Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Malarstwo na tle historyi


W historyi rozwoju malarstwa często napotykają się natury artystyczne, z upodobaniem odtwarzające minioną epokę, szukając wątku do swoich pomysłów w życiu i faktach, o wiele poprzedzających teraźniejszość, śród której istnieją.

Wskrzeszenie ubiegłej przeszłości, zrozumienie jej charakteru, odczucie ducha, - oto są cele, które każdy poświęcający się tak zwanemu historycznemu malarstwu - sobie zakreśla.  

Śmiało jednak rzec można, że cele te nigdy w zupełności doścignionemi być nie mogą - na ocenienie bowiem prawdziwości sytuacyi, w zamierzchłe przeniesioną czasy, nie posiadamy żadnego poważnego kryteryum. Każdy okres dziejowy, każda grupa lat szeregu ma swoje piętno właściwe, tak charakterystyczne, iż uzmysłowienie rzeczywiste danej epoki możebnem jest tylko dla ludzi spółczesnych. Ani zrozumieć, ani odtworzyć nie jest w stanie choćby największy artysta, - życia, którem nie żył - ludzi, których nie widział. Plastyczne ilustracye historyi nie są to płody fantazyi, o tyle mające - artystycznie rzecz biorąc - znaczenie, o ile okazują nam samoistne upodobania ich twórców; - epoki minionej bowiem nie stanowią w zupełności kostyumy, nagrobki, gmachy itp. zabytki po niej pozostałe - wreszcie pisana kronika faktów zdarzonych. Są to tylko materyały dostateczne zaledwie do improwizacyj artystycznych, lub fantazyj malarskich.    

Czuli to dobrze mistrze włoscy i holenderscy, którzy, bądź co bądź, byli większymi malarzami niż filozofami. Z historycznych wydarzeń wysnuwali i pozostawiali tylko idee, ubierając je w formę, czerpaną ze spółczesnego im otoczenia. Nie zadawali sobie nawet pracy szukania po omacku sztucznego, bo nieznanego im świata. Stąd poniekąd wyrodziła się dotychczas jeszcze panująca w kościelnem malarstwie tradycya, której geneza leży w realistycznych zachceniach pierwotnych mistrzów włoskich. Stąd Madonna musi mieć strój zbliżony do stroju wieśniaczek włoskich, aby być wcieleniem pojęcia, jakie się utworzyło w umysłach ludzkich, przechodząc z pokolenia na pokolenie.  

Mistrze z czasów rozkwitu sztuki byli tak dalece malarzami, lubującymi się w naturze, że popełniali często błędy i historyczne i logiczne. Takie np. „Gody w Kanie galilejskiej" - Werones’a, czemże są więcej nad zwykłą ucztę z czasów Medyceuszów lub Borgiów?. Wszystkie obrazy religijne Rembrandt’a, czyż nie odtwarzają nam równie dobrze Holandyi spółczesnej, jak tegoż malarza słynny „Ronde de nuit“, lub „Lekcya anatomii”?. Nawet w utworach artystów, którzy w obrazach kościelnych starali się zacierać cechy tchnące teraźniejszością, - nie znać poszukiwań archeologicznych, tak w charakterystyce postaci, jak też miejscowości i kostyumów.   

Obrazy wysnute z kart historyi, mimo największych wysiłków geniuszu artystycznego, zawsze noszą ślady nie epoki przez malarza przedstawionej, lecz tej, w której twórca ich żył i działał. Uszeregowane chronologicznie - kompozycye historyczne dają możność plastycznego odzwierciedlania w umyśle widza - zmian, następujących kolejno w charakterze, modzie i gustach społeczeństw, w ciągu wieków minionych.  

Inaczej pojmował starożytność włoski, lub holenderski malarz z epoki odrodzenia, inaczej odtwarzali ją francuzi z czasów Ludwików, - zmienia się ona zupełnie w utworach Dawida i Jngres’a - przeistacza u Kaulbacha i niemieckich idealistów. Gleyze i Hamon, wraz z całą szkołą neogrecką, starają się wlać w nią nowe tchnienie; spółcześni nam artyści wobec wszechwładnego panowania indywidualizmu, wskrzeszają przeszłość drogą studyów rzeczywistości, lub archaicznych i mistycznych reminiscencyj.    

Z każdego płótna o biblijnej lub historycznej treści wieje duch, właściwy epoce ich twórcy, bez względu na to, czy było ono malowane w XV, czy u schyłku XIX stulecia. Przeszłość jest zawsze tylko tkanką, na której malarze dowolnie dziergają nić swych upodobań i dążności, skojarzeni myślą ze społeczeństwem, śród którego żyją. 

Malowidła historyczne, stworzone przez największe geniusze - nie są niczem innem, jak płodami fantazyi - czy to będzie: „Uczta w Kanie“ Werones’a, czy „Zburzenie Jerozolimy” - Kaulbacha, czy „Wieczerza“ - Leonarda, czy „Powrót z Moskwy“ - Meissonier’a.    

Z punktu historyi nie można ich brać na seryo, nie tłumaczą one bowiem, nie wyświetlają przedstawionych sytuacyj lub faktów - gdyż są przedewszystkiem wytworem potrzeb artystycznych, są dziełami sztuki, i jako takie tylko powinny być uważane.

Jakże cennemi są natomiast materyałami do poznania ducha czasów, w których mistrze ci je malowali!.

Jeżeli chcemy znać epokę Filipów, wojen flandryjskich, - czasy Stuartów i Medyceuszów, wspaniałą epokę odrodzenia, patrzmy na portrety i obrazy: Velasquez’a, Rubensa, Tycyana, Halsa, Van-Dycka. Oto żywa, dotychczas jeszcze drgająca życiem historya przeszłości! - oto szyba lustrzana, w której miniona doba stoi wspaniała prawdą, odczuta, zrozumiała!.

Malarze, którzy odwzorowywali życie spółczesne, którzy widziane przez siebie postacie i otoczenie przenosili na płótno - wzruszają nas głębiej, gdyż prace ich, przemawiają jedynym, danym malarstwu językiem - prawdą czerpaną z życia, z natury. Przyćmione kurzem czasu, oddalone lat setkami, utwory mistrzów uczą histori rozwoju ludzkości. Powstałe nie ze studyów literackich nad minioną dobą - lub filozoficznych tendencyj - lecz wierne odbiciem teraźniejszości ówczesnej - pozostaną na wieki żywem wskrzeszeniem dla potomności - tego, co miało swój czas, co trwało i czego już niema.   

Dla zrozumienia przeszłości, jeden portret, dajmy na to Karola Stuarta przez Van-Dycka, - większe ma znaczenie, niż cały cykl berlińskich fresków Kaulbacha.  

Malowanie minionej epoki będzie zawsze dowolną fantazyą, charakteryzującą pewne indywidualności malarskie. Czy w obrazie będzie mniej lub więcej wiedzy archeologicznej, czy twórca jego okaże się znakomitym myślicielem, filozofem, lub uczonym - nie zmieni to wcale postaci rzeczy - poza tem bowiem wszystkiem, najważniejszym czynnikiem wartości dzieła sztuki będzie indywidualność i talent malarza.   

Bez niego obraz, choćby o najwspanialszej treści literackiej, będzie powtórzeniem znanych rzeczy, ślepem naśladownictwem dokumentów, na podkładzie estetycznych aspiracyj kompozytora.

Prawdziwy malarz, rozumiejący zadanie swej sztuki i kochający ją gorąco, - jak to nas dostatecznie historya sztuki uczy - treść obrazu uważa za środek do wypowiedzenia malarskich swych dążności i wierzeń - nigdy nie widząc w niej celu jedynego. 

keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new