za pośrednictwem tych włókien organizmy pierwotne odbywają ruchy w wodzie i szukają pożywienia, które pochłaniają, prowadząc do „sarcode’y.” „Sarcodea” pod mikroskopem jest w ciągłym ruchu, którego następstwem jest pojawienie się małych ziarnek.

Mimo to wszystko teorya komórek Schleidena i Schanna utrzymała się do 1864 roku.

Ogromny postęp zrobiła także fizyologia nerwów. Emil Dubois Reymond (ur. 1818) w 1841 roku rozpoczął badania elektryczności zwierzęcej, w muskułach jako też nerwach i dowiódł,że czynność obu jest w związku z elektro-chemicznym ruchem molekularnym. W związku z fizyologią było odkrycie przez lekarza angielskiego James Braid ’a (1795— 1860) hypnotyzmu, miał to być pewien stan systemu nerwowego, wywołany zwróceniem bacznej uwagi, a szczególniej wzroku na jakiś przedmiot. Jeszcze w 1841 roku Braid utrzymywał, że stan senności nie zależy od magnetycznego płynu (fluidum), od woli, ani też od dotknięć innej osoby, lecz od fizycznego i psychicznego stanu osobnika, poddającego się uśpieniu. Stosował on hypnozę w medycynie, lecząc bardzo pomyślnie niektóre choroby. Traktowany jako oszust, wkrótce zapomniany został.

Somnambulizm magnetyczny, który szczególniej we Francyi około roku 1837-go znalazł dla siebie szerokie pole do popisu i zboczył wreszcie na drogę szarlataneryi, odrodził się poniekąd w Ameryce Północnej. Tam także ku końcowi tego okresu powstała wiara w możebność porozumienia się duchów i rozwinęła się, przybrawszy formę tak zwanych „stolików wirujących” (1847). — Tu także urodził się spirytyzm, o którym później mowa będzie.

W dziedzinie geologii odznaczył się Sir Charles Lyell (1817— 1875). W dziele swojem Principles of geology (1830— 1833) dowodził on, że budowa jądra ziemnego nie przechodziła żadnych gwałtownych przewrotów i że teraźniejszy kształt ziemi jest rezultatem przemian, działających pod wpływem dziś jeszcze istniejących sił. Zajmowano się z wielkiem zamiłowaniem badaniem epoki przedhistorycznej, szukano wszędzie śladów istnienia człowieka. Francuz Boucher d e Crevecoeur (1788 —1868) w okolicy Abbeville i Amiens natrafił na ślady działalności przedhistorycznego człowieka, a w roku 1838 pośród kości nosorożca i słonia znalazł narzędzia krzemienne. W roku 1842 i 1847 natrafiono w pokładzie stalagmitu kopalne kości człowieka i przedmioty, na których były ślady obrobienia. Dopiero okres następny wniósł nieco więcej światła do tych badań.

Hugo v. Mohl
Hugo v. Mohl

Rozwój nauk przyrodniczych we wszystkich gałęziach pozwolił spojrzeć inaczej, niż dotychczas patrzano nie tylko na całość ziemi, lecz i na człowieka. Ziemia była nie jakimś stałym punktem we wszechświecie, lecz maleńkiem ogniwem w szeregu światów fizycznych. Już dawniej nieco w umyśle ludzi genialnych, jak Kant, Goethe i inni, powstała myśl pokrewieństwa człowieka z całym światem żyjącym i pochodzenie jego od wspólnego typu. Nie zwracano tylko uwagi na ideę rozwoju.

Dokonał tego Jan Babtyśta de Lamarek (um. 1829), który w swojej Philosophie zoologią (1809) stałość rodzajów podał w wątpliwość, wykazawszy już poprzednio, że resztki zwierząt kopalnych tego samego gatunku niepodobne są do zwierząt żyjących w teraźniejszej epoce. Upoważniło go to do postawienia twierdzenia, że rośliny zwierzęta istniejące rozwijały się z niższych form pod wpływem odmiennych warunków życia.

Innego zupełnie kierunku trzymał się zoolog S tefan Geoffroy Saint-Hilaire (1782 —1844), szukając dla istniejącego świata zwierzęcego jednego prototypu (Urtypus). Spór między Cuvierem a Sain Hilairem przyczynił się do teoryi rozwoju gatunków (Descendenztheorie); Sain-Hilaire dowodził zasadniczych twierdzeń Lamarcka, ale nie posiadał dowodów faktycznych, — zwycięstwo więc pozostało po stronie Cuvier’a, który był powagą w owoczesnym naukowym świecie. 

Kiedy się odbywał turniej naukowy między Saint - Hilaire a Cuvier’em żył już człowiek, który teoryi powstawania gatunków nadał ogromne prawdopodobieństwo. Był to Karol Robert Darwin (urodzony 1809-go roku w Shrewsbury). Już ojciec jego Erazm wypowiedział w tym przedmiocie myśli, które wielce przypominały to, co utrzymywali Lamarck i Goethe. Podróż naokoło świata (1831— 1836) pozwoliła się rozwinąć młodemu umysłowi i zgromadzić ogromny materyał naukowy, który później zużytkował. Do pewnych wniosków doszedł on wcześnie, lecz zbierał ciągłe dowody i dopiero ku końcowi 1859 roku wystąpił z hipotezą która na całej umysłowości wieku wycisnęła swoje piętno. 

*****

W zakresie podróży  naukowych zanotować należy Johna Franklina (ur. 1786), o którym już wspomnieliśmy poprzednio. W 1844 roku Towarzystwo naukowe londyńskie wysłało go na czele wyprawy do północnego bieguna. Dnia 16-go sierpnia 1845 roku dosięgną! on brzegów północnej Grenlandyi, gdzie przezimować zamierzał— i tam ślad o nim zaginął. Późniejsze poszukiwania (1859) przekonały, że umarł około czerwca 1847 roku. 

Rozwój nauk przyrodniczych ujaw nił się w traktowaniu popularnem przedmiotów, które dotychczas stanowiły niejako tajemnicę. Na tem polu położył zasługi Alexander v. Humboldt, wydając dalej „Kosmos.” Było to usiłowanie poznajomienia szerszych kół nie tylko z wynikami badań, ale niejako próba filozoficznego w niknięcia w tajemnice rozwoju materyalneo-o świata. H um boldt skupił w „Kosmosie” całą owoczesną naukę i rozrzucał ją pośród ludzi, jako promienie światła, budząc we wszystkich kołach zamiłowanie do natury i ucząc spoglądać na nią, jak na żyjący poniekąd organizm.

John Franklin.
John Franklin.

Z równą siłą, jak nauki przyrodnicze, rozwijała się dziedzina historyi. Wśród romantycznej szkoły pierwszorzędne miejsce zajmuje Henryk Leo (ur. 1799), który stał całkowicie na gruncie chrześcijanizmu, budując na nim gmach dziejów. Wszystko, cokolwiek było sprzeczne z duchem chrześcijanizmu — potępiał, stąd też nie miał właściwej i sprawiedliwej miary w sądach i wyrokach. Również z tego wynikał ów pesymizm w poglądach na rozwój dziejów, o ile one nie szły drogą chrześcijanizmu.

Pokrewnym poniekąd Rotteck’owi był Fryderyk Krzysztof Dahlmann (1785— 1860), który wcześnie poświęciwszy się badaniom rewolucyi francuskiej i angielskiej, upatrywał w konstytucyjnej formie idealną formę rządu; ile razy w pracach swoich dotykał ludzi i ich czynów, rysunek wypadał blado i pozbawionym był wszelkiej indywidualnej charakterystyki.

Mistrzem w malowaniu dziejów okazał się Fr. Leopold von Rankę (ur. 1795). Wydał on: Dziewięć ksiąg historyi Prus (1847— 1848), Historyę reformacyi , a je d n ą z pierwszych prac jego była Historya papiestwa (1834—1836). Odznaczał się pięknym językiem i budową całości, jakoteż jasnością i spokojem w wykładzie. Obok wielkiej znajomości źródeł cechowała go także umiejętność panowania nad całością materyału i zdolność plastycznego odtwarzania charakterów.

Co się tyczy poznania wschodu, niepoślednią usługę oddawały pisma Jakóba Filipa Fallmerayer’a (1791— 1861), szczególniej jego Fragmenty ze Wschodu (1845). Dawał się on tylko zbytecznie unosić wyobraźni i przez to powadze pracy nieco zaszkodził. Zwrócił uwagę na siebie hipotezą pochodzenia Greków nowożytnych, w których nie widział ani kropli krwi starohelleńskiej, lecz natomiast mieszaninę słowiańskiej i innych.

W tym okresie wystąpił także uczeń Schlossera Gotfryd Gervinus (1805— 1871) z dziełem Historya literatury poetyckiej w Niemczech (1835— 1842) i pierwsze kroki dopiero stawił Teodor Mommsen (ur. 1817).

We Francyi Juliusz Michelet (1798 —1874) zjednał sobie sławę swoją Historya Francyi, która poczęła wychodzić 1833 roku a ukończoną została w 1866-ym. Michelowi brakowało spokoju Rinkego, brakowało moralnej odwagi Schlossera, nie wahającej się potępić własny naród, ile razy tego potrzeba zachodziła. Porównaćby go można do Wiktora Hugo pod względem umiejętnego łączenia chłodnego, matematycznego zarachowania z niepowściągliwą w yobraźnią. Posługuje się on pięknym, obrazowym, poetyckim językiem, ale też często nadużywa tego języ k a w obrazowaniu, w grze słów, w przenośniach, co odejmowało poniekąd powagę opowiadaniu dziejowemu. W miłości dla kraju nie umiał się hamować, doprowadzając przesadę do pospolitej próżności narodowej, która mu przeszkadzała utrzymać się na stanowisku bezstronnego krytyka. Tam, gdzie opowiada o rewolucyi, prąd demokratycznych idei i miłość republikanizmu każą mu widzieć bohaterstwo nawet w wybuchach tłumów.

Rys deklamatorski widoczny jest we wszystkich pracach historycznych tego okresu, zarówno u Lamartine’a, jak u Thiersa w Historyi Konsulatu i Cesarstwa. Odosobnione stanowisko zajmuje Klaudyusz Karol Fauriel (1772— 1844), który całe życie na gromadzeniu wiedzy strawił i dopiero w 1836 roku z większą pracą wystąpił; z miłością dla kraju umiał on uszanować wszystko obce, co tylko godne było szacunku.

Ranke
Ranke

Z pośród dziejopisarzy mniejszych narodowości wyróżnić należy Franciszka Palacky’ego (1798—1876), Czecha, który z wielką miłością dla kraju opowiedział jego dzieje pięknym, poetyckim językiem.

Joachim Lelewel (ur. 22 marca 1786—1861) stworzył nowy okres w rozwoju dziejopisarstwa polskiego. O bdarzony nader bystrym krytycznym umysłem, pamięcią faktów, niezmordowaną pracowitością, wcześnie oddał sie badaniom historycznym i na tem polu ogromne położył zasługi, oczyszczając kroniki polsko-łacińskie z błędów, lub oświetlając za pomocą krytyki całe epoki dziejów. W ten sposób opracował kronikę Mateusza herbu Cholewy (1811), jakoteż kronikę Galla, wyświetlając dzieje panowania, zatargu z kościołem i śmierci Bolesława Śmiałego. Był profesorem uniwersytetu Wileńskiego po dwakroć (od 1814— 1818 i 1821— 1824). Większość prac jego naukowych ujętą została w wydawnictwo pod ogólnym tytułem: Polska, dzieje i rzeczy jej rozpatrywane, rozpoczęte przez Żupańskiego w 1855, a ukończone 1866 roku, obejmujące 20 tomów. W uwagach nad dziejami Polski i ludu jej Lelewel występuje z teoryą gminowładztwa słowiańskiego, w którem miał się odbić rodzinny duch słowiańszczyzny i z tego stanowiska na całość dziejów się zapatrywał.

Jako dziejopis odznaczał się wykładem zawikłanym nieco, ciężkim, stylem władał zawiłym, rozwlekłym, pomimo tego cechuje go bogactwo myśli, a miłość do nauki umiał przelać w słuchaczy; pracą swoją i przykładem nadał kierunek nowej szkole, która z zamiłowaniem poświęciła się badaniom źródeł dziejowych we wszystkich gałęziach, zarówno ściśle historycznych ja k i pomocniczych.

Nad całokształtem dziejów Polski pracował także Jędrzej Moraczęwski (1802 —1855). W roku 1842 przygotował do druku I-szy tom Dziejów rzeczypospolitej polskiej aż do XV wieku, następne dzieje do połowy XVII wieku rozszerzył znacznie (8 tomów). 

Na niwie historyi prawodawstwa ogromne zasługi położyli Wacław Alexander Maciejowski (1793 — 1883) i Antoni Zygmunt Helcel (1808 — 1870). Maciejowski usiłował przedstawić całokształt prawodawstwa Słowian, w dziele swojem Historya prawodawstw słowiańskich (1832 — 1835, drugie wydanie w 6 ciu tomach 1856— 1865), w którem rozpatrzył w sposób porównawczy pomniki prawa wszystkich narodów słowiańskich. Pomimo ogromu erudycyi i pozornej systematyczności w układzie dzieła, Historya prawodawstw słowiańskich, jak wszystkie zresztą jego prace, odznacza się nadzwyczajną chaotycznością wykładu. Temi samemi cechami odznacza się Historya włościan. Prace jego zarówno na polu prawodawstwa, jak i historyi literatury, uważać można raczej za materyał dla przyszłych badaczy.

Antoni Helcel z niepospolitą bystrością krytyczną badał Starodawne prawa polskiego pomniki. Dowiódł on, że pierwszym pomnikiem prawa pisanego był dopiero Statut Wiślicki, stanowiący już rodzaj kodeksu, do którego weszły tylko te prawa zwyczajowe, które uznano za stosowne, przed nim zaś rządzono się wyłącznie prawem zwyczajowem i tylko w wyjątkowych razach przepisami lub rozporządzeniami książąt.

Badania historyi literatury zwróciły na drogę studyów porównawczych, które odkryły zupełnie nowe drogi pochodu ludzkości i nowe horyzonty dla myśli ludzkiej. Przekonywano się coraz bardziej, że narody i plemiona nie są czemś odosobnionem, zamkniętem w sobie, że praca ich ducha i mózgu nie jest pracą ich wyłączną, że zarodki pokrewieństwa dostrzedz można było we wszystkich gałęziach wiedzy. W ten sposób przygotowywał się ogromny materyał dla psychologii narodów.

Wilhelm v. Humboldt.
Wilhelm v. Humboldt.

Bogaty przyczynek do badań porównawczych nad dziejami rozwoju ludzkości wniosło językoznawstwo w ogóle, w szczególności zaś językoznawstwo porównawcze. Prace na tem polu Franciszka Boppego, (1791 —1867), który się zajął naprzód sanskrytem, a potem badaniem języków malajskiego i celtyckiego, były wielkiego znaczenia. Niepospolite stanowisko zajął wśród grona badaczy Wilhelm v. Humboldt ; dzieło jego O języku Kawi na wyspie Jawa (183(5), w którem wyłożył rozmaitość budowy języków i wpływ jej na rozwój ludzkiego ducha, należy do największych prac stulecia. Prace na tem polu Eugeniusza Burnouf ’a (1801 - 1852) i innych popularyzowały poniekąd studya lingwistyczne. 

W dziedzinie nauk społecznych teorye marzycielskie usuwały jasność naukową i ścisłość na drugi plan, jak to się działo np. we Francyi. Wprawdzie wyjaśniła się różnica między socyalizmem a komunizmem, który stawiał zasadę równości na czele swoich ideałów, ale właśnie skrajne poglądy obu doktryn jednały im licznych zwolenników.

Ksiądz Robert de Lamennais (1782-1854) próbował idee socyalizmu związać z chrześcijanizmem; wkrótce jednak przeszedł na pole polityczne, głosząc „najwyższą władzę” ludu. W piśmie „L’avenir” głosił wolność sumienia, prassy, słowa, prawo wolnego stowarzyszania się i rozwijał niektóre plany reform, mocno zabarwione demokratyzmein katolickim. W związku tylko z wolnością upatrywał zadanie chrześcijanizmu.

Wobec tylu zbawców ludzkości głos zajęła krytyka, Piotr Józef Proudhon (1809 —1885) w dziele swojem: System sprzeczności ekonomicznych, czyli filozofia nędzy (1846) poddał krytyce systematy socyalne. „Wszechwładza ludu—utrzymywał o n -je s t to zniesienie wszelkich przywilejów; ona nie ma żadnych stronnictw, żadnych powag; jest ona bezwzględną wolnością obywateli;” słowa te stały się godłem ludzi, idących owczym pędem za innymi. Jeszcze bardziej niebezpieczną była jego książka p. t. Co to jest własność? (1840). Odpowiedz na to pytanie: własność jest to kradzież— stała się niejako godłem stronnictwa anarchicznego. Była tu mowa tylko o tej własności, która z wyżyłowania słabych początek bierze, jak np. kapitał. Potępiając niektóre formy własności, powstałe z wyzysku słabszych, potępiał również komunizm, który uważał jako wyzysk silnych przez słabych.

W innym kierunku rozpoczął pracę swoją Ludwik Blanc (ur. 1813 r.). W dziele p. t. O organizacyi pracy (1840) utrzymywał on, że obowiązkiem państwa jest ochranianie robotników od szkodliwych następstw współzawodnictwa. Dokonać się to dopiero wtenczas może, kiedy robotnik stanie w rzędzie producentów. W tym celu rząd powinien założyć warsztaty dla rozmaitych gałęzi produkcyi i regulować za pomocą, odpowiednich ustaw nie tylko rodzaj i długość pracy, ale wysokość płacy, prawa i obowiązki robotników. Zysk z przedsiębiorstwa miał się dzielić na trzy części: jedna szła na robotników, druga na dom starców i kalek, jako też na szpitale, reszta na odnawianie narzędzi pracy, założenie i utrzymanie warsztatów i t. P.

Ludwik Wołowski.
Ludwik Wołowski.

Ponieważ gromadzenie kapitału nie byłoby celem państwa, państwo mogłoby dostarczać wyrobów taniej od przedsiębiorców prywatnych.

Myśl Blanca wpłynęła na to, że z ław poselskich odezwały się głosy, żądające, jak Arago, organizacyi pracy.

W obozie przeciwnym pomysłom Ludwika Blanca wybitne miejsce zajął polski ekonomista, pisujący po francusku, Ludwik Wołowski (1814 - 1876). Z początku poświęcił się badaniom prawa, potem oddał się ekonomii politycznej. Powołany w 1848 roku do komisyi, mającej rozpatrzeć projekty Blanka, wystąpił przeciwko niemu, wykazując niesprawiedliwość i niebezpieczeństwo zniesienia własności, szkodliwość zabicia inicyatywy pryw atnej i utopijność idei bezwzględnej równości.

W kapitalnych rozprawach o kredycie ziemskim zapoznał francuskie społeczeństwo z instytucyą, działającą w Warszawie, jako towarzystwo kredytowe ziemskie i na wzór jej utwo - i żył Credit foncier de France.

W Niemczech w tym okresie na polu ekonomii politycznej i nauk społecznych w ogóle były nader nieznaczne postępy; zbyt praktyczny umysł narodu niemieckiego nie lgnął do filozofów i ekonomistów marzycieli, jakich Francya wydawała, samodzielnych myślicieli na tern polu nie wydał, a szkoła historyczna ekonomistów rozwinęła się dopiero w następnym okresie.

W Anglii trwała dalej walka o wolność handlu. Na czele ruchu stał Ryszard Cobden (1804-1865). Zwolennicy Benthama i Milla rozwijali dalej zasady utylitaryzmu, opierając się na tem, że interesy handlowe Anglii stanowią główny cel wszystkich usiłowań. Liga przeciw-celna pracowała na tern polu z niezwykłą energią, ale wychodząc z punktu wolnego handlu, weszła powoli na manowce politycznych i socyalnych dążeń. W gruncie rzeczy liga składała się z bogatych kupców i przemysłowców, gardłując więc za wolnością handlu, broniła własnych interesów. Idealna więc idea Cobdena zatarła się pod wpływem egoistycznych pragnień utylitarystów. 

Rozglądając się w pracy i w życiu całego minionego okresu, widzimy, ze najwybitniejszą cechą jego jest rozpoczynająca się świadoma walka między kapitałem a pracą. Przeciwko wybujałemu industryalizmowi, wspieranemu przez pieniądz i machinę, staje groźny socyalizm na czele proletaryatu. Jednem słowem, stosunki społeczne układają się w jakąś zagadkę socjologiczną, o której rozwiązanie pokusiły się dopiero najnowsze czasy.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new