Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Władysław Czachórski


Stolica Bawaryi wraz ze swą tradycyą sławy, posiadającą Akademię, ze swem życiem artystycznem nadzwyczaj rozwiniętem i pewną ruchliwością, trwającą nieprzerwanie w sferach sztuki, dała nam największy zastęp sił malarskich, które bądź kształciły się w tamtejszych szkołach, bądź wrodzone zdolności we właściwym kierunku rozwinąć mogły.  

Z małymi bardzo wyjątkami prawie wszyscy polscy malarze przeszli przez Monachium. Dość wyliczyć nazwiska : Brandta, Matejki, Gierymskich, Chełmońskiego, Pruszkowskiego, Fałata, Pochwalskiego, Kowalskiego, Kochanowskiego, Szymanowskiego i t. d., aby zdać sobie sprawę, jak wielki wpływ miasto to na sztukę naszą wywarło. Jedni z nich po krótszym lub dłuższym pobycie, przenosili się do innych artystycznych ognisk, inni pozostawali na miejscu  

Do liczby tych ostatnich należy Władysław Czachórski. 

Artysta ten, którego śmiało postawić można w pierwszym szeregu naszych znakomitości, rozwój swój i uznanie, tego rozwoju uwieńczenie, zawdzięcza zagranicy, nic więc dziwnego, że wśród swoich jest mało znany. 

Korzystając z niedawno przyznanego mu tytułu honorowego profesora królewskiej Akademii sztuk w Monachium, pragnąłem pokrótce, w ogólnych zarysach, zapoznać ogół z artystyczną działalnością Czachórskiego.  

Urodzony w Hrubieszowskiem, w dziedzicznej włości rodziców, Grabowczyku, w r. 1850, Czachórski zapisuje się w r. 1867 do warszawskiej Szkoły rysunkowej, która nawiasem mówiąc, wiele słynnych dziś nazwisk wśród dawnych swych uczniów liczy. 

Były to jeszcze pierwociny obecnej klasy rysunkowej; niedawno otwarta po swej poprzedniczce, Szkole sztuk pięknych, była ona poniekąd jej dalszym ciągiem. Tradycya przechowywana przez cały szereg lat trwania Szkoły sztuk pięknych, przeszła i na młodą instytucyę, w której pozostali też wszyscy jej profesorowie jak : Hadziewicz, Podczaszyński, Hegiel, Kamiński, Marcin Zaleski, Woliński i Bresslaur.

Wśród najzdolniejszych uczniów klasy najwyższej w połowie r. 1868, obok Walerego Brochockiego i Wilhelma Kotarbińskiego, wysuwa się na pierwszy plan nazwisko Czachórskiego. Prace jego, rysunki z żywego modela, wystawione na popisie rocznym, ogólne zyskują uznanie profesorskiego areopagu.

Tu mi z konieczności nasuwa się pod pióro nazwisko starego naszego profesora, Rafała Hadziewicza, który, rzec można, był duszą ówczesnej szkoły. Hadziewicz nadzwyczaj lubił Czachórskiego i wielką mu zawsze przepowiadał przyszłość artystyczną, nieledwie ojcowskiem otaczając uczuciem, pierwsze na niwie sztuki stawiane przezeń kroki. W robocie ucznia widocznym stawał się już kierunek, którym pójdzie. Zamiłowanie wyjątkowe do rysunku, pewność oka, wielka cierpliwość i sumienność w studyowaniu, cechują już wtedy późniejszego autora tylu prześlicznych niewieścich postaci.

Wkrótce potem Czachórski, jeden z pierwszych ze swej generacyi, opuszcza Warszawę, udając się dla dalszych studyów do Drezna, do owej słynnej ze swej niepokalanej klasycznej powagi, Akademii drezdeńskiej. Tu jednak niedługo bawi i w roku 1870 przenosi się do Monachium, zapisując się do szkoły profesora Auschutz’a.

Gdym przybył w roku 1872 do Monachium, zastałem Czachórskiego jako jednego ze zdolniejszych uczniów głośnej szkoły Pilloti’ego. Zdobył on już poprzednio kilka medali, a wśród nich srebrny medal w szkole prof. Wagnera za malowane studyum. Studyum owo było tak niezwykle dobre, że nabył je ówczesny dyrektor Akademii, Wilhelm von Kaulbach, uznając za klasyczny utwór akademika. W roku 1873 przyznaje Akademia Czachórskiemu wielki srebrny medal za kompozycyę zadaną za temat „Scena z Kupca Weneckiego".  

W tym mniej więcej czasie zaczyna się samodzielna praca Władysława Czachórskiego. Zaczyna on, będąc jeszcze w szkole Pilloti’ego, większych rozmiarów obraz „Wstąpienie do klasztoru". Dzieło to wystawione pierwotnie w Monachium i nabyte następnie przez handlarza obrazów z Londynu, odznaczało się tem przedewszystkiem, że nie znać w niem było wpływu Pilloti’ego. Wobec tej masy szablonowo wykonanych pod wpływem mistrza kompozycyi, które corocznie liczni jego uczniowie w świat wypuszczali, - utwór Czachórskiego odróżniał się dodatnio, ujawniając niepodległość zapatrywań swego twórcy. Całość robiła wrażenie trochę zimne, - scenę dramatyczną pojął artysta spokojnie, unikając gwałtownych wybuchów i ruchów, powiem nawet, że, o ile samem wykonaniem, precyzyą rysunkową i wyrobioną techniką malarską, obraz ten uderzał na pierwszy rzut oka, o tyle słabo akcentował stronę psychologiczną.   

W warszawskich jeszcze studyach uczniowskich z natury, Czachórski odrazu okazał swe skłonności rysownicze, debiutując zaś na polu kompozycyi, w pierwszej swej samodzielnej pracy odrazu jasno scharakteryzował drogę, po której iść miał odtąd: pominięcie strony duchowej człowieka, główny nacisk na stronę wykonawczą. Odtąd nie zbacza z obranej ścieżki, kroczy nią wciąż ku wyżynom dążąc, zawsze konsekwentny z warunkami swej artystycznej organizacyi.   

Duży portret Alfreda Romer’a, w tymże czasie wykonany, odznaczał się siłą i pewnym tonem bardzo szlachetnym, - było to dzieło wyjątkowo odbijające się na tle ówczesnej mody.

Zaznaczywszy mimochodem parę mniejszych obrazków, z których jeden przedstawiał dwie panie przy pianinie, przystępuję wprost do większej kompozycyi Czachórskiego: „Aktor deklamujący przed Hamletem “.   

Obraz ten, będący obecnie w posiadaniu hr. Milewskiego w Wilnie, znanym jest warszawskiej publiczności z wystawy w salonie Ungra w roku 1880. Czachórski zaczął go, jeszcze będąc u Pilloty'ego, kończył jednak już w swojej pracowni. 

Wobec utworu, który niezaprzeczenie zajmując naczelne miejsce w karyerze malarskiej jego twórcy, i w historyi naszego malarstwa znajdzie miejsce wydatne, krytyk musi się zatrzymać i zapytać siebie, czy jest on w związku z poprzedzającymi go utworami, i czy ma co wspólnego z następnymi? Otóż sądzę, że „Hamlet" wiąże się z resztą utworów Czachórskiego tylko stroną wykonawczą, granice bowiem jego zwykłych aspiracyi twórczych rozszerza w niezwykły sposób. Kompozycya, pojęta w części stylowo, gromadząca kilkanaście postaci, i osnuta na tle Szekspirowskiego dramatu, przez samą treść swoją była szerokiem polem do wykazania zdolności w kierunku twórczości malarskiej. Królewicz, aktor deklamujący, rzesze dworzan i aktorów biorą udział w akcyi, muszą więc wyrażać różne uczucia, różne strony duszy. Znając poprzednie utwory Czachórskiego, gdzie już się przebija pewne lekceważenie w uwydatnieniu uczuć w rysach malowanych postaci, nie chce się wierzyć, by ich autor zechciał kiedy podjąć zadanie, tak trudne pod względem właśnie psychologii, jakiem jest „Hamlet"; znając następnie liczne obrazy, które powstały, aby być świadectwem wirtuozostwa i zupełnego mistrzowstwa w wykonaniu, a odbywają się zupełnie bez treści literackiej, trudno przypuszczać, że je tworzył twórca „Hamleta".     

„Hamlet" więc pozostaje sam, jako dowód, że mistrz, który, jako wykonawca, może rywalizować z flamandami, był w możności przeprowadzić bardziej złożoną treść kompozycyjną, że jest w stanie równie konsekwentnie ujawnić strony psychologiczne człowieka, jak oddaje martwą naturę.   

Co przedewszystkiem uderza w „Hamlecie", to nadzwyczajna logika tak w samem pojęciu sceny, jakoteż w jej rozwinięciu. Widoczną ona w najdrobniejszych szczegółach. Pewna stylowość, o której wspomniałem, licuje doskonale z epoką, na tle której osnuł swą kompozycyę; postać Hamleta jednoczy w sobie cechy rasy i charakteru, jakie nadał jej Shakespeare, akcya rozegrywa się wyraźnie, prawdziwie, na pierwszy rzut oka rozeznać można dworzan od aktorów, przytem znać ślady mozolnych studyów historycznych w kostyumach i akcesoryach. Nakład pracy był tak wielki, że ukryć tego nie był w stanie artysta: widać, że obraz jest wypracowany, obmyślany i doprowadzony do końca. Całość ma niezwykłą na dzieło sztuki równowagę artystyczną. 

Utwór ten, umieszczony na powszechnej wystawie sztuki w Monachium w roku 1879, zjednał artyście obok medalu klasy II-ej niezwykły rozgłos w sferach artystycznych. Podobał się on przedewszystkiem członkom jury, z Francyi przybyłym ze swym prezesem, Bonnat’em, na czele.

Równocześnie z Hamletem wystawił Czachórski mniejszy obrazek p. t. „Czy chcesz różę?”. Była na nim kobieta w białej atłasowej sukni z czasów Ludwika XIII, siedząca na fotelu i ruchem pełnym wdzięku podająca różę. 

Obraz ten jest pierwowzorem całego szeregu podobnych mu treścią, układem i wykonaniem, utworów Czachórskiego. Odtąd nieprzerwanie maluje on kobietę na tle wspaniałych komnat, pełnych makat, marmurów, w sukniach z najpiękniejszych materyi. Suknie te zmieniają barwy, krój; kobiety zmieniają kolor włosów i oczów, tło bywa takie lub inne, zawsze są to jednak powtórzone te same motywa.

W rodzaju tym autor „Hamleta“ doszedł do takiego mistrzowstwa, że zbliża się do najznakomitszych holenderskich malarzy, ze współczesnych mając bodaj niewielu rywalów. W oddaniu natury w postaci: materyi, marmurów, gobelinów, mebli, bogatych wnętrzów, oddawna przeszedł granicę zwykłych w tym rodzaju produkcyi, utwory jego są pierwszorzędnej wartości. Wśród tego przepychu, jakim zwykł otaczać Czachórski bohaterki swoich kompozycyi, zdaje się, że nie brak niczego, - a jednak, zachwycając, pozostawiają one widza, jakby w zdziwieniu. Dlaczegóż to? Dlatego, że niema w nich duszy, tej duszy, która tak przemawiała przez oczy Hamleta. Atłasy i aksamity, złoto i koronki, są żywe, prawdziwie, lecz cóż, gdy okrywają piękne, ale nic pięknością swą nie mówiące kobiety. Martwota jakby umyślna osiada wciąż na tych ślicznie narysowanych i mistrzowsko namalowanych główkach, które są w stanie tylko wabić bezmyślnym uśmiechem modela.

Trudno jednak robić artyście zarzut z tego, co jest prawdopodobnie wynikiem jego wewnętrznych przekonań. Kładzenie większego nacisku na stronę wykonawczą częstokroć jest z uszczerbkiem strony wewnętrznej dzieła sztuki. Czachórski jest malarzem nie duszy, lecz materyi. Wielkie uznanie, zaszczyty, jakie nań spadają, są najlepszym dowodem, że kierunek swój zdołał uczynić przystępnym dla ogółu, że go ogół ten rozumie i ceni. 

Jest to tylko zasłużone uwieńczenie artysty dziś już należącego do najznakomitszych przedstawicieli współczesnego malarstwa, mimo to, że talent jego znajduje się w pełnym rozkwicie, i dalekim jest jeszcze od wypowiedzenia swojego ostatniego słowa.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new