Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Malarstwo religijne


Malarstwo religijne, które po całych wiekach stopniowego rozwoju w epoce Odrodzenia dochodzi do zenitu i liczy najznakomitsze geniusze artystyczne wśród swych przedstawicieli, u schyłku XVII go stulecia zdaje się tracić na znaczeniu, jakie w sztuce zajęło, wchodzi w stan spoczynku i trwa w nim bez przerwy prawie dotychczas. Wprawdzie w ciągu tego długiego okresu czasu były próby wskrzeszenia tej tak ważnej gałęzi sztuk plastycznych - lecz usiłowania te nie wydały zamierzonych rezultatów. 

Jako najważniejszy objaw w tym kierunku, pozostanie ewolucya, spowodowana działalnością grupy malarzy niemieckich w pierwszych dziesiątkach lat obecnego stulecia w Rzymie przebywających.  

Grupa ta dość liczna, na której czele stali: Overbeck, Cornelius i Schnor von Carolsfeld, cała zatopiona w studyach sztuki przedrafaelowskiej, pragnęła dalej snuć nić uwitą przez owych szczerych, prymitywnych artystów. Głęboka jednak wiara i naiwność pierwszych pionierów sztuki religijnej, nie okazała się łatwą do zdobycia, szczególnie dla ludzi, którzy pragnęli myśli ich w dalszym rozwijać ciągu. Niemieccy artyści posiadali wiele nauki, erudycyi, nawet wiedzy fachowej, lecz brakło im geniuszu, zapału i owej wiary pierwotnej, cech, któremi właśnie prerafaeliści się odznaczali. Utwory niemieckich naśladowców okazały się zimnymi, bardzo powierzchownymi, a już zupełnie pozbawionymi cech oryginalnych. Wprowadzili za to do malarstwa religijnego pierwiastek filozoficzny, właściwy rasie germańskiej, który nietylko nie przyczynił się do ożywienia ich utworów, lecz przeciwnie, uczynił je niezrozumiałymi dla ogółu. 

Praca więc podjęta przez Overbeck’a i Cornelius’a, a przez wielu innych w dalszym ciągu prowadzona, jakem to wyżej zaznaczył, nie przyniosła spodziewanych owoców; malarstwo na tle religii, zatrzymane w swym rozwoju, nie biorąc poniekąd udziału w przeobrażeniach, jakim inne rodzaje podlegały, stanęło na urobionej formie.     

Służąc z biegiem czasu przeważnie ku ozdobie świątyń, coraz więcej podlegało wpływom postronnym - nie artystycznym - i coraz dalej odbiegało od gościńca czystej sztuki, na jaki je pchnęły indywidualne usiłowania i aspiracye mistrzów epoki renesansu.  

Ogólnie narzekają, że poziom malarstwa religijnego się zniżył przez brak wiary w artystach. Mnie się zdaje, że tak nie jest, i że powodu szukać raczej należy w owem zacieśnieniu kierunku, w granicach, zakreślonych przez mistrzów włoskich XV i XVI wieków. Dotychczasowe malarstwo religijne ostatnie swe słowo wypowiedziało w samych nieledwie początkach; rozwinęło się szybko, zakwitło całą plejadą gwiazd pierwszorzędnych i stanęło i stoi wieki już całe, żyjąc przeszłością.

Że wiara wśród artystów nie upada, że potrzeba wznoszenia ducha w sfery wyższe tli w ich sercach i dotąd, że nawet wzmaga się w dziedzinie artyzmu dążność do czerpania motywów kompozycyjnych z zakresu wierzeń religijnych, - to nie ulega wątpliwości i jasnem jest dla każdego, kto śledzi rozwój sztuki współczesnej.   

Coraz więcej pojawia się na wystawach utworów o wybitnie religijnym i mistycznym nastroju. Malarze szczerze wniknęli w potrzebę wskrzeszenia wspaniałego celem, a wielkiego tradycyą, kierunku sztuki. W niedalekiej zapewne przyszłości będziemy mieli sposobność podziwiać dzieła mistrzów, którzy z chaotyczności, jaka obecnie jeszcze panuje, z walki nowych prądów z tradycyą i rutyną, wyjdą zwycięsko z utworami, łączącymi wszystkie cechy dzieł pomnikowych.  

Nie należy lekceważyć hasła podjętego i już szerokiem rozchodzącego się echem na Zachodzie, odmłodzenia sztuki na ideałach wiekowych opartej, nie należy poniewierać dążeń ze szczerem przeświadczeniem o ich konieczności podjętych.

Że w obecnym chaosie trudno jeszcze jasno się rozejrzeć, że trudno ziarno od plewy rozróżnić, nie można się dziwić, zwrot bowiem jest bardzo niedawnym i działalność artystyczna w tym kierunku rozstrzelona. Jest to początek w każdym razie poważnej ewolucyi, spowodowanej potrzebą wewnętrzną garstki artystów, którzy wierzą i którzy swą wiarę pragną samoistnie wypowiedzieć. W historyi sztuki usiłowania malarzy końca tego wieku pozostaną jako dowód, że w pojęciach mas wytworzyła się nareszcie chęć ożywienia i wlania życia w sztukę religijną, tak długo pogrążoną w śnie letargicznym.

O ile geniusz sztuki stopniowo oddalał się od malarstwa, powstałego z potrzeby uzmysławiania wierzeń religijnych, o ile samodzielność artystów coraz mniejsze pole znajdowała do zamanifestowania się w tym kierunku, o tyle tradycya rozpościerała coraz szerzej swe ramiona, pochłaniając w sobie najwznioślejszy objaw twórczości plastycznej, i przodujący dawniej rodzaj sztuki opasała, jakby murem.  

Wiara zawsze i wszędzie była jednym z silniejszych czynników, pobudzających umysły artystyczne do pracy twórczej; pozbawienie sztuki tego czynnika przez nadanie malarstwu religijnemu znaczenia li tylko praktycznego, jest przyczyną martwoty, jaka się rozpostarła w tej dziedzinie.  

Czem są rzeczywiście potężne kreacye wielkich mistrzów, oparte, bądź na historyi biblijnej, bądź w ogóle na plastycznych odźwierciedleniach motywów religijnych, jeżeli nie dowodem nadzwyczajnej swobody, z jaką indywidualne swe myśli rozwijali. Przekonania swe, wiarę głęboką mogli wypowiadać, bo ich wtedy nic nie krępowało. Przed nimi była nieporuszona jeszcze gleba, oni pierwsi skiby tej gleby odwracali, zasiewając zdrowe ziarno prawdziwej sztuki.  

To trwało niedługo, gdyż pojedyńcze samodzielne usiłowania jednostek, złączone biegiem czasu w jednolitą całość, utrwaliły się w pojęciach ogółu pod postacią pewnych zasad, o których późniejsi artyści zapominać już nie mogli; wynalazły się granice, których przekraczać niewolno już było.  

Idee własne geniuszów malarskich wykuto złotemi zgłoskami na tablicach praw, zamieniając je na dogmaty stałe, niewzruszone. Zrobiła to wiekowa tradycya, jakby nie przypuszczając nawet, że mogą z czasem się znaleźć równi dawnym olbrzymom twórcy, którzy, wierni zasadzie geniuszów, najwznioślejszy, najbardziej abstrakcyjny dział na nowe pchnąćby mogli tory.  

Zanim to nastąpi, malarstwo religijne jest całością skończoną w samej sobie, i jako taka istnieć może tylko w określonych z góry warunkach. Obecnie ma ono tylko możność powtarzania do nieskończoności dawnych wzorów, parafrazując znane motywa. Jest to zaczarowane koło urobionej już, a zatem nierozwijającej się formy.

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new